Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
ja myslę, ze najgorsze jest to szarpanie się z samym sobą - co jeszcze moge zrobic, co zmienic, żeby było dobrze, jak analizować jego/jej gest, słowo itd.
jedno co wiem na pewno, to, ze nie wolno rezygnować... ale wszystko ma swe granice, jesli dochodzi do rękoczynów, to nie wiem czy moje uczucie by nie umarło... nie wiem tez jak zareagowałabym na obecnośc innej.. zawsze wyznawałam zasadę, ze o zdradzie lepiej nie wiedzieć, bo potem szalenie trudno jest cos na nowo zbudować, pojawia się nieufnośc, ogromny ból serca...
a kolory miłości się zmieniaja, na pewno po ogromnym ciosie ze strony partnera pozostaje doza dystansu i bardzo długo trwa przebaczenie i stworzenie związku na nowo. więc rozumiem dualizm: chcę i boję się. Nie jest sztuka do siebie wrócić, ale przetworzyć sytuację w coś co daje do myslenia. Obie strony muszą zgodzić się na nowe warunki, inaczej powrót nie ma sensu.. bo niczego nie uczy...
Jeszcze mi się przypomniało to co napisał Mateusz o tym, ze sporo ludzi doradza abyśmy budowali swoje życie na nowo, szczęśliwie, bez drugiej osoby... Ja wiem, ze łatwo powiedzieć, ze jak sie mamy męczyć to lepiej się rozejść.... to bardo popularny pogląd w dzisiejszych czasach... znam wiele przypadków ludzi bardzo młodych, ok. 30-letnich, którzy po kilku latach biorą rozwód.. bo co? Bo cięzko walczyć, lepiej się poddać? Nie rozumiem tego. dzis słowa przysięgi małżeńskiej nie znaczą wg nich nic...
Znajomi męża wzięli rok temu slub, przeżyli utratę nienarodzonego dziecka i dzisiaj łączy ich tylko wspólny kredyt... wiem, ze taki cios może ludzi od siebbie odłączyć, ale jestem zdania, ze póki w grę nie wchodzi pijaństwo, przemoc fizyczna i tego typu rzeczy, to trzeba walczyć o miłośc. a w jaki sposób, czy obojętnością czy zabieganiem to już zalezy od nas i partnera...
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 10:03
Zrobiłam wszystko co mogłam po ludzku , oddałam sprawę Jezusowi . Teraz walczę sama z sobą . Walczę by nie podjąć takiej właśnie myśli : życie sobie jeszcze ułożę z kimś kto pokocha . ja tak nie chce . Ale jak tak nie chce a miłosci pragne to znaczy że życie w cierpieniu mnie czeka . Bo szczepionki na takie pragnienie nie znam .
Nie wspomne już o tej myśli , że on z tą inna jest szczęśliwy / choć pisał że nie jest ale nie w kontekście że z nią tylko w ogole / .
[ Dodano: 2006-07-13, 11:06 ]
A z tym że coraz szybciej inni decyduja się na rozwód to rzeczywiście tak jest i to przeraża . Bo jaki rozwód w świetle przysięgi na cąłe życie , na dobre i na zle ?
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:09
Anula napisał/a:
Elu , ale moja gotowość musi wiązać się z odzyskaniem kobiety , której nie ma . Co zrobić by ją odzyskać w sobie ?????
Anulko, wyjść do ludzi, do wspólnoty. Do ludzi, którzy kierują się w życiu podobnymi wartościami i nie oceniają, szukają Boga w życiu codziennym.
Chcę taką właśnie wspólnotę stworzyć w swoim mieście i wiem, że to możliwe i uda się. Jednak potrzeba trochę czasu i Bożych natchnień.
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:11
Elu a skąd Ty jesteś ? Moze z moich okolic ? Chętnie przystanę do takiej wspólnoty . Póki co sama w swoim mieście nie mam odwagi ...
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:14
Anula napisał/a:
Bo szczepionki na takie pragnienie nie znam .
znasz..
[ Dodano: 2006-07-13, 12:15 ]
dolnośląskie
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:17
Ufność W PAnu , to masz na myśli , Elu ?
Modlitwa
Zdaje się że ja już nie wiem o co się modlić . Czy o uzdrowienie siebie i męża czy o skierowanie swoich myśli tam gdzie o nim nie będę już myślala ....
O nadzieję czy o jej brak ?
[ Dodano: 2006-07-13, 12:19 ]
A co z potrzebami dzieci ? Kto ma być wzorem dla mojego synka ? Ja - kobieta ?
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:25
Anula, kiedyś prosiłam pewnego księdza o modlitwę, ale nie chciałam mu powiedzieć w jakiej intencji. Powiedział, że nie muszę mówić, on pomodli się, a "Szef będzie wiedział" - pokazał na niebo i uśmiechnął się.
Nie wiesz o co już się modlić? Nie módl się "Szef wie".
Żyj jak chrześcijanin, myśl o swej oliwie /łaska uświęcająca - panny mądre nie dały - bo nie można komuś dać swojej łaski uświęcającej/. Będzie dobrze, ale myśl o dniu bieżącym /każdy dzień ma dosyć swojej biedy/.
Odganiaj myśli przeszłości i myśli przyszłości. Bóg istnieje TYLKO w naszej TERAŹNIEJSZOŚCI. I dlatego ci, co tak żyją są szczęśliwi. Obserwuję to.
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2006-07-13, 11:37
No właśnie . Zapominam że powinnam żyć dniem dzisiejszym . Tylko . A o jutro się nie martwić . TAk spóbuję . Moze pomoże . Dzięki Elu .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum