Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Przed chwilą przeczytałam piękny tekst o. Dominika. http://www.mateusz.pl/mt/10sposobow/
Polecam w całości a tu zamieszczam zakończenie. Popłakałam się, czytając to - przepiękne...
WODA ZE SKAŁY
Nie jestem sam. Towarzyszy mi Skała, z której zostałem wyciosany. Pośród wszystkiego, co zmienne i nietrwałe On jest oparciem. Jego wierność trwa na wieki, odnawia się ona co rano i nie zawodzi. Pan moją mocą i twierdzą, więc się nie zachwieję. A choćbym upadł nie będę leżał, gdyż moją rękę Pan podtrzyma i podźwignie mnie Jego prawica. Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale Jego miłość nie odstąpi...
Ziemia i niebo może przeminąć, ale Jego Słowo nie przeminie, zawsze pełne życiodajnej wierności. Dla mojego głodu, pragnienia i słabości wciąż otwarte jest Źródło, którego wody się nie wyczerpią. Ze skały wciąż płynie oliwa i miód. Oto nieustannie mówi do mnie Ten, który umie przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące. Szepcze na pustyni do serca zranionego niewiernością. Przemawia słowami, które brzmią zmiłowaniem i pociechą.
On – Moc – bierze mnie w ramiona i mówi łagodnie. Przyjdź do mnie utrudzone dziecko, a ja Cię pokrzepię. Patrzę bowiem na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu i który z drżeniem czci moje słowo. Nie złamię trzciny nadłamanej i nie zgaszę knotka o nikłym płomyku.
Moc doskonali się w mej słabości.
Nie jestem sam – On niesie mnie na swych skrzydłach, bym mógł zdobyć górę zbyt dla mnie wysoką. On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego. Chłopcy się męczą i nużą, chwieją się słabnąc młodzieńcy, lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.
Nie jestem sam – Ty mnie prowadzisz. Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą. Żadna ciemność, nie jest ciemna – skrzy się światłem Twojej Obecności i obietnicy: Nie lękajcie się, Ja jestem.
BŁOGOSŁAWIONY, KTÓRY PADA, A OCZY MU SIĘ OTWIERAJĄ
Umieć powiedzieć żegnaj wszystkiemu co przebrzmiałe, gdy zachwycający dźwięk okazał się zbyt płytki, jak cymbał brzmiący. Powiedzieć żegnaj temu, co odsłoniło swą marność i próżność, choć wydawało się bogactwem. Wiatr rozwiewa złudzenia. Pierzchają nocne cienie, rozpływa się mgła. Przemija postać tego świata, zdetronizowana jest fałszywa wielkość. Marność nad marnościami...Błogosławione bankructwo, szczęśliwi ubodzy. Błogosławiony ten, który pada, a oczy mu się otwierają
W ciszy przejaśnia się świat. W ciszy przejaśnia się świat....
Powiedzieć witaj temu co prawdziwe, zatroszczyć się o zaniedbane dobro.
Podnieś oczy i patrz. W świetle poranka kształty stają się wyraźne. Prawda ujawnia swój blask. Miłość nigdy nie ustaje. Wita Cię każdego dnia. Zaprasza do tańca. Zaprasza do życia. Wyciąga z uśmiechem rękę.
Pociągnij mnie za sobą! Pobiegnijmy! Wprowadź mnie, królu, w twe komnaty! Cieszyć się będziemy i weselić tobą, i sławić twą miłość nad wino; [jakże] słusznie cię miłują!
Nadzieja zawieść nie może. Podnieś głowę i nabierz ducha. Nie lękaj się, Ruiny zabrzmijcie radosnym śpiewem! Oto wszystko czynię nowe.
NASTAŁA GŁĘBOKA CISZA
Gdy przewalają się nade mną fale, a w sercu mnożą się niepokoje, Twoje pociecha orzeźwia moją duszę. Podnosisz mnie z gorączki niepokoju, a gwałtowny lęk koisz swoim słowem. Sam jesteś ciszą i ciszą wypełniasz serce, które się trwoży. Przeto gdy jesteś blisko, lęk ustępuje, choć wali się ziemia i góry zapadają w otchłań morza. Radować się mogę ciszą, która nastaje i wpłynąć do upragnionej przystani.
Z głębi Twojej Tajemnicy płynie delikatne tchnienie milczącego pokoju. Wobec wszelkiego zamętu, jaki zagraża sercu obroną jest Twoja Boska cisza. Chociażby stanął naprzeciw mnie obóz, moje serce bać się nie będzie; choćby wybuchła przeciw mnie wojna, nawet wtedy będę pełen ufności.
Delikatnym oddechem tulisz każdą trwogę. Przychodzisz w łagodnym Powiewie, uśmierzasz przerażenie. Nie podnosisz głosu, nie można usłyszeć Twego krzyku, mową Twoją jest czułe pocieszenie. Wróć duszo moja do swego pokoju, jak ciche dziecko na łonie swej matki, bo Pan dobro ci wyświadczył.
Słuchaj co mówi Niosący Ukojenie do duszy, która jak gołąbka trzepocze się w szczelinie skały:
Chcę uczynić wszystko dobrze
Uczynię wszystko dobrze
Mogę uczynić wszystko dobrze
I potrafię uczynić wszystko dobrze
I sama zobaczysz
Że wszystko będzie dobrze
ZA ZASŁONĄ
Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków!
W Twoim sercu trwa nieustanne działanie Największej Miłości, która Cię odnalazła. I zaledwie blade przebłyski Światła, którego źródłem jest Baranek, stają się uchwytne poza progiem tej wewnętrznej świątyni.
Cuda, których On dokonuje w ciszy i ukryciu, poza zasłoną – to nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy. Ziarno Królestwo kiełkuje i rośnie – sam nie wiesz jak, czy śpisz, czy czuwasz, we dnie i w nocy! W ukryciu nabierasz kształtów, utkany we wnętrzu ziemi.
Gdy śmierć zerwie zasłonę poznasz tak, jak zostałeś poznany. Póki co widzisz niejasno, jakby w zwierciadle.
Już teraz jednak zechciej, by zgasły światła, które na zewnątrz rozpraszają Twoje spojrzenie. Gdy pozbawisz blasku, to co jest tylko cieniem, poczujesz i ujrzysz w szczelinie skały cud, który się nieustannie dokonuje w najtajniejszej świątyni. Szukałem Cię na zewnątrz, gdy Ty byłeś w moim wnętrzu.
Najgorętszy żar, którego szukasz by rozgrzać swe serce jest właśnie w Tobie: Święty Ogień Odwiecznej Miłości. On trawi Twoje wnętrze, oczyszczając je jak złoto w tyglu. Nie niszczy, lecz ratuje, nie potępia, lecz zbawia. Daje życie w obfitości i pokój, który przewyższa wszelki umysł
Ukryty kochanku Boga! Twój Oblubieniec raduje się Tobą i opromienia swoją miłością. Rozkwitasz sobie samemu nieznany pod Jego czułym dotykiem, gdy ze wszystkich stron Cię ogarnia i kładzie na Tobie swą rękę.
Obyś poczuł jak wzbiera w Tobie życie od korzeni, które w ciszy i ukryciu tej ziemi trwają w pocałunku ze Strumieniem.
Zanurz się głębiej– tam, gdzie nie zrani Cię pustka złudzeń. Gdzie dojrzewasz do pełni w Niegasnącym Słońcu. Odkrywaj kim się stajesz w objęciach Boga, a nie zwiodą Cię pozory. Skarb, którego szukasz, lśni na dnie Oceanu, który Cię otulił. Tam niech właśnie mieszka Twoje serce, abyś mógł wydać owoc łaski i prawdy.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-08, 10:00
O.Dominik jest tak naprawdę Wojciechem Jędrzejewskim OP, Dominikaninem.
10 sposobów na głupotę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum