Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Syzyfowa praca
Autor Wiadomość
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-24, 21:14   Syzyfowa praca

witam Was wszystkich. Dawno się nie wypowiadałam na forum, choć starałam się śledzić wątki.
Dziś postanowiłam coś napisać. Czuję się tragicznie.
Jestem właśnie po czwartej już rozprawie rozwodowej. Stram się wszystkimi siłami o odrzucenie pozwu o rozwód.
Tym moim staraniem wywołałam wielką burzę ze strony męża. Do tzreciej rozprawy włącznie był spokój z jego strony.
A od wczoraj pzeżywam wielki koszmar. Pyta dlaczego to robię, dlaczego robię mu problem. Odpowiadam, że go kocham, że chcę pełnej rodziny dla dziecka.

On natomiast pisze straszne rzeczy, że nasz związek był pomyłką, zebym dała mu juz spkój.

Jest mi bardzo ciężko, znów wszystko powraca, choć byłam już taka spokojna, taka silna,

Teraz nie wiem co mam robić dalej, ta walka w sądzie, to niestety syzyfowa praca i raczej nie przyniesie efektu.
Chce przy tym zaznaczyć, że w sądzie nie staram się udowadniać winy męża, tylko bronię naszego małżeństwa.
Tylko coraz bardziej zaczynam się zastanawiać czy warto.
Co mi da odrzucenie pozwu, skoro on mówi takie rzeczy i jest już do końca zdeterminowany.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-24, 21:45   

Aldo....nie wiem co Ci poradzic, nie bylam w takiej sytuacji, wyrażam tylko swoje zdanie i zwykle opieram sie na własym doświadczeniu.
Wiem jedno...nie zawsze jest tak jak tego chcemy.
Nie znam Twojej historii, ale skoro zdecydowal sie na taki krok to wnioskuje,ze jego argumentem jest...nie kocham Cię.
Myśle również,ze robisz dobrze starając sie o oddalenie pozwu, ale argument kierowany w strone męza tylko go rozwściecza.

Odpowiadam, że go kocham, że chcę pełnej rodziny dla dziecka.

Kocha a nie chce mojego szczęscia...na dodatek sugeruje,że nie zalezy mi na dziecku......
Aldo kochana...kocham, przysiegałam i nie złamie danego słowa, uważam ze jest szanasa na uratowanie....moze tak?
Zresztą.....czy musisz z Nim o tym rozmawiać?

Co Ci da odrzucenie pozwu?......szanse na jego opamietanie, być może.
Powodzenia Aldo...nie trać nadzieji, ale i bądź gotowa na wszystko.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-24, 22:07   

Aldo. Niewiele mogę poradzić, poza tym, żebyś robiła to, co uważasz za sluszne. Domyślam się jak ciężkim przezyciem są dla Ciebie te sprawy, przechodzę przez to samo teraz i jest mi coraz trudniej. U mnie na szczęście to ostatnia, jutro poznam wyrok sądu.
Twój mąz jest w takim stanie, że wszystko co zrobisz i powiesz, będzie odbierał jako atak i trzymanie go siłą. Co można na to opdpowiedzieć? Chyba tym samym: dlaczego mi to robisz, dlaczego robisz to dziecku?
Ale do męża i tak nic teraz nie dociera.
Ja życzę Ci dużo siły.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-24, 23:32   

CZAS EWANGELIZACJI SĄDÓW ŚWIECKICH.
Nawet nie chodzi o ewangelizację, tylko o wartości!

ODWAGI!

Szatan pogrywa na Waszych emocjach. A warto szatanowi pod nos podstawić miłość - wtedy polega (polega w tej walce o miłość)
Walka ta jest o Waszą Miłość w sercu. Walczcie o miłość w Waszych sercach. Wygracie.
I nie otrzymacie rozwodu. Tylko wierzcie w miłość - WIARĄ W MIŁOŚĆ.
Uwierzcie w miłość.
Uwierzcie i odpowiedzcie na diabelskie sztuczki MIŁOŚCIĄ.
WYGRACIE WALKĘ, BO szatan nie wie co to miłość. Szatan nie cierpi miłości - więc walcie go po głowie miłością i Różańcem Świętym - aby nie walczyć samemu tylko z Tą, która zdepcze mu piętę!


Nasyccie się miłością. Wygracie - bo miłość zwycięża.
Miłość Chrystusa zwycięża, BO ZWYCIĘŻYŁA.

Wasza miłość w sercu zwycięża sztana. Walczcie o swoją miłość w sercu - nie walczcie o miłość męża do siebie - WALCZCIE O SWOJĄ MIŁOŚĆ DO NIEGO.
Na każdą zadrę i brak miłości - plaster miodu na swoje serce, nie na czyjeś. Na swoje. Wygracie!
+ plus Koronka do Bożego Miłosierdzia - CHRYSTUS ZWYCIĘŻYŁ. TO SIĘ JUŻ STAŁO, DOKONAŁO.
POCZYTAJCIE O PLASTRZE MIODU NA SWOJE SERCE.


Poczytajcie:

"Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać."


"Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma."


"Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości. "


"Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam). "


"Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę."


"Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa"


"Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje."


"Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej"


"Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość."


Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce."



http://docs.google.com/Vi...qv9g_17hmbf2kfs
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-25, 00:41   

Elu.
Bardzo łatwo dawać dobre rady, gdy jest się z dala od problemu. Łatwo jest również uzasadniać, gdy się siedzi przed monitorem i wymyśla ewentualne scenariusze.
Na sali sądowej wszystko jest inaczej.
Więc proszę, nie dawaj dobrych rad, bo nie masz zielonego pojęcia o tym co piszesz.
Pozwól wypowiedzieć się tym, którzy przeszli tę drogę, przechodzą, będą przechodzili.
Chyba, że przeszłaś to piekło w sądzie, wtedy usunę swój post post.

Elżbieta napisał/a:
Walka ta jest o Waszą Miłość w sercu. Walczcie o miłość w Waszych sercach. Wygracie.
I nie otrzymacie rozwodu. Tylko wierzcie w miłość - WIARĄ W MIŁOŚĆ.

Że nie otrzymacie....
Skąd to wiesz???? Skąd taka pewność????
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 156
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-09-25, 01:40   Re: Syzyfowa praca

Alda napisał/a:
witam Was wszystkich. Dawno się nie wypowiadałam na forum, choć starałam się śledzić wątki.
Dziś postanowiłam coś napisać. Czuję się tragicznie.
Jestem właśnie po czwartej już rozprawie rozwodowej. Stram się wszystkimi siłami o odrzucenie pozwu o rozwód.
Tym moim staraniem wywołałam wielką burzę ze strony męża. Do tzreciej rozprawy włącznie był spokój z jego strony.
A od wczoraj pzeżywam wielki koszmar. Pyta dlaczego to robię, dlaczego robię mu problem. Odpowiadam, że go kocham, że chcę pełnej rodziny dla dziecka.

On natomiast pisze straszne rzeczy, że nasz związek był pomyłką, zebym dała mu juz spkój.

Jest mi bardzo ciężko, znów wszystko powraca, choć byłam już taka spokojna, taka silna,

Teraz nie wiem co mam robić dalej, ta walka w sądzie, to niestety syzyfowa praca i raczej nie przyniesie efektu.
Chce przy tym zaznaczyć, że w sądzie nie staram się udowadniać winy męża, tylko bronię naszego małżeństwa.
Tylko coraz bardziej zaczynam się zastanawiać czy warto.
Co mi da odrzucenie pozwu, skoro on mówi takie rzeczy i jest już do końca zdeterminowany.


Aldo, modlitwa w intencji np. uzdrowienia małżeństwa ma wtedy sens, jeśli odmawiana jest z wiarą w Bożą moc i oparta jest na posłuszeństwie, wierze i ufności Bogu. Kto ufa i miłuje Boga nie będzie Go obrażał godząc w małżeńskie przymierze z Nim.

Pan Jezus zakazał rozwodów. Dotyczy to w jednakowym stopniu obojga małżonków, gdyż oboje są odpowiedzialni w jednakowym stopniu za przymierze małżeńskie z Bogiem (składali tę samą przysięgę sobie nawzajem i Bogu). Skoro Jezus zakazał rozwodów, to każda próba naruszenia tego zakazu - obraża Boga. Katechizm mówi wprost, że: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne." (KKK 2384).

W tej sprawie tak naprawdę chodzi o Twoją relację z Bogiem, która dla każdego z nas powinna być najważniejsza w życiu, gdyż od Niego przychodzimy i do Niego zmierzamy. Myślę, że warto spróbować tak zbliżyć się do Boga, tak Mu w posłuszeństwie zaufać, spróbować zobaczyć siebie Jego oczami tak, aby uwierzyć, że Jego mocą (a nie własną) będziesz zdolna odmówić zgody na zło, które godzi nie tylko w Ciebie, Twojego małżonka, Twoje małżeństwo, lecz także we wszystkie małżeństwa sakramentalne na Ziemi.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8