Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dwie twarze tego samego mężczyzny
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-12, 21:50   Dwie twarze tego samego mężczyzny

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Kochani
Czytam to forum parę miesięcy i zauważam ,że w wielu przypadkach nasze losy i pewne mechanizmy zachowań naszych Mężów (Żon )są podobne i Nasz sposób postępowania z Nimi też .W wielu konfliktach tu obecnych pojawiają sie podobne sceny, słowa.

Mój proces przemiany nastapił dość szybko w wyniku pewnych obserwacji. Zastanawiałam się dlaczego Mąż, tak jak i szef , kolega w pracy- postepują ze mną podobnie i dlaczego ja również identycznie reaguję na ich zachowania. Czyżby byli tacy sami . NIE !!! Odkryłam to dopiero wtedy , gdy w moim pokoju w pracy pojawiła się nowa koleżanka. W stosunku do mnie zawsze byli zaczepni , a tu nagle usługują tej nowej .Wydawali ciągle zdania rozkazujące , a nie prośby tak jak do Niej. Coś nie tak . I to był bodziec do refleksji.

Tak się złożyło ,że doszło forum i jeszcze dyskusje nad Dobsonem.To dało mi wiele do myślenia .Pojawiły się pierwsze wnioski.

Ta moja koleżanka po prostu umie szanować samą siebie i jest stanowcza, konsekwentna.Zaczęłam ją bacznie obserwować i tak jak Ona postępuję do dziś.To- pomogło mi w kryzysie ,zrozumieć zachowanie Męża i moje . A tyle lat tego nie rozumiałam. Często przyczyna takiego traktowania Nas - tkwi właśnie w nas samych , ale tego nie potrafimy zmienić . Wydaje się nam ,że skoro jesteśmy dobre, uległe, uczciwe, pracowite - to Mężowie ( koledzy )powinni nas za to szanować.Wręcz boimy się zbuntować czy odezwać ( bo to grozi utratą Męża czy pracy ) A tak właśnie nie jest . Oni wtedy nami poniewierają. Są pewni siebie i to ich od Nas odpycha.Rządają i oczekują.

Dobrze ,że zrozumiałam ten bardzo prosty mechanizm. Bo teraz ONI zaczynają mnie szanować i prosić a nie żądać.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: maja
Email:

Prosze daj mi rade jak to zrobic?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beato,
to prawda, ale to znaczy że ja też mam dwie twarze- w pracy mnie szanują bo jestem czujna i stanowcza, bronię swoich opinii dla własnego dobra i zawsze bez względu na konsekwencje.
W domu mogłam byc mniej napięta i czujna.
Odpoczywałam i zbierałam siły.
To był chyba błąd ostatnich 18 lat.
To przykre - ale chyba masz rację.
Tylko jak mogłam być gotowa na atak tam gdzie odpoczywałam " po walce".

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Zacznij stopniowo- tzn. z uśmiechem powiedz- ' "nie nie mogę tego zrobic , bo teraz jestem zajęta'' -wcześniej potrafiłam się zadrzeć - nie widzisz,że coś robię " .To jest w przypadku gdy Mąż żąda.

Natomiast, aby on Cię prosił to sama zacznij- "mógłbyś mi podać ? " A za chwilkę powiedz. Och dziękuję Ci , jak to miło,że mi podałeś. Za jakiś czas sam wykaże inicjatywę i powie - Może Ci w czymś pomóc ? To tylko dwa przykłady tego mechanizmu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Zuzo
A ja byłam ciągle ta bezbronna w domu i pracy
A mój mąz tod od poczatku małżeństwa tak jakby czytał za młodu Dobsona. W stosunku do mnie i innych zawsze stanowczy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
mój mąż zgodnie zresztą z prawdą zawsze mi mówił że jestm: za dobra , za naiwna i za łatwowierna.
Teraz widzę że miał rację bo nadal taka jestem.
I co- jak myślisz powinnam to zmienić.
Chyba nie.
Bo ja dobra jestem tak zwyczajnie.
I nie dam się ograniczyć. Bo dlatego dużo ludzi mnie lubi.
A że on teraz nie.
Staram sie sama przekonać że to jego strata.
Ale jak czytam to tobie trochę stanowczości potrzeba.
Jak mogę doradzić to musisz to stopniować bo otoczenie może ci to poczytać za brak uprzejmości.
Bądź co bądź przyzwyczaiłaś ich do innego obrazu.
Dozuj emocje a będzie dobrze.
Przestawisz ich wszystkich.
Zawsze dobrze manipulowałam - niestety w pracy i na szczęście zawsze bez złych intencji.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
Z wielką niesmiałościa napisze co mi lezy na " sercu".
Nikt poza kilkoma zdradzonymi panami nie pisze jak radzic sobie z nagłym brakiem czegoś co sie ialo zawsze jak się chciało- czyli SEX.
Ja demonem seksu nie byłam ale uprawiałam.
A teraz mi brak . czsami jak sobie o tym myslę to trudno mi wyobrazic sobie ten sex po czyś takim co mnie spotkało.
Ale mi żal. Jestem w kwiecie wieku i używałam a teraz co- żal że zabrano.
Przepraszam za taki temat ale czasami mi się przypomina- jedyna chyba sprawa z przeszłości bo inne zapominam.
Wszystkie zdjęcia i kasety z wyjazdów leżą "odłogiem" a to wraca.
I to też jest wybryk natury.
W takiej sytuacji myślec o czymś takim.
Ale myślę.
Zazdroszczę wszystkim co się kochają.
Ale nie jestem kwasna jak cytryna,
mam tylko żal do losu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Ja się tak zablokowałam w czasie separacji ,że nie miałam wogóle ochoty na sex.Ból psychiczny był ponad wszystko.Żal i rozgoryczenie.Ile ty jesteś sama?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
1,5 miesiąca ale przedteme pojechalismy razem na ferie i cos było- jak potem pytałam - dlaczego- to usłyszałam ze nie wie.
A już wtedy coś czułam że jest źle.
Znów byłam mało przygotowana.
A najgorsze jest to że w pracy nadal mysla że tylko chorowałam i dlatego taka jestem mizerna.
a żeby bylo weselej to pracujemy w jednej dużej instytucji. mamy całą mase wspólnych znajomych.
I ciągle musze udawac- bo tak jest chyba łatwiej mnie też.
Sex sexem ale to kłamanie mnie wykańcza bo nigdy tak nie robiłam.
Ale jak pomyśle o tych wspólczujących przyjaciołach to zraz zaczynam kłamac ze zdwojoną siłą.
Cos mnie tak drazni że sama brnę w taki dziwny układ.
Litość może byc okropna a tego nie chce dla siebie.
wiem że w 905 poradze sobie.
Tylko ta samotność jest okropna.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Każdy przypadek jest jednak troszkę inny .Ja przez 4 m-ce dzień w dzień mijałam się z Mężem w domu i zero pociągu seksualnego.
tylko moze dlatego nie czułam samotności, bo był ciagły kontakt wzrokowy , a pózniej słowny.
Na samą myśl ,że miałby mie nawet dotknąć palcem o moją dłoń dostawałam mdłości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
Masz rację, twój mąż był w domu.
Mój uciekł. Potrafi się smiać bozycie płynie dalej. Tak mówil 2 tygonie temu. Po następnych 2 tyg. ja tz to wiem. Tez umiem się smiac w pracy i ju z bardziej w domu. Yo wazne dla dzieci. Ale jest mi baaaardzo źle.
Jestem samotna bo zawsze byłam w cudownej rodzinie.
A najgorsze jest to że wiem kiedy to się zaczęło. I próbowałam rozmawiac i tłumaczyc bo zawze tak działalismy. I on nagle przestał słuchac.
Kłótni ani innych ekscesów nie było. Duzo się tu pisze o znęcaniu współmałżonków.

U mnie tego nie było.
Ot tak nagle- Lup- chcę wolności. W sylwestra i w Boże narodzenie smsy do kole zanki- ale to nic, nic się nie stało/
1 stycznia -rozmawiałem że trzeba skończyć bo robie ci krzywdę- zapytałam jaką skoro nic nie bylo.
A tak wogóle to za duzo pracy.
I teraz tylko praca i przyjaciele.
i kocha, nasze dzieci.
Mój mąż jak pisałam jest osobą nietuzinkową.
Nic nie wiem co myśli- zawsze powtarza że nie ma czasu ze wględu na pracę.
nie jestem w stanie wierzyć bo myślenia nie mozna wyłączyć.
A nie jest głupi.
Teraz jest pokręcony.
Odsunęłam się więć i robię to dalej.
Ale może on uważa że jak sobie radze to ma wolną rękę.
bo taki inny jest.
i jak tu żyć.
Chyba mam przechlapane.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beat zagu,
a wogóle to mam żal do niego,a on ma to chyba gdzieś. Nie rozmawiam zgodnie z decyzja która podjęłam.
Czeka nas dużo uroczystości. Jestem taka głupia że obłaskawiam całą rodzinę żeby nie czuł się głupio.A wogóle to umówiliśmy sie-na jego wniosek -że nie mówimy nikomu o naszych problemach.A on rozmawiał z "koleżanką" która nie czuje się winna bo ją też mąż zostawiał już kilka razy. I z kolegą który pracuje w moim budynku.
Na szczęście kolega mądry a ja mam tyle siły że chodzę z podniesiona głową.
I co robić- żółć wylewam ale chyba już muszę gdzieś wylać jej więcej.
W grudniu walnął mi tematem że nie posiadm prawa jazdy- BO NIE BYŁO TAKIJ POTRZEBY.
Teraz zrobię sama - bo jak bylam w potrzebie to zapytał -w czym mogę ci pomóc. I chodziło nie tylko o prawo jazdy ale tez o normalne kłopoty jak u przyjaciół.
A przyjacielem jest super.
Zaproponował mi przyjażń.Ale sie nie sprawdził.
Powiedziałam że przyjaciół dobieram sama.
I tak teraz mam.
Pozdrawiam


Starsznie się rozżaliłam.
Wiem.
Ale cudze problemy są chyba łatwiejsze,

Dobrej nocy,

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Dwie twarze tego samego mężczyzny wyslane przez zuza dnia 2006-03-17 22:18:41:

: Bo ja dobra jestem tak zwyczajnie.

Beata nie pisze o swojej "dobroci", pisze o grzeczności na codzień, kulturze osobistej, stanowczości i asertywności. Mądre to słowa i radzę Ci wziąć je sobie do serca, zamiast bezkrytycznie utwierdzać się we własnym samouwielbieniu. Wychodząc z założenia, że jesteś dobra, zwalniasz się z obowiązku zmiany swoich relacji z otoczeniem.

: I nie dam się ograniczyć.

>>Czyli innymi słowy, nie chcesz zmienić swojej postawy wobec męża i dążysz do jej usztywnienia.

Bo dlatego dużo ludzi mnie lubi.
: A że on teraz nie.

>>Ale z tamtymi ludźmi ślubu nie brałaś, nie tworzysz rodziny i nie masz dzieci.

: Staram sie sama przekonać że to jego strata.

>>Również Twoja strata, tylko nie chcesz tego dostrzec.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Anka 1
To że uważam się za dobrą nie oznacza że nie mam racji,
mam tego świadomośc i dowody od innych ludzi.
zmieniać tego nie chcę bo akurat od tego nie zależy moje szczęście rodzinne.
Przykro mi ale chyba wogóle nie zrozumiałas o co tak naprawdę mi chodzi.
Usztywniona tez nie jestem bo moje zachowanie ( nadal zgodne z moimi zasadami) zmieniam tak aby nadążyc za sytuacjami.
A jeśli chodzi o zmianę to miałam na myśli to że nie poddam się zgorzknieniu, mimo kłopotów jakie mam i nadalbędę ufna w stosunku do ludzi.
I tyle Aniu

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

A ja Wam powiem,że moze to jest tak[mówię na swoim przypadku],że mężczyżni nie potrafią się przyznać do swojego błędu,no bo ta męska duma i męski honor.
Duzo rozmyślam na ten temat i po wczorajszej rozmowie,z moim mężem i okrucieństwem w stosunku do mnie,z jego strony,to stwierdzam,że choćbym nie wiem co mu mówiła to i tak będzi żle.Ale to jest wszystko spowodowane tym,że jak on może się przyznać,ze żle zrobił.Przecież chyba każdy facet,zaprzeczał by temu,że jest mu tam żle,no bo nie pozwoli chyba{bo mój mąż chyba tak myśli i raczej napewno],na to,żeby sie przyznać do tego,że ona żle gotuje,żle pierze,prasuje.A mój mąż o tym wie,ze tak jest,bo ja go codziennie widzę i widzę jak przychodzi,albo ma spodnie odbarwione,albo dziura jest pod pachą,albo żle wyprasowane,albo wcale.Ajak ostatnio przyszedł to nawet miał dziurę w skarpecie,nawet zwróciłam mu uwagę,bo ja nigdy go takiego nigdzie nie wysłałam,z dziurą w skarpecie,albo żeby chodził w tym samym swetrze przez dwa tygodnie.No i właśnie,jak ja mu delikatnie zwrócę uwagę,nawet kiedyś powiedziałam tak"daj to ci zszyję tę dziurę pod pachą",ale on odpowiedział,że nie trzeba.No i powiedzcie,jak facet moze się przyznać do tego,że jest mu tam żle,jak ja to widzę,jaki chodzi zaniedbany.Może go to denerwuje,ze mu zwracam uwagę,ale ja zawsze jestem szczera i powiem,dlaczego miałabym mu nie powiedzieć tego.Wogóle,przecież widzę jak mu wisi brzuch i też mu zwróciłam uwagę,jak był w domu,to trenował,chodził na basen,a teraz co ona z niego zrobiła.Dlatego woli,a zresztą to jego duma nie pozwoli na to,aby powiedział,ze mu jest tam żle
Mój mąż wolał mi wczoraj powiedzieć,że to ja nie mogę się przy niej stanąć,bo ona jest taka obrotna,aż mi się śmiać chce teraz z tego,jak tak sobie pomyślę.Wiem ,co mi mówił o niej jej mąż,ile jej pomagał,jak przychodziła z pracy to miała gotowy obiad,miała posprzątane,dziecko już odebrane z przedszkola,przychodziła tylko na gotowe.Zresztą miałam dwa razy z nia styczność i mogę sama ją ocenić,jaka jest flegmatyczna.Zresztą widać jak dba o mojego męża,można tu dużo o tym gadać
Dlatego te niby obelgi mojego męża kierowane w moją stronę,wcale mnie nie dotknęły,wręcz się teraz z tego śmieję,bo nic w nich nie było prawdy.
Dlatego twierdzę,że wszyscy mężczyżni tak postępują,jest to śmieszne.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Weroniko
Masz rację mężczyżni nie lubią się przyznać do swych błędów, słabości , gorszej sytuacji,czy też żle wykonanych czynności , ale jest też mnóstwo takich kobiet. Ja np. do nich nie należę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
mój mąż przyznał się że wie że robi źle.
I dotychczas nic dobrego z tego nie wyszło.
Stoi w miejscu tak jak stanął. A życie płynie dalej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: alkoholik

witajcie.Jestem facetem.Co do błędów.....mam ich sporo,ale mówwię o nich otwarcie.Wprowadza to w zdumienie co poniktórych słuchajacych ale to ich sprawa.Jako facet-ale też człowiek- nie lubię jak mi się o błędach z przed lat przypomina.Równiez nie wypominam błędów swoim najblizszym.Chyba dobrze by było gdybyscie wyciągneły wnioski z tego co was spotkało.Poczytajcie Beaty i zrozumcie co pisze.Postarajcie sie zrozumieć co Ona stara się wam przekazać.Bardzo madre słowa.Bardzo prydatne zachowania.Trzymaj tak dalej a bedziesz szczęśliwa
W odpowiedzi na : Re: Dwie twarze tego samego mężczyzny wyslane przez zuza dnia 2006-03-18 16:43:22:

: Beata zagu,
: mój mąż przyznał się że wie że robi źle.
: I dotychczas nic dobrego z tego nie wyszło.
: Stoi w miejscu tak jak stanął. A życie płynie dalej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Alkoholik,
nie bardzo zrozumiałam ale jeśli sądzisz że próbowałam zmusić męża do pokajania się i przyznania do popełnionych błędów to odniosłeś mylne wrażenie.
Wręcz przeciwnie.
Sam mi o tym opowiadał choć wcale tego nie oczekiwałam bo nie lubię roztrząsać czyja wina- jeżeli chodzi oczywiście o nasze małżeństwo.
Chciałam tylko powiedzieć że czasami takie przyznanie nie przynosi żadnego rezultatu.
Bo w tym wypadku jest to chyba tylko " gadanie"
A mój mąż należy do odważnych ludzi- nadal tak sądzę.
Pozdrawiam,

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

DO ALKOHOLIKA.
Żle zrozumiałeś,o czym my piszemy,przynajmniej ja.Ja wcale nie wypominam mężowi błędów z przed kilku lat,ja wogóle mu żadnych błędów nie wypominam,coś chyba żle przeczytałeś w moim poście.Ja nie mogę nic z przeszłości zarzucić mężowi,bo byliśmy dobrym małżeństwem i co go skierowało do takiego czynu to nie wiem.Nawet teraz mu nie wypominam żadnych błędów,ale skoro on do mnie mówi,że ja swoją obrotnością nie mogę się stanąć,przy jego.......,no to ja byłam zmuszona odpowiedzieć mu,co o tym myślę.I odpowiedziałam,poprostu uświadomiłam mu jaki zadbany i wogóle był przy mnie,a jaki jest teraz.Przeczytaj jeszcze raz mój post,bo bardzo żle go przeczytałeś i nie masz o co się rzucać.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

A z tego co mnie spotkało,ja wniosków nie muszę wyciągać,lepiej pomyśl,zanim będziesz chciał mnie poniżyć,pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Dzieki alkoholiku ,że właściwie odebrałeś moje intencje.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Dwie twarze tego samego mężczyzny wyslane przez weronika dnia 2006-03-18 10:50:26:

: ona żle gotuje,żle pierze,prasuje.A mój mąż o tym wie,ze tak jest,bo ja go codziennie widzę i widzę jak przychodzi,albo ma spodnie odbarwione,albo dziura jest pod pachą,albo żle wyprasowane,albo wcale.
No i powiedzcie,jak facet moze się przyznać do tego,że jest mu tam żle,jak ja to widzę,jaki chodzi zaniedbany.

>>Nie znasz się na mężczyznach Weroniko. Facet,jeżeli seks ma super, może chodzić głodny, obdarty, brudny, ale czuje się szczęśliwy. Ona w łóżku jest lepsza i przy takim porównaniu blednie Twoja doskonałość w praniu, prasowaniu i gotowaniu.

: Mój mąż wolał mi wczoraj powiedzieć,że to ja nie mogę się przy niej stanąć,bo ona jest taka obrotna,aż mi się śmiać chce teraz z tego,jak tak sobie pomyślę.

>>On po prostu tłumaczy swój wybór w kategoriach racjonalnych, a prawda jest gdzie indziej.Po prostu ona ma w sobie to "coś" czego Ty nie masz i pracami domowymi typu pranie czy sprzątanie nie zastąpisz. Feromony, czy co innego. Coś dla czego Twój mąż olał rodzinę i poleciał do tamtej jak do miodu.

Zresztą miałam dwa razy z nia styczność i mogę sama ją ocenić,jaka jest flegmatyczna.

>>Oni to oceniają jako "łagodność", "spokój", "bezbronność".

Zresztą widać jak dba o mojego męża,można tu dużo o tym gadać

>>Dba o niego w łóżku. I to facetowi starczy za wszystko inne.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

I ponownie się mylisz,bo mój mąż zawsze mówi,"pamiętaj seks tu nie gra żadnej roli"

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Dwie twarze tego samego mężczyzny wyslane przez weronika dnia 2006-03-19 01:03:27:

: I ponownie się mylisz,bo mój mąż zawsze mówi,"pamiętaj seks tu nie gra żadnej roli"

>>Jeśli tak, to dlaczego Cię zdradza? Dlaczego uprawia seks z tamtą, a nie z Tobą?
To nie ja się mylę Weroniko. To Ty jesteś naiwna i bezkrytycznie wierzysz w to, co pomaga Ci zachować stabilny obraz samej siebie. Owszem, początkowo destrukcja własnego wizerunku będzie dla Ciebie doznaniem przykrym, ale powinnaś przez to przejść z pomocą dobrego psychologa, aby nauczyć się realnie oceniać rzeczywistość. Bronić się i podejmować adekwatne do sytuacji działania. W tej chwili on Tobą manipuluje, dręczy Cię w tym sensie, jak to bardzo mądrze i trafnie opisała Julia, a Twoja samoocena jest zależna od niego. Jak Cię zdołuje, czujesz się nikim, jak Cię pochwali, rośnie Twoje "ego". Odczuwasz celowo przez niego prowokowaną huśtawkę emocjonalną. On razem z kochanką dobrze się bawią Twoim kosztem, a Ty stajesz się uzależnionym od jego oceny kłębkiem nerwów. Idź do psychologa, w miarę dokładnie przekaż mu to, co Ci napisała Julia i poproś o pomoc w wyjściu z tego błędnego koła. Przypuszczam, iż po tej relacji, zawodowy psycholog, w przeciwieństwie do "błękitnego przebierańca" będzie wiedział, na jakie obszary Twojej psychiki efektywnie ukierunkować własne działania.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

>>.
Po raz kolejny jesteś śmieszna mówiąc,że nie znam się na mężczyznach,mało wiesz kobietko,gdyby on miał seks super,to nie spał by w moim łóżku,w moich perfumach,w moim zapachu,on poprostu nie potrafi sie przełamać.Zapewniam tą twoją główkę,że w seksie mu mnie nikt nie zastąpi.On to sam mówi,mówię Ci mało wiesz.

>>
Ha,ha jesteś śmieszna,ja nie mam "tego czegoś",śmieszna istotko,powiem Ci,mogłabym mieć faceta na zawołanie,bo nic mi jaka kobiecie nie brakuje,wiem i słyszę relacje mężczyzn w moim kierunku,nie będę tu robić samooceny,bo do takich nie należę,ale faceci to się zawsze za mną ogląali,ale nie na tym polega życie,nie to jest najważniejsze w życiu.
Mówisz poleciał do "miodu",nie wiesz,jak miód smakuje,do miodu,śmiać mi się chce.No to napewno,nie obrażając nikogo,ale nie chciałabyś widzieć tego miodu,nie napiszę Ci jak ona wygląda,bo nie lubię obrażać i mogłabym kogoś urazić,ale jeżeli chodzi o ciało,to nie ma nic lepszego odemnie.
Twierdzisz,ze ona jest"łagodna,spokojna,bezbronna".Powiedz,dlaczego tak stwierdziłaś,dlatego,że onaswoim spokojem powyrzucała swojemu mężowi ubrania oknem,że straszy nas policją,że mnie i mojemu synowi pisze,że mamy iść żebrać na śmietnik,kobieto Ty jesteś niepoważna,zastanów się co piszesz,albo Ty masz coś z głową.


"Dba o niego w łóżku",a skąt Ty to wiesz,leżałaś obok nich,że tak twierdzisz,bo ja twierdzę inaczej.Bo to do mojej pościeli go ciągnie,moje zapachy chce czuć,a oczy jego kierują się w moją stronę,jak widzi mnie w stringach.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

Do Anki.

Co do manipulacji mną,huśtawki nastrojów,którą mam przez niego,to masz rację,ąle nie wciskaj mi kitów,że ona jest spokojna ,bezbronna,bo to mnie rozśmiesza.

A tak pozatym,to mój mąż jak narazie to jest zagubiony,jeszcze do końca nie wie sam,czego chce.A ja poprosu,chcę naprawić to małżeństwo,mimo wszystko,a czy mi się uda,to zobaczymy,to tylko bóg wie.
Wydaje mi się,ze mój mąż potrzebuje też psychologa,bo ja oczywiście z niego korzystam,ale chciałabym bardzo aby mąż udał się ze mną tam .Bo zauważyłam u niego śmieszne kłamstwa,wogóle mówi coś,a potem tego nie pamięta,a zresztą nie będę się tłumaczyć,tylko po to ,abyś ty sobie z tego drwiła,pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

Ps. te słowa Julii miałam na myśli. Są one zawarte w Twoim wątku: "Nie wiem, co o tym myśleć"

"Weroniko, serce sie kraje jak się czyta to wszystko, co napisalaś. Wywal tego faceta za drzwi -sypia u ciebie i objada Cie, bo czemu nie? Pasozytuje na Tobie, niszczy psychicznie Ciebie i syna. Niech tamtą objada, niech mu świadczy kompleksową obsługę: od seksulanej po pralnię i jadłodajnie -czemu Tobie zostaje brudna robota??. Uważam, ze trzeba mu pokazać drzwi i skończyć z tym katowaniem siebie. On musi zostać skonfrontowany ze skutkami tego, co robi. Przesiadywanie w domu nie jest dowodem jego miłości do Was, ale wygodnictwa i okrucieństwa wzgledem Was: przychodzi się wyspać i najeśc jak do darmowego hotelu i zabija Was, znęca sie nad Wami psychicznie."

I myśl chociaż tak, jak Ci radzi Julia, jeżeli moja ocena sytuacji tylko Cię śmieszy. Idę o zakład, że w głębi duszy raczej nie jest Ci do śmiechu.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Dwie twarze tego samego mężczyzny wyslane przez weronika dnia 2006-03-19 06:51:32:

w seksie mu mnie nikt nie zastąpi.On to sam mówi,mówię Ci mało wiesz.

>>Więc jak wytłumaczysz to, że z nią uprawia seks, skoro Ty jesteś taka niezastąpiona? Gdyby miał czego mu potrzeba,w kierunku innej kobiety nawet by nie spojrzał. A może on z tych, co na dwie d... hajcują?

ja nie mam "tego czegoś",śmieszna istotko,powiem Ci,mogłabym mieć faceta na zawołanie,

>>Nie wątpię Weroniko, ale nie masz przy sobie tego faceta, na którym Ci zależy. Ten facet u innej poszukałtego, czego nie znalazł u Ciebie. Nie twierdzę, że to Twoja wina, tylko kwestia jego teraźniejszych seksualnych preferencji.

: Mówisz poleciał do "miodu",nie wiesz,jak miód smakuje,do miodu,śmiać mi się chce.No to napewno,nie obrażając nikogo,ale nie chciałabyś widzieć tego miodu,nie napiszę Ci jak ona wygląda,

>>Och, dla każdej zdradzanej żony kochanka męża wyglada wstrętnie. Ale nie o to chodzi jak wygląda dla Ciebie, tylko co on w niej widzi.Nie to ładne, dobre, co ładne i dobre wg. kanonów urody i smaku, tylko to, co się komu podoba i smakuje. Dla mnie moja koleżanka z pracy jest brzydka jak noc i mocno podstarzała - a mąż ją niemal na rękach nosi, nadskakuje jak narzeczonej. Widać jemu się podoba i dla niego więcej warta niż każda młoda i śliczna. Zaś Twojemu meżowi podoba się jego kochanka, nie Ty, i to jest cała prawda jej sukcesu.

: Twierdzisz,ze ona jest"łagodna,spokojna,bezbronna".

>>Nie ja tak twierdzę. Twój mąż ją za taką uważa! Po prostu dorabia "ideologię" do seksu.

: "Dba o niego w łóżku",a skąt Ty to wiesz,leżałaś obok nich,że tak twierdzisz,bo ja twierdzę inaczej.Bo to do mojej pościeli go ciągnie,moje zapachy chce czuć,a oczy jego kierują się w moją stronę,jak widzi mnie w stringach.

>>Spróbuj wsadzić do swojego łóżka koleżankę. Będzie się zachowywał identycznie. On nie reaguje tak tylko na Ciebie lecz na każdą roznegliżowaną kobietę. On patrzy na Ciebie jak na przedmiot, który można seksualnie wykorzystać, a psychicznie zgnębić. Jeżeli nie chcesz zastanowić się nad moimi słowami, zastanów się nad tym co pisze Julia. Wkleiłam Ci to wyżej w poście "Ps."
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona
Email:

Weronika, tym razem zgodzę się z Anką1, Twój facet jest po prostu wyrafinowany i wygodny. Traktuje Twój dom jak hotel w pełną obsługą, a to, że śpi w Twojej pościeli, dla niego nic nie znaczy. On się wyśpi, nakarmi, posiedzi przy komputerze, poogląda telewizję i wraca do kochanki. A tam, przy komputerze nie będzie siedział, szkoda mu na to czasu bo ma milsze zajęcia.
Słuchaj, on traktuje CIebie jak element składowy swojego hotelu, jak szafę, telewizor, trochę jak matkę, masz być i zapewnić mu ful serwis a gdy kochanica będzie "niedysponowana" to być może przyjdzie do Ciebie po inne usługi. Nie daj się poniewierać, nie jesteś jego matką ani pokojową w hotelu, skoro wybrał inne zycie, niech je prowadzi, niech nie wprowadza zamętu w życie Twoje i dziecka. Musisz wyznaczyć granice, tutaj wyjątkowo polecam Dobsona, nie możesz dlużej żyć niepoewnośći i złudnej nadziei, że on się jeszcze zastanawia. Nie możesz dłużej tego ciągnąć, bo możesz żyć tak przez długie lata. który człowiek zrezygnuje dobrowolnie z tak wygodnego życia?
Psycholog koniecznie, dla Ciebie i dziecka, on potrafi wyjaśnić małej istotce to, czego Ty nie chcesz przyjąc do wiadomości.
Wiesz, że oni wady kochanic nazywają brakami, łajdactwo miłością, pazerność zaradnością i mają klapki na oczach.
Gdyby Ciebie nakrył w łóżku z innym facetem, zrobiłby Ci karczemną awanturę, nawymyślał od dziwek, gdyby kochanicę nakrył, gotów powiedzieć, że ona jest zagubiona i nieszczęsliwa.
Oni nie widzą nic złego w tym, co robią, poprzednie życie kochanic ich nie interesuje, nawet jeśli taka miała kochanków na pęczki, to według nich świadczy o jej słabym charakterze i poszukiwaniu prawdziwej miłości, chociaż dla nas jest jasne, że baba jest puszczalska.
Przerwij ten łańcuch tyranii, on się znęca psychicnie nad Tobą i Twoim dziekiem, Ty cierpisz, a facet żyje wygodnie i pewnie zastanawia sie, dlaczego wcześniej nie wpadł na taki pomysł.
Poza tym, zgadzając się na takie życie buerzesz udział w jego grzechach, dajesz przyzwolenie, a to już powinnaś omówić w konfesjonale.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

A ja zgadzam się z tym wątkiem,który napisała do mnie Ca w moim wątku"już niewiem......"

"A ja uważam, że okazywanie czułości, miłości, nawet osobie, która wyrządziła wiele zła nigdy nie będzie zła strategią. to najlepsza droga do pojednania.
Mąż Weroniki powinien widzieć w niej właśnie tą która o niego się troszczy, kocha mimo wszystko, chce jego powrotu, itd... nie neguję stanowczości, ale stanowczość nie musi oznaczać odtracenia, tzreba natomiast by pomysleć o tym czy takie postepowanie, rzeczywiście nie ułatwia mu sytuacji i tu zastosować stanowczość, np. poprzestawiać wszystko w szafkach, zeby właśnie tej kawy znależć nie mógł i poczuł sie trochę nie na miejscu, skoro wybrał inny dom, nie jak u siebie...
Pozdrawiam serdecznie CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

Ten wątek to"już nie wiem co o tym myśleć"

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Weroniko,
Nikt nie radzi żebyś obniżyła poziom swojego zachowania i traktowała męża jak śmiecia.
Ale trochę stanowczości pomoże.
Powinnaś ustalić jedno- jak chce przyjść to powinien zapytać się ciebie:
1. czy może oraz
2.kiedy może
I tego pilnuj dziewczyno bo z tego co piszesz facet cię jednak poniewiera.
A okazywać miłośc i "czułość" można tylko teraz lepiej będzie jak będziesz to okazywała w trochę zmienionej formie.
Rada o poprzestawianiu przedmiotów w domu jest super- można nawet pojeździć trochę z meblami. Niech widzi że masz kontrolę i podejmujesz decyzje- nawet dotyczące umieszczenia kawy w innej szfce.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Andrzej
Email:l

Rzeczywiście Weroniko, widać, że masz dylemat, który wariant postępowania zastosować - ten łagodny czy ten stanowczy. W każdym takim przypadku, kiedy trzeba dokonać trudnego wyboru zawsze warto wsłuchiwać się w głos Boga, co On na moim miejscu by wybrał, które rozwiązanie. Żeby usłyszeć ten Jego głos - dar rady Ducha Świętego trzeba być w nieustannej łączności z Nim.
On ma moc i siłę potrzebną do tego żebyśmy
uwierzyli, że każde sakramentalne małżeństwo z Jego pomocą może być uratowane. Ma moc, abyśmy nie bali się pójść z Nim, być może trudniejszą, ale pewniejszą drogą stanowczej miłości. On da nam siłę przetrwania kryzysu i moc potrzebną do uzdrowienia małżeństwa - uzdrowienia naszej duszy.

Polecam ks. Piotra "Porozmawiajmy spokojnie o..":

Fragment: "Chłopak, który nie otrzymał siły duchowej od ojca wychowany przez mamę, uczy się, że to kobieta potwierdza jego męskość. I będzie szukał tego u koleżanek, u narzeczonej, przed internetem, zdarza się, że i u innych niż żona pań. A to jest błąd, bo kobieta nigdy nie udzieli mężczyźnie duchowej mocy. Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać. Wielu panów niestety wciąż szuka mocy tam, gdzie jej nie ma i dlatego wciąż czują w swoim życiu przerażającą pustkę. Ed Sissman napisał kiedyś takie słowa:
Mężczyźni po czterdziectce, patrzą w światła nocy,
nie mogą spać.
Ciągle dręczy ich myśl,
Kiedy zrobili fałszywy ruch
I czemu życie tak długo trwa.
Wielu z nich tyle razy słyszało: nie pij, nie pal, bądź odpowiedzialny. I nawet starali się tak żyć, ale nic z tego nie wyszło. Bo na to jest jedyna rada: trzeba wrócić na swoje miejsce. Do samego siebie. Tylko tam, na miejscu swojego powołania Bóg udziela mocy swoim synom. Jeśli nawet ojciec przed laty zawiódł, to jest przecież tamten Ojciec. Ten który jest samą mocą i ten, który zna najtajniejsze zakamarki serca. Jest jeszcze Bóg. On daje moc zalęknionym, poranionym, zakompleksionym mężczyznom i kobietom. Bez tej mocy niczego w życiu nie uczynimy."
http://www.sychar.alleluj...er=20641#ksiega
http://www.liberton.com.p..._17_10_2004.mp3
http://www.sychar.alleluj...er=20775#ksiega
http://www.liberton.com.p..._25_10_2004.mp3

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: weronika

Bardzo Ci dziękuję,właśnie takie słowa chciałam usłyszeć,podtrzymałeś mnie na duchu.Właśnie z bogiem chcę i pragnę iść i jego tylko słuchać.
Pięknie to dla mnie napisałeś,ja zawsze będę słuchać głosu naszego ojca,a on podpowiada mi,że nie mam się zmieniać,że mam iść dobrocią i nigdy nie złością przez życie,a napewno nie odwróci się to przeciwko mnie.
Narazie mąż mi dokucza,ale przetrzymuję to właśnie dzięki bogu,a kiedyś napewno nadejdzie taki dzień,że się to zmieni.
Z bogiem napewno to przetrwam.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: jeszcze_zona
Email:

Weroniko, ręce opadają na Twoją zgodę, że dajesz się tak poniżać.
Kobieto, Ty się masz właśnie zminić, nie możesz tkwić w tym bagnie, pozwalać mężowi, by traktował Cię jak pokojową w hotelu. Bo co? Pan płaci i pan wymaga?
Obudź się, nie siedz bezradnie, zrób coś, podejmij stanowcze kroki. Ja wiem, że jest Ci trudno, sama też miałam przez chwilę taką pokusę, by zgodzic się na trójkąt, byleby tylko mąż nie odszedł. I starciłabym resztki szacunku do siebie samej, a na pewno nie miałabym tego szacunku u męża.
Zgadzając się na trójkąt, akceptujesz grzech Twojego męża. A gdzie dbałość o jego duszę? Przecież on tak może latami być tutaj i tam, chcesz tego?
Pomyśl, jaki przykład dajesz synowi? Że można kobietę lekceważyć, że można ją traktować jak podnóżek, zrobić z żony kuchrakę, praczkę, garkotłuka? A przyjemności szuakc poza domem? Jak chcesz nauczyć syna szacunku do kobiet, skoro Ty sama dla siebie szacunku nie masz?
Zastanów się czy warto tkwić w takim chorym układzie, komu to przyniesie korzyść z wyjątkiem twojego męża i jego kochanicy?
Nikt nie każe Ci odwracać się od męża, ale wtybralaś bardzo zły sposób okazywania mu miłości.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

Jestem doradcą (nie psychologiem) i zauważyłam, że wszystkie problemy zaczynają się kiedy jeden człowiek nie szanuje drugiego.
Ot, po prostu. Ja staram się szanować każdego człowieka i dostaję w zamian również szacunek. Czasem jednak bywa tak, że ktoś nie szanuję Cię, bo po prostu - np. nie umie tego robić. Jeśli jego brak szacunku graniczy z Twoją wytrzymałością trzeba odseparować się od takiego człowieka. Można czekać, ale też są granice. Z szacunku DO SIEBIE SAMEGO usunę Ci się z drogi, abyś przestał mną poniewierać. Pozrawiam. E.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: alkoholik

Do Zuza i Beata....ja nie usiłuje Was rozumieć,ja przekazałem to co wyczytałem w tekście Beaty.Jest takie powiedzonko w AA:
zmieniaj siebie a otoczenie zmieni się pod wpływem twoich zmian.
Właśnie to wyczytałem u Beaty.Określiła własne terytorium,zaczeła szanowac siebie-a otoczenie zaczyna szanowac ją pod wpływem tego ze ona siebie szanuje.Zaczyna być uprzejmą,acz stanowczą wobec meża i otoczenia,zna swoja wartośc i swoje prawa,egzekwuje je ale w sposób bardzo miły i stanowczy.
Beato.....życzę Ci powodzenia,tak trzymaj a pokochasz siebie i pokocha Cie otoczenie.Obyś tylko nie zeszła na ścieżke egoizmu i egocentryzmu tak widocznego w postach urażonych :Zuzy i Weroniki.Anka wali po oczach,wkłada palec w oko i dlatego jest często ostro zwalczana.Nie jestem jej fanem ale często utożsamiam się z jej wypowiedziami.Często pisze tak jakby o mnie....alkoholiku....choć nie zdradzanym i nie zdradzajacym.Pogody Ducha Wam życzę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Takie małe sprostowanie, moim sposobem na radzenie sobie z problemami nie jest przestawianie mebli, czy produktów na półkach...
Wiele razy tu na forum pisałam o zachowaniu godności i szacunku dla siebie, także i innych, w kazdej sytuacji...
Przeciwstawiam dobsonowskiej stanowczości MIŁOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ wg JPII...
Jestem za afirmacją zycia włacznie z jego przeciwnościami, lękami, trudnymi wyborami jakie ze sobą niesie, po prostu zgodą na wszystko co nie odbiera godności, być może jestem zbyt łagodna, zarówno w traktowaniu innych jak i samego problemu, być może...
Ale nic nie potrafi mi przesłonić piękna, nawet kiedy pikuje na samo dno rozpaczy, wiem, że nadal świeci słońce...
Weroniko wczytaj sie w to, co napisał Andrzej...
Dla pozostałych, przeczytajcie HYMN O MIŁOŚCI ...
I tak jak napisała ela, jeśli ktos sam siebie szanuje, to i inni będą go szanować, a wtedy nie musi podpierać sie poradnikami, bo mimo zbieżnych mechanizmów, każda sytuacja jest inna, każdy problem czy kryzys, jak inny jest kazdy człowiek i sposób jego reakcji ...
Podrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Alkoholiku,
Znowu opacznie mnie zrozumiałeś,
Nie jestem urażona bo szanuję twoje i innych odrębne zdania. A moja wypowiedź miała przybliżyc to co chciałam przekazać min, i tobie,
Egoizm i urażona ambicja są mi obce.
Twoja sprawa czy dasz wiare czy nie,
Pozdrawiam,

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Alkoholiku,

Swiat idzie do przodu. Przyczyną tego nie jest gadanie ( min. przyznawanie się do własnych błędów)
Przyczyna jest inna- są to ludzkie czyny będące z pewnością też wynikiem takiego się przyznania,.Bierne czekanie nic nie da.
Zostaje się w tyle. I traci. Codziennie coraz więcej.
Dlatego oprócz gadania trzeba się brać za robotę. Tworzyć coś nowego lub naprawiać co się popsuło. A nie tylko gadać.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka

W odpowiedzi na wypowiedz CA:

Uważam, że miłośc odpowiedzialna to miłośc stanowcza właśnie: nie ma sprzecznosci między tym, co pisze JP II a Dobson w sprawie odpwoiedzialnosci za miłosc. Zgoda na grzech cudzołóstwa żony/ męża jest przeciwieństwem odpowiedzilaności za małżeństwo, duszę małżonka, za siebie i dzieci. JP II pisze o istocie miłości, Dobson o praktyce życiowej: jak radzić sobie w konkretnych sytuacjach. Czasem człowiek zna ideał, zna teorie, a ma problem z przełożeniem na codzienność. Wielu zdradzonych zamiast szukać szacunku dla siebie, odbudowywać poczucie własnej wartosci daje sie poniżac i wdeptywać w grunt z .... miłości. To chore i przede wszystkim to trzeba w sobie przełamać. Miłość nie pamięta złego, nie unosi sie pychą, wszystko przetrzyma, ale i nie godzi się na grzech, zabijanie siebie na raty, na przebaczanie komuś, kto ma to w nosie i nadal cynicznie grzeszy. Przypominam, ze jednym z grzechów przeciw Duchowi św. (które nie zostana wybaczone) jest zuchwałe przekonanie, że Bóg i tak wszystko nam odpuści,więc hulaj dusza! Cudzołożni małżonkowie często to samo myślą o uległej zonie/mężu. Jak widać Bóg tego nie akceptuje.
Reasumując: podręczniki psychologii bez wiary, trzymania sie Boga niewiele dadzą, ale nic złego w tym ( a nawet bardzo pożytecznego), by mając wiarę szukac pomocy psychologa, który to, w co wierzymy szanuje i uwzględnia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Ja określilabym, ze miłość odpowiuedzialna to miłość wymagajaca...
I właśnie tak, jak piszesz, miłość i próby jej odbudowywania bez wiary, nic nie znaczą, bo brakuje właściwego odniesienia, a pzzy zastosowaniu stanowczości te próby łatwo mogą przerodzić sie w okrucieństwo czy egoizm, i o tym piszę, podkreślam jeszce raz, że nie polecam zachowań, które uwłaczają godności, nie polecam również świadomego trwania w grzechu cudzołóstwa, czy zgody na nie, są momenty kiedy druga osoba, niekoniecnie małżonek, próbuje przekroczyć granicę naszej wolności osobistej, wtedy każdej takiej sytuacji trzeba powiedzieć nie, ale uważam, ze to właśnie delikatność, serdeczność, ciągła chęć przebaczania czy dążenie do pojednania w atmosferze bezinteresownej miłosci są mi blizsze niż dobsonowska stanowczość... ja, właśnie łagodność uważam za żródło siły...
Oczywiście mogę sie mylić...
Poniekąd zgadzam sie z tym co piszesz Agnieszko, jak i z wieloma radami Dobsona, to niezła książka, ale jak do wsystkiego trzeba tu zachować pewien dystans...
a tak naprawdę to czego nam zabrakło w życiu, ja uważam, że chyba wiary i ten brak trzeba przede wszystkim nadrobić, reszta też sie wtedy poukłada, chociaż niekoniecznie według nasego scenariusza, a trwamy w jakichkolwiek patologiach z pewnością nie z miłości .... tylko ze strachu...
pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

do wypowiedzi Agnieszki i CA dodałabym (albo przypomniałabym) słowa z listu Św.Piotra lub Pawła - nie pamiętam w tej chwili:
"nie pozwólcie wydrzeć sobie nadziei".
To jest bardzo ważne, bo czasem takie trwanie przy raniącym współmałżonku, może spowodować tracenie nadziei, a nadzieja jest bardzo ważna we wierze, w skrajnych wypadkach prowadzi do rozpaczy.
Od wiary, poprzez nadzieję do Miłości (czyli Boga).
Pozdrawiam serdecznie. E.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

....W każdym takim przypadku, kiedy trzeba dokonać trudnego wyboru zawsze warto wsłuchiwać się w głos Boga, co On na moim miejscu by wybrał, które rozwiązanie. Żeby usłyszeć ten Jego głos - dar rady Ducha Świętego trzeba być w nieustannej łączności z Nim....
Pieknie to ująłeś Andrzeju, jeżeli jesteśmy na takim właśnie etapie, jeżeli udało nam sie to tego dojść, by nie tracić z Bogiem łączności wewnetrznej, duchowej /dla mnie nadal jest to bardzo trudne/... to wtedy dylematy znikają, ale potrzebna jest jeszcze ODWAGA, zeby... mimo, iż to co podpowiada nam sumienie jest często trudniejsze, bardziej wymagajace... DOKONAĆ WŁAŚCIWEGO WYBORU...
I właśnie takiej odwagi sobie i Wam zyczę...
Pozdrawiam CA
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8