Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
dzieci... - cz. 2
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-13, 12:51   dzieci... - cz. 2

Wyslane przez: Andrzej
Email:

Aniu1, największym darem jaki otrzymalismy od Boga jest WOLNA WOLA. Wolność człowieka jest dla Boga świętością. Nigdy nie narusza wolności swego stworzenia, i to w rzeczach małych, ani w wielkich. Jeśli tę prawdę uznasz, to idąc dalej dojdziesz do odpowiedzi na Twoje żalem i pretensją przepełnione pytania dlaczego..., które kierujesz na naszych oczach do Boga.
Nieprzypadkowo tak się składa, że wczorajsza Uroczystość Zwiastowania Pańskiego i dzisiejsze czytania wprost nawiązują do Twojej wypowiedzi. Maryja w wolności wybrała wolę Bożą - mogła jako młoda dziewczyna (może 16 letnia :-) )Bogu powiedzieć "nie". Powiedziała jednak w wolności "tak".
Bóg na pewno nie chce śmierci, ani cierpienia człowieka. Cierpienie i śmierć nawet tych najniewinniejszych jest zawsze skutkiem ludzkiego działania - grzechu począwszy od tego pierwszego "nie" Adama i Ewy.
Cóż byśmy znaczyli, gdybyśmy nie zostali przez Boga obdarzeni darem wolnej woli?
Czy ktokolwiek jako cyborg mógłby czuć się szczęśliwy? A przecież wszyscy bez wyjątku, niezależnie od światopoglądów dążymy do szczęścia. Pytanie tylko czy to szczęście chcemy budować na piasku czyli na sobie, czy na skale czyli na Bogu, który wie co dlka nas jest najlepsze z perspektywy wiecznego szczęścia.
Dar - WOLNOŚĆ jest kluczem do zrozumienia czym jest prawdziwa, bezwarunkowa, bezinteresowna MIŁOŚĆ. Tylko będąc wolnym można taka miłością kochać. To dzięki darowi wolności możemy się uważać za dzieci na Jego obraz i podobieństwo. A więc jesteśmy przeznaczeni do niewyobrażalnej godności.
Bóg dopuszcza możliwość odrzucenia Jego daru, robi jednak wszystko co w Jego mocy, żeby nie odbierając człowiekowi jego godności (miarą której jest wolność) przekonać go do zbawienia, do pójścia za Nim drogą miłości - drogą zbawienia.
Aniu1, gdyby po śmierci krzyżowej Chrystus nie zmartwychwstał wiara byłaby bezsensowna.
W dzisiejszej Ewangelii (J 3, 14,21) jest mowa o miłości Boga, która nie jest pojęciem abstrakcyjnym, lecz darem z Jego Syna Jezusa ofiarowanym ludziom. Kto Go miłuje i kroczy za Nim, osiagnie życie wieczne. Kto zas odrzuca Go, nie będzie mógł powiedzieć, iż został przeklęty przez Boga, ale że sam skazał się na potępienie.
życie człowieka to gra o najwyższą stawkę. :-) Można wszystko zyskać (wybierając miłość), i wszystko przegrać (odrzucając miłość).
Mam nadzieję, że przeczytasz jeszcze fragmenty Biblii, które zacytuję wraz z komentarzem.


IV Niedziela Wielkiego Postu

(2 Krn 36,14-16.19-23)

"Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez wytchnienia wysłał donich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia. Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili ogniem i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez usta Jeremiasza: Dokąd kraj nie wywiąże się ze swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat. Aby się spełniło słowo Pańskie, z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!

(Ef 2,4-10)
Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich - w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.

(J 3,16)
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał Syna swego Jednorodzonego, każdy,kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

(J 3,14-21)
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; akto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

KOMENTARZ

"Chwalcie Pana, bo dobry, bo Jego łaska na wieki" (Ps 136, 1)

Liturgia słowa nie przestaje czerpać z dziejów Izraela pouczeń o potrzebie
nawrócenia oraz o miłosierdziu Bożym, które idzie za człowiekiem, by go
doprowadzić do zbawienia. Mimo nieustannych niewierności Żydów, nawet ich
przywódców i kapłanów, Bóg nie przestał posyłać "z troską i bez
wytchnienia swoich posłańców, aby ich upominali, albowiem litował się nad
swym ludem... oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich
słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana... i nie
było już ocalenia" (2 Krn 36, 15-16). Przyszła więc kara: zburzenie
świątyni i przesiedlenie do Babilonu. Historia ta jeszcze dzisiaj, po tylu
gorzkich doświadczeniach, ciągle się powtarza w życiu narodów, rodzin,
jednostek. Im bardziej człowiek pozwala się opanować namiętnościom, tym
więcej zamyka się na słowo Boże, odrzuca Jego wysłańców, przekręca prawdę,
tłumi głos sumienia i kończy życie w niezgodzie z Bogiem, z sobą samym i z
bliźnim. Oto przyczyna antagonizmów, podziałów, walk na wszystkich
szczeblach.

Jest wielką łaską, gdy człowiek dochodzi do rozpoznania w tych klęskach
kary Bożej za swoje przewinienia. "Gniew Pana", o którym mówi Pismo, jest
jeszcze objawem Jego miłosierdzia. Ono bowiem karze człowieka, by go
doprowadzić do opamiętania.

Lecz Nowy Testament stwierdza, że obecnie Bóg karze człowieka dopiero
wtedy, gdy wyczerpie względem niego najwyższe środki swojej nieskończonej
miłości. "Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką
nas umiłował, i to nas, umarłych na wskutek występków, razem z Chrystusem
przywrócił do życia" (Ef 2, 4-5). To jest ostateczny dowód miłosierdzia
Bożego. Zamiast karać grzechy w człowieku niewdzięcznym i niepoprawnym,
ukarał je w swoim Jednorodzonym Synu, aby człowiek wierząc w Chrystusa
ukrzyżowanego, znalazł zbawienie. "Łaską jesteście zbawieni! - woła św.
Paweł. - Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od
was, lecz jest darem Boga" (tamże 5-8). Dar całkowicie darmo dany. Żadne
stworzenie nie mogłoby się go nigdy spodziewać ani wysłużyć. I chociaż ten
dar został dany całej ludzkości przed dwoma tysiącami lat, człowiek, by
korzystać z jego dobrodziejstw, ma tylko uwierzyć w Chrystusa i przyjąć
Jego Ewangelię. Bóg również Żydom ofiarowywał za darmo łaski zbawienia
wówczas, gdy chcąc ich uchronić przed wężami jadowitymi, rozkazał
Mojżeszowi wznieść na pustyni węża miedzianego. A człowiek ukąszony,
patrząc na ten wizerunek, ratował się od śmierci. Lecz był to tylko nikły
obraz zbawienia, jakie przyniósł Jezus, kiedy został wywyższony na krzyżu,
"aby każdy, kto w Niego wierzy, miął życie wieczne" (J 3, 15). "Albowiem
Bóg - ciągnie dzisiejsza ewangelia - nie posłał swego Syna na świąt po to,
aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony" (tamże
17). Sąd jednak będzie, lecz będzie taki, jaki sam człowiek wykona nad
sobą, kto bowiem wierzy w Chrystusa, "nie podlega potępieniu", podobnie
jak "kto nie wierzy, już został potępiony" (tamże 18).

Kto odpycha Chrystusa Odkupiciela, kto Go odrzuca, sam się wyklucza ze
zbawienia, a sąd Boży potwierdzi tylko jego wybór. "Przemożne bogactwo"
łaski i dobroci Boga "względem nas, w Chrystusie Jezusie" (Ef 2, 7) mówi,
jak wielka jest odpowiedzialność tego, kto odrzuca dar Boży lub
lekkomyślnie go nadużywa. W istocie człowiek nie uczyni nigdy za wiele, by
Go przyjąć z wdzięcznością, wiarą i miłością, na jakie zasługuje.

- Wysławiamy Cię, Ojcze święty, bo stworzyłeś wszystkie swoje dzielą w
mądrości i miłości. Ukształtowałeś człowieka na obraz i podobieństwo swoje
i powierzyłeś mu cały świat, aby służąc Tobie samemu jako Stwórcy swemu
rządził wszelkim stworzeniem.

A gdy człowiek przez swoje nieposłuszeństwo stracił Twoją przyjaźń, nie
pozostawiłeś go pod władzą śmierci, lecz w miłosierdziu swoim pośpieszyłeś
z pomocą wszystkim ludziom, aby Ciebie szukali i znaleźli. Wielokrotnie
zawierałeś przymierze z ludźmi i przez proroków pouczałeś ich, by
oczekiwali zbawienia.

- Ojcze święty, tak umiłowałeś świat, że gdy nadeszła pełnia czasu,
zesłałeś nam Jednorodzonego Syna swojego, aby nas zbawił. On to za sprawą
Ducha Świętego stał się człowiekiem, narodził się z Maryi Dziewicy, i był
do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Ubogim głosił dobrą nowinę o
zbawieniu, jeńcom wyzwolenie, smutnym radość. Aby wypełnić swój plan
miłości, wydał się dobrowolnie na śmierć, a zmartwychwstając, zwyciężył
śmierć i odnowił życie (Mszał Polski: czwarta modlitwa eucharystyczna).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. I, str. 336
Źródło: serwis
http://www.mateusz.pl/czytania/prenumerata/

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: dzieci... wyslane przez Andrzej dnia 2006-03-26 17:39:55:

: Aniu1, największym darem jaki otrzymalismy od Boga jest WOLNA WOLA.

>>A ciekawe, że śmierć nie jest jakoś objęta tym darem ;). Żadne z tych istnień, o których pisałam wyżej nie chciało umierać. Niestety, wyboru nie mieli. Nie tylko śmierć zresztą. Chciałbyś mieć dziecko upośledzone umysłowo lub z widocznym kalectwem? Takie dzieci się rodzą, wbrew WOLI ich rodziców. Znasz chorego, który upodobanie znajdowałby w chorobie? Nie. Wszyscy chcą być zdrowi. Człowiek już przy narodzeniu jest genetycznie zdeterminowany, nie przeskoczy siebie, nie zrealizuje tego, czego w kodzie genetycznym nie dostał

Wolność człowieka jest dla Boga świętością. Nigdy nie narusza wolności swego stworzenia, i to w rzeczach małych, ani w wielkich. Jeśli tę prawdę uznasz,

>>Tyle, że to nie jest prawda Andrzeju, lecz tylko Twoja wiara, co pokazują powyższe przykłady.

Maryja w wolności wybrała wolę Bożą - mogła jako młoda dziewczyna (może 16 letnia :-) )Bogu powiedzieć "nie". Powiedziała jednak w wolności "tak".

>>Żartujesz? Młoda dziewczyna, dziecko niemalże, miałaby się sprzeciwić woli kogoś, kogo postrzegała jako najwyższy autorytet, woli Boga? Przecież Ona trzęsła się przy tym objawieniu ze strachu jak osika. Dziewczyna wychowana w systemie patriarchalno-niewolniczym, od kołyski nauczona posłuszeństwa mężczyźnie miałaby się zbuntować komuś, kogo uważała za istotę bezgranicznie wszechmocną?

: Cierpienie i śmierć nawet tych najniewinniejszych jest zawsze skutkiem ludzkiego działania - grzechu począwszy od tego pierwszego "nie" Adama i Ewy.

>>Zwłaszcza, iż wiedziała doskonale, co spotkało Adama i Ewę z powodu jednego jabłka ;). Czyli śmierć jest skutkiem mściwości Boga za wbudowaną w konstrukcję człowieka wolna wolę.

: Aniu1, gdyby po śmierci krzyżowej Chrystus nie zmartwychwstał wiara byłaby bezsensowna.

>>Oczywiście. Gdybyś nie wierzył, że zmartwychstał, Twoja wiara byłaby bezsensowna. Wielu nie wierzy. I taka jest miedzy nami różnica.

Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia.

>>Jakiś bardzo drażliwy ten Twój Pan. Zabijać cały naród za śmiech i drwinę ze siebie :(. Widać o swoim darze wolnej woli zapomniał. Dał im wolną wolę? Dał. Toteż swoją własną wolą wybrali śmiech i drwinę. I zabici za to zostali. Maria też rzekomo mogła "wybrać". I co wtedy zrobiłby wkurzony Bóg? Można się domyśleć ;). Dziewczynka sprytna była, jak każda Żydówka. Wolała żyć zgadzając się na urodzenie syna, którego Bóg i tak planował zamęczyć jak dorośnie.

: Lecz Nowy Testament stwierdza, że obecnie Bóg karze człowieka dopiero
: wtedy, gdy wyczerpie względem niego najwyższe środki swojej nieskończonej
: miłości.

>>Napisz mi jeszcze za co zostały ukarane te spalone w komochach gazowych dzieci? Ach tak, za jakieś jedno gówniane jabłko :)))).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

Aniu, Twoje wypowiedzi ubogacają mnie w dodatkowe przemyślenia

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Anula. Ciociu miła ; ).

Bóg nie ogranicza, Bóg nie jest mściwy. Bóg stwarzając świat, tak jak każdy konstruktor, wynalazca (jesteś humanistką, możesz tego nie zrozumieć) wytycza cel działania (świętość, niebo) daje instrukcję obsługi (m. inn. 10 przykazań Bożych), serwis ( spowiedź świeta), paliwo (Eucharystia), przeglądy, tuning (sakramenty).
Daje przy tym WOLNOŚĆ, tzn. nie zmusza Cię, żebyś na siłę korzystała z rzeczy przeznaczenia.
Że ktoś chce mieć to czy tamto - prowokujesz, wiedziesz na pokuszenie, podważenie Miłości. Zamysł Boży przewyższa nasze chęci, Bóg daje wiernym znacznie więcej niż to o co proszą. Tylko niech zastosują instrukcję obsługi, niech mu zaufają... Warunki dla funkcjonowania mogą być naprawdę ekstremalne, ale na takie warunki zezwala Bóg w stosunku do tych, którzy są w stanie z Jego pomocą przebrnąć przez nie i zawsze, ale to zawsze wyciąga z takich przykrych doświadczeń Dobro. Polecam "Pamięć i Tożsamość" JPII.
Izab, otwarcie się TAK! Ale tak jak wspominałam o osobie uwikłanej w Zło - mąż alkoholik, mąż zdrajca, syn przestępca, złodziej. Otwarcie się na te osoby, które kochamy, nie polega na akceptowaniu zła, które staje się ich udziałem. Akceptuję tę sytuację Boże, ale tak jak Ty, pragnę ich zbawienia, pragnę ich świętości, dlatego mówię NIE wódce, kochance, kolejnemu napadowi na Bank, uniesionej na mnie dłoni. I to tak boli, nie krzywda jaka mi się dzieje, tylko ich zagubienie. Jednocześnie wiem, nic na siłę, nie ciosam kołków na głowie, bo to nic nie da. Modlę się i pracuję nad sobą, działam dalej zgodnie z instrukcją obsługi, częściej odwiedzam serwis, regularnie tankuję, może jakiś tuning (sakramentalia - szkaplerz). I wiem, że jestem na Dobrej drodze i wiem, że taka sama droga (może inne szlaki do niej prowadzą)ale ta sama droga pisana jest mojemu mężowi (teraz wolość wygląda u niego jak dowolność ale moja modlitwa, Duch Święty, działa).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Elżbieta (ela) realtywizm w wypodziedziach Anki1 może dawać do myślenia: Są ludzie, którzy z Bogiem po prostu walczą, sieją w głowach zamęt i niepewność, zwątpienie. Sprawiają wrażenie poszukujących, ale nimi nie są. Prowokują, inteligentnie.. Miałaś Anka1, przyznaję, sprytne antre.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: asia

Anka1 sama sobie zaprzecza
Wcześniej pisała że matkom-egoistkom rozbijający rodziny ojcowie "nieegoiści" mają prawo odbierać dzieci. Zwracam uwagę że hitlerowcy to robili. Byli dorosłymi wiekowo ludźmi(nie mieli po 16 lat)a żyli "wzniosłymi" ideałami. No i tak bardzo wierzyli w swojego przywódcę-człowieka, że wszystko dla niego robili, przekręcając to co płynie z wiary. Tłumaczyli się potem że wykonywali rozkazy - i dotąd to ma miejsce
np. zbrodniarze wojenni z terenów d. Jugosławi, mariness znęcający się nad więźniami itd(niestety).

Skutki chorych działań totalitarystów i są ogólnie znane przecież Aniu1, zwłaszcza szeroko orientują się w tematyce ludzie wykształceni, nieprawdaż?
Zwrócę ci uwagę na egzystencjalizm twór po II W.Ś. Egzystencjaliści popełniali samobójstwa.

Dla mnie, zaznaczam - jako przedstawiciela gatunku ludzkiego,obraźliwe jest stwierdzenie że człowiek to tylko genetyczne białko. To uprzedmiotowanie ludzi, robienie z niego rzeczy. Takie myślenie jest niebezpieczne i już było właśnie w totalitaryzmie.

Świat ma wyciągać z tego co było wnioski - kompleksowe, a nie gadać aby swoje załatwiać.
Te wnioski: na poziomie rządzących, pracodawców, pracowników, rodziców, dzieci, babek, dzadków, organizacji, misji też świeckich, instytucji. Aby lepiej się działo.

NIE WOLNO KRZYWDZIĆ DRUGIEGO CZŁOWIEKA.

Tam gdzie krzywda kogokolwiek rodzi się protest a potem nienawiść, a potem zemsta. Błedne koło w którym wszyscy cierp
ią.To nonsensowne.BÓG POKAZAŁ WŁAŚNIE ZE MOŻNA INACZEJ. Tylko trzeba chcieć GO poznać, jego prawdy. Każdy ma wolną wolę i sam wybiera. Szkoda tylko że sama wiedza to za mało aby rzeczywiście czynić lepszym ten świat. Mimo to powodzenia Aniu. (O ile ci o to chodzi).

Aha, jeszcze jedno. Piszesz że BÓG gdyby ,chciał stworzył nas innymi. Pewnie tak, ale stworzył nas takimi jakimi jesteśmy. I co dalej? Tak po prostu jest-dlatego mamy pracować nad sobą ,dlatego coś się wokół nas dzieje. Po coś się dzieje. Zresztą stworzył nas na swoje podobieństwo i jesteśmy, więc mamy coś ze sobą robić.
Oprócz białka dał nam też energię (w świecie jest obieg jednego i drugiego i to warunkuje zycie). Kiedyś nie wiedzieliśmy że układ słoneczny jest bańką. Dziś są na to dowody naukowe.

To wszysto na dziś i:
Z BOGIEM.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

Kasiu, jeśli ktoś sieje zamęt (no jasne, są tacy), to najważniejsze mieć fundament (wiesz jaki). Nikt wówczas nie zwali z nóg.
Ania ma swoje zdania i poglądy, szanuję to. Ma również swoje przeżycia.

Każdy człowiek ma do wyboru decyzje i style życia. To co nas boli może być bólem spowodowanym przez inny światopogląd współmałżonka, np. chęć rozwodu - czy wierzący w Pana Boga tak naprawdę to proponuje?
raczej NIE
szuka najpierw rozwiązań zgodnych z wolą Bożą (tzw."po Bożemu" rozwiązać).
Jeśli ktoś ucieka od odpowiedzialności - jest niedojrzały albo ma inne myślenie (może niedojrzałe, może odbiegające od norm - ale je ma, inne, bierze się z historii wychowywania w rodzinie)
Każdą sytuację należy nazwać po imieniu i szukać rozwiązań.

Ktoś może krzywdzić, ale nie uważać, że krzywdzi. Wtedy staram się zrozumieć dlaczego tak myśli, czuje i mówi (o ile jestem w stanie to zrobić, bo może najpierw potrzebują być poleczone emocje i rany - skoro ja-ofiara ale uwaga-> w swoim odczuciu, to wtedy najpierw trzeba zająć się sobą).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Słusznie Asiu zauważyłaś A1 permanetnie zaprzecza sama sobie, najczęściej tylko po to żeby być w opozycji, jej wypowiedzi są jak wiersz dadaistyczny, którego sama chyba nie rozunie.
A1 mozna myśleć, że życie człowieka kończy śmierć, ale czy tego chcesz czy nie
MASZ NIEŚMIERTELNĄ DUSZĘ
Chciałam skopiować dla Ciebie wiersz ze strony głównej, ale mi sie nie udało, a mam mało czasu, przeczytaj Go, prosze, Skazani na życie....
CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Tak Asiu
Anka 1 zaprzecza często sama sobie. Ja tylko dlatego ,że zrobiło mi się bardzo żal Izabelli napisałam o trudnej sytuacji kuzynki ,której Mąż przechwycił syna do USA - zostałam nazwana przez Ankę 1- egoistką, pijawką, osobą zawistną , która jest zaborcza i nie potrafi w swej samotności zadbać o dobro dzieci, a pragnie tylko zachować własna równowagę psychiczną.

To są absurdy. Ale Anka 1 - uzyskała efekt- ten, który chciała. Zabolało mnie to - co napisała -to fakt.

Gdybym dbała o własną osobą - a nie kierowała się dobrem Rodziny i dzieci to po pierwsze

1. Z mojego życia nie uczyniłabym tzw. "więzienia " - dziecko z porażeniem mózgowym 16 lat temu wylądowałoby w zakładzie - a ja z drugim synkiem zwiedzałabym na przykład Europę lub postarała się o następne zdrowe. W tej chwili ten chłopczyk ma kochającą go
rodzinę , brata - i jest intensywnie rehabilitowany.Jest bardziej zadbany - niż niejedno zdrowe dziecko innej mamusi.

2. Pracuję intensywnie zawodowo- po to ,aby rodzeństwo było razem i miało zabezpieczony byt- podstawy egzystencji , a ponadto mają dużo zajęć edukacyjnych , nie mówiąc o częstych wyjazdach dla odpoczynku i poznania świata. Sami pracujemy , a nie żebrzemy o kasę w fundacjach itp.

3.Moje życie nie jest puste- bo mam oprócz pracy zawodowej różne zainteresowania - np.często gramy z synami na organach i prowadzimy zajęcia terapeutyczne.Nie narzekam na nudę.Dość dobrze gram.

4.Nie jestem samotna i tego się też nie boję - bo pomimo kryzysu Mąż jest cały czas ze mną w domu - i mam cudowną rodzinę jeszcze.

5.Dzieci nie są uzależnione emocjonalnie- bo o to szczególnie dbam - starszy Syn ma zupełną swobodę i bardzo mu ufam , bo jest cudownym "bratem"'- szczególnie wrażliwym- na krzywdę ludzką. No może ten mały jest zależny ode mnie - bo sam nie potrafi NIC ZROBIĆ - nie zje i nie zmieni sobie pampersa jak się wysiusia. Ale emocjonalnie - to nie współzależy - bo wyobraż sobie Aniu 1 ,że 6 tygodni (w różnych porach roku i odstępach czasu )- co roku - przebywa też na wyjazdach bez mamusi- a jak wraca do domku - to się złości bo chce jeszcze na obóz.

A tak wogóle to w moim domku nie ma mowy o żadnej patologii. Przesadziłaś Anko 1 .I ja nie należę do osób zawistnych. Nie zazdroszczę nikomu lepszej osobistej sytuacji TYLKO DOCENIAM TO CO MAM ,wręcz jestem zadowolona z siebie ,że potrafiłam sobie tak doskonale PORADZIĆ w mojej TRUDNEJ sytuacji, a innym zawsze SZCZERZE życzę sukcesów i dużo zdrowia.

Mimo to pozdrawiam Cię jeszcze raz - Anko 1. Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Beata, trzymaj się. Wierz w to, że Bóg chce szczęścia dla Twojej Rodziny nie chwiej się i nie pisz więcej "jeszcze rodzina", nie bądź niedowiarkiem.
Osobiście miałam do czynienia w życiu z "Anka1" - przerabiałam toczenie mego serca przez relatywizm. Wystarczy jedno załamanie, spowodowanie brutalnym "realizmem", odebranie nadziei - no, bo "takie są fakty" i można zacząć tonąć. Takie złe dotknięcia przez czyjeś słowa ofiaruj od razu Bogu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Dzięki Kasiu.
Tak właśnie - czasem parę takich słów- potrafi człowieka zdołować od nowa.
Na szczęście cały czas trwam przy Panu Bogu i jemu powierzam w opiekę Moją Rodzinę, która momentami ma zagrożony byt. Niewiele trzeba , w naszej sytuacji- aby te 4 osoby rozeszły się w 4 różne strony świata. A ja WALCZĘ o to - aby tak nie było. Pozdrawiam Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:
Kasiu-
pisząc - "_Rodzinę jeszcze" - miałam na myśi Rodziców, siostrę , dzieci siostry , Męża braci ,szwagrostwo itd.Nie myslałam,ze Moja Rodzina się rozpadnie. Nie pozwolę na to .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

:D

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Właśnie tak, jak pisze Kasia, A1 słowami, które poniekąd maja sprowadzać na ziemię i w jej mniemaniu pomagać, odbiera nadzieję, przykre również jest to, że z lubością wyszukuje szczególnie osoby najmniej odporne, zrozpaczone, powściągnęłaby chociaż w takim przypadku swoją chęć do zabawy słowami, do jak to określa, dyskutowania...
Elu, tak naprawdę sianie moralnego niepokoju przez A1 tu na forum, nie ma sensu, to forum katolickie, przecież o tym wie, nie pozwala sobie pomóc, ona jest ponad wszelkie słabości, słabością wręcz pogardza, czy w internecie nie ma już gdzie podyskutować... o literaturze, sztuce chociażby... dyskutowanie o ludzkim cierpieniu dla mnie jest nieetyczne i jakoś inni potrafią zrozumieć, że chociaż w nazwie forum drugie słowo to ...dyskusja,to pisane posty bardziej są opisem własnych doświadczeń, refleksji, przemyśleń, są świadectwem życia, itd
To nie brak tolerancji dla odmiennego światopoglądu, ale brak taktu i kultury tak wszystkich bulwersuje.
CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

samo to, że Anna1 jest na tym forum, katolickim, świadczy o tym, że podświadomie też szuka Pana Boga...:)

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

A świadomie, to też sobie sama z sobą nie radzi w swojej trudnej sytuacji ( samotności ) i czerpie korzyści będac tu obecna na forum- dowartościowywuje się , mądrząc się przed tymi, którym jest trudniej jak Jej, ładuje dodatkową energią- forum to dla Niej bateria do obecnego Życia.

Pisałam o tym kiedyś. Też znam to uczucie. Zarozumiała ,pewna siebie , zakochana w swoim przykładnych zachowaniach - i nagle prysło.Życie utarło jej nosa tak jak kiedyś mnie. Jej - śmiercią Męża , a mnie- chorobą syncia.Tylko ja nie byłam nigdy taka- dla ludzi. Nie potrafie się pocieszać tymi ,którym jest jeszcze gorzej .Inaczej pkonywałąm ten problem .

I pewnie też zadaje sobie to pytanie co ja niegdyś - " Dlaczego właśnie mnie to spotkało ? Właśnie mnie. Tak wszystko miałam poukładane jak w bombonierce i żyłam szczęśliwie ??? "
Czyż nie jest tak Aniu 1 ???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Nie sądzę, ale jest to mozliwe

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Izab

kasiu, masz swoją wiarę za jedyną mozliwą, jedyną istniejacą, jedyną PRAWDZIWĄ.
Czy nie zastanawiasz sie czasem ze mozesz byc w swoim swiatopogladzie omylna ?! Nie zostawiasz choc malej 'szparki' na to ze ktos przyswaja swiat i doswiadcza go inaczej niz Ty?
Wierz mi, sama doswiadczam tego ze wiara i umacnianie sie w niej pozwala zyc dalej, stac mocno na nogach. Ale porownujesz meza do pijaka czy zlodzieja... Mysle ze to jest bardzo latwe.
Nie wiem na jakim jestes etapie w swojej 'historii', w zyciu... ale mnie te kilka MOCNYCH lat dalo duzo do myslenia i zarowno umocnilam sie w wierze, jak i zaczelam dostrzegac ze nie wszystko jest czarno-biale, zaczelam widziec pewne SZAROSCI zycia... Czasem sa bardzo piekne, a czasem okrutnie bolesne.

Przeciez to nie jest tylko jego problem, mysle ze problem jest tak samo nasz.
Wiem to na 100% ze moj maz nie mial nikogo gdy odchodzil z domu. Ona pojawila sie potem.
To chyba istotne, nie myslisz?
I tym samym trudniejsze... niestety...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Izab, co za róznica kiedy Twój mąż uwikłał się w Zło? Co za różnica czy to, co oddziela go od Boga, od jego pełnej radości to wódka, kradzieże czy kochanka? Co ma do tego Wiara? Gdy się wierzy ból jest większy, bo ma się świadomość, że mąż skazuje się sam na wieczne potępienie. Gdyby wiary nie było, szkoda by było tylko faceta. Każde uzależnienie wciąga, mydli oczy i daje mniejsze czy większe, wyniszczające poczucie winy (krzywda najbliższych). Co do szarości Izab tak, sytuacja w której dane mi było dojrzewać ukazała mi szarości. Na świecie nie jest czaro-biało jak myślałam. Czarno-biało będzie na sądzie ostatecznym. My, dążący do świętości-zgodnie z naszym powołaniem-mamy na celu biel. Sami jesteśmy szarzy ale chcemy, by czystość stała się i naszym udziałem. Nic na siłę, spójrz na postaci świętych, JPII- bezustanne głoszenie dobrej nowiny, wzywanie do miłości, czystości, wierności. Stanowcze potępienie Zła. Czysty wzór do naśladowania - lata modlitw, pracy nad sobą, rozmów z Bogiem.
Izab, pytasz, czy mam swoją (Twoją podejrzewam również) wiarę za jedyną możliwą, jedyną istniejacą, jedyną PRAWDZIWĄ – oczywiście, że nie jest ona jedyną wiarą na tym świecie, ale jeśli chodzi o prawdziwość… Prorocy innych religii leżą w grobach, a Chrystus Zmartwychwstał : ). Daje się nam cały codziennie podczas Eucharystii, przebacza grzechy, uzdrawia, umacnia.
”Czy nie zastanawiasz sie czasem ze mozesz byc w swoim swiatopogladzie omylna ?!” – Czy idąc drogą, którą wytyczył Chrystus można zbłądzić? Wiesz, różne tego typu zarzuty nawet stawiano Papieżowi Janowi Pawłowi II Wielkiemu i co? ; )
„Nie zostawiasz choc malej 'szparki' na to ze ktos przyswaja swiat i doswiadcza go inaczej niz Ty?” – Wręcz przeciwnie stoję przed takimi ludźmi otwarta, na „przestrzał” z jednej strony człowiek z drugiej Chrystus : )). Chcę, żeby przez tę „dziurę” tak naprawdę On działał.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Izab, czy Twoje wątpliwości co do kwestii wiary nie rodzą się przez zachowanie Twojego małżonka? Sama pisałaś wcześniej:
”Ale przyznam ze w pewnym spotniu wzbudza we mnie szacunek jego szczerosc - nie boi sie przed dzieckiem mowic prawdy o tym co czuje i jakie ma do zycia i swiata podejscie (mimo ze ja nie zawsze zgadzam sie z tym co on mowi)- wychodzimu to calkiem niezle.”
Mam w pamięci słowa wypisane przez Edytę „Nic nie znaczą dla nich przysięgi, dekalogu nie wypełniają, bo nie, wolność rozumieją jako dowolność, a szczęście jako folgowanie sobie. Bycie sobą to dla nich podążanie za namiętnościami, a życie w PRAWDZIE pojmują jako poinormowanie o faktach dla nas bolesnych.”

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ann3

A wracając do tematu myślę , że zachowanie Izab wchodzi w rozdzwięk między głoszeniem kościoła o bezwzględnej nierozerwalności związku małżeńskiego a miłością bliżniego głoszoną przez Jezusa Chrystusa . Można zacytować tutaj wszystko to, co przywołał Andrzej o miłości z Listu do KOryntian.
"Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje"

Dopiero miłość Izab do męża jako człowieka i jego drugiego dziecka i jego też żony jest miłością . Odpowiada definicji podanej przez Św. Pawła.
MIŁOŚĆ NIE SZUKA SWEGO. Właśnie tak kochać jest naszym zadaniem.
A ocenianie i sądzenie byłego meża Izab jest nie naszą sprawą tylko Boga.
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni".
"Przebacz nam nasze grzechy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"
To są słowa Jezusa.
Dla mnie słowa Jezusa są święte.
Dodam, że słowa Jezusa z Ewangelii Mateusza, że "Każdy ktokolwiek oddaliłby swoją żonę poza przyczyną wszeteczeństwa cudzołoży" są dla mnie święte i bardzo ważne.
Kochani nie bądźmy bardziej święci od Jezusa. Poważajmy bardziej słowa samego Pana Jezusa Chrystusa niż prawo.
Dla przypomnienia dodam, że Jezusa ukrzyżowali faryzeusze za to, że nie dostawał do ich prawa. "Czy można w szabat uzdrawiać " pytali ? A potem ukrzyżowali i to nawet nie własnymi rękami tylko Rzymian, bo ich prawo nie zezwalało na to.
A przebaczenie nierządnicy ? Jezus przygarnął ją i nigdy nie potępił. To dopiero jest miłosć. Nie badźmy egostami. Nie zajmujmy się czyimiś sumieniami tylko swoimi .Wychodźmy poza ramy prawa, bo żle skończymy. Przywołąm jeszcze słowa już raz bardzo trafnie zacytowane w obecnym temacie.
Ga 5,22-23:
"Owocem zaś ducha jest: miłość,radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa."
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Miłość nie może być bezkrytyczna. Synku, tak CIę kocham, zażywasz narkotyki? fajnie się wtedy czujesz? Tak? No to jestem przy tobie zażywaj sobie ja Cię kocham... Mężu bijesz mnie mocno? Ale jak tak uderzysz, to sobie ulżysz, no lepiej Ci..dobrze bij.. Bogdan, mówisz, że kochanka, to "to" tak? Płodzisz kolejne dzieci, naszemu synkowi mówisz, że zrozumie jak dorośnie. no dobrze boli mnie to ale nie, nie szukam swego, buduj kolejne domy, to nic, że nasz zwaliłeś Jasiowi na głowę... Nie naciągajcie słów Chrystusa, niejedno małżeństwo legło w gruzach przez postawę "róbta co chceta" i pozwolenie na deptanie siebie, świętych wartości. Miłość nie pobłaża. Stać obok? patrzeć jak idą ku zagładzie? Nie powiedzieć NIE? !!! To jest dopiero fałszywe pojmowanie Miłości!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

Hymn jest piękny, Miłość nieskończona. Weźmy też przykład ojca syna marnotrawnego - ideał - dał cierpieć synowi, dał synowi odczuć w pełni skutki jego decyzji, jego czynów. Dzięki temu możliwy był powrót, dzieki temu możliwe jest nawrócenie. Wiedzą o tym ci, którzy dzięki tej miłości wrócili.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anna

Ann3 zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej
Email:

W nawiązaniu do dyskusji zamieszczam trzy ciekawe materiały, które znalazłem w internecie nt. miłosierdzia.

«Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» (J 18, 23).

Miłosierny Jezu, w godzinie Twego konania przywołujemy te słowa, aby od Ciebie uczyć się właściwej postawy miłosierdzia. W czasie przesłuchania u Annasza pokazałeś, że miłosierdzie nie oznacza potulności i zgody na wszystko. Żołnierza, który Cię uderzył upomniałeś, mówiąc: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz (J 18, 23). Twoje upomnienie o prawdę i sprawiedliwość było aktem miłosierdzia wobec osób, które Cię krzywdziły, gdyż dawało im okazję do refleksji nad swoim postępowaniem.

Dla zasług Twej bolesnej męki prosimy Cię, Panie, byśmy umieli skorzystać z tej lekcji i w sytuacjach nieporozumień, narzucających się złych sądów, oskarżeń starali się z miłością szukać prawdy. Miłosierdzie bowiem nie ma nic wspólnego z kłamstwem i niesprawiedliwością, choćby cel był najszczytniejszy - jak ocalenie Izraela. «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?» (J 18, 23).

Źródło: www.faustyna.pl/rozwazania.htm

Laboratorium wiary - uczynki miłosierdzia
Grzesznych upominać (2)

Zapytani o to, w jaki sposób człowiek grzeszy, najczęściej odpowiadamy: "myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Rzadko pamiętamy o tym, że istnieją grzechy, które nazywamy "cudzymi". Są to grzechy, które popełniają inni, ale i my jesteśmy za nie moralnie odpowiedzialni przed Bogiem. Kiedy?
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: "Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełnione przez innych, gdy w nich współdziałamy: uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie; nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując; nie wyjaśniając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani; chroniąc tych, którzy popełniają zło" (KKK nr 1868).
Kościół uczy nas, że czynem miłosierdzia względem duszy jest upominanie grzeszących. W ten sposób możemy uniknąć odpowiedzialności za rozszerzanie się grzechu w świecie. Jak już wiemy, milcząc wobec pojawiającego się zła, pozwalamy mu, aby się zakorzeniło wśród nas. Jesteśmy moralnymi współsprawcami. Z drugiej zaś strony, upominając błądzących, unikamy odpowiedzialności przed Bogiem za ich grzechy. Możemy mieć sumienie spokojne, gdyż postąpiliśmy właściwie.
Weźmy coraz częściej występującą sytuację: młodzi ludzie decydują się na wspólne zamieszkanie i współżycie bez związku małżeńskiego. Spotykamy się z tym zjawiskiem wśród studentów. Dziewczyna zamieszkuje z chłopakiem na stancji, są ze sobą ("bo się kochamy", "bo taniej", "bo, czy to ma znaczenie, że nie mamy ślubu?"). Czy chrześcijańscy rodzice mogą ten fakt zbyć milczeniem? Czy powinni zgadzać się na niemoralne życie swoich dzieci? Z pewnością nie. Co mogą zrobić? Przynajmniej jasno i wyraźnie wyrazić swoją opinię na ten temat i pouczyć swoje dzieci o tym, że jest to grzech. Jeśli córka lub syn posłuchają, sprawią radość rodzicom. Jeśli nie, będą mieli oni spokojne sumienie, zaś cała odpowiedzialność spocznie na dorosłych dzieciach, które nie będą mogły mieć do nich pretensji o to, że nic im nie mówili. Trzeba mieć odwagę, aby upominać swoich najbliższych.
Jezus zdawał sobie sprawę z tego, że Ewangelia może poróżnić nawet najbliższych i podzielić rodziców i dzieci. Mówił: "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien" (Mk 10, 32-37).
Są to słowa trudne do przyjęcia. Twarde. Trzeba jednak pamiętać, że kompromis ze złem; udawanie, że grzech nim nie jest, lekceważenie zła, mści się na człowieku. Nikt nie znalazł prawdziwego, trwałego szczęścia w grzechu. Przeciwnie. Zrujnował on życie niejednemu człowiekowi. Wystarczy tylko przypomnieć sobie historię syna marnotrawnego, który opuścił dom rodzinny wiedziony pragnieniem szczęścia w obcej krainie. Znalazł je - ale na krótko. Rychło "nastał głód w owej krainie" (Łk 15,14) i zmusił go do wykradania strąków ze świńskiego koryta. Co jest więc lepsze? Milcząca zgoda na grzech ("dla świętego spokoju", "by nie urazić syna/córki") i czekanie na jego rujnujące konsekwencje? Czy też ostrzeżenie dziecka i sprowokowanie (choć to przykre) do refleksji etycznej nad własnym postępowaniem, w nadziei, że może się wycofa z grzechu?
ks. Zbigniew Sobolewski

Źródło: "Nasz Dziennik", 10 marca 2006

Laboratorium wiary - uczynki miłosierdzia
Grzesznych upominać (3)

Obowiązkiem chrześcijanina jest upominanie grzeszących. Jest ono wyrazem troski o dobro bliźniego i znakiem, że czujemy się za nie odpowiedzialni. Uczynek miłosierdzia co do duszy "grzeszących upominać" w praktyce życiowej jest bardzo trudny do wykonania. Chodzi o to, aby upominając, nie pogarszać sytuacji, ale skłaniać grzeszących do poprawy; by ich pozyskać, a nie stracić. Potrzebny jest pewien "styl" w pełnieniu tego dzieła miłosierdzia.
Jezus, mówiąc o konieczności upominania błądzącego brata, jednocześnie podaje pewne zasady, którymi należy się kierować: "Gdy brat twój zgrzeszy 'przeciw tobie', idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" (Mt 18, 15-17).
Pierwszą zasadą upomnienia braterskiego jest dyskrecja i delikatność. Owe "cztery oczy" to nic innego jak zapewnienie właściwego klimatu do przyjęcia uwagi. Nikt nie chce, aby strofowano go publicznie, ani też nikt nie lubi być bezlitośnie stawiany pod pręgierzem opinii publicznej. Czasami lepszy skutek odniesie uwaga wypowiedziana dyskretnie, mimochodem, aluzyjnie, aniżeli publiczny wyrzut.
Drugą cechą chrześcijańskiego stylu upominania jest pokora. Zanim "powiemy komuś coś mocnego" zapytajmy siebie o powody naszej reakcji. Dlaczego zwracam uwagę? Idealnym motywem jest pragnienie dobra osoby błądzącej oraz chęć naprawienia zła. Czy zawsze tak jest? A może czasami upominam kogoś, by samemu poczuć się od niego lepszym? Może w tonie mojego głosu słychać nutkę wyższości? Może jest to wybieg mający na celu odwrócenie uwagi od moich błędów? Ludzie niechętnie przyjmują uwagi krytyczne pod swoim adresem. Tym bardziej odrzucają je, gdy są wypowiadane w tonie pełnym agresji, arogancji, pogardy. Jeśli nam brakuje miłości do grzesznika - możemy darować sobie prośby sprowadzania go na dobrą drogę.
W upominaniu ma miejsce pewna "stopniowalność" w doborze metod czy środków (w cztery oczy, w towarzystwie świadków, wobec wszystkich). Nie oznacza to próby "rozmywania problemu", ale jest jedynie wyrazem roztropności, która każe dobierać sposoby działania adekwatne do sytuacji i potrzeb. Chrystus chce, abyśmy byli stanowczy w napominaniu, konsekwentni. Będzie to jasnym sygnałem, że opowiadamy się po stronie prawdy i dobra. On sam potrafił zdecydowanie upomnieć się o poszanowanie prawa Bożego. W Ewangelii znajdujemy epizod ukazujący Jezusa, który nie lękał się zwrócić przeciwko tym, którzy bezcześcili świątynię swoim zachowaniem: "A Jezus wszedł do świątyni i wyrzucił wszystkich sprzedających i kupujących w świątyni; powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy sprzedawali gołębie. I rzekł do nich: Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców" (Mt 21, 12-13). Jednocześnie ten sam Chrystus oddaje swe życie za grzeszników na krzyżu. Nigdy nie odrzucał grzeszników i skazywał na potępienie. Nawet najbardziej błądzący człowiek może nawrócić się i zmienić.
Trzeba modlić się za grzeszników. W starych "Książeczkach do nabożeństwa" znajdowało się wiele próśb o to, aby męka Chrystusa dla nikogo nie była daremna. Kościół wzywa nas do pokuty i modlitwy za grzechy. Im więcej zła dostrzegamy - tym bardziej Bóg przynagla nasze serce do modlitwy o zwycięstwo dobra nad grzechem. Mamy wynagradzać Bogu za zło popełniane przez nas samych (to uczy nas pokory) i przez innych (to jest wyrazem miłosierdzia).
ks. Zbigniew Sobolewski

Źródło: „Nasz Dziennik”, 17 marca 2006

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

Izab napisała na forum już po zapoznaniu się dzieci.
Zrobiła to i teraz już nie ma odwrotu - one znają się.
Co dalej?
Tak naprawdę jeden Pan Bóg wie. Czasem może być tak niesamowity zwrot sytuacji, że właśnie po czasie dowiadujemy się dlaczego ja coś zrobiłam (jeśli w sercu znajdują się nasze DOBRE intencje, a wychodzi NA RAZIE źle, to trzeba UFAĆ i WIERZYĆ w zwycięstwo Dobra).
Wielokrotnie Święci pisali "u Boga liczą się intencje, dobra wola" i to jest najważniejsze. Ta belka w oku i jej badanie - to jest właśnie TO -> "Poznaj siebie" i swoje intencje...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email: gomyszka@yahoo.com

Oby Wiara, Nadzieja i Miłość nie myliła się nam z hasłem rewolucji francuskiej: Wolność, Równość i Braterstwo ; )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:
Masz Elu rację ważne są w życiu - dobre intencje.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

Właśnie dziś ktoś powiedział:
dobrymi chęciami piekło wybrukowane!!

czy dobre intencje = dobre chęci?

pomocy!

Ale ja na to:
"skąd wiesz, byłaś w piekle?!"

Jak myślicie, wybrnęłam?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

intencje = cel w jakim coś czynimy. Cel nadrzędny, w sytuacji złamania przysięgi - Świętość Męża, jego nawrócenie, a nie zbliżenie do siebie dzieci.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Elżbieta (ela)

"Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec".

Ile sami się nawracamy (bądź inni się nawracają), a ile w tym Pan Bóg TO czyni.
Tajemnica. Jak wszystko co związane ze światem niewidzialnym.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej
Email:

Bóg - Ojciec pociągnie nas na tyle, na ile my Mu pozwolimy. Bóg powołał nas do wielkiej godności, dlatego szanuje naszą wolność - nasz wolny wybór. Wolność jest miarą godności! Dzięki darowi wolności człowiek jest bytem osobowym i posiada zdolność do prawdziwego, a więc bezinteresownego miłowania.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Izab

Cudownie jest patrzeć na roześmianą twarz dziecka, które właśnie wróciło z porannej wycieczki ze swoim ojcem i jego 'drugą rodziną'.
Jest spokój.
Ona naprawdę rozumie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8