Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
już po wszystkim
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-06, 20:07   już po wszystkim

Wyslane przez: lidka


mąż w ciągu jednego dnia zdecydował o odejściu zabrał to co uznał za ważne dla niego inawet nie rozmawialiśmy, nie jest to pierwsze jego odejście, żyłam cały czas nadzieją, że jak bardzo będę się starać to wszytko będzie dobrze i niby było już dobrze, nawet się nie kłóciliśmy, a wystarczył jeden dzień i świat zwalił się na głowę. oni się nigdy nie zmieniają, nie wierzcie w to

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Jestem w podobnej sytuacji z tą tylko różnicą, że mój mąż nie wyprowadził sie, ale gdyby tak miało być jestem na to gotowa, gotowa nie znaczy zadowolona. Na razie to ta druga jest ważniejsza, ale z pewnością przyjdzie czas, że mój czy Twój mąż obudzi sie, alkohol który ona mu podaje, a coraz częściej przyjeżdża po drinku, nie wymaże z jego pamięci tego, że ma kochającą go żonę i wspaniełe dzieci. W dniu, w którym było mi najtrudniej preczytałam taki fragment Biblii, pisę go tylko z pamięci, niedokładnie Jej usta są teraz słodkie jak miód, ale będą jak miecz obosiecny.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Lidziu, chodzi o to, żeby samemu się zmienić i to nie na chwilę, żeby przyciągnąć niewiernego. Na trwałę dla Boga i dla siebie. Tak jak w związku chemicznym, w każdym związku tak jest - jeden składnik się zmienia, to drugi też, automatycznie. Oni zmieniają się pod naszym wpływem ale to nie może być jakaś atrapa, która po pewnym czase się rozpada.Walczę o trwałą przemianę dla siebie i Tobie tego życzę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: lidka


już nie wierzę w cuda nasz związek trwał 22 lata przez ostatnie on był najważniejszy, nie próbowałam go zmienić z,ieniłam siebie, ale to nic nie dało. są ludzie tzw. biorcy, którzy nigdy od siebie nie dają nic a tylko biorą, oni się nie zmieniają. wiele przeszłam i myślałam, że już mogę być spokojna, ale niestety, stało się inaczej, a to co teraz się dzieje i jak on postępuje prowadzi mnie tylko do jednego wniosku: zmarnowałam swoje najlepsze lata, co doprowadziło mnie teraz do momentu, kiedy zostałam sama i to bez środków do życia, okazało się, że to na co tyle lat pracowałam to dno i pustka. nie chcę przechodzić przez sprawy sądowe i rozwód, ale dziś wiem, że muszę to zrobić i zamknąć przeszłość.jeszcze nie jestem gotowa, ale mam wkoło siebie ludzi życzliwych i myślę, że pomogą mi w tych trudnych chwilach. modlę się teraz ale już tylko o siły do przejścia, gdyż sama nie zdawałam sobie sprawy, jak psychicznie jestem słaba.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: lidka


to nieprawda, nigdy nie próbowałam go zmieniać, to ja się zmieniłam, zbyt mu uległam tylko po to, żeby było dobrze. są ludzie, którzy tylko biorą i od siebie nic nie dają, takim człowiekiem jest mój mąż. myślałam, że jak będę się starać to wszystko będzie dobrze, ale to nieprawda nie wierz w to. uśpił moją czujność i w momencie, kiedy go najbardziej potrzebowałam wystarczył mu jeden dzień na podjęcie takiej decyzji. jestem bardzo słaba psychicznie , nawet nie spodziewałam się tego, gdyż pomagam obcym, a w tej chwili sama sobie nie potrafię pomc, ale modlę się teraz do Pana tylko o to, żeby dał mi siły przejść przez rozwód i te wszystkie sprawy w sądzie, chociaż tak naprawdę w głębi duszy nie chcę tego, ale tak musi być już inaczej nie można, to jedyne dobre wyjście

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


Lidzia Słońce :) a olej tego faceta, żyj po swojemu, spójrz jaki swiat piękny!!! Zobacz siebie, zajmij się sobą, Twoimi potrzebami, pragnieniami. Idź do fryzjera, kup sobie sukienkę i wybierz się na rower. Męzczyźni nie są warci naszych łez, nie zasługują na nie. Pozdrawiam i życzę siły i wiary w siebie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Kasia, ostra jesteś.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona


Lidka, tak to już jest, oddajemy naszym małżonkom całe swoje życie, oni stają się częścią nas, zmieniamy siebie, bo oni tego od nas oczekują. A później, mówią, że się duszą, są zmęczenia, chcą zmian.
Przytulam Cię bardzo mocno i życzę sił i wytrwałości.

--------------------------------------------------------------------------------

Temat: Re: już po wszystkim
Wyslane przez: jeszcze_zona


Kasia, (romeo222) zastanów się zanim napiszesz "dobrą radę". Nie wiesz, co przeżywa każda z tych osób, nie czułaś tego bólu, nie Tobie świat runął, bo najbliższy człowiek okazał się zdrajcą, nie wiesz, jak to jest, gdy po kilku czy dwudziestu kilku latach zostajesz potraktowana jak mebel, który można zmienić, bo juz się znudził.
Sama piszesz : "Znalazłam się tutaj poprostu z nudów. ". Więc, skoro ci się nudzi, poczytaj sobie coś o zdradach, o rozpadzie małżeństwa, o cierpieniach i o tym, że z dnia na dzień stajesz się wrakiem człowieka.
A jak już cokolwiek zrozumiesz, to przemyśl kilka razy, zanim napiszesz swoje rady.
Twój mąż też jest za granicą, nie wiesz, co on tam naprawdę robi, wierzysz mu, że ciężko pracuje. Wiesz, ja też wierzyłam, że maż pracował dłużej, jest zmęczony, nagle zwaliło mu się tyle różnych spraw, wymagających jego obecności w pracy i w soboty i czasem w niedziele. Prawda okazała się prozaiczna - druga kobieta.
Nie życzę Ci tego, co nas dotknęło, ale proszę, więcej taktu i wyrozumiałości, bo nie da się wykreślić z pamięci całego życia.
Nie przeżyłaś piekła, jakie stało się naszym udziałem, więc Twoje rady są bardzo, bardzo dziecinne.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


Posłuchaj milutka "jeszcze żono" tamten post nie był do Ciebie ale ten już jest :) A więc nie badź taka harda i taka niegrzeczna. Ja piszę z dobrego serca, a Ty już jak chcesz to sobie interpretuj. Na szczescie jescze każdy ma prawo do wolności słowa. Skoro jestes już tak zdołowana i zapęziana w swoich cierpieniach to nie przelewaj ich na innych . Nalezy pocieszać i wlewać nowego ducha, a nie dołować i przygnębiać. Ty chyba nie rozumiesz czegoś tutaj słońce :) mimo wszytko pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


A czyż nie o to chodzi "aby stać się jak dzieci..." Wiesz tamte posty nie były do Ciebie ale widocznie lubisz się wtrącać tym razem nie musisz "jeszcze żono", bo ten jest już do Ciebie :) Chodzi o to aby pocieszać smutnych a nie dołować ich jeszcze bardziej . No ale na szczęście mamy wolność słowa. A swoją drogą jesteś strrasznie zdołowana, rozgoryczona i chciałabys cały świat winić i użalać się aż do bólu. A to nie o to chodzi, umieć śmiać się i widzieć pozytywy tam gdzie ich niewiele. Cieszyć się Bożą Radością z bycia Dzieckiem Bozym. Nikt nie kocha tak jak Bóg, kimze jest człowiek, "cóż uczyni mi człowiek jeśli ze mną Pan..???" Szkoda ześ taka strasznie znieświeżona. Powinnaś iść na terapię ale mimo wszystko pozdrawiam "jeszcze żono" a tak na marginesie to ten były już się zdecydował? A może zastanowisz się dlaczego??

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


Nie powinnaś tak mówić,masz bardzo mało rozwinięte uczucie empatii Kasiu.Nie posuwaj sie do tak daleko posuniętych sądów na temat drugiego człowieka.Nie Ty jesteś od tego.Poza tym myślę ,że jest dużo wiele bardziej odpowiednich miejsc do dawania upustu tak negatywnym emocjom.Z całą jednak pewnością To nie jest odpowiednie miejsce.Zastanów się na drugi raz co mówisz,zanim wytoczysz taką słowna kulę armatnią.Słowa mają wilką moc rażenia.przeogromną.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona


Kasiu (romeo222).
NIe bardzo rozumiem skąd w Tobie tyle złości? Twoja wypowiedź jest mało uprzejma, zarówno tutaj jak i ta, którą wysłałaś mi na priv. Zwrot "milutka" w przypadku osoby, która prawdopodobnie jest dużo starsza od Ciebie, jest po prostu obraźliwy.
Miło mi, że są szczęsliwe żony, których mężowie kochają je i nie zamierzają zdradzać i życzę Ci, byś dożyła ze swoim mężem w zgodzie i szczęściu do późnej starości. Tylko widzisz, każda z osób tu piszących przeżyła coś strasznego w swim życiu, zawiodła się na najbliższej osobie i Twoje rady nie trafiają do przekonania, zwłaszcza, ze są pisane bardzo nieprzyjemnym tonem.
Więcej pokory, dziewczyno. A jeśli masz jakiś problem, to pisz, postaramy się pomóc i zapewniam, że nie będą to słowa tak krytyczne jak Twoje. Po to tu jesteśmy i uwierz, nie byłoby nas, a może i Ciebie, gdyby nie kłopoty małżeńskie.
To jest forum publiczne, pewnie zauważyłaś? Pisze się po to, by otrzymać wsparcie albo wyrazić swoją opinię lub pocieszyć strapione duszyczki.
A przy okazji, co miałaś na myśli pisząc "a olej tego faceta, żyj po swojemu" ? czy to jest wedlug Ciebie chrześcijańskie podejście? My tu raczej staramy się ratować małżeństwa, nie "olewać" faceta, z którym wiąże nas sakrament.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Gratuluję sposobu na nudę... mam tylko nadzieję że znasz lepsze... Kasiu
Szkoda, że w tym co piszesz jakoś trudno doszukać sie pocieszenia, czy radości...
Czas może jest pojęciem względnym, ale to od nas zalezy jak go wykorzystamy...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Kasiu, imienniczko droga, piszesz - Stać się jak dzieci - chyba tego nie rozumiesz, bo nie jak dziecko jesteś, tylko jakbyś zdziecinniała była.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


I juz jestem...nie było mnie tydzień, a jak wróciłam zastałam burzę na mój temat. No cóż łatwiej krzyczec z tłumem niz zrozumieć kogoś kto występuje pojedyńczo. Nie rozumiecie mnie i chyba teraz tak naprawdę zrozumiałam jak bardzo cierpicie bo nie dostrzegacie nic i nikogo wokół. Jak wielki musi być cios aby na wszystko patrzyc w tak przeraźliwie czarnych okularach. Szkoda że jesteście tak mocno skrzywdzone, ale pewnie zostanie to zapłacone w niebie....kurcze wiec jakby nie patrzył na to i tak warto się uśmiechać i mieć nadzieję.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Trudno mi Kasiu Cibie zrozumić, może powinnaś napisać coś wiecej o swoich problemach, a wtedy być może będziemy wiedzieli jak Ci pomóc, bo stawiając siebie poniekąd w sytuacji diametralnie róznej od naszej, jesteś, tak mi sie wydaje, bardziej zagubiona od nas i bardziej od nas rozgoryczona, napisz co jest tego przyczyną, przecież nie tylko problemy w małż powodują frustracje... różnymi drogami Bóg prowadzi nas ku Sobie... Wydaje mi się że skoro trafiłaś na tą stronę to poprostu tak miało być, być może masz odnaleźć siebie, głębię swego człowieczeństwa, bo zadowolenie z siebie, takie, nie obraź sie, bezmyślne i małostkowe, nie jest radością i nie prowadzi do pełni życia... Życzę Ci byś zaczerpnęła u Źródła i poznała Tę głebię...i jeszcze powtórzę za JPII..., że czlowiek odnajduje siebie... poprzez bezinteresowny dar z siebie samego...w momencie kiedy staniesz sie darem dla innych znajdziesz w sobie szczere słowa, płynące prosto z serca, nie budzące sprzeciwu, tu potrzeba kultury i serca i slowa...
I zrozum, że czlowiek z natury będąc egoistycznym nie od razu potrafi zgodzić się na cierpienie, czy przyjąć je... szuka różnych rozwiązań swoich problemów... aż w końcu trafia na Słowo i wtedy już wie... że innej drogi poprostu nie ma... są ludzie na wózkach inwalidzkich, którym może pozazdrościć nie jeden sprawny człowiek, bo umieli przyjąć drogę, jaką Bog ich prowadzi, ale są i tacy, którzy przez całe życie są obrażeni na Boga, zgorzkniali i wiecznie narzekający, albo patrzący zazdrosnym okiem na sukcesy innych, nie żyjący własnym życiem, itd... nawet jeśli są zdrowi czy poornie szczęśliwi...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


widzisz CA, myślę że jesteś w porządku i dziękuję Ci za takie słowa. Są one bardzo szczere, czuję to. Ale wybacz ...to co pisze ta no..."jeszcze żona" było dla mnie zbyt obraźliwe abym mogła to przemilczeć. Nie mam potrzeby CA pisac o problemach, bo chyba każdy ma swoje większe lub mniejsze. A ja własnie najbardziej lubię wychodzące słońce po deszczu i chocby ta burza była jak najbardziej dotkliwa, raduje mnie każdy promień słońca pojawiający się po niej. Ale akurat moje kłopoty nie są aż takie aby się tutaj uzewnętrzniać. Zresztą nie lubię tego. Chciałam wlać w Lidzię troszkę optymizmu ale nie zrozumiała tego "jeszcze żona" ani nikt inny. Czy ja mówiłam coś o zatraceniu sakramentu małżeństwa? czy wspomniałam coś o zdradzie? o nieposzanowaniu naszych prawd wiary??? chyba nic tam takiego nie było. Każda ze zdradzanych kobiet musi wiedzieć że nikt nie ma takiego prawa aby krzywdzić i poniżać drugiego człowieka. Ala skoro ON już zdradza albo odchodzi, wtedy nie można tracić życia i zdrowia na zapadanie się. Trzeba przemówić do siebie siłą rozsądku, przemówić do samej siebie: ŻE TO ON ODSZEDŁ, ON SPRZENIEWIERZYŁ SIĘ SAKRAMENTOM. i kobieta powinna żyć dalej, trzymać się dla dzieci, dla reszty rodziny, bo nierzadko pozostają dobre kontakty z teściami. Nie można, nie wolno kobietom porzuconym załamywac się i nie wolno wmawiać załamania innym. To miałam na myśli pisząc tamte słowa do Lidzi. A to forum mam wrażenie wyszukuje samo zło i dzieli włos na czworo, nie pozwalając zagoić się ranom w sercach, wpływa destrukcyjnie, zobacz CA jak bardzo gorzka jest "jeszcze żona", bo ciagle wraca do tego, tracąc przy tym poczucie granic. Ale ja nie biorę tego na serio ona naprawdę musiała wiele przejśc. Zostawcie to za sobą, spójrzcie do przodu, spójrzcie w niebo bo tam jest sprawiedliwosć i nadejdzie dzień kiedy sam Pan wymierzy niewiernym mężom swoją miarą. W takim stanie ciągłego przygnębienia nietrudno o obłęd... A tak nawiasem mówiąc do waszej wiadomości ja wcale nie jestem już taka młoda.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia

widzisz CA, myślę że jesteś w porządku i dziękuję Ci za takie słowa. Są one bardzo szczere, czuję to. Ale wybacz ...to co pisze ta no..."jeszcze żona" było dla mnie zbyt obraźliwe abym mogła to przemilczeć. Nie mam potrzeby CA pisac o problemach, bo chyba każdy ma swoje większe lub mniejsze. A ja własnie najbardziej lubię wychodzące słońce po deszczu i chocby ta burza była jak najbardziej dotkliwa, raduje mnie każdy promień słońca pojawiający się po niej. Ale akurat moje kłopoty nie są aż takie aby się tutaj uzewnętrzniać. Zresztą nie lubię tego. Chciałam wlać w Lidzię troszkę optymizmu ale nie zrozumiała tego "jeszcze żona" ani nikt inny. Czy ja mówiłam coś o zatraceniu sakramentu małżeństwa? czy wspomniałam coś o zdradzie? o nieposzanowaniu naszych prawd wiary??? chyba nic tam takiego nie było. Każda ze zdradzanych kobiet musi wiedzieć że nikt nie ma takiego prawa aby krzywdzić i poniżać drugiego człowieka. Ala skoro ON już zdradza albo odchodzi, wtedy nie można tracić życia i zdrowia na zapadanie się. Trzeba przemówić do siebie siłą rozsądku, przemówić do samej siebie: ŻE TO ON ODSZEDŁ, ON SPRZENIEWIERZYŁ SIĘ SAKRAMENTOM. i kobieta powinna żyć dalej, trzymać się dla dzieci, dla reszty rodziny, bo nierzadko pozostają dobre kontakty z teściami. Nie można, nie wolno kobietom porzuconym załamywac się i nie wolno wmawiać załamania innym. To miałam na myśli pisząc tamte słowa do Lidzi. A to forum mam wrażenie wyszukuje samo zło i dzieli włos na czworo, nie pozwalając zagoić się ranom w sercach, wpływa destrukcyjnie, zobacz CA jak bardzo gorzka jest "jeszcze żona", bo ciagle wraca do tego, tracąc przy tym poczucie granic. Ale ja nie biorę tego na serio ona naprawdę musiała wiele przejśc. Zostawcie to za sobą, spójrzcie do przodu, spójrzcie w niebo bo tam jest sprawiedliwosć i nadejdzie dzień kiedy sam Pan wymierzy niewiernym mężom swoją miarą. W takim stanie ciągłego przygnębienia nietrudno o obłęd... A tak nawiasem mówiąc do waszej wiadomości ja wcale nie jestem już taka młoda.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


Takie debaty do niczego nie prowadzą. Przestańcie być niemodnymi "żonami",moze właśnie to odstrasza waszych mężów?? Może trochę świeżości a nie ciągłego utyskiwania, ciągłego biadolenia i gderania. Zwykła mała zmiana w wygladzie moze zmienić spojrzenie typowego samca. Takie jesteście doswiadczone ...powinnyście wiedzieć ze męskie stworzenia to wzrokowcy, szukający nieustannie. Zaskoczcie ich, pogłówkujcie troszkę. Zobaczycie jaka bedzie reakcja ...oni są słodcy ale czasem mało myślący. Wiem, wiem "jeszcze żona" znów mi wytoczy walkę, ale niedyskretnie zapytam ile waży jedna, druga, trzecia?? kiedy ostatnio była u fryzjera? Kiedy ostatnio jeszcze przed odejsciem męża urządziła kameralny wieczór z kolacją i śniadaniem? No kiedy? Sakramenty sakramentami ale o wszytko trzeba dbać, jak nie zadbasz o różę ona umrze. Moze niewystarczająco dbałaś o tę miłość? moze za mało się starałaś? moze pierwszym słowem jakie słyszał po powrocie do domu było: "gdzieś ty był? jesteś taki i owaki.." Kiedy pocałowałaś go tak bez okazji, kiedy sama wykazałaś ochotę na zbliżenie? Pytam o czas kiedy byliście razem, kiedy jeszcze mieszkaliście razem. Więc jeśli już odszedł i już tak się stało, nie trać swej dumy i nie łaź za nim, nie błagaj o spojrzenie i nie dręcz sie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Asia


Czesc zony i mezowie,
kazdy z nas ma cos w sercu,kazdy czegos sie boi, z jakis powodow cierpi....moze to bardziej sie otwieramy.....prosze Was o modlitwe, modlmy sie za siebie nawzajem, radzmy ale zebysmy sobie nie docinaly .....

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona

Kasiu, zastanów się troszkę zanim osądzisz innych. Postrzegasz nas jako kocmołuchy w przydeptanych kapciach z papilotami na glowie, czekające tylko na mężowską wypłątę, rzucaną nam łaskawie przez Pana i Wladcę. Otóz nie - dzisiejsze kobiety są bardzo samodzielne, zadbane, prowadzą własne firmy albo pracują za godziwą pensję, często większą niż mężowska. Mamy zainteresowania, pasje, często właśnie to my ciągniemy męża za uszy do góry, by nie zostawał w tyle za nami, by jego swiat nie ograniczał się do pracy, wygodnej kanapy i pilota od telewizora.
Kobieto - żyjemy w takich czasach, że fryzjer jest w każdym prawie bloku, kosmetyczka nie rujnuje domowych finanasów. A kochanki - nie mówię o młodych panienkach, które lecą na forsę - to też przeważnie żony, takie same jak my. Bywają różne, często starsze niż własna żona, gorzej ubrane, zaniedbane, bywają i inne, zadbane, wykształcone, ciekawe swiata. Nie ma tutaj żadnych schamatów, nie uogólniaj. Kochanka, która zakręciła się wokół męża mojej znajonej jest starsza o kilkanaście lat, mało ciekawa, brzydka (tak mi powiedziano), wiesz, ona nosi perukę, bo jest łysa. Owszem, z powodu choroby, nikt jej nie wyśmiewa, ale takie są fakty. Więc nie pisz, żebyśmy sprawdziły swoją wagę, zadbały o siebie, nie w tym rzecz.
Piszesz o problemach, o których nie masz pojęcia, to takie gadanie ze ślepym o kolorach. Ty nie zrozumiesz nas, my nie zrozumiemy Ciebie, dlaczego tu się znalazłaś i dlaczego dajesz nam życiowe rady.
A bieganie w szpileczkach przy kuchni czy przy sprzątaniu nie jest możliwe, mam prawo przebrać się w domu w wygodne ubranie, czuć się swobodnie, tak samo jak mój mąż.
Powiadasz " Kiedy ostatnio jeszcze przed odejsciem męża urządziła kameralny wieczór z kolacją i śniadaniem? No kiedy? Sakramenty sakramentami ale o wszytko trzeba dbać, jak nie zadbasz o różę ona umrze. Moze niewystarczająco dbałaś o tę miłość? moze za mało się starałaś? " A ja zapytam - czy tylko MOIM OBOWIĄZKIEM jest dbać o miłość? Pan i Władca ma być wciąż zdobywany, zaskakiwany nową sukienką, olśniewającym wyglądem? On nie musi się starać? Bzdura - oboje małżonkowie są to sobie winni nawzajem.
Przyczyn zdrady jest wiele, ale zawsze kochanka to nowość , trzeba się starać, pokazać od najlepszej strony, bywa, że kwiatek dla żony to zbędny wydatek, a kochance, owszem, warto. Przy kochance nie można sobie pozwolić na pokazanie swojego prawdziwego "ja', o kochankę trzeba zadbać,
okazywać czułość, zapytać o jej zdrowie, samopoczucie, żona nie może sobie pozwolić na chwile słabości i narzekania, bo "nudna i zrzędliwa". kochanka "biedna i skrzywdzona".
Po wielu latach wspólnego życia żona nie jest obiektem czułych westchnień, żona po prostu jest, trudno zresztą wciaż zachowywać się jak para zakochanych nastolatków, nie da się czule rozmawiać o codziennych obowiązkach i kłopotach.
Kolejne Twoje dobre rady : " Nie można, nie wolno kobietom porzuconym załamywac się i nie wolno wmawiać załamania innym. ". Zapytam : PRZEŻYŁAŚ TO ???? Jeśli nie, to odpuść sobie, nie wiesz o czym mówisz.
Wiesz - każda żona to taka róża, o którą trzeba dbać. A mój mąż zachował się jak mały książę, poszukał sobie innej róży. I teraz wypadałoby zacytować "nie wierz swym oczom ... ", prawda?
Widzisz, my również dostrzegamy słońce, czujemy jego ciepło, chcemy iść na spacer boso po plaży. Tylko - chcemy to przeżyć z TYM właśnie człowiekiem. Zdrada jest bardzo bolesnym przeżyciem dla obu stron, nagle okazało się, że człowiek, któremu zaufałaś, byłaś pewna jego lojalności - okazał się zwykłym draniem. Wtedy inne sprawy tego swiata stają się bardzo mało ważne, wszystko kręci się wokól tego jednego tematu, nie da się o tym zapomnieć nawet na chwilę. Reszta, to tło, gdzieś toczy się życie, ale w nas jest tylko nasz ból, cierpienie, zranione uczucie i poczucie odrzucenia. Nie znasz tego uczucia, nie potrafisz nas zrozumieć, nie na miejscu są Twoje uwagi o romantycznej kolacji.
pozwól że niedyskretnie zapytam: Jak Ty robisz te romantyczne kolacje ze śniadaniem, jak zachwycasz swojego męża olśniewającym wyglądem, skoro on jest za granicą? Tak wirtualnie? Ciekawe, wirtualna kolacja we dwoje..... i jeszcze ... upojna noc. Hmmm, tego nie umiem, przyznaję się.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


Trafiłaś w samo sedno,nic dodać nic ująć.POdpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękami.I pozdrawiam Cię serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Temat: Re: już po wszystkim
Wyslane przez: CA

...ufam bo chcę aby i mi ufano... powtórzę Twoje słowa Kasiu z poprzedniego postu, zapytując czy Twój mąż Ci nie ufa... jesteś silna, twarda, nie załamujesz sie, tylko jakim kosztem, może nie zważając co pozostawiasz za sobą, placz, smutek... czy radość...
Mogłabyś napisać czym dla Ciebie jest miłość..., czym Sakrament..., który ją wieńczy, umacnia, rozwija i podtrzymuje... gdzie tkwi sedno i podstawa sukcesu Twojego małżeństwa ... Ile lat trwa Twoje małżeństwo...
Niestety nie popieram Twojego punktu widzenia, zgadzam sie z tym co pisze ... jeszcze zona...
I nie podejnuję sie polemizowania na temat osób, tylko problemów, które wspólnie próbujemy rozwiązywać, przezyć, przeboleć, by kiedy miną z radością podziękować Bogu...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


Już mi się nie chce pisać z Wami,wiec konkrety: moje małżeństwo trwa juz 15 lat. Mąż mi ufa całkowicie również ja jemu :)CA wiec nie obawiaj się o to. Cóż za kumoszki z was debatujące ciagle o tym samym. A tutaj życie ucieka!!!!!! A Miłość to coś najwsapnialszego co mogło mi się przydarzyć, to bezustanne czucie Jego dłoni na moich dłoniach, choć On tak daleko ale mimo wszystko blisko :) Ale Wy chyba macie niezbyt dobre doświadczenia, więc po co mam pisać o tym?? Mogłoby Was to zaboleć.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Kasiu, ja nie mam już obaw, bo zaufałam Bogu i zawierzyłam Mu siebie, dzieci, moje małż, dosłownie wszystko i jestem szczęśliwa widząc jak pomalutku odsłania sie prawda, krok po kroku, dzień po dniu zmieniając nasz wewnętrzny świat...na lepsze... , i życie mi nie ucieka, bo z każdym dniem mam go więcej... dni znowu są pełne radości, w końcu tej prawdziwej, o którą się modliłam i daje mi to siłę by z godnościa przyjąć również smutek czy cierpienie....
...Niezbyt dobre doświadczenia... to wynik zła jakie dotknęło wilu z nas ... gdybyś lepiej wczytała sie w to, co piszą inni, zauważyłabyś z pewnością, iż wiele osób podkreśla, że do momentu pojawienia sie kryzysu ich małż były szczęśliwe, nic nie wskazywało na to, że kiedyś będzie inaczej, dopiero z reguły pojawienie sie kochanki/a burzy tą harmonię i m.in. dlatego tak trudno wtedy pogodzic sie z faktami, z tym że ktos mógł zniszczyć ich miłość, rodzinę, zburzyć to co budowali wspólnie przez wiele lat...
Jesli chodzi o mnie rzeczywiście mam sporo przykrych doświadczeń, ale jeszcze więcej jest tych cudownych i pięknych chwil, o których nie piszę, a dzieki którym miałam zawsze nadzieję i wierzyłam, że wszystko może sie zminić /wbrew rozpczy/... i wiem ,że te wspomnienia są wyryte nie tylko w mojej pamięci, są nasze wspólne... jak ślady na śniegu, piasku i w gwiazdach, które razem zostawiliśmy... jak noc sylwestrowa w schronisku, gdzie zwykła góralska herbata wzwmocniona rumem, smakowała o wiele lepiej od markowych szampanów, jak spacer w srebrzystym świetle księżyca, jak oczekiwanie na zachód słońca kiedy wtuleni w siebie siedzieliśmy na plazy w... tegoroczne wakacje również, czy jak spacer po lesie w ten weekend, tylko, ze tą stronę pomijamy, bo to jest, powiedziałabym, koloryt każdego małż, kazde małż ma swoje barwy, które zostały zniekształcone przez szarość zdrady... wdzierajaca sie i zalewajaca ogromna falę smutku i goryczy, zdrada ma kolor właśnie szary i jeśli dla kogoś mieni sie, przyciaga to tylko w sztucznym świetle złudzeń i bezwględności, która dla własnej przyjemności i pustej radości pozwala niszczyć, ranić, zakłamywać, czy ulegać manipulacjom...
Na koniec zapytam Cię Kasiu, czy emigracja jawi Ci sie jako dobra m.in. dlatego, bo dzięki niej stwierdziłaś, na ile kochasz męża, w poprzednim poście pisałaś bowiem, że kiedy byliście razem /na codzień/ to ciągle sie kłóciliście, a może Twoja miłość jest jednak zbyt wirtualna...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka


Cudownie,wirtualna miłość,mnie jednak nie wystarczyłyby dobre wakacje raz w roku i dobry poziom życia za cenę rozłamu w rodzinie.Niestety nie da się wychowywać dzieci na odległość i zapychać potrzeby wzrastania w pełnej rodzinie za cenę materialnych gadzetów.I to nie jest wybór losu,ale Twój wybór.I nie sądzę żebyś była az tak bardzo zadowolona z tego,bo jakieś to zadowolenie podszyte agresją..

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga (Agata)

Kasiu!
Wiesz, kiedy najbardziej mnie drażniły czyjeś narzekania, płacz, uzewnętrznianie cierpienia? Na pewnym etapie mego małżeństwa, gdy nie umiałam przed sobą samą przyznać się, że naprawdę dzieje się w nim źle i że w gruncie rzeczy sama cierpię. To było takie "jest dobrze" za wszelką cenę, wbrew faktom i własnym uczuciom. Niewątpliwie pycha wzmacnia taką postawę, a jakoś tak pobrzmiewa ona w Twych wypowiedziach. Nie ma innego wyjścia - jeśli chcesz zminimalizować własne cierpienie, frustracje to musisz uznać, że my nasze cierpienia wyolbrzymiamy.
Daje mi też do myślenia to, że piszesz o naszym, czyli kobiet z forum, zaniedbaniu, nadwadze. Nietrudno się domyślić, że sama masz jakiegoś rodzaju problem w tym obszarze. Może jesteś z tych co muszą ciagle patrzeć na wagę, masować cellulit, bo wpadasz w panikę, gdy widzisz, że są od Ciebie szczuplejsze, że mąż lubi na nich zawieszać wzrok...A moze sądzisz, że mąż jest z Tobą, tylko dzięki temu,że o siebie dbasz i po prostu brakuje Ci takiej miłości, która sięga dużo dalej niż wzajemna akceptacja seks. czy wymiana innych dóbr, choćby materialnych...
Jakkolwiek by nie było życzę Ci byś umiała spojrzeć swej wewnętrznej prawdzie w oczy. Coś zbyt ostentacyjne i nieprzyjemne dla bliźnich to Twoje szczęście, nie promieniuje ciepłem i dobrem.
Być moze Ty piszesz o innym rodzaju szczęścia. Ale na tym forum zdecydowana większość szuka szczęścia, którego nie da się oddzielić od Miłości, dobra, życzliwości. Czy jesteś przekonana o swej racji, czy też jednak masz wątpliwości co do tego, czy żyjesz w prawdzie - pomódl się, Jezus napewno pokaże Ci Prawdę.
Jeśli jesteś zainteresowana - chętnie wymienię doświadczenia, np. na GG (835172)

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Penelopa

I ja musze dopisac troche slow do tego watku. Jestem tak jak Kasia z mezem w rozlace przez emoigracje i tak jak CA i Jeszcze zona - wspaniale, ciepla, dobra i madra kobieta / dla wiadomosci pozostalych ...ale to wiecie czytajac jej posty/- zdradzona I tak jak Kasia wierzylam, ufalam mezowi a on mnie.... zylam miloscia wirtualna, sluchalam kazdego slowa "kocham Cie" jestem Ci wierny, wszystko robie dla Ciebie i upajalam sie nimi wierzac gleboko ze to prawda. Kasiu ja znam ten stan w ktorym Ty jestes, ja wiem co oznacza wyparcie, gdy cos do Ciebie dociera ale aby sie bronic wypierasz sie tego, nie dopuszczasz do mysli...wierzysz bo chcesz wierzyc bo to trzyma Cie przy zyciu. Gdzies w przedswiadomosci jest ten niepokoj...znam to , ale najprosciej jest go zagluszyc. Z wlasnego dosiwadczenia moge tylko napisac, nie zycze nikomu nawet najgorszemu wrogowi, nawet paniom mojego meza tego co przezywa sie po przebudzeniu. Wiec Kasiu oby Bog oszczedzil Ci przebudzenia i oby nigdy nikogo to nie spotkalo, bo teraz wiem "nieswiadomosc jest piekna" ale tylko "prawda wyzwala" Z Bogiem Jeszcze zona - jestes wspaniala !!!! Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia

hahahhaaa ...jesteście świrnięte.. a wasza wyobraźnia co do mojego życia jest wręcz bezkonkurencyjna...no brawo brawo... już prawie ułożyłyście MOJE zycie według siebie. hahahhaaaa ubawiłam sie setnie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Kasia


hahahhaaa ...jesteście świrnięte.. a wasza wyobraźnia co do mojego życia jest wręcz bezkonkurencyjna...no brawo brawo... już prawie ułożyłyście MOJE zycie według siebie. hahahhaaaa ubawiłam sie setnie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

No i sposób na nudę udał się trafiony : ) Kasieńko skarbie widzisz, takie biedne pokrzywdzone kobiety jak my potrafimy jednak tak setnie ubawić innych ; ) Z Bogiem! Zaglądaj tu czasami, mam nadzieję, że bez powodu, tylko tak, ot, poprostu. A my i tak pamiętamy o Tobie i jak za inne małżeństwa, modlimy się za Twoje!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Nie napiszę, że ubawiła mnie Twoja odpowiedź, bo szczerze Ci współczuję, nudzić sie mając tyle braków /ludzie inteligentni nidgy się nie nudzą, to dość znane powiedzenie/, podarowaliśmy Ci, miumo Twojej arogancji, cząstę swojego czasu, nie zmarnuj go. CA
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8