Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Kilka rad dla młokosa
Autor Wiadomość
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-07, 14:39   Kilka rad dla młokosa

Witam serdecznie...

Na poczatku sadziłem ze musze być nieźle przyparty do muru, szukać pomocy własnie tu, ale pomyslalem ze skoro jestem wierzacy, to dlaczaego nie? :) Zaczne moze od siebie...Mam 30tke na karku, byłem z dziewuchą 4 lata. Nie tyle zgłebiałem Biblie, co fascynowały mnie wszystkie religie tego nędznego Świata - fascynują zresztą nadal...O co chodzi?

3 tyg temu drugi raz moja dziewucha postanowiła że powinniniśmy się rozstać ... Zarzuty : mało odpowiedzialny, mało czuły, mało miejsca mam dla Niej w sercu, nie mysle o Niej...Moja dziewucha to trwady orzech do zgryzienia : rozwiedziona, z dzieciątkiem pięcioletnim, doświadczona przez los i życie, poprzedni mąż "okazywał Jej plecy", "nie szanował Jej i jej zdania" a także cóż - zdradził, kiedy była w ciąży...Temat zamknięty.

Nie jestem załamany, nie snuje sie po kątach - nie rozpaczam - jest wręcz przeciwnie - istnieje we mnie 'płomień' MILOSCI, co tu dużo pisać - ta dziewczyna urodzi mi dziecko, i z Nią chce spędzić do późnej starości te Życie :) Zakochałem się w Niej od pierwszego wejzenia, choc to Ona mnie znalazła, z czasem pokochałem Jej dziecko, poznałem potrzeby obojga...Czare goryczy przelało nie pojawienie się w domu po zakrapianej nocy z przyjacielem przybyłym z daleka (nie napisałem SMSA nawet, brak mi słow na swoją lekkomyślność). Moje atuty : rozmawiamy, widzimy się 2x w tygodniu, Jej dziecko mowi do mnie "tata", Jej rodzice szaleją za mną /szczegolnie Ojciec do którego jestem wg słow mej ukochanej wrecz blizniaczo podobny/ :) Mamy "wspolnego psa" - Ona pracuje w weekend i siła rzeczy musi mi go oddawać na weekend zeby psiak nie siedział sam - jak ostatnio rozmawialismy przypomina Jej to brazylylijski serial : "dziecko z jednym, psa z drugim, kto mnie zechce?" - tu autor tego posta wyrywa sie do odpowiedzi jak pierwszak ;) /dałem Jej do zrozumienia ze jestem, kocham i zrobie wszystko żeby zmienić sie w sposob ktory pozwoli naszej Trójcy egzystować, trwac i "trenowac" MILOSC....


Jakies pytania ?
Prosze o kilka rad jak mam postąpić, moze ktos mial podobne doswiadczenia

PS. Tylko ona dzwoni, tylko ona pisze, ja nie inicjuje rozmów (daje Jej czas) - Ona robi to bo zawsze jest coś : przedmioty moje sie sprzedały na aukcjach, psa trzeba odebrać, kredyt spłacić (oczywiscie sama wszystko spłaci, jak mowi ;))

Dzieki, i mam nadzieje ze kiedyś wpisze się w Świadectwach ;)
Jestem BARDZO silny psychicznie i jestem człowiekiem wielkiej wiary, potrzeba mi tylko kilku wskazówek, a moze nic nie potrzeba? Niewiem, napisalem...:)

Pozdrawiam!
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-07, 21:56   

No dobra. Padło na mnie. Nikt nie miał na razie odwagi, żeby napisać.
Jeśliś zagłębiał Biblię, to powinneś wiedzieć, że nie żyłeś/żyjesz w związku sakramentalnym, więc jedyną radą, jaką tu otrzymasz, to będzie: zostaw zamężną kobietę, bo cudzołożysz.
No, dobra napisałam, co i tak by w końcu ktoś napisał.
Mogę więc już napisać - rzeczywiście dziwucha ma rację. Żal mi dziewuchy, ale sobie dokopała życiem... Drugi wybór i też do bani. Na jej miejscu przy Twoim obecnym postępowaniu, pomyślałabym sobie: drań i nie kontaktowała się z Tobą bez względu na jakieś tam wspólne pierdoły do załatwienia.
Ale ponieważ Ty jesteś silny psychicznie i masz wielką wiarę (w co? w kogo?), to w końcu masz wielkie sznase, że się przyczołga do Twych oziębłych stóp. Ale czy to wtedy będzie jeszcze z jej strony miłość? Wątpię. Raczej przerażenie. Jedno dziecko z jednym mężczyzną, drugie dziecko z drugim. Jeden związek porażka. Drugi związek, chyba też.
A swoją drogą to... brzmisz mi jakoś swojsko. Z takim stylem już się chyba spotkałam. Ciekawe... ba... intrygujące.
Pozdrawiam
 
     
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 10:19   

Ola2 napisał/a:
zostaw zamężną kobietę, bo cudzołożysz.


Po rozwodzie młoda damo, to po pierwsze, po drugie : Bóg jest Miłością ...
Ale dzieki za uwagę i za posta...Ktoś równie błyskotliwy jeszcze?

Ja prosze o rady, nie o rozgrzeszenie, być moze zgrzeszyłem współzyjąc z Nią, być moze Bóg
patrzy na mnie teraz i grzmi, ale i tylko ON wie co jest w moim sercu.

Masz uszy ? Otwórz serce i słuchaj Olu...sluchaj...
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 10:56   

„Po rozwodzie młoda damo, to po pierwsze, po drugie : Bóg jest Miłością ...”

Młokosie, (lepiej chyba: młody mężczyzno) precyzyjnie jest: po rozwodzie cywilnym, bo kościół nie udziela rozwodów. Bóg jest miłością – ale odkrywcze! Bóg zakazuje cudzołożyć: przeczytaj dekalog.

”Ale dzieki za uwagę i za posta...Ktoś równie błyskotliwy jeszcze?”

Owszem, równie błyskodliwy, ale nie przyjmował pewnych zasad nieformalnie i formalnie obowiązujących na tym forum, więc go usunięto, a szkoda.

„Ja prosze o rady, nie o rozgrzeszenie”

A dyć ja poradziłam zgodnie z zasadami panującymi na tym forum: zostaw kobietę, która wg kościoła katolickiego jest zamężną niewiastą. Ale rozumiem Cię: „serce nie sługa, pana nie słucha”.

"Masz uszy? Otwórz serce i słuchaj Olu...sluchaj..."

Przyłożyłam ucho do monitora, ponieważ jestem blondynką – nic nie usłyszałam.
A poważniej: przecież napisałeś, żeś silny psychicznie, nie płaczesz, nie błagasz, nie wydzwaniasz, a więc nie potrzebujesz rad, bo jak tak konsekwentnie będziesz działać, to, zgodnie z metodą Dobsona, po ok. miesiącu do trzech, będzie Cię prosiła najpierw o poważną rozmowę („musimy coś zdecydować w końcu” i „Ty już mnie nie kochasz” itp.), a potem błagała o powrót. Acha, musisz jednak od czasu do czasu okazywać jej, że ją kochasz, bo inaczej nadal będzie Cię miała za zimnego drania.

Pozdrawia Ola2 – młoda dama :mrgreen:
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 10:57   

Pokaż jej , że jesteś facetem z jajami a nie chłopczykiem w krótkich spodenkach - przede wszystkim weź odpowiedzialność za własne czyny.
 
     
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 11:08   

Ola2 napisał/a:
Acha, musisz jednak od czasu do czasu okazywać jej, że ją kochasz, bo inaczej nadal będzie Cię miała za zimnego drania.


Najpierw będzie nieprzyjemnie, ponieważ nadal kontunuujesz pewien sposób i logike rozumowania Mloda Damo ;) Nikt nie dał Ci prawa oceniania ani mnie ani Jej, nie jest w Twojej gestii decydowanie i ocenianie czy ktoś "schrzanił sobie zycie" czy nie - nie lezy to w sferze Twoich kompetencji (pewnie myslisz ze to szkoda). Skoro to katolickie forum, zachowuj sie jak katoliczka, nie pluj nienawiścia, nie osądzaj, i nie drwij, bo nadziejesz sie na przygniatającą krytykę młokosa...Moze gdybyś mówiła sercem a nie emocjoami nie miała być przy nicku dopisku "po rozwodzie"...

Teraz przyjemne : jak sie chce to mozna, prawda? Dziekuje za radę, mowie Jej że Ją kocham, ona wtedy mowi "nie ułatawiasz mi sprawy" :) Pierwsze 2 tygodnie czekałem az emocje opadną, dałem Jej dużo czasu (tzn nie JA, ona go dostała od siebie) - wściekła na mnie do potęgi, teraz jakby ekocje zaczynają opadać. Prosilem zeby dała mi córke na kilka h, do kina bym poszedł, na lody, odmówiła - powiedzialem ze "jesli by zmieniła zdanie..."

Co do odpowiedzialnosci - biore we własne ręce odpowiedzialnosc, facetem z fajami (w sensie nie fizjologicznym) jestem z pewnoscią, ale nie sądzę zeby afiszowanie tego akurat teraz przyniosło porzadany skutek...Ona wie o pewnych krokach które podjąłem - skończyłem z używkami (wszystkimi jakie zna Świat, z dnia na dzień) - tu Szatan nie miał żadnych szans, mowiąc żargonem teologii ;) Mały Szatan siedzi jeszcze we mnie i mowi "badz egostią, badz odpowiedzialny tylko za siebie" etc...Już go namierzyłem, i szykuje się do WOJNY !

Pozdrawiam i dziekuje za odp..
Ola : bez urazy : buzial :)
 
     
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 11:27   

...Aya Sophia, po rozwodzie Twoja dziewucha jest...
...być może zgrzeszyłeś...
...Bóg jest Miłością...

Wszyscy my tutaj błyskotliwi, jeden bardziej od drugiego, jednak na razie tylko Ola zainteresowała się Twoim problemem, podczas gdy ja (może inni też?) się bałam, fakt.
Więc co robić? Żyj, jak chcesz. Wprawdzie Twoja dziewucha nie może sobie przez najbliższe miesiące zafundować bobaska z następnym tatusiem, ale to tylko kwestia czasu. Ty zaś możesz KOCHAĆ nie tracąc ani chwili. Po co więc rozmyślać o kimś, kto za koniec świata uznał Twoje niewinne spotkanie z przyjacielem? Dawać się prowadzić na uwięzi przez telefon, spełniać wciąż nowe fanaberie, pilnować pieska, spłacać kredyt? Wyobrażasz sobie, ile będzie kłopotów po przyjściu dziecka na świat? W dodatku Ty taki wierzący jesteś, a na ślub w kościele chyba nie ma szans. Cywilny to i owszem, ale takie jarzmo?! Po co Ci to? Czy nie lepiej znaleźć sobie nową miłość? Taką bez problemów - przynajmniej do następnej ciąży?

Czy teraz rady są fajne?
 
     
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 11:38   

Czego sie bałaś? Mojego problemu? Odpowiedzialnosci za własną radę, te kilka zdań, które miałyby mi pomoc ? Tu nie ciąża jest moja droga problemem, ani poprzednik...ani następnik...Hymn o Miłosci znasz ? TO SPIEWAJ ! Obyś wyszła z kryzysu ! (życze CI tego, naprawde).

A co do kłopotów "kiedy dziecko przyjdzie na Świat" - do teraz miałem problem, z cyklu "co ludzie powiedzą?" ale teraz...to chce latać po sok pomidorowy w nocy, kupowac sledzie i marchew, kupować pieluchy itd itd...

Bo co, jak nie to, będzie wzieciem odpowiedzialonosci ?
Nie zrezygnuje, nie ustapię, ja już sie zakochałem na całe życie ;)

Apropo : Rozumiem, że ślub koscielny jest "bardziej Bogu miły.... :) Sądzę że Bóg ma to w nosie... Ale nie czas na dysputy o roli koscioła w zyciu cywilizacji ludzkiej...:)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 11:53   

Czego oczekujesz Młody Człowieku?
Skor jesteś silny psychicznie i itd- a na dokładkę butny, przemądrzały i mało czytający- lub czytający bez zrozumienia- to czego oczekujesz?
Pogłaskania po głowie- biedaczku?
Taki skrzywdzony, jeju, jeju- a ona taka fe- bo nie chce?
No- bo teraz to juz sprzecznych informacji udzielasz- w każdym kolejnym poście.
a może upuścić złości potrzebujesz, bo się okazało że cię młodzieńcza energia rozpiera?
No- to jest lekarstwo- albo do łopaty- albo na siłownię.
He he he - Olka2- Młoda Damo- znaczy się pracę od podstaw uskuteczniasz?
Hm- no dobra, powodzenia.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 11:56   

„Najpierw będzie nieprzyjemnie”
Frustrację z siebie już wyrzuciłeś? Chciałeś mnie zranić? Pudło, młokosie! Dla mnie nie nie jest nieprzyjemnie, „bo mnie to wisi i powiewa chorągiewką na wietrze”. Ale nadal rozumiem: jesteś biedny i maly, a grasz dużego brutala... Tak bywa w czasie kryzysu. Człowiek, który się boi, atakuje...

„Nikt nie dał Ci prawa oceniania ani mnie ani Jej”

Sam dałeś, włażąc na forum publiczne.

„nie jest w Twojej gestii decydowanie i ocenianie czy ktoś "schrzanił sobie zycie" czy nie - nie lezy to w sferze Twoich kompetencji (pewnie myslisz ze to szkoda).”

A to w takim bądź razie, idź do osoby kompetentnej: psychologa lub psychiatry.
Acha, i jeszcze jedno, to nie ja decydowałam i oceniłam – to Ty i Twoja dziewucha decydujecie, a Ty, opisując tu swe intymne życie, oceniłeś sam: siebie i dziewuchę.

„Skoro to katolickie forum, zachowuj sie jak katoliczka, nie pluj nienawiścia, nie osądzaj, i nie drwij, bo nadziejesz sie na przygniatającą krytykę młokosa...”

Zachowuję się po katolicku: upominam cudzołożnika.
Nienawiścią?! A to ciekawe... Zawsze tak piszą osoby w takiej sytuacji jak Twoja.
Jeżeli chodzi o drwinę, to masz rację – drwię.
Mnie ta Twoja krytyka nie przygniotła i nie przygniecie – nie boj żaby...

„Moze gdybyś mówiła sercem a nie emocjoami nie miała być przy nicku dopisku "po rozwodzie"...”

Uch, nadal jesteś stereotypowy... Nie reaguję na takie zaczepki. Chociaż Z drugiej strony: gdyby Twoja dziewucha nie mówiła emocjami, ale sercem, może też nie byłaby po rozwodzie....

Myślałam, że ten temat założył pewien młody mądry i rozsądny młody człowiek, który pisał tu kiedyś na forum, ale go usunięto. Niestety, pomyliłam się.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 12:04   

Tak sobie myślę- kto powiedział mu o tej sile?
Samodiagnoza?
Bo to jest chyba " zaburzona mozliwośc realistycznej oceny"- tak to nazywają.
Lub- "tworzenie sobie fikcji w celach obronnych".
No- i wylanie żółci ewidentne.
Przewiduję:
1. dalsze ataki- czyli brak mozliwośc oceny się utrzyma bo cel wizyty jeden- przytakiwanie lub
2. cisza spowodowaną przemysleniami bądż opracowaniem bardziej "dosadnej"opinii o odpowiadających.

Olu- jedno jest pewne- jakaś faza refleksji to jest- to coś co spowodowało dyskomfort na tyle silny że się zalogował Młody Człek - tylko nie wiemy w którym kierunku pójdzie- na lewo czy na prawo.
 
     
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 12:06   

Zuzia jak słotko ze sie odezwałaś - czego Wy tu oczekujecie? Rady, wsparcia, modlitwy, empatii...Zgadnij czego ja? Czyzby nie tego samego? A co otrzymałem....Czy ja powiedzialem ze 'ona jest fe' ? Wskaz mi cytat z mojego posta który Cie do tego przekonał... Poirutuj sie troche, wyrzuć z siebie zał - ja jestem oczyszczony, nie uswiadczysz we mnie pewnie tego co chciałabyś...Pokoj siostro ;)

Ola : nie mam do Ciebie zalu, wybacz jesli Cie skrzywdzilem - ale - "upominając" nie zachowujesz sie jak katoliczka, a jak Sędzia...Ani ni brutal, ani nie mały - uwierz w ludzi kiedyś ...

Naprawde nie jestescie mnie Drogie Panie w stanie wyprowadzic z równowagi, poniżyc, licze na konstruktywne rady (jak ta Ady chociazby)... Tak, dałem ciała, tak - załuje, tak - chce poprawy, tak KOCHAM, jesli to za mało - niech Admin skasuje moje konto i topic...


PS. O, Zuzia, pomyliłaś się :)
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 12:23   

„Czego Wy tu oczekujecie?”

Ja – niczego – z przyzwyczajenia tu jestem. Szybko się przywiązuję i jestem wierna. Do pewnego pana to się nawet przywiązałam na jakieś tam 20 lat.

„Zgadnij czego ja? Czyżby nie tego samego?”

A tego to ja nie wiem. Jak wyartykułujesz, będę wiedziała. Cudów raczej nie oczekuj.

„A co otrzymałem....”

LUSTRO!
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 12:26   

Aya Sophia napisał/a:
Zuzia jak słotko ze sie odezwałaś - czego Wy tu oczekujecie? Rady, wsparcia, modlitwy, empatii...

Ja już dawno otrzymałam - bardzo szybko- widać inaczej prosiłam.

Zgadnij czego ja? Czyzby nie tego samego?

Raczej nie.


A co otrzymałem....


Rady i uwagi- czytaj ze zrozumieniem- i nie irytuj się- zdrobnieie na początku pokazuje jak jesteś poirytowany. Ty- nie ja.
mnie jak Olce- kalafiorem słodziutki- żalem i złością do wspól.... się nie żyje- chyba że- patrz wyjątek: lubisz żałość, bycie wyimaginowaną ofiarą itd- to żyj- twój problem silny psychicznie człeku.



Czy ja powiedzialem ze 'ona jest fe' ?

nooooooooooo- jasno opisałeś- bardzo jasno[/b


Wskaz mi cytat z mojego posta który Cie do tego przekonał...

[b]jw.



Poirutuj sie troche,

Ło- :shock: a czemuż mam się irytować? A co ja "Irytek" jestem? he he he
No nijakiego powodu nie widzę- cudze.......... nie powodują u mnie irytacji- nie każdy musi byc na tej samej fali.
Obserwacja twoich reakcji daje dużo wiadomości.
To się cieszę- że mam okazje poobserwować. Może się czegoś naumiem nowego



wyrzuć z siebie zał -


jak wyżej- nie mam powodu .
A jak jest u ciebie z konsekwencją?
Kiepściutko widzę.

to forum podobno nie do oceny jest- tak Olce napisałeś- czemu więc ty możesz? no facet- więcej kosekwencji i nie po złości- tylko po przemyśleniu



ja jestem oczyszczony,

a kto ci to powiedział?

nie uswiadczysz we mnie pewnie tego co chciałabyś...


mój Drogi- nie oczekuj że każdy- kto się do ciebie odzywa- czegoś od ciebie chce- bo to jakies nierealne jest chyba- no ale jeśli masz takie doświadczenia to mogę tylko współczuć.
Ja mam inne zupełnie- widac bardziej fartowna jestem albo

inaczej zasłużyłam sobie he he he .




Pokoj siostro ;)

Pokój Bracie




Ola : nie mam do Ciebie zalu,


Ło- i na dokładkę Ludzki Pan he he he .



wybacz jesli Cie skrzywdzilem - ale - "upominając" nie zachowujesz sie jak katoliczka, a jak Sędzia...Ani ni brutal, ani nie mały - uwierz w ludzi kiedyś ...

Naprawde nie jestescie mnie Drogie Panie w stanie wyprowadzic z równowagi, poniżyc, licze na konstruktywne rady (jak ta Ady chociazby)... Tak, dałem ciała, tak - załuje, tak - chce poprawy, tak KOCHAM, jesli to za mało - niech Admin skasuje moje konto i topic...


PS. O, Zuzia, pomyliłaś się :)


Jakoś chyba niestety znowu się nie pomyliłam Bracie.

[ Dodano: 2008-02-08, 12:31 ]
zaplułam się he he he :
moje atuty- rozmawiamy.
Mój atut- oddycham.
 
     
Aya Sophia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-08, 13:04   

Przepraszam Was obydwie, tyle mogę zrobić...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9