Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja historia
Autor Wiadomość
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-24, 00:20   Moja historia

Witajcie,jestem obecna na Forum już jakiś czas,a jeszcze nie pisałam tu o nas tzn. o naszym kryzysie,prosiłam tylko o modlitwę.
Jesteśmy małżeństwem ponad 6 lat,w związku 12,mamy dwuletnią córeczkę.Tak się stało,że nie wytrzymaliśmy ciężkiego czasu,jakim była trudna ciąża i okres po urodzeniu córeczki.Niunia wymagała ponad rocznej rehabilitacji,były problemy z nóżkami,jedzeniem(refluks ),ciągłe wizyty w przychodniach,długi pobyt w szpitalu.Byliśmy ciągle zmęczeni,niewyspani,poddenerwowani,poza tym mąż miał nawał pracy,zero czasu dla siebie nawzajem.Wiem,że mąż starał się mi pomagać,ale nie chciał zaniedbywac pracy i tu właśnie pojawiły się moje pretensje,że za mało czasu poświęca rodzinie,dochodziło do kłótni.Postanowiliśmy coś z tym zrobić,czyli zatrudnić nowego pracownika(mąż ma małą firmę z kolegą).Zgłosiła się młoda dziewczyna na staż... i to co miało być rozwiązaniem problemu stało się naszym dramatem.Spodobali się sobie ,może zakochali.Mąż zaczął mnie zdradzać.To trwa od czerwca ubiegłego roku.Najpierw nie mogłam w to uwierzyć,bardzo kocham męża,ufałam mu i byłam pewna ,że on też mnie kocha.Przeszłam to wszystko :ich sms-y,telefony,spotkania,wyjazdy,jego zmienne decyzje.Kosztowało mnie to wiele,robiłam wszystko czego nie powinnam,ale wtedy tego nie wiedziałam,czyli panikowałam,płakałam,tłumaczyłam,krzyczałam,zdarzały mi się wybuchy złości i gniewu.Myślałam,że mu to przejdzie,że warto poczekać,zawalczyć.Ale to była zła droga,która mnie tylko wyniszczyła.Źle sypiam,mam koszmary ,lęki,zrobiłam się strasznie płaczliwa.I w końcu się ocknęłam.Koniec z tym.Zaczęłam dbac o siebie,przecież muszę mieć siłę na wychowanie córeczki,która po tych wszystkich przejsciach swoich i naszych jest bardzo nerwowa.Porozmawiałam z mężem spokojnie.Powiedziałam mu,że tak dłużej nie można,nie chcę patrzeć,jak ugania się za inną kobietą,że czekam na niego,ale na tego ,który juz mnie nie zdradza ,który chce byc ze mną.Powiedział,że musi się wyprowadzić,to może wtedy się ocknie.Szuka mieszkania.Ja zrobiłam się spokojniejsza,jest mi dużo lżej,jak to powiedziałam.Nie wiem,czy tak będzie ,jak się juz wyprowadzi.Na razie jest lepiej.
Chciałam podziękować ,że jest takie forum,to bardzo duzo daje,mi dało bardzo dużo.Proszę o modlitwę i obiecuję swoją.Pozdrawiam.[/i]
 
     
michaela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 09:22   

Obiecuję modlitwę.
:-)
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 09:41   

Jesteśmy z Wami, Maka ♥
 
     
michaela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 10:36   

Maka, ja postanowiłam przede wszystkim trwać w tym, co dobre. Czasami jest mi potwornie źle i ciężko, ale są chwile kiedy jest we mnie pokój. To niezwykle ważne żeby nie dać się zwariować.
Przeczytaj 1 P 3, 1-17. Ja czytam na pociechę :roll:
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-25, 13:25   

Dzięki Ci :) za przypomnienie:)

"3
1 Tak samo żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki1, przez samo postępowanie żon zostali [dla wiary] pozyskani bez nauki, 2 gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu. 3 Ich ozdobą niech będzie nie to, co zewnętrzne: uczesanie włosów i złote pierścienie ani strojenie się w suknie2, 4 ale wnętrze serca człowieka o nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga. 5 Tak samo bowiem i dawniej święte niewiasty, które miały nadzieję w Bogu, same siebie ozdabiały, a były poddane swoim mężom. 6 Tak Sara była posłuszna Abrahamowi, nazywając go panem3. Stałyście się jej dziećmi, gdyż dobrze czynicie i nie obawiacie się3 żadnego zastraszenia.
7 Podobnie mężowie we wspólnym pożyciu liczcie się rozumnie ze słabszym ciałem kobiecym! Darzcie żony czcią jako te, które są razem z wami dziedzicami łaski, [to jest] życia, aby nie stawiać przeszkód waszym modlitwom.
8 Na koniec zaś bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni! 9 Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo.
10 4 Kto bowiem chce miłować życie
i oglądać dni szczęśliwe,
niech wstrzyma język od złego
i wargi - aby nie mówić podstępnie.
11 Niech zaś odstąpi od złego, a czyni dobrze,
niech szuka pokoju i niech idzie za nim.
12 Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych [są zwrócone],
a Jego uszy na ich prośby;
oblicze zaś Pana przeciwko tym, którzy źle czynią.
13 Kto zaś będzie wam szkodził, jeżeli gorliwi będziecie w czynieniu dobra? 14 Ale jeżelibyście nawet coś wycierpieli dla sprawiedliwości, błogosławieni jesteście. Nie obawiajcie się zaś ich gróźb i nie dajcie się zaniepokoić!5 15 Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego6 i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. 16 A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. 17 Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle."


Pozdrawiam serdecznie:)
 
     
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-26, 22:57   

Dziekuję,bardzo dziękuję za dobre słowa.Spokój mnie nie opuszcza.Mąż nie spieszy się z wyprowadzką.Pojawił się jakiś promyczek nadziei...

[ Dodano: 2008-01-29, 17:55 ]
Ten promyczek nadziei szybko zgasł...Wystarczyło,że mąż mnie przytulił,pocałował a ja naiwna
zbyt dużo sobie wyobrażam.Cały czas zachowuje się niewporządku wobec mnie i otwarcie się do tego przyznaje,sam daje mi rachunki telefoniczne do przejrzenia,a mnie to tylko denerwuje.Zwleka z wyprowadzką,bo bardzo się tego boi,ale nie zamierza zmienić swojego zachowania wobec mnie.Nie wiem co mam zrobić z takim"przypadkiem"?To wszystko trwa już osiem miesięcy,nie wiem ile jeszcze tak można żyć?Brakuje mi juz sił...Proszę doradźcie mi coś. :-(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5