Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mogę znieść tego małżenśtwa,
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-12, 21:23   Nie mogę znieść tego małżenśtwa,

Wyslane przez: Piotr
Email:

Jestem żonaty od 30 VII 2003 moje małżenstwo jest bardzo trudne. Chciałem odwołać ślub miesiąc przed ale ta presja iż mogę się "mylić", "tak się nie robi" podjąłem decyzję iż ożenie się. Przeecież trzeba dawać szansę na poprawę drugiej osobie. Okazało się iż po ślubie ta osoba poczuła się pewna swego/siebie i oznamiła iż nie będzie sie starać poprawić i muszę ją zakceptować taką jaką jest. Moja żona jest bardzo uzależniona od swego rodzeństwa, rodziny. Jest osobą bardzo nerwową. Chorowała na bardzo poważną chorobę przed ślubem o czym dowiedziałem sie tuż po ślubie. Teraz wykorzystuje mnie mówiąc iż to ja jestem powodem jej złego stanu zdrowia. Robi mi często awantury bez powodu. Moje życie to jeden koszmar. Co mam robić czy musze trwać w takim małżeństwie?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Kochasz ją i kochałeś kiedykolwiek?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Piotrze, jeżeli zawarłeś małżeństwo bez udziału własnej woli, bez przekonania, pod presją, to kwalifikuje się ono do unieważnienia. Przeciąganie takiego niechcianego małżeńśtwa na siłe prowadzi do opłakanych skutków, a uniewaznianie go, gdy są już dzieci, pol atach konczy sie ich cierpieniem. Opowiem Ci historię znajomej:

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Otoż wyszła za mąz podobnie jak Ty pod presją, choc w innych okolicznosciach. Zaszła w ciążę z chłopakiem, z którym łączyła ją sympatia, ale , jak twierdzi, nie chciała za niego wychodzić. Konsekwencją jej grzechu sa dzisiejsze grzechy i nieszczęścia. Z wygodnictwa, lęku przed złą opinią, egoistycznych pobudek wyszła za maz, cały czas czując , ze go nie kocha i że jej małżeństwo jest byle jakie, nieudane, bez miłości (może to było tez skutkiem grzechu, tak sądzę). Potem urodziła już w małzeństwie drugie dziecko i stwierdziła,z e nie umie dłużej żyć bez miłości, że wyje z bólu, gdy widzi zakochanych, a ona nigdy nie kochała meza, nigdy nie zaznała takiego zkaochania, oczarowania, zawrotu głowy. Odeszła, a raczej odszedł jej odepchnięty mąż.
On zawsze był sam, nigdy nie miał normalnej rodziny, bo był panieńskim dzieckiem swej matki, ojca nie znał nawet. Potem matka wyszła za mąż za innego, miała z nim dzieci, a on czuł się jak 5 koło u wozu. Wyjechał za granicę jako 18-latek, zaczynał od zera, wiele wycierpiał. Ona była dla niego wszystkim, dała mu nadzieję na miłośc, której nigdy nie miał i na normalną rodzinę. Zainwestował w nią wszystko i jakże się srodze pomylił....
Ona natrafiła tymczasem na swoją młodzieńczą miłosc z lat szkolnych (los och rozdzielił, bo na wyjechała i on tez znalazł sobie kogoś na otarcie łez, z kim sie ożenił). Ten jej ukochany sprzed lat obecnie był w fazie pierwszego małżeńskiego kryzysu pogłębionego przez brak dzieci, zona mu zbrzydła, bo stała sie otyła (leki hormonalne na bezpłodność), nieatrakcyjna, a tu miłośc sprzed 10-15 lat. Jej też świat zawirował, bo tamten ideał młodzieńczy nigdy nie zetknął sie z rzezywistością, więc wyglądał kusząco. I stało się, rozwalili swoje małzeńśtwa. Najbardziej cierpią jej zmaltretowane psychicznie dzieci, mąż po raz kolejny w życiu przekonał się, ze nikt go nigdy nie kochał,ze jest sam, ze ludzie nie są zdolni do miłości. Potwornie mi go żal.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Po co to wszystko opisuję? By pokazać Ci, ze skutki przeciągania małżeństwa zawartego niewaznie (pod presją) sa tragiczne. Im dłużej to trwa, tym wieksze potem cierpienie tej drugiej strony i dzieci. Dlatego nalezy jak najszybciej zastanowic sie, czy rzeczywiście ożeniłes sie pod presją i jeśli tak, podjąć starania o uniewaznienie. Lepiej wycofać sie teraz niz po latach rujnujac wszystko. Teraz mniej będzie bolało, mniejsze będą skutki tego wszystkiego. Nie kieruj sie wciąż opinią, fałszywa litością nad żoną, bo potem Ci jej zupełnie zabraknie. Należało sie wycofac przed ślubem, im dalej, tym gorzej, tym bardziej ją krzywdzisz i oszukujesz.
Jesli jednak kochałeś żonę i teraz chesz tylko uciekać z powodu problemów, stań na wysokosci zadania, naucz się kochac mocniej, wierniej i pomóż żonie w jej problemach.
Wszystko to musisz rozważyć sam w swoim sumieniu i w prawdzie przed Bogiem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: desperatka
Email:

A dzieci macie?To bardzo wazne.Nie liczysz sie tylko ty ani zona, liczy sie przede wszystkim dziecko.Zona moze czuc ze jej nie kochasz dlatego sie tak zlosci.Ona tez jest czlowiekiem.Wazne jeszcze o jakiej chorobie ci nie powiedziala i czy byles szczery w stosunku do niej.Jezeli nie chciales sie zenic to nie trzeba bylo krzywdzic ani jej ani siebie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Ostatnio na forum jak bumerang wraca zdanie "dzieci są najważniejsze, nie mąż, nie żona, ale dzieci". To zdanie wywołuje we mnie bunt. Buntuję się przeciwko trwaniu za wszelką cenę w małżeństwie w imię dobra dzieci. W małżeństwie trwa się z powodu miłości, która kiedyś połączyła i łączy dwoje ludzi, a nie w imię niczemu niewinnych istotek.
Wiem, na szczęście nie z własnego doświadczenia, że dzieci, w których imieniu utrzymywano fikcyjną rodzinę są głęboko nieszczęśliwe, mają poczucie winy często podsycane przez rodziców - ja się dla ciebie tyle lat męczyłam z ojcem, a ty tak mi odplacasz... Nie zaznały nigdy atmosfery miłości i w związku z tym ciężko im stworzyć ciepły dom w dorosłym życiu. Żyją z poczuciem winy za nieudane małżeństwo swoich rodziców.
Nie chcę, by ktoś odebrał mój post jako zachętę do rozwodów, bo to nie jest moim celem. Proszę tylko o chwilę refleksji, czy przypadkiem nie zrzucamy na barki dzieci zbyt wiele.
Druga sprawa - pierwsze przykazanie - NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ. Jakże często robimy z dzieci naszych prywatnych bożków, stawiamy je na pierwszym miejscu, dzieci przysłaniają nam wszystko, nawet Boga.
Kochani, moje małżeństwo przeżywało krysys, bo właśnie chęć poczęcia, a potem donoszenia dziecka była dla nas najważniejsza. Dziecko przesłoniło nam Boga i siebie nawzajem. Bóg, może nieco brutalnie, odebrał nam wszystko - dzieci, siebie.Został tylko On, nic więcej, dał siłę, by wszystko znieść i powstać. Dopiero, gdy wróciliśmy do Niego oddał nam siebie, wierzę, że za jakiś czas da nam dziecko.
Kochani, pamiętajmy, że w małżeństwie najważniejsi są małżonkowie i Bóg, jak Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest właściwie poukładane

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka2

A ja mam inne spojrzenie na temat roli dziecka w utrzymaniu małżeństwa. Ja wiem, jestem pewna, że mój mąż nie odszedł do innej kobiety tylko ze względu na nasze dziecko. Przez rok było między nami bardzo źle, ja nie wiedziałam dlaczego, dopiero niedawno odkryłam zdradę. Oczywiście , że dziecko cierpiało, brało tę sytuację do siebie, stało się zamknięte w sobie i nieufne. Ale gdyby nie dziecko, już nie byłoby naszej rodziny. Teraz sytuacja zmieniła się na korzyść. Zdrada wyszła na jaw, ja po etapie rozpaczy przebudowałam swoje życie, coś się zaczyna dobrego w naszym małżeństwie, choć nie koniecznie musi się udac do końca. Ja jestem już wesoła, nie smutna, bawię się z córką, wygłupiam, spędzamy ze sobą dużo czasu. Mąż cały czas mieszka z nami, choc właściwie ciągle jesteśmy w separacji. Ale teraz dziecko już nie odczuwa tego tak mocno, widzę jak zmienia się na korzyść. I jestem przekonana, że gdyby nie córka, nie byłoby już naszego małżeństwa. Poprostu było spoiwem, które nas łączyło, gdy już nie było nic innego. I dzięki temu możliwy okazał się nasz powolny powrót do siebie. Nie mam żadnej gwaracji , że uda się to do końca. Ale wiem, że gdyby nie dziecko, nie udałoby się to wcale.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ada

Aniu tu niestety musze Ci odpowiedziec , ze sie mylisz. Najwazniejsze w malzenstwie gdy pojawia sie dzieci sa one. Dzieci lacza malzonkow na trwale. Dla nich pokonuje sie pozniejsze kryzysy, ktore zawsze towarzysza nam przez cale zycie. One sa dopelnieniem rodziny.
Dla matki zawsze bedzie wazne dziecko nie ujmuje waznosci meza ale maz jak maz zawsze moze nas porzucic i zdradzic natomiast dziecko to jest nasza czastka zawsze jestesmy z nim do konca zycia jest wlasciwie przedluzeniem naszego zycia.
Owszem malzonkowie powinni sie szanowac , pomagac sobie troszczyc sie o siebie byc dla siebie przyjaciolmi ale gdy juz przyjdzie na swiat dziecko to dla niego rodzice pokonuja wszystkie slabosci aby bylo szczesliwe.
To jest moj punkt widzenia.
Jestem matka dwojki wspanialych dzieci i nie wyobrazam sobie aby one dla mnie nie byly najwazniejsze.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Patrzę z innego punktu widzenia, bo nie dane nam było wychowywać naszych dzieci.
Kiedyś myślałam, że nie przeżyję kolejnej straty. Przeżyłam, przeżyłam nawet odejście męża, a po nim kolejną stratę. Byłam na samym dnie - tam był tylko Bóg. On pomógł mi powstać.
Dał siłę do walki o duszę męża. Wróciliśmy do siebie, bo się kochamy. Połączył nas Bóg. Inaczej podchodzimy do kwestii dzieci - każdego dnia powtarzam z całą świadomością "BĄDŹ WOLA TWOJA", wiem, że nikt i nic nie może przesłonić mi Boga. Bóg ma moc by dać i odebrać.
Wydaje mi się, że nie mamy prawa traktować dzieci jako spoiwa związku - to zbyt duża odpowiedzialność dla nich. Nie mamy prawa obarczać ich naszymi dorosłymi problemami. Dzieci są darem Boga i tak należy je traktować.
Po ludzku wydaje się to trudne i niemożliwe, jak to ktoś lub coś ma być ważniejsze niż cząstka mnie? Bóg daje wyraźną odpowiedź w pierwszym przykazaniu, ilustruje ją historią Abrahama i Izaaka. Ostatnio wpatruję się w Annę, matkę Samuela, Elżbietę, matkę św. Jana Chrzciela i oczywiście Maryję - cudowne matki, które nad miłość macierzyńską przedkładały miłość do Boga. Czy przez to były złymi matkami?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka2

Ja nie traktuję dziecka jako spoiwa związku, ono po prostu nim jest! Nikt nie przerzuca na dziecko żadnej odpowiedzialności, to rodzice odpowiedzialni są za dziecko , jego rozwój i szczęście. I właśnie ta odpowiedzialność za życie innego człowieka powoduje, że niektórzy ludzie (bo przecież nie wszyscy) stawiają właśnie dobro dziecka nad swoje własne szczęście. Mój mąż tak zrobił. Nie odszedł z domu właśnie ze względu na dziecko. I to istnienie dziecka spowodowało, że próbujemy na nowo się odnaleźć. Ja też nie brałam pod uwagę rozstania , przede wszystkim ze względu na dziecko. Sama jestem z rozbitej rodziny, wiem jak to boli. I chociaż często jak rodzice się kłócili myślałam , że na prawdę lepiej byłoby , gdyby się rozstali, to dopiero jak się to stało, zawalił się mój świat. W wieku 15 lat niemal zupełnie osiwiałam. Nie chcę takiego losu dla mojego dziecka.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tadeusz

Ja zgadzam się z Anią Belgia, na pierwszym miejscu Bóg potem żona, mąż i dzieci. Ja na własnej skórze odczułem miłość mojej matki. Po ślubie to ona chciała wszystkim rządzić, aż w końcu mówiła mi, że jestem nieszczęśliwy z moją żoną, że mam ją wyrzucić, aż do tego stopnia ze znienawidziła moją żonę. Potem znienawidziła mnie gdyż cały czas broniłem żony. I tak już 6 lat nie rozmawiam z matką. Bardzo łatwo po stracie dziecka znienawidzić Boga albo osobę którą się kocha. Dla małżonków dzieci są powodem do jeszcze większej miłości i odpowiedzialności.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Też uważam,ze dzieci są spoiwem łączącym małżeństwo .Pierwszy odruch w kryzysie - to myśl - przecież one potrzebują Ojca ( Matki). I wtedy decyzja o rozstaniu przychodzi z większym trudem. Człowiek bije się z myślami - żal mu dzieci i powoli zaczyna walczyć o miłość małżonków - ratuje związek - dla Siebie i dla dobra dzieci też.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie mogę znieść tego małżenśtwa, wyslane przez ania belgia dnia 2006-03-16 13:29:02:

: Ostatnio na forum jak bumerang wraca zdanie "dzieci są najważniejsze, nie mąż, nie żona, ale dzieci". To zdanie wywołuje we mnie bunt. Buntuję się przeciwko trwaniu za wszelką cenę w małżeństwie w imię dobra dzieci.

>>A w imię czego, swojego egoizmu? Małżeństwo zawiera się dla dzieci, bo celem każdego małżeństwa jest rodzina, pełna rodzina z matką i ojcem pod jednym dachem, a nie dwoje sobków zważających na to tylko, żeby im było dobrze, a jak nie jest, to wio na salę rozwodową.

W małżeństwie trwa się z powodu miłości, która kiedyś połączyła i łączy dwoje ludzi,
a nie w imię niczemu niewinnych istotek.

>>A właśnie - kiedyś... A jak się miłość kończy, to jej owoce, czyli dzieci należy zostawić, rozbić im rodzinę i za nową miłością gonić? Dzieci tworzą rodzinę, czyli wartość wyższą niż małżeństwo. Małżeństwa, które nie mają dzieci, prędzej czy później się rozlatują, bo nie mają żadnego celu w swoim życiu.

: że dzieci, w których imieniu utrzymywano fikcyjną rodzinę

>>A cóż Twoim zdaniem jest istotą rodziny jak nie dzieci? Małżeństwo? Przecież to żadna rodzina, dwoje obcych ludzi w związku cywilno ew.kościelno-prawnym, powiedzmy, że kochających się. Rodziną i rodzicami zostają dopiero wówczas, gdy się im dziecko urodzi. Żeby się kochać ślubu nie trzeba i pomimo ślubu można się nienawidzić.

Nie zaznały nigdy atmosfery miłości i w związku z tym ciężko im stworzyć ciepły dom w dorosłym życiu. Żyją z poczuciem winy za nieudane małżeństwo swoich rodziców.

>>A czyjaż to wina takiej atmosfery, jak nie rodziców? Taką właśnie atmosferę tych dwoje egoistycznych, zacukanych na swoich potrzebach, nieodpowiedzialnych sobków stworzyło własnym dzieciom, że aż sami nie mogą w niej wytrzymać! I jaka na to rada, rozwód?! NIE. Poprawa atmosfery na taką, w której wszyscy, a zwłaszcza dzieci będą szczęśliwi! Wiem, że nie optujesz za rozwodami, lecz dzieci po rozwodzie, z samotnym rodzicem również nigdy nie zaznają atmosfery miłości. A dzieci rodziców rozwiedzionych emocjonalnie? Też nie. Z tego wynika jeden wniosek: żaden rozwód!!! Odpowiedzialność za życie, które się na świat sprowadziło, życie bezbronne i niewinne.

Jakże często robimy z dzieci naszych prywatnych bożków, stawiamy je na pierwszym miejscu, dzieci przysłaniają nam wszystko, nawet Boga.

>>Dzieci rywalami do miłości Boga? Nie popadaj Aniu w śmieszność. Nie obrażaj Boga podejrzeniem, że mógłby być o miłość matki do dziecka zazdrosnym.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr
Email:

Wszystko opiera się czy ważniesze dziecko ? czy małżeństwo ? Nie mam dzieci. Chodzi o małżenstwo ? Czyż człowiek nie może sie pomylić, ja myślałem że jest to miłość a to było zauroczenie. Zostałem oszukany moja żona nie powiedziała mi otym iż nie może mieć na razie dzieci...Czy to było uczciwe wobec ,mnie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Olga
Email:

a ty byles uczciwy w stosunku do niej?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Olga
Email:

piotrae musicie porozmawiac.mysle ze jej tez nie jest latwo pogodzic sie z tym dlatego jest taka nerwowa.jezeli jej nie kochasz to musisz jej to powiedziec. kazde z was ma prawo zaczac nowe zycie osobno.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: lukas

jestem w podobnej sytuacji.Zona moja twierdi ze mnie nie kocha,kazala mi odejsc,mieszkalismy u tesciow razem z naszym wspanialym synkiem.I zaczely sie problemy,,wszedzie widzialem intrygi tesciowej,jaki to jestem...Tyymczasem charowalem jak wol,zajmowalem sie dzieckiem a zona uciekla od wszelkich obowiazkow.wiecej czasu spedzala z matka lub w szkole..dodam ze malzenstwem jestesmy od1,5 roku a znamy sie od 4.to byla wielka milosc naprawde zona choc mowi inaczej to sama wie jak bylo naprawde.Niewiem co ja opetalo...bylismy takim szczesliwym malzenstwem ona teraz zaprzecza..czemu.Napewno nikogo niema.A jednak cos nas poroznilo tak bardzo.problemy zycia?Tesciowa nia zadzi,daje jej tkie pomysly ze az w glowie mi sie przewraca,Kocham ich z calego serca,choc jest mi B.ciezko,tesknie za synkiem a jednak wierze ze to sie zmieni.wierze ze Bog odratuje nasza rodzine.Wierze ze jeszcze bedziemy razem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr
Email:

Byłem uczciwy wobec niej. Ale mam "miękkie serce" jak mi płakała iż się zmieni że będzie lepiej żyłem nadzieją, bo uważałem że trzeba dawać szansę na poprawę. A poźniej w małżeństwie dowiaduję się iż to że miałem nadzieję to byłem głupcem! bardzo mnie zdziwiło to stwierdzenie tym bardziej że padło to z ust moiej żony.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Olga
Email:

Piotrze trzeba dawac nadzieje.Ona sie pogubila moze tak jak ja.Powinienes pomoc jej sie zmienic, to nie jest latwe ale wierze ze warto

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Olga
Email:

Co chcesz dalej robic skoro jej nie kochasz?Moze sam nie wiesz.Prosze pomysl na chwile o niej, napewno tez nie moze sobie z tym poradzic.Ile wy macie lat?2,2 roku malzenstwa da sie naprawic , trzeba wierzyc.Ja sie zalamuje ale staram sie wierzyc ze to wszystko sie ulozy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kitek
Email:

Tomku wiem ze to ty.Dlaczego nie powiesz mi tego wprost.Ja cie kochalam i kocham nadal.Mam wrazenie ze chodzi ci tylko o instytucje.Po co chcesz isc na terapie skoro mnie nie kochasz?Moze gdybys szczerze kiedys mnie wysluchaL....

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: elka
Email:

Jak to byles uczciwy? Przeciez jej nie kochales!Powiedziala ci wprost ze jestes glupcem?Ze sie nie zmieni? co ona takiego robi? Moze jej nie kochasz i dlatego tak to wszystko odbierasz.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr
Email:

Jest osobą uzależnioną od swej rodziny, jej rodzeństwo a w szczególności matka są najważniejsze nie zaś my, nasze małżenstwo. Nasze małżeństwo to publiczne małżenstwo gdyż wszytkie nasze tajemnice "wewntętrzne" sprawy zaraz widzą światło dzienne. Nie można jej zaufać. Jest to przykre...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tadeusz

Tutaj trzeba ostro ciąć pępowinę od mamusi. Tylko w jaki sposób, może ktoś podpowie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kitek
Email:

Przeciez to moj Tomek.Dlaczego Tadeuszu nie powie wprost ze nie kocha i nie kochal? a skoro nie kocha to dlaczego tak martwi sie o to malzenstwo? wlasnie sobie wyszedl na impreze i co wy na to?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Nie mogę znieść tego małżenśtwa, wyslane przez Piotr dnia 2006-03-17 07:48:42:

: Zostałem oszukany moja żona nie powiedziała mi otym iż nie może mieć na razie dzieci...Czy to było uczciwe wobec ,mnie.

>>Na razie, czy w ogóle? Jeśli tylko "na razie" to uważam, iż postąpiła bardzo uczciwie mówiąc Ci, że jeszcze nie jest gotowa do tak odpowiedzialnej roli jak macierzyństwo. W tym wypadku należy się tylko dowiedzieć jakie warunki muszą zaistnieć, żeby Wasze małżeństwo stało się rodziną i po kłopocie. Taka wiedza wymaga czasu.
Jeżeli natomiast żona jest trwale bezpłodna a Ty chcesz mieć rodzinę, to najprościej będzie się rozwieść.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: asia

Przepraszam WAS bardzo, ale o czym wy wszyscy rozprawiacie teraz?
Co znaczy kocha nie kocha, kochał, nie kochał, dlatego się orzenił, a może ona nie kochała, tylko była cwana itd....
A SAKRAMENT ?
Zapominacie chyba że BÓG dopuścił ich przysięgę. Składali ją sobie w obliczu NIEGO. Jakie ma znaczenie to czy się kochali czy nie. Moim zdaniem napewno sie kochali. BÓG chciał ich ślubu dlatego do niego doszło.

"Ślubuję Ci miłość, wierność oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci" - wziąłeś Piotrze na siebie tę odpowiedzialność, bo Bóg tak chciał, więc twoim obowiązkiem jest robić wszystko aby doprowadzić twoją żonę do wiary, zbawienia.
Proponuję ucz się co to rzeczywiście małżeństwo i odpowiedzialność małżeńska, bo tylko wtedy będziesz wiedział czego naprawdę możesz oczekiwać, wymagać od swojej żony, a nie umywaj rąk od swoich obowiązków, bo tylu to robi, albo tylu interpretuje twoje uczucia (kochał, nie kochał).
Czy ty czasami się modlisz za swoją żonę?
I powiem ci że wiem o co pytam, bo mój mąż sięga po kolejne piwo, ponieważ teraz to wszyscy robią, no i nie wytrzymuje też prawdy o sobie (a piwo to jewszcze betka przy tym co wyprawiał). Chciałam uciec od tego i nie udało się, aż zrozumiałam, że też błądzę.
Od kiedy zaczęłam pojmować co znaczy małżeństwo, co to być żoną, co to być dobrą żoną dla tego, który ,dla mnie, zaczęłam normalnie funkcjonować w życiu.
Czego i Tobie życzę. Nie brnij dalelej - poczytaj posty na tym forum sprzed kilku miesięcy - dowiesz jak się płaci za błędy, tu piszą ludzie po 20, 30 i więcej latach małżeństwa.
Z Bogiem
A

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kitek
Email:

Asiu ten czlowiek to moj maz.Trafil na ta strone przez komputer.Nawet nie odpisuje.Sakrament dla niego? dziewczyno on widzi tylko siebie!Swoje smutki i strapienia.Na rodzinie mu nie zalezy! Sakramenty to dla niego nic bo on nie wierzy! w cos napewno ale nie w Boga!moze w siebie. Widzisz gdy zadalam pytanie nie odpowiedzal.Piotr to imie jego najlepszego przyjaciela.Wiem ze to tomek.Ja mam 23 lata.Po prostu dalam sie oszukac. Mamy rocznego syna a historia z dziecmi to bujda, chodzilo o depresje.jak ja mam sie czuc? nie oszukana?I co dalej?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kitek
Email:

Asiu ten czlowiek to moj maz.Trafil na ta strone przez komputer.Nawet nie odpisuje.Sakrament dla niego? dziewczyno on widzi tylko siebie!Swoje smutki i strapienia.Na rodzinie mu nie zalezy! Sakramenty to dla niego nic bo on nie wierzy! w cos napewno ale nie w Boga!moze w siebie. Widzisz gdy zadalam pytanie nie odpowiedzal.Piotr to imie jego najlepszego przyjaciela.Wiem ze to tomek.Ja mam 23 lata.Po prostu dalam sie oszukac. Mamy rocznego syna a historia z dziecmi to bujda, chodzilo o depresje.jak ja mam sie czuc? nie oszukana?I co dalej?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka

Pogadajcie z mężem na argumenty i z miłością zamiast licytowac sie kto gorszy. Oboje przyznajcie się do swoich win. Tak będzie najlepiej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: asia

Dlaczego tak wyrokujesz n/t swojego męża. Nawet jeśli ten Piotr to nie on, to czy ty słyszysz samą siebie? Kobieto nie oceniaj tak. Kto z nas bez grzechu niech rzuci kamieniem.
Przepraszam za ton. Słyszę że jesteś poraniona, ale wszyscy cierpią na tym padole. To normalny element naszego ludzkiego życia i należy go zaakceptować im wcześniej tym lepiej.
Jeśli to twój mąż ten Piotr, to być może to próba dialogu z tobą, a może próba wyciągnięcia się z tych smutków-może tak na to spojrzeć?
A co ty robisz? "Logicznie" wszystkim tutaj się skarżysz? Mamie i rodzeństwu też skarżysz? Jesteś żoną i matką jak piszesz, więc twoja rzecz jedyna trwać przy mężu, bez względu na to jaki on jest.
Wierz mi, dla mnie najgorsze było zawsze że mój mąż radził się swojej matki we wszystkim-to mnie wykańczało, aż,po części wykończyło nasze małżeństwo.
Pisałaś że twój mąż wierzy tylko w siebie. Czy próbowałaś z nim rozmawiać o wierze? Jesteś pewna że tylko w siebie wierzy? A może nie umie wierzyć tak jak ty?
A może ten twój mąż chce być czasami tylko ze swoją własną dorosłą żoną, bez wzorców z twojego domu?O co mu chodzi Kitek? Co, jak Ty uważasz?
Pozdrawiam A

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kitek
Email:

Kochana to wlasnie on zali sie swojej matce ze wszystkiego!!Probowalam rozmow wielokrotnie ale slysze ze jestem glupia wariatka itp.Dziewczyno przeciez napisal ze nie kochal zeniac sie!Ja sie nie zmienie tak jak on chce, z dnia na dzien, tak sie nie da.Mam ulegac we wszystkim? dac soba pomiatac jak scierka?Nie wiesz jakie on rzeczy wyprawia i jak jestem traktowana i przez niego i jego rodzine.To wlasnie ona wykonczyla ten zwiazek ale ten facet zrozumie dopiero gdy bedzie juz za pozno.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: asia

Oh, jeee Kitek. A kim ty właściwie jesteś?
Czytasz tylko to forum czy może też inne teksty na tej stronie? Kochana.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: asia

Aha! Ty też nie wiesz jakie rzeczy mój mąż wyprawia.
Bóg z wami.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8