Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
i co mi po tym Dobsonie ???
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:56   

Nie sądzę, aby mój mąż wrócił, nawet jeśli ona go "machnie". Zbyt dumny jest i uparty. Z poczuciem winy prawie się uporałam. Bo ja od niego nie odeszłam - on odszedł i nigdy, przenigdy, choć były problemy, nie próbował ich pokonać, rozwiązać - zawsze uciekał - jak nie do matki, to do kochanki - najpierw jednej, teraz drugiej.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 22:54   

"Milość potrzebuje stanowczosci" to świetna książka, którą będę polecała zwłaszcza tym, którzy są emocjonalnie uzależnieni od współmałżonka zdradzacza, zwłaszcza gdy ten jest emocjonalnym szntażystą.
Sam Dobson podkreśla (nawet podaje przykłady), że samą stanowczością nie zawsze się udaje odzyskać partnera. Ale na pewno pozwala tym uzaleznionym emocjonalnie, podnieść się z kolan. A jeżeli stosowane metody nie doprowadzą do oczekiwanych rezultatów, to przynajmniej sprawią, że będzie można bez paniki w oczach rozstać się z partnerem.
Może dojść również i do takiej sytuacji (przed czym Dobson ostrzega), że po pewnym czasie małżonek będzie próbował wrócić, a osoba stosująca tę metodę, zdawszy sobie sprawę z super egoizmu partnera, wcale nie będzie chciała jego powrotu i sytuacja może być odwrotna. Takie głupie zapętlenie.
Pewnie, że nie każda metoda skutkuje, więc trzeba szukać dalej. Tych metod, które będą odpowiednie do waszej sytuacji. Czytajcie więc jak najwięcej, ale dokładnie, a nie tylko to, co byście chcieli usłyszeć.
Pozdrawiam
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 02:55   

Jedyna metoda na mego męża - to dać mu swięty spokój - po to, aby mógł układać swoje życie na nowo. Zachowywać się tak, jakby mnie nie było, nie przypominać o swoim istnieniu. Wówczas on będzie szczęśliwy, a ja..............może z czasem zapomnę. Tylko jeszcze nigdzie nie wyczytałam - jak zapomnieć o mężu. Może gdzieś to napisali? Nie wiecie?
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 07:19   

jak zapomnieć o mężu?

Jak chce się zapomniec to zwykle człowiek przypomina sobie wszystkie złe rzeczy i od razu lepiej. Przy uczuciach nie da sie kalkulowac, ale z ręką na sercu, to na pewno więcej napisałabyś po stronie minusów niz plusów z ostatnich kilku miesięcy... trzeba sobie dać czas i odnaleźć siebie. To jest bardzo trudne, sama przez to przechodzę.
wczoraj w końcu był u mnie mąż i rozmowa przybrała zły ton, bo dotyczyła naszych rodzin. mąż powiedział, zę mojej matki nie znosi, nie może na nią patrzeć, nie usiądzie z nią na święta. wobec czego czuję sie postawiona pod ścianą - albo on albo ja. on tego co prawda nie powiedział, ale chyba do tego to prowadzi...
po czułych karesach powiedział, że przywiezie dzisiaj kilka koszulek i spodni, bo jak ma zostać to nie na jedna tylko na kilka nocy. a w nocy przysłał smsa, że obym tak trzymała i będzie dobrze. No to fajnie, tylko 2 h później napisał: "kiedyś będe miał prawdziwy dom, mam nadzieje, ze w krótkim czasie, bo już nie mam siły". No i to jest zastanawiające...

sama juz nie wiem, chyba jednak pospieszyłam się z tym, ze może będzie dobrze... niepotrzebnie gadaliśmy o rodzinie... :-x

tylko tak na dobrą sprawe to powiedzcie co zrobic gdy się zejdziemy... odwrócić sie od matki? odwiedzac ją samą i słuchac z kolei zarzutów z jej strony? spędzić święta osobno?
Niby drobnostka a potrafi przełożyć sie na wspólne życie...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 07:53   

Mąż przede wszystkim powinien być najważniejszy. Jeśli wróci, najpierw lepiej poświęcić się jemu, potem może, z czasem, jego stosunki z Twoją mamą się unormują.
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 08:01   

jestem tego samego zdania, bo juz raz go straciłam przez swoją rodzinę, jej mieszanie i moją chęć pomocy za wszelką cenę.

Najgorsze jest to, ze moja matka nie ptarzy na to w tych kategoriach...dla niej to będzie moje kompletne odwrócenie się... czeka mnie chyba kredyt na własne maleńkie mieszkanie skoro ona twierdzi, że mam(y) tu mieszkać tylko do jesieni...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 08:14   

Ja odseparowałam się od rodziny. Też dużo złego nam zrobili, bardzo się przyczynili do rozpadu małżeństwa. Gdybym kiedyś była tak uniezalezniona od nich, jak teraz, wszystko byłoby dobrze. A ja, głupia, myślałam, że rodzice powinni stać na pierwszym miejscu. No i się przeliczyłam...
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 08:17   

to masz tak jak ja, też stawiałam ich na 1. miejscu... i co z tego dziś mam?
To jest bolesne, że przychodzi taki moment, kiedy człowiek musi poluzowac więź z rodzicami (ja nigdy nie byłam związana z nimi, ale to chyba jakies poczucie obowiązku i odpowiedzialności), bo przecież najlepiej gdyby dzieic/synowe/zięciowe dogadywali sie jakoś z rodzicami/teściami...
gdyby ojciec zył, to nie miałabym moralniaka, a tak matka zostanie sama...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 08:21   

Moi rodzice tak dobrze dla mnie chcieli, że zostałam sama, a ich zięć jest teraz z córką ich bardzo dobrego znajomego. Teraz dopiero "się cieszą".
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 08:33   

moi rodzice chyba są/byli toksyczni.... ale cóż, przede mną męska decyzja: mąz lub matka, przynajmniej na tym etapie. Do świąt jeszcze daleko...
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 09:47   

No fajnie, jak nic. Mąż zdradzacz stawia alternatywę: ja albo Twoja matka. No nie wiem, ale mnie się wydaje, że nie tędy droga. Nie znam waszej sytuacji, ale w moim przypadku, to nie wchodziłoby wogóle w temat dyskusji. Mój mąż zawsze był totalnym egoistą i dla niego nie liczyły się uczucia innych. Był miły dla swojej lub mojej rodziny, jak mu byli potrzebni dla własnych celów. Małżeństwo nigdy nie jest zawieszone w próżni, tylko łączy jeszcze dodatkowe osoby, rodziny. U mnie też były problemy, ale zwsze dążyłam do kompromisu. Dobra, te święta u Twoich rodziców, następne u moich. A wtrącać się nie dawałam. Moja mama zawsze powtarzała, to jest twoje życie, twoje decyzje. Jakiekolwiek podejmiesz decyzję, zaakceptuję je. Inaczej niestety mąż prowadził rozmowy ze swoimi rodzicami. Wszystko jako tako szło, bo teście nie widzieli przełożenia tego, co im mąż mowił, w moim działaniu. Teraz teście unikają rozmów, ucieczką w chorobę lub na dłuższe wyjazdy. To jak ma się zachowywać ich syn?!
Całe życie mój mąż "walczył" o uczucia swoich rodziców i ich akceptację, najczęściej grając rolę "biednego i malego chłopczyka". Facet jest niedojrzały, a ja tego nie zauważyłam i to jedyny błąd jaki popełniłam. To co brałam za jakieś tam wady, było ewidentną manipulacją emocjonalną, skutkiem niedojrzałości. Najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu była ucieczka-milczenie. To ja w naszym związku byłam tą wspierającą, tolerancyjną, scalającą, inicjującą rozmowy. Teraz po różnych lekturkach znalazłam diagnozę naszego związku. Wychowałam emocjonalnego szntażystę, ponieważ nad wyraz ceniłam spokój rodzinny, najważniejsze były potrzeby innych, moje potrzeby były na końcu.
No cóż, doczekałam się zdrady, a moj mąż-zdradzacz na jesieni dał mi super propozycję. Będzie z nami mieszkał jeszcze ze dwa miesiące, ale z kochanką będzie się spotykał. Poprosiłam więc męża o wyprowadzenie się z domu, deklarując pomoc w znalezieniu mieszkania. Znalazł, wynajął, zamieszkał z kochanką. Kochanka jednak nie była zdecydowana, bo sama nalezy dokładnie do tego samego typu ludzi, co mój mąż.
Mąż poudawał, że chce wrócić, nie zrywając kontaktów z nią. No to ja doprowadziłam trzykrotnie do konfrontacji-rozmów z nim.
Efekt - mój mąż ocenił nasze małżeństwo jako papierowe, a teraz zaczyna wmawiać (również teściom), że wszystkiemu winna jestem ja i moja starsze dziecko (wykryła romans tatusia). Jestem jednak wredna i tej winy za cholerę nie dam sobie wmówić, a tym bardziej zwalić na dziecko. Pogibało faceta jak nic, ale to już jego problem nie mój. Biedaczysko wije się, głupoty pisze w sms-ach typu "jaki to on błąd życiowy popełnił, żeniąc się ze mną". I to pisze po 20 latach małżeństwa. On jest zwykłym gówniarzem.
Oj Dobsonie, pozwoliłeś odzyskać mi godność. Teraz pracuję nad swoimi emocjami i cierpliwością. Emocjami, bo nie wiem, czy męża kocham, czy jestem tylko uzależniona emocjonalnie od niego. Cierpliwością, bo stan kryzysu lub ewentualnego rozstania potrwa jeszcze długo, a ja muszę trzymać się w pionie ze względu na dzieci.
Pozdrawiam
P.S. Każdy powód do zdrady jest dobry. Tylko dlaczego zdradzacz do cholery nie potrafi powiedzieć "przepraszam, zakochałem się, odchodzę, załatwmy wszystko tak, żeby zniwelować skutki mojej decyzji". Mój mąż wszystkie skutki usiłuje przerzucić na rodzinę, bo on biedaczysko musi być wolny, bez zobowiązań rodzinnych i finansowych. To ja mam za wszystko zapłacić. Tylko ni cholery nie wiem, dlaczego?
Ostatnio zmieniony przez Ola2 2006-07-14, 17:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 09:59   

nieśmiało tylko sprostuję - mój mąz mnie nie zdradził, nie ma kochanki.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 11:03   

Wiki, to nie chodziło akurat o Ciebie. Pogeneralizowałam sobie troszeczkę. Poanalizowałam swoją sytuację i tyle. Też kiedyś omijałam poradniki szerokim łukiem, ale teraz... Teraz szukam takich, które mówią o ludzkich zachowaniach, dlatego sięgam po pradniki z nurtu psychologii.
Natrafiłam w końcu na taki, który pomógł mi uporać się z pytaniem "dalczego".
To jest książka wydana przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne ("Szantaż emocjonalny. Jak obronic sie przed manipulacją i wykorzystaniem").
Jeżeli kontakty z własnymi rodzicami budzą takie emocje jak u Ciebie, to być może oni stosują takie manipulacje wobec Ciebie. Dlaczego dzieci nie mają mieć poczucia obowiązku wobec rodziców? Przecież to normalne, że w przyszłości będziemy musieli się nimi zaopiekować. A co do domu starców mam oddać matkę?! Inna sprawa, że są tacy rodzice, którzy potrafią wykorzystywać nasze "poczucie obowiązku" i wtedy nie jest dobrze.
Myslisz, że wybór między rodzicami a mężem złagodzi, zniweluje kryzys? Nie sądzę. Bo zostanie u Ciebie poczucie winy, wyrzuty sumienia bez względu na to, kogo wybierzesz. Twój mąż przecież chce rozmów, to mozecie dogadać się w kwestii kontaktów z rodziną, a zwłaszcza waszej integralności w stosunku do nich, tak żebyś i Ty dobrze się czuła, i on.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-14, 17:50   

Wiki, Twój mąż jest nadal chłopczykiem k krótkich spodenkach. Co to za rozmowa, wróci, ale nie nie znosi Twojej matki. A szkoda, bo wziął za żonę dziewczynę, która ma rodziców, nie byłaś sierotą.
I on ma OBOWIĄZEK szanować Twoją matkę.
Oczywiście JEGO MAMUSIA będzie miała prawo bywania u Was, a święta będziecie spędzali zgodnie z wolą JEGO RODZICÓW?
On cię powoli przygotowuje do roli swojego podnóżka. Zacznie wynmagać, byś zerwała kontakty ze wszystkimi znajomymi, na razie czuje niechęć do matki, później przyjdzie czas na innych. Zostaniesz uwięziona na łańcuchu pomiedzy kuchnią a pokojem. I jeszcze on będzie bardzo dbał, by ten łancusz nie był zbyt dlugi, coby Ci nie przyszlo do głowy popatrzeć się przez okno.
Czy tego chcesz? Jego powrotu za wszelką cenę?
Myślę, że teraz właśnie powinniście te sprawy omówić, żebyś później nie usłyszała " mówiłem, wracam, ale stawiam warunki...."
pozdrawiam
 
     
nata02
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-15, 10:47   

Jestem od niedawna na tym forum.
Chciałabym się zapytać o jakiej książce piszesz?
Ja jestem zdradzana. Może ta książka mi troche pomoże....

Asia
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4