Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jakie jest Wasze zdanie na ....
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-02, 22:14   Jakie jest Wasze zdanie na ....

Wyslane przez: Tomek

Witajcie,chciałbym poznać Waszą opinię na zaistniałą sytuacje(pozwolę sobie krótko ją opisać).Mam starszego brata,który rozwiódł się ze swoją żoną 3lata temu(po 7 latach małżeństwa)"stara się" również o unieważnienie swojego małżeństwa(jaki będzie efekt dla mnie jest mało istotny,ponieważ nie uznaję "takich" cyrków).Ale mój dylemat zaczyna sie w tym momencie bo kilka miesięcy temu zawarł ślub(cywilny)z dziewczyną z którą spodziewają się lada dzień dziecka.I teraz chciałbym poznać Wasze zdanie jak powinienem traktować ten "związek" i jak odnosić sie do "nowej bratowej"(oczywiscie dziecko niczemu w tym "układzie" nie jest winne)ale trudno mi jest udawać,że nie widzę cudzołożnego związku i akceptować taki stan.Oczywiście pomijam takie jasne aspekty jak:szacunek dla tej osoby itd.Reasumując jak traktować ten "związek"? Czekam na Wasze sugestie bo jestem ciekaw jakie jest Wasze patrzenie na taką sytuację:)Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Stefania


Ja mysle że w Twojej wypowiedzi już jest zawarta w pewnym sensie odpowiedż na temat jak traktowac taki związek. Dla mnie nie ulega wątpliwości , ze jest to cudzołóstwo. Trudno powiedzieć jak zakończy się historia ze staraniem sie brata o stwierdzenie nieważności małżeństwa. A jeżeli nawet tak się stanie kiedyś że zostanie to stwierdzone i brat będzie mógł zawrzeć sakramentalny związek z obecną "cywilną" zoną to teraz popełnia cudzołóstwo. Nową zone brata na pewno będziesz darzył szacunkiem jaki należy sie kazdemu człowiekowi, ale nie musisz chyba ukrywac przed nią swojego zdania na ten temat. Nie powina czuc sie przez to nie zaakceptowana jako osoba .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga

Ja również jestem zdania, że powinieneś jasno wyrazić swe stanowisko wobec brata i jego kochanki (wiem, ze to brzydkie słowo, ale takie są fakty)i spróbować im wyjaśnić swe poglądy w świetle wiary oraz miłości bliźniego. Ich grzech jest krzywdą dla wielu osób, nie dotyczy tylko ich. Skrzywdzona jest sakramentalna żona, ich dziecko, cała rodzina. W ich położeniu cięzko dostrzec te fakty, ale Jezus uzdrawiając ze ślepoty ślepca nałożył mu błoto na oczy więc może i im takie trudne niemiłe słowa trochę oczy otworzą... Przed taką rozmową warto pomodlić się do Ducha Świętego i postarać się zrobić to (porozmawiać)bez faryzejstwa, potępiania. Dziecko oczywiście niczemu nie jest winne, w dodatku na starcie skrzywdzone rodząc się w takim związku, to bagaż psychiczny dla dziecko na całe życie, nawet jeśli nie zna faktów, a pewnie się o nich dowie. Ono tym bardziej potrzebuje miłości, wsparcia, również w rozwoju duchowym. Byłoby wspaniale gdybyś mógł je w tym rozwoju wspierać, choćby modlitwą. Powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: viptocat

Napisałeś ,że "efekt będzie dla Ciebie mało istotny bo nie uznajesz takich cyrków".
Jeżeli Twój brat nie będzie kłamał przed sądem biskupim to to nie będzie cyrk.
Oczywiście do czasu wyroku
(a jaki ten wyrok będzie tego nikt nie wie)
powinien uznać swoje małżeństwo za ważne i nie wiązać się z nikim. Chyba ,że dla dobra dziecka zdecyduje się na "białe małżeństwo".

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tomek


Aga radzi mi abym jasno opowiedział się za właściwą stroną tego "związku"ale robić tego nie musze bo np nie byłem na ich ślubie.Ale jak się zachować w domu rodzinnym jak są np. obiadki lub inne imprezy u rodziców? Unikać takich sytuacji?Bo co najlepsze to rodzina cała zaakceptowała to chociaż są chrześcijanami oczywiście to nie moja sprawa jak do tego podchodzą ale szczerze pisząc to tylko ja zachowuję się jak "dziwak" mi to nie przeszkadza.Jak Wy byście postępowali w takiej sytuacji?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka


Ja jestem innego zdania. Po pierwsze nie wiesz z jakiego powodu sie rozeszli, może to pierwsza żona go zdradzała? Może był nie dobry dla niej i dała sobie z nim spokój. Nowa żona też jest człowiekiem i zasługuje na godne przyjecie w rodzinie. Chyba bardzo głupio by sie czuła jeżeli by wiedziała, że nie jest akceptowana. Do tego wierz mi chyba przestali by przychodzić na obiadki i inne imprezy rodzinne. A chyba na rozpadzie rodziny Tobie nie zależy, więc swoje możesz pomyśleć, bratu coś tam po cichu szepnąć, ale bardzo krzywdzące by bylo jeżeli odniosło by sie do do niej.
Pozdrawiam Anetka

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tomek

Aga proponuje abym jasno opowiedział się za właściwą drogą,nie muszę tego robić głośno bo uczyniłem to czynem bo np.nie byłem na ich ślubie ani nie chodzę do nich na przyjęcia.Ale pytanie jest jak się zachować na przyjeciach u naszych rodziców,unikać tych "obiadków"? Cała moja rodzina zaakceptowala ten "związek" chociaż są chrześcijanami,to oczywiście nie moja sprawa jak inni do tego podchodzą,bo i tak traktuje mnie pozostała rodzina jak "dziwaka" który zachowuje sie inaczej niż inni-to mi oczywiście nie przeszkadza(bo trudno zachowywać sie wbrew swojej woli).Ale jestem ciekaw jak Wy byście się zachowali w takich momentach?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Myślę,że wielkom błędem jest właśnie takie ciche przyzwolenie na deptanie wartości chrześcijańskich, wartości z którymi sami się utożsamiamy i które przekazujemy dzieciom. Bo zastanów sie czy ta Pani i wszystkie inne tak chętnie rozbijały by małżenstwa, gdyby miały być w pewnych chociazby środowiskach traktowane tak jak na to zasługują. Przeciez jeszcze nie tak dawno dziewczyna, która zadawała sie z żonatym mężczyną przynosiła wstyd całej rodzinie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Do Anetki
Powinno byc głupio każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie, którzy dla swojego domniemanego szczęścia pozostawiają za sobą zrozpaczone żony i skrzywdzone dzieci. Akceptowanie takiej sytuacji to tolerowanie zła jakim jest zdrada, cudzołóstwo< to dawanie złego przykładu dzieciom.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona


Akceptowanie zgody na grzech - a związek niesakramentalny jest grzechem - to jest współuczestniczenie w grzechu. Chyba się nie mylę?
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Grzech jest zawsze mój, Twój czy jego - "indywidualny", a nie nasz!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Marcin, otóż mylisz się. Grzeszymy myślą, mową uczynkiem i ZANIEDBANIEM. Oczywiście większe wymagania ma Bóg wobec osób "bardziej świadomych". Są różne poziomy uformowania duchowego. Dlatego też "Nie jestem wart więcej niż ten grzesznik, gdybym był na jego miejscu" Ale, gdy mamy to szczęście i mamy świadomość zła, którego inni nie widzą lub nie chcą widzieć, jestem odpowiedzialny, czuje się zobowiązany, żeby reagować. Żeby może uśwadomić. Kiedyś, jak spotkamy się w niebie, może zostaniemy zaskoczeni, że zobaczyliśmy ciocię X zapytamy: ciotka, jakim cudem Ty TUTAJ. A ona powie: no, wiesz, to dzięki Tomkowi... : )

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Masz rację Marcinie,że grzech jest przypisany bezpośrednio do tej osoby, która go popełnia, bo ta osoba będzie musiała kiedyś za niego odpowiedzieć, ale konsekwencje grzechu dotykają z reguły wiele osób, krzywdzą i rania. To jak pisze Kasia trzeba umieć zobaczyć, trzeba mieć pewną wrażliwość. Zastanów sie, podam może skrajny przykład, ale czy obojetnie przeszedł byś gdyby ktoś dotkliwie bił może nawet własne dziecko. Czy powiedziałbyś wtedy to jego dziecko i jego grzech.
Pozwolę sobie przytoczyć tutaj Uczynki miłosierne względem duszy to znajduje sie w każdej książeczce do nabożeństwa
Grzeszących upominać, Wątpiącym dobrze radzić itd Istnieje też Dziesięć grzechów cudzych m.in Milczeć widząc cudze grzechy
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Tak, ale każdy z wymienionych przez Was grzechów jest "jego", "mój", "twój". Oczywiście to rozróżnienie bardziej teoretyczne, ale każdy z nas jest "sam" odpowiedzialny, mimo, że pewne obowiązki czy skutki ciążą na "wielu" jako społeczności.

pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Pozdrawiam wszystkich i chcialbym dozucic swoje zdanie.

1. Tomek, ktory wywolal te dyskusje w mojej opinii nie do konca zasluguje na powazne potraktowanie. Szczerze mowiac zaczynam zastanawiac sie czy ta historia w rzeczywistosci istnieje. Dlaczego? Tomek pisze, jakoby mial dylemat moralny wynikajacy z Jego podejscia do wiary w konflikcie z zyciem Jego brata. A jednoczesnie nie zalezy Mu na wyniku procesu, nazywa to "cyrkiem". Pamietaj Tomku, ze prawdziwy wierzacy KATOLIK obowiazany jest do posluszenstwa KOSCIOLOWI. I jesli Ty nazywasz "cyrkiem" to, ze Kosciol od wiekow w imie sprawiedliwosci usiluje przyniesc ulge cierpiacym, ktorzy zwracaja sie do Kosciola po sprawiedliwosc, to wystawiles sobie niezle swiadectwo. Wiec na nic sie zda cale to Twoje "gadanie" o moralnosci czy szacunku. Chcialbym zaznaczyc, ze to jest absolutnie tylko i wylacznie moje odczucie po przeczytaniu Tomka opinii. A poniewaz jestem pracownikiem Sadu i nigdy nie uwazalem mojej pracy i poswiecenia dla Wiernych "cyrkiem" stad czuje sie gleboko dotkniety Twoja wypowiedzia, a co za tym idzie Twoim zrozumieniem szacunku. Moge wiec powatpiewac w to czy Ty naprawde bedziesz szanowal swego brata, jego obecna zone i ich dziecko. Wybacz, ale co moze wskazywac na to, ze kiedykolwiek zmienisz swoje podejscie.

2. Chcialbym, abyscie przyjeli wypowiedzi Marcina powaznie, bo on ma absolutna racje. Zrozumcie, ze grzech jest indywidualny, choc jego skutki uderzaja takze w caly Kosciol. Aczkolwiek przed Bogiem ja nie moge odpowiadac i nie bede odpowiadal za grzechy mojego brata, matki czy nawet wujka biskupa, ale odpowiem tylko za swoje wlasne. I prosto mowiac, to Wam chcial powiedziec Marcin. Zawsze mozemy i powinnismy sie modlic za tych, ktorzy zbladzili, aby odnalezli wlasciwa droge.

3. Ewangelie sa pelne wspanialych przykladow, jak Bog dziala wsrod nas dla naszego nawrocenia i zbawienia. Przede wszystkim ukazuja one jak bardzo dzialanie Boga rozni sie od naszego ludzkiego myslenia, wszystko jednak sprowadza sie do jednostki. Zbawienie swiata zaczyna sie w kazdym z nas z osobna. Wieksza jest radosc w niebie z jednego nawroconego niz z 99 nie potrzebujacych nawrocenia, lub czyz Dobry Pasterz (czyli Kosciol) nie zostawi swoich owiec i nie pojdzie szukac tej jednej zagubionej (chocby Twego Brata Tomku)...?! Nie nazywaj nigdy "cyrkiem" tego co zamierzyl Bog w Swoim Kosciele, a co przez wieki sluzylo tym, ktorzy w zyciu zbladzili.

Pozdrawiam,
Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Całkowicie sie z Tobą Piotrze zgadzam, nie tylko w przypadku Tomka odnoszę wrażenie że ktoś chce sobie po rostu zakpić, ale myślę sobie, że skoro tacy ludzie tutaj zaglądają to być może czegoś poszukują, nawet sami jeszcze nie wiedząc dokładnie czego, albo Kogo.
Serdecznie pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tomek

Witam ponownie,Piotr wywołał mnie do "tablicy" dlatego pozwolę sobie na kilka zdań.Niezależnie czy Piotr w moją historię wierzy czy nie ona ma miejsce "tu i teraz".Mam również prawo nazywać proces o unieważnienie małżeństwa jako "cyrk" ponieważ słyszałem wiele orzeczeń Sądów kościelnych na ten temat,które były chybione ponieważ jedna ze stron robi wszystko byle by unieważnić związek małżeński (można też o tym poczytać w www.kosciol.pl/article.ph...4209).Oczywście rozumiem oburzenie Piotra i w jakiejś mierze próbę obrażenia mnie wmawiając,że nie mam szacunku i godności dla innych osób ale zostawmiam tą kwestię na boku jako mało istotną w moim pytaniu pierwotnym.Również dla jacności napiszę,że to co Kościół ustala jest dla mnie obowiazujące co również nie oznacza,że nie mogę mieć swojego zdania-chyba się ze mną zgodzisz?(bo niedotyczy to fundamentów wiary)Piotr poruszył również temat grzechu ale chyba zapomniał o Grzechach cudzych (książeczka do naborzeństwa wyjaśnia to wzupełności dlatego nie będę się rozwodził nad tym można tam zajrzeć).Również Piotrze jak będziesz szczery to przyznasz,że nie wszystko co Bóg dał człowiekowi we władanie umiał człowiek z tego skorzystać i niewypaczyć pierwotnego zamysłu Stwórcy.Ale nie odpowiedziałeś na to moje pytanie:czy Ty (w sytuacji którą opisałem wcześniej) zachowywałbyś się jak gdyby nigdy nic,gdy "Twój" brat przyszedł pewnego dnia z inną dziewczyną mając sakramentalną małżonkę i udawał,że wszystko jest wporządku? Stefania i Aga podobnie myślą jak ja a Ty? Jestem ciekaw Twojego zdania na ten temat.Jeżeli urazilem Cię w tym tekście to przepraszam ale nie miałem takiego zamiaru.Pozdrawiam Wszystkich serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Odpowiedz dla Tomka.

Masz racje, Tomku, ze niezaleznie czy ta sytuacja jest fikcyjna czy prawdziwa, to ja nie odpowiedzialem na Twoje pytanie. Najprawdopodobniej dlatego, ze zbyt emocjonalnie podszedlem do tego, co napisales, a co bardziej tyczylo sie Ciebie niz samego pytania. Przepraszam.

Moja odpowiedz na Twoje pytanie jest w trzech czesciach.

Pierwsze - to gdyby moj brat przyszed z inna dziewczyna, majac sakramentalna zone - przypuszczam, ze w pierwszym momencie bylbym zaskoczony i oburzony, bo takie sa naturalne reakcje na tak zaskakujace wydarzenie, ale na tym nie mozna pozostac.

Drugie - na pewno chcialbym poznac przyczyny takiego stanu rzeczy, czyli - co sie stalo w ich malzenstwie, kiedy to sie stalo, co lezy u podstawy tego, ze to sakramentalne malzenstwo nie wytrwalo. Probowalbym zrozumiec kto jest "winny" tego stanu rzeczy i wtedy ewentualnie zabralbym stanowisko czy wesprzec dazenia mojego brata do procesu, skoro o tym procesie wspomnial czy nie.

Widzisz, Tomku, przedstawiles sprawe tak banalnie, ze jest ona, jak nie do uwierzenia, bo jezleli sie zyje w zwiazkach rodzinnych, gdzie istnieja wiezi i relacje miedzy rodzenstwem i ich rodzinami, to nic nie moze stac sie tak nagle. Zawsze da sie zauwazyc pewne symptomy problemow.

Trzecie - czy mialbym pochwalac to, co robi moj brat i usprawiedliwiac jego dzialania? Nie, na pewno nie. Nie zrobilbym nic, co moglby zinterpretowac, ze chociaz mu wspolczuje lub jestem oburzony na niego, to teraz ma prawo "spac" z inna dziewczyna, bo taka zaistniala sytuacja.

Nie zrozum mnie zle, ale wydaje mi sie, ze najwiecej do powiedzenia maja tutaj Wasi rodzice, jesli jeszcze zyja i oni powinni najbardziej korygowac brata. Z jakim skutkiem, to juz sam Bog wie, bo przeciez on jest dorosly i ma swoja "wolna wole". Tak sie czasami dzieje, ze delikatna wiez, jaka czesto istnieje miedzy rodzenstwem w podobnej sutuacji moze zostac zerwana i mowiac prosto, mozesz stracic brata na zawsze, a wiecej mozesz mu pomoc bedac przy nim niz bedac z nim skloconym. Pamietam takie haslo mojego przyjaciela, niezyjacego juz kaplana Bronislawa Bozowskiego z Warszawy, ktory mawial o podobnych przypadkach: "Jesli widzisz, ze nie mozesz im pomoc, to zostan ich przyjacielem". W tym zdaniu miesci sie tresc bardzo gleboka, ktora jesli zrozumiesz, bedziesz wiedzial jak sie zachowac wobec sytuacji Twojego brata i wszystkich dotknietych ta sprawa.

Mam nadzieje, ze odpowiedzialem na Twoje pytanie.

Teraz juz na marginesie, to bylbym wdzieczny, gdybys mi napisal w jakiej ksiazeczce do nabozenstwa znajduje sie takie zupelne wytlumaczenie pojecia "grzechy cudze" i w jakim kontekscie jest o nich mowa. Kiedy w latach 1979-87 studiowalem filozofie, teologie i prawo, to powiem szczerze nigdy nie obilo mi sie o uszy, aby Bog kiedykolwiek mialby mnie sadzic za cudze grzechy obok moich wlasnych. Tego jestem pewien i nie mysle, ze opuscilem ten wyklad. Moze bardziej chodzi o nasz stosunek do grzechow innych ludzi, szczegolnie, gdy grzech jest publiczny..., ale tak naprawde podziele sie z Wami moimi spostrzezeniami po przeczytaniu tego zagadnienia. Tak wiec bede niezmiernie wdzieczny za namiary na te ksiazeczke do nabozenstwa, lub sam tekst. Sprobuje sam tez poszujac w literaturze teologiczno-dogmatycznej.

Mam nadzieje, ze moje odpowiedzi Cie usatysfakcjonowaly Tomku. Zapewniam Cie, ze mnie nie uraziles niczym procz faktu, ze w sposob publiczny wyraziles sie na tym forum tak negatywnie o procesach koscielnych. Na pewno jestes swiadomy roznicy poniedzy posiadaniem swojej opinii, a wyrazeniem jej na forum publicznym.

Zycze duzo madrosci w podejsciu do poruszonych spraw.

Pozdrawiam,

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tomek

Widzę,że masz inne podejście do opisanego zdarzenia przeze mnie(każdy postępowałby wg własnego sumienia)Ja tylko opisałem efekt końcowy a nie analizowałem kto jest "winny" ponieważ książkę by można było napisać jak w każdym takim wypadku zapewne(a nie oto mi chodziło).A co do tytyłu tejże ksiażeczki to proszę:"Ojcze nasz",Modlitewnik Wspólnoty Chrześcijańskiej,wyd. w 1984r we Wrocławiu str.30.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Kwestia grzechow cudzych.

Jesli ktos teraz usilowal znalezc linki do tego tematu, to juz nie potrzeba, poniewaz znalazlem dokumenty Kosciola traktujace ten temat. Dziekuje za poruszenie tej kwestii i na pewno oddam sie szczegolowej lekturze.

Pozdrawiam,

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Iza

Witam.Każdy medal ma dwie strony...Podobno?Najczęściej na tym forum wypowiadaja się osoby, które zostały skrzywdzone przez swoich współmałżonków(odpowiednia strona ku temu oczywiście), ale z tego co widzę od dłuższego czasu własne przezycia prowadzą Was do jednostronnych ocen.Nie zpostało tu wogóle napisane czemu to małżeństwo się rozpadło i czy tamta kobieta ma może nowy związek?Czemu tak jednostronnie podchodzicie do tematu-GRZESZNI- i koniec.MODLCIE sie za nich, bo są grzeszni.A Ty Tomaszu?Tobie życie układa się prawidłowo?Możesz sobie pozwolić na powiedzenie do nowej bratowej - NIE BĘDE Z TOBA SIEDZIEŁ PRZY STOLE , BO ...?A może ona tez zasługuje na miłosierdzie?A może lepiej spokojnie porozmawiać niż pokazywac fochy i robić z siebie jeszcze większego dziwaka.Jak chcesz uzdrawiać świat to moze zacznij od siebie?Wybacz, ale cos takiego jak unikanie "obiadkó" to juz lekka przesada.Robiesz przykrość również tym, którzy zapewne w Twoim mniemaniu są ok wobec wiary i BOGA.Widzac ton jakim piszesz mam wrażenie,ze najchętniej zlinczowałbyś brata i nowa bratową.Mozesz chyba powiedziec wprost,ze uwazasz iz błądza, a nie robić cyrków z rodzinnych spotkań.POzdrawiam i życzę wiecej odwagi i zrocumienia.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga

Tomku!
Ciężko dostarczyć Ci w tej sytuacji jakiś gotowy scenariusz "jak dobry chrześcijanin zachować się powinien" z uwzględnieniem wszelkich sytuacji jak np. obiady rodzinne. Dla mnie pewne są dwie sprawy. Po pierwsze nie powinieneś dawać im do zrozumienia, że ich (Twego brata i jego kobiety)zachowanie nie jest w porządku, bo Twe uniki, miny itp. co najwyżej ich zniechęcą do Ciebie a "sprawie" nic nie dadzą. Powinieneś im to POWIEDZIEĆ. Jasno, wprost, bez osądzania, wrogości, "świętego oburzenia". Powiedzieć po prostu, że to co się stało jest złe i dlaczego. Czyli drugi pewnik: MIŁOŚĆ; Twoim motywem naczelnym wszadzania kija w rodzinne mrowisko powinno być pragnienie dobra wszystkich zaangażowanych osób. Jeśli brat i jego kobieta zobaczą, że nie chcesz im pokadzić, wykląć etc. i dostaną dowody Twej troski (a nie jest nią odcinanie się od nich na ślepo), gotowości poświęcenia Twego czasu, uwagi wogóle, a w szczególności na to by pomóc im po Bożemu żyć to może zaczną się otwierać na Twe słowa. Nie orientuję się na ile sytuacja jest "odwracalna". Dziecko w drodze z nową partnerką to zwykle emocjonalny "gwóźdź do trumny" poprzedniej relacji, ale niczego nie przesądza. Nie piszesz co z małżonką sakramentalną, czy Twój brat ma z nią dzieci. To fakty nie bez znaczenia. No i ważne jest oczywiście, czy ten związek zawarty był "ważnie", ale o tym to raczej dowiemy się dopiero po śmierci.
Stanowczość (wymagania) i miłość - polecam wyłącznie w tym zestawie, bez rozdzielania.
No i oczywiście modlitwa za wszystkich zaangażowanych w ten węzeł gordyjski, by z tego zła, które się już stało Bóg wyprowadził jak najwięcej dobra. Szczęść Boże!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Mam pytanie do Ciebie Piotrze, odnośnie napisanego przez Ciebie zdania, cytuję
Na pewno jestes swiadomy roznicy poniedzy posiadaniem swojej opinii, a wyrazeniem jej na forum publicznym.
Czy w związku z tym uważasz, ze zamiast wyrażania własnych opini, powinniśmy tutaj na Forum przytaczać tylko opinie ogólnie przyjęte i poruszać temety, na które odpowiedź zawiera sie w przepisach prawa.
Pytam bo zastanawiam sie czy swoimi opiniami, własnymi refleksjami nie zawracam mówiąc potocznie komuś głowy, bo przecież zdaję sobie sprawę z tego, że są ludzie bardziej kompetentni i mądzrzejsi ode mnie.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Witam i odpowiadam na pytanie CA.

Moje zdanie dotyczylo bardzo konkretnej opinii, a przede wszystkim opinii bardzo negatywnej. W przypadku takich opinii wyrazanych na forum, ktore moga znieslawic tak osobe lub instytucje, osoby moga poniesc konsekwencje prawne. Stad jest roznica, kiedy ktos ma jakas opinie nawet bardzo negatywna, ale trzyma ja dla siebie - nie ma to skutku publicznego, natomiast wyrazenie takiej opinii na forum publicznym moze, ale nie musi przyniesc odpowiedzialnosc prawna. Chcialbym byc zrozumiany, przeciez jestesmy inteligentnymi ludzmi i opinie nasze mozemy wyrazac na poziomie reprezentujacym nasza inteligencje i kulture. Uzycie czasami pewnych okreslen wynika z dwoch rzeczy, albo nie potrafimy tego inaczej wyrazic, to moze swiadczyc o bazie kulturowo-intelektualnej, lub uzylismy tego wyrazenia, aby dobitnie i z "premedytacja", np. zdyskredytowac taka instytucje - a to moze byc znieslawienie.

Wierze, ze wyrazanie naszych opinii nie jest przyslowiowym "zawracaniem glowy", poniewaz mozesz zobaczyc ile czlowiek sie uczy, lub moze pomoc, chocby na tym forum. Ale jesli jestesmy doroslymi ludzmi, to obowiazuje nas odpowiedzialnosc za nasze slowa i wyrazenia.

Wystarczy spojrzec na komentarze pod roznymi artykulami prasowymi ile tam jest wulgaryzmu, a to przeciez swiadczy o kazdym piszacym.

Mam nadzieje, ze sie ze mna zgodzisz.

Pozdrawiam,

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Zgadzam sie Z tobą w kwestii odpowiedzialności za słowa, też uważam, że bardzo jej brakuje, mozna mieć tylko nadzieję że to sie zmieni i że zmieni sie również dzięki temu, że sami będziemy odpowiedzialni i jak to sie pięknie mówi damy dobry przykład. Bo moda na bylejakość jest wszechobecna.
Dodam,że bardzo sobie cenię Twoją wiedzę i Twoją bezinteresowną i kompetentną pomoc prez wypowiadanie sie na tym Forum.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Milo mi i serdecznie dziekuje.

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Ja podpisuję się pod wypowiedzią Izy.
Nikt nie jest doskonały. Wszyscy jesteśmy grzeszni.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Ja podpisuję się pod wypowiedzią Izy.
Nikt nie jest doskonały. Wszyscy jesteśmy grzeszni.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Ja podpisuję się pod wypowiedzią Izy.
Nikt nie jest doskonały. Wszyscy jesteśmy grzeszni.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom


Ja podpisuję się pod wypowiedzią Izy.
Nikt nie jest doskonały. Wszyscy jesteśmy grzeszni.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8