Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
czy mam racje??
Autor Wiadomość
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 11:01   

Witam Cię Asienka. Rozumiem Cię, ja przez ponad 10 lat grałam razem z mężem i to był ok, bo byliśmy razem, ale kolega który razem z nami grał też miał problem porozumieć się w tej kwestii, że żona sama siedzi w domu. Wiesz co zrobili kupili kamerę kupili komputer i zaczęła z nami jeżdzić na wesela. Najpierw tylko filmowała, bo nie umieli montować w komputerze i płacili za montaż tym co potrafili to zrobić. Może to jest jakieś rozwiązanie? Wiesz napewno to nie jest łatwe, bo dzieci wtedy od babci do babci przynajmniej tak było u mnie, ale byliśmy razem, a dzieci rozumiały, że to praca a przecież są miesiące kiedy nie ma wesel więc da się to pogodzić i dzieciom wynagrodzić.
Pamietaj życie z muzykami jeszcze takimi niespełnionymi marzącymi w głębi o karierze nie jest łatwe, bo oni są cały czas nie dowartościowani cały czas chcą udowadniać, że są najlepsi. Widzisz i mimo, że ja się starałam i mieliśmy ta samą pasję to się pogubiliśmy. U nas zawiodła komunikacja to zn. brak rozmowy, ale nie poddawaj się walcz twardą miłością, ustalcie zsady powiedz mu co Cię boli nie ukrywaj, bo wtedy problemy sie nawarstwiają.
Wspaniałe książki natemamt relacji małżeńskiej mozna kupić na www.tolle.pl/?pp=115 polecam Chapmana np "Rozwiązania jakie przynosi miłość" kapitalna książka.
Ofiaruj swoje problemy Bogu i spróbuj się po przez modlitwę wyciszyć, a wtedy łatwiej Ci będzie znaleźć rozwiązanie.
Życzę Ci wszystkiego dobrego.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
asienka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 12:40   

wanbona napisala:
Cytat:
Najpierw zabierał mnie ze soba, ale potem wolał sam, potem moje miejsce zajęła kochanka.

Cytat:
No ale było, minęło - jak mawia imć xyz, który mężem już dziś moim być nie chce.

Malgorzata napisala:
Cytat:
Widzisz i mimo, że ja się starałam i mieliśmy ta samą pasję to się pogubiliśmy.


Boje sie ze Nam sie nie uda. Jaka jest na to szansa??-nikt mi na to nie odpowie.Ale jak nie sprobuje to sie nie przekonam.Tylko dlaczego to zawsze ja musze sie dostosowac? Dlatego ze jestem kobieta i powinnam dbac o rodzine i wiez miedzy nami??
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 14:29   

Asienko, bo widzisz raz pada na kobiety, które bardziej myślą o rodzinie, a raz pada na mężczyzn, no ktoś ten madrzejszy musi być, ten bardziej odpowiedzialny i odważny podjąć walke o małżeństwo.
Nie bój się i razem z Chystusem podejmij działanie. Poczytaj na temat relacji małżeńskich i pamietaj małżeństwo to świetość, nawet nie myśl o rozwodzie, myśl jak dojść do porozumienia.
Pieknie pisze w swoich książkach Pan M. Guzewicz
.....Nie wolno zapominać, że oprócz płaszczyzny ludzkiej jest też płaszczyzna nadprzyrodzona. Po ludzku będą odczucia niezrozumienia i obaw, ale z Jezusem, który przedstawia takie właśnie sposoby rozwiązanie tych trudnych sytuacji, jest się w stanie odczucia te pokonać. Jezus też wypełni braki zrozumienia, wzajemności. Jest to przecież sakrament, a więc szczególny sposób otwierania się na Bożą łaskę i błogosławieństwo. Wielkość tego nadprzyrodzonego wsparcia zależna jest od poziomu naszej zgody na krzyż, zapierania się samego siebie, otwartości na ponoszenie ofiary. Oddawanie życia w danej sytuacji, jako realizacja ideału miłości, będzie dokonywać się z wyraźnym wsparcie ze strony Boga. Bunt i brak zgody będzie wyniszczać najpierw tego cierpiącego, ale także małżeństwo i nie przyniesie wspomnianej korzyści zbawczej.
________________________________________
[1] Por. M. Guzewicz, Małżeństwo-tajemnica wielka. Poznań 2005 r.
Pozdrawiam
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
asienka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-15, 14:53   

Cytat:
.....Nie wolno zapominać, że oprócz płaszczyzny ludzkiej jest też płaszczyzna nadprzyrodzona. Po ludzku będą odczucia niezrozumienia i obaw, ale z Jezusem, który przedstawia takie właśnie sposoby rozwiązanie tych trudnych sytuacji, jest się w stanie odczucia te pokonać. Jezus też wypełni braki zrozumienia, wzajemności. Jest to przecież sakrament, a więc szczególny sposób otwierania się na Bożą łaskę i błogosławieństwo. Wielkość tego nadprzyrodzonego wsparcia zależna jest od poziomu naszej zgody na krzyż, zapierania się samego siebie, otwartości na ponoszenie ofiary. Oddawanie życia w danej sytuacji, jako realizacja ideału miłości, będzie dokonywać się z wyraźnym wsparcie ze strony Boga. Bunt i brak zgody będzie wyniszczać najpierw tego cierpiącego, ale także małżeństwo i nie przyniesie wspomnianej korzyści zbawczej


Piekne slowa,jakze motywujace w moim przypadku.Duzo mi one do myslenia daly.
Małgorzato dziekuje za to ze je zacytowalas. Chyba wlasnie takiej wskazowki mi bylo trzeba.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 10:54   

Asienka trzymaj się. Ja nakupowałam multum ksiażek i był moment, że czytałam trzy na raz, aby zrozumieć psychike mężczyzn, aby zrozumieć co ich pcha do takich działań i troszkę wytłumaczeń znalazłam. Znalazłam w nich także troszkę wskazówek, jak pracować nad sobą nad swoimi zranionymi emocjami.
Fakt, że te książki to jest mały dodatek, bo najważneiejsza jest Eucharystia i modlitwa.
Pozdrawiam.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
asienka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-16, 19:56   

Jednak sie napalilam na mysl ze bedzie dobrze. Dzis przekonalam sie ze bedzie ciezko.Zdecydowalam sie na szczera rozmowe z mezem.Poprosilam go zebysmy nie marnowali tego co mamy i zaczeli sie starac zeby bylo lepiej.A on mi na to ze jest dobrze to znaczy jemu jest dobrze i ze sie wciaz czepiam. Moze faktyczne to moja wina, moze tak powinno wygladac malzenstwo. A jesli to ja za duzo wymagam i swoimi wiecznymi rozmowani go odstraszam.Spytalam go tez czemu nie mowi mi juz ze mnie kocha.Odpowiedz:przeciez wiesz ze tak jest.Ciezko mi sie z nim rozmawia.Nie wiem jak do niego dotrzec zeby sie otwotzyl.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 09:25   

Asieńka............ a dlaczego nie zaczniesz najpierw sama od siebie naprawy???
Zacznij siebie zmieniać,a Twój maż zmieni się pod wpływem Twoich zmian.
To jest tak proste............ a tak trudno kogokolwiek przekonać do takiej drogi.
Kurcze........... każdy/większość by chciała iść ku zmianom od razu w parze.........a to nie zawsze jest możliwe.

Piszesz............ "A jesli to ja za dużo wymagam i swoimi wiecznymi rozmowani go odstraszam" to zdanie Twojego męża........... a może jednak warto zastanowić sie nad tym?????
Wiesz............. my,faceci trochę inaczej pojmujemy miłość,okazywanie jej,wstydzimy sie często mówić o miłości wprost .......słowami...........Jesteśmy za grubo ciosani........ ale to wynika już ze stworzenia............. Pan Bóg ulepił faceta wtedy gdy był chaos.

Asieńka.......... ja jestem zatwardzaiłym propagatorem ksiązki-poradnika Jacka Pulikowskiego "Warto byc ojcem".............. przeczytaj,naprawdę warto.Poznasz,otworzysz oczy ,inaczej spojrzysz na męża,na jego mówienie,działanie.Jak przeczytasz tę książkę to takimi kolejnymi ,które polecam są "Dzikie serce"-tęsknota męskiej duszy i "Urzekająca" o tesknotach kobiecej duszy.

Piszesz:"Ciezko mi sie z nim rozmawia"
Mam p[ytanie w związku z tym............... to jest rozmowa czy Twój monolog??? Rozmowa czy Twój słowotok okreśłający to co Ty byś chciała? Słowotok żali i zarzutów?
Wiesz............ bo rozmowa winna być dwustronna,komunikacja jednostronna nie jest komunikacją małeżńską.
Może u Ciebie tak nie jest ............. ale doświadczenie podpowiada mi ,że mimo tego że mamy dwoje uszu a jedne usta to zwykle 2x więcej mówimy jak słuchamy........... a może warto nabrac waty do ust wyjmując ja z uszu i posłuchac co mówi małżonek/ka?????????

Często na taką sugestię słysze/czytam ostry protest............... bo on/ona nic nie mówi więc ja musze mówić........................... na udrożnienie komunikacji w dwie strony trzeba czasu...........trzeba dać czas czasowi.
A soby bedące w dysfunkcji cechuje kompulsja.Już,natychmiast,bo ja tak chcę,bo mnie to potrzebne.................. a druga strona tez potrzebuje czasu na odblokowanie się.
 
     
asienka
[Usunięty]

Wysłany: 2008-10-17, 14:26   

Tak, zgadzam sie ze powinnam siebie zmieniac, zgadzam sie tez z tym ze mezczyzni inaczej okazuja milosc. Ale nie moge sie jednak zgodzic z tym ze powinnam ja ustapic, byc TA madrzejsza.Wkoncu to dwoje ludzi sie decydujac sie na malzenstwo i posiadanie dzieci automatycznie decyduje sie na odpowiedzialnosc i troske.Uwazam ze jak mu popuszcze to bedzie bezkarnie dalej zyl patrzac tylko na siebie.

Wiem, jeszcze jestem bardzo mloda, malo w zyciu przeszlam i widzialam.Ale nie moge zyc tak jak by komus pasowalo, nie moge przezyc zycia przeciw sobie.To moze byc destruktywne dla mnie ale rowniez dla mojej rodziny. Jezeli ktos ode mnie wymaga to tez powinnam niec prawo wymagac od kogos.Zycie nie sklada sie tylko z odpuszczania sobie i dla kogos tylko dlatego zeby miec swiety spokoj.Ale co to za zycie z KIMS kto chce przezyc je po swojemu nie zwazajac na konsekwencje swych wyborow i na osoby ktore powinny byc najwazniejsze. Taki wlasnie jest moj maz-EGOISTA, niepotrafiacy zauwazyc nic oprocz czubka wlasnego nosa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8