Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Kolęda u niesakramentalnych
Autor Wiadomość
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 13:22   Kolęda u niesakramentalnych

Jesteśmy obecnie w okresie, kiedy nasze mieszkania odwiedzają księża po kolędzie.
Myślę, że wyrazem miłości i wierności do współmałżonka, który odszedł i związał się z inną osobą jest troska nie tylko o to, by podczas wizyty duszpasterskiej poinformować księdza w swojej parafii, o swoim aktywnym trwaniu w wierności i o swoich staraniach o uzdrowienie małżeństwa np. poprzez swój rozwój duchowy – budowanie bliskiej relacji z Panem Jezusem – największym obrońcą małżeństwa.
Wydaje mi się, że w przypadku mającej miejsce ciągłej zdrady, ważne byłoby również nawiązanie kontaktu z parafią (najlepiej z księdzem proboszczem), w której zamieszkuje współmałżonek lub jego niesakramentalny partner. Chodzi o to, by księża, którzy będą odwiedzać osoby żyjące w związkach niesakramentalnych mieli pełny obraz sytuacji. Żeby wiedzieli, że porzucony współmałżonek jest wierny, że pragnie powrotu wiarołomnego męża/żony, że gotów jest się z nim/nią pojednać.
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 15:38   

Jeśli z takich związków są dzieci, które w danej parafii zostały ochrzczone, to myslę, ze proboszcz ma jasnośc odnośnie sytuacji przynajmniej w takim wypadku.

Pozdr.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 15:58   

Będzie mieć świadomość, że żyje na tym świecie wierny małżonek :-D

Dalej.. Duch Święty będzie działać.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 16:27   

Zakładając Basiu, że ci nie sakramentalni zechcą przyjąć księdza.
Bo, skoro bez Boga żyją sobie spokojnie, po cóż im jakiś "księżulo", który może wytykać im grzeszne życie.
Wpuszczą do domu czy nie?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 16:54   

elzd1 napisał/a:
Wpuszczą do domu czy nie?

Bardzo dużo osób niesakramentalnych przyjmuje księdza po kolędzie.
Pytanie Elzd inne: "czy powiedzą, że sakramentalny mąż/żona czeka?"
przecież nie będą tego mówić, to oczywiste
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 17:48   

Wiesz Elżbieta, jeśli już zaproszą tego księdza, to prawdy nie ukryją, księża zwykle wypytują o powody życia z konkubinacie. Mądry ksiądz wiele zrozumie gdy usłyszy: odszedłem od żony, porzuciłam męża, wystąpiłem o rozwód, żona się nie zgodziła, jesteśmy w separacji. Tylko, czy zechce cokolwiek powiedzieć? Czy może przemilczy, żeby ich nie odstraszyć?
A jeśli ksiądz zechce tylko "zaliczyć" wizytę, mało go będzie obchodziło, co nimi kieruje i jak żyją.
Zresztą, mam obawy przed taką wizytą u mnie w domu, mój proboszcz "wypożyczył" na wizyty duszpasterskie alumna, nawet nie wiem kto to jest. I cóż mogę takiemu młodemu, niedoświadczonemu powiedzieć, żeby go nie przestraszyć swoją osobą?
A co może on powiedzieć takim ludziom żyjącym w cudzołóstwie? Przecież oni mają do perfekcji opanowane odpowiedzi, żal mi takiego młodego księdza, gdyby musiał rozmawiać z moim mężem i jego kochanką.
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-11, 18:16   

Basiu_priv
Proboszcz mojego męża wie o tym, co on zrobił. Ta świadomość, że on wie, samopoczucia mi nie poprawia. Mało. Znając przebiegłość mojego męża, mogę nawet przypuszczać, że już dawno się wybielił przed kapłanem, sąsiadami, kimkolwiek chciał.
Mi wystarczy świadomość, że Bóg wszystko wie.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 12:46   

Pestko, Bóg chce naszej aktywności, współdziałania. Podając informację o swojej wierności - dajemy świadectwo i kolejną intencję o której proboszcz, księża będą pamiętać modląc się za swoich parafian :->
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 17:52   

Niesakramentali często żyją przecież w poczuciu, że wszystko jest ok ! Że zrobili ( w ich mniemaniu )wszystko ( zapomnieli tylko o RATOWANIU zwiąku) !! Przeciez łatwiej zacząć od nowa z piękną / pięknym u boku !!
TRZEBA powiedziec księdzu ! Raz - po to, żeby stweirdzeniem TRWAM wzmocnić siebie ! Dwa - dać dowód o sobie i swojej filozofii życia, a trzy - jeżeli ksiądz "niekumaty"- nauczyć Go i Pokazać MU, uświadomić, że są tacy ludzie, którzy potrzebują wsparcia i pomocy !! Nie tylko ci , po rozwodach, którzy chcą do kościoła, ale i tacy , którzy nie zgadzają sie na rozwóg, są przeciwni i w ciszy i pokorze trwają.
Niesakramentalni juz sobie wywalczyli poparcie księży, kościoła....bo mówili, walczyli, prosili i kołatali....teraz czas na nas !

Abstrahując nieco od tematu -
W tym stgodniu spotkałam dwie osoby, znajomych.....
Jeden w Odnowie w Duchu św....pobożny, zaangażowany....po rozwiązaniu małżeństwa swojego przez kościół. Mocno zaangażowany w pomoc w rozwiązaniu małżeństw swoich znajomych ! Dumny, że " pomógł" już 9 osobom uzyskać unieważnienie przysięgi kościelnej ! Daję Mu ulotkę naszego Forum....facet zdziwiony taka postawą....przeciez kościół daje unieważnienia, po co sie męczyć ?? cytuję Mu fragment przysięgi małżeńskiej - to co Bóg związał, niech człowiek się nie waży rozwiązać......On wzrusza ramionami....odchodzi....patrzy na mnie ze zdziwieniem !

Druga osoba , koleżanka katechetka, Jej mąż - doktor prawa kanonicznego, w mojej parafi pełni rolę - dużur w kancelarii - trudne związki. Daję Im naszą ulotkę..oferuję pomoc.....a Oni , zdziwieni....mówią, że właściwie zbieraja dowody na to, żeby przedstawić w Sądzie Biskupim dowody na upadek małżeństwa...."pomagają " ludziom w "sytuacjach Beznadziejnych" unieważnić małżeństwa !!
Patrzą na mnie jak na dziwoląga, gdy mówię, że wierzę w to, że każde małżeństwo w kryzysie można spróbować uratować....po raz drugi oferuję pomoc. Odeszli ode mnie bez słowa!

Kiedy nie zaczniemy rozmawiać z księżmi o nas, naszej postawie wobec małżeństwa, przysięgi małżeńskiej...to tacy ludzie "pomagający unieważnić małżeństwa , robiący to z radością i zaangażowaniem przy naszych parafiach, przy aprobacie księży - Oni będą górą....i rozwiodą nas wszystkich !! Pozdro !! EL.
 
     
pestka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 18:27   

Ja wsparcia żadnego od księży nie dostałam choc o swoim bólu i rozpaczy mówiłam głośno, pisałam nawet gdy nie dało sie mówić... nie ważne...

Teraz równiez abstrachując już od powyższego, chcę powiedzieć, że są sytuacje beznadziejne. Są El. Nie wmówisz mi, że coś co wynikałao z oszustwa jest godne naprawiania. Tu nie ma co naprawiać, bo budowanie na oszustwie i kłamstwie nikomu pożytku nie przyniesie.

Acha... i nie ma unieważniania małżeństwa, jest badanie jego ważności, a to ogromna różnica.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 20:15   

pestka napisał/a:
Acha... i nie ma unieważniania małżeństwa, jest badanie jego ważności, a to ogromna różnica.

Też myślałam. Jednak tu u ks dr napisane jest tu ->inaczej

EL. napisał/a:
Niesakramentali często żyją przecież w poczuciu, że wszystko jest ok ! Że zrobili ( w ich mniemaniu )wszystko ( zapomnieli tylko o RATOWANIU zwiąku) !! Przeciez łatwiej zacząć od nowa z piękną / pięknym u boku !!
TRZEBA powiedziec księdzu ! Raz - po to, żeby stweirdzeniem TRWAM wzmocnić siebie ! Dwa - dać dowód o sobie i swojej filozofii życia, a trzy - jeżeli ksiądz "niekumaty"- nauczyć Go i Pokazać MU, uświadomić, że są tacy ludzie, którzy potrzebują wsparcia i pomocy !! Nie tylko ci , po rozwodach, którzy chcą do kościoła, ale i tacy , którzy nie zgadzają sie na rozwóg, są przeciwni i w ciszy i pokorze trwają.
Niesakramentalni juz sobie wywalczyli poparcie księży, kościoła....bo mówili, walczyli, prosili i kołatali....teraz czas na nas !

Abstrahując nieco od tematu -
W tym stgodniu spotkałam dwie osoby, znajomych.....
Jeden w Odnowie w Duchu św....pobożny, zaangażowany....po rozwiązaniu małżeństwa swojego przez kościół. Mocno zaangażowany w pomoc w rozwiązaniu małżeństw swoich znajomych ! Dumny, że " pomógł" już 9 osobom uzyskać unieważnienie przysięgi kościelnej ! Daję Mu ulotkę naszego Forum....facet zdziwiony taka postawą....przeciez kościół daje unieważnienia, po co sie męczyć ?? cytuję Mu fragment przysięgi małżeńskiej - to co Bóg związał, niech człowiek się nie waży rozwiązać......On wzrusza ramionami....odchodzi....patrzy na mnie ze zdziwieniem !

Druga osoba , koleżanka katechetka, Jej mąż - doktor prawa kanonicznego, w mojej parafi pełni rolę - dużur w kancelarii - trudne związki. Daję Im naszą ulotkę..oferuję pomoc.....a Oni , zdziwieni....mówią, że właściwie zbieraja dowody na to, żeby przedstawić w Sądzie Biskupim dowody na upadek małżeństwa...."pomagają " ludziom w "sytuacjach Beznadziejnych" unieważnić małżeństwa !!
Patrzą na mnie jak na dziwoląga, gdy mówię, że wierzę w to, że każde małżeństwo w kryzysie można spróbować uratować....po raz drugi oferuję pomoc. Odeszli ode mnie bez słowa!

Kiedy nie zaczniemy rozmawiać z księżmi o nas, naszej postawie wobec małżeństwa, przysięgi małżeńskiej...to tacy ludzie "pomagający unieważnić małżeństwa , robiący to z radością i zaangażowaniem przy naszych parafiach, przy aprobacie księży - Oni będą górą....i rozwiodą nas wszystkich !! Pozdro !! EL.

El., piszesz bardzo ważne rzeczy.
Gdybyż jeszcze to było tak, że do sądu duchownego idzie się po separację kościelną.
Lecz sprawdzanie wiąże się jeszcze z czymś...
Oznacza to trochę, że nasz naród ... umysłowo ... niedorozwinięty ... będzie orzeczony?.....
Przepraszam za te słowa, ale czy one nie mają nuty prawdy?

To, że ktoś umarł duchowo" lub zachorował duchowo lub został omotany przez złego ducha, czy to oznacza jakąś porażkę kogokolwiek?
Pan Bóg ofiarował nam, świeckim dar łaski i od nas zależy co z nim zrobimy. Czy naprawdę On chce, abyśmy unieważniali sakrament, który właśnie wtedy ma pomóc. Czy zdrowy potrzebuje lekarza? czy chory?

Poza tym, cóż, księża, bez łaski rozpoznania - im trudno się wczuć w rolę małżonka.
Bez łaski trudno! A skąd czerpie łaskę rozpoznania ksiądz???? Ze swej łaski sakramentu kapłaństwa. Więc może trochę księża rozleniwili się i przestali czerpać łaskę. W końcu: Pan Bóg daje łaski, a człowiek je bierze lub nie. Ma wolną wolę.
Lecz lepiej brać. Jak dają, to brać należy.Łaska sakramentu jest przede wszystkim dla potrzebujących.

To jak odkurzacz dany marsjaninowi. Dostał odkurzacz bez instrukcji i nie wie co z nim się robi!
Skąd ma wiedzieć? co z nim, się robi? Bez instrukcji.... nie wie nawet do czego on jest.

Chyba poproszę księdza Marka o napisanie instrukcji obsługi łask Bożych, bo ostatnio czytałam jego instrukcje pt. "Jak wygrać życie?"
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 22:11   

o. prof Jacek Salij zauważa, że w sprawach rozbitych małżeństw nie wolno sie kierować stereotypami. Zainteresowanych odsyłam http://www.mateusz.pl/ksiazki/mptig/mptig203.htm
El. - Kościół wcale nie tak łatwo daje unieważnienia w mojej diecezji zapadło w tym roku niewiele ponad 40 wyroków unieważniających sakrament małżeństwa. To kropla w morzu w porównaniu z ilością orzeczonych rozwodów cywilnych.
Wydaje mi się, że negowanie działalności instytucji Kościelnej jaką jest Sąd Biskupi na forum katolickim jest nadużyciem.
Podaje też link gdzie wytyczne duszpasterzom odwiedzającym wiernych żyjących w związkach niesakramentalnych daje bp. Miziołek. http://www.mateusz.pl/ksi...04.htm#6zaduszp
streścić to można tak:
1. Nie pomijać zwłaszcza jak są dzieci.
2. Nawiązać kontakt, nie dając jednocześnie odczuć, że Kościół uważa zaistniały stan rzeczy za normalny.
3. Namawiać do powrotu do poprzednich sakramentalnych małżeństw
4. Zbadać czy poprzednie małżeństwo było ważne i ewentualnie pomóc wnieść sprawę do Sądu Biskupiego.
4. Jeżeli próby pojednania zawiodą wskazać jak sie odnaleźć w Kościele.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-16, 23:47   

Włączę sie, jeśli pozwolicie.

Niesakramentalni i ksiądz z wizytą duszpasterską. Mnie to się kłóci, ksiądz przyprowadza Chrystusa, któremu oni śmieją się w twarz. Znieważają sakrament, tym samym znieważają Boga. Bo jak inaczej wytłumaczyć to co robią? Codziennie mówią Bogu NIE, a jednocześnie chcą Go przyjąć? Według mnie obłuda i zakłamanie. To tak, jakby kobieta dokonywała kolejnych aborcji, a jednocześnie mówiła, że bardzo kocha te zabite dzieci, tylko dla własnej wygody nie pozwala im przyjść na świat.
Dziwnym wydaje mi się, iż Kościół tak bardzo zabiega, by nie urazić tych ludzi, te ciągłe nawoływania, że nie są odrzuceni, że wszystko im będzie wybaczone, że tylko muszą przyjść i ukorzyć się. Proponuje się "białe małżeństwa", stwierdzenia nieważności, inne pokrętne drogi, byleby tylko nie urazić "biedaków". O wiele mniej troski Kościół wykazuje nami, bo niby my nie potrzebujemy nawrócenia, my przychodzimy, my wciąż się schylamy przed Krzyżem.
Piszę, opierając się na własnych doświadczeniach.

Dzięki za stronę z ks. Kaszowskim, warto sobie przypominać czasem jakie są skutki zawarcia małżenstwa. Często tutaj zaglądam, bo wciąż coś nowego odkrywam.
Cenię sobie bardzo również o.Jacka Salija, tym niemniej po raz kolejny czytając ten artykuł udawadniam sobie, iż dla każdego grzechu jest "ludzkie" wytłumaczenie i rozwiązanie. Choćby "białe małżeństwo", które zaspokoi rzekomą tęsknotę za Bogiem, Bogiem któremu wciąż człowiek śmieje się w twarz. "Kocham Cię Panie Boże, ale mam gdzieś Twje przykazania", prawda?
A co z nasżą tęsknotą?

" Naukę Chrystusa należy przyjmować dosłownie. Jak mówił Norwid, nie wolno Ewangelii brać przez rękawiczkę."
Świetne określenie.

Witek, napisałeś:
"El. - Kościół wcale nie tak łatwo daje unieważnienia w mojej diecezji zapadło w tym roku niewiele ponad 40 wyroków unieważniających sakrament małżeństwa. To kropla w morzu w porównaniu z ilością orzeczonych rozwodów cywilnych."

A jak to się ma do takich spraw w całej Polsce? I dlaczego kościół tak broni się przed podawaniem ilości orzeczeń o stwierdzeniu nieważności? Kilka razy czytałam, iż nie prowadzi się takich staystyk. Dla mnie to jest dziwne.

I jeszcze jedno z Tego, co napisałeś:
"Wydaje mi się, że negowanie działalności instytucji Kościelnej jaką jest Sąd Biskupi na forum katolickim jest nadużyciem."

A może pozwoli to spojrzeć praktycznie, może wreszcie władze kościelne przyjmą, iż są tacy ludzie jak my, dla których sprawa ważności małżeństwa nie jest drobiazgiem i że jesteśmy zaniepokojeni?
Pewnie, iż stwierdzenie nieważności przynosi wolność obojgu małżonkom. Tylko, temu porzuconemu nie zmniejszy cierpienia, wręcz utwierdzi w przekonaniu, iż słabszy zawsze przegrywa, nawet w takiej instytucji jak Kościół, a sprawcę wbije w większą dumę i przekonanie, że wszystko można załatwić. Nawet rozwiązać to, co jest związane na zawsze. I pociągnie taki za sobą kolejne osoby ( tutaj ukłon dla Andrzeja - w temacie szkodliwości rozwodów ).
Może warto by się zastanowić nad tym, by bardziej przygarniać i wspierać porzuconych, niż wzmacniać tych, dla których nie ma żadnych świętości? Choćby przez więksżą selekcję wniosków składanych przez osoby , które występują do Sądu Biskupiego, bo "sie zakochały" i już nie chcą poprzedniego małżenstwa? A to jest przeważnie łatwe do udowodnienia.
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-17, 08:05   

Nie ma porównania żadnego Elzd1 do aborcji (MORDERSTWA)a życia w grzechu z miłości i tam gdzie sa małe dzieci.(CUDZOŁÓSTWO ale gdzie jest miłość)

Znam wiele par niesakramentalnych Oni mozesz sobie wierzyć, czy nie jak przyjmuja księdza po koledzie to czekaja właśnie na Chrystusa i to sa naprawde dobrzy ludzie! Nie każdy odchodzi od mężą/żony bo oni tacy dobrzy byli i bo im sie znudziły stare zony/męzowie. NIE. Nie wrzucac wszsytkich do jednego worka.
Teraz sa w związkach niesakramentalnych, wychowuja po chrześcijańsku dzieci, jest miłośc, ....
Ja to szanuję. I nigdy nie kazałabym ksiedzu na ambonie grzmieć na takich.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-17, 08:44   

Maria Anna.
Nigdy nie powiedziałam, że Ci ludzie są źli. Oni są dobrzy, według swoich własnych zasad. Mój mąż też jest dobry - dla tych, którzy akceptują jego grzech i kochankę. Czy ja mówię, że jest zły?
Tylko wiesz, dobro wybiórcze nie jedt dobrem, jest fałszem.
Obrona niesakramentalnych, wmawianie nam, iż Ci ludzie muszą żyć w cywilnych związkach, bo tak im się życie ułożyło, nie to jest celem forum. I nie rozumiem, jak ktoś, codziennie mówiąc Bogu NIE, może mówić, że czeka na Chrystusa.
Dziwna to miłość, dla mnie niepojęta.

Napisałaś:
"Nie ma porównania żadnego Elzd1 do aborcji (MORDERSTWA)a życia w grzechu z miłości i tam gdzie sa małe dzieci.(CUDZOŁÓSTWO ale gdzie jest miłość)"
Jak to nie ma? Stopniowanie grzechów? Cóż, można i tak.
Jaka miłość? Obłuda, fałsz i wygodnictwo, kosztem własnej rodziny. Grzech jest grzechem, oba ciężkie. I też mogą być wybaczone, a sprawca zawsze znajduje usprawiedliwienie, taka już ludzka natura.

Mój "szanowny" też ponoć kocha. I według Ciebie to go rozgrzesza?
W takim razie, możeby zmienić treść przysiegi, zamiast "...aż do śmierci" wstawić: "dopóki mi się nie znudzi"? Wtedy będzie uczciwie?
Zauważ, że my tutaj mówimy o tych, którzy odeszli bo znudzili się małżonkiem. Nie mówimy o tych, którzy zostali postawieni przed faktem, nie mówimy o porzuconych, którzy weszli w powtórne, już cywilne związki, bo to już inna działka. Ale i oni winni dochować wierności, nieprawdaż?
Nawet przemoc nie jest usprawiedliwiewiem dla zdradzającego małżonka, w końcu było " w zdrowiu i chorobie", więc proszę bardzo, odejdź, nie pozwalaj się krzywdzić. Ale nie grzesz. I dochowaj wierności. Do tego nawołujemy, nie do szukania świeckiego szczęścia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5