Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
impotencja w małżeństwie
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-12, 19:50   impotencja w małżeństwie

Wyslane przez: Ania77
Email:

Piszę pierwszy raz...ciężko mówić o swoich problemach,uczuciach...spróbuję...trzeba szukać wyjścia...nie uciekać..
Jestem mężatką od 1,5 roku.Z mężem znamy się od 5 lat. Na początku było pięknie, romantycznie...kwiaty, wiersze...były też namiętne noce. Skończyliśmy studia, rozpoczeliśmy pracę, zaręczyliśmy się, zamieszkaliśmy razem, Coś złego zaczęło się wkradać do naszego życia...na początku było malutkie, nie zauważyłam...potem zaczęło rosnąć, niby nic: zmęczenie, przemęczenie pracą, przygotowaniami do ślubu...(objawy: nie przytulał mnie jak dawniaj, nie całował bez przerwy, nie potrzebował mojej bliskości nieustannie,pomyślałam, że jak będziemy małżeństwem to wszystko się ułoży...Był piękny ślub..łzy w Jego oczach, gdy składał mi przysięgę małżeńską...i cudowne wesele...
Po ślubie nie było czasu na podróż poślubną, bo praca... i jest coraz gorzej..
Mój mąż unika zbliżeń jak ognia, mówimy o tym, że chcemy mieć dzieci (mam 29 lat), ale jak je mieć nie współżyjąc. Jeśli już zdaży się nam kochać(raz w miesiącu), to nie jest jak dawniej...jest szybko i byle jak..często nie do końca...męża nie interesuje czy ja jestem"gotowa" , nie zważa nawet na to, że mnie boli...aby szybko i koniec...potem wychodzi się uczyć( pisze doktorat). Zresztą to jego uczenie się to zawsze dobry wykręt...ja idę spać a on idzie się uczyć. Powiecie mi,że zawsze znajdzie się jakiś sposób, aby zachęcić faceta...niestety próbowałam wszystkiego...romantycznie i perwersyjnie... próbowałam rozmawiać- robił się zły, mówił,że się czepiam, że go nie rozumiem, że jest przemęczony...próbowałam rozmawiać łagodnie i ostro- zawsze z tym samym skutkiem- zero zmiany.
Czasem mam wrażenie, że dla mojego męża liczy się tylko nowy samochód, domek (z marnym skutkiem jak na razie pomimo tego,że tak dużo pracuje) i Jego hobby:ryby ! Próbowałam nawet pojechać z nim na ryby...wstawał o 4.00, szedł wędkować, wracał, czyścił ryby, potem był zmęczony (przecierz wcześnie wstał)więc szedł spać, wieczorem szedł na nocne wędkowanie i wracał, gdy ja już spałam...
Co robić???!!! Kocham swojego męża! On też mnie Kocha ( choć ostatnio czuję się bardziej jak Jego siostra a nie żona, kobieta) nie muszę mieć samochodu, wypasionego domku, chcę jego miłości, czułości, delikatności...
Przecież poza sferą seksualna nasz związek dobrze sie układa.
Czy jest ktoś kto wie jak mi pomóć???


--------------------------------------------------------------------------------

Temat: Re: impotencja w małżeństwie
Wyslane przez: Błękitna
Email: [Skasuj Wiadomosc]
[Edytuj Wiadomosc]
[Dodaj wysylajacego do czarnej listy]
Ania 77. Myślę,że jeśli tak długo trwa ten stan to powinniście się wybrać na wspólną wizytę do seksuologa. Specjalista stwierdzi z jakim rodzajem problemów macie do czynienia i pokieruje dalszą terapią. Wyrażenie zgody na podjęcie terapii może być dla Twojego męża bardzo ciężkim krokiem, ponieważ musiałby tym samym przyznać się do swoich problemów przed osobą trzecią. Nie tracąc cierpliwości namawiaj go do tego w imię dobra waszego małżeństwa. Pozdrawiam Cię serdecznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka

Ja zaczęłabym od czułości -przytulenia, dotyku, bycia blisko bez pełnego seksu. Nie naciskaalbym od razu na seks. Moze on ma jakies problemy, czyms się martwi. Szukałabym spokojnej rozmowy o tym problemie. Moze on sam powoli się otworzy i powie, co się dzieje. Można nie miec ochoty na seks, ale trzeba miec potrzebę czułości, bliskości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Temat - rzeka. Znam ten ból, przeżywam go na nowo od 4 lat, nic się nie zmienia, mimo zapewnień i nieustannych obietnic mojego męża...Nie łączy nas już żadna bliskość, nie ma mowy o żadnym zblieżeniu i cielesności w naszym związku..Mój mąż zdaje się być zimny jak głaz i chyba nie odczuwa żadnych potrzeb i pokus..Probowałam już chyba wszystkiego, ale po tak długim czasie nawet największa wiara i uczucie mogą przygasnąć..Teraz liczę tylko na cud, ale mam coraz mniejszą nadzieję na poprawę...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Największy problem w tym, że mój mąż jest związany ze środowiskiem medycznym i ma przekonanie o "ogromnej" swojej wiedzy w tematyce zdrowia i psychologii. Prawdę mówiąc nie bardzo wierzy w skuteczność psychoterapii, On nie widzi problemu...twierdzi,że jest przemęczony pracą, a jeśli ma wolne kilka dni i już odpocznie to wykłada mi teorie na temat przemęczenia i czasu potrzebnego do jego zwalczenia. Co ja mam zrobić, by ocalić nasze małżeństwo??? Do tej pory myślałam, że białe małżeństwa się nie zdarzają tak naprawdę..ale dziś już wiem,że istnieją...szkoda tylko, że w mojaj sytuacji nie jest to kwestja wyboru.
Co zrobić? Jak się modlić?
Boję się, że jeśli zaproponuję wspólną wizytę u specjalisty, to znów usłyszę, że nie mam co robić i wymyślam problemy, że Go nie rozumiem, że to są tylko moje odczucia.
Może to ja coś robię nie tak?
Mąż jes osobą bardzo wierzącą, religia jest podstawową wytyczną w Jego codziennym działaniu, może jest jakaś instytucja kościelna która może nam pomóc???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tadeusz

Kochane dziewczyny tylko msza św o odnowienie małżeństwa. U mnie też był ten problem, brak zbliżeń, myślałem że zwariuję. Poczytajcie książkę „Cuda mszy świętej”. U mnie po takiej mszy zrobiło się bardzo ciepło, a żona ( chociaż nie chodzi do kościoła ) mówiła że zupełnie nie rozumie co się z nią dzieje, że ma taką ochotę. Trzeba cały czas pilnować bo zło czeka na naszą nieuwagę. Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Oczywiście msza święta to bardzo dobry pomysł, ale nie tylko. Czy jak Cie boli ząb to idziesz do dentysty, czy zamawiasz mszę świętą? Po to są seksuolodzy i psychoterapeuci, żeby w takich sytuacjach korzystać z ich pomocy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Michał! Tylko powiedz mi jak przekonać męża, aby z takiej pomocy chciał skorzystać? Jak Wy, mężczyźni widzicie ten problem? Czy mój mąż wie o tym, że coś złego dzieje się między nami, czy tylko udaje,że tego nie widzi? Może wstyd mu,że nie ma takiego pociągu seksualnego jak jego rówieśnicy?
Poradź mi coś, bo już nie wiem co mam myśleć...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Aniu77, nie wiem czy Twój mąż widzi, że dzieje się coś złego, czy nie. Ale z tego co piszesz wynika, że są jakieś powody (nie wiem jakie) z powodu których Twój mąż nie dostrzega Twoich potrzeb. Wiem, że to temat bardzo delikatny, szczególnie dla facetów, ale niewątpliwie jest to problem w Waszym małżeństwie i Twój mąż powinien o tym wiedzieć. Właśnie, że jest taki problem. Polecam Wam konsultację u psychoterapeuty, a później być może krótkoterminową terapię. Może dla męża, mimo trudności, będzie to łatwiejsze niż wizyta u seksuologa. Na pewno najgorszy jest stan obecny, czyli tak jak opisujesz - żyjecie już bardziej obok siebie niż razem, a Ty pewnie jesteś coraz bardziej sfrustrowana i czujesz się samotna.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Eryk

Droga Aniu77, rozumiem Cie doskonale i jestem wielce zaskoczony iz Twoj maz nie chce rozwijac Twej kobiecosci. Kiedy jeszcze moja Zona byla ze mna niekiedy tez bylem zmeczony lecz radosc z tak cudownej bliskosci sprawiala ze odzyskiwalem sily. Niekiedy zostalem przez Nia przebudzony w srodku nocy, niekiedy niemal spoznialem sie do pracy gdyz nie chciala mnie wypuszczac ze swych objec... Teraz walcze by Jej nie zdradzic... A jak Ona... nie wiem... wiem ze potrzebuje tej bliskosci ktora Jej dawalem. Boi sie ze zmieni decyzje odnosnie rozwodu, potrzebuje mnie lecz probuje sie oszukac... dlatego nie pozwala mi nawet pocalowac swej dloni gdyz obawia sie pewnie ze to przywola Jej pragnienia... Coz moge Ci doradzic, probowalas jak piszesz wszystkiego od wcielenia sie w aniolka po kobiete wampa... moge tylko sie zastanawiac gdzie twoj mezczyzna ma oczy... a moze czuje jakis uraz... boi sie ze nie spelnia sie jako mezczyzna... tak jak doradzali poprzednicy, modlitwe musicie wesprzec pomoca specjalisty... inaczej Wasze malzenstwo bedzie zagrozone... nie, nie posadzam Cie ze zdradzisz ale bedzie Ci coraz gorzej... nawet nie wiesz ile wysilku musze wkladac w trwanie w wiernosci...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-10 09:35:22:

: On nie widzi problemu...twierdzi,że jest przemęczony pracą, a jeśli ma wolne kilka dni i już odpocznie to wykłada mi teorie na temat przemęczenia i czasu potrzebnego do jego zwalczenia. Co ja mam zrobić, by ocalić nasze małżeństwo???

>>Postawić sprawę jasno. Ty widzisz problem w jakości waszej więzi seksualnej. Powtarzaj aż do znudzenia. To powinno go orzeźwić w samouwielbieniu. Bez konsultacji z seksuologiem się nie obejdzie. Albo niskie potrzeby seksualne, albo wręcz impotencja o niewyjaśnionym podłożu. Przyczyny musi wyjaśnić lekarz, nie On czy Ty. W Krakowie na UJ jest wyszkolona kadra psychologów diagnozujących problem i prowadzących zajęcia z takimi ludźmi. Osobiście mogę polecić Zbigniewa Jabłońskiego z katedry seksuologii.

Co zrobić? Jak się modlić?

>>Modlić???

: Boję się, że jeśli zaproponuję wspólną wizytę u specjalisty, to znów usłyszę, że nie mam co robić i wymyślam problemy, że Go nie rozumiem, że to są tylko moje odczucia.

>>To się nie bój. Baniem się nic nie ugrasz. Odbij piłeczkę - On nie rozumie Ciebie, nie rozumie sedna obowiązków małżeńskich. Wiem, że to krępujące, ale należy mu się szkolenie odnośnie choćby zasad kobiecej płodności. Tak rzadkimi kontaktami erotycznymi możesz i 10 lat na dziecko czekać. Z drugiej strony, jak On bardzo jest skoncentrowany na swojej karierze naukowej, to może celowo unika współżycia bojąc się, że niemowlę zakłóci potrzebny do tej pracy spokój. Prawdopodobna jest również hipoteza iż w Jego religijnym wyobrażeniu, seks powinien służyć wyłącznie prokreacji a nie przyjemności, bo przyjemność kojarzy Mu się z wyuzdaniem. Tak czy inaczej, gdybać można długo, a Ty chcesz wiedzieć. Powie Wam konkretnie tylko specjalista z realu, nie tutaj. Nikt Ci nie powie jak go skłonić do wizyty u specjalisty i nikt też tego za Ciebie nie zrobi.

: : Mąż jes osobą bardzo wierzącą, religia jest podstawową wytyczną w Jego codziennym działaniu, może jest jakaś instytucja kościelna która może nam pomóc???

>>Przecież księża zobowiązani do celibatu i bezżenni ani się na seksie ani na problemach małżeńskich nie znają.
Moja koleżanka, też religijna, wyszła za mąż za impotenta. Przed ślubem myślała, że on ją szanuje. Po ślubie okazało się, że po prostu nie może, o czym wiedział wstępując w związek małżeński z młodą, niedoświadczoną dziewczyną. Wiedziała też jego matka. Małżeństwo zostało przez Kościół unieważnione. Dzisiaj jest szczęśliwą żoną i matka 3 dzieci.
Więc masz Aniu77 dwa wyjścia - albo ten stan rzeczy zaakceptujesz, albo zmienisz. Jak? Normalnie - albo On idzie na leczenie, albo Ty do Sądu biskupiego. Tertium non datur.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: marta

Jeszcze niedawno myslalam ,ze rozumiem mojego meza /stres nerwy zwiazane z praca/aon dran ot po prostu mnie zdradzal

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Ja jestem pewna, że mąż mnie nie zdradza. Pracujemy w jednym budynku i cały czas mogę do Niego zadzwonić i spotkać się z Nim ( ale nie kontroluję męża, nie ograniczam Go, Jego praca to Jego praca a moja to moja). Poza tym jeżeli w pracy miałby romans to szybko bym się o tym dowiedziała. A po pracy raczej nigdzie nie wychodzi. Nie ma tajemniczych tel., sms-ów... Nie mam ani jednego podejrzenia o zdradę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: marta

aniu,jezeli wykluczasz zdrade to powinnas doszukac sie innej przyczyny.Moze daj czas czasowi jednak nie badz obojetnabadz czujna.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Jestem jednym z psychologów - wolontariuszy pracujących u ks. Pałygi. Są już poczynione przygotowania aby powstało coś w rodzaju" spotkań z psychologiem on - line". Przepraszam Was wszystkich,że do tej pory nie przedstawiłam sie Wam, ale zrobię to wkrótce w osobnym wątku.

Aniu 77
To, co mogę dodać od siebie w sprawie Twojego wątku:
Dysfunkcje mogą powstawać na jednym z trzech etapów reakcji seksualnej:
1.) na etapie pożądania (obniżony poziom lub brak fantazji i zainteresowań w zakresie aktywności seksualnej),
2.)na etapie podniecenia (u mężczyzn niemożność osiągnięcia lub utrzymania wzwodu),
3.) opóźniony lub przedwczesny wytrysk lub jego całkowity brak.
Przy czym może dojść do zaburzeń w jednym z tych obszarów, lub we wszystkich trzech.

W niewielkim procencie za dysfunkcje seksualne odpowiedzialne są przyczyny fizyczne. Najczęstsze przyczyny fizyczne odnośnie mężczyzn to:
starzenie się, zażywanie środków chemicznych hamujących działanie hormonów płciowych (np; alkoholu, barbituranów, narkotyków, marihuany), lub leków zapisywanych przez lekarza (wśród nich leki obniżające ciśnienie, środki uspakajające, inhibitory MAO, leki przeciwhistaminowe), dalej kłopoty z krążeniem, stany wyczerpania lub defekty anatomiczne, niski poziom testosteronu i inne.

Ogromna większość dysfunkcji seksualnych ma prawdopodobnie podłoże psychologiczne.(Potwierdzony jest wpływ negatywnych emocji na reaktywność seksualną).
W ciągu ostatnich lat osiągnięto wielki postęp w leczeniu zaburzeń seksualnych o podłożu psychologicznym. Mówi się o braku poprawy po terapii krótkoterminowej jedynie w 25% przypadków.

Terapeutą -specjalistą tego typu dysfunkcji jest seksuolog ( może nim być lekarz lub np; psycholog po specjalistycznym szkoleniu). Każdy psycholog przed podjęciem terapii powinien wykluczyć u zainteresowanego przyczyny fizyczne wysyłając go tym samym do seksuologa.

Co do namówienia męża na terapię, myślę,że dobra jest intuicja,żeby szukać sprzymierzeńców wśród ludzi związanych z Kościołem. Może mąż zgodzi się na wspólną wizytę u psychologa w poradni parafialnej (wcześniej na Twoim miejscu poszłabym tam sama i porozmawiała o tym problemie)i tam usłyszy o konieczności wizyty u tego typu specjalisty.

Mąż mógł tak bardzo chciec zapewnić Ci po ślubie dostatek i szczęście, że sam wpadł w pułapkę wypalenia i braku odczuwania radości. Może myśli,że skoro nie jest w stanie zapewnić Ci domku to już jest do niczego w każdej innej sferze życia. ...? Możemy tak sobie snuć hipotezy.

Jeśli chciałabyś o coś zapytać mój numer gg 5411755
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

U mnie ten stan trwa od 5 lat. Wypaliłam sie prawie do cna. Szukałam pomocy, gdzie sie dało. Byłam u seksuologa rozreklamowanego, który powiedział, że w takim przypadku nic się chyba nie da zrobić i dał mi tabletkę viagry na spróbowanie. Byłam wściekła, bo nie po taką poradę poszłam. Kupiłam w aptece tabletki dla męźczyzn PENIGRA, będę mu podsuwała do zjedzenia. Sama nie wiem co robić. Chciałam dodać,że w życiu generalnie raczej się dogadujemy i kocham męża czego dowodem jest, że jestem znim nadal. Kochamy sie raz w roku, z mojej inicjatywy oczywiscie. Ale mój czas piękności i świetności dobiega końca, a zegar biologiczny na dziecko bije nieubłaganie!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Anetko! Bardzo dobrze Cię rozumiem.Też Kocham swojego męża. Ale czasami to bym Nim potrząsła...Czy Oni nie liczą się z naszymi uczuciami, potrzebami...Przecież nie jest to impotencja fizyczna, ale psychiczna...coś mi się wydaje, że Błękitna ma rację co do braku fantazji i zainteresowań.Tak bardzo chciałabym, aby mąż wziął mnie w ramiona bez mojego proszenia, aby chciał być tak blisko mnie jak ja niego.
Anetko coś musimy zrobić...Będziemy myśleć. Dzięki,że się odezwałaś? Pozdrawiam Cię serdecznie!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Droga Aniu, ja już siedze w tym temacie kilka lat. Wyczytalam gdzieś, że jeżeli mężczyzna chrapie, ma wtedy obniżony poziom hormonów męskich. Mój mąż bardzo chrapie i to tego ma bezdech, oczywiście nie leczony. Nie wiem, może w tym upatrywać kłopotów. Jeśli znajdziesz jakąs pomoc proszę daj znać. Może razem coś wymyślimy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Anetko! mój mąż nie chrapie!!!
Jak coś znajdę to dam znać!!!
Głowa do góry...poradzimy sobie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-11 09:51:04:

: Tak bardzo chciałabym, aby mąż wziął mnie w ramiona bez mojego proszenia, aby chciał być tak blisko mnie jak ja niego.

>>Niektórych to nawet proszenie bardzo podnieca ;). A zresztą - On Cię nie bierze, to Ty weź Jego.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Mój mąż właśnie wrócił do domu...jeszcze jedna próba... kolacja przy świecach... szampan... zobaczymy co będzie... jestem dobrej myśli... Trzymajcie za Nas kciuki! Pozdrawiam Wszystkich.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-11 22:58:28:

: Mój mąż właśnie wrócił do domu...jeszcze jedna próba... kolacja przy świecach... szampan...

>> A dajże sobie Aniu 77 spokój z szampanami, świecami itp. oprawą. Na młodego,wyposzczonego erotycznie faceta tylko gwizdnąć wystarczy, a już porzucając wszystko inne gna do kobiety, jak niedźwiedź do miodu. Nie gna tylko w trzech przypadkach: 1. erotyczne potrzeby zaspokaja poza domem, 2. jest impotentem. 3. przestałaś go seksualnie pociągać. Ani Ty ani nikt z tego Forum nie znajdzie przyczyny takiego postępowania męża, a kciukami to się można co najwyżej postukać w bezmyślne czółko. Zachowanie Twojego męża zdecydowanie normalne nie jest. Im szybciej zdiagnozowany zostanie, tym lepiej dla przyszłości Waszego związku. Zamiast stawiać Mu szampana, postaw warunek - albo w przyszłym tygodniu idziecie razem do seksuologa, albo wnosisz o unieważnienie małżeństwa. Z tym szampanem to możesz również trafić jak kulą w płot i spić go tylko zamiast podniecić, bo np. mój mąż po wypiciu dosłownie łyka alkoholu nie był do właściwych czynności seksualnych zdolny. Miał tak od zawsze.Mógł pić alkohol, ale nie "przed łóżkiem".
A1

Pozdrawiam Wszystkich.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Anka1 wszyscy tak narzekają na twój styl i dobitność, ale muszę przyznać szczerze, że mi się czasami podobasz. Wiadomo, trzeba dużo rzeczy rozważyć, ale kubeł zimnej wody na otrzeźwienie czasami się przydaje. Mnie by sie też przydał, jednak od nikogo nie dostałam. Wszyscy wolą umyć rączki od tematu, bo drażliwy, nie wtrącać się, delikatnie coś zasugerować. A ja wiem, że ja potrzebuje wstrząsu, niektórych rzeczy boję się powiedzieć, zrobić, a czasami by się należało. I tak tkwie rok po roku w tym białym małżeństwie...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

A u mnie to już minął 4 rok, ale nie zamierzam przeżywać tego ani minuty dłużej. Po kolejnym monologu i ultimatum postawionym z mojej strony mój mąż chyba w końcu zrozumiał, że ma za dużo do stracenia i wziął sie w garść. Był na spotkaniu z psychologiem, wkrótce idzie ponownie, w najbliższym czasie wybiera sie do seksuologa, a ja zapisuję nas na spotkanie do poradni. Do tego mam już kategorycznie dość tego nocnego chrapania i bez względu na to jakie jest podłoże tego okropnego "nawyku" nakazałam mężowi wizytę u lekarza, zbadanie tej sprawy i zadbanie o własną kondycje i samopoczucie. Koniec tego biadolenia, płakania do poduchy, nie uśmiecha mi sie już dlasze netowe flirtowanie i pokątna zazdrość zakochanym na ulicy..Życie jest za krótkie, żeby tracić najlepsze lata i całą młodość, a my już straciliśmy za dużo i na więcej nie mogę pozwolić. Wróciła mi wiara i znów mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a było już baaardzo źle, mąż o mały włos się nie wyprowadził, ja byłam o krok od romansu, ale Opatrzność Boża czuwa i mam tego świadomość każdego dnia. Pozdrawiam goraco, życzę dużo siły i wiary, która góry przenosi...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Upadająca, proszę daj jakieś wskazówki, jak go przekonać do wizyty u specjalistów. On problemu nie widzi i twierdzi, że tak jest w każdym małżeńtwie, tylko nikt o tym nie mówi, a ja robie problem i wymówki. Że mi się w głowie przewraca od nadmiaru wolnego czasu a z niego chce zrobić niedorajdę.
Proszę!!!
Co zrobić i jakich argumentów użyc?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Ja też proszę o wskazówki.
Co prawda ostatniej nocy sie kochaliśmy, ale myśle, że problem od tego " jednego razu" nie znikł.
Cieszę się Upadająca, że u Was widać już światełko.
Anetko! My też wyjdziemy z tego problemu. Ważne, że już wiemy, że nie jesteśmy same...mamy Boga i siebie... a to bardzo wiele. Pomyślcie, do tej pory byłyśmy same z naszymi problemami...dziś już nie.
Piszcie o tym co Was boli...razem coś poradzimy. Modlę się o potrzebne łaski dla siebie i dla Was!
Dziękuję, że JESTEŚCIE!
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-13 12:17:09:

: Ja też proszę o wskazówki.
: Pomyślcie, do tej pory byłyśmy same z naszymi problemami...dziś już nie.
: ...razem coś poradzimy.

>>Owszem, razem ze specjalistą z zakresu seksuologii coś poradzicie, a nie w internetowym babskim kółku wzajemnej egocentrycznej adoracji. O wskazówki zawsze należy prosić ludzi kompetentnych, w Twoim wypadku seksuologa, a nie laików.
A1

: Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Anetka, Ania77, Upadająca - jestem pod wrażeniem. Właśnie stworzyłyście to, co w psychologii stanowi najważniejszy zasób na drodze do wychodzenia z problemów : GRUPĘ WSPARCIA. Tak trzymać!!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-14 09:24:16:

: Anetka, Ania77, Upadająca - jestem pod wrażeniem. Właśnie stworzyłyście to, co w psychologii stanowi najważniejszy zasób na drodze do wychodzenia z problemów : GRUPĘ WSPARCIA. Tak trzymać!!!!

>>Tyle, że to baby, a wsparcia należy szukać dla Ich dwupłciowych małżeństw, nie dla samych siebie.
A1

Ps." najważniejszy zasób na drodze do wychodzenia z.." Oj Błękitna, ludzie władający poprawną polszczyzną, za chwilę wyjdą z siebie ;).

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

A Ty jesteś w stanie napisać coś sama z siebie, czy tylko potrafisz komentować i czepiać się innych wypowiedzi? Mało to twórcze a bardzo odtwórcze.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Ja wiem, że to jest fajne, ale ja nadal stoje w martwym punkcie. Ani do przodu, ani do tyłu.
Nie wiem, czy nalegać na kochanie się, czy raczej nic nie mówić, nic nie robić i niczego nie inicjować. Poprostu nie wiem.
Może gdzieś jest jakaś ksiażka, przecież to jest wielki problem, jest wiele poradników itd. moze na ten temat też coś jest a my nie wiemy.
Proszę o pomoc, błagam...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Anetko! Właśnie rozmawiałam z psychologiem!!!
Już coś wiem i chcę się z Tobą tym podzielić.
Nie wiem czy w Twoim przypadku jest tak samo jak w moim, ale...
Nasz problem (prawdopodobnie) polega na tym, że mój mąż w dzieciństwie był we wszystkim wyręczany przez swoją mamę (zresztą bardzo kochaną), taki stan trwał do momentu kiedy w jego życiu pojawiłam sie ja i cóż... przejęłam rolę jego matki...kobiety silnej, broniącej swe pisklę przed okrutnym światem. Mój mąż w całym swoim życiu nie musiał za łatwic ani jednej trudnej sprawy ( choćby urzędowej),bo zawsze robił to ktoś za niego...był to obowiązek innej osoby.
Trudno mieć do niego pretensje, przecież to jest w jego pojęciu norma...tak było zawsze
Psycholog powiedziała mi,że nie możliwe jest pożądanie matki(kazirodztwo)... a ja od dnia kiedy razem zamieszkaliśmy nie starałam sie robić nic innego, jak tylko upadabniać się do jego mamy...nawet słowa " Ty jesteś jak moja mama" traktowałam jak najwyższy komplement.
Czas na zmiany...koniec z życiem Życiem własnego męża...czas na poszukanie swojej drogi, którą on będzie chciał iść za mną...czas na to aby On sie mną opiekował a nie tylko ja nim...czas na bycie Jego kobietą, a nie matką
Oczywiści nic gwałtownie...powolutku zmieniajmy zasady gry...Niech nasi Panowie zaczną tęsknić do Naszej tajemnicy...do Naszego głębokiego wnętrza...do Naszego życia...może kiedyś ich tam wpuścimy...a raczej uchylimy im drzwi.
Anetko!!! Nie rezygnuj z małżeństwa...Jeśli nie możemy zmienić tych, których kochamy, zmieńmy się same ...to będzie reakcja łańcuchowa...oni też zareagują
Pisz jak najwięcej o swoich uczuciach ...nie trać wiary...Bóg Ci też sprzyja...to tylko góra na ktorą ciężko wejść a za nia ...może jest coś pięknego..nie wolno Nam tego przegapić...
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

Upadająca a co tam u Was???

Błękitna! Dziękuję!!!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Julia

Przeczytałam wszystkie powyższe wypowiedzi. Znam ten problem również ze swojego małzeństwa. Mąż oddalił się ode mnie fizycznie jakis czas po tym, jak urodziłam dziecko. Próbowałam wiele razy zbliżyć siedo niego, ale kończyło się to awanturą z jego strony. Próbowałam porozmawiać,ale uzyskiwałam wymijające odpowiedzi o zmęczeniu, stresie, spadku potrzeb, problemach z prostatą (???w wieku ok. 30 lat). Potem okazało się, ze oziebłosc meża ma bardziej namacalną przyczynę; romans z koleżanką z pracy...
Wiele razy myślałam o tym, ze jdnym z przejawów samczego egoizmu jest i to, ze mezczyzna zamyka młodą, pełną życia i miłosci kobietę w klatce "niby małżeństwa" i skazuje ją na torturę samotności, odtrącenia, braku dzieci (chciałam mieć drugie dziecko, romans męża oddalił nas na długo a teraz jest wciaż bardzo źle i w dodatku dla mnie zaczyna robic sie za późno...).
Taki facet zachowuje sie jak pies ogrodnika: odbiera kobiecie szanse na szczęście z innym męzczyzną, odgania od niej wszystkich, by ją unieszczęśliwić, zostawić samą, skazać całą jej kobiecośc na uwiąd zamiast pozwolić jej rozkwitnąć. To okropne, bezlitosne i egoistyczne.
Przyrzekać komuś miłośc, szczęście, a potem skazywac na wegetację bez dotyku, pocałunku, bliskości fizycznej.
Dużó pisał tu o tym problemie Eryk. dla kobiety taka sytuacja jest równeiżbolesna, moze podwójnie, bo odbiera jej szanse na macierzyństwo (mnie przychodziło nawet do głowy, by miec dziecko z kims innym niz mąż, przestać sie na niego ogladać, żebrać,czekać itd.)Kobieta czuje się poniżona, odepchnięta, nic nie warta, nieatrakcyjna, bezużyteczna. Odtrącenie fizyczne przez własnego męża jest w oczach kobiety najgorszym wyrazem jego pogardy dla niej, odbiera jej poczucie, ze jest piękna, pociągajaca, kochana.
"Spojrzał, dodał mi urody, a ja wzięłąm ją jak swoją" -jego spojrzenie jest jak lustro, w którym widziałam siebie. W końcu zaczełąm się przeglądać w lustrach spojrzeń innych mężczyzn, bo w tamtym spojrzeniu nie było już nic, nie było mnie...
Takie zachowanie meżczyzny jest po prostu okrutne i sądzę,z e na dłuższą metę zabija w kobiecie całe oddanie mu , miłośc i wystawia na cieżką próbę jej wiernosć.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-15 00:33:37:

: Anetko! Właśnie rozmawiałam z psychologiem!!!
: Już coś wiem i chcę się z Tobą tym podzielić.
: Nie wiem czy w Twoim przypadku jest tak samo jak w moim, ale...
: Nasz problem (prawdopodobnie) polega na tym, że mój mąż w dzieciństwie był we wszystkim wyręczany przez swoją mamę

>>A.Samson, znany polski psycholog i psychoterapeuta udzielił kiedyś wywiadu w Gazecie Wyborczej, ktorego sedno brzmiało: "kopnij swego ojca i matkę w dupę a twoje życie nabierze blasku" Prekursorem Samsona była niejaka Susan Forward upatrujaca toksyn we wszystkich relacjach rodzinych. Wydała kilka książek z chwytliwymi hasełkami i teorią kozła ofiarnego w najbliższych pt. "Toksyczni rodzice", "Toksyczni teściowie", "Toksyczny związek" itp. O toksyczności swoich teoryjek pozwalających zrzucić odpowiedzialność za swoje wybory, decyzje i życie na innych ludzi, zapomniała napisać...

(: Trudno mieć do niego pretensje, przecież to jest w jego pojęciu norma...tak było zawsze

>>Ty też się staniesz ofiarą tej bzdurnej teorii tak, jak uzależnieni. Trudno mieć pretensje do pijaka, że pije, narkomana, że ćpa, bo w ich pojęciu to norma ;).Dopiero Marek Kotański przywrócił psychoterapii uzależnień właściwy wymiar. Niestety po jego śmierci rozmemłało się to wszystko w wygodny dla psychoterapeutycznych miernot relatywizm.

: Psycholog powiedziała mi,że nie możliwe jest pożądanie matki(kazirodztwo)...

>>Aaa, kulę szklaną pewnie miała i z niej wnioskowała, bo z tego co piszesz wynika, że męża na oczy nie widziała i zna wyłącznie Twoją wersję :).

czas na to aby On sie mną opiekował a nie tylko ja nim...czas na bycie Jego kobietą

>>Ach, więc rolę podpory chcesz zamienić na rolę bluszczu? I to w mniemaniu psycholożki dowodzi Twojej dojrzałości? Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Przez cały okres Waszego małżeństwa grałaś rolę, która Ci nie odpowiadała i w pewnym sensie, skoro dzieci nie macie - realizowałaś swoje potrzeby macierzyńskie. Teraz On ma grać rolę opiekuna, ojca "malej, slabej dziewczynki". Nic z tego Koleżanko - on najwyraźniej nie ma ochoty realizować wobec Ciebie roli ojca i kochanka, jako kobiety traktować Cię wyraźnie nie chce. Więc możesz za jego plecami gonić po psychologach i postanawiać co tam sobie życzysz, a on po prostu Twoich postanowień realizować nie zechce i tyle.

, : Oczywiści nic gwałtownie...powolutku zmieniajmy zasady gry...

>>Zmieniajmy?! przecież Ty Koleżanko sama chcesz je zmieniać za Jego plecami, w spisku z psychologiem :))). Nie pomógł szampan i świece, więc kombinujesz następny podstęp w "grze". Wszystko, byle nie szczere i uczciwe postawienie sprawy - albo się leczysz albo żegnaj. Nie ze złośliwości wróżę Ci klęskę, tylko z uwagi na totalny brak realizmu Twojej postawy - podstępnie, skrycie, milczkiem, cichcem, spisek za jego plecami z obcymi..."Gierki" zamiast szczegości, lojalności i uczciwości małżeńskiej.

Niech nasi Panowie zaczną tęsknić do Naszej tajemnicy...do Naszego głębokiego wnętrza...do Naszego życia...może kiedyś ich tam wpuścimy...a raczej uchylimy im drzwi...ż sprzyja...to tylko góra na ktorą ciężko wejść a za nia ...może jest coś pięknego..nie wolno Nam tego przegapić...

>> "..liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i żal..." Witkacy Koleżanko, choć wolałabym Kotana zacytować ;). Niestety, za bardziej dosadne słowa to by mnie Admin z Forum wywalił.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Anko1 mądrze czasami mówisz, chociaż dosadnie. Ale co zrobic? Jak postępowac? Ja rozkładam ręce i błagam o pomoc!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ania77
Email:

Aniu1! ależ mnie zdenerwowałaś!!! Zdaje się,że jestes na tym forum tylko po to, aby denerwować...Taka jednostka jak Ty,(reprezentująca podobne poglądy), się już w kartach historii zapisała... mowa o Adolfie Hitlerze...tylko, że miała kiepskie public relation...i źle skończyła...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ann3

Aniu77. Pisałaś, że maż jest bardzo religijny. Znalazłam dla CIebie 3 weresty, które wprost traktują o współzyciu małżeńskim.
1 Koryntian 7:3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi.
4 żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.
5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Anetka dnia 2006-03-15 18:33:57:

: Anko1 mądrze czasami mówisz, chociaż dosadnie. Ale co zrobic? Jak postępowac? Ja rozkładam ręce i błagam o pomoc!

Anetko, to nie tylko Twój problem,tylko Waszych wzajemnych relacji w małżeństwie więc żadną miarą nie uda się rozwiązywanie go bez męża! Zwłaszcza w sytuacji, gdy tylko jedno z Was czuje się pokrzywdzone, a drugie zdrowe. W ten sposób porozumienia nie osiągniecie nigdy, nie za plecami współmałżonka, lecz wyłącznie z Jego udziałem!!! Dlaczego jak ognia unikacie wizyty u seksuologa, tylko stosujecie jakieś działania pozorne, zastępcze, jak Ania77 z tym psychologiem? Psycholog się na seksuologii nie zna!!! Terapia więzi seksualnej musi być prowadzona tylko u seksuologa!!! Jeżeli tylko jedna strona jest zainteresowana poprawą relacji w małżeństwie, to całą aktywność trzeba skierować wyłącznie na przekonanie jej do współdziałania, a nie samotnej gonitwie po psychologach. Psycholog Waszych partnerów nie widział na oczy, nie wie o co mają do Was żale i pretensje. Gdybać można w nieskończoność a żeby w realu coś sensownego powiedzieć, trzeba znać racje obu stron!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Ania77 dnia 2006-03-15 23:24:09:

: Aniu1! Taka jednostka jak Ty,(reprezentująca podobne poglądy), się już w kartach historii zapisała... mowa o Adolfie Hitlerze...

No comments...ze stratą dla Ciebie. Wątrobę pewnie polecisz do ginekologa leczyć ;).
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Ania 77, Anetka obie jesteście w sytuacji, kiedy wasi mężowie nie chcą słyszeć o wizycie u seksuologa. Macie za to poczucie że dłużej już tak nie jesteście w stanie żyć. Dlatego zupełnie spokojnie ,możecie zacząć terapię własną u psychoterapeuty i swoją postawą oraz zmianą uzyskać poważny argument za wspólną wizytą u seksuologa. Bardzo często pójście żony do psychologa jest dla męża znakiem,że skończył się okres chowania głowy w piasek i trzeba zacząć coś robić. Często właśnie wtedy zgadzają się na wspólną wizytę u seksuologa, i mogą zacząć razem właściwą terapię.

Jak wiecie problematyczna sytuacja w związku zawsze ma dwie strony. Jeśli jedno z małżonków boi się lub nie chce wejść w terapię, drugi może zacząć od siebie. Terapia indywidualna zawsze może przekształcić się w małżeńską. Nie trzeba także trzymać terapii własnej w tajemnicy przed mężem - przecież to oczywiste.

Pozdrawiam Dziewczyny, jesteście na najlepszej drodze i nie traćcie ducha.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: impotencja w małżeństwie wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-16 08:18:53:

: Ania 77, Anetka obie jesteście w sytuacji, kiedy wasi mężowie nie chcą słyszeć o wizycie u seksuologa. Dlatego zupełnie spokojnie ,możecie zacząć terapię własną u psychoterapeuty

>>Na zasadzie: Skoro On nie chce, to Ona niech się zacznie leczyć :)))))). No Błękitna, pazerni na forsę amerykańscy psychoterapeuci do pięt Ci nie doroastają.

i swoją postawą oraz zmianą uzyskać poważny argument za wspólną wizytą u seksuologa.

>>Czyli to co pisałam - jak One same zaczną leczyć wątroby, może Ich mężów skłoni to do leczenia żołądka :).

Bardzo często pójście żony do psychologa jest dla męża znakiem,że skończył się okres chowania głowy w piasek i trzeba zacząć coś robić.

>>Albo pomyślą - jak się uważa za szurniętą, to niech się leczy, mnie nic do tego, chce mieć święty spokój. Albo nie daj Bóg poszukają poza domem panienek, które ich dowartościują.

: Jak wiecie problematyczna sytuacja w związku zawsze ma dwie strony. Jeśli jedno z małżonków boi się lub nie chce wejść w terapię, drugi może zacząć od siebie.

>>Na zasadzie: wójt ukradł, cygana powiesili.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Wszystkim sie fajnie gada, do psychologa, do seksuologa. Tylko gdzie ich znaleśc, skoro ja do najbliższego miasta mam 80 km i jestem bez samochodu, do tego pracuje u prywatnego, u którego nie dostaje się wolnego tak ot sobie. Tym bardziej, że mąż problemu nie widzi.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Upadająca

Witam po przerwie!Tak sobie czytam co tu piszecie i mój entuzjazm nieco opada zwłaszcza po wypowiedziach Anki1, które swoją drogą mocno do mnie przemawiają, chociaż są całkowicie pozbawione elementu wiary, który mnie dalej trzyma w tym małżeństwie oprócz uczuć, jakie żywię do męża. W sferze seksualności w moim związku dalej nic się nie zmieniło, mąż co prawda deklarował, że wybierze się na wizytę do seksuologa, ale nie wiem czy do tej chwili udało mu się to postanowienie zrealizować. Nie omiezkam go o to zapytać przy pierwszej nadażającej się okazji...Wiem natomiast jedno, że podczas mojej ostatniej choroby i ogólnego osłabienia organizmu bardzo się o mnie troszczył i zdałam sobie sprawę, że to właśnie on jest ta osobą, którą chciałabym widzieć przy sobie za parę i parenaście lat. I choćby z tego względu daje nam jeszcze jedną szansę. Przy czym tym razem nie ma żadnych kompromisów z mojej strony, wyprowadzamy się od rodziców, on koniecznie umawia się na rozmowę z seksuologiem i ewentualne badania, a w razie konieczności udajemy się do poradni małżeńskiej, aby odnaleźć nasze dawne relacje i to, co pogubiło się po drodze. Nie mam pojęcia jak skłonić do tego Waszych mężów, ja walczyłam z moim przez ponad 4 bardzo długie dla mnie lata i w końcu przyszedł ten moment otrzeźwienia dla mojego męża. Rozmowa ostatniej szansy była bardzo krótka, ale na temat, chociaż odbywała się podczas dłuższej jazdy samochodem. Jasno przedstawiła mężowi swoje stanowisko, wyjaśniłam, jak się czuję w tym małżeństwie, czego oczekuję od niego i jakie widzę możliwości i szanse na naprawę naszego związku. Mąż chyba był w szoku, chociaż zapewniam, że słyszał podobne teksty wielokrotnie. Być może zdał sobie sprawę, że tym razem to nie żaden blef i naprawdę mogę go zostawić. Z ubolwaniem zapytał tylko, co się z nami stało?" i wiedziałam, że bardzo mu zależy, żeby chociaż od tamtej chwilii sprawy potoczyły się innym torem. Oczywiście nie mam pewności, że tak będzie. Każdego dnia dopadają mnie wątpliwości czy dobrze robię decydując się na to, bo może przedłużam sobie cierpnie, na przykład o kolejny rok. Z drugiej zaś strony mocno wierzę, że każda parabola się kiedyś musi dobic i może przyszła właśnie kolej na moją...Osobiście staram się mniej czasu spędzać w necie, który pochłaniał mi mnóstwo wolnego czasu i stanowił pokusę do zawierania różnych interesujących znajomości. Mąż postanowił mniej czasu poświęcać pracy, od przyszłego miesiąca będzie wcześniej wracał do domu i mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Na pewno będzie ciężko, ale zwykle nie doceniamy tych rzeczy, które łatwo udaje nam się osiągnąć...Pozdrawiam i powodzenia!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9