Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić w stanie zawieszenia?
Autor Wiadomość
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 10:38   Co robić w stanie zawieszenia?

Kochani,
Wybaczcie, jestem słaba jeśli chodzi o moje poruszanie się na tym forum, może nie tu piszę, nie w tym dziale, gdzie powinnam. Moja historia, mojego kryzysu jest bardzo długa i nie starczyłoby waszej cierpliwości, a mojego wysiłku, aby to przedstawić. Zresztą ważna jest teraźniejszość. A więc mam stan zawieszenia. Moje uczucia są takie, że chciałabym dalej być z mężem. On natomiast wielokrotnie już mówił, że nie chce być ze mną, że trzymają go finanse, chce się wyprowadzić i jak tylko otrzymałby swoją część, wyprowadziłby się. Nie potrafimy z sobą być, nie rozmawiamy ze sobą już ponad rok. Widzicie, tak można, mieszkać i nie rozmawiać, mijać się. Próby moich rozmów tylko pogarszały sytuacje. Więc teraz jesteśmy zablokowani. Mamy stan zawieszenia...i ja już nie wiem co mogłoby przyciągnąć do mnie mojego męża. Odczuwam, że jestem już mu zupełnie obojętna, wyraźnie powiedział mi, że nie chce już mi pomagać i tak też już od bardzo długiego czasu robi. Dzieciom też ograniczył swoją uwagę, zazwyczaj na nie krzyczy, nie daje im swojego czasu, siebie. Co robić w stanie zawieszenia?
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 11:09   

Radosc - zwyczajnie sobie zyc, zajmowac sie soba, dziecmi i tyle. Wiem, ze to ciezko, ale w tej chwili nie masz innego wyjscia. Bron Boze nie czepiac sie meza, nie zaczynac drazliwych tematow. Ot, taki czlowiek mieszka z Toba i Ty go tolerujesz. Nie zaczepiac - bo ucieknie. Pokazac mu, ze w domu jest cisza i spokoj, ze jestes dobra matka.

Duzo tu cierpliwosci trzeba, ale jakie masz inne wyjscie?
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 11:39   

Co robić w stanie zawieszenia?
musisz życie w chorej sytuacji zamienic w cos pozytywnego dla ciebie... choc trudne do zrealizowania musisz nauczyc sie życ sama skoro taka jest wola męża inaczej twoje przyzwolenie na cisze w domu w końcu wybuchnie, z prostej przyczyny, ze ty tego nie chcesz tylko sie dostosowujesz do sytuacji w jakiej sie znalazłas nagromadzone złe emocje w końcu musza miec ujście i mimo że nie kłócisz sie teraz z mężem w sobie cała chodzisz bo pragniesz rozwiązania tej sytuacji i drażni cie ta cisza
dlatego Radosc jak każdy pisze musisz zaczac zyc dla siebie inaczej predzej czy później cisza w domu zamieni sie w piekło a ty popadniesz w depresje czy nerwice bo w końcu jej nie wytrzymasz, wytrzymujemy tylko to co sami zaakceptujemy czy co nam odpowiada a to nie odpowiada tobie...
rozmowa niczego nie rozwiąze bo druga strona nie chce rozwiązania konfliktu
więc tylko zamiana negatywnej energii jaka sie w tobie kumuluje teraz na cos pozytywnego może ci pomóc
nie wiem dla każdego co innego jak pisza na forum jednemu pomaga modlitwa innemu praca czy wysiłek fizyczny ale napewno cos co sprawia ci przyjemnosc i powoduje ze czujesz sie dowartościowana nic tak nie podbudowuje człowieka jak samozadowolenie z tego co sie robi i z siebie
kiedy jestesmy zadowolone z tego co robimy, z siebie na naszej twarzy częściej gości usmiech a on przyciąga do nas ludzi
innej drogi nie ma inaczej zatrzymujemy sie w haosie chorego związku
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 16:54   

Radość, jestem w podobnej sytuacji. Mojego męża nie obchodzę ani ja ani dzieci - jestem zdana zupełnie na siebie.
Mami, Twoja rada bardzo do mnie przemówiła. Spróbuję się do niej zastosować (choć to wcale nie takie łatwe). Trzeba znaleźć w sobie siłę i uwierzyć, że jeszcze w życiu będzie pięknie. Trzeba odnaleźć w sobie - RADOŚĆ i zacząć się uśmiechać. Ja rzeczywiście odstraszam od siebie ludzi - ból "wychodzi" mi na twarz. Nie zasługujemy na to - musimy na nowo odbudować swoją wartość.
Pozdrawiam,
Ewa
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 20:04   

zasłyszane..
Siłę by zacząc wszystko od nowa czerpie się z drobiazgów. Z wielkich katastrof wychodzi się zazwyczaj niepozornymi ścieżkami

i z tym sie zgodze jak po chorobie kiedy nie mamy siły biec wolnym kroczkiem idziemy

Ewo siły do walki z negatywnymi emocjami,
gorąco pozdrawiam
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 22:26   

Dziękuję za odpowiedzi. Tylko co konkretnie znaleźć, czym tak się zaabsorbować. Jak same napisałyście to chora sytuacja. Jak w takim razie to akceptować, co dobrego w tym znaleźć. Mąż wcale nie potrzebuje kontaktu, żadnego. Jest na pewno wyczerpany, zły i gniewny na dzieci. Nic dobrego w nich nie widzi, nie daje im optymizmu, tylko dołuje. Czy w te ich co prawda rzadkie relacje mieszać się, bronić dzieci?
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-02, 22:38   

Radosc, nie angazuj sie w relacje ojciec - dzieci. To nic nie da. Badz dobra matka - tyle mozesz. Meza do odpowiedzialnosci nie zmusisz.

I dziewczyny - nie powtarzajcie sobie, ze bedzie dobrze, mowcie - ze jest dobrze. To zacheca do dzialania.

[ Dodano: 2008-10-02, 22:40 ]
Nikt Ci nie poradzi, co konkretnie masz robic - rozejrzyj sie wokol a zobaczysz, z czym Ci jest dobrze. Moze dzieciom jakos organizuj czas, moze spedzaj czas z nimi wlasnie. Tak tez mozna sie bawic - i dzieci moga byc zadowolone, i Ty.
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 09:36   

Czy naprawdę teraz kiedy jest stan zawieszenia, kiedy właściwie męża nie ma, a jeśli jest to my ze sobą nie rozmawiamy, jedynie on odpowiada na pytania dzieci, mam nic nie robić? Odpowiada na pytania niemiło, nie daje im wiary w siebie, nie cieszy się z dobrej oceny dziecka, mówiąc mu: "mmm, to tylko muzyka, muzyka nie jest ważna"
Widzicie, może się nakręcam; to był kiedyś ciepły człowiek. Ta sytuacja, to milczenie, tak przeraźliwie długie...zaczynam podejrzewać, aż boję się napisać...że może jest z kimś blisko emocjonalnie. Ja czuję się opuszczona, zostawiona...powiedział, że nie chce mi już pomagać i tak robi. Trudno zaakceptować taką sytuację.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 17:34   

najgorsza prawda jest lepsza od niewiedzy... dlaczego bo pokazuje nam w czym tkwi problem jak znamy przyczyne możemy zacząc walczyc
uciekając od niewiedzy, od poznania prawdy zmuszamy sie same do trwania w zawieszeniu a przez to do braku siły w walce z przeciwnościami
nie bój sie prawdy...
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 19:22   

Mami, co sugerujesz...czy powinnam zapytać"masz kogoś?" Może wcześniej byłam zbyt zazdrosna i to mogło być głowną przyczyną trwającego tak długo kryzysu, więc znowu powiedziałby, że jestem zazdrosna.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-03, 20:38   

sugeruje szczerą spokojną rozmowe, bardziej słuchaj niz mów, musisz sie do niej przygotowac emocjonalnie by w trakcie nie wybuchnąc ale byc opanowana i spokojna
moze rzeczywiscie jak mówi sie na forum zmiany od siebie najpierw.... moze jak sugerujesz twoja zazdrosc gderliwosc spowodowala oddalenie męża... spytaj co jest przyczyna
przede wszystkim powiedz, że cisza jest dla ciebie nie do wytrzymania dlatego pragniesz w końcu rozwiązania problemu i dowiedzenia sie najgorszej prawdy bys mogła zaczac spokojnie zyć u jego boku nawet jak to ma byc "samotnosc we dwoje"
mnie nic nie dołuje mocniej niz cisza... bo to stan zawieszenia niczego nie wnosi oprócz niepewnosci i tworzenia sobie własnych wyobrażeń
stad nasi mężowie mówią zawsze ty wiesz najlepiej bo same piszemy sobie scenariusz życia, który niekoniecznie musi sie pokrywac z prawda dlatego lepiej pytac i słuchac odpowiedzi i nie zawsze ta odpowiedz musi byc kłamstwem... jak to sobie wyobrażamy znowu mnie kłamie... może pragnie zaufania twój mąż nie wiem co jest powodem braku twojego zaufania i mysli w kierunku zdrady...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 11:08   

Radość....... czy musisz pytać? jak musisz to zapytaj................
Ale może najpierw nastaw sie na słuchanie.
Wiesz....jest takie powiedzenie ,że jesteśmy wyposażeni w dwoje uszu i jedne usta.
W związku z tym powinniśmy dwa razy więcej słuchać jak mówić............. A jak jest w rzeczywistości??????. Poobserwuj jakieś rozmawiające towarzystwo..... wszyscy mówią a niewielu słucha.......................
Gdybyś miała prowadzić jakąś rozmowę to wyjmij watę z uszu i włóż do ust .
 
     
RADOŚĆ
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-04, 21:27   

Tak, nałogu, wytrzymam bez pytań, wcale nie muszę pytać, właściwie już dobry rok nie pytam gdzie wychodzi, z kim rozmawia, co u niego. Ponoć byłam taka zazdrosna...Skutecznie wyleczył mnie z tej zazdrości odpowiadając głupio na pytania dzieci: tato, gdzie idziesz?, on: na randkę. Ale jak tak dalej można żyć, to milczenie, obcość, jego złość, "niewielka" agresja słowna, wstrętne odzywanie się do dzieci...Ja już nie wiem sama czasami co czuję i czy nie jestem tylko z powodu, żeby dzieci miały ojca. Na razie będę słuchała i wezmę watę do ust.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-05, 11:21   

RADOŚĆ napisał/a:
Tak, nałogu, wytrzymam bez pytań, wcale nie muszę pytać, właściwie już dobry rok nie pytam gdzie wychodzi, z kim rozmawia, co u niego. Ponoć byłam taka zazdrosna...Skutecznie wyleczył mnie z tej zazdrości odpowiadając głupio na pytania dzieci: tato, gdzie idziesz?, on: na randkę. Ale jak tak dalej można żyć, to milczenie, obcość, jego złość, "niewielka" agresja słowna, wstrętne odzywanie się do dzieci...Ja już nie wiem sama czasami co czuję i czy nie jestem tylko z powodu, żeby dzieci miały ojca. Na razie będę słuchała i wezmę watę do ust.



Nie wiem czy jest dobrze nie reagować jak durnowaty facet dzieciom tego typu odpowiedzi udziela.
Moim zdaniem trzeba reagować w takiej, konkretnej sytuacji- bo jest to okazywanie dzieciom- poprzez brak reakcji- że taka patologiczna sytuacja jest normal.A jest niemoralna.
Nie wolno tolerować takich wzorców w życiu dziecka. Trzeba tylko dobrać najwłaściwszą metodę okazywania swojego braku aprobaty. Milczenie nałogu w takich jak opisana sytuacja to wypaczanie poglądów dzieci. Zły przykład.
To jest oczywiście tylko moje zdanie.
Brak reakcji- jest czasami najlepszą reakcją i to wiemy- są jednak sytuacje gdzie brak reakcji może być dowodem akceptacji patologii.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-06, 13:00   

Nie wyobrażam sobie nie reagować na chamstwo i krzywdę !!!!
Pozdrawiam Cię Radość...:)
Warto by dom, miejsce dla mnie święte, rodzina, była nie tyle "kloszowana"od złego, co STAWIAŁA WARUNKI, przypominała czym jest...i czego w niej nie powinno być i czego sobie nie życzy, to nie jest ważne czy się to komuś podoba , czy nie !!! Jednak zawsze pamiętać należy ,że robi się to z Chrystusem w sercu.
Czasem człowiek nie wie jak...jak powiedzieć..., jak czytelnie przekazać, przecież emocje zawsze nam towarzyszą...Lubię zadawać pytania...więc właśnie pytaniami typu: " czy nie byłoby lepiej, owocniej , sensowniej gdyby np. w domu nie miały miejsca wulgaryzmy, bo przecież one nie budują nikogo, a raczej niszczą ..."

Zapamiętałam ten fragment czytań i rozważań...Mnie bardzo pomaga...uczy jak swobodnie mówić o tym z czym się nie zgadzamy, uczy jak przyjąć postawę Chrystusa w upominaniu.
Komentarz Ojca Pelanowskiego wywarł na mnie największe wrażenie...Mnie bardzo pomógł

O. Augustyn Pelanowski
Abba Theskelos powiedział: „usprawiedliwiać pobłażliwością, to nienawidzić czyjegoś zbawienia”. Miłość nie wyrządza zła, a wystarczy nie upomnieć kogoś, by pozwolić na duchową korupcję czyjegoś istnienia. Większym złem może być to, że nie mówi się komuś prawdy i udaje, że wszystko jest w porządku, niż to zło, w którym ktoś się pogrążył. Czy zdarzyło ci się podczas spaceru z żoną po galerii nie reagować na jej dziurawe pończochy, brudne włosy czy szpetnie rozdartą koszulę? Czy pozwoliłabyś wyjść swojemu mężowi do kina, widząc, że włożył dwie różne skarpety, do tego dziurawe, w marynarce z niewybaczalną plamą po oleju? Jeśli na takie rzeczy nie jesteśmy obojętni, to tym bardziej nie powinniśmy bagatelizować „plam” sumienia i „dziur” na duszy!

Wiele lat temu opowiadał mi ojciec pewną historię o koledze, z którym pracował w starej hucie. Jegomość był potężnej postury i z trudnością znajdował jakieś tekstylne opakowania dla tłustych kończyn i monumentalnego tułowia. Zdarzało się, że najmocniejsze materiały wyprodukowane w sowieckich szwalniach puszczały z jękiem przy gwałtowniejszym ruchu nieporadnego mężczyzny. Było to przyczyną wielu żartów i upokarzających kpin. Pewnego dnia, przy bramie hutniczej, gdy zgromadziło się kilkuset ludzi z zamiarem powrotu do domu po zakończonej zmianie, rozległ się znajomy trzask nadwerężonego materiału.

Na domiar złego dziura powstała w najbardziej niedostępnym dla człowieka miejscu, poniżej pleców. Ktoś ze znajomych, pod pozorem pomocy, użył miedzianego drutu, by szczelina nie ujawniła bielizny, ale z ukrytą złośliwością pozostawił sterczący jak ogon drut, na który naciągnął szary prochowiec, formując z człapiącego człowieka coś na podobieństwo dinozaura. Salwy śmiechu nie ustawały, a nieszczęśnik kręcił się wokół, nie wiedząc, o co chodzi. Wstyd bywa przyczyną śmiechu, ale doprawdy jest to godny pożałowania śmiech. Upomnienie czy też korekta nie powinny kogoś zawstydzać, ale zwracać mu szacunek. Miłość jest troską o czyjąś godność, a to wymaga niekiedy dyskretnej uwagi, tak by upominający nie szukał w tym wywyższenia. Miłość nie karci dla własnego triumfu, lecz dla podniesienia kogoś z klęski.

Sem i Jafet weszli do namiotu pijanego Noego odwróceni tyłem, i nie spoglądając, przykryli jego nagość płaszczem. Za ten przepiękny gest zostali wynagrodzeni błogosławieństwem. Cham nie tylko przyglądał się, ale też rozgłosił poniżającą wieść o ojcu. Jeśli już kogoś poprawiać, to najlepiej tak, by nie zawstydzić. Upominać to wchodzić w atrybut Boga, którym jest sąd, to bardzo niebezpieczne położenie dla człowieka. O wiele bezpieczniej jest uczestniczyć w atrybucie miłosierdzia, ale ono nigdy nie jest pobłażaniem, czy przymykaniem oczu na fatalne położenie bliźniego."

źródło : http://goscniedzielny.wia...meru=1220533706
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8