Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Droga Krzyżowa
Autor Wiadomość
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-06, 15:58   Droga Krzyżowa

Stacja I
Sąd Piłata


I oto ludzki sąd. Sąd nad Bogiem, nad Mesjaszem. Kpina, oszczerstwo, kłamstwo i obłuda odbywają sąd nad Prawdą i Miłością. Jakim prawem to czynią? Prawem wolności. Bóg dał człowiekowi wolność, tak wielką, że aż pozwalającą sądzić Boga… Wolność wyboru, wolność sądu, wolność… Do czego może doprowadzić źle rozumiana i wykorzystana wolność pokazał sąd Piłata. Dawca Wolności i Życia skazany na śmierć.

Gdzie ja jestem wtedy? Czy krzyczę: ukrzyżuj go, ukrzyżuj! Złamał nasze święte prawa !!! Ukrzyżuj go. Może jak Piłat umywam ręce:- nie moja sprawa, chcieli wyroku, to go mają.
A może potępiam że się nie bronił, nie udawadniał, nie powiedział: "jestem niewinny", nie oskarżał swoich oskarżycieli? Może On powinien powiedzieć: jesteście głupcy, bo nie przyjmujecie mojej prawdy.

Módlmy się, abyśmy mądrze i odpowiedzialnie używali naszej wolności.

Stacja II
Jezus bierze krzyż

Rozpoczyna się realizacja wyroku. I oto dziwny gest. Jezus bierze krzyż. Nikt Mu go nie wkłada, nikt nie przymusza. Jezus bierze krzyż. Dlaczego? Mógłby się przecież bronić, odsuwać, odrzucać krzyż. Pewnie na niewiele by się to zdało. Żołnierze szybko poradziliby sobie ze skazańcem. Jezus bierze krzyż. Oto przystępuje do wypełnienia ważnego zadania, misji, dzieła. I tak jak malarz bierze pędzel, rzeźbiarz dłuto, a krawiec igłę, tak Chrystus bierze krzyż, aby wykonać jedyne, niepowtarzalne dzieło – zbawienie człowieka.

Co wtedy robię? Czy idę swoją drogą?
A może powiem: dobrze mu tak, nie przestrzegał prawa! Może jeszcze dorzucę trochę kamieni, żeby za lekko nie miał?

Módlmy się, abyśmy nasze codzienne obowiązki wykonywali z miłością, zaangażowaniem i poświęceniem.

Stacja III
Pierwszy upadek


Upadek na drodze. Cóż, zwykła rzecz, mogło się zdarzyć. To normalne i zgodne z prawem gdy ja upadam, ale inny? Jak on tak mógł upaść, zgrzeszyć, popełnić błąd. Ja na jego miejscu… Pewnie upadłbym mocniej, tylko nie chcę się do tego przyznać. Wstyd mi przed samym sobą przyznać się do słabości, wyznać, że upadam. Wstyd mi przed sobą, ale upadek drugiego jest dla mnie potwierdzeniem, że to inni są słabi, a ja jestem twardy i mocny.
Jestem twardy i mocny. Ja nie upadam.

Czy naprawdę nie upadam?

Módlmy się o to, abyśmy widzieli swoje własne upadki, i abyśmy w nich uczyli się prawdy o sobie.

Stacja IV
Matka


Na drodze Jezusa Maryja. Na drodze Dziecka Matka. To przecież normalne. Matka jest tam, gdzie jej dziecko. A szczególnie wtedy, gdy dziecko cierpi. To normalne, tak powinno być. Ale dzisiaj sytuacja się zmieniła i oto cierpią dzieci dlatego, że nie ma przy nich matki. Kariera, sukces, moda i uroda zabiły macierzyńską troskę. Zbyt wiele dzieci idzie dziś drogą krzyżową tylko dlatego, że na drodze ich życia zabrakło matki.

Czy potrafię być jak matka pełna miłości dla innych? Przecież każdy człowiek to moje duchowe dziecko.

Módlmy się o dar i łaskę odpowiedzialnego macierzyństwa dla współczesnych kobiet.

Stacja V
Szymon Cyrenejczyk


Szymon zmuszony do pomocy. Można powiedzieć bez sensu, bez zasługi, bez konsekwencji. Dziwna Boża logika. Nawet przymus może rodzić dobro i zasługę. Jesteśmy przymuszani wielokrotnie, przez czasy, sytuacje, ludzi, warunki i układy. I czujemy się przytłoczeni, ubezwłasnowolnieni, osaczeni. Rozejrzyjmy się, spójrzmy w oczy Chrystusa, który z przymusu Szymona wyprowadził dobro. A może okaże się, że to, co nas przymusza stanie się narzędziem naszego rozwoju i zbawienia.

Być może jestem jak Szymon, przymuszony do pomocy, ale zły: bo przecież w domu czeka żona, dzieci, wracam z pracy, co mnie obchodzi jakiś tam skazaniec??? Dajcie mi wrócić do domu, ja nie chcę pomagać, to nie moja sprawa!!!

Módlmy się o umiejętność mądrej współpracy z łaską Bożą objawiającą się w naszym życiu.

Stacja VI
Weronika


Weronika. Dziwna dziewczyna. Zamiast stać cicho w tłumie, szlochając nad losem skazańca, wybiega z chustą. Idzie pod prąd. Pomimo niechęci tłumu, brutalności żołnierzy, wbrew opinii publicznej. Pod prąd. Dziwne zachowanie, jakże niepopularne dziś. Po co, na co? Nie lepiej dać spokojnie umrzeć skazańcowi? Co pomoże chwilowe wytarcie twarzy? Pomoże Jemu, a przede wszystkim tobie i tym którzy dzięki temu zrozumieją, że właściwy kierunek nie zawsze jest tam, gdzie idą wszyscy.

Może patrzę z boku, może nawet śmieję się z tej prostej dziewczyny, że kropla wody, że pomaga? Przecież i tak mu nie pomoże, nie wybroni od krzyża. Więc po co to robi? On ma to, na co zasłużył sobie swoim uporem.
A może powiem innym: skoro Weronika mogła, to i wy musicie? Podejdę jak Ona, czy tylko będę nawoływać drugich, żeby brali przykład?
Weroniko. Ty jedna podbiegłaś do skazańca, nie zważałaś, że Cię żołnierze odtrącają. Naucz mnie iść za głosem serca.

Módlmy się, abyśmy umieli rozpoznać drogę i kierunek, które dla naszego życia wyznacza Chrystus.

Stacja VII
Drugi upadek


Upadł, a Jego upadek potwierdza Jego słabość.

Jak mnie cieszy ten upadek, to potwierdza moją teorię, że On jest tylko…

A może ten upadek potwierdza Jego autentyczność, prawdziwość, normalność? Za dużo w naszym życiu nadludzi, półbogów, supermanów i zbawicieli wszechświata. Prawda was wyzwoli. A prawda o człowieczeństwie jest taka, że mogą się zdarzyć na naszej drodze upadki. I choć bolą, i przygniatają do ziemi, to przecież mówią o prawdzie mojego życia.

Ale przecież Jeus mógł upaść, on był Bogiem, on wszystko dla nas. Zwykły człowiek dzisiaj, .....nie.... jemu nie daję prawa, niech patrzy na Krzyż i idzie prosto przed siebie, nie ma prawa upadać. JA nie daję mu tego prawa.
Jak rzymski oprawca, smagam Słowem Bożym jak pejczem, przynaglam żeby się podnosił.

Módlmy się o łaskę prawdy w patrzeniu na nas samych i łaskę wytrwania w podnoszeniu tego, co ludzkie ku temu, co Boskie.

Stacja VIII
Płaczące niewiasty


Niewiasty jerozolimskie. Lamentujące i płaczące. Dlaczego płaczą? Bo tak wypada, bo jest okazja, bo ludzie patrzą? I cóż to za dziwna reakcja Jezusa? Nie chce, nie umie przyjąć ich łez? Nie rozumie, że to dla Niego? I oto wskazanie na właściwe powody, motywy, na właściwy kierunek. Można iść bardzo szybko, biec, pędzić, a nie zbliżać się do upragnionego celu. Powód? Nie ten kierunek. Widząc Jezusa na drodze krzyżowej płaczmy z niewiastami jerozolimskimi, nie nad Jezusem, ale nad nami i nad naszymi grzechami.

Czy potrafię pochylić głowę przed ludzkim cierpieniem? Czy potrafię płakać z bliźnim nad bliźnim?

Módlmy się, aby nasze łzy pomogły nam zobaczyć Jezusa i zbliżyć się do Niego.

Stacja IX
Trzeci upadek


Po raz kolejny upada. Dziwne, jak On mógł. Jeśli do tej pory nie odnalazłeś się w drodze krzyżowej, to znajdź się w tym upadku. Jezus po raz trzeci upada, dlatego, że i ty upadłeś. Upada koło ciebie, aby wstając podnieść i Ciebie. Mówisz, że nie potrzebujesz, że ty wcale nie upadłeś… Widocznie będą potrzebne kolejne upadki Jezusa, abyś w końcu zobaczył Go koło siebie. Bitego, sponiewieranego, zmęczonego, wdeptanego w ziemię dokładnie w tym miejscu, gdzie ty leżysz. On wstanie, a ty możesz powstać z Nim.

Jak mógł upaść? Przecież wciąz powtarzam: podnieś się. I znów wyciągam Biblię, znajduję odpowiedni fragment, i znów ... Słowem jak biczem trzasnę w oczy.
Ale ja dla twojego dobra, bo tak trzeba. No musisz wreszcie się podnieść.
Jezum mógł upaść. A Ty? Czy znów krytykujesz i osądzasz?
A może, gdy naprawdę chce się podnieść, podstawiam mu nogę, podcinam kolana? Bo nie dość szybko się podnosi? Bo według mnie opiera się nie na tym kolanie, nie tą ręką podpiera?

Módlmy się o łaskę szczerej spowiedzi dla każdego z nas.

Stacja X
Obnażenie


Obnażony. Prosty, krótki gest w programie ukrzyżowania. Zdjęli Jego szaty i podzielili między siebie. Jezusowi nie zostawili nic. Nic, z wyjątkiem krzyża. Gdy wyruszamy w drogę przygotowujemy bagaż, prowiant, niezbędne rzeczy. Ileż w naszym życiu nagromadziło się tych zabawek i świecidełek, bez których, podobno, nie możemy żyć. Na pewno. Na drogę do domu Ojca potrzeba tylko jednego – krzyża. Wszystko inne jest niepotrzebne i zbędne, a co gorsza, może nam przeszkadzać.

Ile razy obnażamy ludzkie słabości? Ile razy odzieram człowieka z godności? To nic że obolały, zbity, poraniony. To nic, że może czeka na pomoc, że nie ma siły o nią wołać, może uważa, że nie ma prawa do pomocy. Ale .... ja mu pokażę! gdzie i kiedy zgrzeszył, osądzę, potępię.

Módlmy się o prostotę w naszym życiu.

Stacja XI
Przybicie do Krzyża


Przybili Jezusa do krzyża. I oto okazja, by wypróbować to dziwne i trudne przykazanie. Miłujcie waszych nieprzyjaciół. Co można powiedzieć do nieprzyjaciela, jak spojrzeć na wroga, co ofiarować tym, którzy wyrządzają mi największą krzywdę w życiu? To zależy, kto cię będzie uczył. Świat odpowie ofiaruj złość, gniew, nienawiść, przekleństwo i zemstę. Jezus odpowie ofiaruj miłość. To niemożliwe? Spójrz na krzyż. Tam Jezus patrzy z miłością na świat, na tych, którzy Go ukrzyżowali. I patrzy z miłością na Ciebie.

Czy umiem z miłością popatrzeć na tych, którzy nie uwierzyli, którzy wciąż się boją, którzy będą następni? Czy, zapatrzona w Jezusa, widzę innych ukrzyżowanych, tak samo jak On, skazanych niewinnie? Nie tylko te dwa, po prawej i lewej stronie, ale te stojące dalej, mniejsze, mniej widoczne, gdzie skazańcy umierają w samotności?
Gdzie jestem wtedy? Może pośród gapiów, wołam "dobrze ci tak". Jak zły łotr, który mówił " jeśli jesteś bogiem, uratuj nas". Czy nie przybijam swoją pychą, swoimi osądami, swoim potępieniem?
A może... jak Jan, przygarniam zbolałą matkę, przytulam, ocieram łzy?

Módlmy się o łaskę miłości nieprzyjaciół.

Stacja XII
Śmierć....


Co wtedy czuję? Czy pochylam głowę przed tą wielką Tajemnicą? Czy może uciekam w strachu, żeby i mnie to nie spotkało?
Czy pozwolę innym powiedzieć "Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił?" Czy umiem powiedzieć "Ojcze, przebacz im"?
Czy umiem, czy chcę zrozumieć, że w pewnych chwilach życia człowieka ogarniają ciemności? Czy wtedy rozświetlam je miłością, czy jeszcze bardziej zasłaniam okna swojego serca?
Zwykle wskazujemy człowiekowi drogę do Jezusa, ale czy umiemy przyprowadzić Boga do człowieka? Powierzyć człowieka Bogu?

Stacja XIII
W ramionach Matki


Są momenty w życiu człowieka, gdy zostaje sam, gdy kończy się praca, obowiązki, gdy przemija gwar wielkich wydarzeń i zadań. Zostaje sam ze sobą. Dzieło wykonane, euforia minęła, emocje opadły. Co wtedy czuje, gdzie ma iść, co robić? To jest ten moment ciszy między śmiercią a zmartwychwstaniem. Między końcem jednego dzieła, a początkiem kolejnego. Moment, w którym kończy się stare, a zaczyna nowe.

Matka przytula martwe ciało swojego syna. Wreszcie znów jest w jej ramionach, jest tylko jej ukochanym, jedynym synem. Zimny martwy, poraniony, ale wreszcie w Jej ramionach, jak kiedyś...
Ocieram Jej łzy czy mówię: odejdź, kobieto!?
Czy potrafię przytulić innego człowieka, martwego od doznanych cierpień, tragedii, spływającrego krwią od zadanych ran, czy znajduję w sobie dość współczucia dla tych, którzy umarli duchowo?
Czy potrafię uszanować tę niewyobrażalną samotność, która dotknęła drugiego człowieka, w życiu którego coś złego się wydarzyło?

Módlmy się, abyśmy w naszym życiu zawsze patrzyli na Chrystusa, który wzywa do tego, co nowe.

Stacja XIV
Grób


Złożyli ciało Jezusa w grobie. I zakończyła się sprawa Jezusa z Nazaretu. Dla Piłata, arcykapłanów, tłumu, to koniec historii Jezusa. A dla nas? Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał daremna byłaby nasza wiara. On powstał z martwych. On otworzył groby naszych serc i pozwala nam zmartwychwstać. On jest naszym Życiem. On jest naszym Światłem. On jest naszą Drogą. On jest naszą Prawdą. On jest naszym Panem. On jest naszym Zmartwychwstaniem. Wierzysz w to? Jezus Zmartwychwstał i w Nim jest twoje zmartwychwstanie.

Czy naprawdę?
A może moje serce nadal jest przywalone kamieniem, może wciąż czekam na cud? Może.... odwracam się i biegnę na górę Tabor, gdzie jest Jezus w światłości, pełen chwały, błyszczy. I dobrze mi z takim Jezusem, bo jeszcze nie ma krzyża, nie ma Golgoty, nie ma cierpienia. Może nie chcę przyjąć prawdy?
Jezus zwyciężył. Czy potrafię zanieść tę Dobrą Nowinę innym? Czy przypadkiem nie wywyższam się: "ja widziałem, ja uwierzyłem, wy nadal toniecie w ciemnościach swojego grobu"?

Módlmy się, abyśmy powstali z grobu grzechów i żyli dla Jezusa.

----------------------------------------------
Rozważania ze strony http://nowezycie.archidie.../022008/05.html
Trochę moich własnych przemyśleń.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-06, 17:28   

Dzięki :)
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-06, 19:16   

:-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8