Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Poddaję się
Autor Wiadomość
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 14:32   Poddaję się

Witam,
wielu z Was zna moją historię. Opisywałam są tutaj wiele razy. Jestem z Wami od lutego, czyli od czasu kiedy mój mąż się wyprowadził. Właściwie sytuacja od tamtego czasu niewiele się zmienia. Zblżają się Święta, a ja czuję, że tu w tym domu samotnie są one dla mnie właściwie nie do przejścia. W związku z tym jestem zmuszona do podjęcia decyzji samodzielnie i wyprowadzenia się stąd do swojego mieszkania. Chcę to zrobić w najbliższym czasie, tak żeby na Święta już nieco dojść do siebie i przestać żyć złudzeniami. Oczywiście wcześniej porozmawiam jeszcze z mężem, choż zdaję sobie sprawę, że ta rozmowa niewiele wniesie i praktycznie nic nie zmieni w tej sytuacji. Dziękuję Wam bardzo za ten czas, za wszystkie porady i wsparcie. Do końca wierzyłam, że może być inaczej ale niestety ta wiara okazała się nieuzasadniona. Pozdrawiam
Agata
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 16:04   Re: Poddaję się

agata96 napisał/a:
Witam,
wielu z Was zna moją historię. Opisywałam są tutaj wiele razy. Jestem z Wami od lutego, czyli od czasu kiedy mój mąż się wyprowadził. Właściwie sytuacja od tamtego czasu niewiele się zmienia. Zblżają się Święta, a ja czuję, że tu w tym domu samotnie są one dla mnie właściwie nie do przejścia. W związku z tym jestem zmuszona do podjęcia decyzji samodzielnie i wyprowadzenia się stąd do swojego mieszkania. Chcę to zrobić w najbliższym czasie, tak żeby na Święta już nieco dojść do siebie i przestać żyć złudzeniami. Oczywiście wcześniej porozmawiam jeszcze z mężem, choż zdaję sobie sprawę, że ta rozmowa niewiele wniesie i praktycznie nic nie zmieni w tej sytuacji. Dziękuję Wam bardzo za ten czas, za wszystkie porady i wsparcie. Do końca wierzyłam, że może być inaczej ale niestety ta wiara okazała się nieuzasadniona. Pozdrawiam
Agata


Agatko...
Przepraszam Cię ,że nie zawsze mogę przeczytac wszystkie posty...
Może coś ważnego mogło mi umknąc...
Ale chce zapytac...czy pisząc o złudzeniu , miałaś na myśli nadzieję?
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 17:06   

Tak,nadzieję, nieuzasadnioną nadzieję. Pozdrawiam.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 18:32   

Witaj Agato.......
sprowokowałaś mnie tym zdaniem w poście Justyny:

"Gdybyś przeczytała posty Nałoga do mnie to byś dopiero wiedziała co to znaczy dokopać komuś, w tym wypadku mnie. Najpierw się buntowałam, potem czytałam jeszcze raz i zaczynałam rozumieć. To właśnie Nałógjednym ze swoich postów w dość trudny do przyjęcia dla mnie sposób odwiódł mnie od chyba jednej z najgłupszych decyzji w moim życiu"

Przykro mi że tak odbierałas ...............sory,jestem facetem,dojrzałym,z okreslonym bagażem doświadczeń.
Ale miło mi równierz że na cos te jak nazywasz "dokopywanie" sie przydało........nie zrobiłaś -jak piszesz-jakiegoś głupstwa......gratuluje zdrowego rozsądku.

Ale przeczytałem to co dziś piszesz................w tym i w innych postach.Te ostatnie sa chyba bardziej wywazone,rozsądniejsze, pisane bez fruwających emocji.
Ale jak czytam to cos mi zaczyna świtac ze to i Twój maz powinien juz dojrzeć,podjąć decyzję ,porozmawiac z Tobą.
Ale Agato może to Ty -do tej pory nosiłas spodnie ,byłas dominującą-poprostu napiszesz do męża list(przynajmniej nie pokłócicie sie ),opiszesz mu to co czujesz,co bys chciała wyjasnić,kim byłaś ,kim jestes teraz,kim chcesz byc w przyszłości(jaka żoną,matką )Moze właśnie te zblizające się Swię ta Bożego Narodzenia sa dobrą okazją do tego???????.Jak odpowie pozytywnie to bardzo dobrze............a jak negatywnie ......to trudno........widocznie jeszcze musicie powalczyć ze sobą.Ale bedziesz miała większa jasność.
Ja nie będę tym co rzuci kamieniem............
To sugestia.......nie rada.
Ale gdybys pisała to napisz i zostaw na 48 godzin.Potem przeczytaj i dopiero wyslij.
Agato.........Pogody Ducha
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 21:41   

Nałogu, to, że on powinien dojrzeć to więcej niż pewne. jak wiesz kilkakrtonie probowałam się wyprowadzić z tego domu, jego domu, ale za każdym razem mnie zatrzmuje. Przyjeżdża tu kilka razy w tygodniu,pomału zaczyna ze mną spokojnie rozmawiać, ale jakoś nie widzę aby to do czegokolwiek prowadziło. Taki stan trwa juz od około miesiąca, Jest trudnym, specyficznym człowiekiem. Moim zdaniem, nie potrafi i nigdy nie potrafił rozmawiać o problemach związanych ze zwiazkiem i o uczuciach. Był dzisiaj, przyjedzie jutro, buduje dalej dom, jutro zostaje na 4 dni z moim psem bo ja wyjeżdżam. I tak to jakoś dziwnie wygląda.Ale ja pomału już poprostu nie mam na to sił. Jestem tu jak ne zeslaniu. Daleko od rodziny, znajomych, sama. Podjęłam ostateczną decyzję. Wyprowadzam się najdalej do 17.12, poprostu nie potrafie tych Świąt przeżyć tu sama. Oczywiście wcześniej z nim porozmawiam. Największym jednak moim problemem jest to, że nadal mimo wszystko bardzo kocham tego człowieka. Pozdrawiam.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 21:50   

Agatko, czujesz się trochę jak w potrzasku. Wydaje mi się, że rozsądek każe Ci się wyprowadzić a serce czuje co innego. O ile wcześniej byłaś gotowa na zostawienie tego wszystkiego, teraz chyba bardziej wahasz się.
Twój mąż ma nad Tobą przewagę - dał Ci trochę nadziei, Ty uległaś i on to widzi. Wydaje mi się, że on Cię kocha, tylko nie umie tego wyrazić - tak go zresztą charakteryzujesz. On ma problem z wyrażaniem uczuć. I myślę, że gdyby w końcu zdecydował się powiedzieć, co czuje - to byłby moment przełomowy. Ale narazie się nie zdecydował i nie wiesz, kiedy to nastąpi. Nie namawiam Cię do wyprowadzki, ale myślę, że mogłoby to być dobre rozwiązanie, bo Twój mąż musiałby coś wreszcie zdecydować. Ale Ty chyba się trochę boisz, że gdy opuścisz jego dom - stracisz go. Chyba nie powinnaś się martwić - jeśli on Cię kocha - zrobi wszystko, by Cię odzyskać. Czy kiedy go poznałaś, nie zdobywał Cię? Czy to Ty przejęłaś inicjatywę. Może należałoby to przypomnieć - jeśli on Cię zdobywał, zdobędzie i teraz. Jeśli Ty byłaś inicjatorką - może też warto, by on wreszcie poczuł się wojownikiem, zdobywcą, mężczyzną.
 
     
agata96
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-16, 21:57   

Wanboma, sama juz nie wiem co myśleć na temat tych jego uczuć. Bo jest tak, że albo choernie mu zależy ale boi się rozmowy, powiedzenia tego co czuje, jak to widzi, że znowu bęzie tak jak było wcześniej albo jest mu to kompletnie obojętne tylko czuje strach przed ostatecznym rozwiązaniem i stara się odwlec ten momentjak najdalej od siebie. Jak było jak się poznawaliśmy? Bardzo specyfocznie. Przez dłuzszy czas przychodził do mnie i właściwie niewiele mówił. Ale od tego momentu stał się dorosłym mężczyzną - minęło 11 lat, tak więc nie sądzę, aby jego zachowania teraz miały być podobne do tych z tamtego okresu. Chociaż może nie zależy to od wieku czlowieka, a od jego charakteru. Moja wyprowadzka będzie ostatezcvnościa i na pewno dojdzie do niej przed Świętami. Przede wszystkim dlatego, ze nie wyobrażam sobie spędzić tu samotnie Święta. To byłoby ponad moje siły.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8