Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2008-01-27, 14:59 jak sobie radzić z utrata miłości?
Mąż jest w związku z kobietą co najmniej od trzech lat. Ona jest już po rozwodzie. Mąż 3 lata temu, po wykryciu zdrady, obiecał, że zerwie. W grydniu zakomunikował, że chce być wobec mnie uczciwy, nie zerwał i nie ma zamiaru. Ja mu przez te 3 lata ufalam, wierzylam, ze to było chwolowe zauroczeni. Teraz widzę, jak się ode mnie odsunął. Próbowalam uderzać w tę drugą - uderzalam w siebi. Teraz widzę, jak traktujr mnie jak wroga. Jak żyć? Chcę, żeby został ze mną idziećmi. Kocham go - uswoadomiła mi to przyjaciółka. Pomimo zdrady, pomimo oszustw - kocham. Pojutrze 25 rocznica slubu. Jak żyć?
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-27, 16:53
Alabamo - i mój mąż jest juz trzy lata w związku z ta drugą i tez 'apelowanie" do niej nic nie dało. Juz nici z mojego małżeństwa, bo oni mieszkają razem. A czy Twój mąz mieszka z Tobą czy z nią? Jak wygladało Wasze pożycie, zanim doszło do zdrady? Czy Twój mąż ma jakieś plany na przyszłość? Napisz cos więcej................
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-27, 17:00
alabama.......... najlepiej wcale nie usiłowac sobie radzić.Poprostu uznac sią bezsilną wobec tego co zaszło,co teraz sie dzieje.
Bezsilną ale nie bezradną.
A zawsze masz jkąś radę dla siebie,tylko dla siebie.
Faceta spuść w kanał,niech sobie idzie do kochanki.Widocznie nie jest Ciebie wart. Zaimj sie soba nie facetem i jego kochanicą.SOBĄ,TYLKO SOBĄ
nowa [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-27, 17:35
nalog, wista wio latwo powiedziec
tylko ze ciagle sie kocha tych naszych " skurczybykow', nie obrazajac rodzaju meskiego
czy nie jest to przedziwne-chore ze czlowiek ciagle kocha swojego oprawce, tego kto rani?
czy to logiczne?
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-27, 17:37
Nowa, ważne, by kochac mądrą miłością,nie ślepą.
Ann3 [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-29, 10:49
Nowa to właśnie jest prawdziwa, głęboka, miłość, która JEST I TRWA niezależnie od okoliczności. Wasze zdradzające połówki nie wiedzą co tracą odrzucając prawdziwą miłość zadowalając się zaledwie zauroczeniem. Taką bezwarunkowa miłością kocha nas Pan Bog. Pan Jezus też kochał nas taka miłością gdy żył na ziemi. I co Go spotkało ? Ukrzyżowali Go ci, których kochał "aż do śmierci krzyżowej" . Podobnie Wy zdradzane cierpicie odrzucenie, brak akceptacji i wiele nienazwanego bólu z powodu tego, że człowiek jest słaby i grzeszny. Bardzo współczuję i chociaż mnie mąż nie zdradza to często z Jego powodu cierpię .
Ale ponieważ wiem, że dla chrześcijanina najważniejsze jest to co ON w danej sytuacji zrobi, czyli jak JA I TYLKO JA zareaguję na daną sytuację to nie zajmuję się mężem tylko postawą swojego serca tak, aby sumienie mnie nie oskarżało. To bardzo uwalniające. Mówię sobie tak:"Pies z mężem, ważne co ja zrobię w tej sytuacji" No bo męża nie mogę zmienić. To może zrobić tylko Pan Bóg. Więc polecam Go Panu Bogu a robię swoje . Czego i Wam życzę
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-29, 12:20 Re: jak sobie radzić z utrata miłości?
alabama8 napisał/a:
Mąż jest w związku z kobietą co najmniej od trzech lat. Ona jest już po rozwodzie. Mąż 3 lata temu, po wykryciu zdrady, obiecał, że zerwie. W grydniu zakomunikował, że chce być wobec mnie uczciwy, nie zerwał i nie ma zamiaru. Ja mu przez te 3 lata ufalam, wierzylam, ze to było chwolowe zauroczeni. Teraz widzę, jak się ode mnie odsunął. Próbowalam uderzać w tę drugą - uderzalam w siebi. Teraz widzę, jak traktujr mnie jak wroga. Jak żyć? Chcę, żeby został ze mną idziećmi. Kocham go - uswoadomiła mi to przyjaciółka. Pomimo zdrady, pomimo oszustw - kocham. Pojutrze 25 rocznica slubu. Jak żyć?
Serdecznie Cię Witam:)
Zadałaś pytanie "jak sobie radzic z utratą miłosci?"
Ja myślę sobie, że Ty tej miłości nie utraciłaś...
Jest to jak najlepszy moment do tego ,żeby MIłOśC odkryc w sobie i pozwolic JEJ wypływac na zewnątrz :)
pozdrawiam serdecznie:)
Zyczę jak najwięcej okazji do miłowania:)
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-30, 08:05
Wiesz, Mirela, z tym wypływaniem miłości to trochę ciężko, bo nie ma gdzie tej miłości ludzkiej umieścić. Chyba tu chodzi o to, aby nie utracić męża - po ludzku, normalnie.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2008-01-30, 13:56
Alabama, jak sobie radzić z jaką utratą miłości?
Najważniejsza jest miłość we własnym sercu.
Jesli nie ma jej w Tobie (a to niemożliwe), to znaczy, że zagubiła się (a nie, że jej nie ma).
Szukamy miłości we własnym sercu, nie w cudzym.
Wanboma, odnaleziona miłość we własnym sercu (milość Boga do nas)
na zawsze już - nie pozwala nam - nie widzieć tych, którzy jej nie mają.
I wówczas nastaje czas dawania
potrzebującym jej
(potrzebującym miłości chrześcijańskiej).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum