Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Kochani jestem w podobnej sytuacji jak wiekszośc z was tylko ja juz nie mam siły walczyć o niego. Rok temu wyprowadził się z domu. Mam dwoje wspaniałych dzieci córka 8 i syn 5. Zostałam w mieszkaniu z jego rodzicami, nie mam gdzie sie wyprowadzić.On wynajmuje mieszkanie na tej samej dzielnicy.Całe szczęście przyjeżdza codziennie do dzieci musi je odwozić do szkoły i przedszkola. Wielokrotnie rozmawiałam o jego powrocie ale on nie chce słyszec o tym. Twierdzi że jest mu tak dobrze i nie widzi szansy abyśmy mogli mieszkać razem.Jego rodzice przyzwyczaili sie do sytuacji i traktują nasze rozstanie jak cos normalnego. Syn strasznie tęskni do ojca a ja nie wiem co mam mu mówić. Przyczyna naszego rozstania była kobieta myślę że cały czas sie z nią spotyka. Poradżcie jak z nim rozmawiać co robić.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-21, 16:22
Ja jestem w takiej samej sytuacji jak Ty, tylko, że mój mąż w czerwcu tylko raz zabrał córkę i to do teściów. Właśnie zadzwoniłam do niego i powiedziałam, co myślę. Poprosiłam, by poszedł jutro do córki do przedszkola na zakończenie roku, bo ja nie mogę. Oczywiście odmówił, więc zaproponowałam, że może kochanka pójdzie. Powiedziałam, że gdyby o nią chodziło, na pewno zwolniłby się z pracy, a dziecko ma gdzieś. Dodałam, że mam prawo być zdenerwowana, bo to on nas zostawił dla nastolatki z liceum i nic go nie obchodzi.
Czy próbowałaś rozmawiać z mężem? Przychodzi codziennie do dzieci - to dużo. Mój zdecydował się na rozwód, więc ja już nie mam co marzyć o normalnej rodzinie, ale Ty walcz, spróbuj porozmawiać>
osoba [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 09:44
Dziękuję Ci za pocieszenie. Jest mi bardzo smutno że twój mąż nie odwiedza dzieci to okropne. Ja nie mam siły już z nim rozmawiać. Tyle razy podejmowałam próby i wszystko na nic. Męczy mnie mieszkanie z teściami a najgorsze ze nie mam gdzie się podziać. Czasami jest lepiej ale to tylko krótkie chwile. Cały czas zastanawiam sie co bedzie dalej. Tracę nadzieję ze będziemy razem i to jest najgorsze. I jak tu żyć....
anirak [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 15:11
Moja historia jest podobna. Od roku jestem w separacji. Tez słyszałam słowa ze nie wróci ze jest mu tak dobrze. Ale ostanio rozmawiał ze mną ze zaczyna myslec o powrocie. Dał mi 6 m-c abym go przekonała ze zmieniłam sie. Widuje sie z mezem codziennie ze wzgledu na dziecko. Ale to co usłyszało dało mi nadzeje a jednoczesnie mam wiele niepokoju. Trwam nadal na modlitwie. Mysle ze twój mąż moze potrzebuje czasu by zrozumiec pewne sprawy. tylko pytanie ile - ja je tez sobie zadaje. Mi bardzo pomaga i stawia na nogi modlitwa.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 16:43
Boże, wszędzie czytam o ewentualnościach powrotu, tylko mój mąż tego nie chce - powiedział, że nie wróci na pewno - chce rozwodu i unieważnienia małżeństwa - odebrał mi jakiekolwiek nadzieje na normalne życie....
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:05
Wanboma,przecież wiesz,ze mnie również tak powiedział,powtarzał wielokrotnie,ze nigdy nie wróci,bo już jest za póżno,ze buduje nową rodzinę,nowy dom.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:21
Weronika, my chyba jesteśmy w najgorszej sytuacji...Bo nasi mężowie już budują nowe rodziny. Ja wiem, że mój mąż potrafi kochać bardzo. Skoro zakochał się w tej dziewczynie, to chyba na zawsze. Pokazywała mi kiedyś sms-y od niego - same wyznania miłości - wobec mnie nigdy taki nie był. Dlatego myślę, że nigdy z niej nie zrezygnuje. Wyznał jej najskrytsze swoje myśli - wobec mnie też nigdy taki nie był. Mówił tylko część tego, co czuł. Tak bardzo przed nią się otworzył - może rzeczywiście to miłość jego życia...
Madzia3007 [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:22
Wamboma a mój mąz tez mi mowil ze nie wróci nie widzi takiej opcji, a teraz sam szuka powodu do poruszenia tego tematu. Każdy zdradzacz potrzebuje czasu na zrozumienie i przejżenie na oczy. ja nie mówie że mój już przejżał ale jakieś przebłyski są.
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:30
Mój tak samo,Wanboma,ja też widziałam sms,które do niej pisał,poprostu mnie szokło,sms marzenie,a mnie też nigdy takich nie pisał.Do dzisiaj mam jego listy z wojska,które do mnie pisał,i nawet tam nie ujawniał tak swej miłości do mnie,jak teraz do niej
Tak,masz rację,jesteśmy w najgorszej sytuacji........
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:31
U mnie, niestety, żadnych przebłysków, tylko coraz większa obojętność. Skąd brać siłY? Modlę się, ale jest ze mną coraz gorzej...
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:34
Ja przynajmniej widziałam go,jak i również mój syn,wtedy,gdy przywoził samochód,a teraz odizolował się całkiem,nie daje samochodu,nie odbiera od nikogo telefonu,nie wiem,czy jeszcze żyje,ma nas gdzieś.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:50
Rozumiem Twój ból...
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:52
Dobrze, że Ty masz jeszcze nadzieję, bo ja już żadnej. A myślałam, że powoli wychodzę z dołka
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:55
Wanboma,nadzieję?,na co ,tylko bóg wie co będzie dalej,ja już jej też nie mam.Nie chcę tak mówić,bo wszystko w rękach boga,ale niestety taka prawda.
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-22, 18:57
Ja już nie wiem, co robić - mąż tak chce tego rozwodu - nie mam siły walczyć, ale boję się zgodzić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum