Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak opowiadać o codzienności
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-12, 21:40   Jak opowiadać o codzienności

Wyslane przez: zuza

Moi drodzy,
Mam problem. Jak mam opowiadać o tym co dzieje się w domu swojemu mężowi kiedy pyta.
Mamy dzieci które zaczynają odczuwać całą ta sytuację- wyprowadzka tatusia w celu przemyślenia dalszego życia ( wersja dla mnie) i delegacja ( wersja dla dzieci).
Moim zdaniem nadeszła chwila że coś trzeba postanowić w związku z rozpoczynającymi się problemami emocjonalnymi dzieci.
Mąż zapytał - starałam się wytłumaczyć.
Chyba nie uwierzył. Powiedziałam że trudno opisac dokładnie codzienność komuś kto przebywa poza domem.
Czasami takie sygnały są bardzo ulotne i może je odebrać ktoś kto jest na miejscu i ma bardzo dobry kontakt z dziećmi. Niestety on go nie ma moim zdaniem. Nie jest to możliwe na odległość. Mówiłam że powinien jak najczęściej kontaktować się z dziećmi-
ale on PRACUJE I NIE MA CZASU. tYLE PRACY I NIE MOŻNA INACZEJ.
Odnoszę wrażenie że nie potraktowal poważnie tego co powiedziałam.
A poprosiłam żebyśmy razem poszli do psychologa z synkiem. Że dobrze jak sam dowie się jak mamy dzieciaka wspomóc. Ze musimy pomóc mu razem.
Ze córka coś się domyśla- tu padłopytanie czy mnie pytała- powiedziałam że nie i to jest własnie niepokojące bo mam z nią extra dobry kontakt- 12 lat.
To jak tłumaczyć.
A może zrobię to sama ale wtedy ryzykuję że dzieci stracą zaufanie do taty.
Bo przecież chyba te 1,5 miesiąca poszło w diabły i próba poważnej rozmowy to znowu przytłaczanie. a ja się odsunęłam i przejęłam prawie wszystkie obowiązki na swoje barki. Zeby nie przytłaczać.
Myślałam że rozmowa o dzieciach jak sam pyta może być normalna.
Skończyliśmy w trakcie tematu bo jest zajęty.
Zadzwoni potem.
Mam chęć załatwienia wszystkiego sama bo potrafię.
Jemu chciałam dać szansę do tego żeby wiedział.
Ale tak myślę że chyba go oleję.
Poniesie w ten sposób pewną stratę a mścić przecież się nie chcę. Czy powinnam tłumaczyc mu dalej będąc narażoną na oskarżenie że przytłaczam ( samym tonem odpowiedzi to czuję) czy ochrzanić że mam gdzieś jego odczucia oraz" pragnienie wolności' bo sam mówi że dzieci bardzo kocha.
Co to za rodzaj miłości- korespondencyjna.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza

Spodziewam się dzisiaj telefonu i zupełnie nie wiem co mam powiedzieć w sprawie wizyty u psychologa.
Czy powinnam załatwić to sama.
A potem patrzeć jak tatuś przeprowadza z małm dzieckiem rozmowę w stylu - prosiłem żebyś zaopiekowal się mamusią.
A to przecież dziecko wymaga opieki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Ja bym powiedziała tak ;
'" jeżeli interesuje Cię dobro naszych dzieci , to bądż obecny z nami na wizycie u psychologa , bo dziecko tej wizyty potrzebuje." i nic więcej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Monika
Email: monia.n@wp.pl

Zuza zgadzam sie z Beata, powiedz mezowi gdzie i o ktorej bedziesz z dziecmi u psychologa.Nic poza tym. jesli uwazasz ze jest to potrzebne, to idz z dziecmi do psychologa, przeciez najwyzej psycholog ci powie ze nie ma sie czym martwic, a jesli mialas racje to naperwno ci pomoze. tak mysle.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza

Dziewczyny,
Chyba macie rację. A mnie zaćmiło bo zastanawiałam się jak tłumaczyć.
Ale tak czasami jeszcze miewam.
Czasami myslę że sama utrudniam swoje życie.
Dzięki.
Tak zrobię.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza

Rozmawiałam z moją "małą-dużą" córką. Tak oględnie, bez detali. Nie chciałam zwalać winy na męża.Ani tłumaczyć siebie.
Opowiadałam jak to w życiu bywa.
Dzięki Bogu nie pytała dlaczego. Jeszcze nie pytała.Powiedziałam że oboje bardzo ją kochamy i zawsze może pytac o co tylko chce.
Dlaczego muszę mówić swojemu dziecku takie coś- 6 miesięcy temu jak bylo ok. to opowiadała mi że jej przyjaciółka nie ma ojca. Zostawił ją i mamę. I że nie wyobraża sobie nawet jakie to straszne.
Jak mówić żeby nie upośledzić jej światopoglądu na przyszłość.
Nawet jak się wszystko naprawi- w co mało ufam- to ślad zostanie.
Dlaczego to własnie moje dzieci.
To wszystko jest okropne.
Idę popłakać

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Annie

Mój mąż wcale nie pyta o samopoczucie dzieci . Kiedy je widuje to nie czuć w tym specjalnej troski czy miłosci . Po prostu jakby odbębniał swoje wizyty . Na niczym mu nie zależy . W ogole nie dąży do porozumienia , wyjaśnienia nagromadzonych pytań . Nie mieszka już z anmi piąty miesiąc ale efektów nie ma . NA początku wydawało mi się ze coś z tego będzie i zda sobie sprawę z tragedii jaka na sspotkała . Ale nie ! A ze starsza córką coraz więcej kłopotów . Nigdy mnie nie zapytał jak ja daję sobie radę sama z dwójką dzieci . Nic . kamień . Nie mam już nadziei na to że się zmieni . To chyba taki typ człowieka . Cięzko mi .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8