Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Poradźcie !
Autor Wiadomość
tina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 07:56   Poradźcie !

Jakiś czas temu mój mąż powiedział mi, że nie chce ze mną spać, bo widzi tylko moje ciało, nic poza tym do mnie nie czuje i nie chce mnie ranić. Był to czas kiedy rozmawialiśmy dość dużo na temat naszego małżeństwa, sytuacji itd, a te rozmowy odbywały się w łóżku, kiedy wszystkie dzieci już spały. Bałam się, że kiedy będziemy spać osobno przestaniemy w ogóle ze sobą rozmawiać. Prosiłam żeby tego nie robił, on jednak postawił na swoim. Spał w innym łóżku a ja nie mogłam tego znieść. Przychodziłam do niego w nocy, mówiłam że się nade mną znęca i takie różne rzeczy wygadywałam. Doprowadziłam do tego, że mąż wrócił do małżeńskiego łoża, ale co z tego ? Śpimy razem, ale osobno, nie rozmawiamy. Kiedy ja próbuję coś mówić on nie odpowiada albo mówi, że nie wie co może mi powiedzieć. Może wcale mam się nie odzywać ? A najbardziej zastanawiam się ostatnio nad tym czy nie powinnam powiedzieć mu żeby jednak spał osobno, chociaż boję się tego okropnie. Nie wiem co by było potem, może całkiem by się "odzwyczaił", nie wiem też czy ja bym wytrzymała żeby znowu na siłę nie ciągnąć go do siebie, chociaż dobrze wiem, że tak się nie da.
Może macie jakiś pomysł?
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 08:52   Re: Poradźcie !

tina napisał/a:
Jakiś czas temu mój mąż powiedział mi, że nie chce ze mną spać, bo widzi tylko moje ciało, nic poza tym do mnie nie czuje i nie chce mnie ranić. Był to czas kiedy rozmawialiśmy dość dużo na temat naszego małżeństwa, sytuacji itd, a te rozmowy odbywały się w łóżku, kiedy wszystkie dzieci już spały.


Tutaj maz zasygnalizowal Ci co czuje. Byl szczery. tak sie przynajmniej wydaje, chociaz nie znamy tego przyczyny.
Moim zdaniem, zle zrobilas, ze go zaciagnelas do lozka spowrotem. Polecam wam wizyte w Poradni rodzinnej. No i oczywiscie rozmowy.
Nie zmuszaj go do niczego, zwlaszcza, jezeli nie chcesz go zniechecic do lozka.
Natomiast w kwesti dazenia do rozmowy bylabym twarda.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 09:02   

A ja doradzam również modlitwę . Wtedy gdy już nie wiemy co czynić - oddajmy sparwy Bogu . Pomódl się Tina, , nie przestawaj się modlić . Póki co to ma sens . Efektem modlitw będą rozwiazania jaki podsunie ci życie , życzliwi ludzie ...Sam Bóg w Twoim sercu .
 
     
tina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 09:38   

O poradni nie ma mowy, on o niczym takim nie chce słyszeć, nawet nie chce nic przeczytać. Też myślę, że źle zrobiłam z tym łóżkiem, ale w końcu gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by usiadł. Dla wyjaśnienia - z tym powrotem do łóżka nie chodziło mi o sex, którego już wcześniej nie było, chodziło mi o to żeby w ten sposób jeszcze bardziej nie oddalić się od siebie, nie przestać rozmawiać, co właśnie się stało.
Wiem, że rozmowa to podstawa, ale jak tu rozmawiać, kiedy druga strona nie rozmawia, o czym rozmawiać, kiedy on wie, że ja kocham, a ja wiem że on nic nie czuje. Nie będę przecież co chwile pytać czy już się zdecydował co ze sobą począć, choć bardzo mnie korci.
Anula, modlę się kiedy mogę, ale chyba straciłam cierpliwość, żeby czekać. Nie wiem czy mam czekać i nic nie robić np. kłaść się do łóżka z mężem i udawać, że go tam nie ma ?
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 10:06   

Po prostu żyj . Jesli maż udaje że cię nie ma - to się nie narzucaj . Tina , choć to trudno zrozumieć to jedynie cierpliwość Was ocali . Nic na siłę . Mąż przeżywa kryzys . Pozwól mu się pozbierać , zrozumieć siebie samego . Przeczytaj Dobsona - przecież jako narzeczona nie zachowywałaś się tak jak teraz , prawda ? Dlatego on cię zdobywał bo byłaś .... sama wiesz jaka byłaś , co go w Tobie pociagało . Nie narzucaj mu się . Spokój , spokój i jeszcze raz spokój . Modlitwa o uzdrowienie swojego serca . Małymi kroczkami dojdziemy do celu . Pomyśl, że Twoja sytuacja jest lepsza np. od mojej - bo mój mąż nie jest na co dzień ze mna , nie mam mozliwości na codzień stosować Dobsona , pokazywac mu jak się zmieniam i promienieję ... Ty to możesz ... Tylko pracuj nad sobą , nad cierpliwością .
 
     
tina
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 10:18   

Anula, sama już nie wiem jaka sytuacja jest lepsza, chyba nie ma tej lepszej i gorszej, każda jest inna i każd a trudna. Ja cały czas muszę być "na baczność". Czytałam Dobsona i właśnie się zastanawiam czy teraz mam go stosować i czy dam radę kiedy mąż fizycznie jest tak blisko, czy może jednak spróbować z tym osobnym spaniem - ja tu sobie tak rozmyślam na piśmie.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 10:26   

Popróbowałabym narazie bez "rozwodu" łózkowego . Jak nie będzie efektów to zawsze można o tym zdecydować później . Jeśli natomiast zrobisz to za wcześnie , bez przemyślenia całkowitej pewnosci - to ciężko będzie to naprawić . Cierpliwości , nic po łebkach ... Daj sobie kilka dni ....
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 10:29   

I nie prowokuj nic na siłę . Jesli nie chce rozmawiać - to nie . Pamiętaj, że nadejdzie taki dzień , że to jemu będzie zależało ... Ale musi odkryć w sobie to co zatracił gdzieś po drodze ... Ty się zajmij sobą i dziećmi .
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 10:38   

Tina, jeśli "każdy sposób jest niedobry", to ile można próbować? Myślę, że skoro masz w sercu dobre intencje i dobrą wolę - i - i tak nic nie wychodzi inaczej (czyt. tak jak chciałabyś, żeby wyszło), to zacznij odrywać się psychicznie, rób co do Ciebie należy (czyt. moje obowiązki - jak się wywiązuje) i już. Po prostu dbaj o zdrowie, o odpoczynek, o dzieci, o relację z Panem Bogiem (który jest przyjacielem, wysłucha Cię i podsunie dobrych ludzi), itp...
Najważniejsze, aby nie wpaść w sidła poczucia winy, we wzajemne obwinianie, w wytrącenie z równowagi emocjonalnej (równowaga emocjonalna powraca w Adoracji Syna Bożego).
Pozdrawiam.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 11:02   

aha, i w czasie Adoracji przychodzą rozwiązania /myśli, natchnienia/. Sama tego doświadczyłam po tysiąckroć. Z każdym problemem Tam idę. Do Syna.
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 12:22   

Dziewczyny ja tez nie wiem jak postępować. Ustało trochę z sms, nienawiść trochę ustąpiła jest trochę rozmowy. Siostra moja się rozwodzi - mój mąż skwitował -zmarnowała sobie życie-zaskoczona byłam. Próbuje zmieniać się-stanowczość-jak ją stosować.
Przestał pić i co dalej, postawiłam warunek żadnych sms, ale jak to kontrolować.
Wszystko wraca do normy, to jak się teraz zachować. Jadę dzisiaj do psychologa bo nie radzę sobie z tymi powrotami z alkoholu-nie wiem co mam wtedy robic jakie warunki, jak walczyc z alkoholizmem i ogólnie -poradzcie coś.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 12:36   

Bea, ja myślę ze to Twój mąż sam musi się kontrolować . Ty mozesz go wspierać . Ale w Twoim wypadku to raczej potrzeba rady fachowca . Ale Ty zawsze możesz się modlić . I tego się trzymaj najbardziej .
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 12:51   

Anula, ale jak go wspierać, rozmawiać, próbowac namówic na leczenie-ostatnio poprosił bym modliła się za niego. Do kościoła nie chodzi, nie modli się. Będe się modlić, o WAS WSZYSTKICH też nie zapominam.
 
     
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 12:55   

Bea, najlepiej będzie, żebyś zgłosiła się do najbliższej , jak to się kiedyś mówiło "poradni odwykowej" . Teraz to się nazywa "ośrodek profilaktyki i terapii uzależnień" . Zapisz się na grupę dla współuzależnionych. Należa do nich osoby najbliższe alkoholikom. Tam otrzymasz pomoc, jakij potrzebujesz. Jak się zachowywać, jak rozmawiać, czego oczekiwać od małżonka. Też, jak mu pomóc. I jak pomóc samej sobie. Pomoc jest bezpłatna - na podstawie książeczki RUM
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 13:22   

Bea, do leczenia trzeba woli męża . Wyproś ją u Boga . Nie ustawaj w modlitwie . Ja o Tobie będę pamiętać w swoich . Póki co zacznij od siebie . Idź na spotkania , o których pisze Agnieszka . Dla wspóluzależnionych . Tam pokierują Tobą w najbardziej fachowy sposób . powiedzą Ci jak postępować w danych sytuacjach , co jest charakterystyczne w zachowaniu Twojego męża i jak to odczytywać , jak mu pomóc . Trzymaj się .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9