Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już sił
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 17:05   

Maria...wiesz po co Bóg dał człowiekowi ręce? ...żeby ich używał do pracy i innych czasami przyjemniejszych rzeczy czy spraw.
A serce? ....żeby kochał
A głowę i rozum???? żeby myślał
A wolna wolę? .....żeby miał świadomość konsekwencji swoich czynów i odpowiedzialności za nie.

Więc może warto pouzywac tych organów w odpowiedni sposób? Pozwolic na ponoszenie konsekwencji,czy wręcz zmusić do ich ponoszenia.A nie tylko cierpieć i modlić się natretnie .
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 21:36   

Mili moi , wiem , że to forum cierpniących porzuconych mężów i żon, wiem , że wszyscy wzajemnie chcą sobie dodać otuchy , mają nadzieję , wierzą w miłość , w Boga , w uczuciowość wyższą. Ale chyba jednak muszę zgodzić się z Supłem- odwołuję wcześniejsze słowa. Możemy być dobrzy w teorii- uwzniośleni, uduchowieni , wracać myślami do małżeńskiej przysięgi, do jej ( jego ) słów , jak nas kochają, zastanawiać się czy tęsknią czy myślą o nas. Wszysto do czasu - do czasu kiedy zobaczymy rozmaślone oczy męża wpatrzone w kochankę albo jak ją całuje. Nasze myśli , tęsknoty , marzenia, wzruszenia i ból nie liczą się wcale - to bardzo proste, dla nich nas już nie ma. Najlepiej zobaczyć to na własne oczy , to jest prawdziwy kubeł zimnej wody. Niezapomniany widok. Myślę, że nic nie zrobi na nim wrazenia - moje milczenie , mówienie , krzyczenie itd. mnie dla niego już nie ma.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 23:49   

czerwona napisał/a:
Mili moi , wiem , że to forum cierpniących porzuconych mężów i żon, wiem , że wszyscy wzajemnie chcą sobie dodać otuchy , mają nadzieję , wierzą w miłość , w Boga , w uczuciowość wyższą. Ale chyba jednak muszę zgodzić się z Supłem- odwołuję wcześniejsze słowa. Możemy być dobrzy w teorii- uwzniośleni, uduchowieni , wracać myślami do małżeńskiej przysięgi, do jej ( jego ) słów , jak nas kochają, zastanawiać się czy tęsknią czy myślą o nas. Wszysto do czasu - do czasu kiedy zobaczymy rozmaślone oczy męża wpatrzone w kochankę albo jak ją całuje. Nasze myśli , tęsknoty , marzenia, wzruszenia i ból nie liczą się wcale - to bardzo proste, dla nich nas już nie ma. Najlepiej zobaczyć to na własne oczy , to jest prawdziwy kubeł zimnej wody. Niezapomniany widok. Myślę, że nic nie zrobi na nim wrazenia - moje milczenie , mówienie , krzyczenie itd. mnie dla niego już nie ma.


Witam czerwona:)
Uduchowienie nie jest teorią, a jeśli tak jest postrzegana to nie o duchowości mowa...
Uduchowienie nie jest zapewnieniem życia serialowego. Z całą pewnością uduchowienie pomóc może nam oddzielic słabosci i grzechy ludzkie od człowieka, który do tej pory był postrzegany jako krzywdziciel...
Muszę Cię jeszcze rozczarowac czerwona, wybacz ,że to nie pokrzepienie..., albo pokrzepienie nawet...Dla męża jesteś... z całą pewnością jesteś, WYRZUTEM na ten moment. Ten wyrzut może spowodowac powrót do Boga , do Ciebie...
Takie moje prywatne rozważanie...nad którym się zagłębiam...ten wyrzut wynika z PRZYSIEGI MAŁŻEŃSKIEJ...skoro istnieje wyrzut...to jak to się ma do Mocy Łaski Samego Sakramentu Małżeństwa...? Może kiedyś znajdę odpowiedź...Z całą pewnoscia ten wyrzut może stac się szansą...
Ten stan w jakim teraz jesteś jest dla Ciebie i wielu innych trudnym doświadczeniem z którym nie musisz forsowac sie sama...Z całą pewnością Jezus Chrystus w Eucharystii Zywy i Prawdziwy zrozumie Ciebie najlepiej :)
Wspomagaj męża modlitwą bo byc może przyjdzie mu toczyc takie walki...
http://www.godtube.com/vi...63418003b47d7d5
Pozdrawiam serdecznie:)
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-30, 08:50   

Czerwona, wiem jak Ci ciężko, jak boli takie zobaczenie prawdy. I wiem, że żadne słowa o Jezusie, który cierpiał na krzyżu, w tym momencie nie są dość dobre by ukoić Twój własny ból. Masz prawo przeżywać swoją rozpacz, masz prawo na tę chwilę czuć się oszukana, wzgardzona, masz prawo do zwątpienia. Ale to minie, przestanie po jakimś czasie być tak bolesne, zatrą się obrazy.
Masz rację, możemy być dobrzy w teorii, możemy wygłaszać swoją wiarę, a jak przyjdzie kolejny cios, trudno nam się pogodzić z faktami. Wtedy jest czas, by spojrzeć realnie, przemyśleć, wtedy przyjąć albo odrzucić to cierpienie, bez wzniosłych haseł, po prostu dlatego, że faktów nie zmienimy, nie mamy innego wyjścia, jak tylko się pogodzić.
Nasi mężowie robią źle. I wcale w tej chwili nie chce się oddzielać człowieka od czynu, prawda jest taka, że to on robi nam krzywdę, wszelkie dewagacje w stylu "on nie jest zły, to jego czyny są złe" - niewiele pomogą.
I w takiej chwili guzik mnie obchodzi, czy jestem wyrzutem czy nie jestem, mnie jest źle, ja cierpię. I nie chcę zastanawiać się nad ew. przyszłymi myślami szanownego, co on zrobi, czy się nawróci, czy będzie brnął dalej. Nie jestem robotem, który można zaprogramować na dobre myśli.
Ja tam po ludzku powiem: masz prawo być zła, masz prawo wątpić, masz prawo do tego, by czuć ból. Ale wierzę, że podniesiesz się z tego, wytrzyj nos i po prostu ciesz się że żyjesz. Nawet bez męża życie może być ciekawe. On nie zabierze Ci tego, co jest dobre, on nie zabierze Ci wiary w Boga, w ludzi. Życie jest warte życia.
Teraz jesteś w złym stanie, więc wyrzuć to z siebie, wykrzycz, nie możesz mężowi, wykrzycz Panu Bogu, lepsze to, niż tkwienie w tym stanie beznadziei, apatii, zwątpienia. I nie myśleć o przysiędze, o tym, czy oni nas kochają, o tym, czy wrócą. Takie myślenie nic nie da. Teoretyzowanie na nic się nie zda, liczą się fakty. I Ty się liczysz, jesteś, żyjesz, dziś wstałaś, więc trzeba zjeść śniadanie, pomyśleć o obiedzie, wyjść na spacer.
Pozdrawiam serdecznie.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-30, 09:21   

Otóż to , liczą się fakty , a fakty są brutalne i powodują utratę wiary w ludzi, utratę wiary w człowieka , który był mi najbliższy.Niestety - utratę wiary w to , że cokolwiek ma sens. Znów jestem bardzo rozchwiana w nastrojach - teraz uważam , że trzeba spojrzeć na to wszystko realnie , nie jestem żadnym wyrzutem , zrozumcie , że mnie nie ma. Ja ciągle tkwię w starym świecie, którego realnie już nie ma . To jest mój problem i tylko mój problem . Problem moich emocji i myśli . Teraźniejszość jest taka , że jestem sama. Wcale nie chcę myśleć ,czy on mnie kocha ( to chyba oczywiste , że nie) czy wróci ( to chyba oczywiste , że nie ) . Ja chcę myśleć tylko o sobie i o tym jak sobie poradzić z całą tą sytuacją - ale jest ciężko , bardzo ciężko.Naprawdę wszystko się rozsypało i trudno bardzo skleić cokolwiek samemu.Chcę myśleć inaczej i o czym innym ale jak przekonać o tym moja głowę. Ciężko.
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-30, 11:36   

Czytam wszystkie Wasze posty i zastanawiam się co jeszcze można zrobić. Dzięki nałogu za wskazówki sęk w tym, że większość z nich już zrealizowałam. Mam pracę, która wymaga ode mnie "bycia w dobrej formie" zarówno tej fizycznej jak i "estetycznej". Jest więc fryzjer, kosmetyczka, czasami nowy ciuch, perfumy. Znajomych staram się nie zaniedbywać więc wychodzę regularnie. W momencie kiedy nie mogliśmy się już porozumieć napisałam do niego, spokojny w tonie list wyjaśniający to co teraz czuję - bez odpowiedzi. Z jego rodzicami rozmawiałam i owszem, skutkiem był wnioske to TWOJA WINA, on przecież był takim dobrym dzieckiem, poznaliśmy się na Tobie od początku i wszyscy mówili, że to małżeństwo nie może się udać ( to cytat). Wytrzymałam 20 minut tego monologu, a widząc, że na dialog nie ma szans spakowałam walizkę i wyjechałam. 130 km do domu ryczałam, ale cóż życie toczy się dalej... Mój mąż ma zatem sprzymierzeńca w postacie rodziców, a ja już nie mam teściów. Owszem jestem w stanie "zdjąć pokutną szatę" obudzić się rano i przykleić śpiew na usta, ale to nic nie daje. Tak jak mówi czerwona nas nie ma jesteśmy przezroczyste. On nawet na mnie nie patrzy jak do mnie mówi. Sam sobie pierze, jeśli trzeba sam robi zakupy, prasuje. Oczywiście nie sypiamy razem. I co pozostaje czekać? Modlić się próbuje, nie wiem jak długo dam radę modlić się za niego. Całe szczęście są dzieci one porządkują moje życie, nie dają zwariować, ale równocześnie niewiarygodnie ranią snując nieświadome niczego, opowieści o tej pani, o zabawach z nią, lodach, wyjeździe na wakacje. Nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam, nie chce "załapać" depresji. Psycholog nie pomógł. Postaram się jescze... dla dzieci. Bardzo chce wierzyć, że to moje cierpienie nie jest na darmo, nie jest bezsensowną próbą. Może ja nie potrafię się modlić.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-30, 12:27   

Kochani, kiedy czytam Wasze posty najbardziej zdumiewa mnie fakt, że gdyby zlepić ich rózne fragmenty w całość- wyszłaby moja historia , słowa mojego męża były identyczne jak Waszych , moje reakcje były identyczne jak Wasze- wszyscy jeździemy tymi samymi torami kolejki - cała zabawa polega na tym , żeby w odpowiedniem momencie z niej wysiąść - wtedy można uratować związek albo choćby siebie. Supeł, Towja sytuacja jest o tyle dobra , że nadal mieszkacie razem , masz do kogo kierować jakikowiek słowa chociaż on i tak ich teraz nie słyszy( więc lepiej nie mówić , nic to nie da). Nie chcę Ci nic sugerować ale jest taka książka - Miłość potrzebuje stanowczości , jej duże fragmenty są w internecie . Spróbuj ją poczytać, myślę , że wtedy mogłabyś jeszcze spróbować wysiąść z kolejki zanim dojedzie do mety niezależnie od Twojej woli. Ja niestety też bezradnie milczałam ( chociaż nie dał mi dużej szansy na podjęcie jakichkowiek działań bo wszystko rozegrało się błyskawicznie)- milczenie w moim wypadku zostało odebrane jako oznaka bezradności i słabości , obróciło się przeciwko mnie . Jeszcze raz - szacunek dla samej siebie przede wszystkim.
 
     
Maria67
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-31, 20:36   

Dzisiaj nasza rocznica ślubu... Nie miałam odwagi złożyć życzeń mężowi. Nie ma go, specjalnie wyjechał aby uniknąć w ten sposób kontaktu ze mną. Oświadczył tylko, że będzie w poniedziałek wieczorem.
Mogłam tylko gorąco się pomodlić w jego (naszej) intencji. W ciągu ostatnich kilku dni tyle złych słów usłyszałm od niego, że po prostu stchórzyłam. Niepokoi mnie jeszcze to, że coraz gorzej odnosi się do naszych dzieci, zwłaszcza syna. Jest wulgarny w rozmowie z nimi. Krzyczy, przeklina... Nie chcę zaostrzać sytuacji ale muszę zareagować. Nie wiem co mąż chce przez to osiągnąć. Chce aby dzieci czuły do niego niechęć ? Chce się odciąć nawet od nich ?
 
     
moniśka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 15:50   

Witajcie Kochani wiekszosc zna moja sytuacja .. czekałam na pozew i.. sie doczekałam . Poczytałam spłakałam sie do bolu ,upiłam wytrzezwiałam i powiedziałam soebie nie dam sie. Jak wiekszosc z Was zostałam zła matka ,zła żona jak byłam zaborcza zazdrosna i nieczuła oj oj taka byłam zła. Oczywiscie ze bolałao ale wiem ze tak nie było zawsze mnie chwalił jako matke i zone i dlat5ego zrozumiałam, ze poprostu mąż chce ładnie jak to okreslił sie rozwiesc za ''porozumieniem stron'' pomyslałam ja tego nie chce ja porozumienia z nim na rozwod nie zawierałam .Adwokat jego postraszył pogadał i chciał troche wybadac teren .Znalezli sie dobrzy ludzie co mi pomogli finansowo i ja tez wziełam adwokata nie po to zeby meza zniszczyc bo on tak mnie straszy ale po to zeby sie bronic i po to zeby byc silniejsza .Kocham go bardzo ale nie dam sie sie psychicznie stłamsic ,finasowo mnie wykonczył ale mam rece zarobie na dzieci i nie potrzebuje byc teroryzowana ze jak bede ''grzeczna'' to mi cos pomoze nie chce pomomcy mi poprostu sie to nalezy i tego sie trzymam choc ciezko zle i przykro ale sie nie poddaje .Wyprowadził sie ok bbyło to dla mnie szokiem przypłaciłam to depresja ale teraz musze zyc i mimo ze bardzo kocham nie dam sie zniszczyc juz nikomu a tymbardziej osobie najbliższej
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 16:33   

Oooooooo właśnie Moniśka................ to jest przejaw Twojej bezsilności wobec poczynan męża..........ale nie BEZRADNOŚCI.Tak trzymaj.
Dbaj o siebie i dzieci,a mężowi pokaż że są konsekwencje.Daj mu je poczuć.Daj u szansę na poniesienie konsekwencji.
Pogody Ducha.............. mimo wszystko,mimo pozwu.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 17:27   

Pięknie Monisiu to napisałaś...dasz radę,tak,jak i ja dałam,a mąż poniósł na tyle konsekwencje,że przyleciał do mnie,abym wycofała mu komornika....zobaczymy,co będzie dalej,pozdrawiam,i życzę pogody ducha ;-)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 20:37   

I ja dostalam dzis pozew - rozprawa 30 wrzesnia. W tej chwili czuje sie strasznie - cale zycie staje mi przed oczami. Maz wzial corke - ma dzis urodziny a ja placze. Czuje sie taka bezsilna. On bedzie mial dziecko z tamta, wiec nie ma nadziei na pozytywne zakonczenie. Wiem, ze bede zyc dalej. Mam wspanialych ludzi wokol, ale to tak boli, jest tak ciezko..............
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 23:15   

Wanbomo,
możesz posmęcić 2-3 dni. Potem się skup i zabieraj za przygotowanie odpowiedzi na pozew- w tak zwanym wykonaniu pouczenia sądu napisz jak odnosisz się do zawartości pozwu- krok po kroku odnieś się do wszystkich zawartych w pozwie teorii. Konkretnie oraz merytorycznie.
Rozwinięcia poszczególnych tematów zostaw na czas wniesienia wniosków dowodowych- bo z pewnościa poproszą o ich wskazanie- dowodów fizycznie istniejących bądz też zeznań świadków.

A to dziecko kochanki- to chyba ze słoniowej ciązy będzie?
Bo jakoś tak ona wieczną tą ciąże ma?

Za kilka dni chcę przeczytać że zaczęłaś myśleć i analizować.
Tylko najpierw określ sobie co chcesz osiągnąc- wtedy dopasujesz odpowiedż.
Pozdrawiam.
Coś mnię tknęło zajrzeć- i dobrze.
Ruszaj spać a potem odpocznij i zaczynaj myśleć.
Się daje- bo już udowodniłaś.
Jak się obawiasz wystąpień w sądzie to przygotowywuj na piśmie to co uważasz za naiistotniejsze.
Buziaki.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-04, 23:31   

Zuza - odpowiedz na pozew dawno do sadu dostarczona. Reakcja meza - smiech. Stwierdzil, ze to wszystko klamstwo. W odpowiedzi napisalam, ze zgadzam sie na rozwod. Wiem, ze moze nie powinnam, ale po konsultacji z adwokatem uznalam, ze tak bedzie lepiej. W odpowiedzi opisalam wszystko - taka mialam potrzebe. Adwokat zaproponowala, aby skupic sie na alimentach i tak tez zrobilam. To moge osiagnac - wyzsze alimenty niz maz zaproponowal. Maz ostatnio przestal placic na dziecko. Niestety, jego "milosc zycia" jest w zaawansowanej ciazy i pieniazki sa potrzebne - narazie na wyprawke... On wie, ze ja finansowo dam rade, wiec uznal, ze tamto dziecko wazniejsze.
Co chce osiagnac? Spokoj. Mam swiadomosc, ze nie jest to w pelni mozliwe, ale bede probowac. Mam tylko zal do losu, ze w taki sposob ulozyl sie a wlasciwie, sami go sobie ulozylismy.
Narazie "smece", bo jestem tuz przed rozwodem - i to chyba normalne, ze "nie do smiechu" mi. Moze chce sie po prostu wyzalic. Mam tylu wspanialych ludzi wokol, mam dziecko - wiem, ze nie zgine. Przeszlam psychoterapie u rewelacyjnego psychologa, nadal moge liczyc na jego pomoc. Wreszcie jest Sychar - rzadko juz pisze, ale czytam ciagle.


A poza tym mam aktualnie remont - siedze na walizkach, w kurzu, ale juz coraz bardziej wylania sie cos ciekawego z tych moich dwoch pokoikow. Ja sie nie dam, nie moge i nie chce.............
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-05, 08:12   Re: Nie mam już sił

supeł napisał/a:
Myślę o rozwodzie. Przynajmniej zapewni mi jakąś stabilizację finansową. O rozwodzie i to z orzekaniem o winie.


Zastanawiam sie czy dobrym wyjsciem bylby pozew o separacje z orzekaniem o winie. Niestety laczy sie to z wojna, ktorej skutki trudno przewidziec.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8