Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
młode małżeństwo przeżywa poważny kryzys
Autor Wiadomość
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-17, 21:24   

u mnie sprawa stoi w miejscu a wlasciwie jest gorzej,dziś stwierdzialam, ze sobie jeszcze krzywde zrobie, mam momenty takiego zaalmania, ze chcialabym zeby mnie juz nie bylo na swiecie, mam czarne mysli i boje sie ich, boje sie ze doprowadza do tragedii i to przez mojego meza a wtedy rodzice moi nigdy mu nie wybacza bo maja mnie jedna

cala afera wyszla tydzień temu w niedzile, maż ma urlop i od mometu kiedy wrocilismy z nad morza to cale dwa tygodnie spotykal sie z chlopakai z klubu na plotki, nie na picie bo zawsze autem jezdzil ale wychodzil kolo 20 a wracal 24-2.00 jak mu pasowalo.

a zaczelo sie tak

po tygodniu takiego latania a nie poswiecania mi czasu wkurzylam sie i napisalam mu emiala, skoro odtracal mnie, czasu nie mial a wlasciwie ochoty, wypisalam mu co kiedys robilismy razme, co robimy teraz razem co on lubi co ja lubie i tak zwane jegowady czyli co mnie wkurza w nim

chciaalm go postraszyc albo wladciwe poprpsic o opamietanie sie i napisalam,z e chce rozwodu bo ja juz dohadac sie z nim nie potrafie, i wtedy afera byla, napisalam jeszcze do tescia sms bo juz nie wytrzymalam, ze synek ma im cos do powiedzenia bo lata do nich ciagle synek ale oczywiscie jak cos potrzebuje

ten sms mial mi pomoc, zeby tesciowie z nim pogadali, zeby jakos przemowili mu do rozsadku,to bylo wolanie o pomoc

wtedy maz honorem sie uniosl ze tak to jak ja chce on tez itd, tesciu wtedy chcial spotkac sie w 6 jeszcze z moimi rodzicami jakby nie wiem po cholere, no namieszalo sie jednym slowem i wtedy ja tesciowi powiedziaalm ze w 6 to mowy nie ma bo rodzice mahga tylko zaszkodzic bo janie bede na przesluchaniu jak w sadzie

jakos dogadalismy, ze inni nie beda sie wtracas, mamie zwierzylam sie, ze nam sie nie uklada i bylo jej przykro ale powiedziaal,z e wtracac sie nie bedzie,ze sie dotrzejmy ale andzije powoli umier

maz mi powiedzial,z e jego slowa mnie zranily, ze chcialam rozwodu i ze powedziaalm ze go nienaiwdze, ale zapomnial chyba ze od milosci do nienawisci jest krotka droga

po aferze, caly tydzien latal z kumplami
postanowilamze dam mu czas, bo on niby potrzebuje ale to co ja potrzebuje to nic

ja jestem tylko do sprztania, prania, prasowania,gotowania, robienia kanapek i do lozka i jeszcze czmu tak zadko?

kawy ze mna nie wypije bo on muis sam przy kompie

rower odpada, basen tez,gry planszowe,film nic nie wszytsko na nie

nawet uslyszla, ze co ja sobie mysle,z e on sie zenil zeby ze mna ciagle czas spedzac

nie ciagle ze mna ale co to za malzenstwo jak kazdy ma swoje sprawy i jeden z drugim czasu spedzac nie che

jak ja ma walczyc skoro on bledow swoich nie widzi, nie ma o czym tu gadac wedlug niego,31 lat ma ale niedojrzale dziecko jest , ktore zniszczylo mi zycie

jak ja mam do niego dotrzec

jak ja placze to on tylko wyluzuje

kiedys w taki stanie jak jestem teraz by mnie nie zostawil ale teraz to ma w dupie czy placze czy nie,z abiera sie jedzi i tyle
 
     
mami
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-17, 21:56   

twój mąż czuje się nieszanowany, niedoceniany i bezużyteczny, powoduje to na zmiane bunt w zachowaniu lub całkowity brak zainteresowania tym co sie dzieje wokół niego bo jak sądzi nie ma wpływu na nic... porozmawiaj z nim o tym, że jest ci potrzebny, ze bez niego nie dasz sobie rady i ze bardzo potrzebujesz jego pomocy... bank że sie ożywi i będzie starał ci pomagac pewnie na początku nie jak byś sobie zyczyła ale masz moc bo cie kocha twój mąż by nauczyć go jak sobie nawzajem pomagac

a w życiu sa dobre i złe dni w małżeństwie, tak jak i czasami każdy z nas potrzebuje troche samotnosci i wyciszenia

pozdrawiam mam nadzieje, ze wasze małżenstwo upora sie z dotarciem, życze wam tego ogromnie
 
     
ekola
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-18, 11:23   

Młoda żono
zagryź zęby, ugyź się w język, zduś to w sobie! Spróbuj nie wylewać żalów. To, co robicie to najprostsza droga do końca!
Wiem, jakie to trudne. Sama robiłam dokładnie to co Ty. Chciałam wiedzieć co się z nim dzieje... I co? Było jeszcze gorzej! Wiem że nie chcesz rozwodu, że mówisz to po to, żeby nim wstrząsnąć, żeby zaprzeczył... Ja mówiłam dokładnie to samo. Tylko potem okazywało się, że mój mąż sobie to doskonale przemyślał, że podsunęłam mu genialne pomysły, a jak rozpaczałam, że on już nie chce, to odpowiadał, że przecież pierwsza wpadłam na ten pomysł. Oni naprawdę nie wiedzą, że my czekamy na zupełnie inne słowa, że chcemy żeby zaprzeczyli i po prostu się nami zajęli!
Po tych wszystkich kłótniach mąż zaczął znikać z domu, odsunął się całkowicie, a co dalej to już lepiej nie pisać... Teraz, po czasie trochę myślę że swoim zachowaniem ułatwiłam mu sprawę. Pomyśl, chciałabys wracać do domu, gdzie od progu wita Cię niezadowolona albo zapłakana żona, gdy od razu słyszysz, że nie zachowujesz się tak, jak ktoś by oczekiwał, ze wszystko robisz nie tak??? To facet ucieka w milsze towarzystwo... (dobrze, że kolegów!)
Kiedy mąż powiedział, że odchodzi, po okresie buntu, niezrozumienia i proszenia, odsunęłam się... I wiesz, podam głupi przykład: kiedyś jednym ze spornych tematów było sprzątanie. Ja go prosiłam, on zapominał, potem miałam pretensje... Wiadomo... Tylko że teraz, kiedy wyjechałam z dzieckiem na tydzień, po powrocie zastałam wspaniale wysprzątane mieszkanie! podobno siedział do trzeciej w nocy i sprzątał... Bo sam chciał! Bo tak - w dziwny dla mnie sposób (przeciez nie o sprzątanie mi tak naprawdę chodziło) - chciał okazać, że się stara.
Uczę się teraz, żeby dać mu czas. Żeby sam zapragnął spędzać ze mną wolne chwile (nie pod przymusem!) Co to za przyjemność, kiedy ci każą?! Tylko to takie trudne... tak dużo mam oczekiwań, chociaż wiem że na dzień dzisiejszy są nie do spełnienia. Czasu, czasu, czasu! I trochę ciszy!
Fakt, kiedy ktoś mi wtedy mówił, żebym odpuściła, to myślałam - to przecież niemożliwe! Nie dam rady! Do tej pory zresztą za duzo mówię. Tylko tak sobie myślę: wymagamy dla siebie zrozumienia, bo jesteśmy zranieni... A może trochę zrozumienia okazać i drugiej stronie?
Wierzę, że Wam się uda. Niestety, jedno z Was musi byc dojrzalsze, mądrzejsze... i chyba spada to na Ciebie... Ja musiałam w końcu przestać myśleć, że to niesprawiedliwe, że mi się należy choć trochę uwagi i ciepłych słów, bo przecież to on zawala... Nic takie myślenie nie dało. Prawie... doprowadziło do rozstania.

Pozdrawiam ciepło... Powodzenia

P.S. Kwestie finansowe też są niesamowicie ważne. Nasz kryzys zaczął się de facto od problemów z pracą. Może spróbuj wysłuchać męża?...
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-23, 14:50   

czasu troszke minelo,rozmaiwamy normalnie ze sobą,pojedziemy do rodzicow jego , u moich nie bylismy dawno,posilki zrobię tii wspolnie zjemy,dzis zaprosilam gosci, meza kuzynke z dzieckiem i siostrom, żyje normalnie tylko nie wiem po co....co ja ma zrobić jak męzwoi wygasly uczucia, niby mowi,ze mnie kocha ale troszke.

nie wiem co z tym zrobic, jak ktos kogos nie kocha to nie ma na to rady, czy ja doczekam pierwszej rocznicy slubu? :cry:
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-23, 15:02   

Młoda żono.............. jako stary mąz polecam Ci ksiażke Jacka Pulikowskiego "Warto byc ojcem"(inne tegoz autora tez).Z tytułu moze wynikac że jest to ksiażka dla facetów............ ale zapewniam Cię............ Tobie tez otworzą sie oczy na to kim jestes sama a kim jest Twój maż.Co macie wspólnego a co was dzieli i dlaczego.
Może pomogło by Ci to inaczej spojrzeć na rolę męza,na rolę żony,rodziny.......... Pogody Ducha
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-23, 15:56   

tonący brzytwy sie chwyci i chyba przeczytal ale co ja mam zrobic zeby uczucia odzyly...
nie mzona nikogo zmusisc do milosci ale tyle lat bylismy szczesliwy i zal mi tego uczucia ale nie chce meczyc sie do konca zycia
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-23, 16:50   

Młoda żona..........pytasz?:"ale co ja mam zrobic zeby uczucia odzyly"
Może właśnie masz przeczytać abyś umiała odrózniać uczucia od emocji?Abys wiedziałą czy to uczucie czy tylko emocje.Abys zmieniła widzenie siebie i męża?Mężczyzny i kobiety.
A może nie bedziesz musiała się męczyć do końca życia?Eeeeeeee nie..... męczyc sie będziesz musiała........bo samo zycie to juz męczarnia (ale to nie Twoja wina,to wina Adama że Ewie po tyłku pod drzewam nie dał i jabłko zjadł.......dureń),ale zawsze możesz sie męczyc mniej,ulzyć sobie.Bo Pan Bóg dał Ci rozum i wolna wolę.A po co?abys sie uczyła siebie i innych.Abys zmieniała siebie.Pod wpływem twoich zmian zmieni sie Twoje otoczenie.
Pogody Ducha
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-24, 11:48   

nałóg dziękuję bardzo za rade, kupię koniecznie tą książke i zobaczymy moze cos uda mi sie zrozumiec, jak meza kocham mimo, ze chcialabym zeby byl czasem inny ale to jemu uczucia wygasly a nie mi , los jest przewrotny

mąż mówi,że uczucia mu wygasly jakies 3 miesiace temu,czyli jak dla mnie to sporo czasu i pewni uczucie już nie wróci, czyli uprawial seks bez milosci :roll: brak mi slow,tu niby przytuliczy zagada a wlaciwe to chyba robi to po to zeby jemu bylo lzej

ile ja mam tak zyc? pewnie znowu ja bede musiala podjac decyzje o odejsciu bo ten mieczak nie zdobedzie sie na to

co ja mam zrobić? wyprowadzić się?ochlonąć ale skoro mam się wyprowadzić to i moi rodzice się dowiedzą, będzie dla nich to cios ale dla mnie jest gorszy
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-24, 16:02   

Młoda żono...........przeczytałem jeszcze raz Twój post w góry.............. Mam wrazenie że Wam obojgu przydał by sie taki porzadny klap na goły tyłek.Tobie też.
A może by tak do poradni małżeńskiej skierowac kroki?Do spowiedzi?pomodlic sie za męża........... ale za męża a nie o to żeby on się zmienił.O pomoć w zminieaniu siebie,w trzymanoiu języka na wodzy,nie paplania o tym że chcesz sie rowieżć z nim.

[ Dodano: 2008-08-24, 16:04 ]
A może Twoi rodzice powinni sie dowiedzieć że ich córeczka ma problemy?że sobie nie radzi? dl;aczego tylko jego rodzice maja wiedzieć?

[ Dodano: 2008-08-24, 16:05 ]
Piszesz o mężu "mięczak" .A jaki był jako chłopak,narzeczony?Był twardzielem? czy tez mięczakiem?Nie widziałaś kim jest?

[ Dodano: 2008-08-24, 16:07 ]
znasz go 11 lat.......to dużo.
A może tak sptkania małżeńskie by sie wam przydały?Jakieś rekolekcje dla małzeństw?
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-24, 16:29   

moja mama wie o tym, ze nam się nie uklada, powiedzialam jej,wybieram się do psychologa pomoc sobie przedwewszystkim zroumieć calą sytuację, mężowi zaproponoalam terapie malżenska ale powiedzial, ze nie będzie nikomu opoiwadał o swoim życiu, czyli nie chce spróbować rozwiązać naszych problemów.

Wychodzać za mąż, mój partner był inny,chętnie chodzil do moich rodzicow, rozmawial a teraz jak proponuje to nie chce jechać, częściej spotykaliśmy się ze znajomymi i robiliśmy inne rzeczy niż teraz,nie jeste wstanie go zmusić ani poprosić o to , zeby coś ze mną zrobił bo uslyszalam pare razy , ze nie po to sie zenil zeby teraz ze mna spedzac czas.

Dziś też wolal z kumplami jechac na grilla a zona niech siedzi w domu,nawet sie ciesze przynajmniej mam spokoj i sie nie denerwuje,spokojniejsza jestem.

Słowa o rozwodzie mialy go obudzic troszke i uswiadomic, ze ma zone i fajnie gdyby ją zauwazyl troszke,nie chce z nim byc 24 na dobe,wiem jedno, ze mąz wczesniej w
narzeczenstwie wiecej sluchal mnie tzn jesli go o cos poprosil to czesciej mozna bylo do niego dotrzec a teraz on wszytsko na przymus robi
a jak sie kogos nie kocha to wiadomo,ze nie chce sie zminic




Powoli zastanwiam się,czy nie odbyć z mężem poważnej rozmowy,bo tak dłuzej byc nie mzoe, jednym slowem albo woz albo przewoz, on mnie psychicznie wykancza i niszczy.
wczoraj byly kuzynki z dziecmi i mezami od strony meza to nawet kuzynka powiedziaal,z e maz siedzi na burmuszony,jednym slowem bylo im glupio , ze maz taki sztywniak jest.

kocham meza ale sama nie wiem czy te malzenstwo ma sznase na przetrwanie,bo ja sama gor nie przeniose.
 
     
sadzior
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 10:54   

Tak czytam Twoja historię i widze swoje małżeństwo w przeciągu ostatnich 6 lat. Nałóg ładnie mi napisał co tak naprawdę się u mnie działo i niestety nie mylił się (z wyjatkiem jednego aspektu :-P ).

Odpowiem Ci z perspektywy tego co sam wtedy czułem. Po pierwsze dobijajace nieustannie pretensje nakładające sie na problemy w pracy, a to że do rodziców nie jedziemy, a to ze kolezanka ma nowy ciuch a ja nie, a to że zanjomi byli na wczasach w Egipcie a my nigdzie, i wtedy układałem sobie w głowie scenariusz typu "stary to wszystko twoja wina choc nie powiedziała ci tego wprost". Bardzo duzo czasu zajęło mi zrozumienie że chodzi tylko o rozmowe a nie o pretensje do mojej osoby. Mam pytanie czy kiedykolwiek zapytałaś męża jak on się czuje z tym wszystkim, bo z tego co piszesz to się tylko domyślasz. DOMYSŁY SĄ ZABÓJCZE, choć trudno czasem zacząć otwarcie mówic o tym co nas boli w środku z powodu wstydu czy strachu. Kolejne pytanie to jak często dawałaś mu do zrozumienia że akceptujesz to co robi dla Ciebie i waszej rodziny. Druga sprawa to łóżko, Ty masz pretensje że on traktuje Cię instrumentalnie, ale najprawdopodobniej on czuje że nie jest tak jak byc powinno i widzi że "odwalasz pańszczyznę" co go pewnie jeszcze bardziej dołuje i utwierdza w przekonaniu że Tobie nie zależy.
Niedobrze że wytaczacie argumenty rozwodowe, to dla jednej i drugiej strony jest komunikat o tym ze nikomu już nie zależy choć wcale tak nie musi być.
Moze się to skończyć to szukaniem pocieszenia u kogoś innego zaróno z jego jak i Twojej strony, a wtedy bedzie jeszcze trudniej.
Może pomoże wam urlop z dala od problemów, abyscie w końcu mogli pobyć trochę sobą i ze sobą.

Pozdrawiam
 
     
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 13:25   

przyznam, że jestem troszke pogubiona w tym wszytskim,czuje, ze powinnismy sie rozstac na jakis czas, mzoe jakas seperacja-sama nie wiem.
Dziś idę do psychologa, moze mi pomoże bo jest mi ciężko a w moim zawodzie psycha zwichnieta to raczej niekorzyść :roll:

czekam na książke, którą polecil mi nałóg i mozę jak poczytam to zroumie co jest nie tak i dlaczego przez 12 lat kochał a teraz ma mnie gdzieś.

Staram się ale on raczej w przeciwną stronę,pewnie jego kolezanka ktora sie rzowdzi to wiekszy problem dla niego niz my
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 20:47   

Młoda żono................a może tak troszkę nad soba refleksji?I bez patrzenia na niego....... sama na siebie,sama dla siebie.............

Może wrto zastanowić sie czy ten Twój mąż naprawdę jest taki zły ????czy może tylko Twoje wyobrażenie męzczyzny jako męża ,Twojego wymarzonego,wyidalizowanego męża rozmija sie z rzeczywistością?Bo przed śłubem wysnił Ci sie mąż....idealny.......wg Twojego konspektu ....a rzeczywistość inna.Nie spełania sie marzenie,on inny od tego wymyślonego?????
Młoda żono.........wyobraz sobie że on tez wymyslił sobie żonę,wyidalizował........... a Ty jestes tylko albo az kobietą,z moiesięcznym cyklem nastrojów,czasami zmęczona, czasami zła poprostu.
Męskie myslenie szybko racjonalizuje takie sytuacje.I do jakiego wniosku może dojśc??? jak myslisz????? Przy dłuzszym myśleniu dojdzie do wniosku że jest nieudacznikiem,żle wybrał,żona mu sie boczy,ciche dni uprawia,w nocy o bardzo powaznych sprawach chce gadać zamiast spać.

To powyżej może dotyczyć równie dobrze i Ciebie.
Jak mało Wy ,młode kobiety znacie swoich mężów,ich psychikę,ich toki myslenia,możliwośći racjonalizacji.
Również mężczyzni......... tak mało wiedzą o tych zasadniczych róznicach pomiędzy kobietami i mężczyznami.
A wieczorny seks zaczyna sie od porannej kawy................

Młoda żono............ a może jednak weż na wstrzymanie i poczytaj,posłuchaj co mają do powiedzenia inni???? Złap dystans do siebie,do męża............. i wywal sobie z głowy myśli o rozstawaniu...............fe,głupi pomysł kilkanaście miesiecy po ślubie........
Zachowaj umiar i Pogodę Ducha........... a pewnie za kilka mięsięcy będziesz sie wstydzić tych obecnych myśli. 3-m sie
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-27, 22:46   

Młoda Żono
Postawiłaś sobie "ambitne zadanie" - zmienić męża. Zakładam się o każde pieniądze że ci się to nie uda. Przy okazji swoich "szlachetnych" "nacechowanych dojrzałością" wysiłków zniszczysz sobie małżeństwo.

Jedyną drogą jest akceptacja i kochanie męża takim jakim jest. Jeżeli tego nie rozumiesz to dajesz świadectwo swojej ogromnej niedojrzałości.

Polecam ci pilnie do przeczytania książkę
William J. Doherty - Jak trzymać się razem w świecie, który nas chce rozdzielić.

pozdrawiam

PS
Tak na marginesie pamiętaj - nie myl miłości z zakochaniem. Zakochanie to uczucie - to mija. Miłość to wybór. Nie ma nic wspólnego z tym co czujesz. Trzymaj się swego wyboru

[ Dodano: 2008-08-27, 22:53 ]
Najlepiej przeczytajcie tę książkę oboje. I módl się o mądrość dla was
 
     
GregS
[Usunięty]

Wysłany: 2008-08-29, 13:59   

nałóg napisał/a:
Może wrto zastanowić sie czy ten Twój mąż naprawdę jest taki zły ????czy może tylko Twoje wyobrażenie męzczyzny jako męża ,Twojego wymarzonego,wyidalizowanego męża rozmija sie z rzeczywistością?Bo przed śłubem wysnił Ci sie mąż....idealny.......wg Twojego konspektu ....a rzeczywistość inna


Ileż ludzi popełnia ten sam, jakże bolesny w skutkach, błąd - zawiera związek małżeński z "WYOBRAŻENIEM" męża/żony a nie z człowiekiem.


Mąż Zosi napisał/a:
Postawiłaś sobie "ambitne zadanie" - zmienić męża. Zakładam się o każde pieniądze że ci się to nie uda. Przy okazji swoich "szlachetnych" "nacechowanych dojrzałością" wysiłków zniszczysz sobie małżeństwo


Już przed ślubem pojawia się założenie: "JA GO ZMIENIĘ" i to jest, w chyba olbrzymiej ilości przypadków, niestety początek końca. Jak wysiłki zmierzające do dokonania zmian w wspólmałżonkaokazują się nie przynoszą zakładanego efektu wtedy zaczyna wszsytko przeszkadzać, każda nawet najmniejsza wada, na którą nigdy nie zwracało się uwagi staje się niewybaczalnym błędem, wtedy usłyszane kiedyś słowa nabierają innego znaczenia, żarty stają sie oszczerstwami itp,

Mąż Zosi napisał/a:
Jedyną drogą jest akceptacja i kochanie męża takim jakim jest. Jeżeli tego nie rozumiesz to dajesz świadectwo swojej ogromnej niedojrzałości


To bardzo ważne słowa, nie można kochać za "COŚ", ale należy kochać pomimo "TEGO"

Mąż Zosi napisał/a:
Tak na marginesie pamiętaj - nie myl miłości z zakochaniem. Zakochanie to uczucie - to mija. Miłość to wybór. Nie ma nic wspólnego z tym co czujesz. Trzymaj się swego wyboru


Zrozumienie tego o czym napisał Jarek, są jednym z ważniejszych rzeczy jakie dotarły do mnie w wyniku przeżywanego kryzysu.
Zakochanie, kochanie to uczucie, które trwa jak mamy szczeście 3-4 lata (o tych 3-4 latch przeczytałem lub usłyszałem to w jakiejś homilii - ale jak się nad tym zastanowić to tak jest w rzeczywistości). Dopiero później zakochanie czyli uczucie przekształca sie w MIŁOŚĆ, która nie jest tchnieniem uczuć, ale wyborem, wspólną drogą, jak to pisze Michel Quoist "...Miłość się staje, jest miłością w marszu, chlebem codziennym..."
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9