Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Pomóżcie co robić w sytuacji gdy jedna z osób w małżeńskim związku
uporczywie milczy, stała się bardzo podejrzliwa i agresywna. Ta sytuacja
bardzo się zaognia. Nie pomagają przeprosiny, a tak na dobrą sprawę to już
nawet nie wiem za co przepraszać, bo wszystko w jej oczach robię źle. Całymi
dniami milczy, ucieka wzrokiem i fizycznie opuszcza nawet pokoje do których
wcodzę, często zamyka się w nich, lub wychodzi z domu. Nie chce wspólnie
spędzać czasu. Dawniej chodziliśmy na rodzinne wycieczki i tak mi się
wydawało że jest OK, widocznie nie było. Tylko żeby rozmawiać to trzeba
otworzyć usta, a tu jest z drugiej strony całkowita niechęć do jakiejkolwiek
komunikacji. Żeby było ciekawiej to na propozycję spotkania w Poradni Życia
Rodzinnego też nie wyraża ochoty. Ten stan całkowitego zamknięcia nasilał
się od kilku lat a przez ostatnie 4 mce jest kompletny zastój. Wszelkie
działania w rodzinie w związku z tym przebiegają w sposób patologiczny i nie
sprzyja to wychowywaniu dzieci. Nie wiem jak dotrzeć by przekonać o tym że
musimy iść razem dalej, bo przecież przez kilkanaście lat wspólnego życia
tych błędów które wystąpiły nie da się cofnąć, bo trzeba było o nich
rozmawiać wcześniej. Teraz trzeba zająć się ich naprawą i lepiej żyć, a tu
nie da się blokada i koniec. Jak postąpić dalej? Proszę o pomoc jakby to
było możliwe kapłana lub psychologa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum