Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
Dlaczego zdradziłem/am? Dlaczego zostałem zdradzony/na?
Autor Wiadomość
Adello
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-21, 02:28   Dlaczego zdradziłem/am? Dlaczego zostałem zdradzony/na?

Czy na te dwa pytania jest możliwa odpowiedź? Sam zastanawiam się nad przyczyną własnego postępowania i ciężko mi jest znaleźć odpowiedź. Podczas pewnego szkolenia, zdala od domu poznałem pewną kobietę. Klika niewinnych spojrzeń, krótka rozmowa, "przpadkowy" dotyk ... To wystarczyło, aby po dwóch dniach znaleźć się w intymnej sytuacji sam na sam. Pokusa niesamowita wobec tego co ma nastąpić. Jednak w pewnym momencie doszło do mnie, że robię straszne rzeczy. W mgnieniu oka pokazałem owej kobiecie zdjęcie swojej żony i dziecka i powiedziałem jej, iż dla mnie rodzina jest najważniejsza w życiu a żony nie zdradzę. Konsternacja, zamieszanie. Do zdrady nie doszło. Rozstaliśmy się zwyczajnie, bez emocji. Jednak z perspektywy czasu mam poczucie winy, iż pomimo braku zdrady - skrzywdziłem swoją kobietę. Skrzywdziłem zapewne również ową dziewczynę angażując ją w jakiś bliżej nieokreśloną znajomość, która i tak z góry (w jej mniemaniu) była skazana na niepowodzenie. Minęło już kilka lat od tamtego momentu i zastanawiam się, co należy robić w małżeństwie, aby nie dochodziło do takich sytuacji. Jak w ogóle należy żyć, by żona/mąż nie wystawiali swoich uczuć na niebezpieczną próbę, tak jak ja to zrobiłem (bo przecież w ilu sytuacjach skończyło się to inaczej?). Wiem, że przyczyną kryzysów jest po prostu brak zrozmienia, zobojętnienie po latach małżeństwa, szarość życia, "mijanie się" .... Ale dlaczego krzywdzimy kogoś, kogo kochamy, krzywdząc przy tym samego siebie? Bowiem nie wierzę, iż małżonek, który zdradził będzie szczęśliwy do końca zycia. Zawsze pozostanie poczucie winy. Z drugiej strony, jak nasze zachowanie w związku wpływa na to, że zostaliśmy zdradzeni?. Jak myślicie, czy na te i inne pytania jest możliwa jakaś w ogole odpowiedź. Bo przecież (o ironio!) istnieją podobno związki naprawdę szczęśliwe.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-21, 08:51   

Adello, jak czytam Twoje, bądź co bądź, świadectwo myślę o dwóch rzeczach. Są dwa rodzaje "zdrad":
- małżonek, który zdradza,
- oraz małżonek, który "zdradza" (w cudzysłowiu "zdradza", bo on nie zdradza tylko porzuca).

Jeden "rodzaj" to ci, którzy zdradzają, bo ich "coś" poniosło, np. emocje, bądź uczucie, bądź nieświadomość.
Drugi rodzaj, to ci, którzy "zdradzają", ale oni nie chcą wracać.
Ich zdrada więc nie jest zdradą żony, tylko zdradą Boga, bo jest RÓWNOCZEŚNIE porzuceniem - oni zdradzają Boga - mówią chcą rozwodu - a rozwód u chrześcijan nie wchodzi w grę.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-21, 10:37   

Adello :)

Dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych :)
Do mojego życia nawet ptaszki nie przylatywały , a teraz w nim kwiatki kwitną :) i motyle przylatują :)
Pan Jezus wszystko wyleczy i to nie żart :)Nawet Twoje poczucie winy. Zaakceptuj siebie z wadami , z niedoskonałościami to jedyne co jest Twoją własnością , i oddaj Mu to.
Z Jego pomocą wszystko stanie na swoim miejscu :)

Pozdrawiam serdecznie:)
Polecam spowiednika :):):)

[ Dodano: 2006-12-21, 11:53 ]
Muszę się poprawić :)
Ponieważ akceptacja nie równa sie miłości, więc muszę sprostować .
Zamiast zaakceptować siebie , pokochaj siebie takim jakim jesteś.

:):):)Dużo radości życzę:):):)
A dziś taki fajny dzień :)
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-26, 03:30   

W pierwszej kolejności dobrze byłoby przypomnieć sobie dekalog, który jest ponadczasowym drogowskazem...to dla wierzących.
Dla osób, które go nie uznają, proponuję ideę demokracji (równości bez wyjątku). Dając sobie prawo do zdrady, dajemy je również wszystkim ludziom (również naszym małżonkom)!
Myślę, że mimo wszystko zwyciężyłeś. Jestem pełna uznania. Mając do wyboru nowe doznania, przeżycie czegoś innego, zwyciężyło sumienie, poczucie odpowiedzialności, uczciwość wobec Boga i rodziny. Jest to cenne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w epoce ulegania własnym chęciom, w epoce kultu wolności (również seksualnej) i egocentryzmu.
Decyzje, które podejmujemy, wynikają z naszego systemu wartości (świadomości co jest właściwe a co nie). Myślę, że podświadomie sami wyczuwamy czy to co robimy jest dobre, bo każdy z nas ma sumienie. Postępując zgodnie z sumieniem i dekalogiem (!!!) ograniczamy sobie niebezpieczeństwo wchodzenia w ryzykowne sytuacje oraz kontakty.
Wydaje mi się, że lepiej jest zapobiegać niż reanimować.
Życzę Ci wytrwałości w poszukiwaniu własnej odpowiedzi i siły, jaką daje wiara.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10