Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
filmy i filmiki dla dzieci?
Autor Wiadomość
grażyna
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 01:25   filmy i filmiki dla dzieci?

Witajcie Kochani,
dostałam wczoraj wścieklizny, kiedy po powrocie do domu z młodszym synem (lat 9), ok. 21, zobaczyłam męża i starszego syna (lat 10) oglądających "Pasję"- tzn mąż stał przy stole, syn siedział na krześle z miną , co najmniej przerażoną...
Film oglądaliśmy już kiedyś z mężem, (dziś kupił gazetę i jako dodatek był dołączony właśnie ten film) wiedział więc doskonale, że to film, który dorosłego powala, na pewno do dziś wielu z Was pamięta sceny, bardzo naturalistyczne, broczące krwią i cierpieniem człowieka.
Film, po którym nie chce się mówić, potrzeba wyciszenia, na pewno odreagowania.
Do filmu dołączył, na stojąco młodszy syn, a dlaczego nie może oglądać?
Po filmie, nie było rozmów dzieci z ojcem, maż po prostu wyszedł do innego pomieszczenia w domu, może próbował odreagować ?, szkoda tylko, że zostawił z tym wszystkim przed snem dzieci. Na pewno mają teraz dobre i spokojne sny.
DLACZEGO TAK TRUDNO ZROZUMIEć NIEKTóRE OCZYWISTE FAKTY!!!!! Czy ktoś jeszcze uważa, że to film dla dzieci 9,- cio i 10- cio letnich?
Ja, przynajmniej sądzę, że na filmy tego typu,nasze dzieci mają jeszcze czas.
Nie wychowuję ich w oderwaniu od rzeczywistości, pod kloszem, nie. Oglądamy wiadomości, w których też roi się od pikantnych faktów, bo takie jest dzisiejsze życie.Mamy dwóch bardzo wrażliwych chłopców.
Jednak to całkiem inaczej, kiedy jesteś obok, komentujesz, wyjaśniasz, inaczej kiedy zostawiasz małego widza z całym bagażem obejrzanych obrazów, usłyszanych dźwięków.
A może to ja źle myślę, może to mój mąż ma rację, a ja czepiam. Co o tym sadzicie?A tak w ogóle, to zbliżaja się całkiem inne święta.
Pozdrawiam
Grażyna
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 07:20   

Grażynko, wg mnie masz całkowitą rację. Moja córeczka (5lat) też się kiedyś uparła, że będzie oglądałą "Pasję" w TV, całe szczęście, zasnęła, nim film się zaczął.
Mimo swoich 5 lat, jest bardzo dorosła, ale bym chyba nie zaryzykowała. Ulubiony film mojej córki to "Tańczący z wilkami" - nigdy jednak nie oglądała go sama, tylko ze mną, przy czym non stop tłumaczyłam jej wszystko. Ponadto bardzo lubi teatr o chłopcu, który umiera na białaczkę "Oskar i pani Róża" - ale i tego nigdy sama nie ogląda.
Myślę, że nie ma nic złego w oglądaniu takich filmów, ale tak, jak napisałaś, dziecka nie można zostawić samego z jego emocjami. Taki film może być inspiracją do rozmów, mądrych rozmów - na ważne, życiowe tamaty, ale bez tego, wg mnie, może przynieść tylko szkody.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 08:14   

Co do Pasji to uważam, że ten film nie wszyscy dorośli są w stanie obejrzeć. Miałem tą gazetę w rękach i chciałem nawet kupić, ale po zastanowieniu stwierdziłęm, że ten film powinno sie oglądnąć tylko raz. To nie jest taki film jak Tańczący z wilkami, czy Władca pierścieni czy wiele innych filmów którymi mozna się delektować.
Wanboma ja też z moją Julą Tańczącego z wilkami przerabiałem z tłumaczeniem. Spróbuj z córką stare polskie komedie oglądać. Zawsze się uśmiejemy. Na pewno dziecko więcej skorzysta niż siedząc przed kartonowymi wrzeszczącymi stworami, gdzie nieraz pełno przemocy.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 09:09   

Ja uważam, że "Pasji" dzieci nie powinny oglądać w żadnym wypadku - z komentarzami czy bez, podobnie jak innych filmów ze scenami przemocy ("Tańczący z wilkami" też) i wiadomości również nie powinny. Psychika dziecka jest bardzo delikatna i jedna scena filmowa nawet może w niej pozostawić uraz, który będzie przeszkadzał im normalnie funkcjonować w dorosłym życiu. Nawet nie wszytkie bajki w TV nadają się dla dzieci. Jasne, że ważny jest potem komentarz dorosłego, ale najlepiej w ogóle unikać tego typu filmów, programów. Niech mają beztroskie dzieciństwo, po co im dowalać stresu jeszcze w ten sposób? Nasze dzieci i tak go mają bądź miały sporo. I to akurat mówię z pełną odpowiedzialnością jako psycholog dziecięcy.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 09:36   

Zapewne Grażynko masz rację. Jednak nigdy nie zauważyłem u moich dzieci negatywnego zachowania po obejrzeniu ze mną filmu. Natomiast często widziałem jak najmłodsza była nakręcona po kreskówkach. Staram sie je ograniczyć do minimum. A gry komputerowe niby dla dzieci. Dzieci są bardziej zestresowane tym, że nie mogą przejść jakiejś planszy i wkółko wracają do tego problemu. Stają się nerwowe. Gry też zminimalizowałem i nie widzę by córka z tego powodu cierpiała. Staram sie za to wypełnić jej czas= oglądnąć film, pograć w gry planszowe, pojść na spacer czy na rower, w zimie narty, sanki. Zawsze angażuję moje dzieci w pracach domowych i widzę tego efekty u najstarszej córki, która powoli sie usamodzielnia, robi przetwory, świetnie gotuje, wie jaki proszek do jakiego prania. Średnia córka po odejściu żony stara sie mi pomagać a nawet zastepować w wielu pracach. A najmłodsza też dzisiaj ser na sernik będzie mieliła.
O wiele więcej szkody jak obejrzenie umiarkowanego filmu wyrządza puszczenie dzieci samopas. I dopiero wtedy tracimy kontrolę nad tym co robią, ogladają. Oczywiście [i]Pasja[i] nie. Widziałem dorosłych wychodzących z kina. A przemoc w kreskówkach jest nieraz bardziej wyrazista jak w niejednym filmie grozy. Weźmy na przykład takiego stworka, którego możemy przejechać walcem a on się odradza jak polip jakś, rzucić nim można, wysadzić dynamitem, zostaje po nim czerwona plama a on dalej żyje. Staram się chronić dzieci przed oderwaniem od rzeczywistości - wyrządzisz komuś krzywdę boli i często trudno to naprawić.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 09:52   

Wito, oczywiście, masz rację. Pisałam o filmach ze scenami przemocy, o bajkach również.
wito napisał/a:
O wiele więcej szkody jak obejrzenie umiarkowanego filmu wyrządza puszczenie dzieci samopas. I dopiero wtedy tracimy kontrolę nad tym co robią, ogladają.
Jasne, że tak.
wito napisał/a:
Jednak nigdy nie zauważyłem u moich dzieci negatywnego zachowania po obejrzeniu ze mną filmu

A do tego się odniosę, niestety ;-) Są różne filmy i różne dzieci - może Twoim nie zaszkodziło. Ale trzeba też brać pod uwagę fakt, że jeśli czegoś nie widać, to jeszcze nie oznacza, że tego nie ma ;-) Czasem różne rzeczy bardzo głęboko tkwią w dziecięcej psychice i bywa, że dzieci się z kimś tym podzielą, a bywa, że nie... I potem dorośli zachodzą w głowę skąd się biorą lęki, tiki, siusianie do łózeczka i inne. Nawet na "umiarkowane" filmy małe dzieci mają jeszcze czas.
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 10:14   

Grażynko dziękuję za uwagi. Nie jestem psychologiem a całe swoje 20-letnie doświadczenie w wychowaniu dzieci zdobyłem obserwując ich zachowania. Każda z moich córek jest inna i wobec każdej stosuję inne kryteria wymagań. U nas w domu nigdy nie było nerwowej atmosfery. Do czasu niestety. Potrafię zauważyć kiedy dziecko sie czegoś boi, kiedy odczuwa obawę, ostatnio nawet to kiedy mi współczuje. Bardzo dużo z nimi przebywałem i zdążyłem je dobrze poznać. Często musiałem dawać sobie radę sam i może to dlatego. Uważam, że najważniejszy jest kontakt z dzieckiem. Pełen zrozumienia jego potrzeb ale i wymagajacy.
Wracając do filmów staram sie mieć wpływ na to co ogladają moje dzieci. Zawsze później wymieniamy uwagi chyba, że film juz widzieliśmy. Wtedy często wybieramy konkretne sceny, które nas szczególnie bawią lub sie podobają.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-09, 10:18   

Wito, rozmowa jest najważniejsza. Jesteś bardzo dobrym ojcem, wrażliwym na potrzeby swoich dzieci. Mają szczęście, że mają Ciebie. Moje uwagi odnosiły się do tematu filmów w ogóle i watpliwości mojej imienniczki, a nie do Ciebie i mam nadzieję, że o tym wiesz :-D Pozdrawiam serdecznie.
 
     
grażyna
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 03:50   

A`PROPOS FILMóW I FILMIKóW DLA DZIECI,
bardzo dziękuję za Wasze wypowiedzi, uspokoiłam się czytając mądre słowa, zarówno te po fachu, czyli psychologiczne jak i te, podobne do moich , czyli rodzica, zatroskanego o dobro dziecka. Wiem i czuję, że robię dobrze, intuicyjnie, ale często też świadomie chronię dzieci, niestety całkowicie różnimy się w postrzeganiu istotnych kwestii z mężem. Dzieci są też i jego, pamiętam doskonale, tylko tak bardzo boli, gdy ktoś usiłuje dowieść, że są one już dorosłe i traktuje je jako partnerów do pewnych rozmów, do wykonywania zadań, które są dla rodzica, ojca z racji tego, że ojcem jest! Wyję z bólu, bezsilności, mur nie do przekroczenia, przynajmniej nie na dziś i teraz. Nie ma spójności wychowania, podążania w jednym kierunku, dla mnie( dobro dziecka) oznacza to przede wszystkim nie szkodzić, rozwijać, cieszyć się jego istnieniem, każdego dnia.Być ze sobą oznacza- ze sobą , a nie obok siebie, slogan, może wytarty, ale ileż w nim prawdy. Dzieci na świat się nie proszą, przepisu na wychowanie( jak na ciasto) tez nikt nie da, ale przecież jest też coś takiego jak rozum, wolna wola, świadomość, która różni nas od innych istot, dlatego tak bardzo mi trudno zrozumieć mojego męża, on pewnie nie rozumie mnie i tego o czym mówię.
Dwa światy, a przecież jeden Bóg i jedno słonce...
No to się nocą wygadałam, rankiem wczesnym tak naprawdę, bo na moim jest 03.47.
Grażyna
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 09:10   

a, propos A`PROPOS FILMóW I FILMIKóW DLA DZIECI,
Grażynko u mnie jest podobnie, ale jak sięgne pamięcią to kiedyś podejście żony do wychowania dzieci było inne. Po prawdzie to ja byłem zawsze tym rodzicem od wywiadówek, szkolnych problemów, wycieczek i spacerów, wspólnych zabaw, ale żona dawała im od siebie ciepło i atmosferę. Uzupełnialiśmy sie w wychowywaniu dzieci. Kiedy przyszedł kryzys, żona zmieniła także swój stosunek do wychowania dzieci. Patrząc na jej podejście do najstarszej córki, wydaje mi się, że wyznaje zasadę masz narzeczonego, swoją pracę - więc o co ci jeszcze chodzi. Bywa tak, że nie rozmawiają z sobą 2 tygodnie. A i wtedy córka dzwoni potem zapłakana do mnie. Wiecej czasu poświeca jej rówieśnicom, które traktuje jak kumpele (więzi emocjonalne sie kłaniają Grażynko - wolność od przywiązania). Ze średnią córką rozmawia codziennie w szkole na przerwie czasem tylko chwilę. Ja z konieczności stałem sie powiernikiem miłosnych zauroczeń 17 latki (Rot czytaj co Cię czeka). Muszę nauczyć się i to bardzo szybko zauważać w Niej to co przy wychowaniu starszej córki robiła żona. Muszę rozmawiać na "śliskie" tematy od alkoholu zaczynając poprzez narkotyki na seksie kończąc. A co do najmłodszej to Ona ma kontakt z żoną najdłużej. O starsze się nie martwię zaznały szczęścia w rodzinie. Nasze rozstanie nawet jeżeli nastapi to nie powinno wywrzeć na nich większego piętna. Chociaż martwi mnie postawa średniej córki, która nie dąży do tego by dłużej pobyć z mamą. Chce ale nie jest jeszcze do tego gotowa. Nie naciskam. Martwię sie najmłodszą córką, gdyż Ona potrzebuje teraz właśnie rodziny - pełnej z mamą i tatą na wspólnym wyjeździe, razem spędzonych świąt. Ona teraz się kształtuje, rozwija najwiecej, łapie życie.
I tu - wracając do twoich przemyśleń o przeszkadzaniu w wychowywaniu dzieci - się z żoną różnimy. Tu się zmieniła (nie tylko zresztą tu) nie do poznania. Uważa, że są "różne metody wychowywania dzieci". W dodatku nie mogę z Nią o tym porozmawiać - nie poznaje mnie na ulicy. Koszmar. Staram się jak mogę dać małej tyle ciepła i miłości by była szczęśliwa. Ale być może jest jak z tymi filmami z wcześniejszych postów coś już w środku siedzi. Coś co pozostawi uraz na całe życie i kiedyś będzie się musiała zmierzyć z poczuciem doznanej krzywdy. Nie umiem tego w tej chwili rozgryźć. Wole ją przytulić tak ciepło i powiedzieć, że ja kocham, pomodlić sie z Nią o to by nasza rodzina znów była razem.
To straszne kiedy rodzice nie współpracują w wychowywaniu dzieci, nawet kiedy rodzicom sie nie układa. I z tego co tu czytam na forum nie jest to sytuacja odosobniona.
Ostatnio zmieniony przez wito 2007-01-04, 22:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grażyna
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 11:24   

wito,
"To straszne kiedy rodzice nie współpracują w wychowywaniu dzieci, nawet kiedy rodzicom się nie układa", odniosę się WITO,tylko do tych kilku słów Twoich.( w głębi duszy podziwiam Cię za wszystko co robisz w wychowaniu córek)

Wiesz, kiedy przyglądam się czasem, ludziom, którzy "walczą" o dzieci, obraz jest żałosny.Walkę o dziecko, o dzieci postrzegają w kontekście wyścigu, kto lepiej, kto więcej, kto szybciej etc. Dziecko jak obiekt przetargu.A przecież nie chodzi o to, kto więcej czy lepiej, tylko o to, by mądrze i prawdziwie, od serca i wspólnie w jednym kierunku.Czasem myślę, czy aby na pewno każdy może być ojcem czy matką
( z biologicznego, punktu widzenia tak)
Wiele pewnie upraszczam, reasumując, nie każdy kto zwie się rodzicem po prostu do tego dorósł, a może nigdy nie był dzieckiem?
Idę dziś z moimi chłopakami do kina, na film dla dzieci, jest w każdym dorosłym przecież
i dziecko.
Miłego dnia,
grażka
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 11:34   

A ja często oglądam z moją małą Shreka, Toy Story, Epokę lodowcową, Kubusia i wiele innych fajnych kreskówek dla dzieci i dorosłych. Zawsze wtedy poprawia mi sie humor.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-10, 14:20   

Ja ze swoją 18 latką (czasem też we trójkę tzn z mężem) chadzamy do kina na kreskówki. A Shreka córcia ogląda jak ma doła.
 
     
mark1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-20, 02:01   

O tak! Ja z moją sześciolatką oglądam z zamiłowamiem wszystkie dobre bajki tzn. takie gdzie dobro zawsze zwycięża, a morał jest prosty.
Ostanio powróciliśmy do klasyki Asterix, Król Lew, Kopciuszek, Kubuś Puchatek...
A humor to ja mam zawsze jak coś wspólnie robię z córką, ogladznie bajek czy wędrówki po górskich szlakach - ale to tylko latem - to jest już pełnia szczęcia, żeby tak jeszcze mamusia była wtedy z nami...
 
     
grażyna
[Usunięty]

Wysłany: 2006-12-31, 00:43   

mark1,
polecam Tobie Kubusia Puchatka do czytania małej i sobie (przy okazji) w wersji oryginalnej, nie tej uproszczonej Disney'owskiej, za każdym razem bawię się czytając i na nowo odkrywam, to tylko a' propos Kubusia Puchatka.
Na marginesie wędrówek po górach z córka i braku obecności małżonki( i mamy w jednym)Wydaje mi się, że czasem w małżeństwie trzeba od siebie odpocząć, aby może bardziej zrozumieć, przemyśleć, docenić, stęsknić się. Ja osobiście nie wzbraniam wyjazdów mojego męża z dziećmi w góry, myślę, że to uczy ich umiejętności przetrwania w zupełnie innych warunkach niż te, kiedy wyjeżdżają razem ze mną. Do wielu rzeczy nabrałam już dystansu, doceniaj to, że możesz mieć córkę wtedy przy sobie, takie chwile są na pewno cudowne i bardzo potrzebne Wam wszystkim.
pozdrawiam,
wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Grażka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9