Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-07-10, 09:39 Czy będę jeszcze umiała ?
Po ośmiu miesiacach faktycznej separacji , a po dużo dłuższym okresie separacji duchowej i walki o godnosć dla mojej rodziny zaczęłam się zastanawiać czy ja będę jeszcze umiała . Zuza pisze, ze kocha nadal ale miłosć ta jest w innym kolorze . Dotychczas ja koncentrowałam się na modlitwie o uzdrowienie mojego małżeństwa , potem gdy zaczynało mi już brakować sił zaczęłam myśleć nieco o sobie i modlić się o siły w wytrwaniu .Pragnęłam powrotu meża , nie miały dla mnie znaczenia moje upokorzenie i ból , nie miały znaczenia jego błedy .
Ale teraz zaczyna do mnie docierać jedna rzecz : wszystko co dotyczyło naszych wzajemnych relacji zostało skażone obecnoscią tej drugiej ...I nie mówię tu tylko o seksie , dotarło do mnie że wszystkie okoliczności, które miały kiedyś dla mnie znaczenie , które zacieślały nasze stosunki a więc wspolne wyjazdy , wspólne bale i tańce, wspólne towarzystwo , marzenia / które ona mogła mu podarować ze względu na swój stan majątkowy / zostało mi odebrane . Nie mogę zamykać oczu na fakt, że gdybyśmy chcieli spróbować odbudować nasze małzeństwo te rzeczy nie będą już tylko „moje „. One będą w jego wspomnieniach z tą kobietą , nigdy nie będę chyba potrafiła uwierzyć już , że nasze wspólne chwile są tylko nasze . Zawsze będzie ta wątpliwość , obawa , że dana sytuacja może miałą kiedyś miejsce z nią , że być może to co w danym momencie przeżywamy będzie kojarzyło mu się z nią ... I pomimo chęci , miłosci do męża , nie wiem czy będę umiała pogodzić się z taką rzeczywistością .
W tej sytuacji , czy jest sens prosić o powrót męża , który to powrót może mi zadać wiecej bólu niż mi się wydaje .
Zawsze doceniałam w mężu jego inicjatywę . Nie miały dla mnie znaczenia sprawy, które musiałam najpierw „zakomunikować „ a dopiero potem on je wprowadzał w zycie .Jeśli zapomniał o rocznicy ślubu to nie miały dla mnie znaczenia życzenia po tym jak mu o tym przypomniałam , jeśli chcialam by mnie przytulił i żeby tozrobił musiałąm mu o tym powiedzieć – to było ta jakby „wymuszone” . A dla mnie ważne było to co on mi dał od siebie . Sam z siebie , z potrzeby swojego serca . Teraz kiedy po tak długiej walce i udawadnianiu mu mojej miłosci on zrobił mi nadzieję że wróci a potem się wycofał z tego , dobijając mnie tekstami ze z nią jest mu dobrze – teraz nie wiem czy jest dla nas szansa . Szansa z mojej strony .
Kocham go – jak pisze Zuza miłość przybrała inne odcienie . Zawsze będę go kochała ale nie weim czy będę umiała stworzyć z nim tandem .
Nagle zaczęła do mnie docierać myśl, ze niestety chyba nie będę umiała pokonać tych mysli , tego żalu i bólu , który mi zafundował . Nie będę umiała odpowiedzieć na jego sygnały ...
I zaczynam wierzyć w to, że lepiej będzie nam osobno , zachowując poprawne stosunki ze względu na dzieci ....
I jak na ironię losu , te myśli zaczęły przychodzić właśnie wtedy gdy on zaczął wykazywać inicjatywę ... gdy zaczał zachowywać się w sposób , który przyjełabym za „chęć powrotu „ jeszcze kilka dni temu . A teraz nie wiem
I ... przysłał mi dziś esa z zapytaniem o sytuację / o której się dowiedział nie ode mnie / , wykazał zainteresowanie moją osobą . Es wymagał odpowiedzi ale z braku środków na karcie – nie doczekał się jej . Tylko, że jeszcze kilka dni temu poleciałabym po kartę by móc mu odpisać i podtrzymać korespondencję . A dziś .... nie mam na to ochoty a sms nie ma już takiego znaczenia ....
I czuję ze cała ta sytuacja , kryzys , który nas dopadł zniszczył we mnie kobietę wrazliwą , potrzebującą miłości , pragnącą ofiarowania tyle miłosi ile sama otrzyma , tęskniącą za zrozumieniem, pragnącą czasem seksu . Pozostała tylko matka wrazliwa na potrzeby dzieci , próbująca stawić czoła przeszkodom które stanęły na jej drodze ,Która musi łykać jakieś proszki by przeżyć , która stała się jak żołnierz na polu bitwy ....Pozostala istota , która poprosiła Boga o pomoc w przetrwaniu i ją otrzymała .
Ale nie ma już we mnie kobiety ......Spłonęła żywcem ...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum