Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
A oto moja historia
Autor Wiadomość
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 10:43   

Kemot, Twoja żona ma jakieś poważne problemy ze sobą. Szuka winnych wokół, no choćby wśród Twojej rodziny. Co zmieni fakt, że z liczby 3 spotkań rocznie zrobi się 0 spotkań z rodziną, jak nadal żona powie: nie przytulaj mnie? Coś się dzieje niedobrego w Waszych relacjach. Co tak na prawdę jest tego przyczyną? Może ma depresję?
 
     
kemot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 12:34   

I co ja teraz mam zrobic? Jakos podswiadomie czuje do niej uraz. Boje sie ze jesli sie rozstaniemy zostane za to obarczony wina.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 13:05   

a co powiedział Ci psycholog? Rozstanie w dzisiejszych czasach zdaje się być najłatwiejszym rozwiązaniem nic dobrego nie wnoszącym zarazem. Najtrudniej jest zacząć się porozumiewać. Okazało się, że jest zrzędliwa? A która kobieta po trosze taka nie jest? Tutaj wyraźnie widać, że i Ty i Twoja małżonka potrzebujecie wsparcia z zewnątrz, bo zmiana środowiska, zmiana sytuacji i to, że jest ona na czas nieokreślony: póki śmierć Was nie rozłączy - trochę was na dzień dzisiejszy przerasta. Psychoterapia wspomaga uzdrowienie. Stymuluje się środowisko w którym się znalazło: w psychoterapii rodzinnej duże znaczenie ma praca nad zmianą zachowań jej członków oraz zmiana w postępowaniu osoby dotkniętej depresją - choćby praca nad asertywnością, nad tym, żeby koncentrować się na tym co pozytywne, żeby się nie bać.
 
     
kemot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 13:29   

pisalem wczesniej moja zona nigdy nie skorzysta z pomocy psychoterapeuty. Dla ratowania malzenstwa zrobilbym wszysko a ona tez poza malutkimi (najistotniejszymi) wyjatkami.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-08, 23:12   

Kemot a czy ty byles u psychoterapeuty, zeby chociazby sie dowiedziec co bylo Twoim zlym wkladem w to malzenstwo? Idz nawet sam czasami jak jedna osoba chodzi to druga zauwaza zmiane i "cos"zaczyna sie dziac.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-09, 10:37   

Mój mąż widzi zmiany we mnie, ale go to nie wzrusza. Uważa, że mogę to wykorzystać, ale nie z nim. I po co ja mam się zmieniać?
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-09, 10:40   

Dlatego powinnaś się zmieniać przede wszystkim dla siebie. Tak, byś Ty się dobrze czuła z tymi zmianami!
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-11, 09:00   

Dla siebie dokładnie,ja też się cieszę,z mojej przemiany,naprawdę jestem z tego dumna,poprostu dla siebie,bo ja się z tym bardzo dobrze czuję.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 10:05   

Witajcie. Jestem aktualnie sama z dziećmi, mąż wyjechał służbowo. Oczywiście nie dzwoni, nie kontaktuje się. A ja mam cudowny nastrój, cieszę się życiem, odwiedzają mnie znajomi. Dziś miałam wizytę kontrolną z 1,5 rocznym synkiem i wszystko jest cacy - zaczął nareszcie przybierać na wadze i rosnąć. Jestem szczęśliwa. Nie myślę o nim, nie rozpaczam - zobojętniałam? Czy to dobry stan? Ale chcę w nim pozostać już na zawsze. Nie zależy mi na nim. Chcę spokoju. Jestem przekonana, że on ma problem ze sobą. To są jakieś rany na duszy z przeszłości. Wspiera go tak samo zraniona siostra. I tego nie zwalczę. I z tego muszę się wyzwolić. W ciszy jeszcze się modlę, ale nie wiem czy mam nadzieję i ochotę na tkwienie w tej toksynie.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 09:48   

Kochani, kolejny dzień obojętności. Czuję, że nic do męża nie czuję. Nie chcę walczyć. Czy to przyczyna nieobecności? Czy mieliście i miewacie takie stany? Czy to już znak, że to nie była nigdy prawdziwa miłość, skoro nie przetrwa takiej próby? Nie pamiętam już niczego co dobre, tylko to co ostatnio mi robi, tylko to zło. Po raz pierwszy w kryzysie mam takie myśli. Dziwię się im, że tak łatwo to przyszło.
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 15:08   

No coż, takie stany są niestety normalne...
Od wielkiej nadziei i euforii, po całkowite zniechęcenie i apatię...
Ja właśnie jestem w skrajnym dołku :-(
 
     
Tosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 22:58   

Elaka tak Ci sie tylko wydaje (to chwilowe), ze mozesz bez niego zyc, chowasz uczucia (dobre) do niego tak gleboko, zeby moc przetrwac problem, przyjdzie jeszcze chwila, ze poczujesz silna tesknote, taka jest milosc, serce nie sluga, laczy Cie z nim slub, dziecko, przezycia, wspomnienia, nie da sie tego wymazac, to zobojetnienie to nasza obrona przed tym o co sie nie prosilismy, co zostalo nam narzucone.
Ja nigdy nie wierzylam, ze moze mnie cos takiego spotkac, a jednak spotkalo, i gdy zaszedl mi tak za skore, bo zamiast dac nam spokoj, to dreczyl nas psychicznie, to mi tez uczucie do niego zobojetnialo, do tego stopnia, ze juz "marzylam" o zyciu bez niego i wyobrazalam sobie je, pozniej nagle mnie scisnelo...tesknota.....takie skrajne uczucia,
najgorsze jest, ze juz maz wrocil, a ja sie boje, i tez mam skrajne uczucia, terazczuje zlosc, ze mnie perfidnie oklamywal i zastanawiam sie czy teraz tez tego nie robi.
Czy to podszepty szatana?
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-26, 10:58   

I stało się. Po tygodniowym wyjeździe mąż wczoraj wrócił do domu. Jak wiedziałam, że już ma wrócić, to czułam poddenerwowanie i zniecierpliwienie. Zadzwonił do drzwi - otworzyłam i od razu odeszłam od drzwi. Nie dałam mu buziaczka, bo wcześniejsze próby kończyły się odtrąceniem. Czule przywitał się z dziećmi. Byli też w tym czasie u nas nasi (jego) przyjaciele. Nie chciał nic zjeść. Dostał prezent z okazji dnia ojca - ucieszył się. Rozmowa toczyła się na tematy piłki nożnej i pracy. Po wyjściu przyjaciół też rozmowa o interesach, pracy. I oczywiście poszedł znowu osobno spać. Żadnego zainteresowania moją osobą - obcy. Wcześniej, w dzień ojca spytałam dlaczego w ogóle do mnie nie zadzwoni. Spytał, czy chciałabym. Powiedział, że chyba mi już nie zależy. Ale on chyba chce żeby mi przestało zależeć. Zapewniłam go, że MI zależy i zaproponowałam mu żebyśmy jednak skorzystali z pomocy psychologa. Spytał tylko: psychologa? A wcześniej mówił - "to sama idź, to sama walcz, ja już nie będę". Dał mi nadzieję. Oczywiście ani razu potem nie zadzwonił. Po powrocie nadziei brak. Niby mówi my, nasza firma, nasze pieniądze. Ale to za mało. Nie poruszam tematu nas, bo zapewne i tak się wymiga zmęczeniem, nawałem obowiązków. Ale co robić? Czy on nie widzi że mi zależy, czy normalne, że tak mówią? Ja się po prostu odsunęłam, otworzyłam mu drzwi klatki. Narzucałam się przes 1,5 miesiąca. To stwierdził, że teraz już nie widać ode mnie tej chęci. Chce narzucania się? Chyba nie, bo to też nie daje rezultatów. Dodam, że w rozmowie jest do mnie miły. Ale czy ta miłość się kiedyś odrodzi? I za co takie traktowanie? Za dwójkę cudownych dzieciaczków? Znowu zniecierpliwienie i żal. Bóg nie daje mi nadziei na zmianę, szybką zmianę.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-26, 11:05   

Elaka, sama napisałaś "szybką zmianę". Przecież wiesz, że potrzebny jest czas. Tyle wytrzymałaś, wytrzymasz jeszcze trochę. Ważne, że Twój mąż jest dla Ciebie miły. To dużo. To świadczy o szacunku. To na pewno wiem, bo mój traktuje mnie jak śmiecia - chyba psa lepiej się traktuje.
I to, że mówi :"my, nasze". To również o czymś świadczy. Tu znowu mogłabym podać przykład własny.
A miłość się odrodzi i to silniejsza, bo wypracowana, doświadczona - choć inna, ale lepsza. Taką powinnaś mieć nadzieję. Tylko trwaj!
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-26, 11:09   

Wanboma, a Ty się trzymasz w swoim nowym postanowieniu? Ja jednak wolę taką obojętność, która jak mi tu niektórzy pisali mija i minęła :(.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5