Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
co robić?
Autor Wiadomość
przemo
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-20, 13:25   co robić?

Witam
Piszę pierwszy post i od razu dla mnie bardzo ciężki. Proszę o radę bo widzę iż są to doswiadczone życiem i losem osoby, które swe postępowanie opierają na Bogu.
Jesteśmy parą od prawie 9 lat. Od dwóch lat jesteśmy narzeczeństwem. Pod koniec lipca mamy wziąść ślub. Jednak przed miesiącem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Ze swojej strony muszę przyznać że zacząłem zaniedbywać nasz związek od jakiegoś czasu ( 3 miesiące), dużo pracy, stersu i zmęczenia powodowały iż nie przykładałem się. Myślałem iż jak sobie wszystko poukładam po koleji to uda się, remont mieszkania, śłub, podóż i rozpoczęcie wspólnego życia. Z tej też racji zacząłem oszczędzać i nie wybieraliśmy się na żadne rozrywki, chociaż wiem, iż pieniądze nie są do tego koniecznie potrzebne, jednak trochę ograniczają. Ostatnio zauważyłem iż moją narzyczona nie przykłada się do przygotowań słubnych jak i remontu. Nie chodzi mi o jakąś pomoc tylko o sam fakt mówienia o tym. Zawsze to kobieta rozmawia o tym najpiekniejszym dniu a tu cisza. Postanowiłem porozmawiać o tym i poniosło mnie zdenerwoałem się i pokłóciliśmy się. Spotkaliśmy się po kilku dniach i tu zaczęły się schody. Zaczęły sie wyrzuty i oskarżenia i skończyło się na tym iż Ona zastanawia się czy chce tego ślubu. JA w szoku taka decyzja po tylu latach i po takim zdarzeniu nie mówię iż błahym ale i nie ciężkim. Po kilku dniach, wspólnej rozmowie, wspólnych łzach szczerości dochodzimy do pewnej równowagi. Jednak dalej jest coś nie tak. Ona wyznaje, iż musi mi coś powiedziec bym znał całą prawdę przed wypowiedzeniem słów przysięgi przed Bogiem. Poznała kogoś kilka miesięcu temu. Jest podobno całkowitym mym przeciwieństwem. Otwarty na świat, rozmowny. Widziała sie z nim 3 razy i na dodatek po ostatniej kłótni pojechała na weekend do niego i tam spedziła z nim noc. Tłumacząc iż czuła się niekochana, nieszanowana, niedoceniana, a On jej to dał. Przez chwilę czuła się kimś na kim jej zależy. Ale po tym fakcie czuła sie podle tak jakby chciała się czegoś pozbyć ze środka (wymioty). Z jednej strony chciała poczuć jak to jest z innym meżczyzną a teraz czuje gorzki smak zdrady. Wie że odopowie za swe czyny. Mówi że wyobraża sobie życia beze mnie, ale nie wie też czy nie będzie niekiedy wspominać tamtych chwil i czy niekiedy nie zastanowi się a jak potoczyłyby się życie z nim. Jest jej wstyd nikomu tego nie mówiła, rodzice się domyślają ale nie do końca całej tej prawdy. Myśla że jest to chwila zwątpienia. Ja ją kocham bardzo. Nie chcę jej skrzywdzić, ale nie wiem sam czy zdołam wybaczyć tzn. całkowicie zapomnieć, nie wypominać, nie być chorobliwe zazdrosnym, szpiegować. Data ślubu się zbliża a nie chcemy przed samą uroczystością odwoływąć całej imprezy. Wiem że sam a dokładnie razem podejmiemy decyzję ale proszę o radę. Myśleliśmy o odwołaniu ślubu i poczekaniu ze zrozumieniem własnych uczuć. Nie chcę nic robic pochopnie. Ludzmi i ich zdziwieniem nie przejmujemy się. Pogadją i przestaną. Chcę by ten dzień był najpiękniejszy, a nie skażony rozmyślaniem czy Ona myśli już tylko o mnie czy o nim.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-20, 16:27   

Przede wszystkim musicie poważnie porozmawiać - powiedz o swoich wątpliwościach. Jeśli trzeba by było odwołać ślub - zróbcie to - to Wasze życie - niech Was nie obchodzi, co powiedzą inni. To, że ona powiedziała Co o wszystkim świadczy, że miała wyrzuty sumienia, więc nie uważam, żeby w przyszłości znów miało dojść do czegoś takiego. Ponadto uważam, że Wasze "chodzenie" trwało zbyt długo i to chyba był tego wynik. Ślub nadaje miłości inny kierunek, zaś to Wasze chodzenie właściwie było dreptaniem w miejscu - takie jest moje zdanie
 
     
przemo
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-20, 18:47   

Dzięki za radę.
Myślę podobnie trzeba przeprowadzić poważną rozmowę i to ona zdecyje o naszych losach. Pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8