Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już sił
Autor Wiadomość
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 09:41   Nie mam już sił

Muszę się przed kimś wygadać. Dobrze, że jesteście. jestem po kolejnej "mocnej" rozmowie z moim mężęm. Nie wytrzymałam jak obok jego rzeczy znalazłam tabletki na potencję, choć my nie sypiamy już ze sobą od 1,5 roku. Najbardziej groteskowe w tym jest to, że powiedział, iż to nie jego.Jak długo mam jeszcze znosić to wszystko. Oczywiście rozmowa niczego nie wniosła, dowiedziałam się tylko "prawdy" o sobie, o tym jaka jestem złą matką, beznadziejną żoną. Mamy 2 wspaniałych mądrych i wrażliwych dzieci. Chyba już nie potrafię tak żyć. On nie chce się wyprowadzić ja za bardzo nie mam dokąd, a z resztą niby dlaczego, mam zostawić mu dom, w który włożyłam tyle pracy i wyrzeczeń. Od 10 miesięcy odgraża się rozwodem, ale jakoś do dzisiaj nie złożył pozwu. Jego nowa kobieta także jest w związku i ma dzieci. Dlaczego on nie potrafi zrozumieć jaką wielka krzywdę nam wszystkim wyrządza. Ile jeszcze potrafię znieść. Chyba nie potrafię już wierzyć, że jakoś się to jeszcze ułoży. Przecież wszystko mozna załatwić na spokojnie. Tyle razy próbowałam rozmawiać, bez emocji. Niestety słyszę jedynie, że to ja zniszczyłam mu życie, a dokładnie 15 jego lat, że traktowałam jak maszynkę do pieniędzy, nie respektowałam potrzeb. Nie mówię, że jestem ideałem, ale nigdy przenigdy nie zachowywałam się jak on - nie zdradzałam. Starałam sie jak moge najlepiej. To takie beznadziejne. Jesteśmy małżeństwem z 15 letnim starzem. Do wszystkiego co mamy doszliśmy ciężką pracą. Dzieci były wyczekane i planowane. I nagle się okazało, że jestem nikim, a on nigdy nie był szczęśliwy. Już myślałam, że jakoś to sobie wszystko ułożyłam, że te koszmarne 12 miesięcy minęły i teraz będzie jakaś prosta. Niestety jest tylko kolejny zakręt. Myślę o rozwodzie. Przynajmniej zapewni mi jakąś stabilizację finansową. O rozwodzie i to z orzekaniem o winie. Niestety mam wiele dowodów jego niewierności. Nie potrafie już myśleć, że tak też się da żyć. Nie chcę zawalić pracy. Chce sprawić, aby dzieci miały spokojną matkę, chce zamknąc ten koszmar.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 10:17   

Supeł....dlaczego nick w rodzaju męskim??

I znowu kryzys wieku średniego. No....poznał fajniejszą...bo teraz lubi blondynki! Oczywiście nie ma mądrego wytłumaczenia. Rutyna Go przerosła....teraz chce zwariowanie a nie żeby było poukladane. A Ty....jak my wszystkie "zawsze byłaś beznadziejan i zmarnował dla Ciebie swoje zycie"/
Znamy ten scenariu dobrze !
Pomyśl o swoim mężu jak o chorym....zwyczajnie Mu odwaliło...jak to w tym wieku. Przykre to, że niewiele może i musi sie posiłkować tabletkami....to może być Jego problem! Przed panną to ukryje, tabletke łyknie w domu....
Wszystko do czasu !
Nie musisz jeszcze mysleć o rozwodzie....myśl o chorobie Twojego męża.
Rozmowy z Nim nic teraz nie dadzą...bo On jest chory....nie usłysz i nie zrozumie !
Za to możesz Mu powiedzieć STOP - tak juz zyć ja nie będę !
Najlepiej jak bys sie nieco od Niego teraz odsunęła...odseparowała....i pokazała Mu, że Jego zycie i decyzje od Niego zależą....ale też konsekwencje tych decyzji poniesie On !
Możesz też porozmawiac z ta kobietą....lub jej mężem. Możesz powiedziec, że nie zgadzasz się na takie życie...zdradę i oszukiwanie. Masz rodzinę , Ty i Twoje dzieci chcecie żyć szczęśliwie i spokojnie.
Przemyśl to wszystko.
Oprzyj się na Jezusie...który jak Ty teraz niesie krzyż z naszych ran, grzechów, zdrad, oszustw. Podejmij swój krzyż i nieś Go razem z Jezusem....rozmawiaj z Nim, proś o pomoc i wsparcie dla rodziny, Ciebie i blogosławieństwo dla męża !
Fajnie, że do nas tu dotarłaś ! Przytulam mocnooooo !! EL.
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 10:35   

Dlaczego supeł. Bo to chyba najlepiej odzwierciedla stan mojego ducha.
Z jej mężem już rozmawiałam on jest jeszcze bardziej bezradny niż ja. Z nią rozmawiać nie ma sensu. Co jej powiem? Że na cudzym nieszczęsciu nie można nic zbudować. I myślisz, że zrozumie. Kochana ona kiedyś śmiała sie nazywać moją przyjaciółką. Moja historia to jak najbardziej kiepska telenowela. Nasze dzieci znają się od lat. Moje nic nie podejrzewają. Nie wiem jak i kiedy powinnam im to powiedzieć. czy wogóle mówić, że tatuś kocha teraz ciocię. Przed moimi pociechami ona gra fantastyczną kumpelę. Tatuś i ciocia fundują wspaniałe wyjazdy, są wyluzowani radośni, a ja umieram z żalu w domu. Nie chcę stawiać dzieci przed wyborem są jeszcze małe ( 5 i 8 lat). Nie mam wątpliwości, że on jest chory. Boję się panicznie jednej rzeczy, że on będzie chciał mi je "przekabacić" i pewnego dnia usłyszę, że one wolą z tatą i ciocia i jej dziećmi, bo tam zawsze jest fajnie i lepiej niż w domu, w którym mama karze myć zęby i odrabiać lekcje. tam wolno wszystko
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 10:36   

Supełku. te opowiadania, jaki to mąż był nieszczęśliwy - to włóż między bajki.
Facet musi się usprawiedliwiać przed sobą, więc zrzuca winę na Ciebie, tak łatwiej, tak bezpieczniej. I niby czuje się usprawiedliwiony.
Czy kiedykolwiek mówił Ci o swoich potrzebach, oczekiwaniach? Czy kiedykolwiek mówił, że jest mu źle? Pytam, bo te same zarzuty i ja słyszałam, i pewnie każda zdradzana żona. A ja w to nie wierzę, bo tak nie było, bo nikt z własnej woli nie męczy się kilknaście czy kilkadziesiąt lat, jak jest mu źle, to ucieka. I najpierw załatwia sprawy, później szuka kogoś nowego.
Zastanowiły mnie te tabletki. Kurcze, przecież nie jest aż tak stary, żeby używać wspomagaczy. Czy to aby nie sumienie blokowało mu naturalne popędy?

Przestań myśleć o rozwodzie, jesli chcesz odzielności majątkowej w celu zabezpieczenia siebie i dzieci - porozmawiaj z nim ( o ile w ogóle da się rozmawiać ) o rozdzielczości prawnej, nie uciekaj w rozwód czy separację, to zbyt niebezpieczne.
I nie myśl o tej kobiecie, nie warto, nie ona jest przyczyną, tylko Twój mąż i jego egoizm, ta kobieta to tylko narzędzie.
Pytasz siebie, czy ona nie rozumie, jaką robi krzywdę.
Ano nie rozumie, jest taką samą egositką, tak samo żyje chwilą. I pewnie tak samo obwinia swojego męża o wszystko co się wydarzyło. Bo tak trzeba według nich, tak wygodniej.
Supełku, wyjdziesz na prostą, poradzisz sobie.
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 11:14   

Jak w każdym małżeństwie mieliśmy także słabsze chwile. Fakt, że zawsze twierdził, że jestem zamało rozrywkowa i spontaniczna. ja wolałam wieczór w domu z dziećmi on szalone imprezy do rana, spotkania ze znajomymi Wydawało mi się, że znaleźliśmy jakiś komprowmis w końcu to tyle lat. Być może niesłusznie to ignorowałam, wierząć, że różnice w sposobie spędzania wolnego czasu są mało istotne wobec innych wartości jakie nas łączą. Teraz oczywiście lista zarzutów zancznie się powiększyła i zwiększa z każdą rozmową. jestem fatalna matką, dzieci są zakompleksione, maja klopoty w kontaktach z rówieśnikami itp. To najbarzdziej boli. Przez całe miesiące toczyłam zwycięska walkę z jąkniem mojego synka. 20 długich misięcy ćwiczeń ( po dwie godziny dzienni), ćwiczenia rechabilitacyjne z naszą córeczką wszystko się udało. Tyle razem prześliśmy, a okazuje się, że to nic nie znaczy, a ja jestem najwiekszym złem.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 12:42   

Supełko - KOBIETO !!
Wiem, wiem....teraz nie czujesz sie kobietą, bo Cię wdeptał w podlogę....
To Jemu się wydaje....a Ty stań przed lustrem ! Rozumiem, że nie jesteś rozrywkową babką....ale Kopciuszkiem też nie musisz być ! Pracujesz, zarabiasz....a kiedy kupiłaś sobie coś fajnego....dla siebie ?? Kiedy był fryzjer, nowa bluzeczka ?
Zadbaj o siebie...dla siebie ! Stań przed lustem KOBIETO...spojrzyj....ładna jesteś ! I jeszcze tylko proszę o usmiech !!
A to co mąż mówi do Ciebie, potraktuj jak slowa w malignie, wysokiej gorączce, majaczenie. On nawet siebie do końca nie kontroluje, nie słyszy co sam mówi. Zresztą, tę śpiewke to każdy z nas zna na tym forum....możemy sie nawet licytować, kto "lepsze"hasła usłyszał na swój temat.
Oczywiście, że byłysmy najgorszymi zona na świecie i najgorszymi matkami....A nasi Panowie usłuszeli, że zawsze byli beznadziejni i nigdy nie byli dobrymi ojcami.
Więc Kobieto....tych słów nie przyjmuj powaznie !! Nie zaczynaj rozmów na ten temat...a jak mąż zacznie, urywaj je, lub wyjdź z pokoju. Nie pozwól Mu, żeby na Tobie odreagowywał swój dyskomfort psychiczny!
Dbaj o siebie!! Dzieciom należy się fajna Mama !!
I nie martw sie o to, że będą wolały z ojcem i ciocią, bo tam nie ma wymagań i jest luz. Wiesz...każdy człowiek czuje sie bezpiecznie dopiero w ramach ! Gdy ma jasno określone zasady - że rano i wieczorem myje sie zęby . Nie martw sie o to ! Buduj swoje zycie, buduj rodzinę z dziećmi.....spokojnie, opierając sie na Bogu, modlitwie, czekaj na męża !! EL.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 14:19   

Supeł! Fkatycznie , że to kolejna banalna historia , cały czas to samo , ograne śpiewki. Nie powiedział Ci przypadkiem , że go dusiłaś , albo , że dusi sie z Toba i dziećmi? Nie słuchaj jego słów , tak , jak napisały dziewczyny , nie słuchaj go . To , co on mówi jest nieważne , ważne jest to , co ty wiesz. A ty wiesz jak było . Życie nie polega na chodzeniu na imprezy , one kiedyś sie kończą i trzeba porozmawiać o zupie albo o pracy albo o innych przyziemnych sprawach. Tak , jak powiedziały dziewczyny, odizoluj sie od niego - NIE ROZMAWIAJ , dopóki on sam nie poszuka kontaktu - ale wtedy nie wdawaj się w żadne przepychanki. Nie przyjmuj do wiadomości , że nie byłaś dobra jako żona i matka . Ty wiesz sama , że byłaś dobra. Szanuj samą siebie , on faktycznie po prostu wyladowuje się na Tobie - bo jestes jego najblizszą osobą , jest sfrustrowany . Niech męczy sie sam ze sobą. On nie rozumie , że wyrządza krzywdę i już , teraz nie zrozumie - daj mu czas. Sobie daj czas. Ale przede wszystkim szanuj siebie-wydaje mi się , że jesteś silną kobietką . poradzisz sobie i myślę, że uratujesz małżeństwo. Tego ci życzę. I jeszcze jedno- gdybyś była rozrywkowa wiesz , co by powiedział - że byłaś za bardzo rozrywkowa. Sam przed soba musi sobie wszystko wytłumaczyć. przeciez nie pomyśli - jestem beznadziejny , nie potrafię poradzic sobie w małżeństwie dlatego uciekam i zdradzam , jestem słaby skoro nie wspieram żony tylko ją krzywdzę , ją i dzieci.
 
     
supeł
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 09:00   

Dzięki dziewczyny, choć zdaję sobie sprawę czytając posty na tym forum, że my wszystkie jesteśmy teoretycznie dobre, wiemy, że trzeba postawić na siebie i dzieci i nawet teoretycznie wiemy jak to robić. Zawodzi niestety na całej linii praktyka, choć bardzo, bardzo się staramy. Kiedy my co rano zmagamy się ze sobą, aby otworzyć oczy i zmierzyć się znowu z tym całym bagnem, oni - pogwizdując golą się w łazience, bo w perespektywie spotkanie z nią może jakiś wyjazd lub impreza. Wiem, wiem i bardzo w to wierzę, że jesteśmy częścią jakiegoś planu i nic nie dzieje się bez przyczyny. Trzeba ufać i odkrywać powoli tajemnicę jaka jest jutro. Ale ja tracę siły i nie pomaga niestety nadzieja. Spójrzcie na "dział" świadectwa, a potem na rozliczne dyskusje na tym forum.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 09:37   

Słuchaj , to nie tak , że jesteśmy w teorii dobre. Nic na to nie poradzimy , że cierpimy ( nikt przecież tego nie ukrywa) , tak samo , jak nic na to nie poradzimy , że oni pogwizdują w łazience ( mój pogwizduje nawet w cudzej łazience ). To nie nasza "wina" , że jestesmy normalne i odpowiedzialne, że chcemy żyć też dla innych i z myśla o innych. Nie chodzi tylko o teorię , nikt na klaśnięce w ręce nie przestanie kochać kogoś czy za nim tęsknic. Moim zdaniem trzeba z całych sił starać sie przewartościować sytuację - to co , że on pogwizduje w łazience , tym gorzej dla niego - po prostu nic nie rozumie , pewnego dnia przestanie pogwizdywać. A jeśli nie przestanie - to znaczy sie sie tylko do tego pogwizdywania nadaje. Mój mąż odszedł do innej kobiety. Uważam , że tak sie nie robi , że człowiek dojrzały, mocny i kochający po prostu TAK NIE ROBI. Nie wiem co bedzie dalej . Nie chcę miec sobie nic do zarzucenia za parę lat, jeśli nie będę z moim mężem , to znaczy , że to on, a nie ja, nie był tego wart. Jeszcze raz powtarzam - trzeba mieć szacunek do siebie . i robic wszysto z całej mocy , żeby nie był to szacunek w teorii , tylko w praktyce.I nie słyszeć tego pogwizdywania.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 09:47   

Supełku, i ja słyszałam od swojego męża takie słowa które ty słyszałaś, że nigdy nie był ze mną szczęśliwy, że to była pomyłka, że nie ma nas, zdradzal mnie calkowicie jawnie, mowil ze jeszcze jakis czas mieszka ze mna ale mieszkanie to hotel dla niego, przy mnie odbieral telefony od kochanki, przy mnie szykowal sie do niej w sobotnie wieczory, był zimnyy, potworny, ja byłam rzeczą a nie człowiekiem,traktował mnie jak powietzre, albo z miną wstrętu, odczłowieczył mnie tak bardzo ze nawet nie widzial problemu kiedy odchodził żeby mi powiedziec ze on wszystko zabiera-dom etc. a ja sobie jakos ułoze przyszłosc od nowa tylko musze w to uwierzyc hahahha jego kochanka kpila sobie z mojego bólu...dotąd nie mogę uwierzyc jak z tak wrażliwego i szlachetnego człowieka jakim był mąż mógł wyjśc taki potwór i to tak ekspresowo......mówisz ze nie ma swiadectw...ja nie napisalam swojego ...ale mój mąż wrócił Supełku-a zachowywał się jak wszyscy zdradzajacy mężowie...diabel ma chyba jedną foremkę na takich ze tacy oni podobni, i ich slowa i wszystko....nie tylko wrócił ale i się nawrócił, jest kochany, traktuje mnie cudownie, sam nie potrafi wyjasnic jak mógl mówic i robic to wszystko...to taki ich amok,opętanie...ufaj Bogu i rozkochaj się w Bogu, poznawaj Go-taka była moja droga...otrzymałam od niego pomoc nawet dostrzegalną fizycznie bo zaraz po powrocie męża zaszłam w ciąże a przeciez od kilku lat zmagalismy sie z problemem bezpłodnosci i wg lekarzy bylismy bez szans...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 09:49   

Supeł....piszesz:" Ale ja tracę siły i nie pomaga niestety nadzieja"

Utozsamię się z tym co piszesz w tym zdaniu,w postach poprzednich jako facet,jako facet z doświadczeniem dysfunkcyjnym.
Piszesz ,że kochanka Twojego męza jest/była koleżanką,że rozmawiałaś z jej mężem, że to nic nie pomaga,że jestescie bezradni.Pozwolisz że sie nie zgodze z Tobą.
Ty możesz być BEZSILNA wobec zdrady męża,wobec jego poczynań.....ale nie jesteś BEZRADNA.
Zdziwiona?Zapytasz jak nie bezradna....... otóż masz sporo narzędzi w reku.Ma kochankę,a kto mu pierze?prasuje?gotuje?robi zakupy?Kto ukrywa jego romans przed otoczeniem? Czy Twój mąż ma rodzinę? Czy ta rodzina wie co on wyprawia?
Znalazłaś viagrę czy inne świństwo????? ok.... jak masz kasę to kup mu jeszcze jedno opakowanie,z dedykacją.I nie awanturuj sie z nim o to.Zdecydowanie większy efekt uzkałabyś tylko kładąc mu przed nosem-bez słowa- to opakowanie niz wszczynając nawet największą awanturę.Twoje spojrzenie z politowaniem na męża raczej więcej by dało niż największa awntura.Wystarczy ironiczny usmiech.
Piszesz że nie rozmawiałaś z kochanicą męza..................... pewnie i dobrze,bo byś tylko w nerwy wpadła.A co powiesz na napisanie listu?do niej,do jej męża,do Twojego męza?do jego rodziców(jak ma)????Nwet takiego o jednej treści.......z adresem do niej a reszcie do wiadomości..........................
Widzisz........Ciebie drazni jego śpiew czy pogwizdywanie w łażence przy goleniu...................... a czy Ty jesteś w stanie -z premedytacją,w pełni świadoma manipulacja sobą-zaśpiewać podczas kapieli w wannie?jesteś w stanie zrobić piękny makijaż,użyć dobrych perfum,puścic dobrą muzykę,?wywołać przyjemny obraz w głowie,zwizualizować go tak ,aby pociągnął za sobą błysk w Twoim oku,usmiech na twarzy i wyraz tajemniczości?
Następnie czy możesz zakomuninować mężowi że w dniu jutrzejszym wychodzisz wieczorem i żeby został z dziećmi w domu?a Ty wystrojona,pachnąca i ze szczęśliwą miną idz do kina,nawet gdybys maiła iść sama.Idż na kawę,jak nie palisz to zapal papierosa przed powrotem do domu i przejdz mimochodem obok męża.Niech poczuje zapach.
Supeł............. na czas gdy jestes z mężem wywal z twarzy cierpiętnictwo i przygnebienie,wyrzut i żal,złość i strach............ badż radosna.Bo świat jest taki jaki być poiwnien....tylko ludzie czasami go paprzą.
Pokutną szatę zostaw na czas modlitwy,na czas rozmowy z Bogiem...... cokolwiek myślisz o jego istnieniu.

A może czas tez już i na pokazanie konsekwencji poczynań?Odstawienie od gara,od łoża,od stołu,od prania,prasowania,robienia zakupów?
Może tez czas na zajęcie sie sobą? na spojrzenie też na siebie pod kontem tego co zarzuca Ci mąż?Napewno to jest przesadzone.wyolbrzymione...ale może jest coś co możesz zmienić w sobie na już,od zaraz??? i nie dla niego,bo on tak chce....ale dla siebie,abyś była pogodniejsza,radośniejsza,weselsza,bardziej pogodzona ze sobą?

Nie odczytaj tego co piszę jako zarzut do Ciebie............... to są poprostu sugestie ,męskie sugestie,że niezaleznie jak potoczy sie Twoje życie to zdecydowanie łatwiej żyje sie mając w sobie pogodę ducha,radość z życia-mimo wszystko.
Może wykorzystaj ten czas na pracę nad sobą,nad swoją duchowością,zaletami i wadami charakteru,nad zmianą siebie w pozytywnym znaczeniu.
Bo prawda jest jedna........ wszelkie zmiany swojego otoczenia zaczyna sie od siebie.Twoje zmiany spowodują zmiany Twojego otoczenia.

Pogody Ducha

[ Dodano: 2008-08-29, 09:50 ]
Supeł....piszesz:" Ale ja tracę siły i nie pomaga niestety nadzieja"

Utozsamię się z tym co piszesz w tym zdaniu,w postach poprzednich jako facet,jako facet z doświadczeniem dysfunkcyjnym.
Piszesz ,że kochanka Twojego męza jest/była koleżanką,że rozmawiałaś z jej mężem, że to nic nie pomaga,że jestescie bezradni.Pozwolisz że sie nie zgodze z Tobą.
Ty możesz być BEZSILA wobec zdrady męża,wobec jego poczynań.....ale nie jesteś BEZRADNA.
Zdziwiona?Zapytasz jak nie bezradna....... otóż masz sporo narzędzi w reku.Ma kochankę,a kto mu pierze?prasuje?gotuje?robi zakupy?Kto ukrywa jego romans przed otoczeniem? Czy Twój mąż ma rodzinę? Czy ta rodzina wie co on wyprawia?
Znalazłaś viagrę czy inne świństwo????? ok.... jak masz kasę to kup mu jeszcze jedno opakowanie,z dedykacją.I nie awanturuj sie z nim o to.Zdecydowanie większy efekt uzkałabyś tylko kładąc mu przed nosem-bez słowa- to opakowanie niz wszczynając nawet największą awanturę.Twoje spojrzenie z politowaniem na męża raczej więcej by dało niż największa awntura.Wystarczy ironiczny usmiech.
Piszesz że nie rozmawiałaś z kochanicą męza..................... pewnie i dobrze,bo byś tylko w nerwy wpadła.A co powiesz na napisanie listu?do niej,do jej męża,do Twojego męza?do jego rodziców(jak ma)????Nwet takiego o jednej treści.......z adresem do niej a reszcie do wiadomości..........................
Widzisz........Ciebie drazni jego śpiew czy pogwizdywanie w łażence przy goleniu...................... a czy Ty jesteś w stanie -z premedytacją,w pełni świadoma manipulacja sobą-zaśpiewać podczas kapieli w wannie?jesteś w stanie zrobić piękny makijaż,użyć dobrych perfum,puścic dobrą muzykę,?wywołać przyjemny obraz w głowie,zwizualizować go tak ,aby pociągnął za sobą błysk w Twoim oku,usmiech na twarzy i wyraz tajemniczości?
Następnie czy możesz zakomuninować mężowi że w dniu jutrzejszym wychodzisz wieczorem i żeby został z dziećmi w domu?a Ty wystrojona,pachnąca i ze szczęśliwą miną idz do kina,nawet gdybys maiła iść sama.Idż na kawę,jak nie palisz to zapal papierosa przed powrotem do domu i przejdz mimochodem obok męża.Niech poczuje zapach.
Supeł............. na czas gdy jestes z mężem wywal z twarzy cierpiętnictwo i przygnebienie,wyrzut i żal,złość i strach............ badż radosna.Bo świat jest taki jaki być poiwnien....tylko ludzie czasami go paprzą.
Pokutną szatę zostaw na czas modlitwy,na czas rozmowy z Bogiem...... cokolwiek myślisz o jego istnieniu.

A może czas tez już i na pokazanie konsekwencji poczynań?Odstawienie od gara,od łoża,od stołu,od prania,prasowania,robienia zakupów?
Może tez czas na zajęcie sie sobą? na spojrzenie też na siebie pod kontem tego co zarzuca Ci mąż?Napewno to jest przesadzone.wyolbrzymione...ale może jest coś co możesz zmienić w sobie na już,od zaraz??? i nie dla niego,bo on tak chce....ale dla siebie,abyś była pogodniejsza,radośniejsza,weselsza,bardziej pogodzona ze sobą?

Nie odczytaj tego co piszę jako zarzut do Ciebie............... to są poprostu sugestie ,męskie sugestie,że niezaleznie jak potoczy sie Twoje życie to zdecydowanie łatwiej żyje sie mając w sobie pogodę ducha,radość z życia-mimo wszystko.
Może wykorzystaj ten czas na pracę nad sobą,nad swoją duchowością,zaletami i wadami charakteru,nad zmianą siebie w pozytywnym znaczeniu.
Bo prawda jest jedna........ wszelkie zmiany swojego otoczenia zaczyna sie od siebie.Twoje zmiany spowodują zmiany Twojego otoczenia.

Pogody Ducha
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 10:49   

Supeł, to co wyżej napisał Nałóg do Ciebie - czytaj w kółko ! I się stosuj !! Cmoooooooook !! EL.
 
     
sofia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 11:28   

Supełku
w pełni zgadzam się z tym co napisał nałóg . Ujął to perfekcyjnie .
Czytaj , czytaj i zastosuj..Ja również życzę POGODY DUCHA.
Uśmiechu na twarzy . Niech patrzy ze zdziwieniem na Twoją przemianę .
Głowa do góry !
Nie zapomnij jednak o modlitwie za Niego.
Pozdrawiam.
JEZU UFAM TOBIE
 
     
Maria67
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 15:00   

Supeł,
jak ja Cię rozumiem. Mam to samo, z tym , że pozew rozwodowy odebrałam 18 sierpnia. Mąż co prawda nie przyznaje się do żadnej kochanki ale pewności nie mam. Znika codziennie wieczorami ale przychodzi na noc. Kocham go. Gdyby był jakiś sposób by uratować nasze małżeństwo, nie wahałabym się ani przez chwilę. Modlę się za niego i za siebie ale właśnie, jak napisałaś czasami nie mam już sił. Tyle jadu jest w jego słowach, tyle nienawiści...Ogarnia mnie rozpacz. Wtedy chciałabym, by jak najszybciej się wyprowadził. Ale zaraz odzywa się we mnie ogromna tęsknota i wówczas nie wiem co robić.
Ufam Jezusowi, że z Jego pomocą przejdę przez to wszystko. Mój spowiednik doradził cierpliwość i modlitwę ale zaznaczył również, że niczego na siłę nie osiągnę. Musi istnieć choć odrobina dobrej woli ze strony mojego męża. A tej niestety nie ma ...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 17:03   

supeł napisał/a:
Dzięki dziewczyny, choć zdaję sobie sprawę czytając posty na tym forum, że my wszystkie jesteśmy teoretycznie dobre, wiemy, że trzeba postawić na siebie i dzieci i nawet teoretycznie wiemy jak to robić. Zawodzi niestety na całej linii praktyka, choć bardzo, bardzo się staramy. Kiedy my co rano zmagamy się ze sobą, aby otworzyć oczy i zmierzyć się znowu z tym całym bagnem, oni - pogwizdując golą się w łazience, bo w perespektywie spotkanie z nią może jakiś wyjazd lub impreza. Wiem, wiem i bardzo w to wierzę, że jesteśmy częścią jakiegoś planu i nic nie dzieje się bez przyczyny. Trzeba ufać i odkrywać powoli tajemnicę jaka jest jutro. Ale ja tracę siły i nie pomaga niestety nadzieja. Spójrzcie na "dział" świadectwa, a potem na rozliczne dyskusje na tym forum.

Nadzieję złóż na RĘCE - CHRYSTUSOWI. On weźmie Twoją nadzieję i ją przemieni na taką, jaką prawdziwą winna być. Zaufaj tylko Bogu, Jemu - Chrystusowi.
Człowiekowi trudno ufać, bo zawodzi, jest słaby.
Ludzie słabi są! Brzemiona za ciężkie, aby nieść!
A Chrystus uniósł, zwyciężył.
Spróbuj na Niego włożyć,
zrzuć swoje trudności, cierpienie, spróbuj Jemu dać.

"przerzućcie na mnie wszystkie swoje troski" - powiedział Bóg

Złóż wszystko Bogu - Chrystusowi.
Nadzieją jest Chrystus.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8