Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
terapia małżeńska
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-11, 22:18   terapia małżeńska

Wyslane przez: opuszczona


Mam pytanie: czy ktoś z Was był z małżonkiem u psychologa na terapii małżeńskiej? Chciałabym się dowiedzieć na czym ta terapia polega i czy rzeczywiście jest skuteczna.Muszę zaznaczyć,że mąż wyraził zgodę na uczestnictwo w tej terapii.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Jurek


Mamy za soba wielokrotne proby roznych form terapi i w zw. z tym duzo doswiadczen. Jesli Cie interesuja szczegolowe sprawy- pytaj. To wielki skarb jasli oboje CHCECIE!
Po wieloletnich doswiadczeniach podaje Ci adres najlepszego terapeuty swiata:
JEZUS CHRYSTUS!
To nie wyklucza jednak zo ON zechce posluzyc sie ziemskim terapeuta w pomaganiu Wam. Radze jednak taka kolejnosc i hierarchie waznosci!
Jurek

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Greg


Ja właśnie 1 raz wpiątek idę z żoną na terapię do księdza - psychologa ale ja kto bedzie, nie wiem ja wrociłem do żony po 4 latach ............

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ata


Ja bym chciała skorzystać z terapi ale mój mąż nie widzi takiej potrzeby. Czasem się zastanawiam czy nie wybrać się samej ale jak na razie nie znalazłam kogoś pewnego/polecanego. A poza tym uważam że każdą szanse trzeba wykorzystać by uratować małżeństwo w sensie bycia razem a nie obok siebie. Jakby ktoś chciał polecic mi kogoś/ podzielić się doświadczeniem/ to bardzo proszę o kontakt na emaila.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Witam,
Ja bardzo chętnie podzielę się moimi doświadczeniami. 10 miesięcy temu moja żona zaczęła romansować z kolegą z pracy. Dość szybko zorientowałem się, że źle się dzieje w naszym małżeństwie, ale potwierdzenie moich przypuszczeń zdobyłem (przypadkiem zresztą) w połowie marca. Moja żona zgodziła się przerwać romans i zgodziła się również na terapię małżeńską. Niestety w międzyczasie wymyśliła, że świetnym rozwiązaniem jest próbna separacja, która de facto coraz bardziej oddalała ją ode mnie. W sumie byliśmy na sześciu spotkaniach, na szóstym, zdecydowała, że chce się ze mną rozstać i przerwała terapię. Uważam się za osobę bardzo dojrzałą (pomimo 29 lat)i powiem tak, mi te spotkania, pomimo końcowego rezultatu dały bardzo dużo, chociaż w trakcie terapeuta pracował głównie z moją żoną. Niestety nie było w niej (mojej żonie) chęci na dalsze bycie ze mną. Stwierdziła (po półtora roku małżeństwa), że się odkochała. Dość szybko po zakończeniu terapii wróciła do faceta z pracy i z nim żyje, jednocześnie cały czas pozostając moją żoną (formalnie również). Niestety najprawdopobniej jest osobą nie potrafiącą tworzyć stałych związków i akurat jej przydałaby się długoterminowa (kilkuletnia) terapia, w trakcie której musiałaby włożyć wiele pracy nad sobą.
Podsumowując, na pewno warto skorzystać z terapii małżeńskiej, nie nastawiając się jednak na konkretny rezultat. W moim przypadku niestety się nie udało, ale wiem, że w wielu przypadkach terapia pomaga i ratuje wiele małżeństw. Warunkiem jest jednak rzeczywista chęć naprawy obydwu stron.
Pozdrawiam,
Michał

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Stefania

Jeśli ktoś z Was może polecić odpowiedniego do spraw Rodziny i małżenśtawa psychologa lub księdza- psychologa w Krakowie to bardzo proszę o kontakt .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: LL

Jeśli nie będzie konkretniejszej odpowiedzi na pytanie o Kraków (i nie tylko) to proponuję zwrócić się z tym pytaniem np. do Dominikanów: http://www.krakow.dominikanie.pl/bracia.php, bo oni często są dobrze zorientowani w możliwościach uzyskania fachowej pomocy. Na tej stronie widać, kto szczególnie jest zaangażowany w tematy małżeńskie, na pewno potrafią kogoś polecić. Podejrzewam, że można skontaktować się mailowo lub przez tę stronę. Myślę, że w wielu miejscach, gdzie działają "rozbudowane" poradnie małżeńskie lub wspólnoty rodzinne można też pytać duszpasterzy o polecenie kogoś.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Stefania

Dziękuję LL

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


Ja również jestem z Krakowa i w najbliższym czasie wybieram się do poradni przy Bazylice Mariackiej.Nie idę to konkretnej osoby,jeżeli będę już po i będę mogła polecic to dam Ci znac Stefanio.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Stefania

Dzięki Agnieszka, polecał mi kiedys spowienik te poradnie , ale jeszcze do niej nie dotarłam. Próbowalam sama dac sobie radę, ale to chyba był bład.Będę czekać na posta od Ciebie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: opuszczona

Do Jurka
masz rację -Jezus Chrystus jest najlepszym psychologiem świata, nigdy w to nie wątpiłam, jednak my chcemy się wybrać do psychologa świeckiego. Nie wiem na co mogę liczyć, jak moze wyglądać pierwsze spotkanie itd. Jeżeli możesz mi coś poradzić będę wdzięczna.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: aneta2


do michała ! czesc ,mam bardzo podobna sytuacje do Twojej...czy moglabym z Tobą porozmawiać?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Sylwia


Cześć. Jeśli oboje godzicie sie na terapię to już super bo to znaczy że obojgu Wam zależy na tym związku. Wiele przeszłam w moim małżeństwie i tez szukalam ratunku w terapii. Uważam że jeśli oboje jesteście gotowi by zmienić siebie to na pewno sie Wam uda. Jesli nawet zmieni sie tylko jedno z Was to i tak Wasz związek bedzie wyglądał juz inaczej, bo zmiana zachowania jednej osoby siłą rzeczy pociąga za sobą zmianę tego drugiego. Czasami człowiek potrzebuję pomocy osoby trzeciej by wskazała jak ma żyć. Mnie wiele terapia pomogła. Zmieniłam siebie i nawet nie wiem kiedy zmienił sie mój mąż ( bez mojej bezpośredniej ingerencji). Teraz potrafimy ze sobą rozmawiać szczerze i nie w głowie nam robienie sobie na złość. Wymaga to osobistego rozwoju. Jest wiele fajnych książek które naprawde wiele dają. Polecę Ci jedną " Zdobądź uczucie jakiego pragniesz". Mnie ta książka dała wiele nadziei której juz nie miałam. Zaczęłam czytać i chodzic na terapię i teraz zaakceptowałam siebie i staram sie nie popełniać juz takich banalnych błędów o których skutkach wczesniej nawet nie sniłam. Życze Wam wiele szczęścia i wytrwałośći.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: opuszczona

Jestem po pierwszej terapii małżeńskiej. I jakie są moje odczucia? Mieszane. Być może wszystko jest jeszcze za świeże. Ale ja czuję zażenowanie jak usłyszałam od męża w obecności psychologa, że on chce wrócić ale raczej do dzieci. Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego jak ten człowiek jest daleko ode mnie. I co jeszcze dziwniejsze aż tak bardzo mnie to nie zabolało.
Mąż natomiast jest bardzo zadowolony z wizyty. Twierdzi że potrzebował tego. Umówił się nawet na następną wizytę tym razem indywidualną i ma nadzieję że to się dobrze zakończy. Tyle tylko że to on ma nadzieję a nie ja, która jak lwica walczyłam o to byśmy byli razem. Czuję się balon z którego zeszło powietrze.
Czuję, że potrzebuję dużo modlitwy i bardzo Was o to proszę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


Witam,
Jesteście na dobrej drodze, idź razem z mężem na tym spotkaniu ( 2 ). Moje małżeństwo też przeżywa poważny kryzys, za 2 dni mamy rozprawę...też żonie mówiłem, że ją kocham jako matkę mojego syna - to nie prawda. Kocham żonę całym sercem; tak to jest z nami mężczyznami, czasami nie potrafimy tego wprost powiedzieć i wtedy wymyślamy te zdania...jak można kochać dzieci i nie kochać osoby, która ich urodziła? Jestem pewny, że mąż Cię kocha...nie załamuj się i nie pokazuj za bardzo, że bez niego jesteś skończona. Pozdrawiam i trzymam kciuki.W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez opuszczona dnia 2005-10-18 17:56:11:

: Jestem po pierwszej terapii małżeńskiej. I jakie są moje odczucia? Mieszane. Być może wszystko jest jeszcze za świeże. Ale ja czuję zażenowanie jak usłyszałam od męża w obecności psychologa, że on chce wrócić ale raczej do dzieci. Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę z tego jak ten człowiek jest daleko ode mnie. I co jeszcze dziwniejsze aż tak bardzo mnie to nie zabolało.
: Mąż natomiast jest bardzo zadowolony z wizyty. Twierdzi że potrzebował tego. Umówił się nawet na następną wizytę tym razem indywidualną i ma nadzieję że to się dobrze zakończy. Tyle tylko że to on ma nadzieję a nie ja, która jak lwica walczyłam o to byśmy byli razem. Czuję się balon z którego zeszło powietrze.
: Czuję, że potrzebuję dużo modlitwy i bardzo Was o to proszę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Paul


Witam,
Jesteście na dobrej drodze, idź razem z mężem na tym spotkaniu ( 2 ). Moje małżeństwo też przeżywa poważny kryzys, za 2 dni mamy rozprawę...też żonie mówiłem, że ją kocham jako matkę mojego syna - to nie prawda. Kocham żonę całym sercem; tak to jest z nami mężczyznami, czasami nie potrafimy tego wprost powiedzieć i wtedy wymyślamy te zdania...jak można kochać dzieci i nie kochać osoby, która ich urodziła? Jestem pewny, że mąż Cię kocha...nie załamuj się i nie pokazuj za bardzo, że bez niego jesteś skończona. Pozdrawiam i trzymam kciuki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Wiola


Paul: A co znaczą słowa "nie kochałem Ciebie tak jak ją"? Ja to rozumiem , że nie kochał mnie tak naprawdę wcale i nigdy. Albo to, nie mieszkamy razem półtora roku, on z tą panienką mieszka pół roku, ale spotyka się od dwóch lat. Do tej pory żadne z nas nie złożyło pozwu o rozwód. Ja to odbieram jako nadzieję na powrót, a jak to wygląda ze strony mężczyzny?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Olga

Mnie się wydaje, że wszystko "idzie" dobrze. Czujesz się wypompowana, bo walczyłaś i tak naprawdę osiągnęłaś pewien cel pośredni. Dlatego normalne mi się wydaje samopoczucie, które cię ogarnęło. Wszak na razie różowo nie jest, a namęczyłaś się i trochę napięcia opadło.
Mąż mówi Ci, że chce wrócić do dzieci. Powiem Ci, czego ja bym się uczepiła w takim momencie:
Czy on nie chce być już nigdy szczęśliwy, w pełni? Może on nie ma zbytniej nadziei, ale nikt nie powie, że nie chce. Nie da się w pełni nasycić dziećmi - można im tylko krzywdę zrobić, gdy się na nich próbuje budować własne szczęście. A więc można się poświęcić dla dzieci zgadzając się na życie dla nich bez doświadczenia osobistej prawdziwej miłości. Tylko to nie jest ma miarę najgłębszych pragnień człowieka. Nie mam odwagi stwierdzić, że w głębi serca wraca do Ciebie, pewnie myśli, że po tym wszystkim lepiej być "uczciwym" i nie oszukiwać ani Ciebie, ani siebie. Pewnie sam ma na ten temat mętlik głowie i woli mówić tylko to, czego jest pewien. Co więc oznacza, że wraca? Bardzo ważną rzecz! Nie znalazł bowiem innej nadziei na szczęście.

On wraca, Ciebie mocno nie dotyka jego oddalenie emocjonalne... To też dobrze, to wielka szansa. Może będziesz mogła (nawet dzięki Twoim ranom) mieć dystans do Niego. Myślę, że łatwiej mu będzie swobodnie być w domu, odnaleźć swoje miejsce na nowo, gdy nie będziesz przeszczęsliwa z samego faktu powrotu, gdy nie będzie musiał szybciutko wejść we wszystkie role, które mogą byc dla niego teraz nieautentyczne, gdy nie będzie czuł nacisków i niecierpliwości z Twojej strony. Powrót bez wprowadzania nowej jakości w relacji wcześniej czy później mści się, więc super, że podjęliście tę terapię. Nawet jeśli byłaby marna - zawsze jest wyrazem jakiegoś wspólnego wysiłku.
Uszanuj jego oficjalną motywację, to, że nie chce być Twoim wrogiem. W miarę możliwości zredukuj do minimum własne oczekiwania i prośby. Dobrze, jeśli by w każdej prośbie była duża doza wolności, jeśli nie będzie chciał wyjść z chęcią naprzeciw jakimś potrzebom i prośbom, to niech nie czuje się winny. "Nie? OK." To co możesz zaoferować to podstawowa ludzka życzliwość, serdeczność, szacunek - przyjaźń. Niech nie musi wchodzić w rolę męża, jeśli na razie deklaruje, że nie ma takiego celu, ale może da się go zachęcić poprzez sposób bycia ze sobą do bycia przyjacielem. Niech z czasem wróci zwykły uśmiech, swoboda, żart... Unikajcie polemik - ludzie, którzy nie mają zwględem siebie zobowiązań, nie muszą się tłumaczyć, ani na siłę nikogo przekonywać.
Tak naprawdę to nie byłby z Twojej strony minimalizm, to jest heroizm, danie mu takiej wolności i czasu. To jest też szukanie prawdziwego dobra dla wszystkich, dla niego, dla Ciebie, dla dzieci. Aby temu podołać musisz trwać przy Jezusie i Maryi. Może niech bardziej Ona uczy Cię od środka, jak krok po kroku masz trwać, reagować, dawać, jak nie nosić na twarzy tego nowego męczeństwa... Może on nawet będzie myślał, że Ty żadnego wysiłku nie robisz :-) Badź dzielna!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Przede wszystkim poczuj swoją wartość jako matka i żona. Jeśli nie praktykowałaś, to zacznij miłość stanowczą. Fajną lekturą jest książka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" ; )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Wiola
Mój mąż zanim postawiłam nasze małżeństwo w stan pełnej gotowości tzn kiedy wywołałam kryzys, mówił, że mnie nie kocha. Na pytanie KOCHASZ MNIE odpowiadał NIE, ale z uśmiechem i ja słyszałam TAK - piszę to, bo wydaje mi sie, że słowa nie znaczą więcej niż to co w danym momencie określają i jaką maja wywołać u nas reakcję. Przecież tak często zdarza sie, że ktoś mówi kocham, tylko dla własnych korzyści, nieszczerze.
Podsumowując słowa potrafią ranić, ale ich sens trzeba odczytywać w połaczeniu z czynami, tzn co robi dla Ciebie osoba je wypowiadajaca, albo czego nie robi, jaka jest. I to powinno być najważniejsze.
Pozdrawiam CA
PS A sama też jestem bardzo ciekawa jak widzi to druga strona, znaczy mężczyźni...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: joasia

a czy ma sens terapia małżeńska "osobno"? to znaczy każdy u innego psychologa? Mamy problem w związku w postaci romansu męża z koleżanką z pracy i pani psycholog, u której był mąż "na rzpoznanie" stwierdziła, że nie ma sensu abyśmy chodzili razem na jedne zajęcia. Jak na mój chłopski rozum, skoro problem dotyczy pary to powinno się go rozwiązywać wspólnie, a nie indywidualnie, każdy u innego terapeuty, bo co to za sens? czymacie w tej materii jakieś doświadczenia?? i co o tym sądzicie?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Doświadcenia w tej kwestii nie mam, ale wydaje mi sie, że osbno na początek to chyba lepiej. Przecież mąż pewnie woli powiedzieć niektóre fakty pani psycholog niz Tobie i może lepiej żebyś nie wiedziała, bo nie wszystko jest istotne dla trwania małż i po co ma Cię ranić.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: opuszczona

Joasiu
może dużego doświadczenia nie mam, ale mogę Ci powiedzieć jak było w moim przypadku. Mianowicie, po odejściu męża z domu czułam że potrzebuję profesjonalnej pomocy. Każdy dawał mi "dobre" rady ale one do niczego nie prowadziły a tylko pogłębiały moje załamanie. Poszłam do psychologa. Byłam u niej 2 razy sama. Podpowiedziała mi co mam zrobić i zapytała się o męża. On oczywiście o tym nie chcial słyszeć. Do czasu, kiedy chciał wrócić a ja mu postawiłam warunek - dobrze, ale oboje idziemy na terapię. Niechętnie, ale się zgodził. Później sam stwierdził, że tego potrzebuje. Poszliśmy do mojej pani psycholog, która znała już problem zdrady. Porozmawiała z nami, zorientowała się w naszej sytuacji i zaproponowała mężowi indywidualną terapię. Ma ona na celu uporządkowanie wewnętrzne męża i doprowadzenie do całkowitej pewności, że chce być z nami.Dopiero później, po kilku jego spotkaniach, mamy kontynuować terapię małżeńską. Czy nam się uda? Nie wiem, ale wiem, że przynajmniej zrobiłam wszystko żeby to małżeństwo uratować. Daleka jeszcze droga przed nami i nie wiem czy wystarczy mi na to siły i chęci. W Bogu nadzieja że tak się stanie.
Moja rada - zamiast do dwóch różnych terapeutów chodźcie do jednego. On będzie wtedy znał lepiej wasze problemy, opracuje sobie właściwą metodę działania, i szybciej ta terapia się zakończy. Tego Wam serdzecznie życzę i głowa do góry.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga (Agata)

Do Sylwii!
Czy mogłabyś podać pełne brzmienie i autora wspomnianej przez Ciebie książki (" Zdobądź uczucie jakiego pragniesz")? Wyszukiwarka nie znalazła pod tym tytułem żadnej książki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mira


Tytuł tej ksiązki to: Zdobędziesz miłość jakiej pragniesz można ja zamówić na stronie www.bookmaster.pl

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga (Agata)

Mira! Dziękuję bardzo!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Stef


Kasiu prosze napisz jesli wiesz gdzie mozna zamówić przez internet książke o której piszesz " Dlaczego mężczyźni kochaja zołzy"W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez kasia dnia 2005-10-19 16:14:32:

: Przede wszystkim poczuj swoją wartość jako matka i żona. Jeśli nie praktykowałaś, to zacznij miłość stanowczą. Fajną lekturą jest książka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" ; )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Stef, voila:
http://www.merlin.com.pl/frontend/towar/409413

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Penelopa


Moje doswiadczenia z terapia sa niestety fatalne... Byla 1 raz sama u psychologa.. nic sie nie dowiedzialam i bylam 2 raz u tej samej pani psycholog z mezem... uslyszalam musi pani przestac wracac do przeszlosci...nie moze pani wypominac...i nigdy sie tego nie zapomina, no coz tyle to i ja sama wiem, ale jak mam nie wypominac jak juz wydaje mi sie ze wszystko jest prawie ok i znow jakis bodziec i zaczyna sie reakcja lancuchowa, otwiera sie przepasc i jazda... Poszlismy tez do poradni tym razem do faceta, oczywiscie wyjasnil mi, ze zdrada w wydnaniu meza jest mniejszym zlem niz w wydaniu zony, ze oni biedaczki mysla inaczej, ze nie moge wypominac byc mila, dobra, bla, bla, bla i juz mnie cholera na to wszystko bierze bo okazuje sie, ze moj maz ma prawo mnie zdradzac oklamywac , byc nieodpowiedzialny.Ale w momencie gdy sie przyzna i wyrazi chcec naprawienia to ja musze sobie z tym poradzic, ja musze sobie poukladac, ja musze go przyjac , mnie nie wolno wypominac, ja musze wybaczyc itd.... a on co??? On nic, bo on sie zagubil... Teraz sama znow ide do psychoterapeuty... boziu on zdradza ale to ja musze sie leczyc, bo on nie ma problemow z zapomnieniem tylko wlasnie ja mam. paranoja, totalna paranoja

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Wypowiedź dla Wioli. Ja obecnie mieszkam z żoną osobno. Poprosiła mnie ,zebym pozwolił jej odejść i żebym dał jej czas bo ona stwierdziła, że mnie nie kocha. Właśnie dziwne jest to, że mówi ,że mnie nie kocha ,ale naprawde przejmuje się mną, jak się czuje. Gdy się spotykamy to czule się przytula i wiem ,że tego poczebuje. Słowa "kocham cię" dawno nie usłyszałem od niej, ale jej czyny gdy jesteśmy spokojni pokazują ,że nie wszytsko stracone. Ja jestem trochę ogłupiony. Czy można nie kochać i jednocześcnie czule przytulać się do męża? martwić się o niego?.Moja żona twierdzi też ,że nie potrafi się cieszyć ,że jest nieszczęśliwa. Chciałbym jej pomóc naprawde, ale nie mam pojęcia jak.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania


Peneopa jak ja Cię doskonale rozumiem.Mam bardzo podobn problem i takie same odczucia.Jestem na tej stronie pierwszy raz.Zaraz właśnie wychodzę do psychologa.Jeśli znajdzie się ktoś kto podpowie Ci jak sobie dać radę z taką sytuacją to moze i Ty mi coś poradzisz.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania


Dla Ani!
Aniu, ja też jestem pierwszy raz na tej stronie.Nie zdecydowałam się jeszcze na terapie, bo mój mąż nie uznaje tego typu pomocy. Zresztą uważa, że nic takiego nie zrobił i jak chce to mam sobie iść sama. Nie bardzo wiem jak szukać pomocy i czy to ma jakiś sens, jeśli ta druga osoba nie chce. A jak jest w twoim przypadku? Jeśli będziesz chciała pogadać, wyślij meila. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Danuta


Hej dziewczyny!
Jestem tu po raz pierwszy i mam podobne problemy do Waszych. Chociaż,już trochę czasu minęło i u Was jest już wszystko w porządku???Nic tak nie łączy jak wspólne cierpienie...Z moim mężem,też mam podobne problemy jak Penelopa i Ania i nie wiem co robić, mąż prawdopodobnie mnie zdradzał,choć twierdzi, ze to tylko znajomości przez internet (zalogował się na stronie Randki,żeby sobie zlaleźć koleżanki)poza tym poniża, wyzywa, nic nie chce robić w domu. Nawet mu nie proponowałam wizyty u psychologa, bo on nie widzi takiej potrzeby, on problemu nie ma, tylko ja mam i coś sobie wynajduję, Byłam u paru psychologów, ale nic mi nie pomogli, nie trafiłam na kogoś dobrego, a jeśli taki jest, to jest to związane z kosztami dosyć dużymi.
Może macie jakieś sugestie, jesteście już mądrzejsze, ja ciągle myślę o separacji, ale mam syna i nie wim co robić.Mam juz dosyć czasami wszystkiego, praca, dom, sprzątanie, gotowanie,pranie a mój mąż przyjdzie z pracy zmęczony, (ja nie mogę być zmęczona), zje obiadek, usiądzie do komputera i ma w nosie, i wygląda na to,że nie chce się zmienić, bo po co? jemu jest dobrze, tylko ja ciągle narzekam, ja mam być ciągle miła i mu nic nie wypominać, obchodzić się z nim jak z jajkiem, a moje uczucia??Jeśli macie ochotę napiszcie coś kochani.Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Penelopa

Danuta witaj w klubie...przechodzilam juz to...no coz z mojego doswiadczenie wynika, ze tak jak twierdzi Dobson ..milosc potrzebuje stanowczosci. Najpier zaczelam biegac po psychologach, poradniach itd...szukalam recepty na to aby sobie wszystko opukladac...Nic mi to nie dalo... strata czasu i pieniedzy. Modlitwa to najwazniejsze do Ducha sw... i co sie stalo??? No wlasnie wscieklam sie..zamiast moj maz mnie zdolowac dal mi swoim postepowaniem sile. Odnalazlam swoja wartosc..wiem ze stac mnie na duzo, wiem ze jestem wartosciowa, wiem ze ja bez niego sobie rade dam ale on bezemnie niestety nie. Doprowadzilam do konfrontacji..postwailam twarde warunki, bylam konsekwentna..narozrabialam niemalo..ale oplacilo sie...Wiesz jak weszlam tu 1 raz to dziewczyny udzielily mi jednej madrej rady NIE BOJ SIE ...dopuki bedziesz sie bac nie zmienisz niczego. Teraz sie nie boje...to on sie boi, ze odejde, ze zostanie sam...udowodnilam mu przez 5 miesiecy co moze stracic...i dalam wolny wybor...albo ja i dzieci albo jego kawalerskie zycie. Wybral nas...bardzo sie zmienil i zmienia nadal. Modlitwa i ufnosc tylko to pomaga..sama musisz sobie poukladac z pomoca Boza..zaden czlowiek ci nie da recepty. Z Bogiem Danuta i pamietaj: NIE LEKAJCIE SIE JAM ZWYCIEZYL SWIAT !!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Danuta


Dziekuję kochana, dodałaś mi dużo sily i otuchy, koniecznie chcę przeczytać Dobsona,(ty czytałaś? uważasz,że powinnam przeczytać tę książkę?) ale nie wiem jak to później przełożę na moje życie.Chyba jeszcze niestety się boję, choć powinnam być silna, przecież tak jak piszesz poradzę sobie bez męża, a on beze mnie raczej nie, no chyba ,że znajdzie sobie taką drugą naiwną, co będzie wszystko robić.
Niestety w chwili obecnej mam tak mało czasu na wszystko, odpowiedzialną pracę, studia (właśnie niedługo mam egzaminy) i trudno mi teraz podejmować jakieś ważne decyzje życiowe. Może po egzaminach w lutym , po waszym wsparciu,wezmę się za siebie,
bardzo dziękuję ci Penelopa, może jeszcze porozmawiamy i zdradzisz mi parę tajników, jak się nie bać i walczyć o swoje prawa. Pozdrawiam i bardzo dzięki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ratio

Widze wiele żalu na tym forum. Niestety niewielu ludzi potrafi przyznać się do błędu, przeprosić,ale prawie nikt nie potrafi zmienić w sobie tej przyczyny zła. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, poddajemy się emocjom. Kobiety nie rozumieją mężczyzn i odwrotnie. Zastanawiam się czy są ludzie którym się udało? Sam znalazłem się tutaj bo mamy kryzys, ale kocham ją i nie oddam łatwo tego skarbu, będę zmieniac w sobie to co złe i choć wiem że mi się nie uda, nie będę sobie mógł zarzucić , że nie próbowałem....

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Ratio, spróbuj dodać Fides a poczujesz, że może się udać : )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Czy jest tu ktoś na tym forum komu pomogła terapia małżeńska ?Miałam ogromną ochotę wybrać się z Mężem do psychologa .Ale poddałam się.Jeżeli on nie potrafi się przedemną otworzyć i być szczery to jak ja mam ratować to małżeństwo ??? Mam już dość.Prawda jest taka , że nic na siłę. On nie musi o mnie walczyć, a ja go chciałam przez te lata.Jest obok mnie,jak długo tak można żyć. Jestem stanowcza owszem.Nie awanturuję się. Nie robię wymówek . I co dalej??? Ja tęsknię , a on nie.Jak ktoś przestanie kochać,to drugi raz nie pokocha.Niby był spokój od Świąt.ale to pozory z jego strony.Wczoraj wieczorem krzyczał ,ze jestem psychiczna ,że to dobrze ,że jestem psycholem, bo jak będzie chciał rozwodu to go dostanie.I jak tu walczyć o faceta.3 miesiace separacji,tyle wysiłku i w ciagu minuty wszystko pęka w szwach.A on beztroski i zadowolony z siebie.Mam juz ochotę to zakończyć.facet sie w żywe oczy wypiera, a kłamie jak z nut.Juz nie wiem co robić ??? zagubiona.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: L.

chyba Cię rozumiem. Też próbowałam, postanowiłam walczyć i stwierdziłam, że tak łatwo sie nie poddam. Zmienie w sobie co się da... ale wczoraj odkryłam co mój mąż robi wieczorami niby pracując w domu przed komputerem. Pootwarciu kilku stron porno, w które wchdził ostatnio zrobiło mi sie niedobrze. Czuję się jak szmata ze świadomościa, że po upojnej nocy on potrzebuje jeszcze dopalaczy na takich stronachi wysyła czułe wiadomości do 22 latek. Z jednej strony czuj obrzydzenie do niego, do siebie, a z drugiej chciałabym mu pomóc i ratować nasz związek. Nie wiem co robić.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Boże !Marzę o tym ,żeby ktoś był w zyciu o mnie zazdrosny.Czasami czuję się jak facet, który stara się o względy kobiety { mój Mąż sie tak zachowuje- kaprysna panienka ).Tyle wysiłku i w jednej sekundzie uswiadamia mi , ze jestem mu obojetna.Ciagle to mówi : nie interesujesz mnie wcale...No to po co mam sie starać. zagubiona

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Dorota


Mam na imię Dorota, 30 lat, 10-letni staż małżeński i od roku się wszystko sypie. Problem za problemem, 4 miesiące temu mąż dowiaduje sie szperając po komputerze o tym że mam orientacje bisexualną (co jednak nigdy nie wpłynęło na nasze małżeństwo przez tak długi czas). Od tamtej chwoli koszmar w naszym życiu, ciągłe podejrzenia o zdradę (tej natomiast nigdy nie było), oskarżanie o kłamstwa... Popdałam w depresje, której mąż nie rozumie, zamknęłam się w sobie.Od grudnia podjęliśmy decyzje która wyszła ode mnie o terapii małżeńskiej, odbyło się już 4 spotkania, jednak wywołuje ona u nas odwrotne skutki, oddalamy sie od siebie, nie rozmawiamy, żadne z nas nie "czuje " tej potrzeby rozmowy, która ma wyprowadzic konflikt i zarżegnac go. Już nie wiem co robic, mamy 2 dzieci. Mam ochote zrezygnowac z terapii i ze wszystkiego. Ty napisałes ze pomimo terapii nie udało się , to czy warto?
Jeżeli masz chwilke czasu to może pomożesz mi jakąś radą?
Dziękuje, Dorota.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej


W drugim poście tego wątku Jurek napisał:
"Mamy za soba wielokrotne proby roznych form terapi i w zw. z tym duzo doswiadczen. Jesli Cie interesuja szczegolowe sprawy- pytaj. To wielki skarb jasli oboje CHCECIE!
Po wieloletnich doswiadczeniach podaje Ci adres najlepszego terapeuty swiata:
JEZUS CHRYSTUS!
To nie wyklucza jednak zo ON zechce posluzyc sie ziemskim terapeuta w pomaganiu Wam. Radze jednak taka kolejnosc i hierarchie waznosci!
Jurek"

Doroto, podpisuję się pod tym co Jurek napisał, że najlepszym terapeutą jest sam Bóg. Może warto zaproponować mężowi rekolekcje dla małżeństw np. Spotkania Małżeńskie:
http://www.spotkaniamalzenskie.pl/

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Jeśli ktoś z Was jest z Krakowa - polecam Ośrodek Interwencji Kryzysowej przy ul. Radziwiłowskiej. Prowadzą tam profesjonalną psychoterapię rodzinną w całym tego słowa znaczeniu. W zależności od potrzeb, psychoterapia obejmuje nie tylko małżonków, ale również dzieci, a nawet teściów. Pomoc ta jest darmowa.
Jeśli natomiast wybierzecie psychoterapię prywatną - nie może to być pierwszy lepszy psycholog o dobrych chęciach. Musi to być psychoterapeuta z certyfikatem Polskiego Towarzystwa Psychoterapeutycznego. Regułą jest, że psychoterapia rodzinna trwa...kilka lat i odbywa się w ramach podpisanego z klientami kontraktu. Nie wstydźcie się pytać o certyfikat,kontrakt, doświadczenie w prowadzeniu psychoterapii, a nawet skutki, jakich macie się prawo za swoje pieniądze spodziewać.
Co do propozycji niektórych Dyskutantów - żeby poddać się "boskiej psychoterapii", jako agnostyczka pozostawiam bez komentarza ;). Rodzina to bardzo delikatny, sprzężony wieloma subtelnymi relacjami interpersonalnymi układ społeczny. Pragnę również zwrócić uwagę, iż kryzys małżeński obejmuje nie tylko aspekt duchowy, ale również, a może nawet przede wszystkim - aspekt cielesny, o którym księża z uwagi ślubowany celibat,jak i brak jakichkolwiek doświadczeń małżeńskich, nie mają bladego pojęcia. Pozwolić im na prowadzenie psychoterapii rodzinnej to tak, jak wpuścić słonie do składu porcelany. Zresztą z dniem 1.I.2006 r. w związku z wejściem w życie "Ustawy o zawodzie psychologa" psychoterapia wykonywana przez osoby bez wykształcenia psychologicznego i certyfikatu PTP, jest przestępstwem podobnie, jak leczenie somatyczne przez szarlatanów.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

czy znacie takie ośrodki na terenie Łodzi - bardzo prosze podajcie

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

"Ośrodki Interwencji Kryzysowej" istnieją na terenie całej Polski,głównie w miastach wojewódzkich, a ich działalność opiera się na identycznych założeniach teoretycznych. Po prostu zadzwoń do Informacji Telefonicznej. Podadzą telefon kontaktowy. Możesz iść sama, lub z mężem.
Powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Za tydzień mam pierwszy termin do poradni małżeńskiej.Czuje się jakoś dziwnie .Mam mieszane uczucia .Czy ktoś mi podpowie jak zacząć rozmowę z psychologiem , o czym rozmawiać na pierwszym spotkaniu ? Byłam u innego psychologa sama. Nie miałam żadnych problemów i zahamowań.. Ale teraz mam wątpliwości , bo będziemy razem. Zagubiona.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia_

Jestem w trakcie takiej terapii, tzn. mam za sobąspotkanie sama, mój mąż też był sam i mieliśmy jedno w spólne.
Pani psycholg to anioł, poleciła nam pracować nad dialogiem małżeńskim i spotykać się z ludźmi z Kościoła Domowego. Do tego drugiego nie mogę jakoś nakłonić mojego męża... a szkoda..
Po spotkaniach róznie bywało, raz było totalnie źle, potem znów wydawało się, że łapiemy wiatr w żagle... dokąd nas to zprowadzi - zobaczymy, wierzę, że cokolwiek się zdarzy, będzie tak jak zechce Bóg, a więc - dobrze :)
Życzę wszystkiego najlepszego i wytrwałości z obydwu stron.
K.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Majka B

Kiedyś wybrałam się sama na wizytę do specjalisty.Było to w momencie kiedy intuicyjnie wyczuwałam,że mąż kogoś ma.Zaczęłam się zastanawiać, że może to moja wybujała wyobrażnia i itp.
Wizyta była długa.Zostałam wysłuchana,otrzymałam wiele mądrych rad ale p.psychiatra(polecony przez koleżankę,przechodząca wielki kryzys małżeński) zadał podstawowe pytanie co nas łączy po tylu latach małżeństwa, nie biorąc dziecka pod uwagę.Na długo to pytanie utkwiło mi w pamięci.
Drugi raz poszłam razem z mężem do innego psychologa w momencie kiedy oficjalnie wiedziałam o jego romansie.U niego pierwszy raz usłyszałam z ust mojego męża,że on się zastanawia z kim będzie szczęśliwszy,mimo że kocha nas obie.Był to dla mnie szok.Pan psycholog stwierdził,że on nam nie może pomóc,bo decyzję musi podjąć mój mąż.Ale dodał,że za wizytę zapłacono i jeszcze mamy 25 min,dllatego ja moge zostać bo zauważył ,że jestem rozchwiana emocjonalnie.Ta wizyta bardzo mnie zdołowała.A psycholog zachował się jak osoba nieodpowiedzialna i nie przygotowana do swojego zawodu.
Po wizycie u pierwszego zostało mi dużo rzeczy w głowie,on mi zwrócił uwagę na wiele spraw i jego rozmowy ze mną dały mi bardzo wiele.Po wizycie drugiego został wielki niesmak.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Jestem po wizycie u Pani psycholog.Byliśmy z Mężem razem.Widziałam po nim ,że nie bardzo miał ochotę na pójście do niej.Nawet rano mnie pytał, czy jest sens tam iść. Po wizycie byliśmy spokojni i zadowoleni.Kupił nawet bilety do kina. Mąż wyraził chęć ponownego pójścia.A tu nagle po powrocie wybuchła gwałtowna awnatura z banalnego powodu. Zdążył już nawet wykrzyczeć ,że mnie nie może słuchać przez całe życie, że nawet przy pani psycholog nie mógł mnie słuchać, wściekł się o byle co,i zamknął się w pokoju, a ja po raz setny nie wiem o co mu chodzi. Ot terapia.najłatwiej wyjść, trzasnąć drzwiami i spokój.Przy Pani psychilog mówił dokładnie to samo co do mnie.Sam poruszył temat mojej zazdrości, mówiąc ,że ja o tym nie wspominam.Zobaczymy co będzie dalej , ale ja naprawdę mam już dość tych tortur psychicznych. jeszcze potrafi krzyczeć na mnie ,że ja jestem winna .Co za typ.Pewny siebie i dumny jak paw.CZARNO WIDZE. Z taki typem to chyba sam diabe nie dojdzie do porozumienia.
Chyba Cie Zorro rozumiem. Ja tej meki.Gotuje z nerww.Pewnie nie pojdziemy do tego kina.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Do Anka 1.
Mam prosbe. Jezeli czytalas moje posty sprobuj mi cos doradzic, albo przynajmniej napisz co sadzisz o mojej sytuacji??? Dzieki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

może ma jakiś kłopot z tymi sprawami?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


czy mnie pytales ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

tak ciebie pytam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Podejrzewam to tez, bo od dluzszego czasu jest obojetny .Nawet nie raz unikal bliskosci ze mna.A gdy pytalam go oto , to twierdzil, ze ja jestem zolza i to moja wina ze on na mnie nie ma ochoty.A pozniej to juz chyba zaczal sie sprawdzac.Ale to sa ciagle tylko domysly.To on powinien rozwiazac problem, a nie udawac ze nic sie nie dzieje.ucieczka od problemow, nie rozwiazuje konfliktow.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-14 18:26:30:

: Do Anka 1.
: Mam prosbe. Jezeli czytalas moje posty sprobuj mi cos doradzic, albo przynajmniej napisz co sadzisz o mojej sytuacji??? Dzieki.

>>Chodzi o wątek:"Gdy mąż wypiera się zdrady..."? Słuchaj, a może on Cię w ogóle nie zdradza?! W każdym razie, skoro wypiera się tego jak może, to znaczy, że mu na Tobie zależy. Inaczej burknąłby coś pod nosem i zignorował Twoje dociekania. Nie masz dowodów. A domagasz się prawdy. Po co? Prawda nie w kazdym wypadku jest najlepsza. Niekiedy właśnie prawda rujnuje ludziom życie. Przypomnij sobie grecką tragedię "Król Edyp". Prawda kilkoro ludzi doprowadziła do nieszczęścia i śmierci. Prawdą jet to, co on Ci daje, nic innego. Twoim problemem jest niskie poczucie własnej wartości. Nie wierzysz, że można Cię kochać na zawsze. Może nad tym popracuj z psychologiem, zamiast nad domniemaną zdradą męża?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Czy to jest normalne,ze facet ktory nie mialby np.babki na boku ,albo z nia skonczyl po moich odkryciach, po 4 miesiacach separacji nie ma ochoty nawet sie przytulic??? A jednoczesnie jest milutki , slodziutki ( z pominieciem niespodziewanych awantur)i pokornie choc z lekkim zawahaniem idzie na terapie do psychologa??? Nic mi tu nie pasuje.Co Wy na to ,bo ja juz NIC Z TEGO WSZYSTKIEGO nie rozumiem.Mam metlik.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Jest jeszcze watek wczesniej w grudniu-" Jak pokonanac zal o zdrade." i rozne luzne wypowiedzi, w ktorych pisalam o swoim malzenstwie.tam jest wiecej o nas.Aniu mam pewne dowody, ktore nie sa domniemaniem, ale tu mi glupio na forum o tym pisac.Nie mam tylko danych kochanki ( lub przelotnej babki).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-14 19:04:21:

ja juz NIC Z TEGO WSZYSTKIEGO nie rozumiem.

>>A co tu jest do rozumienia?! Facet ma dość separacji i wolę naprawy małżeństwa.Że robi to nieporadnie? Pewnie to jego pierwsza separacja w życiu ;).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Dzięki. Tak to nasza pierwsza separacja w życiu.Byliśmy w końcu w tym kinie.Moze to prawda. Oboje mamy pewnie dośc tej sytuacji tylko nie wiemy jak się do siebie zbliżyć.Pozdrawiam.Cały czas modlę sie nie tylko za siebie , ale za wszystkich tu cierpiących.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Do Anka 1
Mam pytanie.Odpowiedziałaś mi dosyć optymistycznie, wręcz dodałaś mi siły do dalszej walki w uzdrawianiu mojego małżeństwa.Dziękuję.
Ale dlaczego tak uważasz ? Wnioskujesz ,że warto ratować to małżeństwo? Czy wyszłaś z założenia ,że w mojej trudnej sytuacji( całodobowa opieka nad chorym dzieckiem niełatwa w pojedynkę ) to rozwiązanie jest najlepsze - dopóki nie wiem NIC prawie, to lepiej nie myśleć o tym co dzieje się za moimi plecami ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-18 22:07:07:

: Do Anka 1
: Czy wyszłaś z założenia ,że w mojej trudnej sytuacji( całodobowa opieka nad chorym dzieckiem niełatwa w pojedynkę ) to rozwiązanie jest najlepsze - dopóki nie wiem NIC prawie, to lepiej nie myśleć o tym co dzieje się za moimi plecami ?

>>Nie. Wyszłam z założenia, że jego intencje są szczere. Inaczej, po cóż by je deklarował? Na Forum masz tutaj sporo przykładów jak zachowuje się mąż, któremu na małżeństwie nie zależy. Przede wszystkim - świadomie lub podświadomie nie stara się zdrady ukryć,jest obojętny wobec uczuć żony,a nawet wręcz je depce, zdradza niemalże jawnie, zachowuje się bezwzględnie. Twój wszelkimi siłami stara się Ciebie przekonać, że nie zdradza. Być może kłamie, ale w dobrych intencjach, w zamiarze ratowania związku i uzyskania odpuszczenia win. Że robi to niezdarnie, nieudolnie? Mało ważne. Grunt, że w szlachetnym celu. Uszanuj i podziękuj mu za jego intencje, zamiast czepiać się sposobu ich wyrażania, drążyć, dociekać, szukać "prawdy", która Was zniszczy.
Co do dziecka - dopiero teraz doczytałam, że jest dzieckiem szczególnej troski. Nie myśl, że mąż ignoruje ten problem. On tylko przeżywa go inaczej niż Ty. Być może psychicznie jest słabszy i gorzej to znosi. Mimo wszystko, w swoich planach powinnaś uwzględnić stworzenie właściwej atmosfery również dla niego, nie tylko dla dziecka.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


do Anka 1
Dziękuję. Masz dużo racji.Brałam to wszystko pod uwagę , ale w tym wszystkim nieco się gubię.Z Twoich odpowiedzi do różnych osób wyciągnęłam wiele wniosków dla siebie.
Zrobiłam sobie rachunek sumienia - co do mojego postępowania w stosunku do niego. Pisałaś o tym w którymś poście do kogoś.Nie byłam też w porządku.Wiecznie dawałam mu do zrozumienia,że ja zasługuję na kogoś lepszego niż On.Pomagał mi dużo, ale ja byłam wiecznie rozgoryczona ,że JEST BARDZO DOBRYM OJCEM, a Mężem do NICZEGO.
Ja MUSZĘ PORPRAWIĆ własne poczucie wartości- TO KONIECZNOŚĆ. Tak jak mówiła nam terapeutka- zaczęłam patrzeć na pewne fakty z jego punktu widzenia. Pomogło. A przede wszystkim brać to co mi daje. I teraz zauważam ,że jednak daje mi dużo ( tego nie doceniałam )
Jeszcze zapytam o jedno. Czy uważasz ,że facet potrafiłby zdradzać pilnujac tego skrupulatnie ) , a mnie trzymać i starać się - TYLKO dla tego ,że jest tchórzem- tzn. nie chce mnie , a wstyd przed ludżmi ze względu na dziecko oraz strach przed nową sytuacją nie pozwalają mu odeść ode mnie. . I w ten sposób skrupulatnie utrzymuje trójkącik ??? Ja nawet wymysliłam ,że to trwa 10 lat od pierwszego kryzysu( pisałam o tym w wątku"Jak pokonac żal o zdradę )
CZy Facet może BARDZO Kochać DZIECI nie kochając ZONY???
Weszłam na to forum myśląc tylko i wyłącznie o rozwodzie, bo sprawę zdrady przerabiam drugi raz, dlatego separacja nastąpiła w ciagu jednego dnia.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-19 20:56:13:

>>Miło mi, że wyciągnęłaś właściwe wnioski ze swoich błędów :). Z podniesieniem własnego poczucia wartości to nie ma tak hop, siup! To praca na wiele, wiele miesięcy.

: Jeszcze zapytam o jedno. Czy uważasz ,że facet potrafiłby zdradzać pilnujac tego skrupulatnie ) , a mnie trzymać i starać się - TYLKO dla tego ,że jest tchórzem- tzn. nie chce mnie , a wstyd przed ludżmi ze względu na dziecko oraz strach przed nową sytuacją nie pozwalają mu odeść ode mnie. . I w ten sposób skrupulatnie utrzymuje trójkącik ???

>>Wiesz co, teraz to już nawet ja straciłam cierpliwość! Dziewczyno, przecież Ty masz jakąś obsesję zdrady!!! Jak nie z tej strony ucapić, to z tamtej, byle pewność zyskać. A w życiu nic pewnego nie ma. O mało przez to nie rozwaliłaś swojego małżeństwa i dalej tkwisz w tym schemacie, kombinujesz jak znaleźć okazję do dalszego ciosania mężowi kołków na głowie o domniemaną lub rzeczywistą zdradę, którą musisz i tak wybaczyć, jeśli Ci na nim zalezy. Weź pudełko, umieść w nim wielki kamień, tak duży, jak zdołasz dźwignąć. Wpierw dłutem /w ochronnych okularach/ wyryj na nim słowo "zdrada" i wrzuć ten kamień do rzeki. /możecie razem to zrobić/ Po czym raz na zawsze o tym słowie zapomnij. Powiedz mu, że ma prawo łeb Ci przy samej szyji upitolić, jeżeli jeszcze raz słowo "zdrada" z ust Ci się wymknie.
A poza tym, o jakiego "faceta" Ty mnie pytasz? Każdy facet jest inny!!! Twojego męża nie znam, nie wiem czy jest tchórzem, czy odważnym człowiekiem. Ze szklanej kuli nie wróżę, więc jak Ci mam odpowiedzieć na Twoje pytanie? Nie potrafię.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


O key. Zrobię tak z tym kamieniem.Ale sama. Mężowi o tym nie powiem.
Od teraz zaczynam pracować nad sobą !!! Mam takie niskie poczucie własnej wartości odkad urodziłam chorego syncia. Bo "dobrzy ludzie" naokoło mi powtarzaja jaki to mój Mąż DOBRY ,bo mnie dotad nie zostawił.
Pytam więc - MNIE ??? Czy CHOROBĘ dziecka.Wczesniej oj- miałam bardzo duze poczucie własnej osoby. Los utarł mi nosa. Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-20 10:31:19:

: O key. Zrobię tak z tym kamieniem.Ale sama. Mężowi o tym nie powiem.

>>W każdym razie powiedz mu o swoich postanowieniach - że chcesz się zmienić, zaprzestać podejrzeń i wymówek o zdradę, powiedź, iż to trudne dla Ciebie, poproś go o pomoc i wsparcie w wytrwaniu we własnych postanowieniach. To samo zadeklaruj na terapii rodzinnej. Psycholog też Ci pomoże.

: "dobrzy ludzie" naokoło mi powtarzaja jaki to mój Mąż DOBRY ,bo mnie dotad nie zostawił.

>>Niestety, "dobrzy ludzie" mają rację. 80% mężczyzn w sytuacji urodzenia kalekiego dziecka porzuca rodzinę. Urodzenie takiego dziecka może się zdarzyć w każdej rodzinie i NIE JEST winą żadnego z rodziców. Ty winą obciążasz siebie, a może on siebie z kolei.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Ja mam wszystko zmieniać i walczyć o małżeństwo , a Mąż cały czas milczy na te wszystkie tematy ( myslę kłótniach i róznych iinnych problemach domowych , teraz pomijam temat zdrady ) .Udaje potulnego baranka i zgadza się na wszystko, byle miał święty spokój.To jest tez nie w porzadku, ze on ucieka od problemów i milczy. Udaje ,ze nic się wokoło Nas nie dziejeę.Chociaz fakt- gdy ja się zmieniam , to on też- automatem. Jak go sprowokować do jakiejkolwiek dyskusji dotyczącej Nas ??? Mam tak milczeć jak mumia egipska ???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: terapia małżeńska wyslane przez zagubiona dnia 2006-02-20 17:26:17:

: Ja mam wszystko zmieniać i walczyć o małżeństwo ,

>>Bardzo często pada tutaj (nie tylko w Twoich wypowiedziach) niefortunne słowo "walka". Tak jakoś nie pasuje do miłości, a zamazuje istotę problemu. No bo właściwie o co chcecie walczyć i z kim? Lepsze będzie słowo "troszczyć się" o wspólne dobro. Małżeństwo i rodzina niewątpliwie są najcenniejszym dobrem jakie posiadamy. Teoretycznie to obowiązek obojga, ale któreś musi zacząć i mieć cierpliwość do kontynuowania zapoczątkowanego procesu. Ty chcesz zacząć, ale już przebija z Twojej wypowiedzi żal, że musisz "sama", że to tylko Twoje barki muszą dżwigać Wasze problemy. Nic nie zwojujesz, jeżeli będziesz pielęgnować w sobie poczucie krzywdy.

Udaje potulnego baranka i zgadza się na wszystko, byle miał święty spokój.To jest tez nie w porzadku, ze on ucieka od problemów i milczy.

>>Przecież to już jakiś krok z jego strony, to milczenie, zamiast awantury. Czy "udaje", czy stara się być potulnym, to sprawa dyskusyjna. W każdym razie nikt obcy bardziej nie zatroszczy się o jakość Twojego małżeństwa, nie wykaże więcej dobrej woli, niż Ty sama.

Jak go sprowokować do jakiejkolwiek dyskusji dotyczącej Nas ???

>>Sama przecież pisałaś, że tych dyskusji o Was było aż nadto i nader monotematyczne one były - Ty mu zarzucałaś zdradę, on się wypierał. A który tam meżczyzna może słuchać w koło Macieju o jednym i tym samym? Dyskusje o Was kończyły się awanturami. Więc może przestań go prowokować? Czy Ty też nie lubisz spokoju w domu?

Mam tak milczeć jak mumia egipska ???

>>Albo się kłócić, albo milczeć? Nie znasz innych form komunikacji w rodzinie? Po prostu rozmawiać: o książkach, filmach, planach na najbliższy weekend i wakacje, jego pracy, Twoich zainteresowaniach itp. Byle nie o "Was" bo o tym rozmawiać jeszcze nie umiecie. Chodzicie przecież na psychoterapię rodzinną, tam jest miejsce do dyskusji dotyczących Waszych wzajemnych uczuć, nastawień, oczekiwań, i to dyskusji bez kłótni, awantur i wzajemnych pretensji. Mam nadzieję, że psycholog nauczy Was nowych form komunikowania sobie wzajemnych potrzeb, o ile to dobry psycholog. On na psychoterapii poruszył problem Twojej - jego zdaniem - nadmiernej zazdrości. Ty zaś porusz problemy o które pytasz na Forum. Nie próbuj wyręczać psychoterapeuty w jego obowiązkach wobec Was, swoich klientów, bo będziesz to robić po dyletancku, a efekty okażą się opłakane. Śmiało mów psychoterapeucie czego oczekujesz od psychoterapii, nie bój się pytać o prognozę dla Waszego małżeństwa i wielkość szansy na poprawę jakości Waszego współżycia w rodzinie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona


Myślę ,że ta Pani psycholog ,jest rozsądna. Pokazała nam pod koniec terapii dwa rysunki. Mąż widział zupełnie co innego jak ja.
W odpowiednim momencie przerywała wypowiedzi , zadając pytania i objaśniając dlaczego o to pyta.
Od razu wyznaczyła 3 terminy na przyszłość, aby długo nie czekać.
A co do Nas, to ja pracuję nad sobą. Muszę wiele zmienić w rodzinie.Moja separacja powoli dobiega końca -tak to czuję i widzę.
Ale jeszcze nie czas na rozmowy o nas.Rzeczywiście.Nie czas .Nie można przyśpieszać.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Joanna


Mój mąż również miał romans. Minał rok a ja nie moge sie z tym pogodzieć. Jesteśmy cały czas razem, urodziło sie nam drugie dziecko ale ja czuję pustkę. Pisałas , że psycholog znalaz powód romansu. Minęło troche czasu może mogłabyś podzielić się ze mną doświadczeniami.Dlaczego tak sie stało?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mateusz


Forum zamknięte.
Zapraszamy na nowe.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: edyta


Michale prosze cie napisz do mnie bo widzę ze mamy podobny problem.. Ja chyba gorzej sobie z tym radze

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mateusz


Forum zamknięte.
Zapraszamy do korzystania z nowego.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4