Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja historia
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-11, 20:51   Moja historia

Wyslane przez: kasia_

Kochani, do tej pory raczej czytałam Wasze słowa, myśli. Wydaje mi się, że nadszedł czas, abym i ja napisała o tym co boli i co raduje me serce... Bo z kim, jak nie z Wami mogę o tym porozmawiać...
Mój mąż miał dwa romanse w ciągu ostatnich 4 lat naszego małżeństwa (a liczy sobie ono prawie 12 lat). Mamy wspaniałe 2 maluchy, które są mi radością i pocieszeniem, choć często brak mi siły by im pokazać to tak jak bym chciała.
Ostatnio zrozumiałm, że te zdrady mojego męża miały na celu zmienienia mej hierarchii wartości. Do niedawna on był centrum mego życia ( nawet nie dzieci, choć twierdziłam, że to one są dla mnie najważniejsze) Kiedy utraciłam miłość mojego męża, to tak jakby ktoś wyjął gwódź, na którym wisiało moje życie..
To było latem zeszłego roku. Od tej pory zbliżam się powoli do Boga, próbuję poznać ogrom Jego miłości i czułości. Wiele zmieniło się w moim życiu. był okres, że mąż stał się dla mnie czuły i wyrozumiały. Był okres, że było .. strasznie.. Był okres, kiedy odchodziłam od zmysłów, w sensie dosłownym... był/jest okres, kiedy próbowaliśmy ratować nasze małżeństwo. Piszę był/jest ponieważ ostatnio mój mąż znów zrobił się tajemniczy, zamyślony i wyglada jakby był .. w depresji...
Wiem, że spadła na nas masa problemów, głównie finansowych - jest źle. Ale czy to powód by wyśmiewać się, że odmawiam różaniec i koronkę tego samego dnia? Czy to powód by wytykać mi dewocję, że jak tylko mogę znaleźć trochę czasu na lekturę, to sięgam po ksiązki albo o Bogu, albo o Matce Bożej, albo o życiu czy przemyśleniach świętych ... Po prostu czuję potrzebę "nadrobienia" tych lat, kiedy moje życie było bez Boga. Martwi mnie, że w tych uwagach wyczuwam nutę ironii i szyderstwa.
Jakimś cudem udało mi się go skłonić do pójścia do Poradni dla małżeństw. Katolickiej poradni. Na zewnątrz sprawiał takie wrażenie, że pani psycholog poradziła nam, abyśmy rozważyli uczestnictwo w Domowym Kościele! A po powrocie do domu, bańka pękła... znów szara rzeczywistość.
Teraz mam ufność w Bogu,że ajkoś to życie będzie toczyło się dalej, a jednocześnie towarzyszy mi brak porozumienia z mężem, brak widocznych oznak na lepsze jutro.
W sumie wciąż biję się z myślami, bo sądziłam, że tylko zapraszając Boga do naszego życia będę miała pewność, że ono przetrwa. Trudno mówić o zaufaniu, jesli za słowami nie stoi Jego osoba.
Owe romanse narodziły się w podobnych okolicznościach - trudnosci finansowe ( sądzę, że był to ucieczka przed problemami, jak u niektórych osób alkohol, miłe chwile odużają..) Chciałabym pomóc udźwignąć ciężar utrzymania domu, ale realia są takie jakie są i nikt nie znajdzie pracy z dnia na dzień... Czemu wcześniej nie pracowałam? Małe dzieci i załamanie nerwowe, z którym walczyłam przez 1,5 roku po pierwszym romansie mojego meża. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o istnieniu tej strony, nieodpowiedizalny psycholog, który pogrążał mnie w niskiej samoocenie i wierze we własne siły, zachowanie męża, które mówiło, że wszystko jest "ok"...
Pewnie zastanawiacie się, co chcę osiagnąć pisząc te słowa... chyba chcę się "po prostu się wygadać". Szukam też rad, jak rozmawiać z człowiekiem, który potrafi mówić jedno a robi co innego, o którym nie wiem co myśli poza tym, że czuje się skrzywdzony i beznadziejny ( bo nie może osiągnąć wymażonego sukcesu). Który jest pogrążony w depresji.
... i jesli mogę proszę Was o modlitwę, a ja ze swej strony pamietam o Was moi kochani.
Życzę Wam dużo sił i wytrwałości w postanowieniach i mądrych decycji. Dużo uśmiechu mimo wszystko.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Jurek

Kasiu droga!
Drugi raz czytam Twoja relacje. Podziwiam Twoja umiejetnosc formulowania mysli pomimo tych "schodow" ...Lacze sie z Toba w modlitwie!
Niech Bog Wam blogoslawi!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annia
Email:

Pamiętam o Tobie Kasiu w modlitwie. Życzę niezłomniej wiary, siły i miłości, która zwycięża wszystko. Trzymaj sie!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia
Email:

kasieńko, imienniczko droga, żeby poczuć się w pełni kobietą, musisz czuć się kochana. Cząsto potwierdzenia swojej kobiecości szukamy u męża, mąż z kolei nie jest na tyle silny, aby temu sprostać, sam czasem szuka potwierdzenia siebie jako mężczyzny. Kółko frustracji się zamyka. Wieszamy się na mężu, zamiast na Bogu, mąż nie daje rady temu sprostać. Tylko Bóg potrafi ocenić i docenić naszą wartość. Krótkie opowiadanie: Pewien zamożny pan miał do sprzedania stary pierścień, posłał swego sługę na targ, aby ten go spieniężył. Do sługi podchodzili różni ludzie, dawali mu za niego 3, 4 dukaty. Sługa smutny wrócił do swego pana i powiedział, ze nie udało mu się sprzedać, bo ludzie dawali bardzo niską cenę. Pan powiedział do sługi aby ten udał się do kogoś, kto dokładnie wyceni pierścień. Poszedł. Znawca wziął do ręki pierścień, spojrzał dokładnie na klejnot i powiedział, jeśli będziesz chciał abym go od Ciebie kupił, dam Ci za niego 3000 dukatów... Kasiu po co ta historia.. Abyś tak jak ja, rozpoczęła prawdziwy romans z Bogiem, znawcą Skarbu jakim jesteś, tak nie bójmy się tych słów - romans. Abyś znalazła u Niego potwierdzenie swojej kobiecości. Abyś potem, już jako świadoma kobieta, potrafiła dać mężowi to czego on pragnie. Bez wieszania się na nim ;) Jurek, pozdrawiam Cię serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia_

Dziękuję Wam wszystkim za słowa pamięci i otuchy. Dziękuję za serce, a macie Wielkie Serca moi Mili.
Bóg zapłać
Będę modlić się za Wami.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia_

Kasiu, wiesz cały czas myślę o Twoich słowach. I wiesz, są one mocne, ale prawdziwe. Wybierając miłośc Boga nigdy nie będę odtrącona, poniżona, czy zdradzona. Skąd tyle mądrości w Toich słowach? :) Strasznie się cieszę, że odważyłam się odezwać na tym forum. Dziękuję z całegeo serca DZIĘKUJĘ :)

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zorro

Odkąd więcej czasu poświęcam na modlitwę, mam znacznie mniejsze poczucie straty z powodu odejścia żony. Nawet przestałem już rozpaczać, że ktoś inny ją przytula, całuje, daje rozkosz. Modlę się za nią, za jej nawrócenie, ale stała mi się bardziej obojętna. Bo na pierwszym miejscu jest Bóg. Z jedną rzeczą nie mogę się pogodzić - z utratą kontaktów z córką. Czuję się tak, jak gdyby ktoś oderwał mi kawałek ciała. Ktoś obcy - konkubent żony - może mieć z nią kontak 24h na dobę, a ja prawdziwy ojciec, jestem przez jej matkę izolowany od córki. Żona trafiła w mój czuły punkt - miłość do dziecka - i wykorzystuje to do osiągnięcia korzyści. Mam nadzieję, że ten obcy nie robi memu dziecku krzywdy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

Kasiu,nie martw się,wiem,przeszłaś naprawdę wiele,dobrze wiem co to znaczy,bardzo dobrze cię rozumiem.Przechodziłaś to już dwa razy,naprawdę współczuję ci,ale wiedz,że jesteś bardzo dobrą osobą,podziwiam cię,że potrafisz innych wspierać,a sama przechodzisz przez takie piekło.Naprawdę jesteś osobą godną podziwu,trzymaj się,jesteśmy tu z tobą.powodzenia,mydlmy się wszyscy razem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Dorka
Email:

Kasiu!
To bardzo dobrze,że swoje zycie oparłaś na Bogu. On Cię nigdy nie zawiedzie, nie wysmieje, nie poniży.Zaufaj mu be reszty a On twe ścieżki wyrówna. On ma wobecc każdego człowieka pewien plan, byc może to Ty swoim postępowaniem masz przyciągnąc do Boga swojego męża? Nigdy nie wstydź się wiary, nawet gdyby mąż to nie doceniał i nie rozumiał. Może przyjdzie czas, że to zrozumie. Polecam Ci książkę "Purpurowa nić" Rivers, myslę że jest dla Ciebie odpowiednia. Trzymaj się mocno.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia_

Dziękuję Wam moi Kochani. Tak jakoś raźniej człowiekowi, kiedy znajdzie zrozumienie.
Masz rację Dorko. Bóg jest jedyną Osobą, kótra nigdy nie odwróci się od człowieka.
Trochę późno to zrozumiałam, ale jak mówi wyświechtane przysłowie "lepiej późno niż wcale".
Martwi mnie po prostu brak zrozumienia u męża. Co dzień powtarzam sobie: cierpliwości... - pracuję nad tym, w pocie czoła ;).
Dzięki Wam poczułam się jak normalna osoba, bo pod wpływem ciągłych uszczypliwości zaczęłam zastanawiać się czy coś ze mną jest nie tak.. Tzn, czy może faktycznie nie popadam w przesadę. Tylko, że te chwile spędzone z Bogiem dają mi naprawdę wiele radości i spokoju.
Łączę się z Wami w modlitwie.
Z Bogiem :)
Ps. Dzięki za książkę, postaram się ją gdzieś zdobyć :)

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej
Email:

http://dabar.pl/dbr/produ...cts_id/10410087
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8