Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  AlbumAlbum  NagraniaNagrania  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  StowarzyszenieStowarzyszenie  Chat  PolczatPolczat
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dlaczego nie...?
Autor Wiadomość
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-28, 21:52   Dlaczego nie...?

Niby u mnie wszystko bez zmian. Juz prawie 3 miesiace nie mieszkamy razem. Moj maz jest u nas prawie codziennie. Moge na niego liczyc. Dobrze sie rozumiemy. Ostatnio mielismy rozmowe, znowu na temat nas. Znowu ja mowilam, on sluchal i od czasu do czasu cos tylko wtracil. Rozmowa ta roznila sie tym od poprzednich, ze ani raz nie powiedzial "Nie rob sobie nadziei, my juz nigdy nie bedziemy razem". Brak tego zdania wcale nie uskrzydlil mnie. Nie. Ale jest to juz jakas roznica.
Pytam sie Was: czego chce moj maz???? Znacie moja historie, wlasciwie na biezaco Was informuje. Pomijajac materialne sprawy, ktore jednak przyczyniaja sie do spokoju, jak np. praca, ktora oboje mamy. Nadal rozmawiamy ze soba normalnie, smiejemy sie, rozumiemy sie w pol zdania, on przychodzi bardzo czesto. Gdy bylam u moich rodzicow 2 tygodnie, on mieszkal w naszym mieszkaniu, nie w swoim pokoiku. Jest dobrym ojcem. Mowi, ze bardzo chetnie do nas przychodzi, ze bardzo lubi ze mna byc, spedzac z nami czas. No to CZEMU nie chce byc z nami????? Pytam sie: dlaczego??? Tak, nie kocha mnie (chociaz o tym tez juz nie mowi). Ale czy to nie jest jakas baza na odbudowanie naszego malzenstwa?
Ja czekam na krok z jego strony. Nie umiem mu powiedziec "Wroc". Bo nie chce uslyszec odpowiedzi "Nie". Ostatnio mi powiedzial "Widze, jaka jestes szczesliwa teraz". Ale to nie tak. Dobrze sobie radze, spotykam sie ze znajomymi, jestem kobieca, usmiechnieta i dobrze mi z tym. Ale JEGO mi brakuje.
I powtarzam codziennie: Jezu, Ty sie tym zajmij, oddaje moje malzenstwo w Twoje rece.
Czy moj maz sie kiedys opamieta? Dlaczego neguje ciagle jeszcze istnienie innej kobiety??? Nadal twierdzi, ze nikogo nie ma i nie mial, ze nic go z ta kobieta nie laczy. A ja przeciez czytam jego smsy do niej pelne milosci. Dlaczego nie moze mi spojrzec w oczy i powiedziec prawdy??? Bo oboje wiemy, jak ona wyglada.

Dzisiaj uslyszalam, ze nadal szuka mieszkania ...

Moje samopoczucie jest dobre, nie narzekam :-> Tylko tak bardzo by sie chcialo, zeby sie cos w koncu ruszylo...
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-29, 07:31   

Justyna1, to taki etap... Bądz cierpliwa ;-)
 
     
kasia1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-29, 08:39   

Justynko, zgadzam się z Lodzią... bądź cierpliwa.
Na kursie Filip, w ostatni weekend, dwa razy zostałam "uderzona" słowem CIERPLIWOŚĆ... to nie był przypadek, że akurat to słowo... że od dwóch osób... odebrałam to jako znak od Boga, jako coś, co On chce mi powiedzieć...
Justyna, ja nigdy nie usłyszałam od swojego męża "kocham Cię" (to dziwne, ale to prawda)...ale przez wiele lat czułam się kochana, doceniana, szanowana, podziwiana... Miłość to nie słowa, a czyny... a te pokazywały mi, że jestem kochana.
Później... wiele razy usłyszałam "nie kocham Cię... nigdy nie kochałem... kocham inną kobietę... nie możesz być moją żoną" Bardzo bolało... myślę, że wiesz jak to boli...
Wiele przeszłam... bólu, upokorzenia, cierpienia... to też znasz... Ale nie przestałam kochać męża. W dalszym ciągu jest dla mnie najwspanialszym człowiekiem jakiego spotkałam, najbliższym mojemu sercu, pierwszym po Bogu.
Oddałam się Bogu i On pomógł mi to przetrwać... wiem, że sama nie dałabym rady przez to przejść... za to każdego dnia Mu dziękuję.
W niedzielę, mąż poprosił, żebym założyła obrączkę, którą Mu (z bólem i rozdartym sercem) kilka miesięcy temu oddałam. Poprosił, żebym była Jego żoną. Nie powiedział, że kocha... i ja o to nie spytałam. Nie spytałam też o inne rzeczy, o które wiem, że powinnam zapytać... ale wierzę, że przyjdzie na to czas.
Dziś Bóg mówi do mnie BĄDŹ CIERPLIWA... i jestem... i najpiękniejsze jest to, że nie jest to dla mnie trudne, że Bóg mnie do tego uzdalnia :-)

Bądź cierpliwa Justynko :-)

Pozdrawiam
Kasia
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2008-01-29, 09:16   

Justyna...........pytasz czego chce Twój maż.......... a kto go wie???Nawet Ty nie wiesz ....a jestes najblizej.Może raczej szukaj odpowiedzi czego Ty chcesz........... Na to łatwiej Ci będzie znależć odpowiedż.
Piszesz:'
"Ja czekam na krok z jego strony. Nie umiem mu powiedziec "Wroc". Bo nie chce uslyszec odpowiedzi "Nie"."

Naturane........boisz sie zranienia,jeszcze nie dojrzałas chyba do podejmowania decyzji.

"Ostatnio mi powiedzial "Widze, jaka jestes szczesliwa teraz". Ale to nie tak. Dobrze sobie radze, spotykam sie ze znajomymi, jestem kobieca, usmiechnieta i dobrze mi z tym. Ale JEGO mi brakuje. "

I co mu odpowiedziałaś? Czy odpowiedziałas mu że Ty musisz byc szczęsłiwa .....?bo dzieci patrzą....bo nie możesz ciągle płakac i się samobiczować...........bo czynisz ogromne wysiłki,wkładsz ogromną prace by nie czuć sie NIESZCZĘSLIWĄ w kazdym momencie.
Że tak naprawde to zdecydowanie wolisz byc żoną i mieć męża w domu,ojca swoich dzieci mieć w domu...........
Że to wymuszona "szczęsliwość"???

"I powtarzam codziennie: Jezu, Ty sie tym zajmij, oddaje moje malzenstwo w Twoje rece. "

No tak..........masz rację....ale i sama tez coś czynisz w kierunku ratowania.......... przyjmujesz w domu męża,pozwalsz mu byc ojcem,nie utrudniasz kontaktów ... podejmujesz działania,albo tylko nie utrudniasz wysiłków męża.Nie tłamsisz w nim uczuć ojcowskich.To duzo!!!!!!

"Czy moj maz sie kiedys opamieta?"

Jak ma sie opamiętać ,to w swoim czasie

"Dlaczego neguje ciagle jeszcze istnienie innej kobiety??? Nadal twierdzi, ze nikogo nie ma i nie mial, ze nic go z ta kobieta nie laczy.
A ja przeciez czytam jego smsy do niej pelne milosci. Dlaczego nie moze mi spojrzec w oczy i powiedziec prawdy???"

No to może walnij mu ta prawdą pomiedzy oczy,utwierdż go że wiesz o wszystkim.....pod warunkiem że masz dowody.....

" Bo oboje wiemy, jak ona wyglada. "

Wiesz Justyna............z tą "wiedzą" to róznie bywa............... Twoja jest inna,jego jest inna.Ty myślisz dwoma pólkulami on jedną..........
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-02-02, 23:12   

Dziekuje za odpowiedzi. Dlugo nie dziekowalam, ale dopadlo mnie straszne grypsko z 40-sto stopniowa goraczka. I tylko lozko, lozko, lozko.

I musze tu napomknac o moim mezu, ktory byl codziennie. Pierwszej nocy, kiedy nawet nie moglam wstac, zostal nawet. Dzwonil z pracy, robil zakupy.

Macie racje: cierpliwosc. Wiem. A chcialoby sie juz. A tak na prawde, to nie wiadomo, czy w ogole...

Pozdrawiam
Justyna
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4