Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Marcin108-dla Ciebie
Autor Wiadomość
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 10:04   Marcin108-dla Ciebie

Witaj Marcin!
mam trudności w dostaniu się do Twojej wypowiedzi i wstawieniu TAM odpowiedzi dla Ciebie.
Nie poddawaj się. To jest piękne, że żona szuka kontaktu z Tobą. No niezłe "kwiatki" czasem może Ci ktoś podsunąć typu: jeszcze "znajdziesz" swoją miłość, kogoś poznasz, unieważnij itd, itp..
Dziś czytania o jedności w MIŁOŚCI. Zacząłeś już to robić.. tam gdzie siejesz miłość, tam wyda ona owoce: "św. Paweł zwraca uwagę na wspólny dla wszystkich wielki dar miłości, dzięki któremu możemy rozsiewać wokół siebie wiele dobra:
W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności"


Marcin.. nie musisz szukać Miłości.. Ona jest, tylko potrzebuje być wciąż rozsiewana. Da owoc, zobaczysz..
Bądź TERAZ najlepszym przyjacielem swojej żony, niech ona czuje, że ma w Tobie swego najlepszego przyjaciela. Jak powiedział o. Salij w korespondencji z Agnieszką (strona główna Sychar) "Zły płomień szybko wygasa". Bądź przy żonie, gdy to już nastąpi.
Bądź przygotowany na to, że to długi dystans, ale czas szybko mija i Bóg daje się cieszyć przepysznymi owocami Jego/Twojej Miłości.

Pozdrawiam Cię! Wierności w Miłości, trwania w Jedności, Jedności w Miłości - w Waszym Małżeństwie Ci życzę!
 
     
Marcin108
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 11:00   

Kasiu - dziekuję za odpowiedz ale ja nie pytam o rade co robić bo ja wiem co robić bo mialem duuuuzo czasu na przemyslenia.
Nie jest mozliwym zebym byl z tą kobietą która zrobila cos takiego, moze nakazuje to 10 przykazań ale nie zdrowie psychiczne. Wiem ze jestem za slaby zeby trzymac serce na ramieniu za kazdym razem jak wkładam klucz do drzwi modlac sie zeby ona dalej byla wtym mieszkaniu. NIE NIE NIE.
Ja bede zyl sam albo z kims innym i teraz tylko zastanawiam sie czy tak piekne uczucie ja milosc do innehj osoby nioz zona w takiej sytuacji jesto potepione? Jak tak to po prostu bede potepiony ale ja przyjacielem zony nie bede na sto procen. Ledwo wyszedlem z dokla z ktorego wychodzilem 8 miesięcy i nie dam sie do niego zapedzic spowrotem. Przykro mi ale nie moge dac sobnei zrujnowac zycia przez jej fochy i zachcianki. Osoba ktora po 4 latach malzenstwa i uzyskaniu dzieki mnie obywatelstwa odchodzi bez slowa nie jest oosoba godna zaufania.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 11:15   

Marcinie. 10 Przykazań jest dla każdego człowieka z osobna, a więc dla Ciebie, dla mnie, dla kogoś innego.
Jeśli odstąpisz od nich, jak chcesz znaleźć Miłość?
Czy miłość prawdziwa jest uczuciem czy aktem woli?
Czy spotkałeś/poczułeś Miłość Boga do Ciebie?

Marcinie, może pojedź na rekolekcje dla siebie samego w ramach miłości do bliźnich kochając mądrze najpierw siebie.
Może rekolekcje?
Mam wrażenie, że spotkałeś kobietę i dlatego pytasz tutaj o uczucie do innej niż żona, kobiety.
Kto tu da Ci odpowiedź i osądzi Twoje serce?
Marcin! To tylko może zrobić Bóg! Więc spytaj Pana Boga nie nas...Szukaj Pana, szukaj.
Kto szuka, znajduje. KTO SZUKA, ZNAJDUJE.
Z Panem Bogiem!
 
     
Marcin108
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 11:40   

Tak spotkałem kogoś kto widzi we mnie wartościowego człowieka bez znaczenia na moją przeszłość. Nie mowie tutaj jeszcze o uczuciiu tylko sie zastanawiam co bedzie jak bedzie a co bedzie jak nie bedzie - chyba normalne. Nie jesteśmy w żadnym związku praktycznie nic nas nie łączy ale takie pytania nasuwaja się same kiedy pojawia sie osoba ktora moze podzielic ze mna zycie podczas gdy wiem ze z zoną nie bede na pewno. A o uniewaznienie małżeństwa wystąpie na bank. Żona dostała oywatelstwo założyłą dobrze prosperującą firme i przestałem być potrzebny, teraz potrzebuje tylko przyjaciela a nie meza od papierków - i gdzie TU miłość? A jest osoba wartościowa dla ktorej moja przeszlosc nie ma znaczenia ani wartosci wyznawane przez moja zone tzn pieniądze i firma. rachunek dla mnie jest prosty. Moze jestem prymitywny w tym mysleniu ale jak dostaje kopniaka w plecy to moze nie oddam bo nie walczylem o jej wine w sądzie ale na pewno nie bede czekal na drugiego

[ Dodano: 2007-11-06, 11:49 ]
nie wiem jak bedzie dalej bo nie palanuje tylko zastanawiam sie czy szczere uczucie bo drugiej osoby moze byc uczuciem zakazanym, godnym potepienia kiedy padło się oofiarą złej woli drugiej osoby?
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 12:31   

Dobre uczucia, nie są godne potępienia.. potępienia godne są czyny, które sprzeciwiają się Wierności Bogu i kobiecie, której przysięgałeś swą miłość. Na dobre i na złe - które teraz nastąpiło. Historia Twojej Miłości Marcin trwa, nie ma szansy na to, żeby zrezygnować z Bożego scenariusza, jeśli będziesz Jemu choć Ty wierny, będzie Happy end. Trudne to, ale On zaprasza Cię do pójścia drogą Miłości, jest w nią wpisany krzyż. Nie uciekaj, nie przygniecie Cię :->
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 12:54   

Marcinie.... wszyscy wiemy(przypuszczamy) jak bardzo Ci ciężko,bo jakże może być łatwo gdy ktoś odrzuca naszą miłość.
Zrobiłeś wiele,starałeś się, walczyłeś....może nie tak, może za bardzo, może brakło w tym dystansu?.....niepotrzebne gdybanie,to juz nieważne........ ważne co dalej? Twoje rozterki, pytania....zupełnie normalne, ale ta kolejność Marcinie....
inna kobieta....unieważnienie.Należę do tych , którzy powiedzieli stanowcze "dosyć" krzywdzie, nie neguję starań o stwierdzenie ważności czy nieważności małżeństwa, jednak w odpowiedniej kolejności i zgodnie ze swoim sumieniem.
Nie osądzam Cię Marcinie, nie znam Cię przecież....tylko czytając akurat ten post naszła mnie taka refleksja.... co ja bym zrobiła?........i co czuje Bóg, gdy to my czasami odrzucamy Jego miłość?
Ważne aby droga jaką wybierzesz była właściwa, a jaka to droga......spytaj Boga.
Powodzenia życzę.

Ps. NIE JESTEŚ ZŁYM CZŁOWIEKIEM......nigdy tak nie myśl...raczej zagubionym.
lena
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 13:02   

Marcin108 napisał/a:
nie wiem jak bedzie dalej bo nie palanuje tylko zastanawiam sie czy szczere uczucie bo drugiej osoby moze byc uczuciem zakazanym, godnym potepienia kiedy padło się ofiarą złej woli drugiej osoby?

Marcinie, nie wiesz jak będzie, bo nie planujesz.
Jednak dopuszczasz taką możliwość, żeby być z inną kobietą.
Dopuszczenie tego może stać się szybko pokusą.

Marcinie, napiszę Ci tak: Rozeznanie złej woli u drugiego człowieka jest bardzo trudną rzeczą i to rozeznanie najpierwej może Ci pomóc rozeznać kapłan/ksiądz lub ojciec zakonny (mnich?)
Czy wiesz, że to nie musi być zła wola, a np.choroba żony lub niedyspozycja, zły duch...

Chcesz żyć w zgodzie ze sobą, z Bogiem i z innymi ludźmi?
Zacznij szukać Prawdy Bożej. Bożej, bo jesteś teraz z nami tu, na forum katolickim.
Może będziesz jeszcze szukał kiedyś gdzie indziej?...może.
ale teraz..
może Pan upomina się o Ciebie i Twoją miłość do żony sakramentalnej.
Miłość dojrzała jest ogarniającą miłością - tych, którzy nie znają jej bądź słyszeli, ale nie przyjęli Jej.
Ale czy Ty przyjąłeś?

Marcin, naprawdę, polecam Ci rekolekcje wyciszenia.
Usłyszysz odpowiedź Pana Boga do Ciebie na takich rekolekcjach.
Wierzysz, że może tak się stać?
Że usłyszysz?
pozdrowienia
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 13:33   

"Tak spotkałem kogoś kto widzi we mnie wartościowego człowieka bez znaczenia na moją przeszłość. Nie mowie tutaj jeszcze o uczuciiu tylko sie zastanawiam co bedzie jak bedzie a co bedzie jak nie bedzie - chyba normalne."

Marcinie mówisz w swojej wypowiedzi o uczuciach a uczucia to zupełnie coś innego niż miłość, a taką ślubujemy przyjmując sakrament małżeńtwa.
Uczucia (te dobre) towarzyszą miłości i jest to coś wspaniałego. Ale na samych uczuciach nie da się zbudować miłości, bo miłość jest ponad nimi. Każdy też człowiek czuje i odczuwa inaczej, inaczej przeżywa. Pojawiają się w nas różne uczucia i są one niezależne od nas.
Dlatego same uczucia nie są jeszcze grzechem. Ale to co my "zrobimy" z tymi czuciami, jak nimi pokierujemy, to już zależy od nas samych.
Tak więc emocje (uczucia) żle "wykorzystane" szkodzą nam bardzo i stają się niejednokrotnie grzechem.
Sam chyba już doświadczyłeś tego na sobie jak wielki ból spowodowały u Ciebie źle pokierowane uczucia Twojej żony, że stały się złem, którego skutki tak boleśnie odczułeś.
Pytasz co będzie jak będzie?
Nie trudno odgadnąć co będzie jak popełnisz bład i kierować się będziesz uczuciami a nie miłością i "ułożysz" sobie życie z inną kobietą - odpowiedź znajdziesz w Piśmie Św.
Może nawet "uda" Ci się, że będziesz żył sobie jakiś czas miło, kekko i przyjemnie...
Ale co dalej...? Czy to dobry "fundament" na którym chcesz zbudować swoje szczęście?
Spotkałeś kogoś kto widzi w Tobie wartościowego człowieka? Ale to przecież nic nowego-:) Bo jesteś człowiekiem, który ma wielką wartość - każdy ją ma w swoim człowieczeństwie. Jesteś wielki i wspaniały bo Sam Bóg pragnął abyś pojawił się na ziemi. Dzięki Niemu istniejesz - uśmiechnij się do siebie w sercu - bo to niesamowite jest-:)
Twoja żona nie potrafiła odczytać daru swojego istnienia i tego daru, że zostaliście dani sobie nawzajem aby obdarowywać się miłością.
Ależ to jest wyzwanie dla Ciebie Marcinie!!! Wyzwanie, aby ją doprowadzić do samej siebie aby to właśnie sama mogła odkryć-:)
Często kombinujemy jak "koń pod górę" a to takie proste - to ja mam kochać.
A jeśli już jakiekolwiek dobro mnie spotyka od innego człowieka odbierać je z miłością i być wdzięcznym za nie.
Jesteś teraz w decydującym "punkcie" swojego zycia i tylko od Ciebie będzie zależało jaką drogę obierzesz. Czy bez reszty dasz się "ponieść" uczuciom czy też pokierujesz się miłością, którą sobie wzajemnie ślubowaliście...
I nie mów "nigdy" - życie potrafi nas zaskakiwać a miłość ma taką siłę, że już niejedno zło w dobro przemieniła.
Uczucia takiej siły nie mają niestety - topnieją szybko gdy napotykają na trudy życia i rodzą uczucia nieporządane, które szkodzą i nam i innym.
Kochaj i nie bój się Miłości - jeszcze nikomu nie zaszkodziła-:)
 
     
Marcin108
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 14:19   

O złej woli mojej żony przekonani są wszyscy co znają na prawdę historię naszego związku którzy widzieli ile dawałem z siebie którzy widzieli mnie po jej odejściu którzy widzieli co robiłem żeby naprawić, którzy widzieli co ona zrobiła żeby zniszczyć żeby spalić mosty. Są wśród nich również osoby duchowne łapiące się za głowę jak dały się omamić jej masce zadowolenia i lekkości podchodzenia do problemów bo jak przyszły problemy wyrzuciła mnie jak psa do parku. Moja żona ma problemy ze sobą co może świadczyć o tym że nie byłą świadoma jakiego zadania się podejmuje wchodząc w sakrament małżeństwa. A Ja święty nie jestem, jestem prostym człowiekiem za słabym żeby podążyć ścieżką którą mi proponujecie. I tak ide ścieżką potwornie ciężką.
A co do uczucia właśnie widzę że tu nie ma szaleństwa mydlącego oczy, jest spokój, rozsądek, dystans do sytuacji, i poważne podejście do problemów. Widze tu dojrzałe emocje a nie dziecięce zakochanie. Wiem że mnie za to potępicie ale cóż jak już mówiłem ja zrobiłem WSZYTKO CO MOGŁEM. Dla wielu z was okaże się za mało, dla mnie było nawet ponad moje siły. Niestety nie będę chłopcem czekającym aż moja Zona sie wybawi z bogatym biznesmenem a jak jemu sie znudzi to wróci do wiernego Marcinka. Miałem dwa wyjścia albo stwardnieć albo sie zapaść w siebie i stracić wszytko. wciąż pisze do was więc udało mi się stwardnieć ale to ma wady. może to wynika z mojej słabości ale taki jestem i tak musiałem postąpić. Moja żona wybrała wolność więc niech się do niej przyzwyczai bo cudem świata nie jest i nikt nie będzie jej całował po stopach za to ze jest z nim tak jak ja to robiłem.
Może wymagam za dużo zrozumienia. myślę że jakbyście poznali moją żonę jej dwulicowość i zadufanie w sobie które akceptowałem i sie do tego przyzwyczaiłem zmienilibyście zdanie.

Poza tym po rozstaniu żona powiedziała "cieszę się że nie mamy dzieci bo bałabym się mieć z tobą dziecko bo jestem nietolerancyjny" To zastanówmy się czy myślała tak przed ślubem czy po ślubie doszła do takiego genialnego wniosku? A ja zapewniam was ze po ślubie zmieniłem sie naaa dużo lepszego i bardziej dojrzałego człowieka.

[ Dodano: 2007-11-06, 14:24 ]
A co do kolejności .... inna kobieta...unieważnienie. To o unieważnienie juz pytałęm dawno na tym forum tylko musiałem do tego dojrzeć. Poza tym z tą inna kobietą to lekka przesada bo tutaj nic się nie dzieje jest po prostu człowiek który mnie rozumie.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 14:39   

Marcinie, kobieta, która Cię rozumie... Są pokusy, wiesz?
Poczytaj, zły duch nie spi - o nim pisze św.Paweł, że "czeka jak lew ryczący"!!
Dasz wiarę?
Lew ryczący. Wyobraź to sobie.
A przyjaciel- inny mężczyzna? a kapłan? a brat? a psycholog?
Nie masz?

Po prostu, idź drogą Przykazań Bożych, wtedy Bóg otoczy Cię szczególną opieką.
"Kto chce dojść do Boga, musi najpierw uwierzyć, że On istnieje i nagradza tych, którzy Go szukają"

Te powyższe słowa są z Nowego Testamentu, czyż nie są piękne i porywające?
Marcin, szukaj wpierw Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie Ci dodane.
Warto!

A zrozumienie może znajdziesz również i tutaj?
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 15:15   

Marcinie.... nikt Cię nie potępia, bo też nikt nie ma takiego prawa,ale nikt też nie pochwala zachowania Twojej żony.
Jestes dorosłym , dojrzałym człowiekiem, dałeś z siebie tyle ile dać umiałeś,walczyłeś dopóki sił starczyło,jesteś obolały i najzwyczajniej w świecie masz już dość.
Każdy z nas wymaga zrozumienia i chyba każdy stara się zrozumieć na tyle,na ile potrafi.
Podzieliłeś sie z nami swoją historią, swoimi rozterkami..... co już nie jest łatwe, dostałeś wiele cennych wskazówek,możesz jeszcze przemyśleć,ale to jaką drogą pójdziesz dalej zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Niech Cię Bóg prowadzi.

lena
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-06, 16:37   

Niech Cię Bóg prowadzi Swoimi Przykazaniami, a nie zawiedziesz się, bo Bóg jest Bogiem Wiernym, Marcinie!
Bóg jest Bogiem Wiernym Marcin, wiesz? Tych, którzy powiedzą Jemu "TAK Panie, chcę" nie zawiedzie.

Marcinie, jesli jesteś dojrzalszym człowiekiem teraz niż przedtem zwróć swoje serce ku Bogu, zaufaj Mu i miej odwagę żyć dla Prawdziwej Miłości.
Miej odwagę żyć dla Miłości.
Dlaczego boimy się Miłości Bożej? Bo jest w nas lęk.
Marcin oswój swój lęk, zaopiekuj się tym swoim lękiem, wyjdź z niego i żyj
dla Miłości.
Wielu ludzi spróbowało i udało im się, spróbuj i Ty.
pozdrawiam
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-07, 22:18   

W zawoalowany sposób trochę mi się dostało. Ja jednak jestem zdania że nie mamy prawa mówić w wypadku Marcina o tym by na siłę ma trzymał się tego małżeństwa bo być może nigdy między nimi małżeństwa nie było. Pisząc o wytrwaniu, zaufaniu Bogu itp choć w dobrej wierze, wzbudzacie w Marcinie wyrzuty sumienia, które w tym wypadku mogą jedynie utrudnić rozeznanie sytuacji.

Marcinie, w spokoju rozważ każdą chwilę waszego małżeństwa i powierz sprawę kościołowi. Być może tego małżeństwa nigdy nie było. Czego ci serdecznie życzę.
A jeśli kościół rozezna inaczej zaakceptuj to i bądź wierny Bogu.

pozdrawiam
Jarek
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-07, 23:00   

Mąż Zosi napisał/a:
W zawoalowany sposób trochę mi się dostało. Ja jednak jestem zdania że nie mamy prawa mówić w wypadku Marcina o tym by na siłę ma trzymał się tego małżeństwa bo być może nigdy między nimi małżeństwa nie było.

Dopóki są związani Sakramentem Małżeństwa małżeństwo jest i istnieje.

Piszesz "małżeństwa nie było". A miłość?... Miłości też nie było?....
Jarku, czy u nich w dniu ślubu ani troszkę nie było miłości i planów na coraz wiekszą miłość?
Nie wierzę w to, że nie było.

Hej, Jarku!
Nie było Cię jeszcze w tym wątku, nie pisałeś, od kogo Ci się oberwało?

ps."Lew ryczący" - św.Piotr, przepraszam.
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-07, 23:19   

Elu
To czy była miłość i świadomy wybór ma zbadać kościół. Nie wiem czy była miłość.

Od kogo mi się dostało? Pisałem do Marcina w jego temacie..

pozdrawiam
Jarek
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8