Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Życie po separacji - odbudowa związku. cz. 1
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-11, 20:31   Życie po separacji - odbudowa związku. cz. 1

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Mam na imię Beata.
Nie jestem już zagubiona , bo odnalazłam właściwą drogę.

Jak już pisałam wcześniej w moim małżeństwie po 4 m-ach ( jedynej w trakcie trwania związku i bardzo bolesnej separacji ) doszło do pojednania.

Padło tu kiedyś stwierdzenie ,że Ci którzy mają kryzys za sobą odchodzą z tego forum . Ja nie zamierzam i mam nadzieję ,że dalej mogę liczyć na cenne uwagi i spostrzeżenia ,za które Wszystkim serdecznie dziękuję.

Moje małżeństwo wymaga teraz opieki specjalistycznej.Podjęliśmy terapię, ale liczę na Waszą pomoc i wsparcie w całym moim procesie odbudowy zwiazku.

Jak zauważyła Aia belgia trudno jest uzyskać fachową poradę w odbudowie związku , a jest to szczególnie ważne , by nie powielać wcześniejszych błędów i umieć się właściwie zachować w nowej sytuacji.Trwam nadal w modlitwie ,dziękuję też Panu Bogu i proszę go o dalsze prowadzenie w tej trudnej też obecnie sytuacji. Pozdrawiam wszystkich. Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Beatko kochana:)
My też już razem duchowo choć jeszcze osobno fizycznie, wiem, że po moim powrocie do kraju czeka nas terapia, pisz proszę na bieżąco jak się wszystko rozwija u Was, będziemy razem próbować budować na nowo

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Dziekuję Aniu .Pragnę teraz wszystko pozmieniać tak, aby mój obecny związek był naprawdę szczęśliwy.
Wiem ,że sama tego nie dokonam. Potrzebuję fachowej pomocy.
Będę pisać na bieżąco.Bo problemy na pewno będą , raz większe, a raz mniejsze.Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Tom

Hej Milo mi slyszec taka wiadomosc ,czy moglybyscie mi bardziej naswietlic jak doszlo do pojednania.Ja wiem ze to bardzo prywatne ...kurcze ja dzis widzialem sie z zona i milo mnie zaskozyla tym ze mysli o powrocie do Polski co kiedys razcej nie wchodzilo w gre ,ale nie wspomina rzecz jasna ze chce ze mna wrocic ale sam fakt ze chce wrocic jest sygnalem ze tutaj czuje sie samotna w Angli i naprawde oprocz jezeli chodzi o pomoc nie ma nikogo . Tz nie wiem czy sie pojednamy tz czy moja zona bedzie chciala odbudowac nasz zwiazek , ja sam powiem szczerze nie wiem , jezeli ona zgodzilaby sie w przyszlosci na terapie malzenska to ja sie tez zgodze ale terapia jest potrzebna ze wzgledu na przyszlosc a konkretnieeeee chodzi o to ze ja wiem ze jak bedziemy razem to predzej czy pozniej urodzi sie nam dziecko iiii tutaj mam obawe czy znowu nie zajdzie nawrocenie mojej zony i ponowne odejscie. Ja bardzo powaznie podchodze do tego tematu , moja zona jeszcze nas napewno razem nie widzi , pewnie juz nas widzi jak osobno zyjacy ludzie bo ja nie ukrywam ze tak jest ....ja zdziwilem sie w tym tyg ze moja zona poprosila mnie o pomoc ... to mnie bardzo dowartosciowalo a z kolei zmartwilo ze ona naprawde nie ma bliskiej przyjaciolki ktora by jej pomogla w pewnych technicznych sprawch , nie wiemmm , bardzo jestem ciekawy jak to jest jak dochodzi do pojednania , my potrafimy sie do siebie przytulic tz gdy byla zona u mnie to razem na ogladalismy film i bylo fajnie , ale tak jakos jak przyjaciele a nie malzenstwo to sie wyczuwalo . Wiem ze tak naprawde ona sama musi dojsc do tego czy chce ratowac nasze malzenstwo , powiem tak ze ja juz nas widze osobno i widzialem osobno ,ale dzisiejszy dzien dal mi do myslenia bo zachodza pewne rzeczy jakich we wrzesniu bym sie nie spodziewal , chcialbym zeby zona jaknajpredzej wyjechala do PL zeby tam odpoczela i moze wtedy zateskni zacznie wspominac , jednak za granica jest wiecej stresow,,,ale wiem ze teraz od niej musi to wszystko wyjsc ,ona musi to sobie poukladac.Czy moglabys mi bardzo prosze napisac jak przebiega taka terapia malzenska oczywiscie jak to nie naruszy twojej prywatnosci .bardzo bardzo gratuluje

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Tomie - poczytaj moje posty, opisałam w nich całą historię pojednania.
Zaczęło się od przyjaźni - prawdziwej, potem wróciły inne uczucia...
Teraz raz jest lepiej raz gorzej, czasami są trudne chwile, wracają bolesne wspomnienia, ale coraz rzadziej, coraz mnie bolą. My jesteśmy wciąż na odległość - ja w Belgii mąż w Polsce, wracam we wrześniu. Widzieliśmy się w okresie noworocznym, teraz spędzimy razem święta, czasem przyczyną nieporozumień jest paradoksalnie tęsknota, czasem samotność, ale jest dobrze, przeszłość odchodzi

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Tom
Ten wątek jest odpowiedzią na Wasz.
Jest dowodem na to ,że nie zawsze SEPARACJA OZNACZA KONIEC.W naszym i Ani przypadku doprowadziła ona do POJEDNANIA.

Napisałam GO z OGROMNĄ NADZIEJĄ , że będą tu pojawiać się NOWE osoby, których separacja zakończyła się POJEDNANIEM , a nie rozstaniem.

Tak jak pisze Ania - jest to powolny proces odbudowy uczuć. One to zmieniają się z dnia na dzień .Były momenty ,że ja również wpadałam w dołek ,że w moim przypadku nie jest możliwe całkowite uzdrowienie. Mąż był uczuciowo bardzo daleko. Wydawało mi się ,ze juz zupełnie do mnie nic nie czuje oprócz niechęci i ewentualnych wspólnych obowiązków.

TO PRZYSZŁO NAGLE . W ciągu paru chwil. Całkowite odblokowanie i chęć bycia razem. W naszym przypadku - bez słów . One były zbędne. Wszelkie urazy poszły w zapomnienie. Nagle opuściły mój umysł. Poczułam ogromny przypływ uczuć ze strony Męża. Jego cudowne oczy zaiskrzyły tak , jak w dzień Naszego ślubu. I tak iskrzą do dziś.Pojawiło się świeże , nowe odbudowane uczucie. Nasz związek został z pomocą Pana Boga uzdrowiony.I nadal go proszę o dalsze prowadzenie.

Byliśmy już na pierwszej wizycie u pani psycholog ( decyzję o pójściu podjęliśmy 5 tygodni wcześniej) . To była moja inicjatywa, a Mąż wyraził chęć pójścia.Były opory i mieszane uczucia przed wizytą.
Podjęcie terapii - to właściwa decyzja- a teraz należy popracować nad dalej tkwiącymi problemami.

Tom z tego co piszesz wynika ,że Twoja Żona - zatęskniła i ma chęć powrotu do Ciebie. Poprosiła Cię o pomoc. I to jest wystarczający sygnał.Nie spodziewaj się ,że powie Ci to wprost. Wcale nie musi. Może mieć opory,czuć się niezręcznie - jak ma do Ciebie się przybliżyć.To ,że między Wami jest przyjażń - to bardzo dobrze. Jako Mężczyzna spróbuj przejąć inicjatywę - bez wzglęgu na to ,że ona odeszła. A to ,że w przeszłości mówiła, że Cię nie kocha - obecnie nie ma znaczenia. Mój Mąż kiedyś w emocjach krzyczał ,że mnie nienawidzi i jestem wariatka. Po miesiącu separacji- gdy zauważył ,że go całkowicie ignoruję powiedział- Cieszę się ,że nareszcie zrozumiałaś ,że Cię nienawidzę. Oj bolało , bolało okrutnie.Ale dziś NIE BOLI- wiem,że to był krzyk rozpaczy.Bo w gruncie rzeczy cierpiał i czuł się nieswojo, a tak w głębi duszy nie chciał rozstania ze mną.

Separacja daje czas na przemyślenie i podjęcie decyzji. Czas na tęsknotę i zagłuszenie emocji.Sam kiedyś pisałeś do Mazura- żeby odróżnić emocje od prawdziwych uczuć.Według mnie Twoja Żona przeszła kryzys- każda kobieta to przechodzi. Ja też - "Czy na pewno ten mężczyzna ,którego poślubiłam jest tą drugą połówką" . Po separacji wyciąga się - odpowiednie wnioski. Próbuj teraz. Nie musisz jej wcale pytać -może odbyć się bez słów. A słowa same nadchodzą. Mój zamknięty na parę zamków Mąż - z dnia na dzień się otwiera. Zaczyna SAM od siebie omawiać nasze problemy. To też samo przychodzi - nagle. Ja nie przyśpieszam,czekam jak SAM do tego DOJRZEJE. Nic na siłę.

Co do terapii - na pierwszej wizycie oboje opowiadaliśmy o naszych problemach. Psycholog słuchała. Sama wyznaczyła nam kolejne spotkania.Mąż z chęcią wyraził zgodę na dalsze ,a przed wizytą - był nerwowy - nie bardzo miał ochotę pójść pomimo wcześniejszej deklaracji. Teraz mówi,że naprawdę było warto dla Nas- aby rozwiązywać problemy tkwiące w nas samych.

Tom z niecierpliwością czekam na dzień, w którym dopiszesz się tutaj do tego WĄTKU Pozdrawiam. Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: alkoholik

Witam.Beata,Ania-belgia......fajnie się czyta Was.Fajnie że zaczyna się Wam układać.Podziele się z wami swoim doświadczeniem....nie z nałogu zdrady a z nałogu alkoholizmu.Tak naprawdę to myslę że i jedno,i drugie jest uzaleznieniem.I jedno i drugie wymaga leczenia.Czytam w Twoim poscie Beata że sukces przyniosła Ci tzw."twarda miłośc".Tak,twarda miłość to konsekwencja w odpowiedzialności za swoje czyny i nie branie odpowidzialnośći za czyny tych którzy są w szponach uzależnienia.To nie obwinianie i ciagłe wytykanie błędów partnera ale nazywanie rzeczy po imieniu.We wspólnotach 12-Krokowych jedną z podstawowych rzeczy jest uznanie swojej bezsilności wobec nałogu.Widocznie Wasi mezowie uznali juz swoja bezsilność i to ze nie kieruja własnym zyciem.Że rzadzą nimi żądze.A jak rządzą mna żądze to ja sobą nie rządzę.W upadku jest siła.Paradoks......ale im mocniej boli upadek tym człowiek wychdzi najczęściej mocniejszy.Jest taka modlitwa omawiana przez trzeżwiejących alkoholików na mityngach:
Boże,
użycz mi Pogody Ducha
abym godził sie z tym
czego nie moge zmienic,
odwagi
abym zmieniał to co moge zmienic
i
mądrości,abym odrózniał jedno od drugiego.

Polecam ja Wam i zyczę abyscie zrozumieli sens tej modlitwy.Abysmy zawsze odrózniali to co zalezy od nas, od tego co jest poza naszym zasięgiem.Abysmy nie bali się walczyc o dobro,ale poprzez zmianę najpierw siebie a nie innych.Pogody Ducha

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Nie wiem, czy Cię dobrze zrozumiałam,ale chcesz powiedzieć ,że Mąż nie wyszedł w uzależnienia zdrady i nie wyjdzie ? Bo taki właśnie zasiałeś teraz we mnie niepokój ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Beatko, Alkoholiku
Tak sobie myślę, że warto odróżnić od siebie dwa typy zdrajców - tych, którym zdarza się to notorycznie z różnymi kobietami (ot tak dla sportu, adrenalina itp) i tych, którzy się pogubili i zrobili to raz, nawet jeśli to trwało jakiś czas. Wydaje mi się, że większości ludzi zdarzyło się choc raz w życiu upić, jednak to nie znaczy, że są nałogowymi alkoholikami i potrzebują terapii.
Beatko, głowa do góry - skoro jest dobrze, nie szukaj drugiego dna, nie doszukuj się dziury w całym, nie szukaj podstępu, bo samą siebie zadręczysz. W chwilach wątpliwościwestchnij do Boga i przytul się do męża.
Będzie dobrze, zobaczysz.
Wydaje mi się, że teraz największym zagrożeniem dla nas jesteśmy my same - a dokładnie demony w naszych głowach... trzeba nauczyć się sobie z nimi radzić a to nie takie proste...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Takiej właśnie Aniu odpowiedzi oczekiwałam. Bo niestety człowiek ma teraz przeczulicę i pracuje nad odbudową zaufania, a to bardzo trudne.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Życie po separacji - odbudowa związku. wyslane przez Beata-zagu dnia 2006-03-05 14:14:04:
:
: TO PRZYSZŁO NAGLE . W ciągu paru chwil. Całkowite odblokowanie i chęć bycia razem. W naszym przypadku - bez słów . One były zbędne. Wszelkie urazy poszły w zapomnienie.

>>Pożyjemy, zobaczymy. Beata, nie chcę gasić Twojego optymizmu, jednak nic nagle nie przychodzi, czeka Was jeszcze wiele miesięcy ciężkiej pracy, a urazy też "nagle" zapomniane nie zostały, tylko zepchnięte do podświadomości. Słowa potrzebne są zawsze. To one Tworzą więź, nie emocje. Słowami będziecie u psychologa leczeni, oby skutecznie.

Mój Mąż kiedyś w emocjach krzyczał ,że mnie nienawidzi i jestem wariatka. Po miesiącu separacji- gdy zauważył ,że go całkowicie ignoruję powiedział- Cieszę się ,że nareszcie zrozumiałaś ,że Cię nienawidzę. Oj bolało , bolało okrutnie.Ale dziś NIE BOLI- wiem,że to był krzyk rozpaczy.Bo w gruncie rzeczy cierpiał i czuł się nieswojo, a tak w głębi duszy nie chciał rozstania ze mną.

>>Może i nie. Może tamto to były emocje, a obecnie impulsy ;).Funkcjonując w słownej materii należy pamiętać, że o parę słów za dużo może zniszczyć to, co budowało się wiele miesięcy. Słów złych cofnąć nie można, zapadają one głęboko w pamięć, jak jak ołów w drukarskiej matrycy i blizny zostają.
:
: Według mnie Twoja Żona przeszła kryzys- każda kobieta to przechodzi.

>>Nie każda. Kryzys w tej sytuacji dotyczy związku.

Ja też - "Czy na pewno ten mężczyzna ,którego poślubiłam jest tą drugą połówką" .

>>No wybacz, ale na takie pytania jest czas przed ślubem. Po ślubie klamka zapadła. Musisz kochać męża nie dla jego zalet, ale pomimo wad.

Nie musisz jej wcale pytać -może odbyć się bez słów. A słowa same nadchodzą.

>>Na początku było Słowo ;). A bez słów, to porozumienie typowe dla zwierząt i na bardzo prymitywnym poziomie. Nawet język migowy u głuchoniemych jest językiem Słowa. Porozumienie pozawerbalne opiera się na impulsach i fizjologii, jest poza rozumem.

czekam jak SAM do tego DOJRZEJE.

>>Do czego on ma dojrzeć? Okres dojrzewania kończy się z osiągnięciem pełnoletniości. Potem krzywa dojrzałości stabilizuje się, aby ok. 40 powoli schodzić w dół, do przejrzewania.

: Co do terapii - na pierwszej wizycie oboje opowiadaliśmy o naszych problemach. Psycholog słuchała. Sama wyznaczyła nam kolejne spotkania.Mąż z chęcią wyraził zgodę Teraz mówi,że naprawdę było warto dla Nas- aby rozwiązywać problemy tkwiące w nas samych.

>>Wygląda, że trafiliście na profesjonalistę, chociaż jeszcze za wcześnie, żeby coś konkretnego powiedzieć.Za pół roku się okaże, czy jesteście na dobrej drodze czy nie. Powodzenia!
A1

Pozdrawiam. Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Aniu
O key . Ale ja już nie mam innego wyjścia -jak tak właśnie interpretować to, co dzieje się w moim związku.

Tak myślałam, że skomentujesz też moją wypowiedż . Skoro uważasz ,że zwierzęta porozumiewaja się bez słów - to bądż taka mądra i podpowiedz mi co mam zrobić , aby mój Mąż też tak uważał ??? Zapewniam Cię, że On jest dumny i ambitny tak jak Ty i nie jest to takie łatwe i proste. Mój Mąż nie umie rozwiązywać problemów rozmową .Zwykle - reaguje w ten sposób ,że zagłusza je np . głośnym oglądaniem telewizora. Nie lubi omawiać i rozmawiać na trudne tematy. Sama pisałaś ,że dorosłego człowieka nie da się "zmienić".To jest cecha jego osobowości.

A co do tej połówki- to mylisz się . Często po paru latach po ślubie dopiero można dobrze poznać drugą osobę i wpaśc w dołek uświadamiając sobie ,że może ta osoba jest nieodpowiednia.

Nawet znajomych często poznaje się dobrze po wielu latach.A najłatwiej w trudnej sytuacji.
Pozdrawiam.Beata.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Jestem po drugiej wizycie u psychologa. Wszystko wskazuje na to ,że Pani stosuje właściwą terapię zmierzającą do usuwania żródła konfliktów w moim związku.Leczy przyczyny, usuwając skutki " naszej choroby "

Ostatnio tu na forum jest przepychanka - kto lepiej radzi i zna dany temat. I niestety może to mieć bardzo zły wpływ na NAS , którzy potrzebują pomocy.Doświadczyłam tego na terapii. Wypowiadałam sie słowami i zdaniami doradcy tu na forum. Moja pani psycholog od razu się zorientowała ,że korzystam z innej pomocy i dała mi do zrozumienia,że są to wypowiedzi kogoś kto podszkolił się na jakichś tam kursach i próbuje się znać na psychologii.

Ale teraz mam przynajmniej wyrobione zdanie ta temat porad, które są tu udzielane przez niektóre osoby , a pani wykazała się bardzo dobrą wiedzą i doświadczeniem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Życie po separacji - odbudowa związku. wyslane przez Beata-zagu dnia 2006-03-07 21:16:58:

: Ostatnio tu na forum jest przepychanka - kto lepiej radzi i zna dany temat. I niestety może to mieć bardzo zły wpływ na NAS , którzy potrzebują pomocy.

>>Och, Błękitna jest nieszkodliwa tyle, że zadufana w swoje racje. Bezkrytycznie wierzy w nieograniczone możliwości psychoterapii i kształtowania psychiki dorosłych ludzi jak ciasta na stolnicy. Nie będzie przecież wątpliwościami podcinała gałęzi, na której długo, z mozołem się sadowiła, wielkie pieniądze na to wydając. /Chyba 2500zł rocznie, co Błękitna? Kiedy Ci się to zwróci ;)./ Wreszcie, po wielu trudach usiadła. Więc i siedzieć tam chce spokojnie.

. Wypowiadałam sie słowami i zdaniami doradcy tu na forum. Moja pani psycholog od razu się zorientowała ,że korzystam z innej pomocy i dała mi do zrozumienia,że są to wypowiedzi kogoś kto podszkolił się na jakichś tam kursach i próbuje się znać na psychologii.

>>A cóż Ci miała Beatko powiedzieć? Że jakiś internetowy "doradca", właściwie nie tyle doradca co dyskutant, stanowi zagrożenie dla jej pozycji? Nastawia Cię krytycznie do jej pracy, proponuje wymagać i egzekwować zobowiązania wynikające z kontraktu, ponosić odpowiedzialność za terapię, której się podjęła. Więc huzia na Józia. Należy zdeprecjonować wiedzę tego "buntownika" żeby klient uwierzył, że to ona na prawdę zna się na psychologii. Za następna wizytą przyjrzyj się dokładnie dacie uzyskania certyfikatu przez te panią. Ten certyfikat powinien wisieć w ramkach na ścianie gabinetu. Wiele Ci to powie o jej doświadczeniu.
Moda na psychoterapię przyszła do Polski z USA. Tam klient kilka - kilkanaście lat płaci obcemu, obojętnemu człowiekowi za wysłuchiwanie jego zwierzeń. O efekty nie pyta, nie ośmieli się nawet pisknąć - coś mi pan dał za ciężką forsę, którą w pana przez lata ładowałem? Tutaj też się zaczyna terror psychoterapeutów wobec bezbronnych i naiwnych. Nie pomogło? Cóż, widać Bóg tak chciał ;). A forsa? Przecież sam żeś pan płacił...

: Ale teraz mam przynajmniej wyrobione zdanie ta temat porad, które są tu udzielane przez niektóre osoby , a pani wykazała się bardzo dobrą wiedzą i doświadczeniem.

>>Jak chodziłam z małymi dziećmi do ośrodka zdrowia, pełno takich "ocen" przyjmujących pediatrów usłyszałam w poczekalni. Mamuśki po z trudem ukończonych zawodówkach "oceniały" lekarzy. "Ta dobra, bo lek przpisała który pomógł dziecku od razu, a tamta 3x antybiotyk zmieniała...ta taka zawsze miła i uśmiechnięta...a do tamtej niech pani nie idzie, bo sąsiadka mi mówiła, że jej dziecku zaszkodziła...To tyle, co do ocen lekarzy przez laików. Jednak bez dokładnego skontrolowania wiedzy i specjalizacji, żaden lekarz w ZOZ nie będzie zatrudniony, ani gabinetu prywatnego nie otworzy. Psychoterapeuta otworzy, bo jego praca jest możliwa w ramach działalności gospodarczej, jak przekupki na jarmarku. Zaś ZOZ-y nie mają żadnych wytycznych co do przyjmowania na etaty psychoterapeutów. Może tam pracować jako psychoterapeuta szczawik, na pierwszym roku studiów podyplomowych z zakresu psychoterapii.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Jakoś dziwnie pominęłaś mój wcześniejszy post dotyczący Twojego komentarza ???

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Beatko,
Troszkę Ci zazdroszczę możliwości psychoterapii, nam póki co zostaje internet, forum, czasami jak uda mi się zdobyć, jakaś książka. Beatko, czy ja dobrze kojarzę, że jesteś z Poznania? Jeśli tak, to proszę podaj mi namiary ma Waszą panią psycholog, żebyśmy po moim powrocie nie musieli już szukać i nie nacięli się na jakiegoś szarlatana.
U nas spokojnie, ciepło mimo pakudnej pogody za oknem, ostatnio bardzo dużo pracuję, wstaję biegnę do pracy, wracam z pracy padam, pierwszy raz od dawna nie rozmawialiśmy codziennie. Mąż bardzo tęsknił, mówił mi potem, że przyzwyczaił się do codziennych rozmów ze mną - zawsze rano pijemy razem kawę i wieczorem po powrocie z pracy jemy kolację (razem czyli w tym samym czasie rozmawiając przez telefon), w sobotę robimy razem zakupy - oczywiście też przez telefon (na szczęście są karty zniżkowe). Już niedługo bo za troszkę więcej niż miesiąc będziemy mieli tydzień dla siebie, a potem jeszcze 4-5 miesięcy i wracam...
Zbudujemy nasz dom na nowo tym razem na skale

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

I tego Wam życzę z głębi serca.
Aniu przykro mi , ale niestety nie jestem z Poznania.
Póki co na tym interncie to trzeba troszeczkę uważać na różne opinie. Bo ten sam problem jest tu w dwojaki sposób interpretowany i powstaje w głowie mętlik. Czasami człowiek podświadomie ulega sugestii i może tym sposobem popełnić duże błędy.Wskaza ostrożność.Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Minął kolejny dzień mojej odbudowy związku. Rozpoczęłam NOWY ETAP w życiu.Z dnia dzień widać efekty procesu uzdrowienia- prze Pana Boga. Warto było się pomęczyc i odseparować od Męża. Jest teraz dobrze. Pomimo ,że któregoś dnia może pojawić się znowu problem. Ale takie jest to życie ,raz lepiej raz gorzej. Jestem tego świadoma.

Terafia przynosi efekty .Widać to gołym okiem.Rzutuje na lepsze stosunki w rodzinie.

Z niecierpliwością czekam na nowy wpis na tym wątku. Nowe świadectwo.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Beatko,
Sądzę, że juz niedługo pojawi się nowy wpis, dziś dostałam sygnał na gg;), że kolejny mąż dojrzewa do powrotu.
U nas spokój - choć dziś oboje pochlipaliśmy i troszkę posprzeczaliśmy się przez telefon - tak trudno znieść odległość, poradzić sobie w pojedynkę z problemami dnia codziennego i świadomość, że nie da się wtulić w siebie, spojrzeć w oczy i powiedzieć sobie, co tam, damy radę... Kolejny pusty weekend - do mnie przyjeżdża koleżanka, przynajmniej będę miała z kim pogadać:), mąż będzie sam - biedaczek jutro pracuje, ja wyjątkowo sobotę mam wolną...
i tak w kółko, powoli wszystko się toczy... codziennie coraz blizej siebie i Boga...
Wielki Post jest dla nas Adwentem - radosnym oczekiwaniem na spotkanie

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Zadziwiające , ale prawdziwe.Z dnia na dzień Mąż jest coraz bardziej czuły i wręcz bije od Niego chęć udoskonalania związku. Oby ten stan utrzymywał się jak najdłużej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Niestety ten stan dobroci utrzymał się tylko miesiąc. Dzisiaj zło wdarło się do mojego domu.
Wybuch, spięcie i tradycyjny finał - Mąż zamknął się w pokoju.Ale tym razem w naszym.Jak to dobrze ,że z przezorności nie przeniosłam jeszcze jego rzeczy z tamtego pokoju.

Właśnie mam problem .Co teraz zrobię ? Przecież nie cofnę się do separacji .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

jutro Swiętego Józefa...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Beata zagu,
jeszcze nie mam prawa być na tym temacie ale:
1. pamiętaj o tym że sama pisałaś że masz świadomość co cię czeka -raz lepiej raz dołek.Teraz widać jest ten dołek. Nie oznacza to że będzie trwał wiecznie.
2. Może faza spokoju i stabilizowanie się układu uśpiły twoją czujność.
3. Masz w rękach baaaardzo duży atut- razem z mężem posiągasz za sznurki. Uspokuj emocje i pomyśl jak pociągnąc lub czy teraz ciągnąc albo poczekaj.
Tylko nie daj się zatrzymać w tym dole.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Żaden z tych powodów.Jestem cały czas CZUJNA.
Po prostu powiedziałam o jedno zdanie za dużo. I posypało się. Mąż usłyszał coś innego , niż to o czym ja mówiłam - tak jak tłumaczyła psycholog.Ciągle nad tym pracuję , ale jeszcze popełniam błędy.

Ale teraz przynajmniej znam doskonale te mechanizmy.

A swoją drogą ten nawrót -"objaw choroby" wystąpił dlatego,iż jest ona jeszcze do końca nie wyleczona . Zbyt krótkie "leczenie " i widocznie trzeba jeszcze podać dodatkowe "lekarstwo" , aby "stany chorobowe " nie występowały bądż też zwiększyć dawkę lekarstwa.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Beata zagu,
U mnie zastosowanie mają parafarmaceutyki.
Widać lekką poprawę
Na właściwe lekarstwo za wcześnie albo nadal nie wiadomo co podać.
Pozdrawiam,
Miłego dnia,

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

"Chorobą " nazywam w przenośni - kryzys małżeński - a lekarstwem - cały proces uzdrowienia i terapię.
To miałam na myśli.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Beata zagu,
Tak też cię zrozumiałam, dokładnie tak.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Połowa sukcesu jest wtedy, gdy w końcu uświadomimy sobie,że nie tylko Mąż jest winowajcą wszelkiego zła i kryzysu. Ja tak właśnie często błędnie myślałam.

Musimy skrupulatnie popatrzeć na swoje postępowanie w życiu codziennym , a szczególnie w sytuacji napięcia , stresu,konfliktu. I popatrzeć na problem - z innego punktu widzenia.

Cały czas pamiętam o opowieści Kasi - śliskim mydełku - gdy trzymamy zbyt lekko to się wyślizguje, a gdy zbyt mocno to wystrzela jak z procy. Przytrzymałam za mocno - wystrzeliło.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

nie wiń siebie za to, że nie możesz zrozumieć męża
czy równocześnie on pracuje nad tym, aby zrozumieć Ciebie
czy to działa w obie strony?
badanie dobrej woli...
Z wielu przykładów wiem, że czasem małżonkowie mijają się ze sobą, bo coś z tą wolą.. (dobra czy zła? - ale to bardzo trudno rozpoznać - czasem potrzebna mądra osoba duchowna)
pozdrawiam.
ela

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Właśnie nie winię siebie tylko jestem świadoma moich błędów, o których niegdyś nie miałam pojęcia , wpadałam w samouwielbienie z którego teraz wychodzę .

Natomiast tak- to działa w obie strony.Mąż też pracuje nad sobą i próbuje z kolei lepiej zrozumieć moje zachowanie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

Beatko, coś o błędach...
najnowszy temat:

http://www.mateusz.pl/mt/ko/ko-usb.htm

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Dzięki Elu.Tak jest tam prawda , ale nie tylko o mnie , o moim Mężu też niestety.

A wogóle to od soboty i tego spięcia nabrałam dystansu do całej odbudowy mojego związku.Niestety zraziłam się po raz kolejny i teraz sama nie wiem co dalej wymyślę.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

tam jest prawda o wszystkich:o mnie, o Tobie, o mężach, o innych..
o ludziach
tacy jesteśmy
ludzie z całym bagażem przeżywania i emocji, doświadczenia i trudów
Każdy MA problemy, tylko, że każdy INNE
i na tym polegają indywidualne ścieżki życia
coś dla ukojenia duszy:

http://mp3.wp.pl/p/strefa/posluchaj/hifi,5722.html

oraz inne, są tu
http://malzenstwozrozsadk...GEvMTIxNS5odG1s

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Mam dzisiaj takiego doła ,że szok.Uświadomiłam sobie ,że ja w dalszym ciągu jestem niestety bardzo uzależniona emocjonalnie od Męża.
Gdy jest dobry dla mnie i czuły to ja mam świetny humor, a gdy pokazuje swoje rogi to jestem przygnębiona. Teraz marzę o uwolnieniu się od tej zależności. Ale jak ??? Ma ktoś może jakiś pomysł?
A wogóle to mam wrażenie ,że ta moja separcja zbyt krótko trwała, pojednanie pod wpływem chwili i emocji.Mąż się teraz rozzuchwalił od nowa.Poczuł władzę nade mną.
Zaczynam myśleć, że chyba zmieni się kierunek.
Co zrobić ,aby zechciał łaskawie rozmawiać o NAS.To był mój błąd.On cały czas udaje,ze NIC się nie stało.Brakuje mi pomysłu. Nawet nie wiem czy jest sens iść jutro do psychologa. No bo po co ? Po to aby sobie opowiadać byle co ? Z usmiechem. Oj mam doła.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ela

Pytanie czy on udaje.
Czasem mężczyzna nie udaje, tylko po prostu TAKI JAKIŚ JEST (no inny niż mamy wyobrażenie) i dopiero w separacji (czyli rozłące), kiedy ostygną emocje, można przyjrzeć się "prawidłowo" jemu i sobie, można przyjrzeć się z dystansu.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Dzisiaj targają mną emocje. Właśnie w separcji był inny i ten cały miesiąc po.Dziś go po prostu od nowa nie chcę.Straciłam nadzieję,że On się już zmieni.On uwielbia mnie gnębić.I wtedy jest z siebie dumny jak widzi,że ja się męczę. typowy egoizm.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Od dwóch dni mam kryzys. Na szczęście dla otoczenia ( dzieci, praca) potrafię już udawac na tyle że wiem o tym chyba tylko ja.
Mimo iż nadal mieszkamy osobno to staram się odbudowywać nasz związek. Mam jednak poczucie bezsilności bo czuję i wnioskuję z rozmów z mężem że tylko ja o tym myśle.
Jemu przybywa pracy i problemów z nią związanych. Ja niestety znajduję czas i na pracę ( w pracy) oraz na pracę w domu. Mam czas dla dzieci i nawet dla siebie. Czytam spotykam się z przyjaciółmi, pomagam w lekcjach itp. itd.Potrafię poradzić mu i wesprzeć " dobrym słowem " jak się żali.
Niestety czuję że stoimy w miejscu. Może nawet nie stoimy bo mąż oddala się coraz bardziej.Takie sprawia wrażenie.
Wiem że upłynęło dopiero niecałe 2 miesiące. Dla mnie jest to cała epoka.
Od dwóch dni targa mną złość, coraz większa.Tracę nadzieję czy ma sens to co robię ( czekam, nie przytłaczam, obowiązki dozuję , radzę sobie sama).
Chyba się gubię i brak mi pomysłu na przyszłość. Wiem że powinnam być cierpliwa ale tej cech zawsze mi było brak.
Całe szczęście że mam bardzo dużo zajęć bo chyba zwariowałabym. Brak mi koncepcji na przyszłość- co mogę jeszcze zrobić.
Już mi doby nie starcza na wymyślanie sobie nowych zajęć.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Też wracaja ciągle do mnie wątpliwości, czy to wszystko ma sens, a dokładnie nie potrafie wznieśc sie mimo wszystko ponad własną dociekliowść, którsa codziennie chce wiedzieć jak to wszystko sie zakończy no i przede wsystkim kiedy, kiedy znowu bedzie normalnie...
Widzę natomiast i to dość wyrażnie, że te doły coraz płytsze jakieś, nabieranie dystansu do siebie, do niego i do problemu musi chyba w końcu przynieść tzw efekt końcowy i stabilizację...
Mam nadzieję, ze nie urazi Was nieco żartobliwy ton.
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Nigdy nie zastanowiłam się nad głębokością dołu, bo tak naprawdę to po wyjściu z "kopalni" to pierwszy dół. Ale może to i racja że teraz to dół, już nie kopalnia.
W sumie to już jakieś osiągnięcie.
Ja też zastanawiam się w tzw. "międzyczasie" jak długo to jeszcze będzie trwało.
Chyba żyję nadal nadzieją bo nie dopuszczam do siebie myśli że może to byc koniec.
Nie wiem czy to dobrze czy źle ale chyba powinnam przygotowywać się ( profilaktycznie) na najgorsze bo wtedy łatwiej ( być może) to zniosę.
Wiem że nadzieja jest matką głupich. Ale przecież większość matek kocha swoje dzieci.
Niestety bywają też tzw. wyrodne .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Trudno okreslić to co nieprzewidywalne...
ja codziennie od nowa uczę sie,jak niedawno przypomniała mi Ania belgia, Aniu dziękuję, UFAĆ, dlatego uznaję, że to co sie dzieje, dzieje sie po coś... a, ze do cierpliwych również nie należę, póki co jest mi ciężko...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


Czyli, rozumiem że nie jestem taka "beznadziejna" tylko dlatego że nadal mam nadzieję.
To miłe i budujące.
Dzięki.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Dziewczyny
Ja ostatnio jestem zbyt zajęta by zauważać doły - gorąco każdemu polecam kołowrotek w pracy jest najlepszym lekarstwem na doły;).
Teraz serio - delikatnie pisząc doły olewam, nie podchodzę do nich tak emocjonalnie jak kiedyś. Nie analizuję każdego e-maila, każdego słowa, każdego głosu w tle. Często dyskutujemy, nie są to łatwe dyskusje. Generalnie nie wracamy do tematu kryzys.
Oboje ostatnio mamy swoje osobne nerwówki w pracy - raz jedno, raz drugie klnie w słuchawkę, raz jedno raz drugie pociesza...
Ogólnie czekamy na Święta, będziemy wreszcie razem, a potem już będzie lżej
Mam za sobą kilka operacji - rany długo się nie goiły, co troszkę przyschły, otwierały się, ropiały, przyplatała się infekcja, w końcu zabliźniły się. Czasami zdarza się jednak - choć minęło już tyle lat- że coś mnie zaboli, pociągnie, czasami potrafi boleć kilka dni. Przyzwyczaiłam się do bólu, przestałam zwracać uwagę na blizny...
Jednak one są i pozostaną. Jak coś się rozleci to nawet po sklejeniu zostają ślady...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zuza


ania belgia,
czyli rozumiem- glowa do góry, do przodu .
Wiem że tak jak było juz nie będzie. Może byc gorzej a może byc lepiej.
To jest budujące ale jeszcze nie jestem na etapie -że jak będzie gorzej to tez sobie poradzę.
my oboje też się sobie żalimy na pracę i inne z tym związane sprawy.
Oboje siedzimy w tym samym "interesie".
Muszę jednak poradzic sobie z żalem dotyczącym tego co mialo być bo inaczej będę tkwiła w miejscu. Wiem po wypowiedziach na formu że czas pomaga.
Niestety modlic się nie potrafię w tym akurat stadium swojego życia. Próbowałam.
Może jeszcze nie moja pora.
Brak mi teraz wiary.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Na szczęście kierunek się nie zmienił.Ku mojemu zdziwieniu Mąż nawet z entuzjazmem poszedł wczoraj do psychologa. Była to trzecia wizyta.

I pani psycholog postawiała nas znowu na baczność.Po trzech spotkaniach stwierdziła :
"Niestety proszę Państwa - oboje stoicie nad przepaścią i Wasze małżeństwo również".
Mamy znowu zadanie domowe . Wypisać na kartce każdy osobno - problemy tkwiące w małżeństwie.A według mnie jest ich dość sporo- nagromadzone przez lata- przez brak umiejętności ich rozwiązywania i zamkniętą postawę Męża, który nie lubi rozmawiać tylko stosuje metodę "ucieczki od problemu np . przed telewizor czy w świat książek- mnie pozostawiając z poszarpanym od bólu sercem".
Ale może w końcu TO DO NIEGO DOTRZE- jak w ten sposób mnie rani !!!- pogłębia kryzys.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


Mój mąż mówi że nie potrzebuje psychologa i poradni. Proponowałam dwa razy. Jedyną koniecznośc widział wtedy jak rozpaczałam na początku całej tej historii i to tylko odnośnie mojej osoby.
Zyje sobie i pracuje chłopina ze świadomością że tak ma być bo jemu jest tak dobrze ale przecież " będę ci pomagał".
Myślałam że trochę się uodporniłam na różne przykre odkrycia.
Niestety były to płonne nadzieje.
Bardzo się staram" trzymać fason" ale wewnętrznie tak mnie telepie że dziś zapodałam sobie z rana tabletkę uspokajającą.
Niestety. Wiem że to moja klęska ale musiałam. Beata ty piszesz że tak funkcjonujesz już kilka lat. Jak to czytam to jestem przerażona. Wiem że to może trwać długo i skończyć się niczym.Ale jest to porażające. Póki co to miejsce "ucieczki" opłacone jest do końca kwitnia.
Zaczyman obawiać sie tego końca kwietnia.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Aniu-belgia
Po tym pierwszym kryzysie w trakcie odbudowy i po tej trzeciej wizycie wczoraj na terapii , wiem że też robisz błąd.

Nie można UCIEKAĆ od dołów i problemów w wir pracy czy w telewizor, świat książek -tak jak Mój Mąż.
Psycholog wyrażnie podkreśliła - trzeba problemy rozwiązywać na bieżąco , bo one zbierają się w mózgu jako - nierozwiązane- a potem dochodzi do eksplozji.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Widzisz pani psycholog wczoraj wychwyciła coś co u mnie cały czas jest nie rozwiązane.Mianowicie brak komunikacji - ucieczka Męża od problemu - doprowadza do dalszej mojej wyobrażni - co tak naprawdę myśli i robi Mąż.

Sadzę, że Ona raczej wydedukowała ,że skoro w trakcie terapii pojawił się kryzys , o którym rozmawialiśmy , to tak do końca nie jest pewne o co tak naprawdę chodzi Mężowi. Bo na tej kartce z wypisaniem problemów - PRZEDE WSZYSTKIM kazała napisać czy się ma wolę ODBUDOWY ZWIĄZKU.Ja ją mam bo o tym przy niej mówię wprost.

To dało mi do myślenia ,że ona wyczuła ,że jednak z Męża strony jest coś nie tak. Ciagle go podejrzewam o fałsz. I może mam rację . Dlatego tak trudno przebiega u mnie proces zmian w związku.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Kochani, im wiecej czytam Waszych postów, tym mniej we mnie nadziei, ze to co rozsypało sie w drobny mak mozna jeszcze posklejać. A jeżeli nawet, to i tak nie będzie to juz to samo, posklejane będzie miało już zawsze te swoje brzydkie rysy...
A ja chcę mieć znowu pod ręką swój niepoprawny optymizm, chcę zachwycać sie pękającymi na gałęziach pąkami, chcę odzyskac radość, oddychać swobodnie i czuć, ze znowu żyję... czy to w ogóle jeszcze jest mozliwe, czy ten ogromny kamień, który mnie przygniata mam dźwigać juz zawsze i cieszyć sie z cierpienia, jak napisała Elka...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Zuza


CA,
Ja też czekam kiedy będzie znowu można... itd.
Myśle że jest możliwe, że mimo rys i śladów może być pięknie i cudownie. Chyba tylko bardziej można docenić to co jest jak się przeszło taką "pokręconą " drogę.
Niestety trzeba będzie jeszcze poczekać- jak długo - nie wiem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Beata-zagu
Email:

Problem polega na tym ,że te posty są prawdziwe.
Ten wątek powstał właśnie w tym celu. Aby opisywać poszczególne etapy, odzyskiwać nadzieję na odnowę ,scalenie związku , ale tym razem na skale.

Zaczęłam postępować zgodnie z Dobsonem.Ale w książce nie ma MOJEGO PRZYPADKU o czym pisałam dużo wcześniej.Metodą prób i błędów sama działam dalej zgodnie z intuicją i przy pomocy psychologa.Jestem żywym przykładem tego co dzieje się dalej w związku.Chcę to przekazać.

Liczę na to ,że NIKT nie odebrał tego wątku jako -przechwalania się z powiedzmy postępów ponownego życia razem. Nie taki był mój zamiar.Chcę pomóc i pokazać jak to dalej wygląda przynajmniej u mnie.Pozdrawiam WSZYSTKICH.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ada

Do CA
""czy to w ogóle jeszcze jest mozliwe, czy ten ogromny kamień, który mnie przygniata mam dźwigać juz zawsze i cieszyć sie z cierpienia""

Nie !!!Nie!!! Nie!!!!

Nikt tego od Ciebie nie wymaga i mysle takze , ze i Bog tez tego nie chce.

Zyj i ciesz sie kazda chwilka.
Zycie tak szybko ucieka szkoda go na smutek i na rozpamietywanie.

Sprobuj wychodzic malymi kroczkami z tego swojego "grajdolka"
Zapamietaj!! tylko Ty sama mozesz sobie pomoc.
To Ty musisz zmienic swoje piorytety.
Musisz wiedziec co dla Ciebie jest najlepsze i najwazniejsze.
Jezeli zrozumiesz, że sama jestes kowalem swojego zycia bedzie w Twoim życiu coraz lepiej.
Powodzenia.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Przepraszam za brak nadziei, ale to, ze tak w tej chwili czuje też jest prawdziwe.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8