Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
małżeństwo nad przepaścią...
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-17, 16:55   małżeństwo nad przepaścią...

Wyslane przez: Krzysztof

Pomocy
Moje ponadroczne małżeństwo stoi nad przepaścią. Moja Zona widzi ratunek tylko w rozwodzie. O rozstaniu mowila wielokrotnie, przed i po slubie.
Wszystko z mojej winy.
Egoizm, kłamstwa, zaniechanie rozmowy i pracy nad soba...
przez wszystkie lata taki byłem, a moja Ona była koło mnie, prosiła, chciała pomóc.
Obiecywałem, ale zawsze wybierałem to co najgłupsze bo najprostsze, byle przetrwać razem kolene dni, tygodnie, lata... unikałem rozmów na trudnie tematy o moich słabościach, błędach,a pytany unikałem prawdy, wymuszając ją z siebie pod olbrzymią presją żony. Bogu niech będą za Nią dzięki!
Moj egoizm i powtarzalność błędów oraz płytkie postrzeganie związku w naturalny sposób eliminowały głęboką, duchową troskę o żonę. A Ona tego potrzebuje. Nie zadowala jej płytkie życie. Jest Cudem i Aniołem!

Moja Najlepsza Zona Swiata jest zmeczona, nie wierzy, ze moge byc inny, a poza tym ciezar moich dotchczasowych bledow uwaza za niewybaczalny.

Nie mam nałogów, nie zabijałem i nie kradłem, nie gwałciłem... Ale przez pięć lat znajomości zachowywałem się jak sztubak, gapiąc się na biusty pośladki, cokolwiek seksualnego u jej koleżanek, czy nieznajomych...
Może powinienem pojsc do seksuologa...
Nienawidze tego w sobie, a ciagle się na tym łapię. to zniszyło mój związek.
CHCĘ WALCZYĆ O MOJE MAŁŻEŃSTWO, CHCĘ ODDAĆ ŻONIE TO, CO JEJ SIĘ NALEŻY, CHCĘ JEJ DAĆ DOBRE ŻYCIE!!!!!
To że pisze te słowa, zawdzięczam tylko Mojej Zonie, dzięki ktora uświadomiła mi moje słabości ibłędy!!!
KOCHAM JĄ! Ona ciągle o mnie walczy! tak sądzę.... biedna....
Mówi, że przekroczyłem punkt krytyczny i małżeństwo jest nie do uratowania!
Ale w Panu cuda się zdarzają!!!
Błagam o pomoc!!!!

Może powinienem pojsc do seksuologa...
Problem w tym, że oboje, bezdzietni, przebywamy teraz zagranicą i nie możemy podróżować często do Polski. W przyszłym roku wrócimy prawdopodobnie do kraju na stałe, ale niestetu nie mam czasu na czekanie.

Moja Żona jest bardzo przeze mnie osłabiona, nie widzi sensu dalszego małżeństwa i nawet nadziei na moją zmianę.
Muszę czynami udowodnić, że JEDNAK MOŻEMY BYĆ RAZEM SZCZĘŚLIWI JAKO RODZINA!
Może wiecie, gdzie można otrzymać pomoc online?
Muszę działać błyskawicznie,
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


Witam,
Moje małżeństwo również przeżywa poważny kryzys ( może nawet dojść do rozwodu ), my mężczyźni jesteśmy wzrokowcami, lubimy się gapić na biusty, okrągłe pupy itd. żeby tylko na tym poprzestać, ale nie! nieraz idziemy krok dalej ( zdrada ) i zaczynają się kłopoty. Z tego co piszesz, masz wspaniałą, wartościową żonę...masz teraz szansę jej udowodnić, że poważnie myślisz o zmianie swych nawyków, popracuj nad sobą i módl się o siłę, bo to nie będzie łatwo ( tyle pokus dokoła ). Uwierz w siebie i nie panikuj, terapia online nie zadziała jeśli sam nie podejmiesz wyzwania...odpowiedź leży w Twoim sercu. Pozdrawiam...
W odpowiedzi na : małżeństwo nad przepaścią... wyslane przez Krzysztof dnia 2005-10-27 17:04:16:

: Pomocy
: Moje ponadroczne małżeństwo stoi nad przepaścią. Moja Zona widzi ratunek tylko w rozwodzie. O rozstaniu mowila wielokrotnie, przed i po slubie.
: Wszystko z mojej winy.
: Egoizm, kłamstwa, zaniechanie rozmowy i pracy nad soba...
: przez wszystkie lata taki byłem, a moja Ona była koło mnie, prosiła, chciała pomóc.
: Obiecywałem, ale zawsze wybierałem to co najgłupsze bo najprostsze, byle przetrwać razem kolene dni, tygodnie, lata... unikałem rozmów na trudnie tematy o moich słabościach, błędach,a pytany unikałem prawdy, wymuszając ją z siebie pod olbrzymią presją żony. Bogu niech będą za Nią dzięki!
: Moj egoizm i powtarzalność błędów oraz płytkie postrzeganie związku w naturalny sposób eliminowały głęboką, duchową troskę o żonę. A Ona tego potrzebuje. Nie zadowala jej płytkie życie. Jest Cudem i Aniołem!
:
: Moja Najlepsza Zona Swiata jest zmeczona, nie wierzy, ze moge byc inny, a poza tym ciezar moich dotchczasowych bledow uwaza za niewybaczalny.
:
: Nie mam nałogów, nie zabijałem i nie kradłem, nie gwałciłem... Ale przez pięć lat znajomości zachowywałem się jak sztubak, gapiąc się na biusty pośladki, cokolwiek seksualnego u jej koleżanek, czy nieznajomych...
: Może powinienem pojsc do seksuologa...
: Nienawidze tego w sobie, a ciagle się na tym łapię. to zniszyło mój związek.
: CHCĘ WALCZYĆ O MOJE MAŁŻEŃSTWO, CHCĘ ODDAĆ ŻONIE TO, CO JEJ SIĘ NALEŻY, CHCĘ JEJ DAĆ DOBRE ŻYCIE!!!!!
: To że pisze te słowa, zawdzięczam tylko Mojej Zonie, dzięki ktora uświadomiła mi moje słabości ibłędy!!!
: KOCHAM JĄ! Ona ciągle o mnie walczy! tak sądzę.... biedna....
: Mówi, że przekroczyłem punkt krytyczny i małżeństwo jest nie do uratowania!
: Ale w Panu cuda się zdarzają!!!
: Błagam o pomoc!!!!
:
: Może powinienem pojsc do seksuologa...
: Problem w tym, że oboje, bezdzietni, przebywamy teraz zagranicą i nie możemy podróżować często do Polski. W przyszłym roku wrócimy prawdopodobnie do kraju na stałe, ale niestetu nie mam czasu na czekanie.
:
: Moja Żona jest bardzo przeze mnie osłabiona, nie widzi sensu dalszego małżeństwa i nawet nadziei na moją zmianę.
: Muszę czynami udowodnić, że JEDNAK MOŻEMY BYĆ RAZEM SZCZĘŚLIWI JAKO RODZINA!
: Może wiecie, gdzie można otrzymać pomoc online?
: Muszę działać błyskawicznie,
: Pozdrawiam
:

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


Witam,
Moje małżeństwo również przeżywa poważny kryzys ( może nawet dojść do rozwodu ), my mężczyźni jesteśmy wzrokowcami, lubimy się gapić na biusty, okrągłe pupy itd. żeby tylko na tym poprzestać, ale nie! nieraz idziemy krok dalej ( zdrada ) i zaczynają się kłopoty. Z tego co piszesz, masz wspaniałą, wartościową żonę...masz teraz szansę jej udowodnić, że poważnie myślisz o zmianie swych nawyków, popracuj nad sobą i módl się o siłę, bo to nie będzie łatwo ( tyle pokus dokoła ). Uwierz w siebie i nie panikuj, terapia online nie zadziała jeśli sam nie podejmiesz wyzwania...odpowiedź leży w Twoim sercu. Pozdrawiam...
W odpowiedzi na : małżeństwo nad przepaścią... wyslane przez Krzysztof dnia 2005-10-27 17:04:16:

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Krzysztof

Dzięki wielkie za pokrzepienie.
Staram się nie panikować, ale momentami jest ciężko. Bo największą zagadką dla mnie pozostaje, że ja ŁAPIĘ SIĘ na gapieniu się.
Wiesz, o co mi chodzi...?
Wydaje mi się, że nie robię tego celowo, wiem, jakie są tego kosekwencje dla mnie i małżeństwa, wiem, że to kompromitacja i upokorzenie dla mojej Kochanej Żony, a jednak ciągle się na tym łapię! To takie uczucie, że twój wzrok z daleka wyłapuje właśnie takie detale... Na ulicy, w sklepie, TV... Wtedy ogarnia mnie panika, bo czuję się bezradny.
Może to jakaś dewiacja? Zapewne są mężczyźni, którzy nie mają tego problemu...
WYdaje mi się, że chociaż konsultacja online z seksuologiem lub innym psychologiem mogłaby pomóc, nawet po to, by coś wykluczyć i skierować pracę nad sobą w trafnym kierunku.
Wiem, że to wszystko moja wina. Stosy pornografii od nastolatka przez, ja wiem, 5-7 lat? Masturbacja (mam to na szczęście za sobą!!!! Ergo - Cuda się zdarzają! :) )
A potem, czym skorupka za młodu nasiąknie... wiadomo...

A może jednak wszystko zależy ode mnie?
Może tylko wydaje mi się, że osiągnąłem szczyt mojej wolnej dobrej woli w kwestii zmienienia się? Może tylko okłamuję się, że nie robię tego celowo? Może to sprytna gra świadomości i podświadomości, pełna tego, co D. Goleman opisuje w swojej książce "Konieczne klamstwa, proste prawdy" - gorąca polecam, psychologiczna opowieść o pułapkach i mechanizmach naszej pamięci.
Moja Żona powtarza, że wszystko zależy ode mnie, że skoro coś robię, to głęboko w sercu jednak widocznie tego chcę.

Czuję się zagubiony, bo nie wiem, jak rozgryźć ten problem. Czy muszę zrozumieć pewne mechanizmy psychologii, czy aspekty duchowe, czy po prostu jedno i drugie + modlitwa + wiara + wolna wola w celu poprawy, by zmienić się na lepsze i trwale.
Bogu się polecam i waszej modlitwie.

A swój przykład polecam wszystkim, którzy mają i banalizują, jak ja przez długo, problemy ze sobą, nie rozmawiają o nich, i próbują zbudować małżeństwo jak zamek na piasku.
OPAMIĘTAJCIE SIĘ I TO TYLKO DLA WŁASNEGO DOBRA. Ja żałuję, że wpędziłem nas w to co wpędziłem, zamiast przeżywać PRAWDZIWE troski małżeńskie, z którymi wiele par się zmaga - troska o zdrowie, przyszłość dzieci, wzbogacanie relacji z Żoną, słowem - ROZWÓJ!
Pozdrawiam!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: LL

1. Gratulacje za otrzeźwienie!. Myślę, że śmiało możesz za to codziennie dziękować Panu Bogu, że postawił Cię w prawdzie, że dał Ci obecną determinację do walki o małżeństwo, ale i o siebie, bo to przede wszystkim kwestia czystości Twojego serca.

2. I jak już codziennie po otwarciu oczu rano podziękujesz to proś o łaskę, o siłę na ten jeden dzień, nie na zawsze, ale na bieżącą chwilę. "Abym dzisiaj umiał kochać moją żonę czystym sercem, aby dzisiaj w moim sercu dobrze czuł Bóg, abym nie zasmucał Ducha Świętego we mnie"

3. Aby tak potrafić konieczne jest regularne przystępowanie do sakramentów, może nawet trochę częstsze niż normalnie. Spowiedź i częsta komunia święta, aby Bóg przeprowadził Cię przez tą zmianę serca, abyś był Nim przepełniony. To jego darem jest Twoja żona i miłość, która Was połączyła.

4. Na modlitwie nie myśl o swoim problemie, nie proś: Abym nie patrzył, abym nie myślał, abym nie robił... To skupia Cię na tym, czego nie chcesz. O łaskę proś ogólnie. Poznawaj Jezusa, czytaj Ewangelię. Rób coś dobrego dla innych, nawet z poświęceniem.

5. Co do samego problemu: NIE PANIKUJ! Panika skupia Cię na sobie i wpędza w błędne koło. Jeśli masz tyle zaległości, tak bardzo niszczyłeś swoją wyobraźnię, to musisz się teraz pogodzić z tym, że "przeprogramowanie" będzie trwało, nie da się niczego zmienić "na pstryk". Nie masz się tym zniechęcić, ale nie możesz być naiwny.

6. A jak przestaniesz walczyć, to przegrasz. A chyba jest o co zawalczyć?

7. Jak walczyć? Na codzień musisz znaleźć dla siebie jakieś triki. Zakonnicy praktykują "umartwianie wzroku", można wlepiać wzrok w ziemię na długość swojego cienia. To może wydawać się śmieszne, ale zawsze trochę chroni. BYleby zachować też naturalność w zachowaniu. Nie trzeba po prostu nosić głowy kręcącej się dookoła. Z drugiej strony jest taka zasada, że nie należy zabraniać sobie niechcianej myśli, ale trzeba zastępować ją myślą o silniejszym ładunku emocjonalnym. Musisz sobie wymyślić sam, co to może być. I jak się znów złapiesz na patrzeniu to nie bij siebie, ale przywołaj to dyżurne inne wyobrażenie. Może marzysz o jakimś super motorze, samochodzie... coś sobie takiego neutralnego, ale ciekawego znajdź i przenoś myśli. Na początku to jest sztuczne, ale da się.

8. Bezwzględnie dbaj o wyobraźnię. Naprawdę można odstawić nawet lekkie sceny w zwykłych filmach. Nie bój się, że się wyjałowisz i potem będzie gorzej. Wyobraźnia musi odpocząć od tematu. A Twoje reakcje muszą mieć czas na zmianę, muszą się odzwyczaić od schematu.

9. Nie zniechęcaj się upadkami, nie rozpamiętuj ich, nie lituj się nad sobą. Bierz się w garść i dalej...

10. Pomoc specjalisty na pewno by się przydała, ale nikt nie zrobi niczego za Ciebie. Specjalista może Ci towarzyszyć, rozmawiać o szczegółach, o przyczynach, dawać konkretniejsze rady, ale w ogólności będą one takie jak wyżej. Nie musi być to koniecznie seksuolog. Może to być mądry zakonnik lub ksiądz - oni często są akurat w tym temacie niezłymi specjalistami i doradcami. Nie czekaj więc na super specjalistę, znajdź jakiegoś ksiądza, żeby Ci temat nie kipiał w głowie, abyś mógł to wszystko wypowiedzieć.

11. Ale przede wszystkim musisz przestać kręcić się wokół tematu, bo to Cię w nim usidla. Musisz normalnie żyć, nie myśleć o tym prawie w ogóle. Ale zachować czujność.

12. Rozwijaj się! Hobby, sport, wysiłek fizyczny, mogą być po prostu biegi. Ale też rozwijaj się intelektualnie, coś poznawaj. Najlepiej jakbyś miał jakieś wspólne zainteresowania z żoną. Jak nie macie ich dotąd to chociaż zwiedzajcie, poznawajcie miejsce, w którym jesteście.

13. To Bóg chce najbardziej Twojej zmiany, Twojej pokuty i nawrócenia. Jeśli nie zrezygnujesz, On Cię wesprze.

14. Może zamówcie z żoną mszę św. w Waszej intencji, o ratunek dla miłości - nie musicie mówić o szczegółach. I idźcie na nią razem...

Powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Krzysztof, tzn Krzysiek

Posłuchaj LL!
Gdziekolwiek jesteś, skądkolwiek piszesz...

D Z I Ę K U J Ę !!!

Dostałem od Ciebie odpowiedź, za którą na razie mogę tylko podziękować, bo jest tak dla mnie głęboka że nie chcę z niej nic uronić, dlatego powstrzymam się z przedwczesną odpowiedzią.

Powiem Ci jeszcze coś - to największy komplement jaki mogę dać - czytając Twoją odpowiedź wydawało mi się, że słyszę Moją Żonę. Myślę, że macie Oboje wspólny punkt widzenia, i Moja Żona niektóre z Twych myśli też mi przekazywała - szczególnie o pułapce egoizmu - o odstąpieniu od umartwiania się nad sobą, biczowania, etc.
Jestem zdumiony.
Jestem pod wrażeniem i przyjemnie zaskoczony!

Dziękuję stokrotnie!

PS - co do sakramentów, to mamy trochę trudności - po pierwsze w miejscu gdzie przebywamy, Anglia, niełatwo bez samochodu dostać się w ND (jedyny dzień z Mszą św.) do katolickiego kościoła,
po drugie - na skutek przykrych, upokarzających doświadczeń z, niestety, aroganckimi spowiednikami, Moja Żona odstąpiła od spowiedzi. Spowiada się i dokonuje rachunku sumienia w duchu, przed Bogiem. Podziwiam Ją, robi to, i widać w Niej głębię i bogactwo darów Ducha Świętego.
Ja niestetu grzeszę w tej materii bylejakością do potęgi. Czas oi za to się zabrać!

Ale tak naprawdę pokładamy nadzieję w Bogu.
Ciężko rozmawiać mi z Żoną o wierze i nadziei, bo robiła to przez cały nasz 5-letni związek, aż się wypaliła zupełnie. Straciła wiarę we mnie, gardzi mną w duchu, nie ma do mnie szacunku. Niestety to Jej własne słowa. Oczywiście Moja Żona nie przekłada tych odczuć na codzienne zachowania we wspólnym życiu. Jest dla mnie ciągle fair, po prostu Kochana, Cud, Anioł!
Tym gorzej, że czuje się wypalona do cna wewnętrznie i nadzieję zmiany widzi w rozwodzie...

Moją nadzieją z kolei jest to, że kulminacja naszych problemów nastąpiła zagranicą. Mieszkamy i żyjemy razem, oddzieleni dystansem do rodzinnych miejsc.

Czasem myślę, że Bóg to tak zaplanował, że znaleźliśmy się daleko i zdani na siebie, by to wszystko się dokonało. Tzn wierzę, że miało się to dokonać, by nastąpiło wreszcie uzdrowienie!

I jeszcze na koniec, jako świadectwo, powiem Tobie i wszystkim - prosiłem Boga o cud w naszej sprawie. Wystartowałem z serwisu bosko.pl, stamtąd trafiłem tutaj.
I może ten cud się już zaczął, bo otrzymałem więcej porad w kilka dni, niż przez 5 lat.
Dlaczego?
Bo przyszło mi do głowy zaledwie... poprosić o to w dobrych miejscach!

To cudowne! I straszne, że tak często zapominamy, że Ojca możemy prosić zawsze.
A przecież tyle razy mi pomagał...
Ciągle brak mi pokory...

Pozdrawiam Cię LL bardzo mocno, tak po bratersku!
Pomodlę się za Ciebie !
Krzysiek

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


Witaj w domu kolego.
Ja również się gapię na okrągłe, ładne kształty - to taki mechanizm i trudno z tym walczyć. Dzisiejsza moda wcale nie ułatwia nam życie, tyle prowokacji! Proponuję Ci, abyś przeprowadził szczerą rozmowę z ukochaną żoną, wytłumacz, że z tym walczysz, że to nie takie proste, zapewnij, że ją kochasz najbardziej ( to musi iść w parze z twoim postępowaniem, a nie puste słowa )...zamiast szukać pomocy online, idź razem z żoną do specjalisty, może on wyjaśni wam jak z tym walczyć, poradzi.
Jedno wiem na pewno, wszystko zależy od Ciebie; masz silną wolę, przecież piszesz, że skończyłeś z masturbacją tzn, że gdzieś w głębi serca masz tę silną wolę i potrafisz powiedzieć NIE. Naprawdę zrobiłeś już wielki krok do przodu, wiesz z czym masz walczyć. Módl się do Boga o siłę, pamiętaj, że żona chętnie Ci pomoże...powodzenia :)

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Krzysztof


LL, dziękuję Ci bardzo za Twoje rady.
Nawet już po kilku dniach mogę przyznać, że czuję się nieco uwolniony od problemu z gapieniem. Chociaż w gdzieś w tle zauważam chwilami pokusę, można się jej oprzeć. Z pewnością wymaga to pracy i modlitwy, ale wierzę, że mogę to zrobić.

Jeżeli mogl(a)bys polecić jakiegos kierownika duchowego, bylbym Ci bardzo wdzięczny. Obawiam się, że tutaj w Anglii, na jej szarym końcu, pozostaje mi tylko kontakt internetowy...

Nieskromni chciałbym Cię jeszcze poprosić o modlitwę za Nasze Małżeństwo.
Poza wyzwaniem oczyszczenia swojego serca, stoi przede mną, może i większe - przedstawienie, po 5 latach bylejactwa, konkretnej, konkretnej, konkretnej alternatywy dla naszego związku. Moja Żona oczekuje ode mnie, że skoro mam czelność ciągle mówić Jej o nadziei na lepsze, to niech będzie to ubrane w konkrety.

Tu czasami wpadam w panikę znowu, choć teraz jakby mniej, (po pierwszym w życiu ogarnięciu swojego problemu dzięki Twoim radom.) Dla mnie pierwszą oznaką, że zmiany są możliwe jestem ja sam i moje "gapienie".
I niech to zastąpi moje dotychczasowe puste deklaracje.

Ciągle jednak nie mogę uzydkać od Mojej Żony przebaczenia. Ona twierdzi, że przez to co robiłem, jest na to za słaba...
Żeby uściślić - ja nie tylko się gapilem, ale do tego wiecznie, wiecznie unikalem przyznania sie do tego przed soba i przed Żoną. Okłamywałem Ją i siebie, robiąc nieraz takie wyczyny z własną pamięcią, że sam nie mogłem w to uwierzyć, aż po tygodniach Mojej Żonie udawało się jakoś wyciągnąć ze mnie prawdę, tzn. świadome przyznanie się do tego co zrobiłem. (Polecam książkę D. Golemana - Konieczne Kłamstwa, Proste prawdy - o mechanizmach i czarnych dziurach w naszej pamięci powstających.... niemal na nasze zawołanie!)

Ponadto ciągle, ciągle unikałem rozmowy.
Przeczekiwałem największą złość Mojej Żony po tym jak przyłapała mnie znowu, czasem trwało to kilka dni, tygodni... tak ja pisałem w pierwszym liście, byle tylko przetrwać razem kolejne dni, miesiące, lata... Bardzo płytko traktowałem nasz związek i potrzeby Mojej Cudownej Żony...

Teraz mam do odrobienia 5 lat związku, który - czasem trudno stwierdzić, że w sercach istniał. Poszedłbym za Moją Żoną w ogień, i myślę że z wzajemnością!
Ale jak wiecie, pójście w ogien może być lawtiejsze niz konstruktywna zmiana.

Generalnie - uważam że muszę zmienic w sobie "gapienie", brak pokory oraz egoizm, a zwlaszcza ten ostatni. Bo dzięki nim i moim wyborom przez zycie cale - zarobilem w oczach Mojej Zony na etykiete prymitywa i prostaka...

Nigdy nie sądziłem że szczegolnie egoizm potrafi być tak groźny i wielowymiarowy.
Nawet, jak wiesz LL, w drodze do rozwiązania problemu kryją się pułapki egoizmu - np. patrzenie na sprawę przez pryzmat własnych odczuć.

Wiele do nadrobienia, ale z Bożą pomocą wszystko jest możliwe. "Powierz Jahwe swe dzieło, a spełnią się twoje zamiary" mówi Pismo!

Wierzę, że to się uda i proszę o modlitwę!
Bóg jest z nami!

Pozdrawiam,
Krzysztof

--------------------------------------------------------------------------------


Do LL,

dziękuję bardzo za pomoc, pierwsze efekty już, wydaje mi się, widzę!!!
Napisałem dłuugi list do Ciebie, ale wystąpił jakiś błąd na serwerze i nie przyjęło go. Straciłem więc chyba z półgodzinne przemyślenia :( i to, co chciałem Ci napisać, a nie mogę już teraz zostać przy komp.

Piszę jednak chociaż te parę słów, żeby i LL i Paul i każdy kto mnie wsparł radą i modlitwą wiedział, że to zadziałało!
Dziękuję Wam bardzo, dziękuję też w modlitwie i ciągle nieskromnie proszę o Waszą modlitwę za Nas.

W końcu "Powierz Jahwe swe dzieło, a pełnią się zamiary" mówi Pismo!

Bądźcie z Bogiem!
Pozdrawiam z Anglii

Krzysztof
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4