Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
i co mi po tym Dobsonie ???
Autor Wiadomość
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:01   

Bajka,

mężczyźni chyba są bardziej zmienni niz kobiety.

mój mąz tydzień temu mówił, że absolutnie nie chce się ze mną widzieć (wyprowadził się), układa sobie życie na nowo, był zdecydowany, zimny, oschły, powiedział, ze jestem żoną na papierku, ale zawsze mi pomoże bo rozstajemy sie kulturalnie... krew mnie zalewała jak słyszałam o tej kulturze i o tym, że zawsze mi poda pomocną dłoń i tego typu pierdy.

Od kilku dni wspomina, że czas sie spotkać i porozmawiać o tym wszystkim, ba, że on CHCE sie spotkać.
Nie mam pojęcia co z tego wyniknie, ale chyba trzeba starać się zachowac zimna krew i jakos to przeczekać, ale podstawa u mnie to utrzymywanie kontaktu, rozmowy. W moim przypadku usunięcie się na bok byłoby złe.
cierpliwości!!!
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:04   

Och, teraz to nie bardzo jest jak mieć oczy otwarte na koleżankę. W sobotę spotkają się na weselu, na które miałam iść z moim mężem. Mam nadzieję, że w kościele jak młodzi będą sobie przysięgać - drgnie w nim jego zatwardziałe serce.
Też sobie cenię, że idzie do tego psychologa. Nawet jeżeli robi to "na odczepnego". ten psycholog mówił mi juz, że podstawą terapii mełżeńskiej jest mieszkanie razem. Może więc się zgodzi ? Może nie od razu ale za jakiś czas... Zobaczymy. Wiem, ze znowu pod wpływem emocji popełniłam błąd. A on już całkowicie poczuł się dotknięty. Bo skoro się wyprowadziłam, znaczy że na prawde uważam go za beznadziejnego, z którym nie ma sensu żyć.
Mądra kobieta po szkodzie ...

[ Dodano: 2006-07-13, 14:15 ]
Też powinnam utrzymywać kontakt, ale jak ? Nasze rozmowy ograniczają się do pytań: jak ja się czuje, jak sobie radzę i w czym mi może pomóc. A pomóc nie moze w niczym,. więc nie ma o czym gadać.
Moge liczyć tylko na modlitwę i że dzięki temu cos się w nim zmieni.
Jakiś kontakt mieć pewnie będziemy - może mi łaskawie rzeczy przewiezie ????
A po wizycie u psychologa zaproszę go na herbatę. Niech zobaczy, że sobie ładnie radzę :)
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:16   

Bajka a nie mozecie iść na to wesele razem ? Skoro jesteś zaproszona to czemu nie ?

[ Dodano: 2006-07-13, 14:18 ]
a gdzie teraz mieszkasz ?
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:23   

a dlaczego nie ma w czym Ci pomóc??
ja zawsze byłam zosia-samosia, a to błąd, mężczyzna lubi sie czuc potrzebny. U nas jak sie zepsuły żaluzje/kran/cokolwiek to od razu wołałam fachowca. mąz był o to strasznie zły bo uważał, ze ja go mam za ostatnią fatjtłapę. A ja tylko chciałam mieć cos naprawione od ręki a nie za tydzień/miesiąc... a teraz mówię mu, ze komoputer zepsuty, więc może by wpadł, światło nie działa i sobie bez niego nie poradzę... dlaczego ja mam być męska zamiast byc słodka idiotką?
Zobaczcie na dziewczyny tych wszystkich cwaniaków z samochodami... kiedys mnie śmieszyło takie zachowanie dziewczyn wpatrzonych w swoich facetów... ale to chyba skutkuje, bo mężczyźni czuja się wtedy bardziej męscy. a co to za mężczyzna, z którego żona łapie w rękę wiertarkę?? czym tu zaimponowac kobiecie??
więc może powinnas się chwytac takich kobiecych sztuczek? przecież związek to m.in. myśl, ze jesteś potrzebny drugiej osobie, bo jesli ona cie nie potrzebuje to co wtedy???
A poza wszystkim to zawsze pretekst do spotkania...

to wasze wspólne mieszkanie, czy jego że sie wyprowadziłaś??
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:35   

Wiki, jesteś genialna !
Oczywiscie, że tak - dlaczego mam sama malowacćmieszkanie, dlaczego mam sama przewozić rzeczy... Niby głupio żeby własny mąż pomagał w przeprowadzce, ale to być może jest metoda !!! No i okazja do spotkania. A potem niech mi przewozi wszystko, zawozi, rozwozi...

Mieszkanie jest męża. Ja swoją kawalerkę wynajmowałam komus. Miałam wymówic, ale wahałam się. On sie strasznie zdenerwował, że jeszcze nie wymówiłam. Wiec ja - w emocjach - powiedziałam, ze skoro tak bardzo nie chce ze mną mieszkać - wyprowadzam się do koleżanki. Teraz jestem u koleżanki, od 1 sierpnia w swoim mieszkaniu. Głupio zrobiłam... Ale on teraz z takim zadowoleniem informuje mnie, że "odgruzowywuje" po mnie swoje mieszkanie.

A na wesele on ze mną iść nie chce. Ja to proponowałam. Bo w końcu zanim doprowadziłam do eskalacji konfliktu był nawet gotów mieszkać ze mną jak z koleżanką. O ja głupia, żebym wtedy tego nieszczęsnego Dobsona przeczytała !
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 13:46   

wiesz, jak mój mąz się pakował do wyprowadzki, to w tej swojej trosce zapakowałam mu całą torbe jedzenia z lodówki, bo i tak by sie zmarnowało. czyli tez może głupi ruch, bo zamiast się w sobie zaciąć to jakbym go na wakacje wyprawiała.
Ale nie ma co teraz żałowac głupich posunięć tylko naprawiać sytuację. Jego tekstami o odgruzowywaniu mieszkania i życia bym sie nie przejmowała, niech się narazie zachłyśnie tą pseudo-wolnościa. Ale musisz cały czas byc obok, bo zerwanie kontaktu przy waszym stażu i braku dzieci dobrze nie wróży.
jesli nie padło z jego ust słowo, ze masz zniknąc z jego życia (w ostrej formie), to dzwoń, rozmawiaj, a w końcu dojdziecie do porozumienia. Ja bym sie ambicja nie unosiła, bo w uczuciach (pisze to kolejny raz) nie ma ambicji. na ambicji mozna wiele stracić, przez zranioną miłość własną mozna nie umieć odwrócić sytuacji, a chodzi przeciez o to aby cos skleić, prawda?

Trudna sprawa jesli chodzi o wesele, ale ja bym poszła:
1. zostałam zaproszona
2. chcę sie dobrze bawić
3. najwazniejsze: sytuacja neutralna do spotkania z mężem. Chyba nie zrobi popisówy na czyimś weselu, tak?
4. odstaw sie najładniej jak potrafisz, bądź usmiechnięta, ale nie przesadzaj z ta radością. Niech wie, że jest Ci źle bez niego, ale nie napastuj go pytaniami o powrót.

Małymi kroczkami i musi sie udać. Z facetami jak z dziećmi...
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 14:07   

O rany. to w sumie jego znajomi, więc nie wiem, w jaki sposób moglabym się wpraszać.
Ale spróbuję może...
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 14:12   

zaraz, chyba źle zrozumiałam. To jego znajomi, którzy zaprosili Was razem, tak?
No to skoro tak, to idź.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 14:21   

tak, to sa znajomi z jego strony. Prawdę mówiąc mam średnią ochotę... Zadzwonię i zapytam najpierw z kim sie wybiera. ZNowu będzie miał powód, zeby na mnie nawrzeszczeć, że nic nie rozumiem. Może w sumie nie powinnam sie napraszać ? On to odbiera jako błaganie, ze ja chcę ratować - na co on reaguje alergicznie. A przeciez Dobson błagania nie zaleca :))))
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 14:35   

nie czytałam Dobsona i w ogóle to poradników typu: "jak ratowac związek" podchodze sceptycznie. Żaden Dobson nie zna ani mnie ani mojego męża, więc co z tego, ze schematy sprawdzaja się w 99% skoro ja moge stanowić ten 1% nie poddających się schematom???

jesli nie masz ochoty to nie idź, jesli masz - co tracisz? Nie chodzi o to by błagac, bo emocje musza minąć, ale aby być gdzies w orbicie. błaganie się na nic nie zda, ale niech wie, że walczysz :-)

Daj odetchnąc i jemu, i sobie, poukładać w głowie te ruchy z ostatnich kilku tygodni, ale bądź. Nie odcinaj się jesli zalezy Ci na miłości. A w końcu skoro sie pobraliście, to się kochaliście, tak?
To teraz trzeba popracowac nad odkopaniem tego co zostało przywalone kamieniami. Wiem, ze on jest na NIE. Ale tak jest na dzisiaj, a za tydzień może byc inaczej, dlatego choc to trudne, staraj sie wyciągnąć wnioski, a nie sie dobijać.

już wiesz jak możesz popracowac nad samą sobą? Zmienic cos w sobie? Potrafisz zobaczyć w nim swojego męża, człowieka, za którego wyszłaś?
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:09   

Nic z tego. Nie chce ze mna iść, nienawidzi mnie w tej chwili. Jakąś koleżankę sobie zaprosił. Trudno mi zobaczyć w nim tego, za którego wyszłam. Jest zacięty, nie chce nad niczym pracować, mówi, z ebylam wredna, nieustepliwa, że nic ode mnie nie chce, że to była pomyłka. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać.
Jest bezwzględny jak wszyscy w jego rodzinie.
Ja chcę nad sobą pracować, ale juz tylko dla samej siebie. On nie wybacza błędów. Kocha tylko w chwilach dobrych, tylko za dobre cechy. Wychodza wady - nie spełniasz jego oczekwiań więc won...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:21   

Identycznie jak u mnie...
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:30   

super nie ? i tak kisił w sobie to niezadowolenie przez cały czas. Gdy bylismy w okresie docierania się zamiast pracować to kisił. A trudno, zeby niezalezni do tej pory 30latkowie z dwóch różnych światów doskonale się rozumieli. Po co pracować ? Łatwiej dojsć do wniosku, że do siebie nie pasujemy. I karmić się przez rok myśla, że ta droga osoba jest beznadziejna. No to sie zaczyna w to wierzyć...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:33   

A w dodatku, jak w moim przypadku, jeśli jeszcze spotka się wpatrzoną w siebie nastolatkę - idealną, bezproblemową. Po co coś naprawiać, skoro ma się coś łatwego?
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-13, 15:41   

Wanbomko - jak sobie radzisz z tym poczuciem winy ? Z tym poczuciem, że wszystko zepsułaś, że jesteś beznadziejna ? Ja tak sie czuję i mnie to dobija....
Twój pewnie wróci, jak nastolatka go "majtnie" i zatęskni do rodziny...
My nie mamy dzieci, więc nie ma do kogo tęsknić.
Ale rpzynajmniej mnie nie dołuje tym ciagłym gadaniem, ze jestem głupia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4