Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
osobno.....
Autor Wiadomość
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 12:30   osobno.....

Witam Was moi drodzy...
Od kilku tygodni jesteśmy osobno (ja i mąż). Ja mieszkam w nowym pięknym mieszakniu (spełniło się moje marzenie). Może ono takie piękne nie jeste ale jest "takie moja", są w nim moje kolory na ścianach, są w nim moje meble - takie wymarzone, czuje się w nim bajkowo... i nawet chwilami nie czuje się samotnie. Mąż mieszka troche dalej jakies 50 km ode mnie. Też się już zorganizował...
Przykro nam było oboje gdy się wyprowadzał, nie napisze odchodził, bo sercem odszedł już dawno... Mamy kontakt ze sobą... Tak troche! Nie ma między nami żadnej nici porozumienia w kwesti nas. Nie umiem pisać o szczegółach, w zasadzie nie chce...
Chyba wszystko się rozleciało na dobre.
Zdaje sobie sprawę, że tak jak było nie mogło być! Że runął domek z kart..... Ale nie wiem czy powstanie pałac?
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-08, 19:27   

Powstanie!
Pałac... i ogród piękny będzie, i ptaki będą śpiewać...
Pamiętaj, że gdy zatrzaskują się jedne drzwi, Pan Bóg otwiera inne :-D Z czasem umiemy je dostrzec.
Ściskam Cię mocno Lodziu!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 06:44   

Lodziu - znam to. Ja zrobilam remont w mieszkaniu i zamiast sie cieszyc - poczulam taki smutek, taka samotnosc. Przytulam Cie.....


Pestko co u Ciebie?
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 10:57   

Lodziu ufaj Panu, że On z każdego zła wciąga dobro. Ja rozumiem Cię mój mąż od miesiąca mieszka u cioci teraz chce pokazać jaki jest dobry więc rano przyjeżdźa po córkę aby zawieźc ją do przedszkola i przywozi a syna na zajecia dodatkowe ale tak naprawde to dlatego bo nie chce dać mi auta. To wszystko jest koszmarne poprosiłam go o pieniądze bo mi nie daje to sie dowiedziałam że jestem chciwa a za co mam kupić dzieciom ubrania jedzenie zostawił mnie z kredytami nie wiem jak można tak z czystym sumieniem obrażać. Modlę się o siłę abym się nie poddawała i dalej miała siłe za niego się modlić. Ufam i wierze w cud że tylko Jezus może przemienić serce przecież nie ma łatwego szczęścia, a oni się pogubili i nie widzą złe które czynią to jest życie w ciemności.To jest wszystko nie do pojęciadlatego tylko Jezus moze nam pomóc po ludzku to jest nie do zniesienia.
Jezu Chwała Tobie, ratuj nas, daj siłę!
Pozdrawiam.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 11:23   

Lodziu....a ja Cie podziwiam...Twoją siłe i walkę o siebie, o to aby poczuć się choć toche szczęśliwą.
Świadczą o tym....Twoje kolory na na ścianach, Twoje wymarzone meble.....
Mimo przeciwności nie zamykasz się na życie, realizujesz marzenia, tworzysz swój bajkowy świat.
To piekne Lodziu....zauważyć radości i barwy pośród smutkow i szarości. Zauważyć, wydobyć i umieć się nimi cieszyć.
Możesz być z siebie dumna :-)
To początek Lodziu...na wiele Cie stać i jeszcze wiele osiagniesz....pomalutku.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 14:37   

wanboma, ja nie czułam smutku.... zuepłnie nie! Tylko dziwne to dla mnie było.... Chyba jak ten remont robiłam to nadal robiłam go dla nas, nie tylko dla siebie....

Małgorzta, to przykre co sie dzieje.... Ja na szczeście nie doświadczam złośliwości ze strony męża....

Dzięki lena, To co napisałaś: To początek Lodziu...na wiele Cie stać i jeszcze wiele osiagniesz....pomalutku. dodało mi sił...

Tobie pestka, już pisałam.... że dziękuje

A wczoraj pogorszyłam sytuację, zupełnie nie świadomie.... :cry:
Zachowałam się głupio....... nie przemyślałam tego co robie, mając zupełnie inne intencje narobiłam problemów.......
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 14:52   

Zachowałam się głupio....... nie przemyślałam tego co robie, mając zupełnie inne intencje narobiłam problemów.......

Lodziu jesli twoje intencje były szczere,a co do tego nie mam watpliwosci(niejednokrotnie dałaś nam świadectwo swojej dobroci) to wcale nie zachowałaś sie głupio.
Nie rób sobie wyrzutów.....to tylko czyjeś niezrozumienie było.

Jeszcze coś...Lodziu mnie Twoj post dodał "powera" do realizacji marzeń :-)
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-09, 14:57   

lena napisał/a:
Lodziu mnie Twoj post dodał "powera" do realizacji marzeń

Tu mnie zaskoczyłaś...
lena, mnie spełniły się ostatnio marzenia nad którymi długo pracowałam...... modliłam się o nie.... i widziałam w sercu jak się realizują!! A teraz one są realne!! Istneją w moim świecie!! Tak jak je sobie wymarzyłam takie własnie są....
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 13:24   

Wanbomko
U mnie ciąg dalszy "sprzątania". Jak skończy się ten etap, będę wiedziała kim jestem ;-) bo teraz to tylko czuję, ale stwierdzić może ktoś inny.
Jest dobrze, spokojnie, czasami już nawet radośnie. No i jestem mądrzejsza!
Ściskam Ciebie i wszystkie inne Sycharki :mrgreen: !
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 14:10   

Witajcie co do mieszkania to ja jak mąż się wyprowadził nie mogłam na nie patrzeć i ciągle jeżdziłam do mamy to chyba tak jest, że nam poprostu smutno, ale już dzięki Bogu, który mi szepcze będzie dobrze jestem z Tobą jakoś daje radę i jestem po myciu okien, kupiłam sobie kwiatka, nowe doniczki i aż się milej zrobiło. A teraz dbam o dzieci, siebie i trwam na modlitwie. Chwała Panu.
Pozdrawiam Was gorąco.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 16:12   

Dolaczam sie do tematu:OSOBNO....
ja tez niedlugo znajde sie w gronie osob mieszkajacych bez meza....nie myslalam, ze do tego dojdzie.
Mialam nadzieje na terapie, bylismy juz na jednym spotkaniu i umowilismy sie na drugie.
Maz jednak beze mnie podjal juz decyzje...nie mam nic do powiedzenia, nie moge mu nic wytlumaczyc ani zabronic by sie wyprowadzil.
On widzi to jako jedyna mozliwosc ratowania naszego malzenstwa. Chce podczas separacji robic wspolna terapie...ja wpadam coraz bardziej w depresje, a on zarzuca, ze chce nim manipulowac.
Mieszkamy za granica- jestem tu praktycznie sama- bez rodziny, przyjaciol. Jest kilka powierzchownych znajomosci. Nie wiem, jak to wszystko zniose. Jestem w takiej sytuacji, ze albo przyjme jego warunki- rok separacji i terapia, albo calkiem juz koniec naszego malzenstwa.
Zle m i z tym, ze nie moglam w tak waznej sprawie podjac decyzji razem z nim.
Zranilo mnie to bardzo.
On nie przejmuje sie niczym, robi co dla niego jest wygodniejsze lub co on uwaza za sluszne.
Zastanawiam sie czy nie pojsc po prostu inna droga, bez niego- bo jak moge miec nadzieje, ze z tego malzenstwa cos bedzie, skoro on po prostu mnie teraz zostawia- a wiec nie wiadomo, czy po separacji, kiedy znow bedziemy razem znow mu cos nie odbije, n.p. kiedy zachoruje, strace prace itd, czy nie powie wtedy, ze on potrzebuje dystansu...
Gubie sie w tym wszystkim i NIE ROZUMIEM!!!!!!!!
Separacje doradzil mu i utwierdzil go w tym ksiadz, z ktorym ma kontakt.
Wiec moj maz ustala takie rzeczy z ksiedzem , nie ze mna....
A do tej pory nigdy nie mielismy okazji podjac dlugotrwalej terapii malzenskiej. A teraz kiedy ja zaczelismy, maz sie wyprowydza.
Dopoki nie znajdzie mieszkania mieszkamy razem, codzienne slysze o jego decyzji wyprowadzenia sie i takie zycie to koszmar. Cierpie, nie wiem jak sie wobec niego zachowac- w kazdym razie coraz mniej czuje sie jak zona i coraz mniej czuje ze mam meza
Pozdrawiam Was Sycharowiczki!- i Sycharowicze!
Co Wy byscie zrobili na moim miejscu?
 
     
chris
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 20:24   

estero nie naciskaj, bo zepsujesz. ugryź się czasami w język zanim powiesz coś nie tak. żalu pewnie w tobie masa, ale daj czas, bo naciski nie pomogą, wręcz odwrotnie.
na wyjaśnienia przyjdzie czas, ale nie teraz.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-10, 22:32   

Estero co zrobic na twoim miejscu to trudne bo kazdy odpowiada i decyduje sam za siebie ,ja tylko moge napisac co sam zrobiłem na swoim miejscu...jestem poza domem,jestem w separacji i pracuję intensywnie dla siebie buduję swój kregosłup,naprawiam swe złe strony nie marnuje tego czasu na biadloenia,nie upajam si wolnością,nie trace czasu na bzdury....jedynie buduję w sobie normalnego człowieka,wyzbywam sie wad i złych nawyków....zawierzam Bogu a on bedzie wiedział co dalej ze mną....odpowiem ci tak przyszła do mnie kiedys reflksja a brzmiała tak masz jedno zycie nie marnuj go na głupoty ii to w kazdej postaci ,masz wiek jaki masz a on zabowiązuje do dorosłej oceny sytuacji i dorosłych działań....Estero uczieczka przed
prawda ,uczieczka przed dorosłością czynów czy też fałszowanie swego świata...jest obłuda wzgledem Boga....często padają tu na forach takie slowa trzeba zamknąc pewien cykl by otworzyc nowy....zaufaj Bogu...zaufaj sobie ..zaufaj męzowi....a jeżeli razem wierzycie w swoja miłość i uwielbienie naprawiajcie siebie a Bóg was zjednoczy jak kiedyś
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 01:53   

Chris, Norbert...wiem, ze macie racje- nie warto naciskac, nie warto biadolic... ale to trudne kiedy czuje sie tak zraniona, i jak tu zaufac mezowi- on nie ufa mi juz wogole.
To boli, boli, boli!!!!!!!
Wiec nie pozostaje mi nic innego jak zaakceptowac separacje i ufac, ze Bog ma swoje plany i ze moze to malzenstwo uratowac.
Wiem, ze abysmy mogli do siebie powrocic czeka nas ciezka praca nad soba.
Ciesze sie Norbert, ze podjales to wyzwanie i nie marnujesz czasu.
Ja na razie przez moze zle pojeta walke o malzenstwo jmestem wyczerpana i fizycznie i psychicznie. Musze dojsc do siebie. Moze separacja ktorej tak sie boje pomoze mi w tym...Czemu we mnie tyle leku przed tym wszystkim, tyle obawy, ze to juz koniec?????
Wyrzadzilismy sobie nawzajem wiele zla, zadalismy rany- pewnie w duzej mierze nieswiadomie.
Myslalam tylko, ze lepiej i rozsadniej podjac terapie bez separacji.
Ale on zadecydowal za nas dwoje...
Wlaczam Was do swoich skromnych modlitw i prosze Was o modlitwe.
Wspierajmy sie nawzajem!
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-11, 09:02   

Estero w każdym jest lęk,lęk to naturalny strach człowieka przed nowum,przed niepojętym
to strach i żal tego co straciłaś ,powroty do dawnego ..trzymania tego na siłę .I nikt tu
nie mówi że wszystko w naszej przeszłości było do kitu,było złe ..nie ale spójrz na to tak
twoje małżenstwo,moje i wielu innych tutaj zaczeło chorować wytworzyła sie gangrena..
trzeba to szybko leczyć ,odciąć tą gangrenę ..i tworzyć nowy zdrowy naskórek....uwalniasz się od mysli,uwalniasz od zła ..czas ..czas ..zapominasz już o gangrenie....nosząć dalej niezatarty obraz w swoim sercu męża ...z resztkami wiary w niego i miłości ..pracująć każdego dnia upiękrzasz wewnątrz ..dajesz sobie szansę na miłość i jemu..nasza dobroć ,czyste serce pamiętaj potrafi zarazić na nowo jak kiedyś.Trzeba tylko odrzucić to zło,i ja wiem dokładnie to trudne bo człowiek nadal wije się z myślami,kurczowo trzyma się starego,czuje strach co dalej..i pewnie sam by przepadł ,zaginoł w tym labiryncie ..ale ufność Bogu,słuchanie jego ciepłego głosu,buduje nas ,daje siłę,ukojenie..człowiek przestaje się lękać....
Estero nawet nie wiesz jak mocno to teraz cenię..właściwie człowiek który przez lata był plecami do Boga ,ale on mnie przyjoł spowrotem,wybaczył ,dał siłę i rozum
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9