Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuję się z Wami podzielić tym co u mnie się dzieję...
Autor Wiadomość
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-14, 23:00   Potrzebuję się z Wami podzielić tym co u mnie się dzieję...

Witam,długo tu nie pisałam,ale zaglądam tu często.Bardzo potrzebuję podzielić się tym co u mnie się dzieję.Dla tych ,którzy nie pamiętają lub nie znają mojej historii parę słów przypomnienia.Jakiś czas temu zdradzał mnie mąż,dokładnie w styczniu tego roku jego kochanka zakonczyła ten romans,ale dalej mają ze sobą kontakt,razem pracują.
W marcu mąż wynajął mieszkanie,wyprowadził się,ale większość swoich rzeczy zostawił w domu.Codziennie przychodził do mnie i do córeczki,dość często pomagał w domowych obowiązkach,czasem zostawał na noc.Twierdził,że nie chce być ze mną,że nie kocha,że między nami już nic nie będzie,że nie da się być razem tylko dlatego,że się przysięgało lub z poczucia obowiązku.To wszysto mnie strasznie bolało.Czasem udawało się nam spokojnie porozmawiać,czasem było dośc burzliwie i powiedzieliśmy sobie wiele bolesnych słów.
W sierpniu pojechaliśmy razem na wakacje,myślałam,że może coś w koncu drgnie,ale znów dowiedziałam się ,że pojechał tam dla dziecka z poczucia obowiązku.
Po powrocie z wakacji został w domu,przywiózł prawie wszystkie swoje rzeczy z wynajmowanego mieszkania,ale pokój ma opłacony do marca.
Myślałam,że powolutku,małymi kroczkami zacznie się układać,niestety nie jest dobrze,jest bardzo ciężko.
Ja mężowi powiedziałam,że chcę,aby wrócił,chcę zawalczyć o nasze małżeństwo,ale do tego są potrzebne chęci obu stron.On chce być w domu,zajmować się córką,pomagać w obowiązkach,ale jak mówi:nie może być ze mną.My rozmawiamy o wszystkim tylko nie o nas,bo mąż nie chce.Jak córeczka zaśnie,mąż często jedzie do wynajmowanego pokoju i wraca póżno,jakby nie chciał byc ze mną sam na sam.Żyjemy obok siebie,śpimy osobno,brakuje ciepła,czułości..Ja męża nadal kocham,czuję się z nim związana emocjonalnie,nadal jest mi bliski.Bardzo mnie boli ten jego chłód,obojętność,wieczorne wyjścia.Tkwię w tej sytuacji i nie potrafię jej zmienić.Według męża nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji,jak odejdzie będzie żle,ale jak zostanie może być jeszcze gorzej,bo oboje nie będziemy szczęśliwi.Mąż jest strasznie zdołowany ,często mówi,że przegrał życie.Ja się jakoś trzymam i nadzieja mnie nie opuszcza ;-) Trudne to wszystko.Może się ktoś do mnie odezwie? :-) Pozdrawiam
 
     
Ewa T.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 04:19   

Bardzo Ci współczuję Maka. Sama dobrze wiem jak to jest żyć razem a jednak obok siebie. Mam to samo w swoim małżeństwie. NIE poddawaj się. Jesteś silną, wspaniałą kobietą - tylko tak o sobie myśl, cokolwiek by się nie dzialo. Pozdrawiam, Ewa
 
     
agnieszka78
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 08:06   

facet zjada ciastko i ma ciastko, ustawił sobie wszystko pod siebie, bierze z życia co mu się podoba...ja miałam wrażenie ze wspólne mieszkanie nas jeszcze bardziej oddala gdyz mąz był z gory nastawiony na jeden sposób reagowania na mnie, tez juz sobie wtedy wszystko poukładal jak ze mną postępować...amok...dopiero jak się wyprowadzil to mu się odmieniło...w każdym razie myślę ze to że nie stawiasz granic pogarsza sytuację Waszego małżeństwa mimo ze jakoś tam trwacie kolo siebie ...
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:02   

ako, współczuję sytuacji ;-(

a poza tym, w zasadzie - zgadzam się przynajmniej w czesci z Agnieszką ...

Nie jest to klasyczny przypadek jedzenia ciastka i posiada go nadal - bo Twój mąz nie kosumuje, ze tak powiem ciastka z Twojej strony, ale faktem jest, że wybiera sobie to, co jest dla niego w danym momencie wygodne.

Kochanka go zostawila, wiec wrócił do domu - "robi" teraz za wsspniałego ojca, któtry wrócil do dziecka - ale prawda jest taka, że stało sie tak najprawdopodobniej dlatego, że kochanka go puscila kantem ...



W tej chwili jest tak: Ty jasno wyraziłas woje stanowisko - chciałabyś, zebyście odbudowali wasz zwiazek, on też jasno - nie chce.

MAsz z tej sytuacji kilka wyjśc. Pierrwsze to takie, zeby przetrwac w tej stytuacji i na chlodno poobserwować sytuację. Jest to wyjscie najprostsze, ale najtrudniejsze, bio Toba targają silne emocje i nie umeisz stać jakby z boku i patrzeć co bedzie dalej.

Zrobić nic szczgólnego, w sensie po ludzku, juz nie mzoesz Mako w atkiej sytuacji, bo wszelkie proby typu blagania, odwolywanie się do wspomnień, płacze, wzbudzanie poczucia winy - na nic sie nie zdadzą. Ba, one wzbudzą albo agresję meza, albo chęć ucieczki.

Jęlsi kochanka Twego meza rzeczywiscie zakończyla zwiazek, a on jest z nia emocjonalnie zwiazany to moze też swoja obecna postawa chce jej pokazac, ze oto ma zawsze cichy port u Ciebie, do którego moze zawinąć. Cos w rodzaju odwetu, bo pzrecież ona nie musi wiezdieć, ze miedzy wami jest jak jest ...

Dwa to mzoe on czeka po prostu na jej ruch, jakąs zmianę...

óki co, staraj sie nie interpretować niejanych zachowań meza w takim kierunku, ze moze to świadczy o ociepleniu waszych stosunkow. Jesli naprawde nie chcesz, zeby sie wyniósł - po prostu udawaj, ze sytuacja Cię nie rusza. Rob swoje, wyjdź do ludzi, nie proś, nie pytaj - pamietaj, ze to on tak chce :)

Od osoby, która jest blisko, trudno sie odciac emocjonalne - wiem to najlepiej, ale da się.
 
     
czerwona
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-15, 14:18   

Maka , może to będzie brutalnie powiedziane ale chyba Piki ma rację , kochanka puściła go kantem , Ty masz proszalną postawę - o Ciebie nie trzeba się starać bo jesteś na skinienie , rozumiesz ? Kurczę, kolejny przypadek toksycznego małżeństwa. Pomyśl, czy gdybyś to Ty zdradziła męża , o wszystkim mu powiedziała on by klęczał na kolanach - co byś o nim pomyślała ? Że jest niegodnym szacunku mięczakiem . Że prawdziwy facet zareagowałby inaczej ( nie będę tu pisać jak - wiele sposobów na tzw. postawienie do pionu). Powtarzam do znudzenia - nie wymagajcie szacunku do siebie skoro sami siebie nie szanujecie.A to jest , wbrew pozorom , strasznie trudne-często trzeba działać wbrew pokusie pójścia na skróty ( byle jaki , zdradzający , niekochający , byle był ) To ciężka harówka. Maka nie tędy droga ale sama musisz to odkryć żeby poczuć.
 
     
Maka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 00:18   

Dzięki Dziewczyny za odzew.

Rzeczywiście z tym stawianiem granic mężowi miałam ogromne trudności.Gdy dowiedziałm się o zdradzie nie zachowałam się tak,jakbym zrobiła to teraz.Był to dla mnie potworny szok i byłam za słaba na "stanowczą miłość",zresztą nasze forum też odnalazłam sporo póżniej i nie mogłam skorzystać z wielu cennych rad.Jednak widzę u siebie jakieś postępy.Jeżeli mój mąż chce mieszkać w domu,to wymagam od niego ,aby wykonywał obowiązki domowe,bo wcześniej marnie z tym było.Mąż wielokrotnie podkreślał,że z kochanką wszystko skonczone,a to jest podstawowy warunek,że w ogóle może mieszkać w domu.Jak sobie przypomnę ich ciągłe smsy,telefony,spotkania... :evil: to było dla mnie tak upokarzające,że nigdy więcej nie pozwolę sobie na coś takiego.
Agnieszko,wydaję mi się,że mój mąż nie ma ciastka i nie je ciastka...,a co do jego egoizmu to jest ogromny,nie znałam go takiego.
Pisałam,że mąż ma wynajęte mieszkanie do marca i czasem myślę,że wytrzymam w tej sytuacji jaka jest do tego czasu i zobaczę co on zrobi.Jeżeli przedłuży wynajmowanie mieszkania to niech idzie tam mieszkać.
Czerwona ja nie mam proszalnej postawy,nigdy nie prosiłam męża,nie błagałam"na klęczkach" o powrót.Mówiłam,co myślę o jego postępowaniu ,chciałam,aby się opanował,ale to nic nie dawało.Był moment ,że on powiedział kochance ,że to koniec,przeprosił mnie za to co robił,ale wystarczyło parę smsów od niej,że tęskni,prosi o telefon,zapraszała go do siebie i znów poleciał...Teraz gdy między nimi wszystko skonczone powiedziałam mu ,że chcę ,aby wrócił do domu,że chcę ,abyśmy byli razem.Chciałam,aby o tym wiedział.Może moja postawa innych dziwi,ale ja wciąż widzę dla nas szanse.Nie jest prawdą,że chcę męża bylejakiego,byle był,naszczęście bardzo daleko mi od takiego myślenia.Ja szanuję samą siebie.Owszem w tym całym"piekle",jak dowiedziałam się o zdradzie robiłam coś ,co zachwiało mój własny szacunek do siebie,wybaczyłam już sobie to i nauczyłam się,że nie warto go tracić.Jest dokładnie tak jak piszesz nie można wymagać,aby inni nas szanowali,nie mając szacunku do siebie.
Piki,trudno mi powiedzieć,co by było,gdyby go kochanka nie zostawiła...Nie wiem,czy on nadal coś jeszcze do niej czuje,mąż nie chce rozmawiać na te tematy.
Ja ,słuchając rad wielu osób,zajmuję się sobą,córeczką,poszłam na terapię i chyba potroszeczku robię się silniejsza ;-)
Ewo,piszesz,że masz to samo w swoim małżeństwie,jak sobie z tym radzisz,czy myślisz coś z tym zrobić?Pozdrawiam serdecznie.
 
     
CA
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-16, 20:02   

...Ja ,słuchając rad wielu osób,zajmuję się sobą,córeczką,poszłam na terapię i chyba potroszeczku robię się silniejsza ...

Mako i to jest podstawa, na tym się skup przede wszystkim, bo wtedy kiedy jesteśmy silne, pewne swojej wartości, pewne iż nasze działania są słuszne, stawianie granic staje sie o wiele łatwiejsze, niejako samo z tych działań wynika.
Myślę natomiast Mako, że musisz uważać na to by bycie razem nie zburzyło Twojego spokoju, nie rób nic na siłe, jeśli przeszkadza Ci jego chłód, powiedz mu o tym, nie zmuszaj się do niczego co by mogło zaszkodzić Tobie, żyj nadal swoim życiem dopóki Twój mąż nie zdeklaruje się, że również chce naprawiać Wasze małżeństwo, wręcz pokaż mu, że masz swoje życie, zostaw go od czasu do czasu samego z dzieckiem i wyjdź na spotkanie z koleżanką, czy gdziekolwiek, daj mu odczuć, że zrozumiałaś jego propozycję i również to jakie są konsekwencje tej jego propozycji.

Jesteś bardzo dzielna, życzę siły coraz więcej i więcej..
 
     
bolek
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-17, 23:31   

Witam Was dziewczyny. Pozwólcie,że i Facet wtrąci swoje trzy grosze. Nie chciałbym okazać się męskim szowinistą, ale nie zawsze tak jest, że kobieta próbuje ratować związek dwojga. Ja zostałem odtrącony przez swoją Agnieszkę, mówi że umarłem dla niej. Ale ja jestem i chcę być. Tylko jak. Do pojednania potrzeba dwojga.
 
     
Piki
[Usunięty]

Wysłany: 2008-11-18, 11:26   

Maka napisał/a:
Piki,trudno mi powiedzieć,co by było,gdyby go kochanka nie zostawiła...Nie wiem,czy on nadal coś jeszcze do niej czuje,mąż nie chce rozmawiać na te tematy.
Ja ,słuchając rad wielu osób,zajmuję się sobą,córeczką,poszłam na terapię i chyba potroszeczku robię się silniejsza ;-) .


Tego to ja Mako też nie wiem - to co pisalam, to byly mozliwe wariaty - wychodze z załozenia, że jesli czegoś nie wiem, tak jak Ty teraz nie wiesz, co było powodem powrotu meza do domu, to nie wykluczam zadnych mozliwych wyjaśnień ....
Dlatego wzełam takze te niezbyt miłe pod uwagę ....


Mąz nie chce rozmawać na te tematy? No to nie rozmawiaj - nie pytaj i juz.


dopóki nic konkretnego się nie wydarzy, np. nie zwolni tamtego jieszkania, nei zacznie deklarować checi powrotu, nie ma tematu, chyba, ze sam zacznie.

Dobrze, ze robisz się silniejsza i walczysz o siebei - tak trzymaj
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9