Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy Terapia Małżeńska - poprawi nasz układ
Autor Wiadomość
Mietek z Mazur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 22:22   Czy Terapia Małżeńska - poprawi nasz układ

Witam ! Interesuje mnie temat: KRYZYS MAŁŻEŃSKI Od jakiegoś czasu w moim małżeństwie źle się dzieje! Nie jest tak tragicznie jak u niektórych z Was, nie ma zdrad, nie ma robienia sobie na złość, rozmawiamy prawie normalnie, tylko … jest coś nie tak !!! W przeszłości nadużywałem alkoholu, ale to się skończyło. Od 10-ciu miesięcy nic nie nadużywałem, a to dzięki Terapii Uzależnień, na którą nadal uczęszczam. Nadmienię, że jesteśmy 30 lat po ślubie i mamy dwoje dorosłych dzieci (jedno mieszka z nami – jeszcze studiuje). Przypuszczam, że nasze problemy małżeńskie to nawarstwienie się spraw z przeszłości. Moim zdaniem: poprawę układu małżeńskiego widzę w terapii małżeńskiej. Żona wypomina mi, że tak święcie wierzę terapii i terapeutom! Chcę zapytać: czy ktoś z Was zdecydował się na taką formę „naprawy” małżeństwa! Czy taka terapia małżeńska przyniosła oczekiwane rezultaty??? Ja uważam, że u mojej żony największym problemem jest brak zaufania, a w związku z tym „chorobliwa” podejrzliwość! Na przykład to, że napisałem SMS-a do koleżanki, że się spóźniłem na obiad, że inna koleżanka zadzwoniła do mnie (a odebrała żona) itp. Po wielu perypetiach żona wyraziła zgodę na wspólną terapię małżeńską – ale nadal nie wierzy aby ona mogła coś zmienić !!! Czy może ktoś z Was wie jak znaleźć dobrego psychologa – terapeutę małżeńskiego w rejonie Kętrzyn – Olsztyn? Proszę o Wasze opinie na ten temat. Jak już będziemy po pierwszej wizycie terapeutycznej to wszystko opowiem? Nie ukrywam przed żoną tego co tu piszę i w ogóle nic przed nią nie ukrywam – skąd się bierze ta podejrzliwość!!! Czy na Forum zdarzały się takie przypadki, aby współmałżonek brał udział w dyskusji dotyczącej bezpośrednio jego? Chodzi mi o to, że jak moja żona zechce coś napisać w tym temacie – czy nie będzie to sprzeczne z regulaminem Forum ??? (bo może zechce coś napisać!!!) Pozdrawiam Mietek
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 22:31   

Myślę, że każdy sposób, który ma na celu poprawę relacji małżeńskich jest wart poparcia!
Tak więc warto próbować wspólnych terapii, czy wspólnego dzielenia się problemami, doświadczeniami, poglądami, spostrzeżeniami na tym forum!!
Na zachęte napiszę Ci, że są tu pary, które wspólnie czytają, czy piszą na forum. I choć to są sporadyczne przypadki, to zawsze warto próbować! :-)
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 23:11   

Tak się składa ,że uczęszczałam na taką terapię. Mąż zrezygnował z leczenia po 1 odtruciu i 2 spotkaniach, ja uczeszczałam na nie przez jakis czas. Terapie są świetne pod warunkiem że razem sie walczy . Na początku ja podchodziłam do tego z wielkim wew, ograniczeniem , ale potem odczułam zmiane, widziałam inną pespektywe. Sądze ze jestes na etapie walki i tą walke bedziesz toczył do konca życia, za co składam wielki ukłon w Twoją stronę. Co do zaufania zony, hm... Powiem Ci to moze byc w przyszłosci u mnie najtrudniejszy moment- dać bilet zaufania. Daj jej czas. Kochaj ją jeszcze bardziej niz możesz sobie to wyobrazić. Ona odpowie na Twoja miłość. Dzieła Boże maja swoj czas, szczególnie oczyszczanie.

Pozdrawiam Was serdecznie.
Bardzo bym chciała żeby mój mąż toczył walki , nawet jak bedą nieudane, ale żeby je chociaz podejmował.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 06:12   

Mietku, ja też bym chciała, aby mąż choć w małym stopniu spróbował walki. Ale on nigdy tego nie potrafił. Dlatego podziwiam Cię, że po 30 latach małżeństwa nadal jest Ci ono najważniejsze. Twoja żona może być z Ciebie dumna. Nigdy nie uczestniczyłam w terapii małżeńskiej, bo mój mąż nigy by się nie zgodził na nią - a szkoda. Chodziłam jednak na psychoterapię indywidualną. Dużo to mi dało, ale co z tego, gdy mąż nadal tkwił w martwym punkcie.
A teraz do Twojej żony - Naprawdę warto robić wszystko, by być szczęśliwym w małżeństwie. Musi to być jednak wspólne działanie, dlatego zachęcam, aby zrealizować propozycję męża - to dobre rozwiązanie.
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 08:16   

Ja chodze z mezem na terapie malzenska. Uwazam, ze to jest najlepsze co mozna zrobic.
Pozdrawiam
 
     
Mietek z Mazur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 18:25   

Dziękuję Wam za słowa wsparcia. Czuję się trochę mocniejszy i z większą nadzieją i ochotą chcę dążyć do tego, aby w moim małżeństwie było lepiej. Wierzę, że może to się udać !!! Moja żona wczoraj powiedziała, że też będzie się starała, aby między nami było dobrze, a na odbudowanie mojego zaufania potrzebuje czasu – nie wie ile ??? Tak jak powiedziała Mirela: „Daj jej czas” i chyba o to chodzi! Dzisiejszy dzień był taki, jakbym sobie tego życzył, ale telefon komórkowy był przez cały czas pod jej obserwacją (uważam to trochę za patologiczne). Tłumaczyłem się też z tego, gdzie wczoraj wysyłałem MMS-a . Ja teraz daję jej czas – tak jak sama o to prosiła. O terapii małżeńskiej dzisiaj nie rozmawialiśmy – tak wczoraj po wspaniałej nocy ustaliliśmy!!! Powiem Wam, że przez te ostatnie dwa dni dużo ze sobą rozmawialiśmy (wczoraj był to 1,5 godzinny spacer). Bardzo pozytywnie te rozmowy wpływają na mój nastrój, a na żonę jeszcze bardziej! Wewnętrznie mam obawy jak długo będzie tak miło, czy jutro nie wyskoczy coś nie przewidzianego! Ja we wtorki mam spotkania swojej grupy, ale chcę na razie z tego zrezygnować – dla dobra naszego układu. Co będzie dalej – czas pokaże?!!! Moja żona czyta Wasze posty. Bardzo ją podbudowały słowa Wanboma: A teraz do twojej żony … . Mateusz – dziękuję za zachętę do działania na tym Forum i informację, że można na nim działać parami ! Xev – czy mogłabyś trochę więcej opowiedzieć o Waszej terapii małżeńskiej. Mnie interesuje to najbardziej, a innych – myślę, że też !!! Pozdrawiam wszystkich serdecznie – pełen nadziei Mietek
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 20:05   

Mietku, skoro chodzisz na terapię, NIE WOLNO CI PRZERWAĆ !
Tego już się chyba nauczyłeś podczas spotkań. Wiesz również pewnie z terapii, że żona ma prawo Ci nie ufać, zbyt często zawiodłeś ją, jak sądzę.
Znam kobiety, które po kilku latach zdrowienie mężów wciąż nie mają do nich zaufania, panowie sami na to sobie zapracowali. I uwierz, te kobiety mają realne podstawy żeby tak myśleć.
Może Twoja żona dałaby namówić się na terapię dla współuzależnionych? To by Jej bardzo pomogło, naprawdę.
Jeśli żona będzie chciała pogadać, zapraszam na priv.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 20:13   

Jestem jak najbardziej za terapia! Korzysci jakie sie po niej odnosi sa ogromne.
 
     
Mietek z Mazur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 21:19   

Ela (elzd1) czy tak mogę Cię nazywać, bo Twój nick jest trudny do wymowy !
Chyba masz rację, że to co moja żona "posiada" to moje "wcześniejsze dzieło". Docelowo chcę swoją terapię uzależnień dokończyć i żona też tego chce!!!Chodzi mi tylko teraz o to aby wszystko wyciszyć - chcę być w domu. Zresztą sam już nie wiem co bym chciał aby było dobrze !!!
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 21:54   

Ależ mój nick jest prosty
elz- elżbieta
d - pierwsza litera nazwiska
1 - bo samo elzd było już zajęte :)

Docelowo to sam wiesz, że takiej terapii nie kończy się zbyt szybko. A w zasadzie chorym jest się całe życie. Ty zdrowiejesz dopiero kilka miesięcy, to stosunkowo mało, a wpadki zdarzają się i po kilku latach.
Wydaje mi się, że ciągłość terapii jest konieczna, zbyt krótki czas zdrowienia. A czy wyciszysz się, jeśli to przerwiesz? A zły kusi i może dopiąc swogo w chwili słabości.
Ja wiem, że terapia pomaga. Co prawda nie miałam możliwości skorzystać z terapii małżeńskiej, ale jestem w trakcie indywidualnej. Bez niej byłabym wrakiem, tak bardzi spadło moje poczucie wartości.
 
     
jenny
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 22:43   

A gdzie Wy chodzicie na te terapie, bo przecież chyba nikt nie buli kasy prywatnie u psychologa?
Też chciałabym pójść (chyba indywidaulnie, bo mąż na wspólną terapię nie wyraża zgody), ale nie wiem gdzie się udać i od czego zacząć
 
     
Mietek z Mazur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-04, 12:07   

Wstawiłem swojego avatarka – myślę, że lepiej wtedy odróżnia się dyskutantów! Jenny – pytasz gdzie chodzimy na terapię? Ja swoją obecną terapię grupową przechodzę w Przychodni Uzależnień (posiada ją chyba każdy powiat). Mam zawarty kontrakt na 200 godzin zajęć, czyli 100 spotkań po 2 godz. Grupa moja liczy około 8 osób (liczba uczestników jest ruchoma, przychodzą i odchodzą nie kończąc jej). Wszystko jest bezpłatne, to znaczy płaci Kasa Chorych (chyba choroba alkoholowa uznana jest za społeczną). Do zakończenia mojej terapii stopnia podstawowego pozostało jeszcze około 50 spotkań (około pół roku). O terapii dla osób współ uzależnionych nic nie wiem! Ela podsunęła myśl, że dla mojej żony było by to dobrym rozwiązaniem – teraz zanim zaczniemy terapię małżeńską. A może wtedy po takiej terapii żony będzie już na tyle dobrze, że naszego układu małżeńskiego nie będzie musiał nikt naprawiać !!! Czy może ktoś z Was coś więcej powiedzieć o terapii dla osób współ uzależnionych? Gdzie się odbywają i czy są płatne?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-04, 21:50   

Mietku, poradnie dla współuzależnionych są zwykle przy poradniach AA, zapytaj.
Terapia jest finansowana z tego samego źródła, czyli Funduszu Ubezpieczeń, bezpłatna dla pacjentów.
Ja od kilku miesięcy jestem w terapii, znam kobiety, które uczęszczają już kilka lat. I podziwiam je, jak potrafią z biednych zastraszonych niewolnic zmienic się w samodzielne, twardo stojące na ziemi osoby. Mam ogromny szacunek dla uczestniczek, czerpię z ich doświadczeń, i chociaż w zasadzie to nie alkohol był w moim małżeństwie problemem, to wciąż odnajduję analogie w swoim podejściu do wielu spraw.
Najważniejsze dla mnie w tej terapii jest to, że na pewne wydarzenia, osoby, sytuacje - nie mamy wpływu. Ale za to mamy OBOWIĄZEK zatroszczyć się o siebie.
Widzę ogromną zmianę w tych kobietach, one same mówią o tym, jak postępowały teraz i jak dziś postępują.
W tej chwili jedna z moich koleżanek ma problem - mąż wrócił do nałogu. I wiesz, ona już tak nie cierpi jak kiedyś, przyjmuje to prawie ze spokojem,. nauczyła się NIE POMAGAĆ uzależnionemu mężowi i pozwolić, by sam sobie poradził. Oczywiście, to może być przykre dla owego małżonka. Ale to już jego problem.
Współuzależnieni uczą się żyć na własny rachunek, uczą się asertywności, uczą się przede wszystkim o chorobie alkoholowej, objawach i skutkach. Zaczynają widzieć chorego człowieka, nie tylko wstrętnego alkoholika.
Pozdrawiam
 
     
Mietek z Mazur
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-05, 14:52   

Ela - dziękuję za rzeczową wypowiedź! Masz rację w tym, że najważniejsze to umieć poradzić sobie w trudnych chwilach. Samemu nie zawsze to wychodzi, bo i skąd !!!
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-05, 22:16   

Miło mi :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4