Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
po wizycie u psychologa
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-10, 22:48   po wizycie u psychologa

Wyslane przez: Mikołaj
Email:

Tak, jak obiecałem piszę Wam o naszej wczorajszej wizycie u Pani psycholog. Od razu mówię to , co najważniejsze - niestety nam się nie uda... Do tego potrzeba minimum dobrej woli drugiej strony, z tego zabrakło. Żona niestety nie potrafi odnaleźć w sobie żadnych uczuć do mnie, więc trudno na takiej podstawie cokolwiek budować. Psycholog powiedziała, że rozumie obie strony - żonę, że czuła się już zmęczona i strasznie zestresowana ciągłymi ostatnio kłótniami z powodu mojej zazdrości, że coraz bardziej w związku z tym przestawało jej się chcieć wracać do domu. No a mnie, że nie potrafiłem tak do końca jej słuchać, naszych kłótni nie odbierałem jako coś aż tak bardzo groźnego. Pytając żonę co do mnie teraz czuje usłyszeliśmy, że głównie ból i żal spowodowany jej świadomością, że strasznie mnie krzywdzi, no bo ja ją nadal przeciez tak bardzo kocham... Co ciekawe, żona przez całą wizytę miała łzy w oczach, a mówiąc o mnie wręcz płakała - zwróciła na to uwagę pani psycholog, że wskazuje to może jednak na to, że gdzieś głęboko jeszcze coś jeszce jest... I że w takich trudnych okresach można stwierdzić, że się nie kocha, co nie musi być prawdą. No ale ona nie mogła żonie też powiedzieć, że na pewno mnie kocha itp. Żona stwierdziła, że wyprowadzając się miesiąc temu wierzyła głęboko, że po paru dniach zatęskni, ale nic takiego do tej pory się nie stało - przeciwnie, mimo, że mieszka teraz w trudnych warunkach czuje się spokojniej, lepiej... Na koniec psycholog stwierdziła jednak, że mimo wszystko decyzja o rozstaniu podejmowano jest bardzo szybko, gwałtownie i należałoby się jescze zastanowić bo zazwyczaj lepiej próbować odbudowywać związek niż później zaczynać zupełnie na nowo. Pytając żonę o podjęcie dalszych kroków (pozew itd) nie uzyskała jednak żadnej odpowiedzi. Ja też ją potem o to zapytałem to znowu łzy, zdenerwowanie i nic więcej... O co tu chodzi??? Ale mówi żebym nie robił sobie nadzieji. Za trzy dni żona spotyka się z babcią, która jest dla niej jak matka i ona jest bardzo za mną , za ratowaniem. Poza tym cały czas bardzo chce się spotkać (spotkanie w przyszłym tygodniu) z moimi rodzicami, z którymi też jest niesamowicie zżyta - może to jeszcze coś zmieni, choć oczywiści na nic już nie liczę. No ale mimo wszystko odrobina nadzieji pozostaje. Pewnie będzie aż do chwili stanięcia przed sądem na rozprawie - dopiero tam przecież czasem do ludzi coś dociera... Ależ jestem naiwny. No i nie wiem co robić dalej ze swoim życiem, które przez 8 lat płynęło mi prawie jak bajka, a teraz zostałem sam w pustym domu, w którym każdy szczegół mi o nie przypomina, tyle pamiątek z niedawnego ślubu, tyle zdjęć, listów, planów sprzed kilkunastu jeszcze dni... Co z tym i z sobą robić?? Przecież nie strzelę sobie w łeb. Mikołaj

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Mikołaj , a ja jednak upieram się przy swoim.
JESZCZE NIC NIE PRZESĄDZONE.
Proszę Cię jeszcze nie mów ,że to wszystko skończone. Żona się nadal mota.Jeszcze nie jest wszystkiego pewna.Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

Mikołaj,a czytałeś Dobsona?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Ja też po rozdzieleniu z Mężem wogóle za Nim nie tęskniłam. Wręcz czułam ,że mam święty spokój. Dlatego MUSISZ odwlekać wszystkie niekorzystne decyzje żony. Ona musi dojść do siebie.Z czasem zatęskni.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anetka
Email:

Witam drogi Mikołaju. Może Cie to zrani, ale jesteś takiej sytuacji sam sobie winny. Przed wyprowadzką w czasie kłótni napewno Twoja żona dawała jakieś sygnały,że ma tego wszystkiego dość, że odejdzie. I stało się. Dużo wcześniej należało sie zastanowić nad własnym postępowaniem, szukać pomocy u pani psycholog. Teraz, gdy juz tyle łez wylanych i sprawy zaszły tak daleko.
A tak szczerze to nie wierzę, że jeśli wszystko dobrze się skończy, zmienisz swoje postępowanie. Jedynie mozesz mniej żonie mówić o swoich obawach i uczuciach bojąc się, żeby jej nie zranić.
Oczywiscie życzę Wam jak najlepiej. Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mikołaj
Email:

Witaj Agnieszko, nie czytałem Dobsona. Coś o tym już słyszałem i przeczytałem na forum. To wszystko. Czy uważasz, że powinienem przeczytać? Czy jest coś tam o podobnych sytuacjach, jak moja? Pozdrawiam, mikołaj

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mikołaj
Email:

Witaj Anetko,
tak, wiem, że większość win po mojej stronie. Problem w tym,ze ja okres wzmożonych kłótni odbierałem jako coś, co zdarza się od czasu do czasu wszystkim. Ponadto żona nigdy nie mówiła, że coś się zaczyna zmieniac w jej uczuciach. Poza tym, nawet w tym trudniejszym okresie, mimo, że już czułem , że coś jest nie tak (ostatni miesiąc) na moje pytania typu: kochasz?, jesteś szczęśliwa? itd odpowiadała: tak. To mnie po prostu myliło. Przecież gdybym wiedział, że to wszystko tak na nią działa, już dawno bym coś zrobił. I rzeczywiście, pod koniec stycznia sam stwierdziłem ,że tak dalej nie może być, także dlatego , że to dla mnie samego jest niedobre, to częste myślenie "jak ona się gdzieś tam z kimś czuje, czy o mnie pamięta itp." - to przecież życie w stresie. I zacząłem to zmieniać (mówiłem o tym swojemu przyjacielowi i pomógł mi on w uświadomieniu sobie mojej postawy, zwłaszcza ograniczonego zaufania), ale właśnie wtedy - dokładnie tego dnia kiedy wróciła dość późno z wyjazdu służbowego z kolegą - i zobaczyła, jak się cieszę, przytuliłem ją i nie pytałem o to co zwykle (naprawdę nie miałem takiej potrzby), po paru chwilach zaczęliśmy o tym wszystkim spokojnie rozmawiać, a ona po raz pierwszy powiedziała mi o swoich (jeszcze wtedy) wątpliwościach. I wiem, wbrew temu co twierdzisz, że można to zmieniać (m.in. przy pomocy bliskich, psychologów)- przynajmniej tak , aby obie strony były usatysfakcjonowane i pozbawione stresów z tym związanych. Pozdrawiam, mikołaj

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : po wizycie u psychologa wyslane przez Mikołaj dnia 2006-03-02 14:44:42:

: Tak, jak obiecałem piszę Wam o naszej wczorajszej wizycie u Pani psycholog. Od razu mówię to , co najważniejsze - niestety nam się nie uda... Do tego potrzeba minimum dobrej woli drugiej strony, z tego zabrakło.

>>Nóż się w kieszeni otwiera na nieodpowiedzialną "panią psycholog", która własną ignorancją i dyletanctwem zniszczyła w Was obojgu Mikołaju nadzieję i szansę na zażegnanie kryzysu. A wystarczyło tylko po króciutkiej rozmowie wypisać skierowanie na psychoterapię RODZINNĄ. Psychoterapia trwa przeciętnie 6-11 miesięcy. Jest poprzedzona kontraktem w którym i psycholog i strony na piśmie deklarują wolę wspólnej pracy nad poprawą relacji w związku, a dodatkowo psycholog w punktach nakreśla planowane przez siebie cele tej psychoterapii. Widać, że tutaj nic takiego nie nastąpiło, bo ta paniusia ani wiedzą fachową, ani certyfikatem nie dysponowała. Psychoterapię rodzinną powinna poprzedzić rzetelna diagnoza psychometryczna. Ale po cóż pani "psy-cholog" miała się wysilać, czytać ankiety, podliczać wyniki testów, poznawać Wasze potrzeby psychiczne w związku i diagnozować, które nie są zaspokojone. Popatrzyła, posłuchała, pogdybała i...następni proszę. Szkoda.
A1

. Mikołaj

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ewa

witaj, Mikołaju! Sprawy w twoim małżeństwie rzeczywiście zaszły dośc daleko. Ważne jest jednak to, że obydwoje zdecydowaliście się na wizytę u psychologa. Myślę, że gdyby żonie nie zależało w ogóle, to po prostu odeszłaby i nie chciałaby słyszeć o psychologu. W małżeństwie jest tez tak, ze obie strony ponosza odpowiedzialność za związek. i na pewno nie ponosisz winy w stu procentach za nieudany związek. Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email: s

Mikołaju,tam jest o wielu rzeczach,które są udziałem małżenśtw w kryzysie.Przeczytaj koniecznie.Dobson mówi miedzy innymi o zazdrości(z tego co pamietam to miałeś z tym problem,witaj w klubie ;-) ,mówi o emocjonalnym uzaleznieniu,o odzyskiwaniu utraconej godności,atrakcyjnosci)Mnie pomogła w zrozumieniu sedna problemu.Gorąco polecam!Nie poddawaj się ,walcz.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Moja wizyta była zupełnie inna. Pani tylko pytała o nas, wsłuchiwała się na czym polegają nasze problemy .Próbowała nam pomóc, bo na koniec pokazała dwa rysunki i każde z nas widziało coś innego. Uświadomiła nam ,że każde z nas spostrzega inaczej i teraz mamy patrzeć na problemy pod kątem drugiej osoby.

Sama nie pytajac czy chcemy wyznaczyła 3 spotkania i mówiła,żebysmy nic wspólnie nie komentowali , a na zadanie domowe przypomnieć sobie dobre chwile.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ann3

Witaj Zagubiona. Możesz podać namiary do Pani psycholog ?
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

W całym kraju są psychologowie - Poradnie-
Dominikańskie Centrum Pomocy Rodzinie. Tam szukaj pomocy.
Sądzę ,że Tacy psychologowie nawet w najgłębszych kryzysach będa dążyć do POJEDNANIA MAŁŻEŃSTWA . Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: z_mazur
Email:

Witaj Mikołaju.

Twoja sytuacja bardzo mi przypomina moją.
Ja jestem w separacji od 4 miesięcy. Powody rozstania bardzo podobne jak u Ciebie. Poczytaj mój wątek dosyć długi o separacji.
Zgadzam się z komentarzem Anki że ta wizyta u psychologa nie była przeprowadzona zbyt fachowo. Niestety u nas trudno o dobrego terapeutę rodzinnego.
Oprócz Dobsona polecam również inną książkę "5 rzeczy, które powinieneś zrobić zanim powiesz żegnam".
Twoja żona potrzebuje teraz czasu.
Zajmij się sobą daj jej teraz przestrzeń.
Jeśli rozstanie w związku następuje bez uwikłania partnerów w związki pozamałzeńskie to sznasa na odbudowę relacji jest zawsze dosyć spora. Przygotuj się na to, że sytuacja w której się znalazłeś to sprawa raczej długoteminowa i potrwa conajmniej kilka miesięcy.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ina

Nietypowa była ta wizyta, tak po pierwszym spotkaniu i chyba trochę "na wygląd" stwierdziła że Wam się nie uda?pierwsza wizyta zwykle bywa bardzo trudna, są łzy, emocje nie jest łatwo otworzyć się przed obcą osobą i w obecności kogoś kto Cię zranił nawet jeśli się tę osobę kocha.Mikołaju nie przesądzaj jeszcze wszystkiego.
PS.Czy czytałeś post o "spotkaniach małżeńskich"?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

z_mazur a co u Ciebie?Jak Twoja sytuacja,nie pisałes ostatnio...

--------------------------------------------------------------------------------


Wyslane przez: Michał

Anka1 owszem "nóż się w kieszeni otwiera" czytając niektóre Twoje posty. Obsmarowałaś panią psycholog właściwie nic o niej nie wiedząc. Sama zresztą jesteś niekonsekwentna w tym co piszesz, raz mówiąc o psychoterapii raz o psychologu. Psychoterapia powinna być zdecydowanie przeprowadzona przez psychoterapeutę a nie przez psychologa. Różnica jest tu fundamentalna. Poza tym skąd wiesz, że osoba u której był Mikołaj nie ma certyfikatu, nic o tym nie napisał.
Wreszcie, owszem para może być skierowana na terapię, ale MAŁŻEŃSKĄ a nie rodzinną i też tylko wtedy kiedy obydwie strony tego chcą, a nie wtedy kiedy jedna strona mówi, że podjęła decyzję o rozstaniu.
Żona Mikołaja podjęła decyzję o rozstaniu więc oczywiste jest, że nie jest w tym momencie zainteresowana dalszą terapią.
I jak w końcu w trakcie tego co proponujesz czyli króciutkiej rozmowy, przeprowadzić jednocześnie ankietę, testy, badać potrzeby psychiczne w związku... Bzdura! Wiesz, że gdzieś dzwonią ale nie wiesz gdzie. Wprowadzasz jedynie w błąd ludzi! Polecam trochę profesjonalnej lektury na ten temat, a przede wszystkim myślę, że przydałaby Ci się długoterminowa terapia u licencjonowanego (PTP) psychoterepeuty. Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

Ludzie nie traćmy cennej energi i czasu na ciągłe odnoszenie sie do tego co napisała Anka,bo odnosze wrażenie ,że to forum coraz bardziej przypomina pole bitwy.Skoncentrujmy sie na rzeczach naprawdę istotnych.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Michał
Jeżeli małżeństwo przeżywa kryzys - i mają dzieci - to jest to problem Rodziny, która tkwi w problemach, nie tylko samych małżonków.
Psycholog może prowadzić terapię,bo jest przy tym równocześnie psychoterapeutą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Zagubiona,
Mikołaj nie wspominał, że ma dzieci, więc w jego przypadku w grę wchodzi terapia małżeńska (terapia par).
Psycholog i psychoterapeuta to dwa różne zawody. W Polskim Towarzystwie Psychologicznym istnie sekcja psychoterapii, skupiająca właśnie licencjonowanych psychoterapeutów. To tak jak lekarze, są wśród nich różni specjaliści: interniści, chirurdzy, logopedzi, itd. Każdy z nich specjalizuje się w wąskiej dziedzinie. Dlatego też jeśli ktoś decyduje się na terapię to najlepiej, u sprawdzonego właśnie, psychoterapeuty. Studenci kończący wydziały psychologii są psychologami ale psychoterapeutami nie. Mają przygotowanie teoretyczne do pełnienia zawodu psychologa, ale żeby zajmować się terapią trzeba odbyć wiele różnych praktycznych szkoleń i warsztatów. Trzeba też odbyć własną terapię. Sami psychoterapeuci też specjalizują się w terapii: par, rodzinnej, uzależnień, indywidualnej, itp. Nie mówię oczywiście, że psycholog nie może być psychoterapeutą bo może, ale tylko jeśli uczył się psychoterapii. Dlatego też nie każdy psycholog jest terapeutą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Krótko mówiąc psycholog była nieodpowiednia, a problemy do rozwiązania.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Nie, dlaczego? Jak już wcześniej pisałem i psychologia i psychoterapia to nia magia. Oczywiście najłatwiej jest powiedzieć, specjalista był nie taki, inaczej problem by się rozwiązał.
Problem nie w specjaliście tylko w tym, że żona Mikołaja nie chce z nim być.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: z_mazur
Email:

Michał uprawiasz sofistykę po to tylko żeby udowodnić że Anka nie ma racji.
A w tym przypadku ma. Akurat sporo czytałem o terapii małzeństw. Jest to wyrażenie używane wymiennie z terapią rodziny (małżeństwo to też rodzina). Podczas terapii małzeństw niezależnie od tego czy dzietnych czy bezdzietnych terapeuta zawsze pracuje z małżonkami. Pozostali członkowie rodziny są angażowani w proces terapii tylko jeśli wzajemne relacje z pozostałymi członkami rodziny wpływają na wzajemne relacje między małżonkami.

Anka ma rację że pierwszym etapem terapii jest postawienie diagnozy. Służą do tego odpowiednio skonstruowane ankiety i testy wzajemnego przystosowania. One w dużym stopniu pozwalają zdiagnozować obszary na których dochodzi w związku do konfliktów.

Niestety w naszym kraju dobrzy terapeuci małżeńscy to wyjątki i stawki też mają niebotyczne. Na dodatek terapii par w odróżnieniu od terapii indywidualnej nie finansuje FOZ. Moim zdaniem zamiast becikowego rozsądniejbyłoby zainwestować w sieć poradni małżeńskich w których można by znaleźć fachową i darmową pomoc.

Terapia w związku niekoniecznie może byćprowadzona tylko gdy obie strony chcą naprawy związku. Nawet gdy związek nie ma szans na przetrwanie terapia dla obu małżonkow jest wskazana bo pozwala zrozumieć procesy które zaszły w związku i doprowadzily do jego zakończenia. Poza tym pozwala na przynajmniej względne zbliżenie stanowisk zwiazanych z rozstaniem i przeprowadzenie go w sposób jak najmniej dotkliwy dla obu stron.

Polecam lekturę książki "Kiedy jedno chce odejść" opisuje ona rózne metody terapeutyczne stosowane w przypadku par w których jedna osoba chce zakończenia związku a druga nie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Chwilowo jest w dołku - ma wątpliwości czy TO JEST Miłość , ale Mikołaj już się o to postara ,żeby je ROZWIAĆ .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

z mazur,
Nie uprawiam sofistyki, tylko przekazuję wiedzę, którą posiadam na temat psychoterapii i próbuje uporządkować pojęcia, które są tu bardzo często mylone. Prostuję także nierzetelne i nieprawdziwe informacje.
Oczywiście, że pierwsza wizyta służy rozpoznaniu problemu, ale akurat metody są różne. Czasami stosuje się testy i ankiety (tak najczęściej pracują psychologowie) ale bardzo często tzw. "wywiad" na podstawie którego formułuje się wstępną diagnozę.
To co napisałeś o terapii związku w sytuacji, gdy jedna z osób chce odejść i nie jest zainteresowana naprawą związku mało ma wspólnego z rzeczywistością. Nie jest to już terapia związku, ale najczęściej pomoc psychoterapeutyczna tej opuszczonej osobie. Oczywiście często dzięki takiej terapii - mediacji rozstanie przebiega w bardziej spokojny sposób.
Na koniec, w socjologicznym ujęciu rodzina to małżeństwo (mama i tata) + co najmniej jedno dziecko. A małżeństwo bezdzietne to właśnie małżeństwo a nie rodzina.
Problem profesjonalnej pomocy dla par znajdujących się w kryzysie jest mi bardzo dobrze znany. Zgadzam się z Tobą, że dobrzy terapeuci są drodzy, natomiast pomoc w poradniach jest mówiąc eufemistycznie bardzo różna. A już w poradniach przykościelnych bardzo różna.
Dziękuję za poleconą lekturę, ja z kolei polecam profesjonalne warsztaty organizowane przez PTP oraz profesjonalne ośrodki psychoterapii polecane przez wyżej wspomniane towarzystwo.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Michał dnia 2006-03-03 14:02:24:

: Psycholog i psychoterapeuta to dwa różne zawody.

>>Ustawa o zawodzie psychologa weszła w życie 1.I.2006 r. i dopiero od tej pory istnieje zawód psychologa. Zawodu psychoterapeuty jeszcze nie ma ;). Co więcej, w/w Ustawa zastrzega wykonywanie psychoterapii, pod groźbą odpowiedzialności karnej, wyłącznie dla psychologów. Dotąd psychoterapię mógł wykonywać każdy na zasadzie działalności gospodarczej. Teraz jedynie psycholog i to bynajmniej nie z akceptacją PTP, ponieważ struktury administracyjne takie jak Komisja Ekspertów czy Krajowa Rada Psychologów oraz standarty psychoterapii są dopiero w fazie tworzenia.

W Polskim Towarzystwie Psychologicznym istnie sekcja psychoterapii, skupiająca właśnie licencjonowanych psychoterapeutów.

>>PTP jest jedną z 16-tu równouprawnioną organizacją psychologów. Znaczy to, że nie ma żadnych uprawnień do kontrolowania działalności psychoterapeutów, ani wydawania "licencji". Psychoterapii można się nauczyć na studiach podyplomowych - 4 letnich, płatnych. Absolwent tych studiów nie dostaje jednak żadnej "licencji" tylko certyfikat.

Studenci kończący wydziały psychologii są psychologami ale psychoterapeutami nie. Mają przygotowanie teoretyczne do pełnienia zawodu psychologa,

>>W myśl Ustawy o zawodzie - absolwenci psychologii stosowanej, dopiero po odbyciu dwuletniego stażu pod opieką psychologa klinicznego, dostają prawo wykonywania zawodu psychologa w placówkach medycznych.

Nie mówię oczywiście, że psycholog nie może być psychoterapeutą bo może, ale tylko jeśli uczył się psychoterapii. Dlatego też nie każdy psycholog jest terapeutą.

>>Fundusz Zdrowia dopiero w tym roku podpisuje umowy na usługi psychoterapeutyczne i to nawet dla psychologa, który dopiero rozpoczął studia bądź szkolenie w zakresie psychoterapii. Dotyczy to placówek służby zdrowia -poradni i szpitali psychiatrycznych. Więc formalnie forsa płynie, a poziom tych "usług" jest żałosny, gdyż psycholog to na razie samodzielne, pozbawione merytorycznej kontroli stanowisko pracy. Zaś w gabinecie prywatnym, psycholog może jeszcze szaleć całkiem bezkarnie. W tym sensie "psy-cholog" do którego zwrócił się Mikołaj z żoną, miała niczym nie skrępowaną możliwość potraktować ich nieprofesjonalnie, choć nie wątpię, że była pełna jak najlepszych chęci.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Zgodnie ze stanowiskiem PTP odnośnie ustawy z dnia 8 czerwca 2001 r. o zawodzie psychologa i samorządzie zadodowym psychologów:
"Zapis artykułu 4 mówiący o tym, że psycholog wykonuje swój zawód m.in. poprzez stosowanie psychoterapii mówi tylko tyle, że jedną z form wykonywania zawodu psychologa jest świadczenie usług psychoterapeutycznych. Psychoterapia jest jednakże uprawiana też przez osoby o innym wykształceniu niż psychologiczne- lekarzy, lekarzy psychiatrów, pedagogów, resocjalizatorów, pielęgniarki itp. Psychoterapia jako forma ingerowania w ludzką psychikę i oddziaływania na nią wymaga specjalistycznego przygotowania. Ukończenie wyższych studiów w zakresie psychologii jest niewystarczające, by wykonywać psychoterapię. Ministerstwo Zdrowia przygotowuje projekt rozporządzenia dotyczący standardów wykonywania psychoterapii i zakresu wymaganego szkolenia dającego kwalifikacje do wykonywania tej specyficznej formy oddziaływania. W projekcie rozporządzenia wyraźnie podkreślono, iż psychoterapię mogą wykonywać osoby z wyższym wykształceniem - lekarze, psychologowie i inne posiadające dyplom magisterski, ale po ukończeniu specjalistycznego szkolenia.
Zapis art. 4 ust. 1 pkt. 4 ustawy o zawodzie psychologa nie narusza uprawnień do wykonywania psychoterapii przez osoby o wykształceniu innym niż psychologiczne, jeśli posiadają ku temu właściwe przygotowanie."

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Kochani, od siebie dodam, że niestety PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne) przez długie lata miało monopol na wydawanie certyfikatów psychoterapeuty i niezłą kasę zbijało. Żeby ten monopol przełamać psychologowie różnych szkół nawiązali kontakt z organizacjami psychoterapeutycznymi wydającymi certyfikaty psychoterapeutyczne uznawane przez Unię Europejską. Przy wyborze psychoterapeuty dobrze jest wiedzieć czy pracuje on w jednej z oficjalnie akceptowanych szkół psychoterapii ( ich omówienie możecie znaleźć w podręczniku akademickim prof. Lidiii Grzesiuk "Psychoterapia"). Prof. Grzesiuk jest kierownikiem katedry psychopatologii Uniwersytetu Warszawskiego. Warto zajrzeć jeżeli macie jakiekolwiek wątpliwości.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Michał dnia 2006-03-03 12:45:11:

: Poza tym skąd wiesz, że osoba u której był Mikołaj nie ma certyfikatu, nic o tym nie napisał.

>>Napisał wystarczająco dużo, żeby wnioskować, iż nie ma umiejętności pracy z ludźmi w sytuacjach kryzysowych, rzetelnych umiejętności diagnostycznych ani doświadczenia w psychoterapii rodzinnej.

: Wreszcie, owszem para może być skierowana na terapię,

>>Oni poszli sami, bez skierowania, z różną zapewne motywacją, ale przynajmniej odnośnie żony, kontakt z psy-chologiem utwierdził ją w woli rozstania. Śmiem też podejrzewać iż dlatego, że została potraktowana niedelikatnie.

: Żona Mikołaja podjęła decyzję o rozstaniu więc oczywiste jest, że nie jest w tym momencie zainteresowana dalszą terapią.

>>Podjęła ją ostatecznie w gabinecie psy-chologa, co jest dobitną legitymacją jej nieprofesjonalizmu. Z tego co pisze Mikołaj wynika, że już na pierwszej wizycie, jak wścibska sąsiadka, zaczęła wypytywać żonę w obecności męża, o jej plany na przyszłość względem Niego :(((. Nawet najmarniejszy sklepikarz wie, że klientowi, który przychodzi po raz pierwszy do sklepu, należy przedstawić, co sprzedawca ma do zaoferowania, a nie wypytywać, czy aby na pewno jest zdecydowany coś kupić.

: I jak w końcu w trakcie tego co proponujesz czyli króciutkiej rozmowy, przeprowadzić jednocześnie ankietę, testy, badać potrzeby psychiczne w związku... Bzdura!

>>Żadna bzdura. Podczas króciutkiej rozmowy psycholog może się zorientować, czy jest kompetentny pomóc w rozwiązaniu problemu, z którym ci ludzie do niego przyszli. Jeżeli jest kompetentny w zakresie diagnostyki to mówi, proszę bardzo, będzie potrzebne tyle i tyle wizyt żeby zdiagnozować problem. Potem dam państwu dziagnozę na piśmie ze skierowaniem do psychoterapeuty. Jeżeli jest psychoterapeutą mówi - najpierw diagnoza, i z diagnozą do mnie. Ta psy-cholog poczuła się kompetentna do roli omnibusa, ze szkodą dla swoich klientów.
A1

. Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Aniu, jako psycholog kliniczny (z wykształcenia) oraz po pięcioletnim szkoleniu podyplomowym (psychoterapia) i z nadzieją na uzyskanie za dwa lata certyfikatu uważam, że naprawdę nie masz pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Tylko Ci się wydaje, że masz. Mieszasz rzeczy ważne i prawdziwe z zupełnie bezsensownymi. Z całym szacunkiem.
Acha, dla Twojej wiadomości, jako klinicysta od kilku lat pracuję pod superwizją ( czyli pod czujnym okiem doświadczonego i certyfikowanego psychoterapeuty) - to tak na wszelki wypadek jakbyś chciała się przyczepić :)
Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Błekitna
Czy uważasz,że psycholog przy parafii jest niezbyt dobry ? Nie potrafi właściwie przeprowadzic terapii ?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Nie zgadzam się z tym co piszesz, szczególnie z tą częścią wypowiedzi w której zakładasz, że z powodu nieprofesjonalnej pomocy żona Mikołaja podjęła ostateczną decyzję o rozstaniu w gabinecie psychologa. Ona tą decyzję podjęła wcześniej, a w gabinecie jedynie powtórzyła. Profesjonalna pomoc nie polega na tym, żeby zmanipulować jedną z osób tak by na siłę zmusić ją do dalszej terapii. Ludzka psychika jest nieco bardziej skomplikowana od działania sklepu. A psycholog/psychoterapeuta manipulując kimkolwiek byłby nierzetelny i nieuczciwy. Mamy przecież taką sytuację, że przyszły dwie osoby o skrajnie różnym nastawieniu. Jedna z nich chce naprawy i kontynuowania małżeństwa, mówi, że kocha, druga strona chce się rozstać, nie kocha i nie chce niczego naprawiać. I to jest sedno problemu - dwie skrajne postawy. Psychoterapia niestety nie daje 100% pewności osiągnięcia rezultatu który chce się osiągnąć. A szczególnie gdy mamy do czynienia z tak różnymi i nie do pogodzenia postawami i gdy zależy tylko jednej stronie ...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

W pełni podzielam opinie Błękitnej odnośnie wypowiedzi Ani1 na temat psychoterapii.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: z_mazur

Wybacz Michale.
Chyba dałem się wmanewrować w zupełnie offtopicową dyskusję. Czasem mnie ponosi.

Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Kochani, rzecz jasna,że po pierwszej wizycie u psychologa nie da się absolutnie niczego wyrokować.
Mikołaj, najważniejsza rzecz w waszym związku już się dokonała. Zrozumiałeś,że żona od wielu miesięcy usiłowała uświadomić Ci bardzo ważne kwestie. Teraz jesteście w najbardziej sztormowym momencie. Napewno nie jest to chwila na podejmowanie decyzji o dalszych losach waszego związku. Najpierw obydwoje musicie zmierzyć się z waszymi uczuciami, potem uspokoić się, odbudować nadzieję, w między czasie pracować nad Twoją zazdrością i poczuciem wartości, aż w końcu nauczyć się wzajemnej komunikacji. To tylko tak w ogólnym zarysie. Naprawde nic nie jest jeszcze stracone, a po reakcji Twojej żony jedyne co się da powiedzieć to tylko to,że był to dla niej naprawdę bardzo, bardzo trudny krok.
Nie trać nadziei!!!
Uszanuj jej decyzje ale trwaj w pogotowiu i pracuj nad sobą (właśnie z psychologiem). By ć może żona po prostu nie ma podstaw żeby wierzyć, że chcesz się zmienić. W imię miłości do niej i w imię waszego związku przyjmij odpowiedzialnośc za to co ty możesz ze swojej strony naprawić. Może przyjdzie czas, że włączy się do terapii bo będzie wreszcie widziała jej sens.
Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: zagubiona
Email:

Błekitna
Czy mogłabym Ci zadać parę pytań np .na gg

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-03 16:16:21:

: Aniu, jako psycholog kliniczny (z wykształcenia) oraz po pięcioletnim szkoleniu podyplomowym (psychoterapia) i z nadzieją na uzyskanie za dwa lata certyfikatu uważam, że naprawdę nie masz pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Tylko Ci się wydaje, że masz. Mieszasz rzeczy ważne i prawdziwe z zupełnie bezsensownymi.

>>Nie mam żadnych podstaw, żeby Ci nie wierzyć. Nie ukrywam, że na psychoterapii się nie znam i nie interesuje mnie ona. W tym wątku nie koncentrowałam się "na tym wszystkim" "rzeczach ważnych i bezsensownych", tylko na konkretnej sytuacji opisywanej przez Mikołaja, gdzie szansa nawiązania dialogu przez małżonków i wzajemnego zrozumienia swoich potrzeb psychicznych, została zmarnowana przez psychologa de nomine. Pójście do psychologa było ze strony tej pary ważne i sensowne. Na pewno jedno i drugie zmagało się ze swoim wstydem, niepewnością, obawami i frustracjami wynikłymi z kryzysu w małżeństwie. Dużym wysiłkiem, przy pewnej dozie współpracy udało im się podjąć wspólną decyzję: idziemy! Poszli i co? Klapa. Obupólne rozczarowanie, depresja, niesmak, utrata nadziei. Ona nie chce ryzykować kolejnej frustracji z następnym psy-chologiem, On jest smutny.
Na to wszystko na Forum pojawia się rzekomo psycholog(?)i ani słówkiem nie odniósłszy się do opisanej wyżej sytuacji sensu stricto psychologicznej, działań swojej koleżanki po fachu i wynikłych stąd skutków, zaczyna ex catedra ujeżdżać sobie po mnie zarzucając mi ignorancję , bo w jej opinii...nie mam pojęcia o co w tym chodzi. Żaden Twój klient Błękitna nie ma obowiązku wiedzieć o co "w tym wszystkim chodzi". To Twoim obowiązkiem jest wyjaśnić mu, czego po "tym wszystkim", a konkretnie po Tobie ma prawo się spodziewać, na co liczyć i ile własnej pracy musi włożyć w poprawę relacji z partnerem.
A1

: Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez zagubiona dnia 2006-03-03 16:19:55:

: Błekitna
: Czy uważasz,że psycholog przy parafii jest niezbyt dobry ? Nie potrafi właściwie przeprowadzic terapii ?

>>A skądże Ona ma o tym wiedzieć? No chyba że jest superwizorem parafialnego psychologa ;).
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Michał dnia 2006-03-03 16:20:37:

: Nie zgadzam się z tym co piszesz, szczególnie z tą częścią wypowiedzi w której zakładasz, że z powodu nieprofesjonalnej pomocy żona Mikołaja podjęła ostateczną decyzję o rozstaniu w gabinecie psychologa. Ona tą decyzję podjęła wcześniej, a w gabinecie jedynie powtórzyła.

>>Powiedzmy, że się w niej utwierdziła, Ok? Nie ma czegoś takiego jak "ostateczna decyzja". Jedynie śmierć jest ostatecznością, a póki życia, póty nadziei. W tym sensie decyzja żony Mikołaja może jeszcze nie raz być zmodyfikowana pod wpływem nowych informacji, oddziaływań innych ludzi i zmiany okoliczności.

Profesjonalna pomoc nie polega na tym, żeby zmanipulować jedną z osób tak by na siłę zmusić ją do dalszej terapii...A psycholog/psychoterapeuta manipulując kimkolwiek byłby nierzetelny i nieuczciwy.

>>Zdecyduj się - albo manipulacja, albo rozwiązanie siłowe, czyli przymus. Nie istnieje przymusowa manipulacja. W istocie uważam, że dobry psychoterapeuta musi być dobrym manipulatorem aby radzić sobie z uczuciami w grupie przy psychoterapii grupowej. Manipulację stosujemy na codzień w większej ilości sytuacji, niż Ci się to wydaje. Całe wychowanie dzieci bez przemocy fizycznej, jest jedną wielką manipulacją. W psychiatrii - zamiast wzywać grupę interwencyjną i wiązać negatywistycznego pacjenta, żeby pielęgniarka mogła mu zrobić zastrzyk, psycholog z nim rozmawia, żeby wziął lek dobrowolnie, bez przymusu, podkreślając uniknięcie w ten sposób zbędnego stresu i zyskanie korzyści zdrowotnej dla siebie. Jest to jak najbardziej manipulacja.

Mamy przecież taką sytuację, że przyszły dwie osoby o skrajnie różnym nastawieniu. Jedna z nich chce naprawy i kontynuowania małżeństwa, mówi, że kocha, druga strona chce się rozstać, nie kocha i nie chce niczego naprawiać.

>>Naprawdę? To po cóż przyszła do psychologa? Powiem Ci - bo ona PODŚWIADOMIE czuje,że jeszcze nie wszystko stracone i nie pora na definitywne rozstanie. Zaprzeczasz istnieniu podświadomości w psychicznej konstrukcji człowieka?

Psychoterapia niestety nie daje 100% pewności osiągnięcia rezultatu który chce się osiągnąć.

>>A gdzie ja twierdzę, że daje?!

A szczególnie gdy mamy do czynienia z tak różnymi i nie do pogodzenia postawami i gdy zależy tylko jednej stronie ...

>>Psychoterapia polega przecież na zmianie dążeń i postaw współmałżonków.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Aniu, nie mogę się odnieść do działań (rzekomo ;)) mojej koleżanki po fachu, bo po prostu mam za mało danych.

Niewątpliwie podstawowym zadaniem psychologa jest podtrzymać w człowieku choćby iskierkę nadziei, pomóc znależć siły i zasoby wewnętrzne. Ale psycholog nie podejmie decyzji za człowieka i nie dokona za niego wyborów.

Aniu, chętnie porozmawiałabym z Tobą na gg.

Co do psychologa parafialnego masz zupełną rację. Zawsze warto pytać o kwalifikacje i doświadczenie. Sama znam kilku, którzy szkolą się w bardzo dobrych ośrodkach. (Intra, Opta, WSPS).

Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Zagubiona mój numer gg 5411755,podaj mi swój albo prześlij wiadomość.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Mikołaj głowa do góry. Jestem w podobnej sytuacji. Wizyta u psychologa, certyfikowanego, uczonego, wykładającego swoją wiedzę na przeróżnych uczelniach. Wizyty odbyły się osobno. Najpierw ja potem mąż. Było to jakiś dłuuższy czas temu. Mikołaj, usłyszałam dokładnie takie same słowa co Ty, mogące odebrać nadzieję. Ale! Jeśli na dzień wizyty u psychologa współmałżonek mówi: nie mam uczucia, wygasło, nie kocham.. o czym może świadczyć werdykt psychologa? O diagnozie przeprowadzonej w dniu tym i tym. Mój mąż nie chciał udać się na terapię wspólną, podejrzewam, że Twoja Mikołaju żona też. Ja byłam w rozpaczy, byłam zawiedziona panią psycholog, myślałam, jak ona mogła w ten sposób odebrać mi nadzieję i utwierdzać męża w tym co czuje. Pani psycholog jednak dała mi wielką nadzieję.Zachowuję to w sercu i czekam.. Mikołaj. Z uczuciami nigdy nic nie wiadomo. Dziś współmałżonek mówi, że nie czuje, jutro, że umiera z tęsknoty. U niektórych uczucia wyglądają jak sinusoida, porzebują czasu, odpowiednich warunków, żeby się "wygładzić". Jestem przekonana, że psycholog u której byłam z mężem, jak i Ty z żoną. nie miała innego wyjścia jak powiedzieć to, co powiedzała. Nie zmusi się na siłę drugiego, zresztą czy na tym to ma polegać? Jeśli mąż, żona nie czuje uczucia dziś, to niech poczuje za jakiś czas, niech się sam, sama zadziwi jak mocno kocha. Tylko wiesz, potrzeba Twojej pracy, potrzeba modlitwy, czasu i cierpliwości. Czuję miłość męża do siebie. Ja to wiem, że on mnie kocha. Dużo się zmieniło od rozpoczęcia separacji, zaczynamy rozmawiać ze sobą, wyrażać troskę, spełniać drobne uczynki. Jest to misterna robota, nie można się narzucać, trzeba być subtelnym, asertywnym, trzeba pracować nad sobą, a efekty tej pracy współmałżonka przyciągają. Jeśli uczucie znalazło się w samym dołku musi sporo czasu upłynąć, aby wspiąć się wyżej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-03 22:04:13:
:
: Aniu, chętnie porozmawiałabym z Tobą na gg.

>>Dziękuję serdecznie Błękitna. Nie mam gadu-gadu w kompie, ani wolnego czasu na tę formę dyskusji.
pozdrawiam optymistycznie
A1
:
: Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Mikołaj
Email:

Tak, zgadzam się z Tobą, potrzeba pracy, cierpliwości itd. I ja to robię - od ponad miesiąca nic innego w swoim życiu nie robię! Przeczytałem w tym czasie kilka książek, rozmawiam z bliskimi, z przyjaciółmi, z osobami, które patrzą na to z boku, rozmawiałem w tej sprawie już z kilkoma różnymi psychologami (+ jedna wspólna wizyta) i wszystko to utwierdziło mnie w przekonaniu, że problem zazdrości (nie aż tak wielki, tylko teraz wyolbrzymiony przez żonę, co potwierdzają wspomniane osoby) był tylko wierzchołkiem góry, taką oliwą do ognia i nie może być jedyną przyczyną podjęcia tak nagłej i drastycznej decyzji. Żona przechodziła niedawno przez rozwód jej rodziców (w bardzo dziwnych okolicznościach, tak jakby matka po 20 latach małżeństwa zmieniła się o 180 stopni, nagle zupełnie inne cele w życiu, inne priorytety, teraz jest sama i nieszczęśliwa, ale powrotu nie może być...)i to ona próbowała ich ratować, trzymała w ręku cały dom i nie radzącą sobie z sobą - do dzisiaj - młodszą siostrę. Bardzo wiele przeżyła, choć tego nie okazywała i wszyscy zawsze byli przekonani, że jest taka silna psychicznie, twardo stąpająca po ziemi, wręcz chłodna. Po 2,5 roku kolejne okrytne wręcz doświadczenai związane z odejściem z pracy - może po prostu nie mogła już dłużej z tym wszystkim wytrzymać. Wiem, że już od ponad miesiąca, jest w wielkim dole, smutna, bez uśmiechu, sprawia wrażenie zagubionej, no ale ja już nie moge jej pomóc (choć bardzo bym chciał, ale nie mogę się narzucać), w domu rodzinnym (tata i siostra) przyjmują to wszystko na zasadzie - biedna, skrzywdzona przez męża Iza, czas wszystko zmieni, naprawi - bez zastanowienia się nad głębszymi przyczynami. A ten czas chyba jednak działa na niekorzyść...pozdrawiam, mikołaj

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Do Anki1

" Nie ukrywam, że na psychoterapii się nie znam i nie interesuje mnie ona."

To skoro się na czymś nie znasz i nie interesuje Cię to najlepiej nie zabieraj głosu w dyskusji, tylko posłuchaj co mają do powiedzenia Ci którzy wiedzą więcej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

">>Zdecyduj się - albo manipulacja, albo rozwiązanie siłowe, czyli przymus. Nie istnieje przymusowa manipulacja. W istocie uważam, że dobry psychoterapeuta musi być dobrym manipulatorem aby radzić sobie z uczuciami w grupie przy psychoterapii grupowej. Manipulację stosujemy na codzień w większej ilości sytuacji, niż Ci się to wydaje. Całe wychowanie dzieci bez przemocy fizycznej, jest jedną wielką manipulacją. W psychiatrii - zamiast wzywać grupę interwencyjną i wiązać negatywistycznego pacjenta, żeby pielęgniarka mogła mu zrobić zastrzyk, psycholog z nim rozmawia, żeby wziął lek dobrowolnie, bez przymusu, podkreślając uniknięcie w ten sposób zbędnego stresu i zyskanie korzyści zdrowotnej dla siebie. Jest to jak najbardziej manipulacja."

Powyższą wypowiedzią sama wystawiłaś sobie świadectwo, nie masz pojęcia o czym piszesz. Dobry psychoterapeuta nigdy nie manipuluje, jeśli trafiłaś do kogoś takiego to trafiłaś właśnie do manipulatora a nie do terapeuty. A opłakane konsekwencje widać w Twoich enuncjacjach na tym forum.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: po wizycie u psychologa wyslane przez Michał dnia 2006-03-06 08:39:59:
:
: Powyższą wypowiedzią sama wystawiłaś sobie świadectwo, nie masz pojęcia o czym piszesz.

>>A może jakieś argumenty Kolego, zamiast oceny poziomu mojej wiedzy a priori?

Dobry psychoterapeuta nigdy nie manipuluje,

>>A co robi, naucza?

jeśli trafiłaś do kogoś takiego

>>Nie trafiłam. Po prostu każdą działalność nakierowaną na cel, w pewnym sensie można nazwać manipulacją.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Michał

Sama stwierdziłaś Szanowna Koleżanko, że na psychoterapii się nie znasz, więc po co zajmujesz głos w tej sprawie?! I jakiego jeszcze argumentu potrzebujesz? Przyznanie się do nie wiedzy jest już wystarczającym argumentem.

>>Nie trafiłam. Po prostu każdą działalność nakierowaną na cel, w pewnym sensie można nazwać manipulacją.

Dla mnie brzmi to jak bełkot i potwierdzenie nieznajomości tematu. A może Ty tak żyjesz? Życzę więcej pokory w wypowiadaniu się na tematy, które są Ci obce.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8