Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
coś dziwnego mi sie dziś zdarzylo...
Autor Wiadomość
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-19, 00:02   coś dziwnego mi sie dziś zdarzylo...

napisalam nowy post ,chyba z pół godz,pislałam(skasowalo mi),,,,,widac ,że nie mialo wyjśc poza moje przemyślenia,spróbuje innym razem...powiem tylko najważniejsze...zdarzylo sie mi dzis coś"metafizycznego"...sama myśle nad tym....jechałam do teściowej ,jej miasto jest oddalone 20 km od mojego,i cały czas myślałam o męzu,o naszych .dobrych relacjach po rozwodzie(a włąściwie po, tym,jak2 dni po rozwodzie BÓG dał nam,znak,że żle robimy)..jakpostąpic,co mu powiedziec....w ogole,co zrobic...jechalam i sie modliłam...i wiecie ,co zobaczylam przy wjeżdzie do miasta teściowej?...JEZU....UFAM ...TOBIE...Czyż to nie znak ,że podążam właściwą drogą,drogą do NIEGO?(dowiedzialam sie pOZniej ,ze są rekolekcje w tm mieście)...Nie wiem,co BÓG ma w swych zamiarach w stosunku do mnie,czy uzdrowi moje sakramentalne małżeństwo,?JEGO wola,ja sie już z tym zgadzam...zgadzam...a to tak wiele....powiem tylko dziś,,...to d zięki Wam ,że mam Was tutaj ,czytam Was od m-ca ,mimo ,ze nic nie piszę,ale,jak podpowiedzial mi ktoryś z Was,...poczytaj forum ....czytalam ,dużo ,poznałam troszeczke osoby ...i powiem Wam...dziś wiem,że...BÓG wie co jest dla nas jajlepsze.....ja ..dzięki modlitwie,żarliwej modlitwie , z początku tylko o to,by mąż wrócił....dziś wiem..że ja po prostu sama sobie pomogłam....zamiast psychotropów..mam modlitwę...i teraz modle sie ,by BÓG dał mi siły dla mnie ,dla siebie,...i w myśl niektórych z Was ..musisz zmienic siebie ....zmieniam ...próbuję tego ...a to chyba najtrudniejsze,ale,...uczę sie cierpliwości...Daj czas czasowi.....Jakie to mądre zdanie(nałóg)..i...zaufaj Bogu,on wie ,co dla mnie najlepsze....to już moje przemyślenia.. przemyślenia,dzięki Wam,dzięki temu ,ze jest to forum....a że sie od Was "uzależniłam"...to,myślę ,tylko zdrowe uzależnienie...
pozdrawiam serdecznie wszystkich
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-19, 09:44   

Ten wątek to raczej do działu Świadectw.. :-D
ale może lepiej, że tu, bo tam mniej osób zagląda,
a szkoda, bo nie ma, jak mocne świadectwo o działaniu Boga w duszy człowieka.
Bo to działa Bóg w duszy, o ile ta dusza tego chce,
chce sercem przyjąć Boga, a rozumem wiarę!

choć znam i też takie przypadku, że Bóg działa na duszę, która tego nie chce,
coś podobnie jak nawrócenie św.Pawła,

lub innego człowieka

np. przypadek człowieka, który "nie chciał, ale musiał wziąść, bo Bóg nakazał!" - to tak w wielkim skrócie

pozdrowienia
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-19, 11:09   

Witam :)To co wczoraj sie stało to dla mnie jest świadectwo na to ,żę Bóg dziala,że jest ze mną,że potrafie sie inaczej modlić ,niż kiedyś,że jest mi teraz lżej ,ale to jeszcze nie swiadectwo na ,to,że jesteśmy z moim mężem razem,nawet nie wiem ,co z nami dalej będzie,....ale nas oddalam w ręce Pana,On będzie wiedział,jak sie nami zając ,taką mam nadzieje..wczoraj oczywiscie zaraz poszłam do koscioła,,było południe,więc nikogo akurat w nim nie było,ale ja czułam obecność Chrystusa,prawie namacalnie,i tak dobrze było porozmawiac z Jezusem ,wyżalic mu sie.A dziś...rano dostałam sms od męża "miłego dnia życze"..bardzo sie zdziwiłam..dawno takiego nie dostałam ,on nadal mieszka z kochanką,dzwoni nieraz ,nadal nie wie ,co postanowic,..ale,myślę,że jesli sie zastanawia,tzn,że tak do końca nie chce być z nią,ale czy bedzie ze mną?Czas pokaże.Nauczyłam sie teraz cierpliwośći,na nic nie naciskam ,do niczego nie przynaglam(chociaż to bardzo trudne)no i nieraz jeszcze sobie popłaczę w chwilach samotności...za dawnym życiem ,za mężem no i z żalu hmmmm.....nad samą sobą,mówie do siebie wtedy "nie martw sie ,jeśli Bog jest z Tobą,to on wie ,co najlepsze)...ale mimo tego wszystkiego brakuje mi na codzien męża,tak po ludzku brakuje,ale ,może tak ma być teraz ,by kiedyś mogło być lepiej?Czas pokaże
życzę wszystkim takich małych ,codziennych" cudzików",które jakoś umacniają nas ,ze to wszystko co robimy ma sens. I dziś wydaje mi sie ,ze moje załamanie nerwowe,depresja z przed 3 lat,to już przeszłość,ale wiem ,jak to boli ,dlatego tak bardzo Was rozumiem,dlatego tak bardzo pomaga mi czytanie tego Forum,bo wiem ,ze nie jestem sama z takimi odczuciami
Pozdrawiam serdecznie
 
     
00_nicky
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-21, 01:26   

Serdecznie witam, jestem tutaj "nowa" i bardzo sie ciesze, ze to forum przypadkowo odkrylam.
Eleno, jestem od kilku lat w separacji, od ponad trzech - walcze o pojednanie mojego malzenstwa, jak na razie ciagle jeszcze z niewiadomym skutkiem. Pozostaje mi modlitwa. Jestem w trakcie odmawiania Nowenny Pompejanskiej.
Wiesz Eleno, chce Ci powiedziec, ze w ciagu tych ostatnich lat ciagle napotykam, podobnie jak i Ty, na obraz z napisem: Jezu, ufam Tobie. Ostatnio nawet, bedac w lipcu nad morzem, gdy odwiedzilam kosciol, zobaczylam wcisnieta w ostatni kat miedzy lawka i sciana broszure starego, podniszczonego "Apostola Milosierdzia Bozego" - z reprodukcja tego obrazu Pana Jezusa na okladce... Pozwolono mi ja zabrac do domu. Nie bylo to juz po raz pierwszy, ze - jak mi sie wydaje - Jezus mowi do mnie o potrzebie zaufania do Niego.
Zgadza sie, mialam/mam z tym problemy. Z jednej strony prosilam Boga i Maryje o pomoc w zarliwej modlitwie, z drugiej jednak plakalam, rozpaczalam, miotalam sie w domyslach i dzialaniach... Dopiero niedawno wpadl mi w rece tekst "Jezu, zajmij sie tym", ktory przyslowiowo otworzyl mi oczy na moje bledy, a wlasciwie na ten jeden glowny : wprawdzie darzylam Jezusa zaufaniem, ale nie do konca. Teraz bardzo nad soba pracuje , zeby calkowicie zawierzyc. Pozdrawiam Ciebie Eleno i wszystkich pozostalych.
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-21, 16:19   

Witam.:)
OO-nicky...ja też często spotykalam ten obraz,ale w tym dniu ,jadąc samochodem ,modlilam sie,rozmawialam raczej z Jezusem ,powierzałam mu swoje rozterki ,"mówiąc" w duchu..."Jezu,zaprosiłam Cie do mego serca,pozostan w nim,pomóż nieść krzyż ,który od Ciebie otrzymałam...w jakimś wiadomym na teraz Tobie tylko,celu:...i to była jakby odp...transparent nad głową.z napisem..Jezu ufam Tobie...Ja też jestem na tym forum od niedawna,i gdybym wcześniej tutaj trafiła,być może by mi sie udało nie dopuścić do rozwodu,mialabym cenne wskazówki od wspaniałych osób ,które naprawde pomagają takim jak my,"połamańcom" życiowym,mimo tego ,że sami mają..trudne sytuacje w swoich własnych rodzinach,ale tutaj,na tym unikatowym forum,większośc osób jest w kryzysie życiowym(małżeńskim)Rzadko piszę na forum ,ale bardzo wiele czytam i wierz mi ,to naprawde pomaga..pomaga np zrozumiec,ze modlimy sie do Boga,a nie do bożka-męża,z początku nie moglam zrozumiec,o co w tym wszystkim chodzi ,..mam sie modlic najpierw za siebie?Nie o powrót męża,ale za męża?..Teraz widzę efekty modlitwy,tej samej ,co kiedyś,ale jakże innej..Przecież rozstanie małżonków ma zawsze jakiś powód,oboje w jakiejś tam czesci jestesmy odpowiedzialni za to ,co sie stało,i jest duży sens w tym ,by najpierw zmienić siebie ,pokochac siebie ,a wtedy już krok do pokochania drugiego czlowieka ,na nowo.i jeśli taka będzie wola Boga,,może i w naszym przypadku dojdzie do połączenia sie znów z naszymi "drugimi połówkami"..A jesli Bog bedzie chciał inaczej ,to i tak to będzie dla nas dobre,bo ON wie,co dla jego dzieci..jest najlepsze.To jeszcze troszke trudne,bo człowiek chcialby już ,teraz ,tak po ludzku,.I to ,myślę, też chyba jest dla nas,niedoskonałych przecież istot ludzkich normalne.Ale z tego forum uczę sie cierpliwości, oraz tego ,ze Bóg to nie książka życzen,ale Ojciec,który chce dla swych dzieci wszystkiego ,co najlepsze..w to wierzę...chociaż myślę ,ze dla mnie to początek innej,nowej drogi do Boga.Myśle,że jest jakiś cel w tym ,że",nie szukając,trafiamy na to forum(też w ten sposób tutaj trafiłam) przypadkowo..Czytaj ,bądz z naszą wspólnotą,a na pewno ludzie stąd Cie nie zawiodą
pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i pamiętam w modlitwie
 
     
Dorota.71
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-22, 15:28   

Witaj Eleno,
Ja też jestem tu od niedawna i tak jak Ty uważam że nie trafiłam TU przypadkiem.
Ale przez ten krótki czas nauczyłam się już czegoś, a mianowicie że trzeba modlić się za wszystkich a nie tylko prosić o łaskę dla siebie. Wiem że jeszcze długa droga przede mną ale staram się i dużo daje mi to co mogę tu przeczytać. Jest ze mną podobnie jak z 00_nicki, staram się ufać i wierzyć ale wdziera się zwątpienie... cóż to nie jest łatwa droga ale wciąż próbuję. Oddaliłam się bardzo od Boga i stałam się łatwym kąskiem dla :evil: i wykorzystał to idealnie a teraz chce dokończyć swego dzieła i zniszczyć nasze małżeństwo. Dlatego tak bardzo się modlę się o łaskę dla Nas. Jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy znaku od Boga że Nas słyszy, choćby maleńkiego, to Nam dodaje siły(chociaż czasami nie potrafimy tego zobaczyć). Ja coś "takiego" otrzymałam, może uznacie że to nic takiego albo że sobie wymyśliłam ale co tam... napiszę Wam o tym: Staram się codziennie odmawiać Różaniec, zajmuje mi to ok. 20min i pewnego wieczoru zaczynając modlitwę spojrzałam na zegarek, była pełna godzina, potem modliłam się naprawdę żarliwie (a nie zawsze umiem tak się tak oddać modlitwie) prosiłam wtedy o jakiś znak i jakie było moje zdziwienie kiedy spojrzałam na zegarek po modlitwie...minęły zaledwie 2 min. Zegarek się nie popsuł, do tej pory chodzi dobrze... może to nic takiego ale ja to odebrałam inaczej i o to chyba chodzi, prawda??
Pozdrawiam Was serdecznie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-22, 15:41   

Dorota.71 napisał/a:
Ja coś "takiego" otrzymałam, może uznacie że to nic takiego albo że sobie wymyśliłam ale co tam... napiszę Wam o tym: Staram się codziennie odmawiać Różaniec, zajmuje mi to ok. 20min i pewnego wieczoru zaczynając modlitwę spojrzałam na zegarek, była pełna godzina, potem modliłam się naprawdę żarliwie (a nie zawsze umiem tak się tak oddać modlitwie) prosiłam wtedy o jakiś znak i jakie było moje zdziwienie kiedy spojrzałam na zegarek po modlitwie...minęły zaledwie 2 min. Zegarek się nie popsuł, do tej pory chodzi dobrze... może to nic takiego ale ja to odebrałam inaczej i o to chyba chodzi, prawda??
Pozdrawiam Was serdecznie.

Coś takiego się zdarza . :-D
To działa również w drugą stronę.
Modląc się do Pana Boga 5 lat o coś, a On odpłaca tym, że zamienia 5 lat na około 5 minut. ;-)
z Bogiem!


ps. a dziś usłyszałam kolejne świadectwo - modlitwy wysłuchanej!

Módlcie się ufając Bogu.

Wierzcie z całego serca. Kochajcie Boga, bo jest Najlepszym Ojcem.
Bóg jest Najlepszym OJCEM. TO NASZ OJCIEC.
Bóg OJCIEC.
pozdrowienia

polecam też przeczytać świadectwa na forum! jak ich juz wiele!
Diabłu chodzi o to, aby wytrącić nadzieję, którą składamy Jemu - Stwórcy - wtedy śmieje się z ludzi - ale na to jest sposób - Różaniec Święty - podobno Odmawianie Różańca Świętego to walenie go młotkiem po głowie
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-22, 20:21   

Dorota.71 napisał/a:
Witaj Eleno,
Ja też jestem tu od niedawna i tak jak Ty uważam że nie trafiłam TU przypadkiem.
Ale przez ten krótki czas nauczyłam się już czegoś, a mianowicie że trzeba modlić się za wszystkich a nie tylko prosić o łaskę dla siebie. Wiem że jeszcze długa droga przede mną ale staram się i dużo daje mi to co mogę tu przeczytać. Jest ze mną podobnie jak z 00_nicki, staram się ufać i wierzyć ale wdziera się zwątpienie... cóż to nie jest łatwa droga ale wciąż próbuję. Oddaliłam się bardzo od Boga i stałam się łatwym kąskiem dla :evil: i wykorzystał to idealnie a teraz chce dokończyć swego dzieła i zniszczyć nasze małżeństwo. Dlatego tak bardzo się modlę się o łaskę dla Nas. Jesteśmy tylko ludźmi i potrzebujemy znaku od Boga że Nas słyszy, choćby maleńkiego, to Nam dodaje siły(chociaż czasami nie potrafimy tego zobaczyć). Ja coś "takiego" otrzymałam, może uznacie że to nic takiego albo że sobie wymyśliłam ale co tam... napiszę Wam o tym: Staram się codziennie odmawiać Różaniec, zajmuje mi to ok. 20min i pewnego wieczoru zaczynając modlitwę spojrzałam na zegarek, była pełna godzina, potem modliłam się naprawdę żarliwie (a nie zawsze umiem tak się tak oddać modlitwie) prosiłam wtedy o jakiś znak i jakie było moje zdziwienie kiedy spojrzałam na zegarek po modlitwie...minęły zaledwie 2 min. Zegarek się nie popsuł, do tej pory chodzi dobrze... może to nic takiego ale ja to odebrałam inaczej i o to chyba chodzi, prawda??
Pozdrawiam Was serdecznie.

Dorota 71
My ,początkujący na tym katolickim forum,jeszcze się uczymy od tych,którzy lata tutaj są ,i pomagają nam ,nowincjuszom,pokazac ,kędy droga.Zgadzam sie z Tobą ,nie jest lekko,wkrada sie zwątpienie ,że prosimy o coś,a Bóg nam tego nie daje tak "od ręki",a stąd już krótka droga do zwątpienia,ja też jeszcze nieraz to odczuwam ,ale coraz rzadziej,odkąd sobie zdałam sprawę,,że "wiara,nadzieja ,miłość" i modlitwa ,mogą zdziałać cuda,a czyż w tej mojej "nowej" modlitwie już Bóg nie dał mi znaku ,?Jestem wyciszona,(mimo ,ze dusza nadal zraniona?).potrafię sie modlić .Różaniec stał sie dla mnie "chlebem codziennym " ,jak sięnanim modlę,,czuję ,że nie jestem sama( a mieszkam samotni teraz),że Ktos jest ze mną .Szatan już raz wygrał ze mną,gdy orzeczono rozwód,ale nic nie mogłam już zrobić,,ale sakrament małżenstwa mnie ,jako kobietę, zobowiązuje do tego ,by walczyc nadal o to małżeństwo,by od nowa zjednoczyć naszą rodzinę,i teraz wierzę ,ze to jest możliwe,gdy bardzo boli ,że to jeszcze nie dzis,nie zaraz,...natychmist rozmawiam z Jezusem,i tak jakoś czuję ,ze on jest w moim sercu i mnie słyszy,a jego wolą będzie ,kiedy to sie stanie(a jeśli nie?...NIECH SIE DZIEJE Wola Twoja Panie Panie)wiele sie zdarzyło od mojego rozwodu,pozytywnego i złego w moim malżenstwie,kiedyś to opiszę ,kiedyś ,pewnie już niedługo ,poprosze o rade"co dalej robić".na razie ,"daję czas czasowi"
z Bożym pozdrowieniem

[ Dodano: 2008-09-22, 20:40 ]
Elżbieto
od dawna Cie czytam ,twoje madre rady ,tak praktyczne,dotyczące tego,że jesli Boga o cokolwiek prosić bedziemy,Bóg nam to da(jest to napisane w Piśmie Swiętym",nie znam tylko cytatu tak dokładnie,mimo ,ze od niedawna czytam Pismo Swięte), i tego ,że sama modlitwa daje nam tak wiele..Bo czyż to tak mało ,jeśli sie czuje ,,że modlitwa tak dorażnie wycisza,,że jak sie żarliwie modlę,to zapominam o wszystkich smutkach dnia?Ze zrozumiałam ,jak wiele złego z mej strony przyczyniło sie do kryzysu mego małżeństwa?zobaczyłam sie w innym lustrze"i chyba sie troszkę przeraziłam ,a wydawało mi sie ,ze jestem taka,jak"Bóg przykazał"nie byłam taka,,dziś umiem sie do tego przyznac i staram sie zmienić najpierw siebie ,by wtedy ,gdy Bóg zechce ,byśmy znów byli razem,,nie popełnić dawnych błędów",tak mi dopomóż Boże" Bo mimo mych szczerych modlitw ,tak gdzieś głęboko,pojawiła sie iskierka nadzieii ,taka ludzka iskierka,że kiedyś moje modlitwy zostaną wysłuchane,jestem chyba ?..cierpliwa,a przynajmniej sie staram
Pozdrawiam serdecznie
 
     
samotna
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-23, 10:55   

nie wiem, czy to cokolwiek moze oznaczać...
byłam dzisiaj na mszy, która była wspomnieniem Św. ojca Pio. usiadłam w ławce sama blsko konfesjonału, kiedy sie modliłam o moje małżeństwo, przysiadła sie do mnie starsza kobieta i zapytała, czy był ksiądz już w konesjonale, odpowiedziałam, ze nie, a wtedy ona zapytała, czy uważam, ze powinna pójśc do spowiedzi, bo zawsze się z mężem kłociła, często dochodziło do ostrej wymiany zdań, z jego jak powiedziała powodu, a on teraz po raz pierwszy, kiedy ona powiedziała przepraszam, on również ją przeprosił..., łza zakręciła mi sie w oku i oczywiście powiedziałam, ze jak najbardziej powinna iść do Sakrametu Spowiedzi Św.

Co o tym sądzicie?
 
     
Elena
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-23, 14:51   

Ojej,samotna,..ja tu myśle teraz o sobie...hmmm...sakrament spowiedzi...dalo mi to do myślenia...tak,jak i Tobie..ja ..mimo modlitw np ..nie umiem sie" przełamać" do tego właśnie sakramentu,coś jest we mnie takiego...czego w tym temacie nie rozumiem...wszyscy na forum polecają ten sakrament..a ja..?Narazie nie umiem sie do tego przekonac,mimo,że kiedyś był to dla mnie "chleb powszedni"..:( a zobacz tę kobietę ,spotkaną przez Ciebie w kościele...jak ona się cieszyła z tego ..niby prostego slowa..ale,tak trudno nieraz to slowo powiedzieć,a jeszcze usłyszec to słowo od ukochanej osoby , podwójna radość,radość z ..dawania .. i ...otrzymania..
Daje domyślenia,prawda?
pozdrawiam miło,
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8