Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Żałoba
Autor Wiadomość
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-31, 02:29   Żałoba

Żałoba, czyli proces dojrzewania do pełnego pogodzenia się z faktem, iż ktoś odszedł na zawsze, ma zasadniczo 5 faz. Mogą one mieć różną długość, niektóre z nich mogą być bardziej odczuwalne, inne mniej, czasem może dojść do cofnięcia się ku fazie poprzedniej i jej symptomom. Jakie zatem są to fazy?

1. Faza I – szok. Jej symptomy to niedowierzanie, wewnętrzny zamęt, wzburzenie, bezradność, psychologiczne dystansowanie się. Fakt straty jest jeszcze zbyt świeży, aby się z nim pogodzić. Nieraz ciągle dźwięczy uparcie zdanie; To nieprawda, on wróci zaraz, to mi się tylko śni... Etap ten mija zwykle po kilku dniach, tygodniu, dwóch.

2. Faza II – uświadomienie sobie straty. Mogą się tutaj pojawić konflikty emocjonalne (wyrażane płaczem, rozpaczą), gniew, nadwrażliwość, poczucie winy. Tutaj czasem przychodzi bunt – przeciwko Panu Bogu: Jak mogłeś? Ciebie nie ma! To kłamstwo, że jesteś miłością! , także bunt przeciwko innym, pojawia się poczucie samotności i rozpaczy.

3. Faza III – Wycofywanie się, depresja. Pojawia się zmęczenie, wielka wewnętrzna pustka. Człowiek już nie potrafi krzyczeć – nie ma na to siły. Tutaj przychodzi też pokusa, aby się odizolować od innych, zamknąć w swoim świecie : Dajcie mi święty spokój! System odpornościowy słabnie – mogą nawet pojawiać się myśli samobójcze, chęć utopienia smutku w alkoholu. Etap ten może trwać bardzo długo, może też być krótszy dzięki ludziom, którzy są blisko, dzięki zewnętrznym oznakom straty.

4. Faza IV – Powracanie do wewnętrznej równowagi. Charakteryzuje się tworzeniem nowej tożsamości. Pojawia się przebaczenie, rany powoli się zabliźniają, pamięć nie jest już źródłem cierpienia, pojawia się też poszukiwanie znaczenia tej straty. Na tym etapie dokonuje się też pojednanie z Bogiem (jeżeli wcześniej był bunt), słabszy staje się wewnętrzny żal, pojawiają się plany na przyszłość, akceptacja nieobecności kochanej osoby.

5. Faza V – Odnowa. Pojawia się zainteresowanie problemami codzienności, aktywny kontakt ze światem, zajęcie się sobą, powrót radości życia.


Pytanie: jak pomóc? Po prostu być. TOWARZYSZYĆ. Czasem w bliskich, znajomych cierpiącej osoby rodzi się chęć ucieczki – bo znów będzie płakać, bo po raz kolejny będzie pokazywać zdjęcia, opowiadać, stawiać pytania, na które nie ma odpowiedzi... Największą i najlepszą rzeczą, jaką można w tej sytuacji dać, jest zwyczajna, prosta obecność, zasłuchanie, podanie chusteczki do otarcia łez... Nie sprawdza się litość, banalne sformułowania typu: jakoś to będzie, rozumiem, co czujesz, zapomnisz, kiwanie głową i użalanie się. Nie wolno też uciekać, na siłę zmieniać tematu, udawać, że nic się nie stało.
Ważna jest wiara. Właściwie tylko ona pozostaje, kiedy odchodzi ktoś bliski, kochany – sprawia, że największą moc leczenia z bólu przynosi myśl, iż rozłąka jest przecież tylko przejściowa, że przed Bogiem życie i miłość nie mają końca...

Jak było (jest) ze mną?
Faza 1 - szok - trwała dłużej niż kilka tygodni.
Faza 2 - bunt - jeśli bunt to walka o moje małżeństwo, to ciągnęła się około 1,5 roku.
Faza 3 - wycofywanie się - jak dotąd około 2 miesięcy, rzadziej zaglądałam na forum, zaczęłam unikać kontaktów z mężem, zmieniłam numer telefonu i chociaż później podałam go mężowi, ani nie dzwonię do niego, ani nie czekam na telefon od niego (zespół ciągłego napiętego oczekiwania na to, że zadzwoni, tęsknota za jego głosem - zupełnie nagle ode mnie odpłynęły).
Faza 4 - powrót do wewnętrznej równowagi - jestem na początku tego etapu, jeszcze szukam znaczenia straty, jeszcze zadaję pytania i rozliczam się z przeszłością, ale już spokojniej, bez wielkich nadziei, ale też i bez rozpaczy.
Faza 5 - odnowa - nie dotarłam do tego etapu, ale mam "przebłyski"; przymus podążania za Krzyżem zamienił się we mnie na marzenie o Miłosierdziu.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-01, 21:10   

Temat dla mnie ciągle otwarty w przemyśleniach...straciłam w swoim życiu trzy bliskie osoby, rodziców, córkę...i ta strata jest troszkę inna od tej którą masz na myśli. Różnica polega na tym ,że w stracie o której wspominasz, nie możesz w 100% przekreślic POJEDNANIA.

Porozmyślam jeszcze nad tym, dziękuję Ci, dałaś mi do zrozumienia w sposób prosty ile jest otwartych drzwi w sytuacji o której piszesz...
Pozdrawiam serdecznie:)
 
     
micszpak
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-04, 21:31   

Mirelo, tak, ta strata jest inna. Dopiero wiedząc, że można stracić aż tyle, ma się odpowiednią perspektywę, żeby spojrzeć na swoje "małe żałoby" bez przesadnej rozpaczy. A jakże często zapominamy dziękować za to, co mamy, wciąż tylko prosząc o wiecej...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8