Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Do Anki1 - jeszcze raz cz. 1
Autor Wiadomość
administrator 
Administrator

Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 520
Wysłany: 2006-07-10, 22:29   Do Anki1 - jeszcze raz cz. 1

Wyslane przez: Małgosia
Email:

>>Wiele znasz Olu takich wyrodnych matek.... byle chłop się ich szmatławej d... trzymał?! ... Weronika w sposób budzący pogardę i obrzydzenie... egoistycznie manipuluje dzieckiem...dzieciak podpuszczony przez wyrodną matkę... wkurzona zdradą egocentryczna mamuśka... poszczuła dziecko na ojca...jak to tatuś go zdradził, ze "zdzirą"...Długo w uszy dziecka jad sączyła...
Oboje są zerem.<<
To cytaty tylko z jednego Twojego postu. Zauwaz, że piszesz do kobiety, której nie znasz, która znajduje sie w b. trudnej sytuacji i bardzo cierpi. Twoje slowa świadczą o braku kultury, braku wrazliwości i szacunku dla drugiego człowieka.
Jeszcze raz Cię pytam, czy naprawdę nie potrafisz uzywac innego języka?
I w pewnym sensie jestes gosciem na tym forum - my wszyscy bez wyjątku jesteśmy małżonkami,którzy przezywaja trudności w małżeństwie i wspólnie, wspierając sie próbujemy opierając sie na nauce Chrystusa i Kościoła szukać sposobu uzdrowienia naszych małżeństw.
Ty nie jestes ani małżonką szukajacą pomocy (przynajmniej nic o tym nie wiadomo), ani osobą wierzącą. Za to samozwańczo przyjęłaś rolę mentora, nauczyciela i recenzenta. Dlaczego?
To charakterystyczne, że udzielasz sie często, ale nie odpowiedziałaś na mój post skierowany wprost do Ciebie.
pozdrawiam Cię
małgosia

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Małgosiu, Anka nie odpowiedziała także mnie kilkakrotnie, bo ona nie odpowiada silnym. Pisałam o tym przy innej okazji. Ją uaktywnia czyjeś rozpaczliwe szamotanie się albo wizja rychłego rozwodu.

Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Agnieszka_emigracja
Email:

Ja myślę,że Anka nie odpowiadając na słowa czy nawet pytania skierowane bezpośrednio do Niej,robi to z premedytacją.To oczywiste ignorowanie jest świadomą i dobrze przemyślaną techniką psychologiczną.Cały czas pozostaje zawieszone w prózni pytanie Dlaczego i w jakim celu to robi??Ciężko pojąć takie psychiczne znęcanie się nsd drugim człowiekiem.I to jest również robione z premedytacją i ze świadomośćia konsekwencji takich słów.Bo trudno,żeby osoba,która tak doskonale zna ludzką psychikę,nie zdawała sobie sprawy jak takie słowa moga zadziałać na osobę w depresji,to jest kopanie leżącego.Tylko ja dalej nie wiem Dlaczego...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Ona jest tu po to, żeby walczyć. Jak ja. I dlatego na moje posty nie odowiada. Bo ja stronię od frazeologii religijnej, nie płaczę, nie szydzę z niej. Jestem do niej podobna charakterologicznie. Więc nie podejmie wyzwania.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Choć troszkę poszydziłam w innym miejscu. Taka kalkulacja.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marta
Email:

Taki byt wirtualny nazywa sie trollem - chodzi o sprowokowanie innych i dobrą zabawę. Tzw "polewanie z innych", słabszych, głupszych, mniej odpornych, pozbawionych dystansu do siebie i świata - często na skutek jakiś trudnych przeżyć. Najdziwniejsze jest to, że wiele osób tego nie dostrzega i jeszcze przytakuje temu trollowi. A trolla trzeba "olać".

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Na swoich forach, trolle kasuję i blokuję, nawet z nimi nie rozmawiam. Tu jest nieco inaczej - troll krzywdzi innych, trzeba mu się przeciwstawić

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

Ignorowanie trolla to jakiś pomysł, ale ignorowanie złośliwego trolla to chyba przyzwolenie na jego złośliwości. A poza tym, jak się uda nawiązać z troolem dyskusję, można pocieszyc tych, których zdołował.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marta
Email:

Zapewniam Was, że ignorowanie prowokacji czyni ją bezprzedmiotową i jest najlepszą bronia w walce z tego typu, bowiem zainteresowanie, polemika i dyskusja jest mu woda na młyn: oznaczaja one bowiem, ze prowokacja sie udała - to znaczy wzbudziła zainteresowanie.
To troche jak z rozkapryszonym dzieckiem, które tym więcej będzie dokazywac, im większe okażemy mu zainteresowanie - jego wygłupy zignorowane są bez sensu i "nie opłacają" sie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Edyta

W sumie masz rację. Ja już nie będę wzywać jej na pojedynek.

Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Marta ma rację, A1 trzeba omijać takim samym duzym łukiem, jakim ona omija posty o modlitwie... dopóki bedzie miała z kim polemizować bedzie udawadniała, że to właśnie ona ma rację i chociaż tak nie jest ktoś może dać sie złapać na jej "odwazne" argumenty, tak, jak Pingwin...
Pozdrawiam CA

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

,odejdą i mają wszystko w dupie. jak ktoś się zatracił to nie ma znaczenia czy przed ołtarzem przysięgał.a swoją drogą zawsze się wyspowiada i dostanie rozgrzeszenie.tak często treści Anki1 trafiają do mnie bo są trafione a żę czasami bolą ,no coż prawda cześto bywa bolesna.ja mogę się modlić i nic z tego nie będzie bo szatan zajął się moją żoną skuteczniej niż BOg .sumienie mojej żony jest w rynsztoku.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Pingwinie
Też tak myślałam mniej więcej rok temu, kiedy mąż 'po przyjacielsku' wypłakiwał mi się z jaką "k..." się związał - mówił- miał ją kto chciał, ale mimo wszystko jeszcze się od niej nie umiał uwolnić, cierpiał podwójnie, a ja razem z nim.
Minął rok od tamtych wydarzeń - kochanka odeszła w niepamięć, a my choć jeszcze na odległość (konsekwencje separacji i moich decyzji zawodowych) jesteśmy szczęśliwą, kochającą się rodziną. Owszem, zdarzają się gorsze chwile, często spowodowane okolicznościami zewnętrznymi i konsekwencjami zdrady, ale ogólnie mogę napisać, ze Bóg nas uzdrowił, jeszcze sporo pracy przed nami, ale jesteśmy razem, nie będzie przedstawienia pt sprawa rozwodowa.
Bóg zwyciężył.
Pingwinie, daj Bogu czas i nie wystawiaj Go na próbę, wierz, ufaj - ludzie drogi do nikąd Cię nie zaprowadzą.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

Pingwinie Drogi
w momencie kiedy dotyka Nas jawna niesprawiedliwość, czujemy sie bezradni, czasami to musi potrawać, zeby mozna było sie pozbierać, patrząc tak jak wyżej napisałeś to rzeczywiście nie ma znaczenia czy małżeństwo, które sie rozpada było uswięcone sakramentem, czy nie... znaczenie ma i to ogromne... czy do siły tego sakramentu w momencie kryzysu sie odwołamy, własnie przez modlitwę, ale nie tylko, czy potrafimy tak naprawdę preciwstawić sie złu jakie nas spotkało nie zniżając sie do stosowania tych samych metod, odwetu, który zawsze rodzi takie samo lub podobne zło, nie pamietam kto to napisał ...najpiękniejszą zemsta jest przebaczenie..., od siebie dodam najtrudniejszą, ale i najbardziej konstruktywną, również dla osoby, do której jest skierowane...
Nie trać ducha, spójrz na całą sprawe z dystansem na jaki Cię stać w tej chwili i oddaj swoje problemy Temu, który wie co dla Ciebie w tej właśnie chwili bedzie najlepsze, a za jakiś czas /jak zagubiona, ja i wiele pewnie jeszce osób z tego forum/ przestaniesz być... zagubiony...
Jesteś, tak myśle, wspaniałym ojcem, Jesteś silny i rozsądny i taki pozostań, to moze dać Ci siłe, by zawalczyć i o małżeństwo...
To tylko moje zdanie, ale płynace z serca, nie podparte żadnym zawodowym przygotowaniem w tej kwestii, płynące z życzliwości, nie z chęci pokierowania Twoim zyciem, sam musisz wyciągnąć wnioski, ja to co czytam na forum zawsze przepuszczam przez pryzmat mojej własnej historii, bo tylko ja ją znam, wydaje mi sie, ze stosowanie sie dosłownie do jakiejś rady, nawet jesli opierałaby sie na paragrafach byłoby błedem...
A odnosnie tego drugiego wątku, wiatr w oczy wieje i biednym i bogatym, tak samo jak szczęśliwi mogą byc i jedni i drudzy, to chyba zalezy tylko od tego czy bardziej chce sie BYĆ czy MIEĆ.
Pozdrawiam

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

dziękuję za dobre słowo

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez Agnieszka_emigracja dnia 2006-03-01 10:13:36:

: .Cały czas pozostaje zawieszone w prózni pytanie Dlaczego i w jakim celu to robi??

>>Informowałam już kilkakrotnie różnych Dyskutantów o swoich motywach uczestnictwa w dyskusji. Nie będę tego po raz kolejny powtarzać, bo jestem za młoda na organiczne perseweracje. Jeżeli ktoś prostych odpowiedzi nie rozumie,to jego problem.Mam też zasadę, aby w podawaniu argumentów powoływać się na znane nauce prawidłowości i reguły rządzące motywacją ludzkich zachowań, emocjami, potrzebami psychicznymi, a także prawidłowościami rozwojowymi, zamiast na argumenty typu plotkarskiego : "jeden mój znajomy, słyszałam o dwóch przypadkach," itp. Starannie unikam polecania komuś własnych rozwiązań w stylu - mnie też bolała wątroba, zażywałam wyciąg z lipy i pomogło. To, co pomaga jednej wątrobie, nie pomaga innej, to co jest skuteczne w jednym przypadku, jest obojętne, lub wręcz szkodliwe w innych.

Ciężko pojąć takie psychiczne znęcanie się nsd drugim człowiekiem.

>>To nie jest w odniesieniu do Weroniki ( bo zdaje się moje poglądy na temat Jej zachowania wobec dziecka aktualnie Was bulwersują) psychiczne znęcanie się,tylko krytyka egocentrycznej fiksacji na problemach małżeńskich, oraz związane z tym bezmyślne, egoistyczne wykorzystywanie dziecka do niwelowania osobistej frustracji i nieodwracalne szkody psychiczne jakie tego typu postępowanie mu czyni. Czy wyrażam się tak zawile, że nie potrafisz Ty i Uczestniczki tego wątku pojąć moich intencji? Przecież mówię do ludzi rozumnych...

I to jest również robione z premedytacją i ze świadomośćia konsekwencji takich słów.Bo trudno,żeby osoba,która tak doskonale zna ludzką psychikę,nie zdawała sobie sprawy jak takie słowa moga zadziałać na osobę w depresji,to jest kopanie leżącego.

>>Jak najbardziej z premedytacją, w nadziei, że może coś dotrze do egoistycznej, zapatrzonej w siebie mamuśki i zrozumie, że w tej sytuacji jej obowiązkiem jest zapewnić dziecku spokój psychiczny i pomóc w pogodzeniu się z tym, czego zmienić nie może - planami rozwodowymi ojca. Bez względu na to, co sama czuje. Dziecko to nie towarzysz w jej "depresji", nie plaster do sklejania rozlatującego się małżeństwa. Bo zresztą, moim zdaniem to żadna depresja, tylko histeryczna frustracja związana z niepowodzeniami w wymuszaniu powrotu męża manipulacją uczuciami i zachowaniem nnajbliższych. W tej chwili chłopak szantażuje ojca i jego matkę-staruszkę samobójstwem,Ona "dygoce z nerwów", a tak na prawdę, mówiąc fachowym językiem - ma zapewne neurotyczną osobowość niepodatną na oddziaływania psychoterapeutyczne, a Wy wszystkie się dziwicie, że facet z takiego domu, gdzie matkamanipuluje tworząc wspólny z synem front przeciwko ojcu - ucieka jak najdalej. Każdy normalny mężczyzna uciekałby...Dziwi mnie tylko rola psychologa w tym wszystkim. Albo rzeczywiście jakiś dyletant, albo robi w tej Poradni za słupa - Ona nawija, psycholog słucha, potem parę frazesów jej rzuci, jak psu ochłap i...do widzenia, następny.

Tylko ja dalej nie wiem Dlaczego...

Więc niech dalej ładuje dziecko swoimi fobiami, niech je psychicznie niszczy, powoduje jego cierpienie, a Wy jej bedziecie przyklaskiwać, bo przecież "cierpiącemu" wszystko wolno...? Musicie sobie jasno powiedzieć - nie, nie wszystko! Z daleka od dzieci z własnym cierpieniem! W tym konkretnym przypadku - dlatego.
Co zaś do mojej siły - istotnie. Jestem silna, bo muszę taka być dla siebie i synów. To jedyny, skuteczny model działania dorosłego, zrównoważonego psychicznie, odpowiedzialnego człowieka. Nie beki, histeria,awantury, wyzwiska,chwiejność nastrojowa, zwalanie dzieciom na karki swoich frustracji, epatowanie innych swoim "cierpieniem", rozczulanie się nad sobą, bezkrytycyzm wobec własnego postępowania. To najbardziej nieefektywna postawa zyciowa. Jeżeli jeszcze o tym nie wiecie, będziecie wcześniej czy później miały okazję się przekonać.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Emilia

Jeszcze nie pisałam
Ale gdy czytam Co ta Anka 1 wypisuje
Przecież to psychopatyczne i bezwzględne wypociny, nijak się mające do szeroko rozumianej wiedzy psychologicznej i każdej innej.
Pozorna logika ale zakręconej i jadowitej osobowości pozbawionej empatii.
Kim jest taka osoba?, z jakiej galaktyki pochodzi, ze tak zupełnie przekręca wszystko co przeczyta.
Po co ktoś nie czujący tematu, nie znający się na rzeczy wypisuje jakieś androny, w zręczny sposób wypisuje, ale to przecież stek absurdów.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Marta
Email:

Emilko - słusznie. Niestety ludzie, szczególnie cierpiący często dają sie omamić. Ale dziekuję Ci, że zachowałas zdrowy rozsądek.
Pragne także zwrócić uwage, że ostatni post naszej niesławnej "bohaterki" jest kolejna próba manipulacji: teraz usiłuje w nas wzbudzic litość: oto za ta chropowatą, bezwzględna fasada kryje sie osoba cierpiaca, złamana, nieszczęśliwa...
Aniu, chetnie z Toba pogadamy, tylko na panujących tu warunkach: spokojnie, kulturlanie, w duchu miłości i szacunku do innych ludzi.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

nawet nie wiecie jak dużo treści pojawia się dzięki Ance1. możecie się wtedy na prawdę wysilić ,i pisac coś mądrego .bo często inne teksty są nudne .a dzięki Ance1 oprócz słów pocieszania jesccze włączyć trzeba umysł.tak że nie jest aż tak żle.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Pingwinie,
Wierz mi, moje szare komórki nie narzekają na brak zajęcia - pracują na pełnych obrotach 16-18 godzin dziennie. Nie potrzebuję pseudonaukowej dysputy na wątpliwym merytorycznie poziomie z Anką1 by się wykazać. Odpowiedz sobie, nie mnie, forumowiczom na kilka pytań - czego szukasz na tym forum? Wsparcia i rady w obliczu rozpadu rodziny czy naukowej dyskusji? Zresztą też zajrzyj do postu Administratora pod tytułem "Drugie ostrzeżenie", może coś Ci on wyjaśni

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

"Wsparcia i rady w obliczu rozpadu rodziny czy naukowej dyskusji"

właśnie wsparcia u rady.a ty często uciekasz w pseudo-naukowe wywody.jak pytam konkretnie co powiedzieć dzieciom ,dlaczego mama wyjechała ?wy odpowiadacie ;módl się ,i infantylne ble.ble.nic konkretnego.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga (Agata)

Pingwin!
Zastanów się, czy przypadkiem to Twe oczekiwania nie są infantylne.
Pada tu wiele sensownych rad na wiele pytań, ale chyba dla każdego jest sprawą oczywistą, ze żadnej z nich nie mozna zastosować bezrefleksyjnie. Tak jak nie można kopiować opisywanych przykładów zachowań w różnych sytuacjach. Nawet gotowanie wymaga myślenia i "czucia". Przecież, robiąc na ten przykład bigos, ludzie korzystają z przepisów,ale wzbogacają je , wypróbowują nowe, zmieniają ze wzgledu na to dla kogo ta potrawa, jaką gotówką i czasem na przygotowanie dysponują, itp., itd.
A co tu dopiero mówić o zawiłych sprawach małżeńskich, rodzinnych.
To na Tobie spoczywa główna odpowiedzialność. To Ty musisz pomyśleć ile prawdy dzieciom odsłonic, jak dobrać słowa i kiedy im to przekazać. Niestety. Nikt z nas nie zna tak jak Ty Twych dzieci, Waszych relacji, no i Twojej sytuacji małżeńskiej.
Dostałeś wiele rad w swym wątku "dzieci w trakcie i po rozwodzie". Poczytaj, pomyśl, przemódl. I powodzenia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez Aga (Agata) dnia 2006-03-03 18:26:45:

: Pingwin!
: Zastanów się, czy przypadkiem to Twe oczekiwania nie są infantylne.

>>Pingwin pytał o sprawy konkretne - jak złagodzić dzieciom ból rozstania z matką, w jaki sposób omówić z dziećmi i wyjaśnić im kryzys w rodzinie. Widzi tu większość kobiet, pewnie myśli - że matki. No i dowiaduje się o... własnym infantyliźmie.

: Pada tu wiele sensownych rad na wiele pytań,

>>Obecne tu Panie usiłowały zapędzić Pingwina do Kościoła i kazały mu się modlić.Innych rad pod jego adersem nie zauważyłam.

ale chyba dla każdego jest sprawą oczywistą, ze żadnej z nich nie mozna zastosować bezrefleksyjnie. Tak jak nie można kopiować opisywanych przykładów zachowań w różnych sytuacjach.

>>Ludzka psychika charakteryzuje się względną stałością i schematyzmem zarówno odczuwania, jak i działania.

: To na Tobie spoczywa główna odpowiedzialność.

>>Tyle, to On wie i bez Ciebie.

Poczytaj, pomyśl, przemódl. I powodzenia!

>>Dodaj - "modlimy się za Ciebie", skoro nic więcej napisać nie potrafisz.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Sławka
Email:

Anka1! Chylę czoła przed pragmatyzmem Twojej argumentacji. Wydaje mi się jednak, że nie o rację w emocjach chodzi. Są one tak nieracjonalne, jak się tylko da. Każdy obiera swoją drogę pozbywania się negatywnych i skrzętnego wypracowywania pozytywnych uczuć. Dla jednego to Bóg, dla innego po prostu biochemiczny proces. Są pewnie i liczne stopnie pośrednie. Każda bajka ma swoja metaforykę. Jej naukowa wersja jest mi dobrze znana. Typowa dla zachodnioeuropejskiego sposobu opracowywania problemów. Wschodnia Europa ma swoją specyfikę mentalności. Warto ja uszanować. Przynajmniej tak sobie myślę. Też mam synów, mam i córkę. Też chciałabym pomóc im stać się duchowo suwerennymi ludźmi. Tak się jednak składa, że moja bajka będzie tylko elementem składowym ich bajek. Niestety, albo na szczęście. Wszystkiego najlepszego z Wrocławia. Sławka

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

właśnie w tym jest sedno że dzieci są infantylne.bo są jeszcze dziećmi .i co?mam kazać im się modlić żeby mamusia wróciła .żałosne. i tu akurat Anka1 ma racje .jak pytam konkretnie;co i jak to wy "mOdl siE . tak moje życie jest infantylne nie to co wasze.AMEN.

uciekacie w te swoje dyspóty i co z tego ? ja jestem infantylny ale mam problem.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Dobry wieczór Pinwinie, myślę,że musisz być naprawdę niezwykłym ojcem. Wzrusza mnie bardzo sposób w jaki piszesz o swoich dzieciach. Trzymaj się !

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

agato moje życie to nie jest bigos.nie o składniki tutaj chodzi ,tym bardziej nie o pieniądze .właściwie to też nic konkretnego nie napisałaś .módl się dalej.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Aga (Agata)

Pingwinie!
Piszesz: "właściwie to też nic konkretnego nie napisałaś". Napisałam dla Ciebie wiele konkretnych rad w rozpoczętym przez Ciebie temacie "dzieci w trakcie i po rozwodzie". Nie ja jedna.Wiele osób poruszyła Twa sytuacja, m. in. mnie. Naprawdę. Przeszłam przez doświadczenia podobne do opisywanych przez Ciebie, i wiem jak to bolesne gdy nie można uchronic przed cierpieniem dzieci, które nic tu nie zawiniły...Pisałam Ci przez pryzmat mej wiedzy ale i doświadczeń. Nie musisz ich wszystkich stosować. Modlitwa jest tylko jedną wśród tych "wskazówek".
Pytałeś wtedy "jak tłumaczyć dzieciom ze tatuś lub mamusia się wyprowadza? jeden rodzic zostaje z dziećmi po rozwodzie .co robić żeby pomóc dzieciom uspokoić ich biedne główki i myśli?"
Czy następujące po nich posty nie są odpowiedzią na Twe pytania??? Dla przypomnienia parę z nich poniżej zacytowałam. Niektóre są b. ogólne, inne wręcz "techniczne". Ale trochę ich jest. I dotyczą różnych aspektów sytuacji. Pewnie brakuje Ci często podpowiedzi jak zachować się w danym momencie. Chętnie podzielę się mymi doświadczeniami, pomogę tak jak umiem jeśli byś tego chciał (moje gg: 835172).

Błękitna

[87.207.229.35] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie

wyslane przez Błękitna dnia 2006-02-10 13:43:08
[Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 5.01; Windows NT 5.0)]

--------------------------------------------------------------------------------
Otocz je opieką i miłością. Pozwól, żeby nie musiały dokonywać wyboru kogo bardziej kochają mamusię czy tatusia, lub kto jest tym złym. Dzieci potrzebują i będą potrzebować obojga rodziców. Mów o swoich uczuciach, ale nie każ im wysłuchiwać oskarżeń bo one i tak same wcześniej lub później wyrobią sobie zdanie na ten temat. Pozwól im też ujawniać emocje strachu, złości, zranienia. Czekaj cierpliwie i przytulaj. Bądź blisko żeby wiedziały, że sytuacja się zmienia ale nie zmienia się twoja miłość do nich.

Majka B

[62.233.172.58] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie

wyslane przez Majka B dnia 2006-02-10 14:04:02
[Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1)]

--------------------------------------------------------------------------------
Niestety te małe kochane istoty najbardziej cierpią w czasie rozwodu rodziców. Pomyśl,jeżeli my dorośli nie możemy sobie poradzić z emocjami,uczuciami i całą tą sytuacją, to co przeżywa taki mały człowiek,któremu zafundowano taką traumę.Co dzieje się w ich serduszkach i główkach.To zawsze się odbije w ich dorosłym życiu.
W momencie kiedy mój mąż się wyprowadził,moja córeczka nie mogła zrozumieć dlaczego.Przestała mu ufać,nie chciała się przytulać i nie czuła się z nim bezpiecznie.W nocy nie chciała spać sama i potrzebowała mojej bliskości.Dlatego robiłam wszystko aby jej pokazać,że jest dla nas najważniejsza.Chciała abym zawsze jej towarzyszyła, gdy tata przychodził.Byłam w ciągłym kontakcie z panią psycholog.Opowiadałam, jak Mała reaguje a ona mi podpowiadała co robić.Nawet myślałam o bezpośrednim kontakcie ze specjalistą.Nie należy dziecka okłamywać,tylko stopniowo wtajemniczać w to co się dzieje, co może się jeszcze wydarzyć.Nigdy nie buntowałam jej, nie oczerniałam męża, a wciąż powtarzałam,że ją bardzo kochamy.Tłumaczyłam,że rodzice muszą odpocząć od siebie ,dlatego tata się wyprowadził.Pozwalałam na wizyty kiedy to było możliwe.Nie można zakazać kontaktów,bo to jest najgorsza krzywda jaką można wyrządzić dziecku.Powiem,ze ten czas był poświęcony w 100% dla niej-rozmowy,czytanie,
zabawa,narty,kino.Córka sama zaczęła pytać tatę kiedy wróci do domu,że ona chce mieć normalną,kochająca rodzinę i myślę,że to był bardzo ważny powód jego powrotu do nas.Teraz jest spokojniejsza i zaczęła się uśmiechać,ale najważniejsze zaczęła normalnie się zachowywać w stosunku do taty.

Błękitna

[87.207.229.35] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie

wyslane przez Błękitna dnia 2006-02-10 14:46:45
[Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 5.01; Windows NT 5.0)]

--------------------------------------------------------------------------------
Nie unikaj kontaktu z dziecmi. Jeśli płaczą na twój widok to jest zupełnie naturalna reakcja na potworną stratę. Pozwól dziecku się wypłakać ale bądź blisko nawet jeśli wydaje ci się, że dziecko cię odrzuca. Ono wypłacze swoje uczucia i zobaczy, że stale przy nim jesteś. Jeśli odejdziesz to co odpowiesz dziecku na pytanie " Gdzie byłeś kiedy płakałem?".

Aga (Agata)

[213.238.102.145] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie

wyslane przez Aga (Agata) dnia 2006-02-13 22:00:11
[Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1)]

--------------------------------------------------------------------------------
Koniecznie mówić im trzeba rzeczy oczywiste: że je kochasz, że nigdy nie opuścisz (jeśli mieszkacie razem), że zawsze o nich pamiętasz.
Jeśli nie mieszkasz z nimi to dawaj mnóstwo znaków miłości, pamięci - jak najczęstsze spotkania a jeśli to niemożliwe co parę dni, to dzwoń jak najczęściej i rozmawiaj, przesyłaj listy.
Daj dzieciom coś, co mogą zawsze mieć przy sobie - taki znak waszej więzi, tego, ze nic was nie rozdzieli.
Nigdy nie obwiniaj drugiego rodzica choćby to on odpowiadał za rozpad rodziny. Nie przedstawiaj go jako tego złego, bo to dla dzieci straszny ciężar.Jeśli dzieci wiedzą, ze np. ten rodzic ciebie opuścił, lub pytają o to, to mów oczywiście prawdę, ale w odpowiednich dla wieku dawkach.
Pomożesz dzieciom jeśli będziesz wspierał w oddziaływaniach wychowawczych małżonkę (chyba, że są ewidentnie złe - wtedy oczywiście nie)- np. Twoja małżonka nie pozwala jeść słodyczy przed obiadem - trzymaj sie tego, nie łam tych zasad, nawet jeśli miałbyś stracić okazje do zapunktowania. Dzieci nie łapią sie na podlizywanie, choć walczą o to, by przesunąć granice "na swą korzyść" - pójść później spać, obejrzeć nieodpowiedni dla nich film, zjeść dziesiątego lizaka itp. Poczucie bezpieczeństwa daje im nasza konsekwencja, polegalność, dotrzymywanie słowa.
Daj im swą czułość, pieszczoty, przytulenie. Czas spędzony z nimi niech będzie tylko dla nich, a nie np. z gazetą w ręku, czy przy telewizji.
Rozmawiajcie, pytaj o ich problemy, kolegów. Nie unikaj kłótni jeśli np. o coś Cię obwiniają.
Zapewnij im, na ile możesz, jak najbardziej stabilne życie. Ta jedna zmiana związana z rozstaniem rodziców to aż nadto. Należy unikać przeprowadzek, zmian szkoły, środowiska dzieci. Zachowajcie wasze dawne rytuały: czytanie przed snem, rowerowe wycieczki itp. Dzieci powinny znać dni spotkań z "dochodzącym" rodzicem, najlepiej stałe. Dobrze gdy wiedzą też co będą robić w trakcie tych spotkań. Chodzi o przywrócenie im poczucia bezpieczeństwa.
Niech znają nr telefonu rodzica dochodzącego i wiedzą, że mogą z nim nawiązać kontakt tą drogą jeśli chcą z nim porozmawiać, mają jakieś zmartwienia.
Wiele z tych uwag jest pewnie oczywistych, ale często w takich stresujących przecież i dla rodziców okolicznościach zapomina się o nich.
Tyle psychologia. I tylko psychologia.

Jezus może tu zdziałać zdecydowanie więcej. Módlmy się za nasze dzieci, prosmy o pomoc ich patronów, Aniołów Stróżów.
Bardzo ważne - modlić się z nimi, mówić o swej wierze, dla nich się nawracać, by nie przesłonić im obrazu Miłosiernego Boga swą nieciekawą sylwetką. Niech dzieci widzą, ze Jezus jest prawdziwym źródłem siły, miłości dla przynajmniej tego jednego rodzica. Z czasem, jeśli dotąd tego nie robiły, same zaczną z niego czerpać.
ania belgia

[81.244.134.165] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie

wyslane przez ania belgia dnia 2006-02-16 16:09:03
[Mozilla/5.0 (Windows; U; Windows NT 5.1; en-GB; rv:1.7.12) Gecko/20050919 Firefox/1.0.7]

--------------------------------------------------------------------------------
Pingwin.
Z tego co piszesz wnioskuję, ze Twoje dzieci są już na tyle duże, by znieść prawdę. Zresztą, one na nią zasługują. Matka zostawiła je, nazwijmy rzeczy po imieniu. One to wiedzą, czują, to nie są niemowlęta. Były świadkami Waszych kłótni, żyły w ciągłym napięciu. Teraz zostały porzucone. Piszesz, że żona chce je zabrac jak się urządzi, a czy one tego chcą? Musisz koniecznie porozmawiać z dziećmi, czego one chcą, dać im zadecydować, a nie kobiecie, która zaślepiona porzuciła rodzinę.
Wydaje mi się, że dobrze by jej zrobił zimny prysznic, żeby zrozumiała, jak bardzo krzywdzi dzieci.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

ok . a na czym ma polegać zimny prysznic?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

one już deklarują że zostają ze mną .w tej chwili problem polega jak jescze bez sądu zrobić żeby ona zrozumiała że ja powinienem decydować co z dziećmi ,bo to ja jestem z nimi i ja je wychowuję.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email: l

Kilka razy zabierałam się do napisania tego postu. Za każdym razem kasowałam, bo nie chciałabym zostać źle odebrana. Nie dane mi było wychowywać moich dzieci, mam trochę doświadczenia z cudzymi - przez całe studia wyjeżdżałam jako najpierw wychowawca, a potem kierownik kolonii dla dzieci z rodzin trudnych. Widziałam dzieci z rozbitych rodzin na różnych etapach, część z nich obserwowałam przez kilka lat i widziałam zachodzące w nich przemiany. Dzieci reagowały zupełnie róznie. Widziałam niesamowicie dzielne maluchy, które pocieszały przez telefon mamę, mówiąc : Mamo nie płacz, jak urosnę to go zbiję, ze uciekł od nas, od dziś będę jadł dwie porcje, widziałam też zupełnie załamanych rozbitych nastolatków. Widziałam niesamowicie zżyte wspierające się rodzeństwa, dzieci z 'większym doświadczeniem' wspierały te słabsze. Niezależnie od wieku dzieci bały się jednego - rozdzielenia z siostrą lub bratem (te amerykańskie filmy o odnajdjącym się po latach rodzeństwie), tego, ze nigdy więcej nie zobaczą jednego rodzica i najważniejsze - obwiniały siebie za niepowodzenia i awantury w domu - tłumaczyły sobie, ze gdyby były 'grzeczne' to mama nie byłaby zdenerwowana i nie pokłóciłaby się z tatą, że gdyby nie dostały pały to tata by ich nie chciał bić,a mama by nie musiała ich bronić. Bały się odrzucenia, uważały, ze rodzic odchodzący przestaje kochać nie tylko tego męża/żonę ale też dziecko. Zaobserwowałam też, że zawsze kupowały ładniejsze pamiątki, kartki dla rodzica, który się wyprowadził, wydawały mnóstwo pieniędzy na telefony właśnie do niego, tak jakby starały się naprawić wszystko. Zdarzały się straszne sytuacje w czasie odwiedzin - pojawiała się np matka i ojciec z kochanką... dziecko siłą rzeczy było postawione pod ścianą.
Pingwinie piszę o tym wszystkim, byś moze spróbował wyciągnać coś dla siebie.
Konkretnie wydaje mi się,że
1. Musicie oboje z żoną porozmawiać z dziećmi, zapewnić je o swojej miłości, wytłumaczyć, dlaczego nie jesteście razem - wyjaśnić, ze nie dogadujecie się z żoną, więc postanowiliście mieszkać oddzielnie
2. Żona powinna powiedzieć im, że je kocha i są dla niej ważne, wytłumaczyć, że póki co nie ma jak się nimi zajać, bo nowa praca, brak mieszkania, (wstawić prawdziwe powody)
3. Dzieci są na tyle duże, że mozecie razem ustalić jakieś zasady współżycia.
Później wkleję Ci fragment listu napisanego przez dorosłe dziecko rozwiedzionych rodziców ,moją przyjaciółkę, już pytałam ją o zgodę, ale muszę go znaleźć

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-04 00:23:33:

: Dobry wieczór Pinwinie, myślę,że musisz być naprawdę niezwykłym ojcem. Wzrusza mnie bardzo sposób w jaki piszesz o swoich dzieciach. Trzymaj się !

>>Oto porady zawodowego psychologa na pytanie samodzielnego ojca, jak przeprowadzić dzieci, które porzuciła matka, przez traumę rozwodową.
Szukasz męża Błękitna, rozwodnika z dwojgiem nastolatków?
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Redo Aga . wyslane przez Aga (Agata) dnia 2006-03-04 10:48:31:

: Pingwinie!
: Napisałam dla Ciebie wiele konkretnych rad w rozpoczętym przez Ciebie temacie "dzieci w trakcie i po rozwodzie". Nie ja jedna.: :
: --------------------------------------------------------------------------------
:
: Błękitna
:
: [87.207.229.35] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie
:
: wyslane przez Błękitna dnia 2006-02-10 14:46:45
: [Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 5.01; Windows NT 5.0)]
:
: --------------------------------------------------------------------------------
: Nie unikaj kontaktu z dziecmi. Jeśli płaczą na twój widok to jest zupełnie naturalna reakcja na potworną stratę. Pozwól dziecku się wypłakać ale bądź blisko nawet jeśli wydaje ci się, że dziecko cię odrzuca.

+++ Oj Błękitna,psychologu od siedmiu boleści :(. Nawet nie zajarzyłaś, że to matka porzuciła dzieci, a ojciec z nimi mieszka. I uważasz, że jeżeli dzieci Pingwina płaczą na Jego widok, "to jest zupełnie naturalna reakcja na potworną stratę...". Jesteś niby specjalistką z psychologii klinicznej i po 5-cio letnich studiach z zakresu psychoterapii. Ha, ha, ha! Jakim cudem wykonujesz swoją pracę efektywnie, skoro skoncentrowanie się na kilkunastozdaniowym teście pisanym i adekwatne zrozumienie jego treści, przekracza Twoje możliwości?!

: Aga (Agata)
:
: [213.238.102.145] Temat: Re: dzieci w trakcie i po rozwodzie
:
: wyslane przez Aga (Agata) dnia 2006-02-13 22:00:11
: [Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1)]
:
: --------------------------------------------------------------------------------
: Koniecznie mówić im trzeba rzeczy oczywiste: że je kochasz, że nigdy nie opuścisz (jeśli mieszkacie razem), że zawsze o nich pamiętasz.
: Jeśli nie mieszkasz z nimi to dawaj mnóstwo znaków miłości, pamięci - jak najczęstsze spotkania a jeśli to niemożliwe co parę dni, to dzwoń jak najczęściej i rozmawiaj, przesyłaj listy.
: Daj dzieciom coś, co mogą zawsze mieć przy sobie - taki znak waszej więzi, tego, ze nic was nie rozdzieli.

+++ Następny domorosły psycholog, czyli Ty Aga udawadniasz swoją zdolność rozumienia wypowiedzi Pingwina.

: Pomożesz dzieciom jeśli będziesz wspierał w oddziaływaniach wychowawczych małżonkę (chyba, że są ewidentnie złe - wtedy oczywiście nie)- np. Twoja małżonka nie pozwala jeść słodyczy przed obiadem - trzymaj sie tego, nie łam tych zasad, nawet jeśli miałbyś stracić okazje do zapunktowania. Dzieci nie łapią sie na podlizywanie,...: Tyle psychologia. I tylko psychologia.

+++Przepraszam Pingwin, ale przeczytawszy skierowane do Ciebie - samodzielnego ojca - "konkretne rady" Agi, oplułam monitor ze śmiechu :)))))))). Nie z Ciebie Pingwin się śmiałam oczywiście, ani z Twojego nieszczęścia.
Dziewczyny, przynajmniej tak istotną dla komfortu życia człowieka naukę, jak psychologia, przestańcie kompromitować :). Zwłaszcza Ciebie się to tyczy Błękitna!
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Pingwinie wyslane przez ania belgia dnia 2006-03-04 11:24:57:

: Konkretnie wydaje mi się,że
: 1. Musicie oboje z żoną porozmawiać z dziećmi, zapewnić je o swojej miłości, wytłumaczyć, dlaczego nie jesteście razem - wyjaśnić, ze nie dogadujecie się z żoną, więc postanowiliście mieszkać oddzielnie

>>Ale Pingwin ma inny problem: To żona arbitralnie postanowiła rozbić dzieciom rodzinę i porzucić ich. Pingwin - w obecności dzieci - prosił, błagał, przekonywał. Nic z tego! Żona przyjęła system nakazowo dyrektywny wobec Pingwina: kontroluje jak sobie z dziećmi radzi, a przez telefon opowiada do dzieci, że ich rozstanie to wina ojca, bo ojciec jest zły.

: 2. Żona powinna powiedzieć im, że je kocha i są dla niej ważne, wytłumaczyć, że póki co nie ma jak się nimi zajać, bo nowa praca, brak mieszkania, (wstawić prawdziwe powody)

>>Prawdziwe powody to udowodnienie przed sądem całkowitego rozkładu pożycia małżeńskiego w sytuacji, gdy Pingwin nie chce wyrazić zgody na rozwód. Dlatego się wyprowadziła. Jej "prawdziwe powody" to dno moralne, o którym i tak dzieci nie poinformuje.

: 3. Dzieci są na tyle duże, że mozecie razem ustalić jakieś zasady współżycia.

>>Tyle, że dzieci nie dadzą się zbyć "jakimiś zasadami". Potrzebują pełnej rodziny wraz z przesłaniem, że dobro powinno być nagrodzone, a zło ukarane.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ada

Do Anki1

Błękitna jest myślami z Pigwinem, który juz jak przeczytałam dostał moc wyczerpujących rad i to bardzo dobrych bo życiowych wziętych z doświadczenia innych osób , które przezyły to samo.

Jeżeli uważasz , ze masz jeszcze jakies rady konkretne to je napisz.

Acha nie wyszydzaj z innych . Jeżeli masz cos konkretnego do napisania to pisz nieprzyklejając sie do wypowiedzi innych osób.

W ten sposób inni Cie odbieraja za osobe popisującą się mądrościami a szkoda bo przeważnie piszesz bardzo mądrze. Szkoda, ze te mądrości od razu zatapiają sie w szyderstwie .

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Błękitna

Stanowczo uważam Aniu1,że powinnaś zostać psychologiem - psychoterapeutą i pokazać światu jak to się profesjonalnie robi. Życzę powodzenia;)
Pingwinie, jestem z Tobą. Gdybyś poptrzebował pogadać mój numer gg5411755.
Jestem psychologiem i choć o profesjonalnej pomocy przez internet nie ma co mówić, to jestem do Twojej dyspozycji.

Acha,Aniu, dzięki za troskę, ale męża mam i to od wielu, wielu lat (tego samego :), dzieci też (te same:).
A więc pokój z Tobą, i dalej czyń wszystko co możliwe żeby pomagać ludziom....(?)
Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez Błękitna dnia 2006-03-04 12:58:00:

: Stanowczo uważam Aniu1,że powinnaś zostać psychologiem - psychoterapeutą i pokazać światu jak to się profesjonalnie robi. Życzę powodzenia;)

>>Dziękuję. Miałam nadzieję, że to Ty pokażesz światu, jak się tego nie robi, choćby dając rady dopasowane do sytuacji i potrzeb odbiorcy ;).
:
: Acha,Aniu, dzięki za troskę, ale męża mam i to od wielu, wielu lat (tego samego :), dzieci też (te same:).

>>Gratuluję. Rzadka to sytuacja wśród znanych mi psychologów. Ale gdy mężczyzna słyszy od kobiety tyle wspaniałych komplementów w odpowiedzi na proste pytanie, rośnie... w dumę oczywiście ;).
A1

: Pozdrawiam.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Ada

Aniu co się z Tobą dzieje?
Czemu tak kąsasz słownie?
Powiedz gdy już coś takiego napiszesz czujesz się lepiej?

Jak chcesz pomagać to rób to bezpośrednio sama od siebie i do konkretnej osoby , która potrzebuje pomocy nie przypinając się do wypowiedzi innych.

Myśle , że wtedy każdy z nas Ciebie lepiej odbierze tak jak tego chcesz bo teraz czytając Twoje riposty ja przynajmniej odbieram je jako niesmaczne i bezcelowe.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: CA

A1 czekamy na Twoje rady dla Pingwina...

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Pingwinie
Masz wybór, możesz spróbować przemyśleć, to co tu zostało napisane - między innymi to, co ja Ci napisałam i spróbować porozmawiać z żoną i dziećmi razem, albo posłuchaj Anki1 i powiedz dzieciom wprost, ze ich matka je porzuciła, zostawiła, bo to zwykła k... i teraz zaspokaja swoje żądze.
Pingwinie, znowu pytasz o jaki zimny prysznic chodzi, odpowiedziałam Ci juz we właściwym wątku - złożenie pozwu o separację z winy żony, wraz z wnioskiem o ustalenie jej pobytu, powierzenie Tobie opieki nad dziećmi, ustalenie alimentów, odwiedzin. Moja wypowiedź została 'zagłuszona' przez jedną z wszechwiedzących. spróbuj ją odszukać

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: kasia

Hmmm.. smutna jest i zupełnie niepotrzebna ta przepychanka słowna. Kto da lepszą radę.. Pingwin, jesteś silnym mężczyzną, RADĘ DASZ! Nie kombinuj, pamiętaj, spójne zachowanie, cel - Miłość. Pozdrawiam wszystkich, łączę w modlitwie.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

- złożenie pozwu o separację z winy żony, wraz z wnioskiem o ustalenie jej pobytu, powierzenie Tobie opieki nad dziećmi, ustalenie alimentów, odwiedzin

tylko jakie są szanse że cokolwiek osiągnę?

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: pingwin63

Zdarzały się straszne sytuacje w czasie odwiedzin - pojawiała się np matka i ojciec z kochanką... dziecko siłą rzeczy było postawione pod ścianą.

Aniu boję się takich zachowań żony .jeszcze jak byliśmy razem to pozwoliła sobie na niewinną wycieczkę rowerową właśnie z tym panem i z moją córką. tak jakby chciała pokazać córce 'patrz jaka mama fajna bo ma adoratora. oczywiście to moja interpretacja.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: ania belgia
Email:

Pingwinie,
Nie masz żadnej gwarancji, że cokolwiek osiągniesz, jednak ja uważam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się nawet nie spróbowało
Złożeniem pozwu i całą procedurą prawną zasygnalizujesz sądowi, że dzieci są z Tobą, masz większe szanse na coklowiek niż czekając, opisałam Ci historię mojego przyjaciela...
Istnieje też szansa, że żona zrozumie, że to nie zabawa, że może się pohamuje.
Odwagi i siły, wiesz, mimo wszystko warto wesprzeć się modlitwą - człowiek się niesamowicie wycisza, zaczyna lepiej myśleć, naprawdę warto. Nie musisz 'klepać pacierzy', usiądź sobie w ciszy, zwyczajnie zacznij mówić Bogu o tym, co Cię boli, z czym sobie nie radzisz.
Dobrą formą terapii jest pisanie listów, których nawet nigdy nie musisz wysyłać. Ja po stracie pierwszego dziecka zaczęłam pisać listy do niego, potem po stracie drugiego też - nzabierało się już całe pudło - pudło łez, bólu, żalu, smutku, tęsknoty i miłości.
Tobie może też pomóc pisanie listów do żony, możesz je od razu po napisaniu niszczyć, albo zostawić, za jakiś czas przeczytać i przemyśleć.
Wiesz może zacznij od napisania listu do dzieci, napisz, odłóż, przeczytaj za jakiś czas, zmień to, co Ci się nie spodoba...Tak do skutku.

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez CA dnia 2006-03-04 19:32:53:

: A1 czekamy na Twoje rady dla Pingwina...

>>Moje rady Pingwin już dostał na innym Forum.
A1

--------------------------------------------------------------------------------

Wyslane przez: Anka1

W odpowiedzi na : Re: Do Anki1 - jeszcze raz wyslane przez Ada dnia 2006-03-04 19:17:57:

: Aniu co się z Tobą dzieje?
: Czemu tak kąsasz słownie?
: Powiedz gdy już coś takiego napiszesz czujesz się lepiej?

>>Tak, Ada, czuję się lepiej gdy ukąszę osobę, ktora przedstawiwszy się tutaj jako zawodowy psycholog, wykazuje zarazem takie lekceważenie dla problemów ojca, samotnie wychowującego dzieci, że nawet nie zadaje sobie fatygi, żeby się z tymi problemami zaznajomić a na prośbę o rady związane z Jego sytuacją, ta "psycholog" potrafi bezmyślnie wyklepać:"...Nie unikaj kontaktu z dziecmi. Jeśli płaczą na twój widok to jest zupełnie naturalna reakcja na potworną stratę...." Strach pomyśleć ile krzywdy taka "psycholog" może w realu uczynić.
:
: Jak chcesz pomagać

>>Nie chcę pomagać Ada, bo tu w internecie nie ma miejsca na pomoc. Chcę dyskutować, aby wyłącznie ta drogą uświadomić innym wartość obiektywnego, wolnego od emocji spojrzenia z dystansu na siebie i swoje problemy.

konkretnej osoby , która potrzebuje pomocy

>>Po pomoc należy zwrócić się do profesjonalisty w realu. Oczywiście nie takiego jak Błękitna. Tu - albo ktoś chce dyskutować o własnym problemie licząc się z tym, że obce osoby - jako niezaangażowane w konflikt, stojące z boku, mogą inaczej postrzegać sytuację, albo nie.
A1
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9