Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
życie z alkoholikiem
Autor Wiadomość
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 11:44   

Witaj Sofia.
Przeżywam dokładnie to samo, tylko u mnie nawet nie było wyroku.Umorzono po prostu sprawę-mała szkodliwość czynu-paranoja!!!!
Prokurator czepiała się szczegółów, które dla mnie teraz nie mają żadnego znaczenia.
Uogólniła umorzenie że to ja jakoby nie chcę kary.Miałam dość przesłuchań, wizyt policji.
Nic się nie zmieniło,pijak dalej pije,popycha,szturcha, wyzywa....
Prawo-jakie prawo???????????????????
8 lat walki,próśb, szukania psychologów,pomocy....
Teraz już podjęłam decyzję-ostateczną.
Odchodzę,uciekam by uchronić siebie i dzieci.
Już nie chcę więcej niebieskich kart,policji,chodzenia na komisję, która może bardzo niewiele.
Nie chcę więcej nieprzespanych nocy i strachu.
Bea
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 17:09   

Mirelo piszesz ...Zapewniam Cię, że u mnie w domu gdyby się tak zdarzyło ...mąż nie miał by już kolejnej okazji do takiego wyczynu...!!!
to tak nie działa, że sie pozwalamy bic poniżac i trwac w chorym związku
powoli ktos cie nakręca im większy despota, tyran, sadysta tym ciężej ci jest to zrozumiec szukasz winy w sobie myslisz tak jak on toba kieruje...
kiedy się otrząsamy? gdy jestesmy sami na dnie i niżej upasc nie mozna wtedy albo sie podnosimy i zaczynamy walczyc albo juz nigdy nie wstaniemy na nogi i do konca zycia zyja takie kobiety upadlane bite przez męza lub przez nich zabite
pisze potrochu by usprawiedliwic wszystkie kobiety zyjace w ten sposob i które nie potrafia sie wyzwolic po prostu albo nie sa jeszcze na dnie rozpaczy albo nikt nie pokierował ich zyciem i wskazówkami jak maja sie bronic
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 20:14   

mami napisał/a:
Mirelo piszesz ...Zapewniam Cię, że u mnie w domu gdyby się tak zdarzyło ...mąż nie miał by już kolejnej okazji do takiego wyczynu...!!!
to tak nie działa, że sie pozwalamy bic poniżac i trwac w chorym związku
powoli ktos cie nakręca im większy despota, tyran, sadysta tym ciężej ci jest to zrozumiec szukasz winy w sobie myslisz tak jak on toba kieruje...
kiedy się otrząsamy? gdy jestesmy sami na dnie i niżej upasc nie mozna wtedy albo sie podnosimy i zaczynamy walczyc albo juz nigdy nie wstaniemy na nogi i do konca zycia zyja takie kobiety upadlane bite przez męza lub przez nich zabite
pisze potrochu by usprawiedliwic wszystkie kobiety zyjace w ten sposob i które nie potrafia sie wyzwolic po prostu albo nie sa jeszcze na dnie rozpaczy albo nikt nie pokierował ich zyciem i wskazówkami jak maja sie bronic



I z całą pewnością nie jest tak , że ofiara z radością czeka na atak...
Te kobiety o których piszesz, wspominasz są emocjonalnie uzależnione od tych "tyranów"...czasem i finansowo i mieszkaniowo, pozostając w przekonaniu,ze nic nie da się zrobic... Z reguły to strach...przekonanie o tym ,że nie stac mnie na coś więcej niż normalne życie, fakt myślenia ,że inne kobiety tak mają wiec po co sie uskarżac, myślenie typu robie to dla dzieci nie mając w ogóle pojęcia ,że te dzieci patrac na takie sceny dawno straciły poczucie bezpieczeństwa ...nie wspomnę o reszcie....

W dużej mierze to rozpacz w sercach tych kobiet i bezsilnosc, brak nadziei i wiary,że cos się zmieni...bo zmieniac chcą...bardzo , ale nie swoje życie...Jeszcze coś co mnie bardzo przeraża we współczesnym świecie...brak empatii , obojętnośc , zwykłe słowa jak mogę pomóc, zwykłe zainteresowanie, zwykłe zapewnienie ,że nie ma się czego wstydzic, zwykłe wsparcie duchowe, taka codziennosc...prosta... w stylu Japońskim ( mieszkam w swoim ogródku a ty w swoim...)

Wiele nam trzeba się uczyc...
Piszę Ci z perspektywy dziecka, które próbowało wiele lat zrozumiec miłosc swojej mamy do ojca, które próbowało zrozumiec miłosc mamy do dziecka...
Cieszę się ,ze Pan Jezus wyjaśnił mi tak wiele...i tak wiele mnie uczy...szacunku również...

Ps. Moja mama zmarła w wieku 41 lat...jak dla mnie mogła życ dłużej...
Dlatego nie pozwolę na usprawiedliwianie takich kobiet ,właśnie dlatego ,ze kocham swoją mamę :) i siebie:)
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2008-08-27, 20:33, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 20:15   

Mami...........Mirella ma rację.Sadysta nie sta l sie sadysta z dnia na dzień,alkoholik nie jset alkoholikiem z dnia na dzień.Na to trzeba przynajmniej kilka lat popracować.Niestety,nieświadomość członków rodziny,łatwowierność małżonków, fałszywy wstyd,lęk przed opuszczeniem,strach przed rodziną są przyczynkiem do powolnego ,acz nieustannego przesuwania granic tolerancji.
Wali po głowie mąż żonę czy odwrotnie???? wstyd ujawnić,wstyd sie przyznać,wstyd przed rodziną że w małżęństwie sie żle zaczya dziać.A pijak przesuwa granice,zaczyna biść coraz częsciej ,coraz mocniej,pije coraz więcej.I uważa że pije z powodu tej wrednej baby,bo za gruba,bo za chuda,bo blondynka a nie brunetka,bo za ,za,za,za,..... manipuluje i przerzuca winę na małżonka,zamienia winę w poczucie subiektywnie odczuwanej,zmanipulowanej krzywdy.
Prawda jest często taka ,że osoby współuzależnione pomagaja trwac w nałogu.
Utożsamiam sie z tym co napisała Mirella............ raz sie zdarzyło.....uderzył.......ale następnego razu nie może być.tego 1 tez nie może być.
Miłe Panie,miłość wymaga stanowczości,twardej miłości.
Beata,Sofia............... nawet gdyby waymagało to rozstania i separcji(oby czasowej).
Opuszczenie sadysty,czynnego alkoholika,narkomana czy kogos będącego w innym uzaleznieniu najczęściej mu tylko pomoże.Bo to jest podwyższanie mu dna,zabieranie komfortu picia czy ćpania albo bicia.
Przestrzegam tylko przed rzucaniem sie szybko w ramiona innego faceta......... najczęściej jest podobny.

Mami,proszę,nie usprawiedliwiaj tych pokrzywdzonych kobiet/mezczyzn bo to usprawiedliwianie utwioerdza je tylko w tym że maja trwać i pomagac swoim oprawcom.
Miłośc musi być wymagająca,twarda.
Pogody Ducha
 
     
batuta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 00:00   

Nałóg nawet nie wiesz jak bardzo jestem wdzięczna za twoją wypowiedz. Jesteś z tej jak gdyby drugiej strony i widzisz to oczami naszych mężów. Mimo że się wyprowadziłam by przerwać milczącą zgodę na to całe zło to czesto ogarniają mnie wątpliwości.Wyprowadziłam sie o zgrozo pod nieobecność męża i tym to właśnie ja wyrządziłam mu wielką krzywdę/zdemaskowałam go/. Jak mogłam zrobic coś takiego.Znasz niesamowicie mechanizm działania uzależnionego. Będzie nas winił za wszystko. Mówisz o twardej miłości. To jest bardzo trudne ale chyba możliwe. Sofio myślę że to co myśli nałóg jest w stu procentach racją więc musimy pójśc tą drogą. Musimy się wspierać, modlić i dokonywać najlepszych dla nas wyborów. Jeszcze raz dziękuję ,będę chyba dzisiaj lepiej spać.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 00:51   

usprawiedliwiam bo wiem co znaczy... namawiam do walki zawsze!!! ale wiem jakie to trudne... ty nałóg byłes po drugiej stronie ja po drugiej, choc oboje pewnie musielismy siegnac dna by z niego wyjsc
ja w kazdym razie tak, psychopata nakreca człowieka z dnia na dzien, juz nie wiesz co dobre co złe, po prostu nie jestes juz soba myslisz i robisz jak wyuczony robot z obawy ze zostaniesz ukarana... dlatego to takie trudne uwolnic sie z błednego myslenia... i naprostowac sama siebie.... to wymaga dużo siły i walki z samym soba

i tylko ktos kto zył z psychopatą i wyszedł z dna wie ze to jedyna droga jaka miał kroczyc dlatego nie mów mi nałóg ze utwierdzam innych by żyli dalej w bagnie potwierdzam tylko ze droga jest ciężka psycha zryta ale potem juz jest tylko lepiej spokojniej
dlatego zycze wszystkim kobietom siły w tej trudnej dla nich walce z samym soba do odwrócenia całego zła jakie zaznali.... a nie utwierdzam by nie działali i sie zgadzali!

Mirela patrzec z boku nawet na rodziców a zyc to różnica
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 00:54   

mami napisał/a:
pisze potrochu by usprawiedliwic wszystkie kobiety zyjace w ten sposob i które nie potrafia sie wyzwolic po prostu albo nie sa jeszcze na dnie rozpaczy albo nikt nie pokierował ich zyciem i wskazówkami jak maja sie bronic


Mami. Ty możesz usprawiedliwiać te kobiety, możesz szukać dla nich zrozumienia.
Ja, teraz już dorosłe dziecko alkoholika stosującego przemoc wobec wszystkich w domu, proszę w imieniu podobnych dzieci: nie usprawiedliwiać.
Żona nie ma prawa rozczulać się nad mężem, żona ma obowiązek być przede wszystkim matką, zadbać o spokój i bezpieczeństwo dzieci. Nie ma usprawiedliwienia dla kogoś, kto dziecku robi w domu piekło, nie ma usprawiedliwienia dla kobiet, które w imię chorej miłości pozwalają na to.
Kobiety, nawet jeśli kochacie swoich mężów, nie nad nimi się rozczulajcie, a nad swoimi dziećmi.
Często zapomina się o dzieciach, o tym, że one będą do końca życia pamiętać awantury, wyzwiska, ciosy, które nawet jeśli były skierowane przeciwko kobiecie, to dziecko odczuwało je o wiele mocniej niż bezpośrednia ofiara ataku. Nie można ratować dorosłego człowieka kosztem dziecka.
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 00:59   

napisałam jak dziala mechanizm nakrecania sie i nikt nie zrozumie kto tego nie przeszedł,
wszyscy mówią dlaczego dlaczego nie walczyłas... własnie dlatego ze nie mysłałam jak zdrowy człowiek tylko jak osoba uzależniona od chorej osoby....
teraz gdy sie uwolniłam i mysle juz na nowo po swojemu czesto sama siebie pytam jak jak mogłam nie walczyc jak moglam widzac czarne mowic ze jest biale... ale wtedy nie mogla

dziękuje Bogu ze jestem wolna, ze udało mi sie uwolnic, jestem soba choc juz nigdy taka jak kiedys... ale i tak szczęsliwa
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 11:46   

mami napisał/a:


Mirela patrzec z boku nawet na rodziców a zyc to różnica


Rozumiem Ciebie mami...
Nie proponuje Ci zapytac dziecka jeśli je masz, czy ono "jest z boku...", zapewniam Cię ,że ono tym żyje...bardziej niż może dorosły sobie wyobrazic...!!!
Może właśnie w tym problem, że te kobiety skupiają się na swojej krzywdzie zapominając o dzieciach? o normalnym życiu dla nich? o normalnym dzieciństwie? Nie wiem...
Z całą pewnością są skupione na własnej krzywdzie... na bólu i poczuciu niesprawiedliwosci...
I wiesz co jeszcze zauważam? Ciągle myślą ,że ich ból , cierpienie jest największe( ważą i mierzą...tak bardzo się na nim skupiają..., też rozumiem...)A jeśli już ktoś się wypowiada z innej perspektywy...to co on w ogóle może wiedziec...? A może właśnie wie...bo patrzy na to trzeźwo, bez emocjonalnego zaangażowania? Czy to blokada przed usłyszeniem prawdy?
Wiem również ile kosztuje wysiłku zmiana myślenia, zmiany patrzenia na rzeczywistośc...
Pomaga mi w tym Eucharystia, Spowiedź , spotykanie się z ludźmi o podobnych problemach, rozmowy, słuchanie....
Pozdrawiam :)
Wierzę ,że masz szanse na to by zmienic wiele na lepsze z Panem Bogiem w swoim życiu;)
...bardzo mi się podoba ta muzyczka...dla Ciebie i Twoich bliskich... http://www.youtube.com/wa...feature=related
:-D
pisałyśmy w tym samym czasie...
Rozumiem ,że te kobiety wiele nie rozumieją będąc w stanie emocjonalnego użależnienia..., problem w tym, by zastanowic się ile musi się zdażyc ,żeby zmieniły tok myślenia...
Cieszę się, że Ty zmieniasz swoje życie...,że jesteś z nami,będziesz mogła pomóc wielu osobom, które nie widzą właśnie takiego stanu...jesteś nam potrzebna:)
 
     
sofia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 13:01   

Dziekuje Jezusowi ,że skierował nmie na te strone i forum. Jakże cenne są tu wypowiedzi , przemyślenia .Dziękuje z całego serca za OTWORZENIE OCZU.
Czytam ciagle te tekstyi analizuje . Boże pomóż mi działac , w obronie mojego syna . Zastanawiam sie czy to ja z dzieckiem mam uciekać / bo teściowie powiedzieli ,że jak sie wyprowadze , - to oni też / czy to on powinien sie wyprowadzic i spaść na to samo dno ?
Czy słyszeliściE , czy sa jakies przepisy ,działania , które mogłabyć użyć ?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie .
JEZU UFAM TOBIE .
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 14:39   

mami ...
Zapomniałam Ci napisac coś ważnego...
Myślę ,że nie można oczekiwac od drugiego człowieka zupełnego zrozumienia...przeżywania, utożsamiania się z bólem i cierpieniem....chocby z tego powodu,że każdy przeżywa go na swój sposób...Kiedyś z wielkim wyrzutem powiedziałam ,do ksiądza, że mnie nie rozumie...a przecież nie musiał przeżywac moich emocji...żeby zauważył ,że cierpie...
Jednak Pan Jezus jest Tą Osobą która to wszystko rozumie :), wie...Dlatego warto Mu o tym mówic i przeżywac to cierpienie z Nim.
Pozdrawiam serdecznie...:)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 16:45   

Mirello...czasami trudno mi Ciebie zrozumieć....ostatnio albo piszesz jakos inaczej, albo ja zmieniłam myślenie ;-) (raczej pierwsza wersja...po mojemu oczywiście, ale kłócic się nie będę)
To co napisałas w poprzednim poście....skłoniło mnie do refleksji.....ma szersze odniesienie,nie tylko do rodzin, czy kobiet z problemem alkoholowym w rodzinie.

Mianowicie...
Może właśnie w tym problem, że te kobiety skupiają się na swojej krzywdzie zapominając o dzieciach? o normalnym życiu dla nich? o normalnym dzieciństwie? Nie wiem...
Z całą pewnością są skupione na własnej krzywdzie... na bólu i poczuciu niesprawiedliwości...
I wiesz co jeszcze zauważam? Ciągle myślą ,że ich ból , cierpienie jest największe( ważą i mierzą...tak bardzo się na nim skupiają..., też rozumiem...)A jeśli już ktoś się wypowiada z innej perspektywy...to co on w ogóle może wiedziec...? A może właśnie wie...bo patrzy na to trzeźwo, bez emocjonalnego zaangażowania? Czy to blokada przed usłyszeniem prawdy?

Problem w tym.....że każdy bez wyjatku najpierw skupia się na sobie, na swoim bólu, krzywdzie i poczuciu niesprawiedliwości.....i to poczucie blokuje nas na konkretne(mądre) działanie(rozwiązanie problemu)
Egoizm?...bywa że tak,ale jesli nawet to czy zawsze świadomy?
Myślę,ze wszyscy jesteśmy po części egoistami i chyba słusznie....ważne aby był to zdrowy egoizm.

Weźmy np takiego zdradzacza i jego późniejsze tłumaczenia.....coś nim kierowało, czuł się źle,może nie kochany....dla nas zdradzonych absurd....dla niego?

Alkoholik....zdarza się,że nie znosił alkoholu, a teraz jest nałogowcem.....dlaczego?....i znowu....coś go do tego pchnęło....problemy, nieumiejetnośc radzenia sobie z nimi, słabość, egoizm....
Właśnie......egoizm.....nikt nie rodzi się typowym egoistą....kwestia wychowania chyba.

Skrzywdzeni....normalne zjawisko...ból,rozpacz, poczucie niesprawidliwosci..... słuszne w naszym rozumieniu....dla nich absurd, bo przecież się zmieniłem,albo uwolniłem od siebie(odeszłem).....ech

Trzy przypadki....różne a mimo to w jakimś stopniu ze sobą powiązane....poczucie skrzywdzenia, bezsilność.....może brak wiary.

Myślę ,że nie można oczekiwac od drugiego człowieka zupełnego zrozumienia...przeżywania, utożsamiania się z bólem i cierpieniem....chocby z tego powodu,że każdy przeżywa go na swój sposób...

podpisuję się obiema rekami!!!
Jesteśmy inni, boli nas co innego,odczuwamy inaczej...tym niemniej uczucia takie jak ...radość, smutek, ból , cierpienie przypisane sa nam wszystkim.
Obyśmy tylko w pore potrafili właściwie zareagować.

Mądrzejszy,silniejszy odbije się, podniesie,dokona zmiany siebie.....dla SIEBIE
Póki nie zrozumiemy ...nie wybaczymy
Póki nie wybaczymy ... będziemy tkwic w bólu i rozpaczy
Póki nie zaczniemy zmiany od siebie.... póki nie zrozumiemy,ze zmiana nie znaczy zawsze to samo ....
jesteśmy na straconej pozycji.

Dziewczyny..."oczy w górę" i zdziebko zdrowego egoizmu...dla Was i dla waszych dzieci.
Niech Wasza miłośc będzie prawdziwą miłością....zdrową i stanowczą.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 18:06   

Witaj Lena..... dawno Ciebie nie czytałem.Miło że jesteś.

Lena pisze o :' i zdziebko zdrowego egoizmu" ale tylko żdziebko.Bo jak więcej go jest to zaczyna sie egocentryzm,a ten zamyka człowiecze myślenie na drugiego człowieka ,nawet na zdroworozsądkowe patrzenie na siebie.Często popycha ku dysfunkcji jaką jest zdrada, i wszystkie nałogi tego świata(alkoholizm,narkomania,seksoholizm,zakupomania,hazard,obżarstwo itp.)

Osoby których dotyka .które są ranione przez "popaprańca" wpadają we współuzaleznienie.Pośrednio pomagają swoim "popaprańcom" tkwić w dysfunkcji oprzez ukrywanie ,tuszowanie ich poczynań.
Cierpia one,cierpią dzieci.
Bo wstyd,bo lęk przed ujawnieniem .
Dopiero ból uaktywnia instynkty samozachowawcze.Więc musi boleć aby zobaczyc prawdę.
Pogody Ducha
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-28, 19:08   

ja pisałam cały czas o tym dlaczego ktos tkwi w bagnie, jak to sie dzieje, ze nie widzi tego

a nie ze ma w nim tkwic i nic nie robic ale na tym koniec juz


Mirelo mam dzieci dorosłe juz, wiem razem przezywaliśmy piekło choc nie był alkoholikiem był psychicznie zwichnięty dlatego tak trudno było odejsc, zakończyc i rozumiec huśtawki emocjonalne człowieka ale to jedno psychol,alkoholik schemat ten sam ...
psycholog, który nam pomógł powiedział jedno zdanie zdumiewające
- ofiara kocha swojego kata - i taka jest cała prawda
a on no cóz w momencie gdy udało mi się zakończyc ten chory związek po 3 latach narzeczeństwa chciał nas zabic wszystkie
na koniec z dziką rządzą w oczach powiedział -nigdy nie myślałem że możesz ode mnie odejsc-
to mnie w pełni uzdrowiło poniewaz zdałam sobie sprawe z tego ze mimo całej swojej choroby zdawał sobie sprawe z tego jaka krzywde nam swoimi urojeniami zakazami robił,wiedział, że nas krzywdzi i to było dla mnie przerażające...
a ja cały czas mówiłam sobie ze przecież nie można byc z kimś kogo sie nienawidzi a on kochał nienawidząc nas i zazdroszczac nam ze mamy siebie
Boze dziekuje ze jestem dzis wolna od niego i nie wyszłam za mąż za niego bo dziś jako 41 letnia kobieta Mirelo tez by mnie juz nie było na świecie

i pod jednym sie podpisuje nałóg po takim związku potrzeba czasu by sama siebie uzdrowic widac ja go miałam za mało poniewaz po tym zwiazku wyszłam za mąz po 3 latach i niestety mój mąż jest alkoholikiem
jednak zycie nauczyło mnie jednego po tym wszystkim,ze jak sama sobie nie pomoge nikt mi nie pomoze i pierwsza próba ze strony mego maza pobicia mnie skonczyłą sie dla niego policja,
teraz juz wie że nie zgadzam sie na bicie,awantury tyle ze kosztuje mnie to wiele zdrowia bo nie ja jestem od wychowania choc dostałam w udziałe wychowywanie w tzezwosci dorosłego człowieka ale widac taki był cel Boga gdy postawił go na mojej drodze

a nałóg nie wiedziałam iz jest alkoholikiem ukrywał to nie pił na uroczystosciach, wrecz mowil ze nie lubi alkoholu. zycie pokazało iz miałam byc dla niego kims w rodzaju terapii jak to mówia przy mnie sie zmienił ta... na chwile by potem gdy nowa zabawka sie znudziła na nowo wrócic do starych nawyków

nie pozwalam na picie bicie mężowi i gdyby podniósł ręke na nas nawet nie ja ale moje córki nie pozwoliłyby na to... one tez nauczyły sie że nie wolna pobłażac i pozwalac na takie zycie

zycze siły sobie i wszystkim współuzaleznionym wiary w siebie a gdy nie dajesz juz rady i wszystko wydaje ci sie nie do przeżycia pomódl sie w ciszy i spokoju
poczujesz sie silna i na nowo gotowa do walki z demonami
 
     
Anuszka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 08:33   

nie wiedziałam iz jest alkoholikiem ukrywał to nie pił na uroczystosciach, wrecz mowil ze nie lubi alkoholu. zycie pokazało iz miałam byc dla niego kims w rodzaju terapii jak to mówia przy mnie sie zmienił ta... na chwile by potem gdy nowa zabawka sie znudziła na nowo wrócic do starych nawyków

nie pozwalam na picie bicie mężowi i gdyby podniósł ręke na nas nawet nie ja ale moje córki nie pozwoliłyby na to... one tez nauczyły sie że nie wolna pobłażac i pozwalac na takie zycie

zycze siły sobie i wszystkim współuzaleznionym wiary w siebie a gdy nie dajesz juz rady i wszystko wydaje ci sie nie do przeżycia pomódl sie w ciszy i spokoju
poczujesz sie silna i na nowo gotowa do walki z demonami

Podczytuje temat caly czas, ale obawiam sie wypowiadac, bo nie potrafie poradzic sobie ze "swoim" narkomanem. To co mami napisala, to podobnie jak u mnie. Moj maz jest czynnym narkomanem, ma rodzicow, ale to dopiero przy mnie nastepuje jakis proces wychowywania go. Pokazywania mu, ze inni tez zyja obok. I cierpia przez to co on robi. Bo on tak sobie cpa. Fajnie mu z tym. Robote ma. Wywiazuje sie ( z drugiej strony pracowac lubi). Zona pod bokiem jest. Na rodzine zarabia. Nie bije , bo tez bym na to nie pozwolila ,tylko akurat -dzieki Bogu -on takich zapedow nie posiada. To co potrzebne rodzinie daje. Nie mozna pskarzyc sie komukolwiek, bo kobieto co ty od niego chcesz. Swoje wykonuje, wytapetuje, pomaluje, schowek na wegiel zadbany, opal na zime zabezpieczony......chlop sie dwoi i troi-dba o was, wiec o co ci babo chodzi? Kryje sie z nalogiem swietnie. Wymiotuje pol nocy, bo przecpal i organizm sie oczyszcza....co tez on ostatnio zjadl? Moze to od jogurtu przed snem? Nie, chyba to obiad-obiad to ugotowalam akurat ja, a ze on se posypal amfe na zarcie, zeby dluzej w organizmie trzymalo to szczegol. Oczywiscie robi wsio w tajemnicy. Obczytana jestem w temacie stokrotnie. Lazi do lekarzy, bo zoladek, a mnie dziwi dlaczego oni mu nie powiedza : " Panie to od cpania takie rzeczy". Przeciez on czasami po zazyciu z lekarzem gada-starczy na oczy spojrzec ( wyczulona na nie u niego jestem chole.rnie) i wiadomo, ze cos nie tak. Nie-to ten zachodni styl. Nie powiedza klientowi ze byc moze cpa, za duze je, pije, pali....Po prostu lecza skutki, a przyczyny musisz sam czleku, jezeli o nalog chodzi, dojsc. Jezeli sie cpa lub pije to nie ma tak cacy-wiadomo jak jest. Hustawa emocjonalna, ze hej. I moj maz tez ja ma. Do sklepu wchodzimy, nie nie wchodzimy bo ktos mu zagrodzil przejscie wiec odwraca sie z sila huraganu i wychodzi. Zobaczyl w przelocie cos na wystawie sklepowej, spodobalo mu sie, wiec wraca, ale znowu jakas "baba stara" zastawila mu wejscie, wiec syczy i sie wycofuje......i tak ciagle. Nie mozna mu zwrocic uwagi, bo wrzeszczy, ze co sie czepiam.....On zachowuje sie normalnie. Posadzi dziecko na koniku bujanym w sklepie, rozbuja- a sile to on ma , bo wszystko co robi to ze zdwojona moca-dzieciak spada, nabija sobie guza, ryczy.....a jak mu zwroce uwage, ze przesadza, ze wiecej delikatnosci; na pol sklepu wydarcie, ze jak mi sie cos przydarzy to wtedy jest spokoj, a jak mu to od razu czepianie.....
Moj stary na dno nie spadnie. Mamusia mu ugotuje- i bedzie skakala i pol nocy nie spala jezeli z zoladkiem mu grac cos nie bedzie. Sam sie opierze, posprzata, zadba o prowiant do pracy.......Samodzielnosc mu wpojono w domu, ale nie nauczono go innych bardzo waznych rzeczy.
To co mami napisala o demonie. To prawda. Alkoholik, narkoman......to sa ludzie opetani przez demona, ale za wlasnym przyzwoleniem. Zapraszaja go za kazdym razem kiedy podnosza kieliszek, wciagaja dzialke. Dali mu przyzwolenie kiedys, a teraz sa w jego lapach. Zaufali wodce, narkotykowi-demonowi-ze to bedzie antidotum na ich problemy, rozweselacz, naprawiacz humoru, sila, animusz........
Ja to wrecz czuje, ze z demonem mam do czynienia: na poczatku przy kazdej modlitwie ( to sie duchowo dzialo, teraz jest spokojniej) i raz na Mszy Sw. z modlitwa o uzdrowienie. Zanioslam tam w myslach i sercu meza. Byl taki moment oddania czci Najswietszemu Sakramentowi. Ludzie stali w kolejce, klekali przed Najswietszym Sakramentem, modlili sie, wielbili Boga, kazdy robil to indywidualnie. I ja do tej kolejki sie ustawilam. Myslalam, ze nie dostoje- chcialam w intencji meza uwielbienie Bogu oddac. Dokladnie slyszalam obok siebie, wokol siebie glosy przeklinajace mnie glosy. I nie tam, ze nawiedzona jestem lub psychiczna. Spokojnie ;-)
Jestem tez Doroslym Dzieckiem Alkoholika. Ojciec pil cale zycie, teraz nie moze, bo zdrowie nie pozwala. A zdrowie mu sie sypnelo porzadnie. Do mamy mialam pretensje, ze nie odeszla od ojca. Ona myslala, ze problem dotyczy tylko ja i meza, ze my jestesmy obok i nic nas nie dotyka. Jak sobie przypomne to cierpienie dziecinstwa, to az mi ciary po plecach przechodza, bo moj ojciec to byl z tych co bija, co to uciekac trzeba bylo z domu, azeby noc miec spokojna, a to pan na stanowisku, wypachniony rano do pracy szedl ..........Nie odeszla, ale swoje robila prokuratury, policje-teraz mame rozumiem-latwe to nie jest...... Ojciec pomimo zblizajacej sie siedemdziesiatki potrafil jeszcze do mamy do bicia sie rzucac. No i w koncu siostry zadzialaly. Zalozyly mu sprawe o znecanie sie. Ojciec dostal wyrok w zawiasach-wlasciwie to juz drugi jego wyrok. Nienawidzi calej rodziny-pokrzywdzony biedak, ale w sadzie malutki pikus. Nazbieral dowodow na mame, ponagrywal ja na tasmy magnetofonowe ( dyktafon)-najpierw dobil ja a potem wlaczal sprzet kiegdy ona sypala na niego najgorsze rzeczy. Dyktafon ojcu nie pomogl. Wyrok dostal......Nie jest ani zdziebko lepszym czlowiekiem, nic go to nie nauczylo......Powoduje awantury nadal. On nienawidzi ludzi. Do kobiety, ktora mu dziekowala skinieniem glowy za przepuszczenie jej przez jezdnie ( jechal akurat samochodem) odpowiedzial: " spi.erdalaj su.ko". I taki przyklad daje jadacemu z nim wnukowi.
I ja zyjaca w takiej rodzinie, majaca uchrza.nione dziecinstwo, weszlam w zwiazek z kims uzaleznionym. A po formacjach wspolnotowych wieloletnich bylam. Rozeznawalam malzenstwo z nim. I co? No i nic.
Gdybym mieszkala w Polsce, chyba wiedzialabym co poczac z mezem. Tu nawet nie wiem gdzie sie ruszyc, kogo pytac, jak oni tu te sprawy rozwiazuja.
Sofia dzialaj. Walcz o godnosc swoja i dziecka......Mnie wlasnie to co zaznalam w dziecinstwie w poczucia winy wobec wlasnego dziecka wprowadza, ze nic nie potrafie tu zdzialac i nie lubie za to siebie.
Powodzenia dziewczyny.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8