Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Kryzys co dalej?
Autor Wiadomość
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-04, 15:04   Kryzys co dalej?

Nasze małżeństwo liczy niespełna 2 lata. Mamy syna (12mies). Mieszkamy z teściami (rodzice żony). Problem w tym że powstał konflikt pomiedzy mną a tesciami. Ja uważam że się zbyt wtrącają w nasze sprawy. Teściowie oraz żona która stoi po stronie swoich rodziców twierdzą że to są "dobre rady". Pewnego dnia miałem dość "dobrych rad" i wyprowadziłem się. Na razie do swoich rodziców bo nie mam na tyle funduszy aby zapewnić własne mieszkanie. Mieszkamy teraz osobno, odwiedzam syna 2x w tygodniu. Daje również pieniądze na syna. Zaproponowałem żonie abysmy zamieszkali teraz z miomi rodzicami. Żona nie chce o tym słyszeć. Przed ślubem żona twierdziła że możemy zamieszkać sami (na swoim). Po slubie zona zmieniła zdanie i chce mieszkać ze swoimi rodzicami. Pojawiły się tutaj konflikty pomiędzy mną i żoną. Rodzice żony zaczeli się wtrącać na tyle że postanowiłem sie wyprowadzić. Proszę mi poradzić co mam robić? Kocham żonę, ale nie mogę sie pogodzić z sytuacją jaka była z teściami. Teściowie twardo przystaja na swoim. Ja równiez nie widzę mozliwosci zamieszkania z nimi. Bardzo proszę o odpowiedz. Dziekuję.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-04, 21:10   

boczas....tylko i wyłącznie osobno.....ani z Twoimi rodzicami , ani z Twoimi tesciami.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-04, 21:12   

To Ty i żona stworzyliście małżeńśtwo.............idżcie na swoje
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-04, 22:53   

Bądźcie sobie wzajemnie poddani

Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!
(List św. Pawła do Efezjan (5,21—33)
 
     
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-05, 07:03   

Na swoje to w najbliższym czasie nie ma szans ze wzgledu na ... pieniążki. Żona raczej nie wyprowadzi sie od rodziców bo ma tam wygodnie i tanio. Z drugiej strony ja nie zawsze byłem do żony taki jak to pisze mami. Teraz zrozumiałem, ale gdyby nie jej rodzice to byśmy z pewnościa się dogadali i zrozumieli jeden drugiego.
Chciałbym udac sie do jakiegoś psychologa/poradni/księdza. Możecie mi coś podopwiedzieć gdzie się udać, gdzie szukać pomocy psychicznej/prawnej/jakiejkolwiek.
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-05, 09:12   

boczas, mam wątpliwości czy zrozumiałes skoro obarczasz za kryzys rodziców, przeciez uzależnienie od nich to Twój wybór, przeciez nikt nie trzymał Was przy nich siłą,
jeśłi szukasz pomocy księdza to polecam kazania Pawlukiewicza, mnie i mężowi pomagają:
http://www.choinski.pl/zatoka/
poza tym książki polecane na tym forum:
http://kryzys.org/viewtop...f31a5d7df87d347
 
     
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-06, 07:40   

Jak zaproponowałem żonie przeprowadzkę to oświadczyła że nie chce ze mną być. Nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać. Ciężko jest oderwać dziecko od cycusia mamusi.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-07, 17:58   

Boczas....zona jak piszesz nie wyprowadzi sie od swoich rodzicow bo.... ma tam wygodnie i tanio.
W chwili obecnej nie macie funduszy na swoje więc jakie widzisz rozwiazanie?.... do Twoich rodzicow?.... czyz wtedy Ty nie będziesz miał ....wygodnie i tanio.
Boczas to żadne rozwiazanie... ot zamiana, bez gwarancji,ze teraz Twoi rodzice, a jej tesciowie nie zaczną "dobrze radzić"
Jaka masz pewnośc,ze owe rady nie byłyby skolei dla zony wtrącaniem się w wasze małzeństwo?
Ty nie zniosłes....a ona zniesie?

Jak zaproponowałem żonie przeprowadzkę to oświadczyła że nie chce ze mną być.
gdzie zaproponowałes?....bo jesli to tylko zamiana o jakiej wyżej mowa to tylko zamiana lokum...problem pozostaje....i na nic to.

Chciałbym udac sie do jakiegoś psychologa/poradni/księdza. Możecie mi coś podopwiedzieć gdzie się udać, gdzie szukać pomocy psychicznej/prawnej/jakiejkolwiek.
szukaj w pobliżu, w swojej miejscowosci, parafii, w necie...mozliwości sporo, a dla chcącego nic trudnego.
a tak z ciekawości..... do czego Ci pomoc prawna?

Boczas.....szczera rozmowa z żoną, bez emocji, bez świadków....może zaproś ją gdzieś...hm?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-07, 18:25   

Boczas...........daj czas czasowi.
Zaproponowałeś jakieś rozwiązanie,daj jej czas na przemyślenie.Nic na siłę.Cierpliwość jest cnotą.
A Ty w tym czasie masz czas dla siebie,dla rozejrzenia sie za poradnia małżeńską,na lektury ksiązek i poradników z zakresu komunikacji małeżeńskiej.
Masz tu sporo polecanych ksiązek............... zacznij sie dokształcać.Bądż mądrzejszy.Rozważniejszy,doroślejszy.
Niestety ,to że bierzemy ślub z żoną/mężem to prawda podstawowa.Ale nie możemy nie brac pod uwagę rodziny naszych małżonków.W tej rodzinie wychowali sie oni,nabrali nawyków(dobrych i złych),nasi małżónkowie-tak jak i my- mają jakieś wzorce, archetypy wyniesione z domu pierwotnego. I trudno aby z dnia na dzień ,one zostały całkowicie odrzucone.To wymaga czasu aby wypracować własne.Aby stworzyć ,zamienić tamten dom rodzinny-pierwotny ,na swój własny,który dla nowej rodziny musi stac sie domem pierwotnym a dom rodzinny stanie sie już tylko/albo aż domem wtórnym.
Do tego trzeba miec też świadomość.Tę powinni przekazać dzieciom rodzice.Czasami zdarzają się(zwykle mamusie) takie co nie chcą ociąć pępowiny od swoich dzieci.Wtedy kochają za bardzo,dysfuncyjnie........ rozwalając życie tym których tak mocno kochają.
Młodzi zwykle instyntownie odcinają sie od rodziców........... tak powinno być.Casami jednak brak ,albo ten instynk jest mocno stłumiony.
Rola żóny/męża mądzrejszego,bardziej samodzielnego jest byc tym mądrzejszym,tym co pociągnie na jakieś wykłądy,spotkania małzęńskie czy podsunie jakąś lekturę z zakresu komunikacji małżęńskiej.
Bądż Ty tym mądrzejszym,bardziej dojrzałym.Podsuń lekturę,sam przeczytaj.
Zachowaj Pogodę Ducha

Ps.Jest takie przysłowie:choć mi mój niemił to go przy mnie nie bij.
To do wygadywania na tesciowe i tesciów.Na krytykę rodziców naszych małżonków.Wywołuje to odruch obronny.
 
     
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 13:42   

Dałem czas czasowi.... i doszedłem do wniosku że żona i tak nie opuści swoich rodziców, a ja juz pogodziłem się z tym że nie będziemy razem. Najbardziej mi szkoda małego synka.
 
     
anna30
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 16:45   

A może wynajmij chałupę, jak nie możesz kupić ? I może wtedy żona zrozumie? My trochę mieszkaliśmy z rodzicami męża i nie było zbyt fajnie... Rozumiem, że tak po prostu nie da się żyć, żadne ustępstwa itp. bo każda rodzina ma swoje życie. Coś musisz z tym zrobić. Pójście mieszkać do rodziców to też nie rozwiązanie.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-16, 17:14   

Boczas????? A Ty jesteś facetem?Nosisz spodnie??? Bo facet w swoim jestestwie ma za zadanie wybudować(stworzyć ) dom dla żony,dzieci,zapewnić im bezpieczeństwo.Zacznij tworzyć te gniazdo rodzinne.
Czy żeniąc sie nie rozmawialiście o tym gzie będziecie mieszkć?z czego żyć?Nie masz mieszkania na to "gniazdko"???to wynajmij,nawet skromne,małe ale dla Was,dla Ciebie ,żony i dziecka.
Nie ciągnij żony do swoich rodziców na zasadzie przeci wagi.........to słąby pomysł.Ona będzie sie tam żle czuła,zrozum.Ty chcesz jej zagrać i pokazać coś.........ale co????????
Nikt za Ciebie nie bedzie tworzył gniazda dla Was.I nie gadaj że tu już nic nie można zmienić.
Facet............. żeby chciało sie chcieć.....Tobie żeby sie chciało. Ślub,wesele,noc poślubna to same przyjemności-orkiestra,zdjęcia,szmpan,kwiaty a potem ta noc.....już w majestacie prawa.......same przyjmeności.
Ale małżeństwo,rodzina to obowiązki i praca,czasmi cięzka praca,to patrzenie na tę drugą osobę ,na żonę/męża,na tę rano zaspaną,rozczochraną,bez makijażu,w domowym ubraniu............. i odwrotnie tez...........
Bierz sie facet za siebie.
i nie chrzań że Ty dałeś czas czasowi..........raptem 8-10 dni.......... i Ty piszesz o czasie.............?????
Walnij sie w swoje piersi........ założyłeś rodzinę to wysil sie troche i daj szansę na jej utrzymanie,weż sie za robotę.
 
     
boczas
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-17, 07:29   

nałóg posłuchaj
nie 10 dni a 3 miesiące, przed ślubem była mowa że będziemy mieszkać osobno ale zona po ślubie zmieniła zdanie, co ty byś zrobił? Kasy na mieszkanie nie mamy bo ustąpiłem żonie i kasa poszła na coś innego, pracuja od 6 do 17 i sił mam na tyle żeby dojśc do domu, pozdrwiam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-19, 17:11   

Boczas...........piszesz ,że pracujesz.od 6 do 17............ to dla kasy??
A co dla ducha? co dla duchowości?co dla żony?dla syna? Może warto abyś zajał sie swoją duchowością(nie myl z chodzeniem do kościoła )? Może warto abys poznał troche siebie?przyjrzał się sobie?
A wiesz dlaczego piszę do Ciebie???? Bo Twojej żony tu nie ma............ Ale jak zaczniesz zmieniac siebie to masz więszą szansę na poprawę komunikacji małżeńskiej.
Mniej zajmuj sie swoim "MNIE" a więcej "JA' ...co Ty możesz dać rodzinie a nie czego nie dała Ci rodzina(zona).
pogody Ducha
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9