Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
I mnie to spotkało
Autor Wiadomość
Mikula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 10:27   

ProNO, przeczytałam właśnie Twoją historię.. Podobnie jak wszyscy tu obecni, przeszłam piekło - swoje piekło. Wydostałam się z niego - jakimś cudem. Jeszcze kilka miesięcy temu siedziałam w samym jego środku - podobnie jak Ty teraz. Jakie są moje refleksje...Bez wzgledu na to, w jaki sposób się zachowujemy, na zdradzacza nijak to działa. Był czas, że byłam aniołem. Był też czas, że pomyślałam, iż mam to gdzieś i bedę krzyczeć, jesli przyjdzie mi na to ochota. I bedę wypominać, i będę się czepiać. To wszystko było bez znaczenia dla niego. Dla mnie tak - bo byłam sobą! Nie wierz w to, że jedno Twoje słowo czy zachowanie, które nie spodoba się żonie, jest przyczyną pogłebiania się kryzysu. To nieprawda, ze ona nie wróci, bo zaczepiłeś jej kochanka. Ona nie chce wrócić, bo tak postanowiła już o wiele wcześniej. I nawet, gdybyś tego kochanka przytulił i zabrał na piwo - też byłoby źle...
ProNo, masz piekny fundament pod budowę swojego nowego świata. Świata (póki co)bez żony...Ten fundament to Twoja miłość do syna. Miło czytać, jak swietnie dajecie sobie radę : )
Żonie potrzeba czasu. Tobie potrzeba czasu, by odzyskać wiarę w siebie.
Przyszłość jest jedną wielką niewiadomą. Najważniejsze, to zyć w zgodzie z samym sobą. Mimo wszystko świat jest naprawdę piękny : )
Powodzenia!
Mikula.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 16:37   

Mikuło, a co u Ciebie słychać?
 
     
ProNo
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 20:47   

Dziękuję Mikulo, i jeżeli będziesz czytał mój temat to serdeczne dzięki NAŁOGU za postawienie na nogi . Trzeci dzień zajmuje się sobą (no nie tak do końca bo jeszcze dziecko) Trochę nowych ciuchów , perfumki ,papierosy wyrzuciłem przez okno w samochodzie(trochę szkoda bo prawie cała paczka była) fakt że paliłem krótko bo tylko 2 tygodnie ale trzy paczki dziennie, trzy paczki po6,75!!!!! Dla mojej żony rzuciłem palenie jakieś parę lat temu przez nią znowu zacząłem a może przez siebie już nie wiem .Ale ze względu na syna koniec z tym ona nie jest warta mojego zdrowia.Tyle o fajkach Od poniedziałku jestem wesoły gdy żona przychodzi (mam ciasteczka mam herbatki, kalafiorki z masełkiem i bułeczką i różne inne dziwne rzeczy cała lodówka) ogólnie jest dobrze ba!!! bardzo dobrze,byłem u żony w pracy w interesach nie jest źle ze mną (już nie uciekam walczę)Jutro poprosiłem ją żeby zajęła się wieczorem dzieckiem bo muszę wyjść ani razu nie krzyczałem nie powiedziałem nie miłego słowa aż sam się dziwię.. BOLI CAŁY CZAS BOLI chce ją przytulić i kocham ją.ale przestałem się do niej modlić to nie jest już mój BOŻEK!!! Nie wiem czy dobrze robię pokazując jej to, być może obróci się to przeciwko mnie ale tak dłużej nie można.Ja chcę żyć i kiedyś będę szczęśliwy z nią czy bez niej . Wierzę w plan BOGA jemu zaufałem i się nie poddam .
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 08:40   

ProNo???? ja Cie na nogi postawiłem?aż wróciłem do Twego tematu i nic nie pisałałem....ale jak cos wziąłeś z innego tematu to ok.
A najlepszym lekarstwem na poprawienie realcji w małżeństwie jest popracowanie nad uspokojeniem WŁASNYCH emocji.WŁASNYCH uczuć i odczuć.Nie jestesmy w stanie zmienić drugiego człowieka......no.........czasami mozemy wymusic zmianę szantażem emocjonoalnym czy fizycznym,ale to jest takie krótkotrwałe.
Bo miłość często jak choroba.......(wywołam pewnie oburzenie tym) ,jak choroba ciała,umysłu i duszy.A w przypdku kryzysu objawia sie właśnie takimi skokami w bok(wydaje sie ze to nowa miłość ....a to zauroczenie-chorobowe).
A druga strona albo robi wsciekłe awantury albo popada w skrajność błagania ,żebrania o miłość. A obie strony sa w stanie "ataku" choroby lub "kusego".
ProNo............jako sugestie nie radę napiszę:tylko twarda miłość:kochasz ja jako człowieka,jako żonę ,jako matke Twojego dziecka.....jednak twardo stawiasz warunki:nie akceptujesz takiego zachowania jak obecnie,nie akceptujesz zdrady fizycznej czy emocjonalnej.
Zadbanie o siebie to jest podstawowy warunek.Jak posiądziesz Pogodę Ducha-mimo tego ze żonka usiłuje uskoczyc w bok,że usiłuje Cie zranic-masz o wiele większa szansę na jej przejrzenie na oczy niz taki stłamszony,wykastrowany,skacaniały i płaczliwy facet.
A że boli............jak boli to znaczy że sie coś dzieje,że cos z tym bólem trzeba zrobic.
Ja bym się ani słowem nie tłumaczył żonce ze spotkania jej "kochasiem" a wręcz odwrotnie.....nie unikałbym spotkania z nim. Jestes jego i jej wyrzutem sumienia.
Jestes kilka lat starszy od żony......rozsądniejszy powinienes byc

Napisałeś pięknie:"Ja chcę żyć i kiedyś będę szczęśliwy z nią czy bez niej " nie żyjesz dla siebie,nie żyjesz tylko dla niej.Zostałęś powołany do zycia w jakiomś konkretnym celu,tylko tym celu,celu dla Ciebie ,dla dziecka..............i Twoim obowiazkiem nawet jest być szczęśliwym, z żoną czy bez żony.
Jako sugestia: przyjrzyj sie sobie,wydobądż z siebie na wierzch swoje dobre i złe cechy,zalety i wady.Jak wysilisz się na zrobieniem takiego bilansu dotychczasowego zycia zobaczysz swoje mocne i słabe strony,co zrobiłes dobrze ,a co Ci nie wyszło(tylko nie dołuj sie że cos tam Ci w przeszłości nie wyszło-to ju zbyło,juz nie wróci) skup się na dziś,na tu i teraz.Nawet gdyby to wygladało na egoizm to zaimij się sobą,dzieckiem a żone miej na baczeniu,ale daj swobodę.Na siłe jej nie sciągniesz,to ona musi zobaczyc tego facetya z którym ileś lat temu zdecydowała sie na śłub.To ona musi zobaczyc w Tobie tego faceta którego wybrała na ojca swoich dzieci.Faceta z organami,a nie ciepłe kluchy.Tego który kiedys jej imponował swoimi cechami............zdobył ją,walczył o nią.
Pro No bądż sobą ,nie zwalczaj uczuć,ale bądż sobą.
Żona to nie bozek,nie wolno się do niej modlic.Do zanoszenia modłów jest Bóg.A więc z kolan facet,z kolan z przed wizerunku żonki,a na kolana przed Bogiem.
Wiesz..........kiedys opowiadał mi to pewien stolarz...........świerzo po wypadku gdy obciął sobie palce na pile:mówił tak: Pan Bóg ,albo Anił Stróż nademna czuwali.Obciąłem tylko palce a nie całą rękę:CHWAŁA BOGU.
Zonka usiłuje pójść w cug............ale Ty jesteś,masz dziecko,masz o co powalczyć......o te wiarołomną ale chora z zauroczenia kobietę-chora kobietę.Choremu trzeba pomóc wyzdrowieć.Pomóc mozesz swoja postawą-twardą miłością.
Pogody Ducha ProNO
 
     
Justyna1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-15, 14:26   

Drogi ProNo! Podpisuje sie pod tym, co napisalam Mikula I Nalog (tak, Nalogu ;-) )
Ja tez probowalam prosba i grozba, blaganiem, tlumaczeniem, kazaniami, obojetnoscia, miloscia itd. itp. I co? A no nic! Nic na mojego meza nie podzialalo.
Dzisiaj mija tydzien, jak sie wyprowadzil (na moje zyczenie). Plakalam, rozpaczalam, myslalam, ze nie wyjde nigdy z tego dolu, ze nie ma szans, zeby moglo byc lepiej (dla mnie). Wy mi pomogliscie! Rzucalam sie, tarmosilam. A teraz? Jedno tylko : SPOKOJ. W koncu dotarlo do mnie, ze musze zadbac, zatroszczyc sie o siebie. Nie dla niego. Nie zeby jemu pokazac. Dla siebie!!! W koncu pojelam! I jestem spokojna. I pewnie, ze boli. Kocham go nadal. Ale inaczej. Nie zebrzaca miloscia. Nie maslanymi oczami patrze. On przychodzi co drugi dzien, zajmuje sie dziecmi, rozmawiamy. Kladzie dzieci spac, rozmawiamy. I wychodzi. Ja go juz nie przekonuje, nie zapewniam o mojej dozgonnej milosci. On o tym wie. Nie musze mu tego ciagle powtarzac. Do niego nalezy nastepny ruch. Ale to nie tak, ze ja z niecierpliwoscia na ten ruch czekam. Nie mysle, co bedzie jutro. Dzisiaj jest mi dobrze. I ok.
Ale co najwazniejsze, umialalam w koncu powiedziec: "Jezu, Ty sie tym zajmij". Pisalam o tym w moich postach, jak ciezko, bo chcialam to powiedziec, a nie umialam, bo rozum mowil, walcz jeszcze , cierp, placz. Az w koncu nadszedl ten dzien i powiedzialam "Jezu, ufam Tobie!" Powiedzialam:" Oddaje Ci moje cierpienie, Ty sie tym zajmij". Moze niektorym z Was wydaje sie to niemozliwe, ze tak szybko to przyszlo. Ale tak wlasnie bylo. Zaufalam i odpowiedz dostalam blyskawicznie: spokoj! To byla pierwsza "widoczna" odpowiedz. Myslalam, ze nie dam rady po wyprowadzce jego, a dostalam spokoj. Swiadoma jestem, ze pewnie jeszcze niejeden dol mnie czeka. Ale po co myslec o tym. Ja zyje dzisiaj. I tak, jak Ty ProNo, czas zajac sie W KONCU soba. ´Bluzeczka, kurteczka, perfumki, oko podmalowane, ustko blyszczace ;-) (ty z tym okiem nie przesadzaj ;-) ) Mialam juz tyle razy zamiar zajac sie soba, ale zawsze bylo tysiace spraw wazniejszych. Teraz juz nie. I co wazne, robie to dla siebie i dlatego sprawia mi to radosc.
Pro No, zycze Ci, zebys odzyskal spokoj. Twoja zona musi sama zrozumiec, sama pojac swoje bledy. Mnie sie wydaje, ze zdradzacze sa w takim "rauszu", tak slepi, tak glusi, ze slysza tylko siebie. U kochanka znajduja beztroskosc. I im wiecej ja bede plakac i biadolic, tym bardziej moj maz bedzie uciekal do swojej wiecznie usmiechnietej, bezproblemowej, podziwiajacej go kochanki, w ktorej oczach on jest rycerzem na bialym koniu, mezczyzna bez wad, silnym i niezawodnym trojnogiem. Hmmm... a on wcale taki nie jest.

Trzymajmy sie razem ProNo. Dawajmy sobie sile nawzajem - kazdego dnia :-D
Pozdrawiam
Justyna
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8