Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
NIEWIEM OD CZEGO ZACZĄĆ.BYLIŚMY MAŁŻEŃSTWEM PRAWIE 5 LAT I BARDZO GO KOCHAM . MAMY WSPANIAŁEGO SYNKA KTÓRY MA 4 LATKA I SPODZIWAMY SIE NATEPNEGO DZIECKA KTÓRE MA SIĘ URODZIĆ ZA MIESIĄC. PRAWIE TRZY TYGODNIE TEMU MÓJ MĄŻ OSWIATCZYŁ MI ŻE MNIE NIE KOCHA I NIE CHCE ZEMNĄ BYĆ. POWIEDZIAŁ ŻE MAŁŻEŃSTWO GO PRZYTŁACZA PÓŹNIEJ OKAZALO SIĘ ŻE JEST JAKŚ INNA I MA Z NIĄ ROMANS (POZNAL JĄ W PRACY). WYPROWADZIŁ SIE Z DOMU MIESZKA Z KOLEGAMI. BARDZO GO KOCHAM I CHCIAŁA BYM GO ODZYSKAĆ. JUZ NIE WIEM CO ROBIĆ. STARAM SIĘ Z NIM DUŻO ROZMAWIAĆ JAK PRZYCHODZI DO SYNKA, ALE TO JAK GROCHEM O ŚCIANE. CIAGLE MAM NADZIEJE ŻE JAK URODZI SIE TO MALEŃSTWO TO MOŻE WRÓCI. BARDZO GO KOCHAM, TĘSKNIE I POTRZEBUJE. POMÓRZCIE MI.
Magda,
Cześć tu Zuza,
poprosze cię o coś trudnego- postaraj się trochę uspokoić. Zrób to tylko dla siebie , dla synka i dla dzidziusia który ma sie wkrótce urodzić. Cóż -wygląda że u Ciebie tez zaczęła się separacja. Nie przejmuj się ( to znaczy postaraj się ) nie słuchać i nie ANALIZOWAĆ co też za głupoty wygaduje twój mąż. On też, tak jak wszyscy mężowie dziewczyn/ kobiet na tym forum ma własnie problemy z: emocjami, zdolnością do analizy, równowagą emocjonalną, ROZUMEM,odpowiedzialnością i oceną sytuacji- tą właściwą.Pokręciło mu się w głowie. Delikatnie mówiąc oczywiście.
Musisz- MUSISZ zdać sobie sprawe że większość naszych mężów ( wygadywała taaaakie głupoty że szkoda gadac. Teraz już część z tych popapranych facetów nie pamięta lub chce zapomnieć ( poprzez pomijanie tematu) o tym co gadało swoim małżonkom. Wiem że jest ci ciężko- napisz czy jest z tobą ktoś kto może ci pomóc i zaopiekować się np.synkiem.
Potem jak znajdziesz czas, wejdź na temat
- separacja trwa- co dalej-
bo przecież chyba to będzie najprostsza droga byś mogła poznać co może dziać się z toba teraz jak usłyszałaś takie rewelacje. Bądź pewna- to jeszcze nie koniec świata. Wszystko może wrócić do normy- może być jeszcze lepiej w twoim małżeństwie. To że teraz jest kryzys nie znaczy że tak będzie zawsze. Poczytaj- myślę że to może trochę cię uspokoić - bo spokój to teraz najważniesza dla ciebie sprawa. NAJWAŻNIEJSZA. i od razu uprzedzam- wiem że to wydaje się niewiarygodne. Ale musisz dla dobra swojego i dzieci- tak dzieci postarać się troszkę uspokoić. A męża lepiej nie przyciskaj. Do niczego nie możesz go zmusić jak sam nie zechce. Oni tak już mają. I wcale nie oznacza to że to już koniec. Większość tego co stanie się w przyszłości zależy od twojego postępowania. Ja już wyszłam z dołka, teraz ustawiam siebie w odpowiedniej do aktualnej rzeczywistości pozycji. Mój "klon ' też zwiał bo go przytłoczyłam. Zrobił to w najgorszym momencie- jak miałam inne problemy- ( zdrowie mojej rodziny)
To standard. Poczytaj ten temat o którym mówiłam.
Jak chcesz i masz możliwośc- pisz na tym forum.
Bardzo cię pozdrawiam
I PAMIĘTAJ TO NIE KONIEC. TO POCZĄTEK NOWEJ DROGI . BĘDZIESZ TERAZ STARAŁA SIĘ NAPRAWIAĆ- RAZ SAMA RAZ BYC MOŻE ZE ŚWIADOMĄ LUB MIE POMOCĄ WIAROŁOMNEGO TO CO SIĘ POPSUŁO.
Glowa do góry Magdo.
Dziękuje za wsparcie. Ten stan takiego oczekiwania i zawieszenia trwa już miesiąc. Czy jest możliwośc że on się jeszcze opamieta i wróci? Tak bardzo go kocham. Postanowilam że nie będe go już prosić i błagać to co ma się stać to sie stanie. Zaczełam się duzo modlic i to daje mi dużo sily. Mam nadzieje że Bóg mnie wysłucha i pomorze mi.
Magda nadzieja jest.
My wróciliśmy do siebie po 14 miesiacach separacji. Masz rację - módl się, dbaj o siebie, a męża o nic nie proś, niech widzi, że świetnie sobie radzisz bez niego. Kwitniesz. Pielęgnuj miłość w sobie. Pamiętaj, że Bóg jak drzwi zamyka to otwiera okno - fakt, żeby wejść przez nie trzeba się nieraz nieźle natrudzić, ale tak czy siak, jest to możliwe;)
Magda, jak najbardziej jest możliwe że się "głupol" opamięta, że wróci lub najpierw będzie się starał naprawić co spaprał. Mój wadliwy małżonek w obecnie 9 po ponad miesiącu sizy, po następnym miesiącu gdy musiał dzwonić a raczej smsowac sam bo ja zaprzestałam tej formy kontaktów- jedynej wtedy0 sam dzwoni iwysyła smsy. Nie wiem czy wróci ale wiem że da się przetrzymać ten dół, można się podnieśc i zacząć dbać o siebie- O SIEBIE NA POCZĄTEK. Teraz to robię. On najlepiej rozmawia przez telefon. Sam opowiada, pyta- widac póki co to wygodniej mu mówić jak mnie nie widzi. Albo ma mnie dośc albo ma wyrzuty sumienia i jest ( zaczyna mu być) wstyd. Pamiętaj. Nie staraj się teraz znaleźć odpowiedzi dlaczego, nie pytaj- postaraj się pokazac że dajesz radę. Paradoksalnie żeby chciał się zbliżyć - to ty musisz się odsunąć. To wszystko może się naprawić- z twoją pomocą. Ale chyba musi upłynąc trochę więcej czasu. I nie myśl- co on teraz robi, z kim jest - myśl tylko o tym co widzisz- ale jego wypowiedzi nie analizuj. Teraz to bełkot. Dbaj tylko o siebie i dzieciaki.
I poczytaj. I módl się- to przynosi ulgę.
I pamiętaj- dla Boga Twoje zdrowie jest najważniejsze.
Myślę że najgorszą sytuacja jest gdy człowiek zostanie sam ze swoim problemem, ze swoimi myślami, wątpliwościami, sam ze swoim bólem. Dlatego trzeba bronić się przed taką sytuacją.
Mnie jakoś pomaga modlitwa, kontakt z osobami wierzącymi ale mającymi własne doświadczenia bądź wiedze na temat rodziny. Dobrze żeby to były osoby do których ma się zaufanie. Bo taka osoba potrafi wprost powiedzieć co robisz źle co robisz dobrze. Z innymi to szkoda czasu. Myślę , że pomaga mi też literatura. Polecam Ci Magdo książkę J.Dobsona –Miłośc wymaga stanowczości, która mi otworzyła oczy na wiele spraw. Ostatnio myślę, że cierpliwość jest bardzo ważna, połączona z nie nastawianiem się na to - by już dziś było tak jak ja chcę.
Dzisiaj byl mój mąż na kolacji. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Tak dobrze się z nim czuje.Ale nie chce sie okreslić konkretnie co zamierza czy chce wrócić, za jakieś trzy tygodnie urodzi się nam dziecko może w nim będzie ta sila pojednania. Proszę o modlitwe za moje małżeństwo. Ja nadal wierze że nam może się udać.
Magda , dokładnie Cię rozumiem , bo gdy ja byłam w ciaży to mój też robił mi jazdy takie jak - nie wracał do domu na noc . Nigdy mi nie mówił , że ma kogoś ale w moim sercu był niepokój . Zapewniam cię , żę ten niepokój jest gorszy bo nie wiesz z kim masz walczyć . Ty wiesz . Jak urodzi się twoje maleństwo - odzyskasz siły do walki o Wasze życie . Ja mam dwuletniego synka , ale gdy się urodził dostałam niewiarygodnej mocy na przetrwanie . Teraz najważniejszy jest dla ciebie spokój , który mozesz osiagnąc modlitwą . Słuchaj dziewczyn co do ciebie piszą . Zajmij się swoim zdrowiem i zadbaj o zdrowie swojego maleństwa . Teraz to jest najważniejsze . Wiem, że to trudne . BArdzo . Ale skuteczne . Czytaj nasze posty , tam odnajdziesz również siebie i drogę , która powinnaś teraz pójść . Pozdrawiam cie gorąco .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum