Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Unieważnienie małżeństwa
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-06-02, 22:07   Unieważnienie małżeństwa

Wyslane przez: Adam


Proszę Was o pomoc (odpowiedź) i modlitwę.

Czy fakt niepoinformowania małżonki o chorobie psychicznej przesądza kwestię unieważnienia małżeństwa?
A co w sytuacji, kiedy podjęło się wszystkie obowiązki małżeńskie?
Co w sytuacji, gdy objawy choroby trwały bardzo krótko i ustąpiły bez śladu?

To ja jestem tym "chorym"; modlę się do Boga o łaskę uzdrowienia małżeństwa, ale moja małżonka nie chcę mi wybaczyć niepoinformowania jej o mojej chorobie, której się bardzo wstydzę.

Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Witaj Adamie.

Mam nadzieje, ze moja odpowiedz przyjmiesz ze zrozumieniem, gdyz o Tobie tutaj mowa. Poniewaz nazwales swoja chorobe tylko pojeciem "choroby psychicznej", wiec tak tez tutaj bede sie do tego odnosil. Napisales takze, ze choroba juz ustapila. Wydaje mi sie, ze w przypadku przez Ciebie opisanym mozna poruszyc kilka kwestii.

Pierwsza to fakt ukrycia przed Twoja narzeczona swojej choroby. Malzenstwo to zwiazek dwojaga ludzi, ktorzy decyduja sie sobie wzajemnie oddac w jednosci na cale zycie. Ich obowiazkiem jest wzajemna milosc, a takze zrodzenie i wychowanie potomstwa (oczywiscie jesli sa w wieku reproduktywnym). Dojrzala milosc do malzenstwa wyraza sie w totalnym wzajemnym zaufaniu, stad nie moglo byc tutaj mowy o ukrywaniu czegokolwiek przed Twoja przyszla zona. Byles swiadomy faktu i wyglada na to, ze swiadomie tez ukryles przed nia swoja chorobe w obawie, ze nie zechce Ciebie. W ten sposob doszedles o zawarcia malzenstwa w sposob niewlasciwy. Sad koscielny moze uznac, ze zawarliscie malzenistwo niewaznie z tytulu pewnego defektu zgody wyrazonej do tego malzenstwa. Po drugie Sad moze orzec niewaznosc wynikajaca z Twojej choroby. Po trzecie nie mysle, ze przekonywujace jest Twoje stwierdzenie, ze choroba ustapila. Bardzo czesto dzieje sie tak, ze w chorobach psychicznych sa tzw. przeswity swiadomosci, ale to w rzeczywistosci wcale nie gwarantuje, ze choroby juz nie ma. Sady koscielne maja do tego takze swoje podejscie.
Pisales rowniez o podjeciu i wypelnieniu obowiazkow malzenskich. Nie wolno Ci zapomniec, ze jednym z tych istotnych i fundamentalnych obowiazkow malzenskich jest zagwarantowanie prawa do potomstwa i jego wychowanie. W przypadkach niektorych chorob psychicznych moze istniec prawdopodobienstwo, ze Wasze potomstwo odziedziczy Twoja chorobe, wiec kolejny raz takie podejscie wskazywaloby raczej na Twoja niedojrzalosc w podejsciu do tematu.

A teraz w odniesieniu do Twojej malzonki. Jak myslisz, co Ty czulbys, gdyby Wasze role sie odwrocily? Gdybys zrozumial, ze pokochales kobiete, ktora Cie oszukala w taki sposob? Malzenstwo, to najwazniejsze zadanie w zyciu czlowieka i nie wolno do niego podchodzic ukrywajac tak istotna sprawe, ktora definitywnie uderza w podstawy aktu malzenskiego.

Mnie sie wydaje, ze musisz szukac zrozumienia tego, co sie stalo i jaka w tym byla Twoja rola, jak rowniez pogodzenia sie z tym, ze Twoja zona odeszla. Milosc i ukrycie takiego faktu (czyli pewna forma klamstwa) nie ida w parze, i zgodzisz sie ze mna, ze nie moga powodowac zaistnienia prawdziwego malzenstwa.

Wybacz, ze powyzej uzylem slowa "klamstwo", ale przypomnij sobie wizyte w kancelarii parafialnej, kiedy odpowiadales na pytania kaplana do tzw. Protokolu Przedmalzenskiego Badania Nupturientow. Tam miescilo sie takze pytanie o powazne choroby. Odpowiedz afirmatywna uruchomilaby glebsze dochodzenie i najprawdopodobniej wstrzymanie tego malzenstwa. Odpowiedz negatywna otworzyla Wam droge do zawarcia zwiazku. Wygladaloby na to, ze ukryles ten fakt nie tylko przed narzeczona, ale takze przed kosciolem. Czyli najprawdopodobniej odpowiedziales na to pytanie niezgodnie z prawda, a to nazywa sie klamstwem.

Moja opinia jest bardzo ograniczona pniewaz odnosze sie w sposob ogolnikowy do tego co nazwales "choroba psychiczna" bez podania konkretnej nazwy choroby.

Zycze powodzenia,

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Iwona

Czy depresja jest chorobą psychiczną ?
Mój mąż po ślubie przyznał, że leczył sie u psychiatry, przyczyną była nerwica wegetatywna, czy daje to podstawę do unieważnienia małżeństwa ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Dziekuje Piotrze za odpowiedz. Nie sa latwe slowa, ktore do mnie piszesz. Nie wiem tez, czy zdajesz sobie sprawe w jakiej ja bylem. Mialem wybor albo zaryzykować malzenstwo i bycie szczesliwym, licząc, że kiedyś o wszystkim opowiem albo powiedziawszy wszystko skazac się na odrzucenie. Bardzo to ciężki wybór, a przecież każdy ma prawo dążenia do szczęścia. Czy ja jako osoba chora, jestem tego pozbawiony, bo jakieś procedury mi nie pozwalają zawrzeć związku małżeńskiego. Z takiego założenia wyszedłem, mając też świadomość miłości jaka między nami była. Przecież "miłość wszystko przetrzyma". Myślałem też, że wszystko (tj. chorowanie) mam już za sobą. Postaraj się mnie zrozumieć nim zaczniesz mówić, że skłamałem. Nawet jeżeli miało to miejsce, to czy miałem wybór? Czy chciałbyś być a vista odtrącony?
Pytasz o chorobę - w szpitalu rozpoznali mi ostre wielopostaciowe zaburzenia psychotyczne.
Bardzo trudno mi się pogodzić z odejściem żony, to dla mnie naprawdę trudny cios. Trwa to już od kwietnia tego roku, kiedy miałem nawrót choroby.
Proszę Boga, by pozwolił mi to wszystko jakoś dobrze znieść, bym był w stanie jakoś to udźwignąć

Proszę Cię i innych o odpowiedź.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


A czy Ty też Iwona chcesz unieważnienia Twojego małżeństwa?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Piotrze!

Mam świadomość tego wszystkiego złego co uczyniłem, chociaż z drugiej strony postaraj się zrozumieć bardzo trudną sytuację motywacyjną, w jakiej się znajdowałem. Powiedz, czy ja w tej sytuacji mogę coś uczynić poza modlitwą do Pana Boga.

I jeszcze jedno, czy nie jest tak, że te wszystkie procedury kanoniczne są po prostu procedurami, przecież w Biblii tylko zdrada decydowała u możliwości rozwiązania małżeństwa.

Jeszcze raz dziękuję i proszę o odpowiedź
Adam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Iwona

Nie wiem Adamie czy tego chcę, ale chcę wiedzieć czy mam ku temu podstawy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Drogi Adamie.

Wydawalo mi sie, ze szukales odpowiedzi na pewne pytania postawione przez Ciebie na tym forum. Usilowalem tylko odpowiedziec na te pytania. Czasami slowa, ktore slyszymy sa takie, ze nie chcielibysmy uslyszec, lub bola nas, ale niestety jest obiektywne zlo i obiektywne dobro, ktorych sie nie da inaczej nazwac, jesli chce sie byc prawdziwie szczerym. Jestem kanonista z 15-letnim doswiadczeniem procesowym, a nie kaplanem, ktory w obliczu skruchy penitenta moze udzielic mu rozgrzeszenia. Wiec prosze, wybacz mi moj styl pisania.

Potrafie zrozumiec Twoja sytuacje i motywacje do tego, co sie stalo i dlaczego tak, a nie inaczej zrobiles. To jednak w zaden sposob nie zmienia faktu, ze posluzyles sie zla droga do osiagniecia zamierzonego celu. Zasada "cel uswieca srodki" w tym przypadku nie moze miec absolutnie zastosowania, poniewaz, jak wspomnialem, malzenstwo jest najwazniejszym zyciowym aktem i podejscie do niego musi byc proporcjonalnie powazne do powagi tego aktu.

Wracajac do kwestii prawa czlowieka do zawarcia malzenstwa, to nie jest ono z natury rzeczy dane wszystkim ludziom. Jak widzisz z terminologii jest to "prawo" ale nie "obowiazek" kazdego czlowieka. Czlowiek musi spelniac pewne warunki tak w prawie cywilnym jak i koscielnym, aby zawrzec malzenstwo. Sa tez wyraznie okreslone w Parwie kanonicznym te przypadki, w ktorych czlowiek nigdy nie zawrze waznego malzenstwa i nie powinien nawet probowac. Dla przykladu, dam Ci pytanie. Czy myslisz, ze prawo cywilne i koscielne dopuszcza malzenstwo miedzy synem i matka, lub miedzy bratem i siostra? (To tylko skrajny przyklad). Widzisz, zapewne i Ty zgadasz sie, ze tak nie powinno sie zdarzyc, ale w swiecie jest tyle roznych opinii ile praktycznie ludzi. A zadaniem prawa jest regulowanie tych rzeczy. Gdzie jest spoleczenstwo, tam musi byc prawo dla porzadku.

Jesli chodzi teraz o Twoje odwolanie sie do Biblii, to masz racje, ze nie wolno rozwiazywac zawartych malzenstw i Kosciol w swojej praktyce tego nie robi. Ale jesli ktos ma watpliwosc czy waznie zawarl malzenstwo, bo przykladowo, byly tam jakies uwarunkowania, wowczas Kosciol ma obowiazek przeprowadzic taki proces i odpowiedziec na watpliwosc czy bylo ono waznie czy niewaznie zawarte. Taka jest odwieczna praktyka Kosciola i w zadnym punkcie nie popiera ona tzw. "rozwodow" w Kosciele.

Adamie, mam nadzieje, ze zrozumiales to, co napisalem. Szczerze mowiac, nie jestem Ci wrogiem ani Twoim sedziom. Probowalem tylko odpowiedziec Ci jak najlepiej na Twoje pytania. W dowod tego obiecuje Ci moje modlitwy, abys zrozumial to wszystko, co sie stalo i umial zaakceptowac to wszystko, co zycie jeszcze Ci przyniesie.

Z serdecznym pozdrowieniem

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Witajcie.

"Przyczyna natury psychicznej" nie stanowi podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa, ona jest jedynie okolicznością (fattispecie) faktyczną, która może, ale nie musi powodować NIEZDOLNOŚCI.To właśnie niezdolność ("Incapaces (...) sunt" z kan. 1095) stanowi przyczynę nieważności małżeństwa z prawa naturalnego.
Taką przyczyną może być np. właśnie depresja, ale to nie depresja, a niezdolność przez nią wywołana powoduje nieważność małżeństwa.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Witam Piotrze.

Ale z natury każdy jest zdolny do zawarcia małżeństwa - ius conubii - wynika z prawa naturalnego. Tak więc niemożmość zawarcia małżeństwa (czy to z powodu przeszkody, czy wad zgody) należy zawsze oceniać jako sytuację atypową.

ps. jak zwykle jestem zajęty.
Gorące pozdrowienia from Pland.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Odpowiedz dla Iwony

Absolutnie zgadzam sie z wypowiedzia Marcina, ktory zna te sprawy rownie dobrze. W przypadku nerwicy wegetatywnej sa opisane rozne zachowania, ktore moga powodowac, ze osoba dotknieta tym stanem nie jest w stanie podjac i wypelnic istotnych obowiazkow malzenskich.

Natomiast nie ma tytulu niewaznosci, ktory mowilby, ze niewaznie zawieraja malzenstwo osoby dotkniete nerwica wegetatywna.

Pozdrawiam,
Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Witaj Marcinie.

Zgadzam sie z Twoja wypowiedzia w 100% oczywiscie, ze kazdy ma prawo zawrzec malzenstwo, jesli mu prawo tego nie zabrania.

Pozdrawiam,

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Piotrze!

Bardzo dziekuje za odpowiedz. Dziekuje tez za modlitwy, bym to wszystko ogarnal swoim rozumem. Poki co duzo trudnosc sprawia mi zrozumienie dlaczego Bog chcial, bym musial sie zmierzyc z choroba psychiczna. Jesli mozesz mi cos na ten temat podpowiedziec, bylbym Ci wdzieczny

Powoli godzę się na to wszystko, co sie stalo i mam tylko nadzieje, ze przyszlosc okaze sie bardziej kolorowa.

Dziekuje serdecznie i pozdrawiam
Adam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Witam.

Adamie.

Z postów nie wiem z jakiego tytułu toczył się czy nadal toczy proces.
Zaburzenia, choroba sama w sobie nie stanowi przyczyny nieważności. Mogę się tylko domyślać, że w grę mogły wchodzić kan. 1098 - błąd wywołany podstępem, niezdolność z przyczyn natury psychicznej do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich - kan. 1095 n 3 lub poważny brak rozeznania oceniającego.

Czy Twoją choroba była w trakcie ślubu "aktywna", czy powróciła po ślubie?
Czy w trakcie procesu brałeś aktywny udział, czy broniłeś Waszego małżeństwa.

Nie chciałbym byś odebrał niewłaściwie moją wypowiedź. Nie znając bardzo dokładnie stanu faktycznego, poruszam się na tak wysokim poziomie abstrakcji, że nietrudno o błąd z mojej strony (stąd proszę o wyrozumiałość). Masz pełne prawo wątpić w słuszność wyroku (z tego co zrozumiałem już zapadł)choćby z tego powodu że i takie sytuacje przewiduje prawo kanoniczne, ale do czasu gdy nie zostanie on podważony Twoja, Wasza sytuacja prawna w Kościele jest taka jak w sentencji orzeczenia.
Twojej obronie służą skarga o nieważność wyroku - a gdy wyrok jest ważny a rażąco niesprawiedliwy - skarga o przywrócenie do stanu poprzedniego.

Marcin

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Piotr


Drogi Andrzeju.

Z pokora serca musze wyznac, ze nie znam pewnej (100%) odpowiedzi na pytanie dlaczego Bog dopuszcza pewne choroby na ludzi, dlaczego dotknal Ciebie taka choroba. Moge jedynie spekulowac i gdybac, jak prosty rozum ludzki moze to robic nieudolnie przed majestatem i madroscia Boga.

Jestem pewny, ze choroby nie maja swojego zrodla w Bogu, wiec mysle, ze On nie obdarowuje nas nimi. W mojej opinii jest to wynik naszego ludzkiego dzialania. Nie mysle tutaj o tym, ze Ty cos zrobiles stad masz te chorobe, ale moze gdzies tam z pokolenia na pokolenie cos sie moglo "przypaletac" do czlowieka.

Jak wiesz Bog dal nam wolna wole, wiec mowiac, najbardziej prymitywnie, mozemy robic, co chcemy i w sumie niesiemy ze soba caly bagaz kilkudziesieciu pokolen i nie zawsze ten bagaz byl dobry.

Teologicznie patrzac na te sprawe, wierzymy, ze Bog pozwala, dopuszcza, aby takie sytuaje sie staly, rowniez w wyniku tego, ze skoro dal nam wolna wole to teraz nie moze nam jej zabierac. Moge chyba powiedzec, ze przez to co sie nam przydarzylo (jak choroba lub cierpienie) Bog doswiadcza nas, tak jak tych, ktorych kocha, jak doswiadczyl rekami ludzi Swojego Syna, aby pokazac nam, jak bardzo nas ukochal.

W ten sposob moge Ci tylko podpowiedziec, to co zapewne podpowie Ci kazdy kaplan - zlacz swoj bol i cierpienie, swoja chorobe z Chrystusem ukrzyzowanym, a On pomoze Ci to niesc.

Zdarzy sie, ze na tym forum bedac szczerym, moze otrzymasz wyrazy wspolczucia, wsparcia emocjonalnego i duchowego w formie modlitwy, a sila modlitwy jest potezna i umie czynic cuda. Znajdzesz przyjazne osoby, ktore moze cierpia podobnie lub moze nawet bardziej. Wierze, ze potrafimy sobie "podac modlitewne rece", aby przed Bogiem powiedziec, jak bardzo to wszystko nas jednoczy, a kazdy czlowiek i swiat potrzebuje dzisiaj jednosci, braterskosci i Bozej milosci wyrazonej w naszych Bliznich, bardziej niz kiedykolwiek.

Na koniec, aby sie rozchmurzyc proponuje Ci, jesli jeszcze nie ogladales filmu "Bruce wszechmogacy", ktory w wesoly i banalny sposob ukazuje relacje Bog - wolna wola - czlowiek. Choc jest to komedia, to niesie ten film bardzo gleboka tresc.

Zycze powodzenia i pozdrawiam, raz jeszcze obiecuje modlitwe z dalekiej Kanady w Twojej intencji.

Piotr

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Marcin!

Tak moja choroba ujawniła się na powrót po ślubie. Ślub zawarliśmy w X 2004, a w IV 2005 dostałem psychozy.
To co z mojej strony się stało to nie poinformowałem narzeczonej o moich kłopotach ze zdrowiem psychicznym jakie miałem przed ślubem.
Proces jeszcze się nie rozpoczął. Na razie Małżonka będzie wnosiła powództwo do sądu cywilnego o unieważnienie małżeństwa.

Jeśli możesz odpowiedz
Dziękuję z góry
Adam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Marcinie!

Odpowiadając na Twoje pytanie, zapytam - czy warto bronić małżeństwa w procesie, gdy Małżonka już mnie nie chce?

Proszę o odpowiedź
Adam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marcin


Witam,

Na to pytanie musisz już sam odpowiedzieć.

Ja mogę jedynie spróbować naświetlić Ci pewne sprawy. Decyzje jednak zawsze podejmujemy sami (i te dotyczące zawarcia małżeństwa i te odnoszące się do stwierdzenia jego nieważości).
Musisz jednak odróżnić dwie sprawy, a mianowicie:
1. Ty jako osoba z Twoimi rozterkami, chorobą, tym co czujesz, czego chcesz i do czego zmierzasz,
a
2. Ty jako małżonek - jako osoba "w relacji" do drugiej osoby, małżonki. Na to, czy Twoje małżeństwo zostało ważnie zawarte czy nie, nie masz już wpływu, "to się już wydarzyło".

Twoje pytanie dotyczące tego, czy warto walczyć o małżeństwo, "skoro żona już Cię nie chce", odnosi się do ptk 1.

Małżeństwo jest, w sensie jurydycznym, pewną sytuacją prawną, i Ty możesz jedynie pomóc w dążeniu Sądu Biskupiego do prawdy. To Sąd będzie ustalał, czy małżeństwo jest ważne, czy nie. Stąd moja prośba - nikumo z nas (ani stron procesowych, ani sędziów, ani innych osób występujących w procesie) nie wolno ani "pomagać, ani przeszkadzać w ustalaniu ważności/nieważności małżeństwa".

Obowiązkiem każdego jest jednak dołożyć wszelkich sił, by wyrok został oparty na prawdzie.

Obowiązkiem każdego w procesie jest naświetlać fakty zarówno "za" (to zadanie strony, pełnomocnika) jak i "przeciw" (to zadanie obrońcy węzła, strony, która nie zgadza się z tezami zawartymi w skardze powodowej) stwierdzeniu nieważności małżeństwa.

Tak więc, jeśli masz wątpliwości, jeśli uważasz, że mimo wszystko Twoje małżeństwo zostało ważnie zawarte, broń swoich twierdzeń. Proces i wyrok ma być "sprawiedliwy", ma rozstrzygać między żądaniami obu stron.

pozdrawiam i łączę się w modlitwie.

Marcin

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Dziękuję za odpowiedź, ale chciałabym jeszcze zapytać
Czym w takim razie jest ta NIEZDOLNOŚĆ do wypełniania obowiązków będąca przyczyną uniewaznienia małżneństwa.
Pomijając oczywiście wszelkie skrajności

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej


Adamie, napisałeś:
"I jeszcze jedno, czy nie jest tak, że te wszystkie procedury kanoniczne są po prostu procedurami, przecież w Biblii tylko zdrada decydowała u możliwości rozwiązania małżeństwa."
W Nowym Testamencie Chrystus jednoznacznie opowiedział się za nierozerwalnością ważnie zawartego sakramentalnego małżeństwa. Przypadek zdrady nie jest podstawą do rozwiązania małżeństwa. Wszelkie wątpliwości na ten temat rozwiewa teolog prof. o. Jacek Salij w tekście: "Czy Ewangelia dopuszcza rozwód?"
http://www.opoka.org.pl/b...ogi/rozwod.html

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Adam


Dziekuje Andrzeju za odpowiedz.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9