Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
osobno.....
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 09:23   

Estero............. piszesz:'Chris, Norbert...wiem, ze macie racje- nie warto naciskac, nie warto biadolic... ale to trudne kiedy czuje sie tak zraniona, i jak tu zaufac mezowi- on nie ufa mi juz wogole"

Estero.......... czy ten ból jest spowodowany mężem czy Twoim odczuwaniem tego co Was dotyczy? Raczej jest to ból powodowany Twoim odbiorem sytuacji.Ty chcesz aby było inaczej.Twój mąż chce inaczej.Co boli?????????? Boli to Twoje "chciejstwo" Twoje "MNIE".Bo Ty chcesz inaczej,a maż po swojemu.............
Czy7 mozesz sie zdystansować do tego? To jest tylko Twoje chciejstwo.Mąż ma swopje............ Czy ma prawo do swojego? do swojego widzenia naprawy Waszego małzęństwa??
Piszes że boli,boli ,boli.............. boli bo nie chcesz zaakceptować ,boli bo to nie wg Twojej wyobrazni,nie wg Twojego widzenia naprawy.A gdzie maż w tym wszystkim??? gdzie jego droga??? Jego odczuwania??????????? Czy on ma prawo do innego odczuwania???? Innego od Ciebie?????

Dalej piszesz bardzo mądrą rzecz:"Wiec nie pozostaje mi nic innego jak zaakceptowac separacje i ufac, ze Bog ma swoje plany i ze moze to malzenstwo uratowac"

Tak,tak........... zaakceptować i zajac się praca nad soba.Nie zwalić wszystkiego na Boga mówiąc:jakią mnie Panie Boże stworzyłes ,taką mnie masz".Masz wolną wole i rozum.............. korzystaj z niej.Dla własnego i wspólnego dobra.Ale najpierw dla właśnego,egistycznego dobra.Zacznij od siebie,Sibie ponaprawiaj trochę.Męża zostaw.On może się naprawić pod wpływem Twoich zmian.

Piszesz Estero:"Musze dojsc do siebie"

Wiesz........... jak nie zaakceptujesz tego co masz ,to trudno Ci b edzioe dojśc do siebie.................. bo bedziesz wbijac sie w poczucie krzywdy naprzemian z poczuciem winy.Te dwa stany emocjonalne nie pozwolą Ci sie ruszyc z miejsca.Zastopują Cięcałkowicie.
Masz wybór............ zaakceptowanie siebie w danej sytacji,zaakceptowanie tego że powinnas pracować nad sobą,rozpoznanie i zaakceptowanie swoich mocnych i słabych stron,rozpoznanie i zaakceptowanie zalet i wad charakteru.I wreszcie ZGODA na to że jestescie w kryzysie.Że masz sporo pracy nad sobą,nad swoją Pogodą Ducha.A Pogoda Ducha jest zarazliwa.................. jak już ktoś ją posiądzie to zaraża innych.
Pogody Ducha.

Ps.Zgadzam sie z Norbertem...........z Bogiem jest łatwiej,zdecydowanie łatwiej
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 09:45   

nałogu, dostałeś moją wiadomość na priv?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 09:56   

Chris...................nie
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 11:30   

Estera nie rozumiem Cię. Twój mąż chce ratować małżeństwo, wybiera swoją drogę tej pracy nad nim i ratowania... pozwól mu na to! Zaufaj Bogu, zaufaj mężowi.... Ja żałuję, ze kiedys kiedyś męzowi nie zaufałam...
Jeśli mąż ciągle Ci powtarza i przypomina o swojej wyprowadzce, powiedz mu że juz to mówił, Ty przyjełaś to do wiadomości i nie musi Ci codziennie powtarzać...
Estera daj mu wolność, otwórz klatkę.... siłą, biadoleniem... niczym go nie zatrzymasz. Tak poprostu jest!
Ja płakałam jeden dzień i wziełam się w garść... Potem wszystko wracało i wraca nadal... Jeszcze zdarzają się dni kiedy chodze po ścianach :roll: Myśle codziennie i cały czas o tym co się dzieje w moim życiu! Ale to ma jakiś sens... Wierze w ten sens. Wierzę w leprze jutro. Teraz wiem, ze nic nie jeste mnie w stanie złamać, że jestem silna. Wcześniej tej swojej siły nie czułam... A nie minął nawet miesiąc.

[ Dodano: 2008-09-11, 11:38 ]
nałóg, piszesz o akceptacji.... A ja wreszcie rozumiem o co chodzi. Mnie pisało i mówiło o tym kilka osób. Mówiła na przykłąd Mirelka, a je nie rozumiałam o co jej chodzi! Teraz rozumiem i w pełni się z tym zgadzam. Zaakceptowałam moją sytuację, to co przyniosło mi życie, a w zasadzie co dostałam od Boga... Jest mi spokojnie, cicho.... jest mi dobrze. Bóg daje mi siłę, wiarę, daje mi szcześliwe chwile, daje mi rodziców, teściów, przyjaciół, przyrodę... Wszystko to od Boga!! To wspaniałe :D
Owszem bywają chwile kiedy mam już dość, kiedy ten koniec jest taki przerażający. Ale tak na prawdę zakończył się chory układ. To co było nie było zdrowe, naet jeśli było pełne miłosci...

Rany sama się sobie dziwie, ze to pisze... Jakoś nadle we mnie się tyle zmieniło, zmieniła się moja postawa... I JUŻ SIĘ NIE BOJE.......... (Mirelka Ty wiesz czego sie bałam..... Dziękuje Ci za modlitwę)
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 12:20   

Lodziu ...
Zobacz jak Pan Cie kocha...daje mi siłę i wytrwałośc do modlitwy właśnie wtedy, gdy nie potrafię się modlic i wołam : " Boże gdzie jesteś"?
http://www.youtube.com/wa...DEh7Rj5Di0&NR=1
Pamiętam w modlitwie, Jego mocą...
Pozdrawiam serdecznie :)

Ps. Cieszę się ,że wyzbyłaś się lęku...i w każdej sprawie, wyrzuca się najpierw leki...dalej już lżej... :-D
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 12:32   

No widzisz lodziu własnie to jest akceptacja ,zaakceptować siebie,zaakceptować sytuację
zaakceptować swoje ułomności i teraz albo pozostajesz z tym nadal albo pracujesz i zmieniasz co było ułomne w tobie ..tak bez tej akceptacji przyznania sie w końcu wewnątrz jak wcześniej gdzies napisał nałóg jestem popaprancem ale ja to juz wiem i pomoca Boga pragne to zmienić ,pragnę czystości serca,pragne rozumu,pragne byc normalny ..zostając w tym miejscu nie godząc sie na akceptacje jestes nadal pokarmem dla złego.
Bliskość Boga daje ci wiarę ,daje to światło wiesz już teraz nie jesteś sama ..zawsze ktoś jest przy tobie ...on wie co robi otwiera twoje oczy...i napewno otwiera inne oczy ,nie możemy sie wić ,walczyć,szamotać ..z wiara boską dostajesz spokój umusłu a wtedy wszystkie sprawy,trudy wydaja sie proste ,wcale nie takie złe..ja już teraz jestem wdzięczny za tą opiekę i łaskę choć wiem że dopiero powoli kroczę jako wierny jego słuchacz
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 13:00   

Wiecie co jest w tym wszystki tak bardzo niesamowite.... że coraz czeście umiem myślec, czuć że dla szcześcia nie MUSZĘ być z... ża cały świat nie kończy się na.... Wiecie o czym mówię!! Ja potrafie teraz sama... Co nie znaczy że nie tęsknie, ze nie chciałabym.... Tyle że nic na siłe... nic wbrew nas obojgu.... To jest czas dla mnie i dla niego osobny!! Każdy musi swoje przeżyc, każdy musi swoje wycierpieć, przepłąkać.... Każdy musi dojśc do swoich wniosków i zrozumieć swoje błędy...
Zostawiam Panu Bogu nas, siebie.... Niech się dzieje.... a w sercu modlitwa.

[ Dodano: 2008-09-11, 13:01 ]
Kurcze, może zbyt idealistycznie to opisuje.... Ale tak czuje! Na prawdę!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 13:38   

Kolejna owocna dyskusja z morałem........trzeba zgodzic sie na własne życie, przyjąć je i zaakceptować.
Nie ma innej drogi.
Dlaczego musimy zgodzić się na własne życie, czym jest owa zgoda i i jak tego dokonać?....tego dowiemy sie z książki "Jak zgadzać się na własne życie" Lucyna Słup i Józef Augustyn SJ
POLECAM :-)

[ Dodano: 2008-09-11, 14:46 ]
fragmenty ksiązki... http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=50157#50157
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 17:25   

Lena....wartościowa lektura
Lodzia........... dostawałaś takie zwroty jak piszesz.Zaakceptować siebie,zaakceptować sytuację ,przyjąć ja jako własną............ to jest ten moment ODBICIA SIE OD DNA.
Widzisz Lodzia.......... to co dostawałaś ,te zwroty to było "podwyższanie Twojego dna".Buntowałas się,złościłaś....nawet miałaś w tym buntowaniu poparcie.......... bo za ostro,bo trzeba pogłaskać,poużalać sie nad Lodzią,bo ona poraniona.......... i dziś piszesz o innej Lodzi.SUPERRRRRRRRRRRR .Tak trzymaj.
Nikt Ci nie powiedział że będzie łatwo,miło i przyjemnie zawsze.......... ale akceptacja siebie to początek Pogody Ducha,a tę można mieć nawet wtedy gdy boli,gdy wcale nie jest dobrze,gdy nie jest tak jak byś chciała.
Lodzia.................. ja osobiście bardzo się ciesze z tego co przeczytałem w Twoim poście.
Jesteś kolejną osobą na forum ,która zmieniłą swoja postawę,swoje widzenie siebie i świata,otoczenia i męża.
Pogody Ducha Lodzia..........i 24 godzin .Tylko tyle.Codziennie 24 godzin.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-12, 20:01   

Lodziu,
moj maz raz mowi, ze chce ratowac malzenstwo, a potem dziesiec razy zachowuje sie wobec mnie tak jakby mnie nienawidzil, nie ufa zupelnie, niszczy.
Kaze mi podpisywac jakies oswiadczenia o rozdzielnosci majatkowej, nagle okazuje sie, ze wszystkie pieniadze sa jego, zablokowal mi dostep do konta. Ja w tej syt. nie jestem w stanie rozmawiac o pieniadzach, a on zachowuje sie wobec mnie jak wobec kogos kto chce go potencjalnie oszukac...jest to b. przykre i niesprawiedliwe.
Teraz jestem chora, na kilka dni musze isc do szpitala a on uwaza ze nim manipuluje, znika na cale dnie, wraca tylko na noc i tak codziennie.
Nie wiem jak dlugo to wytrzymam- nie mam tu rodziny i przyjaciele tez sa b. daleko.
Czuje, ze dotknelam dna- jestem chora, sama w tej syt., rodzina meza buntuje go przeciwko mnie, nie wiem w ktora strone pojsc- moze po prostu ratowac siebie i uciec z tej chorej sytuacji- uciec doslownie. Bylaby to jednak decyzja b. powazna i ostatecznie konczaca nasze malzenstwo, mam bowiem tutaj pewne zobowiazania, ktore sa wazne dla mojej i naszej przyszlosci- bym mogla tu zyc, podjac prace musialabym pewien etap nauki zakonczyc. Problem w tym, ze brakuje mi sil, psychika mi siada.
Powiedzcie, czy tak zachowuje sie czlowiek, ktoremu zalezy by jeszcze kiedys byc razem?
Nie rozumiem postepowania mojego meza, coraz bardziej boje sie jego posuniec, nie jestem w stanie w takiej atmosferze zyc z nim pod jednym dachem. i coraz bardziej mam wrazenie, ze on sam uklada sobie zycie, patrzac na wlasne korzysci i ze jest mu wszystko jedno jaka decyzje podejme.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-12, 21:48   

Estero, dlaczego robisz z separacji "coś", co jest bardzo złe?...
Separacja jest dopuszczana przez kościół, nie jest ZŁEM.

Rozwód jest piekłem - taknazwał to św.Ojciec Pio.
Separacja jest w każdym wypadku BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM, bo nie zrywa węzła małżeńskiego.
Nie bój się separacji, bo ona nie jest ZŁEM.

Wiesz, istnieje w Polsce ogromna ilość osób, którzy przeżyli piekło rozwodu - najczęsciej, a właściwie zawsze - dla wierzących - jest to rozwód jednostronny - po to tylko jedna strona upiera się na rozwód.
Jedna strona poległa w walce z diabłem, który namawia do rozwodzenia się!

Na szczęście istnieje broń na diabła - to Różaniec Święty, którego on boi się jak opętany!
Słyszałam, że odmawianie Różańca Świętego jest to walenie go po głowie młotkiem! do tego stopnia

Ludzie są nieszczęsliwi, bo nie wiedzą, że mają broń, zapominają o tej potężnej tarczy.
Czy pamiętasz choć o jednej dziesiątce?
Zachęcam!
Jest tak wiele świadectw polegnięcia diabła przed Mocą Boża poprzez Matkę Najświętszą, że po prostu kłaniam się Bogu za to co zsyła.
Chwała Mu za wielkie dzieła, które uczynił, tylko ujrzeć je trzeba przez Chrystusa - Jego serce przebite dla nas.. z Serca Jezusa wypłynęła Krew i Woda... dla nas... dla naszego uzdrowienia każdego zranienia. KAŻDEGO ZRANIENIA, CHOĆBY BYŁO NAJWIĘKSZE, PO LUDZKU NAJWIĘKSZE.
Wystarczy poczytać świadectwa... świadectwa Mocy Różańca świętego.
Diabeł nie wchodzi do domu w którym odmawia się Różaniec Święty - nawet jedną dziesiątkę...
16 wrzesień - rocznica objawień w Gierzwałdzie - znów Matka Boża przypomina "odmawiajcie codziennie Różaniec..."
To jedyne w Polsce uznane przez kościół duże objawienie - i tam Matka Boża wskazuje na Różaniec... dla siebie? NIE. On jest NAM POTRZEBNY, nie Matce Bożej.
Ona chce nam przypomnieć jak mamy bronić się przed diabelskimi sztuczkami, a takimi są namawianie do rozwodu!

separacja nigdy nie jest ZŁEM, bo separacja jest dopuszczona przez kościól - i wcale nie piszę o separacji cywilnej. Nie.
bo
separacja cywilna - poprzez sądy świeckie prowadzi często - do rozwodu.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-13, 00:26   

Elzbieto,
wlasnie 2 godz. temu skonczylam modlic sie na rozancu, maz wrocil do domu i po raz pierwszy udalo nam sie spokojnie porozmawiac o tej separacji. Dla mnie to juz b.duzo!

Tyle madrych osob jest na tym forum, ktore dziela sie swoim doswiadczeniem-dziekuje Wam.
Te ostatnie wypowiedzi, odpowiedzi Chrisa, Norberta, Naloga,Lodzi, Elzbiety i innych osob czytalam po kilka razy...Bo chce przyjac to co dobre, choc nie zawsze latwe, otworzyc sie na inne myslenie, spojrzec z innej perspektywy.
Pomagajcie mi nad soba pracowac, odkrywac to czego sama nie widze...Juz sam fakt ze jestescie, ze istnieje to forum wiele dla mnie znaczy.
Dziekuje i...nadal tu zostaje.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-13, 10:17   

Estera, ciesze się że spokojniej u Ciebie... że przyszedł czas na rozmowę, będzie ich wiele, to nie ostatnia wierz mi. Zachowaj spokój - on jest dobrym doradcą.

A ja się zastanawiam co dalej? W ostatnich dniach zrobiłam duży krok. Akceptacja tego co się dzieje to dla mnie coś bardzo ważnego. Przez tak długi czas nie umiałam się pogodzić z faktami... walczyłąm z rzeczywistością. I włąśnie teraz zastanawiam się co dalej? Co można zrobnić? Czy coś robić? Czy zostawić? Wiem, że należy dać CZASOWI CZAS...
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-13, 10:20   

Estero,
powodzenia. Módlmy sie za siebie wzajemnie. Módlmy sie, zebyśmy miały siłę walczyć o siebie, ze swoimi emocjami, o spokój wewnętrzny, którego tak bardzo brakuje.
Boże mniej Esterę i nas tu wszystkich w opiece.
Proszę o siłę i zrozumienie. Ktoś kiedyś w trudnej zyciwej sytuacji powiedział, Boże powierzam Ci swój dramat i proszę o ratunek( zdrowie dziecka), a jeśli nie będzie to możliwe, pomóż mi to zrozumieć i przejśc przez to wszystko.
Boże działaj.
Amen

[ Dodano: 2008-09-13, 10:24 ]
Lodziu,
i wtym problem, zeby zaakceptować obecny stan rzeczy, a to niezwykle trudne. Sama ze sobą się biję się z myślami. Raz akceptuje, raz się niegodzę, modlę się, sukam ratunku.
Mam wrażenie, że znalazłam sie w jakim potrzasku i szukam wyjścia. dziś też wychodze do ludzi, zeby nie być w domu. tak nagle trzeba zacząć myśleć tylko o sobie i dziecku, kiedy zawszy byliśmy My.
Boże pomóż przez to przejść
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-13, 10:24   

Piękne to samotna, co napisałaś....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8